Syn Nycza, czyli znowu dowożę plotki

Podobno biologiczny syn Nycza jest kimś ważnym w Avangardzie. Tłumaczy to, dlaczego Opus Dei „opiekuje się” tym klubem i może w nim robić wszystko. Jest to chyba jedyny klub miłośników fantastyki na świecie, który ma takie powiązania z Opus Dei. Co więcej, według tego, co usłyszałam, syn Nycza bardzo jest dumny ze swojego rodzica i nie ukrywa swojego pochodzenia, chociaż nie nosi nazwiska ojca. Chociaż pewnie nie przed wszystkimi się odkrywa ze swoim słynnym ojcem.

Facet jest tak aktywny w zaszczuwaniu mnie, że aż zrobił mi wjazd do pracy i zaszczuł w każdy możliwy sposób, uruchamiając też swoje kontakty w klubie i poza klubem. Swoje „wiadomości” o mnie i o moich znajomych czerpie albo od schizofreniczki Renaty, albo od schizofreniczki Barbary. Nic z tego, co o mnie mówi, nie jest prawdą.

Jego obecność w klubie tłumaczy pewne, wydawałoby się, niewytłumaczalne zjawiska.Bo nie tylko ja padłam ofiarą zaszczucia przez gang schizofreników w czasie konwentu Avangardy, moi znajomi pisarze, czy też producentka programów telewizyjnych też byli zaatakowani i odnieśli rany psychiczne z powodu terroru, jaki w czasie konwentów stosują schizofrenicy oraz Opus Dei. Sama byłam przez wariatów i kilku członków klubu wygoniona z pewnego konwentu w latach zerowych. Jak widać, nic się od tamtego czasu nie zmieniło, poza tym, że schizofrenicy i członkowie klubu zrobili mi wjazd do pracy, bo kogoś rozdrażnił fakt, że wygrałam konkurs Genius Creations. Czyli mogę bezpiecznie stwierdzić, że sprawa narasta od dawna i nikt się nie przejmuje prześladowaniem pisarek – jedna z moich przyjaciółek też była zaszczuta i egzorcyzmowana między innymi za niechęć do potwierdzenia słów jakiejś „świętej” – aka schizofreniczki. Mój znajomy pisarz, bardzo ceniony w głównym nurcie, też padł ofiarą zaszczucia i pomówień, tak samo jak Adam. Oczywiście tłem tego zaszczucia i wygonienia z warszawskiego konwentu była ich znajomość z Andrzejem i zaprzeczanie wariatom.

Nie dziwcie się więc, że ludzie omijają wielkim łukiem konwenty Avangardy. Ja już dawno stwierdziłam, że dla mnie rolę konwentu stolicznego przejął konwent w Łodzi. Warszawa nie ma klubu miłośników fantastyki. Awangarda nie jest moim klubem, ten klub nie istnieje. Nawet jeżeli odpowiedni ludzie nas przeproszą, to zawsze w pięknej stolicy dla wielu osób nie będzie żadnego klubu. Taki jest wyrok.

Już w latach zerowych były liczne skargi na zachowanie klubu oraz schizofreników z Opus Dei, którzy robią, co chcą, bo klub te wszystkie incydenty wszystkie postanowił zignorować. Rozumiem oczywiście, że wariaci oraz Opus Dei selekcjonują sobie ofiary według tego, co jakiemuś schizofrenikowi uroi się w głowie, i że nie każdy pada ofiarą zaszczucia, ale nawet jeśli dotyczy to tylko kilku czy kilkunastu osób, to problem z Avangardą istnieje i trzeba zacząć o tym mówić.

Dodaj komentarz