Krystyna nie jest pierwsza, przeżyłam już atak zakochanej kobiety narcyza około 1990 roku. Byłam wtedy z Michałem. Zorganizował dla mnie przyjęcie, na którym pragnął się oświadczyć. Jego koleżanka ze studiów nie była zaproszona, ale odpaliła się na bóstwo i wdarła na przyjęcie, przekonana, że idzie po swoje.
Mój nieformalny dawny teść był psychiatrą, który leczył takie przypadki. Niestety zakochane laski, które zostały przez tatusiów wychowane w przekonaniu, że są dla nich najważniejszymi kobietami na świecie i że podobnie każdy facet im się nie oprze, bo są skończonymi pięknościami, są nieznośne i niestety powodują wiele cierpień i innych ludzi. Tutaj zaznaczę, że ani ja ani moja siostra nie byłyśmy chwalone za urodę, ogólne byłyśmy bardziej krytykowane niż chwalone, a to że robimy coś dobrze, było uważane za oczywiste i niczego mniej od nas nie oczekiwano.
Narcyz, który nie dostaje tego, co jego zdaniem powinien, staje się potworem i nawet wpada w psychozę. To są bardzo niebezpieczne osoby, nie trzeba do tego negatywnego wpływu, jaki na ich psychikę mają schizofrenicy, którzy nękają mnie od dzieciństwa i po kolei różnym kobietom obiecują moich narzeczonych.
Jeszcze zanim mnie odbił Michał, na Piotra na Anglistyce (wpadał do mnie z wizytą pomiędzy zajęciami) zasadzała się jedna z moich koleżanek, też święcie przekonana, że mam męża i jestem chora psychicznie, a mój narzeczony będzie jej. Z Krystianem było podobnie, chociaż on od początku wpadł w sidła moich „nowych rodziców” (czyli schizofreników Ryszarda i Barbary), którzy nim manipulowali od dnia zero. Pod ich wpływem zaczął mnie atakować i „leczyć”, tak jak mu kazali. Niestety ataki osób, które się kocha, wywołują tak duże rane psychiczne, że mogą popchnąć do samobójstwa, a nawet wywołać kompletną amnezję. Przyjaciele też ranią, chociaż nie tak śmiertelnie. Dodajmy do tego ataki samych schizofreników i mamy obraz tego, co wiele razy wydarzyło się w moim życiu.
Piszę ten blog, żeby to się już więcej nigdy nie powtórzyło, chociaż schizofrenicy oraz ich pomocnicy zniszczyli mi w życiu wszystko, co tylko się dało. Moi prawdziwi przyjaciele obiecali pomoc i że postawią mnie na nogi, żebym tylko im uwierzyła, że wato żyć i nie wykonała na sobie eutanazji z powodu cierpień psychicznych, wywołanych przez bardzo ciężki przypadek syndromu sztokholmskiego. Wychodząc z czegoś takiego walczy się w swojej głowie z narzuconymi nakazami prześladowców oraz fałszywymi przekonaniami i wspomnieniami oraz bardzo poważnymi stanami lękowymi. Bezsenność i wieczne zmęczenie też jest w pakiecie. Nie wolno niskiego tak traktować, jak ja zostałam potraktowana przez moich niby przyjaciół.
Wiele z tym osób mam nadzieję nigdy nie zobaczyć. Wiem, że mają bardzo poważne problemy z prawem, co pomoże mi ich nie oglądać.
Ale wróćmy do dawnego przyjęcia. Koleżanka Michała usiadła mu na kolanach okrakiem i zaczęła całować. Michał siedział z zamkniętymi oczyma i nie wiedział, kto go całuje. Przerwałam to i usłyszałam od larwy, że oni z Michałem się kochają, a jam sobie przypomnieć, że mam męża. Skończyło się wyciąganiem z urzędu mojego zaświadczenia o stanie cywilnym, który Michał idiotce zaprezentował. Obroniliśmy nasz związek, ale musiałam wcześniej znosić atak larwy ze studiów Michała na siebie. Przylazła ze swoim tatusiem do mnie na uczelnię i zaczęła „leczyć” i przekonywać, że mój związek z Michałem jest urojony i że on się w niej kocha nad życie. Jedyne, co mój facet mógł zrobić, to zaszczuć i ośmieszyć idiotkę u siebie na wydziale. Później już go szczęśliwie unikała.
Dokładnie tak samo jest z Krystyną, która rzuciła się na Adama. Zachęca i upita przez schizofreników, okłamała Adama co do mojego stanu cywilnego i wykorzystując jego oszołomienie, wpiła mu się w usta. Krystyna również napadła na mnie z tatusiem, przekonana, że Adam ją wielbi ją dzieciństwa.
Jedyne, co mogę poradzić w takiej sytuacji, to strzelenie plaskacza w twarz atakującej zmorze oraz formalne oskarżenie idiotki o napaść seksualną. Jest to jedna z rzeczy, które wcześniej zrobił Michał i poskutkowało.
Żadna baba nie ma prawa posuwać się do takich zagrań. Nie wolno okłamywać ludzi na podstawie bredni dobrze znanych w fandomie wariatek, nie wolno też rzucać się na nikogo i gwałcić, jeśli nie dostało się zachęty, tylko na podstawie jakiś opowieści bez potwierdzenia uczuć od faceta czy laski. Zresztą w łóżku też warto o wszystko pytać.
Krystyna i Adam nigdy nie byli razem, jest dla niego obcą osobą. Znam Adama skąd skończył cztery lata, a jego brata i rodziców poznałam osiem lat wcześniej w czasie wakacji na morzem. Rodziny utrzymały kontakt.
Doliczyłam się około czterej bab, które się na mnie rzuciły, z powodu zazdrości o faceta oraz intryg schizofreników. Każda z nich miała pomoc tatusia, które również mnie zaszczuwał oraz zaręczał prześladującym mnie córuniom, że wyjdą za wymarzonego mężczyznę o dużym majątku, chociaż ten mężczyzna ani im się nie oświadczył, ani nie był w ich kręgu znajomych, ani nic o nich wcześniej nie wiedział.
Mam dosyć tych oskarżeń mnie o chorobę psychiczną, tortur psychicznych i wydawania przemocą za schizofrenika Romana. Rozumiem, że córunie tatusiów bardzo chętnie w taki sposób usunęłyby mnie z pola walki, ale nie są to metody akceptowane przez nikogo. I naprawdę nie zamierzam z tymi paniami walczyć. To facet decyduje, bo nikt nie jest niczyją własnością, żeby go „dawać”, jak zarządała fałszywa Yennefer. A moje zaświadczenie o stanie cywilnym z bieżącego roku znajduje się na tym blogu i jestem panną. Żadne plagiatorki nie mają prawa mówić o mnie inaczej.