W czasie śledztwa, jakie przeprowadził mój znajomy psycholog, wyszło na jaw, że wiele osób z fandomu sypiało ze schizofreniczną zawodową prostytutką (trudno nazwać to inaczej, skoro kurwieniem się i oszustwami zarabia na życie) z prześladującego mnie schizofrenicznego gangu. W tym gronie też jest jeden z moich dawnych „narzeczonych”.
Oczywiście, że ten, hmm, jego związek ze schizofreniczką zaważył na tym, co te osoby robiły i dlaczego niszczyły moje życie różnymi niesprawdzonymi kłamstwami. Zakochać się w prostytutce ze schizofrenią to coś, co nie mieści mi się w głowie. Większość nieleczących się schizofreniczek trudni się prostytucją, bo nie są w stanie utrzymać pracy. A także uważają się za zbyt dobre, żeby pracować, wolą kraść i wyłudzać pieniądze. Do tego uwielbiają wykorzystywać seks, żeby urabiać różnych mężczyzn i nastawiać ich przeciwko osobom, które chcą zniszczyć.
Żadna ze schizofrenicznych prostytutek z fandomu się ze mną nie przyjaźniła. A przede wszystkim, ja z nimi się nigdy nie przyjaźniłam. Ale ich obecność i seksualna dostępność tłumaczy zaburzenia seksualne u jednego z moich byłych i dlaczego nie był w stanie zbudować ze mną prawidłowej relacji. Niech sobie dalej do niej biega i się dalej dobrze bawi. Słyszałam, że tak robi i się nie oszczędza. Na myśl o nim, jako kimś kto dyma takie schizofreniczne kurwiszcze, a potem chce ze mną budować rodzinę, czuję takie obrzydzenie, że chce mi się wymiotować. Nawet jakby się wykąpał w perhydrolu, to nie smarze tej skazy charakteru, ani zapachu kurwy. Zniszczył mi, kutas, wszystko w moim życiu, działając zgodnie z jej zaleceniami.
Przykro, że ojciec mojego dawnego „narzeczonego” nie był w stanie utrzymać swojego penisa w majtkach i po seksie ze schizofreniczką postanowił mnie wszędzie zniszczyć, bo ta z zachwytem postanowiła go nakarmić wszystkimi swoimi urojeniami i celowymi kłamstwami. Tak samo, jak jego synalek. Bardzo żałuję, że także jeden z ich znajomych również postanowił się z nią wytarzać w pościeli.
Wykonując polecenia schizofrenicznej kurwy, zniszczyli mi życie. Mam nadzieję ich w życiu nie oglądać. I nie chcę ani grosza od nich, wystarczy że dawali kurwom, które były zadowolone, jak mnie okradają. Nic od nich nie chcę. Ja potrafię zarobić na swoje utrzymanie. Nie latam prywatnym samolotem, ale żyję uczciwie i nikogo nie krzywdzę. I mam nadzieję, że pozbieram się na tyle szybko, że już nie odrzucę żadnych intratnych propozycji pracy, tylko dlatego, że przeżywam załamanie nerwowe.
Dlatego bardzo proszę się ode mnie odpierdolić.
Powinnam była przyjąć faceta, który mi się oświadczył na lotnisku w Toronto, a nie naiwnie wierzyć w uczucie tej męskiej szmaty, która w tym casie dymała schizofreniczki. Kurwa, już wolałabym wytłumaczenie, że jest gejem (mogłabym się wtedy przyjaźnić), a nie męską kurwą, która się zaręcza z kobietami, a potem nawet bez rzucania, biegnie do kurwy ze schizofrenią, od której jest uzależniony psychicznie i którą podobno dyma od dziecka – tak samo jak inne kobiety – bez jakiejkolwiek miłości. Takich facetów się nie akceptuje. Ale tego, co już się stało, nic nie zmieni. Mogę za to nie wpadać w te same koleiny, co zawsze i pokazać chujowi drzwi, zamiast znowu dać mu się uwodzić i potem niszczyć. Zamierzam już na dobre zerwać z tym schematem.
Cieszę się, że już uświadomiłam sobie, co jest nie tak z tym facetem i skąd wynikają jego problemy psychiczne. Jeśli przyjęłam przed laty jego oświadczyny, to dlatego że straciłam pamięć i zapomniałam, jak mnie wcześniej wielokrotnie skrzywdził.
Pokazałam drzwi kutasowi z bardzo dużą satysfakcją w pewnym momencie.
Nie zamierzam już kiedykolwiek otwierać tych drzwi.
Świat jest pełen bardziej interesujących facetów i nie bez powodu wiele osób w fandomie metalowym mówi o mnie Scarlett. Nie mam problemu z brakiem wielbicieli. Ten samolot z Toronto nie był wyjątkiem.
Za to tej męskiej szmaty nikt już nie zechce, o ile ma dobrze poukładane w głowie.
Ale niszczenie mnie za mój norweski zespół, to już przesada. Nigdy tam nie był szefem. Nie ma tam miejsca dla niego. No chyba, że ze mnie Norwedzy zrezygnują.
Ale jeżeli Norwedzy chcą nas oboje, to ten projekt nie ruszy nigdy. A ja za to będę się cieszyć życiem. Nie muszę jeździć po świecie w heavy metalowym cyrku. Zawsze wolałam mieć swoje wydawnictwo, jeśli już mam coś robić innego niż uczenie angielskiego.