Schizofrenicy

Od dziecka jestem prześladowana przez rodzinę schizofreników, którzy – jak to schizofrenicy – lubią się podawać za osoby, którymi nie są. Od dziecka mam na głowie między innymi Renatę, która, jak już napisałam wcześniej, od samego początku podawała się za mnie i przedstawiała jako Małgorzata Wieczorek, znana w szkole pływaczka. Ja sama zostałam napadnięta przez nią i jej rodzinę tak dotkliwie, jak tylko może zostać napadnięta ofiara zawistnego schizofrenika. I z powodu przyczyn psychicznych już dwa razy porzucałam treningi – raz dzieciństwie, raz jako studentka. Marzeniem klubu i moim był powrót do sportu, ale gdy tylko odzyskiwałam formę, ponownie pojawiali się Nowacy wraz ze zwolennikam i byłam za każdym razem brutalnie zakatowana.

Niestety Nowacy i ich wielbiciele robią w fandomie, co chcą i wszędzie rozwija się przed nimi czerwony dywan, podczas gdy ja stałam się obiektem kpin oraz zaszczucia – również w miejscu pracy.

Błędem moich rodziców było, że nasze kłopoty ze schizofrenikami pozostawały prywatną tajemnicą, ja wiem, że należy z takich rzeczy robić sprawy publiczne. Przestudiowałam na własną rękę dostatecznie wiele podręczników psychiatrii, żeby wiedzieć, czym się kierują moi prześladowcy. Wiem również, że się nie zatrzymają – bo schizofrenicy zawsze się kierują się swoją obsesją i ścigają swoimi urojeniami swoje ofiary, aż je zaszczują na śmierć. Fatalne jest też, że z reguły sobie tworzą całe gangi, które w tym pomagają. „Moi” schizofrenicy są na tyle starzy i zdemoralizowani, że nie namówi się ich na leczenie, więc jedyne co mi pozostaje to tak jak mój ojciec wyjechać z kraju (przypominam uciekł z Francji przed innym schizofrenicznym gangiem) i zatrzeć za sobą ślady. Moja koleżanka z podstawówki też przed nimi uciekła. Też ją zakatowali w dzieciństwie.

Jedną z przyczyn, dlaczego mnie prześladuje Opus Dei, jest pochodzenie mojego dziadka. Był Serbem, który wykorzystał prababcię Polkę, żeby uciec z zawsze gorących Bałkanów i znaleźć szczęście w Polsce. Był wyznawcą Allaha, ale w życiu nie był tego powodu prześladowany. A jego żona była bardzo religijną katoliczką. Niestety już w dzieciństwie wariaci z mojej dzielnicy z powodu jego południowej urody uznali, że jest moim ojcem i Żydem. Od tamtego momentu próbowali mie „ratować” oraz „nawracać”.

Zresztą nawet jeśli byłby Żydem w życiu nie powinnam z takich powodów być zaszczuwana i poddawana praniu mózgu, czy też egzorcyzmom. Nie powinnam być też nękana całe mojego życie.

Mam dosyć. Nie pojawię się na żadnym fandomowym spotkaniu jeśli ci schizofrenicy nadal są tam mile widziani, a ich zwolennicy oraz „rycerze” nadal wmawiają wszystkim, że to ci schizofrenicy zostali skrzywdzeni. Jest wręcz przeciwnie. To ja i para innych pisarzy zostałam skrzywdzona i zaszczuta. Prawda jest taka, że schizofreniczka Renata, żeby tylko udowodnić, że jest mną, kradnie ludziom konspekty. W dwóch przypadkach porwała ze stolika konspekt, nad którym pracował pisarz. W moim przypadku skradziono mi całą teczkę, także z moimi notatkami oraz pracą, która miała być wtedy pracą magisterską. Oprócz tego włożyłam do teczki dokładny konspekt oraz dopracowany początek powieści. Wszystkie kradzieże zostały zgłoszone Policji. Zawartość mojej teczki na całe szczęście została wcześniej skserowana i, jak mi powiedziano, mój były kopię zachował – jej zawartość jest teraz materiałem dowodowym.

Osoba, która dostała konspekty była za każdym ostrzegana, że została obdarowana przez schizofreniczkę, która dokonała kradzieży i że nie powinna tych materiałów wykorzystywać. Kurwa mać, Renata nie nazywa się Małgorzata Wieczorek i nie jest tą osobą, o której Sapkowski mówi Yennefer. Ale owszem Renata przyjaźni się z Krystyną, która próbuje zostać „największą pisarką fantasy”, zachwycona, że ta schizofreniczka ją popiera. Ciekawe, jak jej w tym dalej będzie pomagać Opus Dei.

Czas żeby odpowiednie kluby wyjęły głowy z dup.

Jeśli o mnie chodzi, to sytuacja wraca do sporu poprzedniego. Nie jeżdzę na konwenty, nie interesuję się tym, co dzieje się w fandomie. Zresztą nikomu przechwałki w czasie konwentów nie zbudowały pozycji pisarskiej, sportowej czy muzycznej. To osiąga się pracą praz talentem. Ja na pewno nie posuwałam się do plagiatowania innych ludzi. Mam dosyć własnych pomysłów, które chętnie rozdaję, ale nigdy w życiu niczego nie podarowałam Krystynie, ani się z nią nie przyjaźnię.

Jedyne czym się zajmuję to mój powrót do zdrowia psychicznego i fizycznego, bo nadal odczuwam skutki poprzedniego napadu na mnie gangu Krystyny i Renaty w mojej pracy. Bardzo nie dziękuję za zniszczenie moich wysiłków, dzięki którym mogłam zostać po raz pierwszy i jedyny w życiu matką czy wrócić do sportu. Wcale nie zamierzałam związać się wtedy Adamem, więc Krystyna nie powinna była być aż tak zazdrosna.

Nie zamierzam nawet komentować kłamstw tego towarzystwa, które złośliwie rozpowiadało wszystkim, że jestem żoną schizofrenika Romana i koniecznie chciało nas „godzić”. Macie na blogu moje zaświadczenie o moim stanie cywilnych i się zamknijcie. Nie dziękuję wam też za wciągnięcie w swoje intrygi Andrzeja. Szkoda, że dawny przyjaciel mojego taty dał się tak zrobić w chuja, że uwierzył, że mnie cokolwiek z tym groźnym wariatem łączy..

Jesteście – mówię to radosnym imbecylom, którzy mnie psychicznie i fizycznie zniszczyli – psychopatycznymi skurwysynami, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego. Macie się ode mnie wszyscy odpierdolić, a Krystyna ma przestać kłamać, że jest moją przyjaciółką.

Bo kurwa nie jest.

Nikt z tego gangu nie ma prawa kiedykolwiek ponownie zakłócić mojego miejsca pracy. Ja ze swojej strony robię wam tę uprzejmość, że nie ma mnie na żadnym konwencie. Róbcie sobie co chcecie z tymi schizofrenikami. Nie obchodzi mnie to.

I tak już pozostanie, bo jestem tak obrażona na środowisko, że nigdy nie zmienię zdania.

Dodaj komentarz