Midnight sun

Jednym z częstych zagrań schizofreników jest podawanie się za przyjaciół ofiar. W takiej sytuacji schizofreniczka zdobywa na przykład telefon ojca Adama i podaje się za moją najlepszą przyjaciółkę. W tym konkretnym przykładzie Krystyna wykorzystała możliwość kontaktu z rodzicami Adama, żeby zerwać z nim w moim imieniu za moimi plecami. Nie musze oczywiście dodawać, że nigdy nie rozmawiałam z Krystyną o moich uczuciach do kogokolwiek, ani prosiłam o coś takiego. Powtarzała także inne opowieści schizofreników o mnie. Od siebie też dodaje różne nieprawdziwe informacje.

Błędem Adama i jego ojca było, że nigdy nie skonfrontowali mnie z tymi rewelacjami, więc wyleciałam do Kanady przekonana, że jestem nadal narzeczoną Adama. Z mojego punktu widzenia Adam postanowił się ze mną rozstać, a ja nie wiedziałam dlaczego.

W efekcie tych wszystkich intryg siedziałam w samolocie w Kanadzie przekonana, że nadal jestem w związku z Adamem i odrzuciłam zaloty bardzo przystojnego amerykańskiego muzyka. Nadal uważam go za najbardziej atrakcyjnego faceta, jakiego kiedykolwiek widziałam.

Jakiś czas temu miałam okazję rozmawiać z nim i pechowo dla mnie facet kilka lat wcześniej po wielu latach samotności się ożenił i miał małe dzieci. I muszę się z tym pogodzić.

Jak mogę to wszystko skomentować? Że jestem kobietą otoczoną największym pechem, jaki może kogoś spotkać. A ten pech nazywa się Krystyna oraz polski fandom, który swoimi kłamstwami doprowadził do takich intryg i napadów na mnie, że nie byłam w stanie poprawnie odpowiedzieć na próby kontaktu kogoś, z kim bardzo chciałam być, ale nie mogłam, zaczęłam mieć problemy z pamięcią związane ze stresem i zaszczuciem. A on niestety fakt, że nie mogłam go sobie przypomnieć, uznał za dowód, że nie jest dla mnie atrakcyjny.(1)

Nie dziękuję schizofrenikom, nie dziękuję różnym fanom za utrzymywanie w różnych miejscach fikcji, że jestem szczęśliwą małżonką otoczoną dziećmi. Bardzo proszę się ode mnie odpierdolić.

Zaś Adam i jego ojciec zranili mnie wtedy tak bardzo, że porównuję siebie do skrzywdzonego kota, któremu trauma wbudowała się w mózg i który sika na łóżko swojego właściciela. Naprawdę mam problemy – teraz gdy to sobie wszystko przypomniałam – z utrzymaniem jakiegoś pozytywnego nastawienia do tych facetów. Michał, mój były, też jest w niełasce za uporczywe donoszenie Krystynie, którą uważał za moją przyjaciółkę, więc nie przyjmował do wiadomości, że proszę, aby nikomu z fandomu nic nie powtarzał, bo wszystkie wieści o mnie inspirują gang schizofreników do ponownych ataków i niszczenia mi życia.

Jeśli o mnie chodzi, to Krystyna może brać sobie Adama, skoro jest jej obsesją, problem w tym, że żaden facet nie jest rzeczą i to on decyduje, a nie urojenia schizofreniczek. Ja tylko żałuję, że nie uważałam się za singielkę w samolocie w Kanadzie. A potem nie byłam w lepszej formie psychicznej i nie weszłam w ten romans.

I pozostała mi tylko wieczna nienawiść do zjebów, którzy mnie tak zniszczyli.

Oraz próby wyładowania furii na bieżni.

⛧⛧⛧

(1) Analizując wszystko pod kątem, co ja mogłam zrobić inaczej, mogę tylko powiedzieć, że nie powinnam była pójść na tamten konwent, w czasie którego zaatakował mnie nie tylko ojciec Adama ale też Andrzej. Byli przekonani, że rzeczywiście jestem z kimś innym i musza mi to „przypomnieć” dla mojego dobra – przypominam, na blogu jest moje aktualne zaświadczenie stanu cywilnego i jestem panną, a oni działali inspirowani przez gang schizofreników, który mnie nęka od dzieciństwa. A ja przyszłam na konwent przekonana, że jestem nadal narzeczoną Adama, więc wyobraźcie sobie mój szok, przerażenia i traumę, tym bardziej, że wydawało mi się, że Andrzej darzy mnie przyjaźnią. Wszystko osoby zamieszane w to szczerze nienawidzę. Gdyby nie te brutalne ataki byłabym w lepszej formie psychicznej, ułożyłabym sobie życie z niezwykle przystojnym i utalentowanym Kalifornijczykiem i byłabym nieziemsko szczęśliwa.

Nie dziwcie się, że nigdy nie zobaczycie mnie na żadnym konwencie. Nie mogę znieść myśli o tym środowisku, gdy w końcu sobie uprzytomniłam, co rzeczywiście się wydarzyło. Naprawdę mam jeszcze co ratować z życia – są ludzie, którzy chcą mi pomóc, z tym że nie jest to polski fandom sf-f, który mi w niczym mi nigdy nie pomógł – i zrobię to, naprawię swoje życie, nawet jeśli będzie to mozolne zbieranie okruchów i zlepianie w coś, co w żaden sposób nie będzie przypominać tego, co naprawdę powinno się było wydarzyć w moim życiu.

Tak więc, fuck off, kurwy!

Dodaj komentarz