Wśród moich koleżanek na Anglistyce była wyglądająca jak Paris z serialu Gilmour Girls schizofreniczka Dorota. Jest to osoba, która swoim uporem zniszczyła mi całe życie już w latach dziewięćdziesiątych. Od lat przedstawia się wszystkim jako moja najlepsza przyjaciółka i jak to nieleczący się schizofrenicy przechwytuje wszystkie moje znajomości i oplata tych ludzi swoimi kłamstwami. To ona wprowadzała wszędzie schizofrenika Ryszarda Nowaka jako mojego „ojca”, bo bardzo szybko dołączyła do gangu schizofreników, który atakuje mnie od czasów podstawówki. Nic, co ona mówi nie jest prawdą. Nie tylko mnie miała na celowniku, oskarżała o chorobę psychiczną także Agę. Dowodem na jej chorobę miało być, że podawała się za dziennikarkę telewizyjną. No cóż poradzę, Aga pracowała w telewizji i widywałam ją często na ekranie. Ale pomimo tego była atakowana w czasie fandomowych spotkań podobnie jak ja – szczuci na nią ludzie nie posiadali najwidoczniej telewizora. Analogicznie pewna pisarka była oskarżana o to, że jej kariera pisarska była jej urojeniem. Tak jak już wcześniej wspomniałam w jednym z wpisów, warszawskie konwenty nie służą wszystkim.
Dorota (a raczej Adam, którym się posłużyła razem z Nyczem – co Adama nie usprawiedliwia, bo każdy odpowiada za swoje czyny i tylko swoje) razem z gangiem schizofreników(1) dotarła do chyba wszystkich moich metalowych znajomych i ich urobiła. W efekcie byłam bardzo intensywnie „leczona” także przez Amerykanów, których poznałam w samolocie w Kanadzie. Po takich zabiegach schizofreników, którzy chcieli zmusić mnie do „przypomnienia” sobie, że Roman jest moim „mężem” i mam niby trójkę dzieci (schizofrenicy nie przyjmowali do wiadomości, że trójka dzieci, które kiedyś widzieli w czasie konwentu, to moje siostrzenice oraz siostrzeniec), wystąpiły u mnie tak duże problemy ze zdrowiem psychicznym, jak nigdy wcześniej. Nadal nie czuję się dobrze.
Jedynie z tego, co usłyszałam, Szwedzi pozostali nieczuli na zabiegi schizofreników, którzy chcieli ich zrekrutować i przekonać, że muszą mnie „leczyć”. Szczęśliwie wcześniej w Londynie poznałam Monique i dałam radę opowiedzieć jej o tym, co ci ludzie wyrabiają. Reszta zamieszanych osób okazała się być imbecylami, którzy gdy już coś usłyszeli od wariatów, nic nie weryfikowali, tylko upierali się torturować mnie psychicznie i terroryzować.
A Amerykanie? No cóż, w pewnym momencie dostali dossier z informacją, kto z grona międzynarodowych metali nosi szlacheckie tytuły. A na Amerykanach takie rzeczy zawsze robią wrażenie. I jak powiedziałam pewnemu amerykańskiemu białasowi, there are some Princes, a Princess and a Knight. I teraz facet sam się dowiedz, kto jest kim, bo po nazwisku nie dojdziesz. Bo nie chodzi o nazwisko, tylko gdzie i na jakim drzewie genealogicznym się znajdujesz i czy te rodziny się do kogoś przyznają i jaki tytuł nadają spokrewnionym ludziom.
Welcome to the 21st century feudal world, where each of us has a secret identity and secret customs.
⛧⛧⛧
(1) A jest to gang, do którego dołączali chorzy ludzie od lat siedemdziesiątych i składa się nie tylko z rodziny Nowaków. Usłyszałam od biegłego sądowego, że jest to największy schizofreniczny gang, o jakim usłyszała polska psychiatria. A możliwe, że nie wszyscy wariaci, którzy się w ten sposób wspierają, zostali policzeni.