Niektóre manuskrypty nie płoną

Tak się składa, że w czasie mojego życia wciągano mie do paru zespołów heavymetalowych. Wystarczy żeby mnie znienawidziły osoby z Opus Dei. Moje sprawy z metalowcami sprawiają, że takie osoby jak Nycz są moimi naturalnymi wrogami, bo skurwysyny uważają, że heavy metal czy fantasy pochodzą od diabła.

Nie zostałam wokalistką heavymetalową, nie zostałam pisarką. Nie miałam żadnej pomocy od środowiska, wręcz przeciwnie zostałam zniszczona za to, czym jestem, a raczej czym nie jestem – czyli autorką pewnego listu do Dyrektora Opus Dei.

Wszystko rozegrało się zgodnie z podręcznikiem – Kościół znalazł sobie schizofreników, z których postanowił zrobić „świętych”, bo taki Kościół ma business plan. Interes musi się kręcić, a ów obrót interesu zawdzięcza Kościół kolejnym beatyfikacjom i potwierdzonym „cudom”, które zresztą potrzebne są takim osobom jak Nycz do awansu. Zresztą Nycz wykorzystuje schizofreników do skłócania i niszczenia fantastów i metali, wspierając ich w kolejnych aferach.

Schizofrenicy, jak to schizofrenicy bardzo chcieli zrobić wrażenie, więc z lubością nakarmili kilkoro osób swoimi opowieściami. Szczególnie takimi o cudownych nawróceniach lub uzdrowieniach, które miałyby dotyczyć mojej rodziny oraz mnie. Oczywiście nic się w tych opowieściach nie zgadza z rzeczywistością, więc Nycz i jego egzorcysta niszczą mnie od bardzo dawna. Zamieszanym w sprawę był też poprzedni biskup. Mam to szczęście, że nie mogli mnie dorwać w miejscu, z którego bym nie mogła uciec, bo by mnie związali. (Takie ma pojęcie Kościół o wolności osobistej, że wystarczyły słowa obcego dla mnie człowieka, Ryszarda Nowaka, znanego schizofrenika, żeby mnie zaczęto katować).

Podręczniki niestety norują przypadki ludzi zakatowanych na śmierć lub konających z wycieczenia podczas egzorcyzmów, bo nie potrafili potwierdzić słów schizofrenicznych „świętych”. Zostałam zakatowana tak dokładnie, że uniemożliwiono mi założenia rodziny, czy normalne kreatywne życie. Straciłam całe życie walcząc z tą chołotą spod znaku krzyża o siebie. Nawet wiedząc, że list do Dyrektora Opus Dei został sfałszowany (zresztą prawdopodobnie inspiratorem fałszerstwa był Nycz), bo wysłałam skan swojego kontr-listu do kurii z prośbą o porównanie charakteru pisma, Kościół postanowił mnie dalej katować. Celowo prano mi mózg i wywoływano syndrom sztokholmski, abym podjęła rolę, jaką mi wyznaczył mój kat. Na całe szczęście psychoterapeuci potrafią pomóc takim osobom jak ja, a postanowiłam nie oddać łatwo skóry.

Tortury psychiczne oraz celowe wywoływanie syndromu sztokholmskiego Kościół nazywa „dochodzeniem do prawdy” lub też „nawracaniem”. Kij im w oko!!! To że schizofrenik bełkocze o sobie, że jest „święty”, nie jest powodem, żeby mu wierzyć i umożliwiać mu mordowanie swoich ofiar. Bądźmy zresztą szczerzy – prawie każdy szczególnie katolicki kapłan boi się biologii oraz miłości. Mają niezłe zaburzenia na tle seksualnym i naprawdę nie należy chodzić do nich z problemami sercowymi. Z reguły można się spodziewać, że tak zmanipulują człowieka, że będzie się chciał zabić. Wmówią mu wtedy, że jedynym uznawanym przez Kościół samobójstwem, które ma nie być traktowane jako samobójstwo, jest zapicie się na śmierć, bo wtedy to jest „przypadek”.

Więc nie, przypadkiem nie było, że mój znajomy całkowicie niepijący facet z premedytacją wypił morze mocnego alkoholu, jednocześnie przyjmując środki przeciwwymiotne. Nie robi się takich rzeczy, jakie Nycz zrobił mojemu znajomemu Amerykaninowi, który już próbował popełnić samobójstwo kilka lat wcześniej. Sama też byłam uczona na religii, że mogę ze sobą tak skończyć i nie trafię wtedy do Piekła. No cóż, na całe szczęście wiem, że moi bliscy trafiliby wtedy do świata, który stałby się dla nich piekłem. WIem też, że mam obowiązek się zemścić.

Dodam tylko, że doskonale uchwycił takie działania księży Szekspir. Przypomnijcie sobie, kto tym dzieciakom zaplątanym w aferę miłosną proponuje truciznę? Oczywiście, że ksiądz. Bard, jak go nazywają Anglicy, dobrze to uchwycił.

Nie pogodzę się też nigdy z tym, że Kościół postanowił wyznaczyć mi schizofrenika na męża. Jest to człowiek, którego nienawidzę od dzieciństwa. Jedyny nasz związek jest elementem jego urojeń. Nie przeszkadza to jednak Nyczowi w niszczeniu mi wszystkich związków, a wiadomości o mnie czerpie z urojeń moich chorych psychicznie koleżanek z podstawówki.

Tępe kurwy z Kościoła nie rozumieją, ze za pomocą doboru seksualnego seksualnego (a nie z rozkazu księdza) ludzie łączą się na całe życie. Zamiast tego wyobrażają sobie, że mogą lepiej decydować, kto ma być z z kimś. Przemocą wrzucali sobie ludzi w jakieś przegródki.

Zrobiono mi bardzo wielką krzywdę i tylko tyle mogę powiedzieć,

Mam nadzieję, że zdechną wszyscy lidzie, którzy zdecydowali, że lepiej ode mnie wiedzą z kim mam być, a z kim nie wolno mi rozmawiać.

Mam nadzieję, że kurwy zdechnięcie, tym bardziej, że pewnej osobie nie przywrócicie już życia.

Każdy odpowiada za siebie, to jest jedna z podstawowych zasad. Kryminologicznych i psychologicznych.