Dorota

Największą winą Adama jest, że bez konsultacji ze mną, przedstawił wszędzie moją koleżankę z Anglistyki jako moją najlepszą przyjaciółkę. Nie przyjaźniłam się praktycznie z nikim z Instytutu. A już na pewno nie ze schizofreniczką Dorotą. Niestety, jak to robią z reguły schizofreniczki, dostała bardzo silnych urojeń, w których występowałam, bo już od samego początku studiów zwijała się z zawiści o Piotra. Nie pomogło to, że z Piotrem zerwałam i zaczęłam spotykać się z kimś innym. Nic, co o mnie opowiedziała, nie jest prawdą.

Bardzo źle się stało, że Adam przedstawił również pewnemu Amerykaninowi Dorotę jako kogoś, kto mnie zna. W życiu nie popełnił większego błędu, bo ta schizofreniczka skontaktowała Amerykanina dla odmiany z Nyczem, co w końcu doprowadziło do katastrofy i takich zniszczeń psychiki, że nie udało się człowieka odwieść od samobójstwa. Powinien być hospitalizowany z tak groźną depresją, a nie poddawany kolejnym falom prania mózgu. Został z zimną krwią zaszlachtowany psychicznie przez gang schizofreników, a ja nic nie potrafiłam zrobić, bo jego rozmowy ze mną odbywały się przez telefon, który do mnie nie należał i były monitorowane przez schizofreników. A schizofrenicy manipulowali Amerykaninem jak chcieli i oczywiście, że nie umożliwili mi wyjazdu do Stanów. I nie miałam jak porozmawiać z Dorotą, bo się, kurwa, nie znamy.

Moja opinia o Nyczu nie jest pochlebna. Jest wykwalifikowanym mordercą, a jak sam czegoś nie potrafi osiągnąć, to posługuje się Nowakami. I tylko tyle mam o nim do powiedzenia, bo mnie też próbował doprowadzić do śmierci samobójczej. Wiadomo, że to zawsze osoba zdrowa psychicznie wykorzystuje chorą. I tak jest też w przypadku Nycza. To on wykorzystuje ten gang i trzeba na to uważać, bo zawsze woła Ryszarda, jako kogoś, kto za niego załatwi różne sprawy i zaszczuje niewygodne osoby. Sam też robi wszystko, co tylko w jego mocy, żeby niszczyć kolejne ludzkie życia.

Więc proszę go nie wskazywać nigdzie jako „przyjaciela” mojej rodziny. Jest osobą, która jest całkowicie niewiarygodna. I jak dla mnie jest wyrafinowanym przestępcą, posługującym się terrorem.

Nie wiem, skąd Andrzej wziął to swoje przekonanie, że ta zgraja schizofreników jest w jakikolwiek sposób związana z moją rodziną, czy mną samą. Miał obowiązek, tak nakazują dobre zwyczaje, przyjąć do wiadomości, co mu tłumaczyłam na ich temat. Ostrzegałam przed tą sektą schizofrenicznych Nowaków. Zamiast tego, błyskawicznie po tym, jak tylko dostał pomoc ode mnie i Piotra, dołączył się do zaszczuwania mnie. Powinien pamiętać, jak mu tłumaczyłam, że sam powinien się leczyć. Zamiast tego złośliwie okłamywał na mój temat cały fandom, także światowy. Za to takie coś należy go pozwać. W języku prawniczym to, co robi, określa się jako „rażącą niewdzięczność” i jak najbardziej istnieją odpowiednie paragrafy. I zamierzam ich użyć, chociaż są ludzie, którzy mnie wstrzymują. Ale to ja decyzję o tym, co będą robić prawnicy.

Więc, co mogę mu powiedzieć? Tylko jedno, staroamerykańskie Fuck off!!!

Wedle tego, co usłyszałam, mam nadal możliwość częstego bywania w Stanach. Zamierzam z tego skorzystać. Amerykański fandom powinien być milszy od nadętych narcyzów, którzy rzucają się niszczyć ludzi, którzy im pomogli. Andrzej się nie hamował, ani nie odczekał jakoś dłużej od uzyskania pomocy. Mam więc go w dupie.

Miała być cała prawda na blogu, to jest. Ale nie jest miła dla kilku osób. Ostrzegałam.