Pewnie nie wiecie, ale schizofrenicy – szczególnie Ryszard Nowak – posługują się językiem w bardzo specyficzny sposób. Orgazm w ich oraz Kościoła dialekcie to gwałt. Tak więc jeśli jakiś facet jest pomówiony o gwałt to oznacza, że przypisuje mu się udane współżycie z kobietą.
Ich ideą fix jest rozdzielanie kochających się par i łączenie kobiet i mężczyzn z ludźmi, którzy im się nie podobają lub budzą obrzydzenie. Deklarują wtedy – „bo nie będzie gwałtu”. Jest to mało zabawne, bo połączenie jakiegoś schizofrenika z niechętną ofiarą właśnie skończyłoby się właśnie tym, co reszta świata określa jako brutalny gwałt z pobiciem, po którym następuje samobójstwo zaszczutej kobiety. Schizofrenicy lubią takie akcje, bo po nich dziedziczą upatrzone dobra.
Nie wierzcie Nyczowi, że w udany sposób połączył wiele par w fandomie. Każda osoba, która miała z nim problemy, wie, że jest całkowicie odwrotnie. Niszczy ludzi i zaszczuwa razem z tą schizofreniczną rodziną Nowaków.
Ci schizofrenicy prześladują mnie od dzieciństwa. Naprawdę już mam ich dosyć. Mam dosyć zaszczuwania mnie, wmawiania mi nieprawdy, traktowania tych świrów jako „psychoterapeutów”. Zniszczyli mi wszystko, co się tylko dało. Ale zostało mi jeszcze trochę życia i zamierzam się dobrze bawić.
Znam psychologię i psychiatrię na tyle, że wiem, że tego gangu schizofreników ani się nie uda zamknąć w więzieniu, ani nie uda nakłonić do leczenia, bo z reguły starych schizofreników nie udaje się namówić. Poza tym zbyt dużo osób Kościoła radośnie podtrzymuje ich urojenia, żeby młodsi chcieli się leczyć i za dużo pieniędzy udaje im się od ludzi wyłudzić. Na sto procent czeka mnie ucieczka do Stanów, tak jak mój tata uciekł z Francji.
Powinnam była w 2000 roku przyjąć oświadczyny Amerykanina, zostać w Kanadzie, nigdy nie próbować robić kariery pisarskiej, a potem przenieść się do Stanów. Tylko wtedy miałabym jakieś życie i rodzinę. Niestety wybrałam źle – wróciłam do faceta, z którym – jak się okazało później – nie miałam szansy nic zbudować i z powodu którego zmasakrował mnie psychicznie gang schizofreników w takim stopniu, że do tej pory nie jestem w stanie stanąć o własnych siłach.
Mam nadzieję, że tym razem będę wiedziała, kiedy uciec. Schizofrenicy nie wyleczą się z obsesji. Jedyne, co może zrobić ofiara, to uciec w takie miejsce, że jej nie znajdą, bo schizofrenikom nigdy się nie nudzi i nigdy sami nie zrezygnują z nękania kogoś, kto budzi ich agresję, jest obiektem ich obsesji oraz urojeń. Schizofrenicy postępują całkowicie niezgodnie z oczekiwaniami zdrowych ludzi. Tylko zdrowym ludziom się nudzi i wypala się ich złość.
Takie sprawy zawsze kończą się albo mniej lub bardziej samobójczą śmiercią ofiary, albo jej ucieczką.
Można jeszcze próbować informować i edukować otoczenie, ale kurwa nie wtedy, gdy narcyzi puszczają wszystko koło uszu. Wiem, bo próbowałam informować i edukować na początku lat dziewięćdziesiątych, ale za dużo było przy mnie durni i narcyzów, żeby mi pomogli. Tylko zniszczyli mnie wtedy.
Według jednego z podręczników śmierć ofiary jest nieunikniona, gdy ofiara zaczyna cierpieć z powodu amnezji, jak ja. Bo nie jest w stanie się bronić.
To więc, jedyne, co mogę powiedzieć – fuck off!