Dawno temu, kiedy jeszcze byłam studentką, nosiłam na szyi pentagram. Został mi zerwany z szyi przez schizofreniczkę Annę. Był to jeden z przedmiotów, które mi ukradła. Oprócz pentagramu ściągnęła mi z palca pierścionek, który dostałam od pewnego producenta.
Oba te przedmioty służą jej w fandomie do nieudolnego udawania mnie. Lansuje się przed metalami, udając Haraldsdottir, straszliwie się przy tym szarogęsząc i pusząc. No ale cóż, bez względu na to, co zrobi nie będzie mną. Haraldsdottir nie jest wysoką schizofreniczką o jasnych włosach, która sypia z Nyczem i jest z Opus Dei.
Schizofreniczka Anna jest totalną wariatką, tak samo jak jej krewna, równie chora psychicznie Renata. Ta dla odmiany bardzo często używa mojego prawdziwego nazwiska, a także przedstawia się jako Yennefer.
Obie schizofreniczki często szczują na mnie fanów, oskarżając mnie o wyrządzenie im jakiś urojonych krzywd. Są tak samo niebezpieczne jak Ryszard Nowak. Wszystko, co te panie robią, to klasyczne akcje schizofreników. Ci nie tylko często przedstawiają się fałszywie jako członkowie rodzin, czy psychoterapeuci, ale także podszywają się pod inne osoby, przedstawiając się nieprawdziwymi nazwiskami, które zostały skradzione ich ofiarom. To wszystko sprawia, że osoby, które stały się źródłem obsesji schizofreników, nie są w stanie poradzić sobie z konsekwencjami kłamstw tych wariatów.
A ja nauczyłam się nosić – tak jak mnie ostrzegano – pentagram na rzemyku zamiast srebrnego łańcuszka. Nie powinien już mi nikt go zerwać z szyi.
Tylko pierścienia, który dostałam od księcia, szkoda. Porwał go zawistny Gollum i raczej już go nie odzyskam.