Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że już w podstawówce stwierdziłam, że nie jestem w stanie wierzyć w Boga chrześcijan. W liceum doszłam do wniosku, że moją religią jest Wicca. W liceum też spotykałam się z Bartkiem, który w pierwszej klasie wciągnął mnie do swojego zespołu.
Pewnego razu Bartek zabrał mnie na koncert. Usłyszałam wtedy pierwszy raz o Megadeth. To właśnie przed tym koncertem pobili mnie ludzie z rodziny Ryszarda, którzy oświadczyli, że są z Opus Dei i muszą pilnować porządku. Świadkiem pobicia był Inferno, którego wtedy poznałam. Zaczepił mnie też pewien psychoterapeuta i podał swoją wizytówkę. Stawiał na nogi ofiary Ryszarda i Opus Dei, więc znał tych ludzi aż za dobrze i wiedział, co potrafią zrobić swoim ofiarom. Dałam tę wizytówkę mojej mamie. Kontakt do Inferno, który wtedy był jeszcze smarkaczem, oraz tego psychologa uratował mi życie w czasie studiów, gdy po zaszczuciu przez schizofreniczny gang Ryszarda zaczęłam planować samobójstwo, które tym razem miało mi się powieść, bo już miałam się nie wycofać.
Bartek wtedy zwinął się już na dobre, bo uwierzył w bajdy imbecyli ze schizofrenicznego gangu i uznał, że już mi w nic nie wierzy, bo poznał mojego „męża”. Wściekły, podał mi mój bilet, ale wcale się już tym nie przejęłam, bo rozmawiałam już z nowymi dobrymi znajomymi, którzy okazali się być kolejnymi poznanymi przeze mnie gwiazdami polskiego metalu. A ja po tym koncercie zaczęłam spotykać się z Piotrem.
Naprawdę nie było takiego momentu, żebym mogła być w jakiejś ciąży, której by ktoś nie zauważył, tak często bywałam na koncertach. Więc wszelkie stwierdzenia schizofreników, jakobym w wieku dziewiętnastu lat urodziła dziecko schizofrenika Romana i wzięła z nim ślub, można wyśmiać po całości.
Również z Piotrem byłam na koncercie Motorhead. Spotkałam wtedy nie tylko Lemmy’ego, ale także Breta, który pojawił się ze swoją rosyjską modelką i ich dziećmi. Nigdy nie ukrywałam, ku wściekłości Piotra, że wokalista Poison z tamtego okresu był w moich oczach najpiękniejszym mężczyzną świata. Bardzo bawi to moich znajomych, którzy bardziej mnie kojarzą z thrash lub black metalem.
Piotr miał jeszcze więcej powodów do wściekłości. Z całą bezczelnością wyznałam swoje uczucia Bretowi i powołując się na moje czarodziejskie moce, zamówiłam sobie u Bogów Losu spotkanie go, gdy już będzie wolny. Ale Bogowie są złośliwi, bo gdy go spotkałam na lotnisku w Toronto w 2000 sama byłam zablokowana i zakochana w kimś innym i nie dałam rady zerwać się ze smyczy. Do tej pory nie jestem w stanie darować sobie, że jednak nie weszłam w ten romans, tym bardziej że zaraz po moim powrocie ponownie zaatakowali mnie wariaci w czasie konwentu, a moje życie runęło w gruzach. Dla mnie lepiej by było w czasie pobytu w Kanadzie załatwić sobie wizę amerykańską i już zostać w Arizonie.
W czasie tego lotu poznałam też Lane’a i jego śliczną żonę modelkę. Plus wielu wielu innych glam metalowców.
Piotrowi nie byłam wierna, więc ten nagły atak wierności muszę przypisać praniu mózgu i zastraszaniu, jakie zaserwowali mi schizofrenicy, którzy od lat mnie „leczą”, próbując uświadomić mi, że Roman jest moim „mężem”. Opus Dei sięgało do terroru i zostałam całkowicie zastraszona. Wmawiano mi, między innymi, że Roman to Adam. Bo na pewno można by ich pomylić. Z drugiej strony Adam był atakowany w podobny sposób, bo wmawiano mu, że jego miłością i „żoną” jest niejaka Krystyna, jedna z chorych psychicznie córek Ryszarda, która oczywiście ten cały związek z nim sobie uroiła.
Lotniska, samoloty i wyznaczane przez ich loty linie oplatające Ziemię są z cała pewnością magiczne i kochane przez Los. Na lotnisku, ale tym razem Schiphol, spotkałam znowu Megadeth i Chrisa, którego poznałam, gdy był jeszcze nastolatkiem i z rodzicami zwiedzał Europę. Jakiś czas później minęłam się z Chrisem w jednej z polskich galerii handlowych w Warszawie. Też mu szczena opadła.
Nagły impuls sprawił, że sobie i siostrze bardzo tanie bilety do Sztokholmu. W czasie zwiedzania tego miasta nagle się okazało, że w samochodzie minął nas Tommy i PelleK, których już wcześniej spotkałam. I dodam, że nie miało ich tam być. Oczywiście wysiedli z samochodu, żeby z nami porozmawiać.
Moje opowieści o ciekawych zbiegach okoliczności, które są związane z samolotami, sprawiły, że dostałam w pewnym momencie zakaz latania samolotami bez kontroli mężczyzny. Ale to już inna historia.
Już nie będę mówić, kogo spotkałam w metrze w Londynie, gdzie też byłam z siostrą. Nasze wyprawy są także zawsze obarczone ciekawymi losowymi spotkaniami. Nas obu również nie można nigdzie puszczać bez nadzoru. I już zmilczę, jaki numer odpaliłyśmy potem na lotnisku przed wylotem ze Sztokholmu.
Ciekawych ludzi nie-metali też można poznać w samolocie.