Życie

Są ludzie których nigdy nie bolała głowa, są też tacy co to nie wiedzą, co to bezsenność. To są szczęśliwi ludzie, którym nikt nie wyrządził żadnej krzywdy. Osoby takie jak ja – które zostały wielokrotnie poddane terrorowi oraz praniu mózgu przez gang schizofreników – nigdy nie zostaną przez takich ludzi zrozumiane.

Napięciowe bóle głowy czy bezsenność to dopiero początek psychosomatycznych zaburzeń. Dochodzą stany lękowe i związane z nimi wybudzanie się nad ranem, gdy człowiekowi przypomina się gwałtownie, co mu prosto do ucha wykrzykiwał schizofrenik, gdy reszta wariatów z jego rodziny go trzymała. Nie zasypia się po czymś takim, bo dochodzą wspomnienia niesprawiedliwych słów koleżanek, które uwierzyły wariatom oraz gwałtowne bicie serca i kolejne ataki paniki. Przeżywa się ponownie wszystko, co się wydarzyło i słyszy w głowie ryk wariata. I to dopiero początek dnia, bo reszta nie wygląda lepiej.

Niestety trauma ma to do siebie, że z jej powodu traci się pamięć. Wypiera się wszystkie interakcje z prześladującymi schizofrenikami-gwałcicielami, wszystkie z nimi rozmowy i ponowne gwałty, czy wmawianie, że znienawidzony napastnik seksualny jest „ukochanym mężem” i że ma się dzieci, podczas gdy serce wyje z rozpaczy, że jest się tak samotnym, przy czym ataki i plotki rozpuszczane przez schizofreników oraz ich sojuszników uniemożliwiają ułożenie sobie życia. A osoby, z którymi człowiek chciałby się spotykać, atakują nie mniej brutalnie od wariatów. I znowu temu towarzyszą niesprawiedliwe i brutalne traktowanie przez wszystkich innych z otoczenia, którzy uwierzyli, że ofiara prześladowania jest problemem i stanowi zagrożenie. Tak wygląda życie osoby zaszczuwanej przez gang schizofreników.

Nigdy nikomu nie zagrażałam. Nie zasługiwałam i nie zasługuję na takie traktowanie, jak mnie różne osoby traktują, słuchając we wszystkim schizofreników. Wyparte traumatyzujące wydarzenia wracają do człowieka i prześladują echa słów, które zostały wypowiedziane podczas brutalnych ataków. Straumatyzowana ofiara jest w stanie zapisać, co do niej mówiono z dokładnością do jednego słowa, gdy powracają do niej wspomnienia. Do tego dochodzą urojenia schizofreników, które są wtłaczane do głowy ofiary, która musi się potem uporać z tym, w co kazano jej wierzyć. W takim stanie można tylko wegetować, a leki na to nie działają. Można brać leki pomocniczo, z tym że niektóre leki psychiatryczne nie są wskazane przy takich zaburzeniach.Tym bardziej, że trzeba sobie wszystko przypomnieć i przepracować, żeby wyjść z traumy, czy scalić osobowości w jedną całość. Nie można od tego się odwracać. Ludzie w takim stanie decydują się czasem na eutanazję – czyli popełniają samobójstwo, bo już nie chcą tego znosić i nie widzą żadnej nadziei, a schizofrenicy bardzo często lubią wmawiać swoim ofiarom, że nie ma przed nimi ucieczki oraz odbierać nadzieję. Są tacy schizofrenicy, którzy uwielbiają w ten sposób zabijać swoje ofiary i przeżywają niezwykłą przyjemność, gdy się dowiedzą o czyjejś samobójczej śmierci wynikającej z zaszczucia.

Takie życie jest nic nie warte i jedyne, co trzyma pacjenta przy życiu to obietnica, że będzie się mógł zemścić, oraz przyrzeczenie, że ludzie zaczną mu pomagać, więc stanie na nogi i odzyska coś z życia (chociaż kobieta w odróżnieniu od mężczyzny nic już nie nadrobi w pewnym momencie, nie spłodzi dziecka w wieku sześćdziesięciu lat – takiej kobiecie obiecuje się, że będzie się mogła już zawsze zachowywać i bawić jak dwudziestolatka, więc tak zamierzam zrobić). To schemat terapii pod tytułem „Monte Christo”. Dlatego interesuje mnie tylko współpraca z pewną panią dziennikarką, z którą kiedyś umawiałyśmy się na odgrzebywanie wszystkich trupów oraz przestępstw popełnionych przez Kościół. A jest ich sporo – nasi kościelni funkcjonariusze nie różnią się od tych z Kanady czy Irlandii. Na pewno znajdziemy jakieś nielegalne pochówki pomordowanych dzieci, bo tacy sami ludzie w takich samych sytuacjach robią te same rzeczy. A wiem, co potrafią ludziom zrobić kościelni schizofrenicy oraz równie chorzy psychicznie egzorcyści. Przekonałam się na własnej skórze. W podręcznikach też jest sporo o tym, co robią, jeśli tylko mają okazję.

W Polsce jest dobrowolność leczenia. Nikt, żadna z moich koleżanek, czy przekupionych lekarzy czy psychologów nie miał prawa mnie nękać, czy prześladować. Nikt nie miał prawa mi wmawiać choroby psychicznej. Rzeczy, jakie te osoby robiły, to podstawowy błąd w sztuce. Mają w podręcznikach opisane, co potrafią wykręcić schizofrenicy i czym się kierują. Wiadomo, czym są gangi schizofreników i wiadomo, że nie wolno diagnozować na podstawie czegoś innego niż wywiad zebrany od pacjenta, czy wyniki badań. Dotyczy to też psychiatrii.

Mam w rodzinie lekarzy (także z wykształceniem neurologicznym – mogliście sprawdzić, co to Alzheimer i że tego nie diagnozuje psycholog, zresztą schizofreniczka Anna to żaden psycholog tylko tępe, zdemoralizowane babsko bez matury), mam zresztą w rodzinie także psychologa. Naprawdę wasza zajebista, fałszywa „troskliwość” podszyta czystą agresją i wrogością nie była mi potrzebna. Niepotrzebny mi był lincz, ani żadne wrzaski durnowatych ludzi, czy ich kolejne intrygi oraz fałszywe donosy. Mam nadzieję, że zajmie się wami w końcu prokurator, gdy już będę mogła zeznawać. Zniszczyliście mi całe życie. Kilku moim przyjaciołom też.

Nikt wam nigdy nie podziękuje. Wiem, że wam wariaci obiecali moje podziękowania oprócz ukradzionych pieniędzy, którymi was przekupili, udając kogoś z wyższych sfer, ale się nie doczekacie nigdy.

Dodaj komentarz