Pasożyt

Wiele osób popełnia podstawowe błędy w postępowaniu ze schizofrenikami, ponieważ uważa, że można im przemówić do rozumu i coś wytłumaczyć. Zdrowy człowiek zastanawia się nad argumentami i zgadza się na weryfikację faktów, schizofrenik za to sabotuje weryfikację tak dokładnie, że prędzej jego ofiara się zabije, niż udowodni ludziom, jak jest naprawdę.

Osoby zdrowe są podatne na wiele rzeczy i można im wmówić nieprawdę i w ten sposób doprowadzić do szaleństwa. Schizofrenik nawet nie drgnie, gdy przedstawia mu się coś, co się nie zgadza z jego urojeniami. Można go skonfrontować z ludźmi, którzy zaprzeczają temu, co mówi, ale chory się odwraca i zaczyna twierdzić, że właśnie dostał potwierdzenie swoich twierdzeń. Zaprzeczanie wprost schizofrenikom jest niebezpieczne, ponieważ schizofrenik skonfrontowany z faktami, doznaje wzmożenia psychozy i zaczyna bardzo energicznie walczyć o spełnienie swoich potrzeb schizofrenika. Czyli na przykład o to, żeby schizofrenik był uważany za autora jakiegoś utworu, utalentowaną pływaczkę czy narzeczoną jakiegoś ważnego faceta. Bardzo często podszyte zazdrością i zawiścią potrzeby schizofrenika przyjmują postać podawania się za kogoś innego. Oczywiście osoba, którą schizofrenik udaje, zostaje światu przedstawiana jako chora psychicznie.

Ze schizofrenikiem nie ma poprawnego kontaktu. Można metaforycznie przedstawić jego chorobę jako grzyba, który opanował jego mózg. Ten pasożyt wpływa na myśli i postępowanie tak dokładnie, że schizofrenika nigdy się nie przekona. Istnieje lista sztuczek, do jakich można sięgać – jak na przykład obietnica, że ktoś będzie mógł się skoncentrować i utrzymać pracę, jeśli będzie się leczył. W moim przypadku nawet przez chwilę nie groziła mi utrata pracy.

Napuszczeni przez schizofrenika Ryszarda i jego gang schizofreników psychologowie i psychiatrzy z fandomu zniszczyli mi życie. Latami uparcie stosowali wszystkie metody, żeby mnie przekonać, że jestem niebezpieczną schizofreniczką, ignorując przy tym fakt, że mogą skorzystać z pomocy Policji, która by im umożliwiła weryfikację podstawowych faktów, jak to gdzie się urodziłam i czy jestem stanu wolnego. Ignorowali też wszystkie zasady diagnostyczne. I znowu jak kilka razy już przedtem, dostałam prawidłową pomoc psychoterapeuty, gdy już prawie było za późno, bo straciłam pamięć i całe życie, więc zaczęłam planować samobójstwo.

Znowu powiem – mam dosyć. Ryszard jest najgroźniejszym schizofrenikiem, jakiego poznała polska Policja. Nie tylko dąży do urzeczywistnienia swoim urojeń, ale wspiera też innych schizofreników ze swojej rodziny. Nawet wiedząc, że ich urojenia mają się nijak do rzeczywistości, stoi na stanowisku, że „Bóg im to dał” – czyli ich wewnętrzny głos, mówiący im, że na przykład mają prawo podawać się za współautorkę Wiedźmina jest głosem Boga, który zadecydował, jak naprawdę powinien wyglądać świat. I wszyscy ludzie powinni się dostosować.

A ja nie mam zamiaru się dostosować i wspierać ich urojeń.

Stoję na stanowisku, że Sapkowski sam napisał Wiedźmina. Nikt mu żadnych wydruków czy plików z gotowym tekstem nie dostarczał. I proszę mnie w nic związanego z Wiedźminem, czy Andrzejem nie mieszać. Z tym, że owszem, pewna schizofreniczka z rodziny Ryszarda (to nie jest mój krewny, tylko – przypominam – prześladujący mnie od dziecka schizofrenik) podaje się za współautorkę Wiedźmina i kibicuje jej z zachwytem większość fandomu sf-f.

Moja obecność w fandomie sf-f zniszczyła mi życie. Dopóki obracałam się tylko w fandomie metalowym, miałam jeszcze jakieś życie i ciekawe plany. Niestety środowisko fanów fantastyki, które zostało opanowane przez Ryszarda, jego rodzinę oraz fanów tych zjebanych schizofreników, okazało się mieć tak zły wpływ na moje życie, plany zawodowe i prywatne, że absolutnie nie planuję pojawiać się na jakimikolwiek konwencie. Szkoda, że Michał (ale nie tylko on) nie chciał przyjąć do wiadomości, co rzeczywiście się dzieje, gdy przeprowadzałam akcję informacyjną na początku lat dziewięćdziesiątych.

Michał był powodem, dlaczego rzuciłam Piotra, a nie żaden „powrót do Romana” (przypominam, to jest znienawidzony schizofrenik z mojej podstawówki, krewny Ryszarda). A z Michałem zerwałam, bo mnie zawiódł i zaczął się radośnie tarzać w towarzystwie schizofreników w fandomie sf-f, wbrew moim ostrzeżeniom i prośbom. Zawiódł mnie wtedy jak nikt inny, ignorując jak boleśnie mnie ta zgraja schizofreników atakowała. Nie byłam w stanie znieść jego głupoty i dlatego z nim zerwałam. Może tylko Adam i jego rodzina mu dorównuje w tym zachwycie nad schizofrenikami oraz stopniu w jakim oferował im pomoc w niszczeniu mnie.

Są kurwa granice tego, co można znieść.

Jeśli ktoś, kto jest atakowany przez gang schizofreników, prosi, żeby z danymi osobami nie rozmawiać, to się nie rozmawia. I na pewno już nie podaje dalej ich kłamstw i urojeń jako pewników, wbrew prośbom najbardziej zainteresowanej.

Osoby, które robią takie rzeczy, lądują do liście zjebów, z którymi się nie rozmawia i traktuje jak wrogów już zawsze.

Dodaj komentarz