Buffy

Miałam chwilę w życiu, kiedy zgłosili się do mnie Norwedzy i usłyszałam jak Buffy z pewnego serialu, że zostałam wybrana i teraz ja będę wokalistką, bo ich poprzedni wokalista został zabity.

Nie był to pierwszy raz, kiedy natknęłam się na tych Norwegów. Spotykałam już się wtedy z Piotrem, był gdzieś rok 1988, i myślałam, że będę już zawsze z nim. Piotr jak ja był metalem, więc z dziką radością zabierał mnie na koncerty metalowe. Kręciło wokół mnie zawsze sporo zakochanych we mnie blondynów metali (prawdziwych ładnych i inteligentnych metalówien nie ma za dużo), więc moja rodzina od zawsze z rozbawieniem obserwowała pojawienie się kolejnego długowłosego blondyna, którego im przedstawiałam. Pewnie czekają na kolejny taki przypadek, bo będzie to oznaczało powrót do normy.

Piotr był znienawidzony przez wielu facetów z fandomu metalowego. Wiem, że parę osób chętnie by mnie wtedy odbiło. Norwegowi udał się manewr, jaki nie udał się Bretowi – Piotr bardziej interesował się black metalem, więc koledzy norweskiego wokalisty zdołali Piotra ode mnie odciągnąć, a sam wokalista wydobył pod jakimś pozorem mój numer telefonu. Zaczęły się telefony z Norwegii i wbijanie klina pomiędzy mnie i Piotra. Pewnie w końcu rzuciłabym Piotra dla niego, ale został wcześniej zabity przez wariata.

Najprawdopodobniej został zabity przez tego samego człowieka, który rzucił się potem na Varga. Niestety schizofrenicy bardzo często mają urojenia związane z jakimiś nieistniejącymi biznesami oraz sumami, które ktoś niby ma być im winien. Często sięgają po nóż, żeby rozwiązać sporną kwestię. Schizofrenik, który mnie prześladuje, cierpi na urojenia, wedle których jest bardzo bogatym człowiekiem, a gdy orientuje się, że na koncie pusto, domaga się, żebym mu oddała jakiś urojony majątek. Naprawdę nigdy nic mnie z nim nie łączyło. Też się boję, jak norweski wokalista, który w latach dziewięćdziesiątych był atakowany przez swojego wariata, że ten polski wariat mnie w końcu zabije. Już mnie wielokrotnie atakował brutalnie, również seksualnie. Byłam przez niego pobita. Nie jestem z nim związana, nigdy nie byliśmy razem, nie ma żadnych dzieci, do kurwy nędzy.

Na jednym z kolejnych koncertów podszedł do mnie Varg i dowiedziałam się, że jego kolega nie żyje. A po jakimś czasie cały zespół zgłosił się do mnie i zostałam powołana jako wokalistka. Miałam zarobić masę kasy, tym bardziej że black metalowych wokalistek jest bardzo mało. Jest to podstawowa kwestia popytu i podaży.

Zawsze moi rodzice wiedzieli z kim współpracuję i to akceptowali. Nie robiłam niczego po kryjomu. Zawsze wiedzieli też z kim się spotykam. W pierwszej klasie liceum praktycznie cały skład osobowy zespołu z Reytana został prześwietlony przez mojego tatę. W przypadku Norwegów rozmawiali z moją mamą albo osobiście po francusku, albo z pomocą tłumacza. Nikt z nich mnie nigdy nie skrzywdził. Skrzywdzili mnie tylko ludzie z Opus Dei oraz ich wielbiciele i pomocnicy.

A rodzice polskiego gitarzysty, który został dołączony do zespołu (bo ja, w przeciwieństwie do poprzedniego wokalisty, nie gram na gitarze – zapomniałam wszystkiego, czego się nauczyłam w liceum, a i tak do mistrzostwa potrzeba około tysiąca godzin ćwiczeń, czego w życiu nie miałam) nie powinni byli być przez Opus Dei okłamywani, że został wybrany jako nowy lider i wokalista. Jest to bzdura, przez którą się tak pokłóciliśmy. Zresztą wszystkie nasze kłótnie wynikły z powodu pomówień i kłamstw wariatów z Opus Dei i ich wpływu na ludzi, którzy nie wiedzieli z kim rozmawiają.

W pewnym momencie, gdy już byłam pewna swojej diagnozy i wiedziałam, że przy powtarzających się atakach schizofreników na mnie wyjście z moich problemów psychicznych, których tylko jednym z objawów jest amnezja, zajmie nawet ponad dziesięć lat, zaproponowałam, żeby zespół nagrał dawny materiał beze mnie. Argumentem było, że muzyka powinna być grana. Wniosek pojawił się na stole, ale wszyscy członkowie zespołu ponownie zagłosowali przeciwko i postanowili lojalnie czekać, aż się wygrzebię i znowu będę w formie. Usłyszałam, że dokładnie jak ja mają z czego żyć i nie muszą zarabiać tej kasy, która im przechodzi koło nosa.

Moje problemy psychiczne to nie tylko amnezja i syndrom sztokholmski, ale tez podwójna osobowość, przy czym osobowością sztuczną jest ta wytworzona przez „leczenie”, jakie mi zaaplikowali schizofrenicy (oraz Kościół Rzymsko-Katolicki, który ich uważa za świętych i działa zgodnie z ich złośliwymi urojeniami), stosując terror, gwałty oraz pranie mózgu. Oraz inne tortury, które pojawiają się w czasie „egzorcyzmów”.

Naprawdę mam powody, żeby nie lubić pewnych osób, nie chcieć z nimi rozmawiać. Andrzej, który tak bardzo się zaangażował w pomaganie Opus Dei i stanął po ich stronie, też jest na mojej osobistej czarnej liście.

I wiem, że nie tylko ja się do niego już zraziłam ostatecznie.

Dodaj komentarz