Modelowa akcja Opus Dei

Opus Dei jest wyliczane wśród niebezpiecznych sekt. I jak wszystkie sekty kontroluje ludzi za pomocą terroru oraz prania mózgu. Są niebezpieczni, bo – jak to z reguły sekty – mają za swoich przywódców schizofreników, którzy swoim zdaniem (oraz zdaniem Kościoła) utrzymują kontakt z Bogiem. Takimi schizofrenikami są Ryszard i moje koleżanki z podstawówki.

Opus Dei znane jest policyjnym profilerom z zabijania metali. Fantasy oraz Hello Kitty, czy Pokemonów też nie trawią, ale postaci z bajek nie można skrzywdzić. Metali za to można zaszczuć z wynikiem śmiertelnym, a jeśli są z trudności, bo nie ma do ofiary łatwego dostępu, żeby zniszczyć ją psychicznie, zawsze można wyciągnąć nóż i ofiarę chorej obsesji zabić. Metal ginie, a wariat jest chroniony jako chory, który nie odpowiada za swoje czyny. Nie idzie do wiezienia, ale nie idzie też do szpitala się leczyć, bo panuje zasada dobrowolności leczenia. I jak wariat nie chce, to nie będzie się leczył.

Oczywiście można stwierdzić, że niepotrzebnie nakręcam Opus Dei Panic, bo wariaci trafiają się w każdym środowisku, ale ja osobiście tak samo jak moi niektórzy przyjaciele (oczywiście ci, którzy przeżyli kontakty ze schizofrenikami) cierpimy z powodu fanatyzmu Nycza oraz jego znajomych schizofreników – którzy są jak najbardziej z Opus Dei.

Większość ich działań motywowana jest religijnie i niektórzy z nich podają się za „świętych”, którzy mają „kontakt z Bogiem” i przekazują jego życzenia. Z reguły schizofrenicy wybierają Kościół jako swoje pole działań lub kręcą się w pobliżu, więc należy zachowywać największą ostrożność z kontaktach z ludźmi Kościoła.

Mam problemy z Opus Dei już od pierwszych lekcji religii. W życiu nie spotkałam bardziej zdemoralizowanych ludzi niż wariaci z tej sekty. Krok po kroku towarzyszą mi – oczywiście wbrew moim chęciom – pojawiając się w miejscach, gdzie ich nie chcę widzieć. Wszędzie rozpowszechniają swoje kłamstwa oraz zaszczuwają mnie i niszczą mi wszystko, co tylko mogą.

Zniszczyli mi dwa zespoły heavy metalowe. Zniszczyli mi życie osobiste. Zniszczyli mi każdy plan, jaki sobie stworzyłam. Atakowali nie tylko moją psychikę, ale też byłam atakowana fizycznie, także dochodziło do gwałtów – za które jak najbardziej nie odpowiadają osoby z Opus Dei. Zniszczyli mi każdą karierę, jaką mogłam mieć. W życiu im nie będę za nic dziękować. Ani ich pomagierom.

Wręcz przeciwnie, mam ambicję doprowadzić do czegoś, co nastąpiło w Irlandii, gdzie po odkryciu ciał pomordowanych przez zakonnice dzieci nastąpiła błyskawiczna sekularyzacja.

Podstawową zasadą profilingu jest, że tacy sami ludzie w takich samych sytuacjach robią te same rzeczy. Bez tego nie dałoby rady nic przewidywać, ani typować winnych przestępstw. A kościelni schizofrenicy oraz imbecyle są wszędzie tacy sami, podobnie takie same są zasady religii katolickiej. Wiadomo, że ludzie Kościoła lubią ze schizofreników robić świętych,(1) a zdemoralizowany tym schizofrenik nie zna już żadnych granic, więc zabija. Zabijają też ludzie Kościoła, którzy dążą do udowodnienia, że „święty” się nie myli. I jak średniowieczni śledczy nie cofną się przed niczym, żeby tylko wyciągnąć „prawdę” z ofiary schizofreników. Bo fanatyzm religijny nie pozwala im przyjąć do wiadomości, że schizofrenik po prostu łże, albo przeżywa urojenia.

A prawda jest taka jest taka, że to są odklejeni od rzeczywistości wariaci, więc ofiara nie może potwierdzić urojeń. Nauka notuje przypadki śmierci z wyczerpania ofiar, którym próbowano „przywrócić pamięć” lub ich „wyleczyć” pod dyktando zachwyconych swoją rolą i władzą schizofreników.

Całe moje zniszczone i nieszczęśliwe życie to modelowa akcja wariatów z Opus Dei, których hołubi i tuli do piersi Kościół. To oni zawsze byli gwałcicielami. Co ja mogę powiedzieć – schizofrenicy zawsze przypisują sobie rzeczy, których zazdroszczą, a swoje złe uczynki zwalają na jakieś kolejne ofiary, tym są zawsze podszyte ich urojenia. Tak właśnie zwalili na moich przyjaciół gwałty, których się dopuścili. W ogóle nie należy z takimi ludźmi rozmawiać, jeśli nie potrafi się ich diagnozować i brakuje krytycznego myślenia.

Trudno takich ludzi leczyć, gdy nie chcą. Więc jedyne, co można próbować zrobić, to uporać się z wpływem, jaki Kościół Rzymsko-Katolicki ma na polskie społeczeństwo. To naprawdę nie są ludzie godni zaufania, ani tacy, którzy powinni nam przewodzić. Są zawsze w błędzie, bo nie tylko sami są bardzo głupi, ale też kierują nimi wariaci.

Wiem, że seria programów o tych wydarzeniach już wisi w powietrzu, bo artyści, których znam, mają bardzo dobre kontakty z producentami telewizyjnymi – i to nie tylko polskimi. I wszyscy się wkurwili, bo za dużo już było tych śmiertelnych ofiar schizofreników. I nie tylko śmiertelnych.

Będzie się działo, proszę państwa, będzie się działo. Stwierdzam to z dużą satysfakcją.

Obiecano mi, że warto żyć, żeby zobaczyć to, co się wydarzy dalej.

⛧⛧⛧

(1) Akurat fragment o słyszeniu „głosu Boga” przez wybrańców znajduje się w Katechizmie Kościoła Rzymsko-Katolickiego, który obowiązuje wszystkich katolików (dobrze, że nie jestem katoliczką) i na przykład taki Nycz uważa to stwierdzenie za podstawę swojej religii. Ja dla odmiany od dziecka uważam za skandal, że w państwie prawa funkcjonuje religia, która ma wpisane w swoje święte zasady krzywdzenie ludzi, a tacy schizofrenicy są krzywdzeni i odwodzeni od leczenia się. Nie pomijajmy też oczywiście zła, jakie jest wyrządzane przez Kościół ludziom takim jak ja, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z tym całym schizofrenicznym cyrkiem, ale i tak są ścigani z powodu urojeń i obsesji wariatów. Przy zapotrzebowaniu Kościoła na „świętych” (bez nich interes się ciężko kręci, bo potrzeba igrzysk, przydają się też przy awansach) oraz przy wpływie Kościoła na politykę trudno się spodziewać zmiany prawa na takie, które pozwoli skutecznie pomagać najciężej chorym psychicznie ludziom i ratować ich ofiary przed śmiercią. Ale można próbować.

Dodaj komentarz