Kościołem Rzymsko-Katolickim rządzi Opus Dei, a Opus Dei rządzą chronieni przez tę organizację schizofrenicy. Zgodnie z Katechizmem tego Kościoła istnieją ludzie, którzy „słyszą głos Boga” w głowie, aka „święci”. Wiecie, na tej zasadzie na jakiej Abraham usłyszał głos nakazujący mu zaszlachtować na szczycie góry swojego syna Izaaka. Z punktu widzenia psychiatrii ten człowiek był schizofrenikiem, ale dla Kościoła był modelowym świętym. Jest to przerażające, bo jego zachowanie jest modelowym zachowaniem schizofrenika, który zabija dziecko, które nie „słyszy głosu Boga”, czyli jest zdrowe psychicznie. Moja koleżanka z podstawówki po tym, gdy odratowano utopioną przez nią córeczkę i tak ją zabiła, bo sąd jej ją oddał. Zabiła też swoje kolejne dziecko. Ma nadal dwoje dzieci, ale te – zresztą zgodnie z prawem Mendla – są również schizofrenikami. Urodziła w sumie czwórkę dzieci. Jej kuzynka postępowała podobnie. Nie miała oporów, żeby mi o tym opowiedzieć.
Moje schizofreniczne koleżanki z podstawówki dla Nycza są święte i dzięki ich towarzystwu oraz dzięki ich „wskazówkom” oraz „przepowiedniom” awansował tak wysoko, jak chciał. Znaczy się nie spełnił jeszcze swojej ambicji zostania papieżem, więc zamierza nadal wykorzystywać swoje schizofreniczki, bo tylko one mogą mu to umożliwić w jego zabobonnej organizacji.
W podręczniku profilera dotyczącym Kościoła jest ostrzeżenie, że wszyscy biskupi to psychopaci. Zgadza się to z moim doświadczeniem. Całe moje życie – chociaż jestem ateistką od dziecka – przebiega pod dyktando Opus Dei oraz Nycza, którzy sterują wszystkimi wydarzeniami terrorem oraz intrygami. Absolutnie nie były potrzebne mi ich „interwencje”. Nycz koniecznie chce udowodnić, że urojenia i przepowiednie jego kurewek są prawdziwe, bo „pochodzą od Boga”. Niestety jedną z ich „przepowiedni” jest, że wyjdę za Adama, gdy już będę starsza. Był to powód dlaczego swoimi intrygami i kłamstwami uniemożliwił mi wyjście za mąż wcześniej. Więc muszę tego psychopatę rozczarować, bo nie zamierzam wychodzić za Adama. Jeszcze gdy był dzieckiem, powiedziałam, że go nigdy nie zechcę. Oczywiście złośliwe schizofreniczki postawnowiły zrobić mi na złość i mnie do tego zmusić. Byłam terrorem przekonywana, że Adama „kocham” i podobnie byli przekonani jego rodzice oraz Andrzej. Więc nie, niż z tego nie było prawdą. I nikt nie powinien być ode mnie odganiany i przekonywany, że nie może liczyć na związek ze mną, tylko dlatego, ze moje postępowanie nie zgadza się z „przepowiednią” schizoreniczek lub ich „wiedzą” o mnie, która pochodzi dokładnie z ich dupy.
I nie zamierzam mieć adoptowanych dzieci, bo próbują mnie te schizofreniczki przedstawiać, jako „ciocię” ich dzieci. Nie chcę ich adoptować. Ani żadnych innych dzieci. Nie będę mieć dzieci właśnie w ogóle z powodu „opieki” Nycza oraz jego schizofreników nade mną. Chyba, że jakiś cudem (hehehe) stanie się to pomocą zastępczej matki, bo nadal w ciele mam swoje jajniki z komórkami jajowymi. Z tym, że – mówiąc hipotetycznie – absolutnie nie zamierzam prosić Adama, żeby został dawcą spermy. Niestety wiem, że jest nosicielem wczesnej postaci raka. I nie chcę dla dzieci takiego obciążenia. Nigdy nie chciałam. Ale mogę się z Adamem przyjaźnić i współpracować. Szczególnie w sprawie zajebania Kościoła i PiSu w „podzięce” za to co mi zrobili.
Nie zamierzam być marionetką w spektaklu, który ma umożliwić Nyczowi zostanie papieżem. Nycz jest przekonany, że przy „tak silnych świętych” przepowiadających, że zostanie biskupem Rzymu, każdy urzędujący papież – szczególnie jego przyjaciel Prevost – dla niego ustąpi ze stanowiska. Tak się robi w Kościele karierę.
Co ja mogę powiedzieć? Występuję z kontr przepowiednią – pan Nycz w życiu nie dostąpi zaszczytu, o jakim marzy od zawsze i nie zostanie papieżem. Wiem, że z całym jadem i psychopatią dąży do tego od końca lat osiemdziesiątych, niszcząc kogo się da po drodze, bo nie chce pozwolić, żeby świat się dowiedział, że nic z tego co twierdzą jego schizofreniczki (aka „święte”) nie jest prawdą.
Te panie to po prostu wredne, zjebane schizofreniczki, które się napawają swoją bezkarnością i tym, jak łatwo im przychodzi mordowanie ludzi. Nie ma w nich nic więcej. I znowu podręczniki profilera doskonale takie panie opisują. I wiem, że niszczenie ludzi i doprowadzanie ich do samobójstwa przynosi takim zjebanych kurwom wręcz organiczną rozkosz. O ile się orientuję, te ich udane „przepowiednie” dotyczyły właśnie zniszczonych przez nich ludzi. No, ale co ja mogę powiedzieć? Takie mordowanie ludzi to też coś wprost z podręcznika profilera.
W życiu nie były nie były moimi przyjaciółkami. Zamierzam robić to, co ja chcę, a nie umożliwiać im zaliczenie kolejnej „przepowiedni”, do której „wypełnienia” doprowadziły swoimi intrygami oraz niszczeniem mnie oraz innych ludzi przy pomocy Nycza.
Mam moralny obowiązek walczyć o to, aby świat się dowiedział prawdy o tym, co się wydarzyło.
Zniszczył mnie Kościół, a nie moi przyjaciele metale.