Mam bardzo racjonalny powód – oprócz śmiertelnej obrazy – żeby w życiu już nie być na żadnym polskim konwencie. Po zrobieniu przeze mnie tak dużego hałasu i smrodu Ryszardowi, spodziewam się kontrofensywy kościelnych schizofreników. Tym razem mogę być zaatakowana nie tylko słownie i pięścią, mogą się pojawić noże. Zresztą już widziałam je i miałam cięte ubrania, co zgłaszałam Policji. Wiem, kto chodził wtedy z nożami. Nie chcę, żeby postanowili mnie zabić i w ten sposób rozwiązać konflikt już na zawsze i postawić na swoim.
Mam świadomość, że bardzo trudno obstawić konwenty tak, żeby mi zagwarantować bezpieczeństwo, więc się wycofuję. Zresztą nikt nigdy z polskiego fandomu nie przejął się niebezpieczeństwem, jaki stanowi rodzina Ryszarda. Nikt mnie nigdy nie wspierał, pomimo moich skarg, nikt do mnie nie wyciągnął ręki.
Doszłam do wniosku, że muszę sama zadbać o swoje bezpieczeństwo i nie bywać tam, gdzie mogę zostać zabita na przykład przez wariata z rodziny Ryszarda, który twierdzi, że jest moim mężem i może chcieć ukarać mnie za „niewierność”.
Moja decyzja została już lata temu skonsultowana z profilerem policyjnym, który uważa, że to jedyny rozsądny sposób postąpienia. Dobrze by było też zmienić pracę na taką, która będzie mnie lepiej chronić. Uczelnie niestety to szeroko dostępne przestrzenie publiczne. I nie chcę znosić kolejnych fal ataków, aż przejdę na emeryturę.