Celebryctwo

Piotr zrobił ze mnie celebrytkę. Najpierw ogłosił, jeszcze w latach osiemdziesiątych, nasze zaręczyny w Gali, póżniej – gdy spotykałam się z Adamem w latach dziewięćdziesiątych – nasyłał na nas dziennikarzy. Tak więc muszę oddać sprawiedliwość, paparazzi byli moi, bo ze mną to Piotr to uzgodnił, ale niech Adam nie opowiada, że mu zaszkodzili w karierze. Bo jest całkiem odwrotnie. I to Adam mówił Piotrowi, gdzie się spotykamy. Ale nic to nie zrobiło dla mojej kariery, bo zostałam zniszczona przez schizofreników oraz Nycza i Opus Dei.

Wśród przedmiotów, które robiłam poza Anglistyką, był marketing i komunikacja społeczna, więc wiem, jak ważne są dobre relacje ze światem dziennikarskim. Jestem też kimś, kto od bardzo dawna marzy o zostaniu dziennikarką. Wolę obecnie pisać teksty polemiczne niż fikcję. Mam bardzo dużo do powiedzenia, szczególnie o głupocie i przestępczości Kościoła. To są najgłupsze, zabobonne jełopy z najmniejszych wiosek, przenoszące swoje uprzedzenia do Stolicy. A ci o skłonnościach psychopatycznych pną się w górę. Nikt z mojej rodziny w życiu się nie przyjaźnił z Nyczem, więc niech tak nie kłamie. Za rodzinę Adama nie odpowiadam, bo to typowe katolickie polskie tłuki, nawet jeśli mają wyższe wykształcenie, które nie zauważają, co się dzieje dookoła.

A ludziom, którzy wątpią w to, kim jestem, zalecam przejście się do działu czasopism Biblioteki Narodowej i przejrzenie różnych plotkarskich pisemek z okresu, kiedy byłam narzeczoną Piotra i kiedy się spotykałam z Adamem. Naprawdę zamiast mnie nie ma tam żadnej ze schizofreniczek Nycza, który z cała radością korzysta z uch usług seksualnych i robi z nich gwiazdy w fandomie. Więc, nie Anna nie jest wokalistką Burzum, a Renata nie jest Małgorzatą-pisarką, moje prawdziwe imię i nazwisko nie jest jej pseudonimem. A schizofreniczka Krystyna z tej samej rodziny nie jest skoligacona z Poniatowskimi i jeśli nawet Adam był na tyle nierozsądny, że z nią sypiał, to nie jest jego prawdziwą miłością. Zresztą Adam nie ma prawdziwych miłości i jako psycholog wiem dlaczego. Może się najwyżej przyjaźnić.

Z jakiś powodów istnieje w każdym kraju coś, co określa się jako wiek zgody. W Polsce jest to piętnaście lat, co i tak jest strasznie nisko. Podręczniki psychologii rozwojowej podają, że powinno być szesnaście. Tak jak jest w wielu stanach Ameryki. Reszta stanów wprowadziła wiek osiemnastu lat. Co akurat ja – po rozmowach z rodzicami – uważałam zawsze za odpowiedni wiek, żeby rozpocząć współżycie. Przekonanie Nycza, że dzieci mogą bez szkód dla psychiki współżyć, jest wzięta z dupy. Nie powinien żadnych dzieci zachęcać do takich kroków, bo to naprawdę niszczy mózg, który przestaje się już tak dobrze rozwijać.

Ja sama straciłam dziewictwo już po dwudziestce i niestety w czasie gwałtu. Nigdy nie byłam z facetem, w którym bym była naprawdę zakochana (ale mam zamiar sprawdzić, jak to jest), ale cóż seks po pewnym czasie, gdy facet się ucywilizował, był całkiem niezły. Zła strona tego układu było, że zniszczyło mi to psychikę i pamięć.

Mogłam być z Adamem w pewnym czasie tylko dla seksu, ale na moje całe szczęście postanowił zapomnieć, że już w latach osiemdziesiątych wstrząsnął ludźmi skandal związany ze schizofrenikiem, która podawał się za mojego męża. Pokazywałam wtedy zaświadczenie o moim stanie cywilnym i było dokładnie takie samo jak teraz (czyli że jestem panną). No cóż Adam pod wpływem Nycza postanowił mnie wtedy zgnoić razem ze schizofrenikami.

Naprawdę nie jest to bohater mojego romansu. Z tym, że wiem, że sam przeszedł pranie mózgu, ale dlatego będzie zawsze traktowany z największą ostrożnością. Jest możliwość i to całkiem niemała, że w pewnym momencie zapomni o tym, co ja chcę i zacznie realizować program, który mu podano za pomocą prania mózgu. Człowieka bardzo łatwo uwarunkować, zasugerować coś czy wpłynąć na jego postawy i myśli.

Na szczególną prośbę Nycza, napisałam powyżej, co rzeczywiście myślę o Adamie. Też jestem marionetką po praniu mózgu, ale gryzę sznurki i w końcu się uwolnię.

Dodaj komentarz