Muszę ostrzec – według Nycza, a komu można bardziej ufać w kwestiach teologicznych – choroby psychiczne nie istnieją. Nie chce mi się teraz grzebać w Katechizmie, ale podobno wynika to z jego zapisów. A co istnieje zamiast chorób psychicznych? Opętania oraz wizje świętych.
Opowiadałam już o prześladujących mnie „świętych” Kościoła Rzymsko-Katolickiego, czyli o schizofrenikach z okolic mojej podstawówki, którzy całkowicie nielegalnie postanowili się mną „opiekować”, co im klepnął ówczesny biskup. Nycz przejął pod koniec lat osiemdziesiątych moją „sprawę” po nim.
To właśnie na tę całkowite nielegalną decyzję powołuje się Ryszard, kiedy mówi o sobie, że jest moim „opiekunem prawnym”. Oczywiście dla reszty świata poza katolickim betonem oznaczałoby to, że jest moim krewnym i zostałam sądownie ubezwłasnowolniona. Jest to całkowita nieprawda, bo nigdy nie było do tego innej podstawy niż bełkot schizofreników i nie jest moim krewnym, a ubezwłasnowolnił mnie Kościół, polegając na słowach schizofrenika i kierując się całkowicie niedopuszczalnymi w państwie prawa zapisami z Katechizmu.. Ludzie związani z Opus Dei całkowicie nielegalnie nazywają Ryszarda moim „ojcem”, a Barbarę moją „matką”.
Jedyna choroba psychiczna, w jaką wierzy Kościół, to brak wiary i leczą ją egzorcyzmami. Dodatkowym problemem jest, że zgodnie z katolicką teologią, ich „święci” , którzy dla całej reszty świata są po prostu durnymi schizofrenikami, mają mieć różne wiadomości przekazywane im przez Boga. i nie wolno w te przekazy wątpić. Wyrażane wątpliwości w „świętość” tych ludzi zaś są uznawane za oznaki opętania. Niestety z tego powodu mam już wyznaczonego stałego egzorcystę, który mnie napadł pracy. Nie wiem, dlaczego nikt mi nie pomógł w tej sytuacji i go nie wyrzucił. Oczywiście, że nie zgodziłam się i nie zgodzę na żadne egzorcyzmy, wszystko, co mnie spotkało, było nielegalne.
Katolicki zabobon powoduje, że takie osoby jak ja bywają zadręczone na śmierć w czasie egzorcyzmów. Umierają również czasem z wyczerpania, bo nie potrafią potwierdzić słów „świętych”, bo to po prostu stek bzdur wyprodukowany przez schizofreniczne mózgi i nie ma w tym nic nadnaturalnego.
Ludzie ratujcie się póki czas i składajcie apostazje, bo tez możecie stać się celem ataku tego (lub innego) schizofrenicznego gangu, a jak widać na moim przypadku taki schizofrenik potrafi poruszyć nie tylko machinę kościelna, ale też państwową oraz okłamie całe rzesze psychoterapeutów oraz psychiatrów, aby tylko dorwać swoją ofiarę i się wzbogacić. W moim przypadku nie było szans, żebym zgodnie ze schizofrenicznym planem poszła do klasztoru i im zostawiła swój majątek, ale w przypadku kogoś, kto był inaczej wychowany i był religijny, z łatwością daliby przeprowadzić swój plan.
Wmówiliby kobiecie po traumie, że musi „odpokutować” gwałt na niej w klasztorze, bo to kobiety „kuszą”. Na całe szczęście nie jestem wychowanką kultury gwałtu, czy katolickiej kultury niewolnictwa, więc moją reakcją było tylko wzruszenie ramionami. I wiem, że odpokutować za gwałty zainicjowane oraz wykonane przez schizofreników, powinni sami schizofrenicy. Na całe też szczęście żaden Kościół, czy przedstawiciel kleru, nie jest dla mnie autorytetem i nie musze wykonywać jego poleceń. A zatem nie zgadzam się z władzą Ryszarda nade mną. Nie jest moim „opiekunem prawnym” i nie ma prawa żądać, żebym wypełniała jego wolę i została zakonną służką jego córki, przekazując jej cały majątek. Mam też dosyć wysłuchiwania jej poleceń, żebym tej krypto lesbijskiej schizofreniczce wylizała pipę. Takie żądania już w podstawówce stawiała i wtedy również zostały odrzucone. Jej wątpliwe – bo schizofrenicy są z reguły bardzo aktywni seksualnie – dziewictwo to efekt jej orientacji seksualnej, a nie „świętości”. Wcale nie zamierzam, jak mi kiedyś w dzieciństwie proponowała, trzymać się nią za rączki i razem dochowywać „czystości”, żeby później z nią się pieprzyć w Niebie. Przy czym oczywiście zapewnia, że z łaski pozwoli się wylizać. Obrzydza mnie, bo jestem stuprocentowo hetero. Zrozumcie mnie dobrze, przyjaźnię się z lesbijkami także, ale takie propozycje są nie do przyjęcia.
Profilerzy nie mają żadnych wątpliwości, co naprawdę schizofrenikami kieruje. I to oni mają rację, a nie Kościół, czy okłamywane przez gang schizofreników różne tępe pindy.
Jestem ateistką od dzieciństwa i wychowano mnie tak, ze sama potrafię myśleć. Żaden Nycz nie ma prawa za mnie cokolwiek mówić, czy robić. Ludzie, którzy za nim poszli, są moimi osobistymi wrogami.
A kobiety mają prawo do przyjemności w łóżku i mówienie o tym głośno nie czyni z nikogo kurwy. Mam nadzieję, że dla wszystkich jest to jasne, bo dla mojej dawnej katechetki nie było. Dla Ryszarda też nie jest.