La-la Land

Wiele osób z mojej rodziny żyje w świecie, który po angielsku określa się jako la-la land, czyli w świecie ułudy. Ci ludzie nigdy nie powinni być wysłuchiwani, jeśli chodzi o moje sprawy osobiste, czy zawodowe, ponieważ tak jak moja matka dali się wciągnąć w urojenia wariatów, których po niej odziedziczyli. A moje życie nie chce wyglądać jak te opowieści wariatów.

Niestety nie tylko moja siostrzenica została przez moją matkę zaprzysiężona i mianowana na osobę, która dopilnuje, żeby moje życie wyglądało dokładnie tak jak życzy sobie jej kochanek, który zniszczył mnie już w dzieciństwie, czyli schizofrenik Ryszard.

Nie chce mi się nawet pisać, jak bardzo źle polskie prawo ocenia takie postępowanie narcystycznego rodzica, który nie chce pozwolić, żeby dziecko samo za siebie odpowiadało i żyło swoim własnym życiem. Tak samo źle jest oceniane postępowanie „pogrobowców mamusi”- jak zbiorowo określam osoby, które postanowiły realizować testament mojej matki, który wymaga, żebym wyszła za mąż za osobę, której szczerze nienawidzę, czyli siostrzeńca Ryszarda.

Napisałam siostrzeńca, ponieważ schizofrenicy zaczęli – jak to oni – zwalać swoje postępowanie na inne osoby i wmawiać mi, że osoba, której nienawidzę, nazywa się Rafał, a Romana mam niby kochać. W dupie mam, jak facet się naprawdę nazywa, jest wciąż tym samym człowiekiem, którego nie cierpię od początku podstawówki.

Niestety Romam cierpi na bardzo poważną odmianę schizofrenii, zresztą tak samo jak jego siostra Anna. I tak jak ona ma urojoną przyjaźń ze mną, tak on intensywnie przeżywa swoje urojenia i opowiada o naszym wspólnym życiu. Oczywiście te wzięte z dupy opowieści pomogły mu także intensywnie mnie okradać, bo ciągnął kasę za moimi plecami z naszego wspólnego budżetu domowego. Nie liczę, że kiedykolwiek odzyskam tę kasę, ale proszę nie dawajcie mu już żadnych więcej pieniędzy, bo i tak ich nie zobaczę, bo nie nie zamierzam ryzykować życia i wychodzić za mąż za niebezpiecznego schizofrenika, który potrafi zamordować człowieka tak samo jak jego ojciec. A za te pieniądze odgrywa przed swoimi kochankami multimilionera i kuzyna Woźniaka-Staraka. Nie więc nie, nie jest bogaczem, tylko bawi się za ukradzione i w opartych na marzeniach urojeniach przeżywa problemy typu co ma zrobić z prywatnym jetem, który gdzieś u niego stoi. Nie wiem, na jakiej zasadzie uważa, że z moją pomocą okradnie Woźniaka-Staraka i przejmie jego kasę, ale wiem, że to jeden z jego schizofrenicznych planów dorobienia się.

Mój tata we Francji też został w podobny sposób ograbiony z majątku przez gang schizofreników, więc podobny przekręt jest praktycznie możliwy. Na całe szczęście, w przeciwieństwie do mojego taty, miałam pod ręką Internet i mogłam puścić w świat ostrzeżenie przed tymi ludźmi, więc nie przejęli żadnych pieniędzy, które podobno miały do mnie trafić. Ale też w odpowiedzi na swoje działania zostałam brutalnie zaatakowana oraz skatowana psychicznie. Ale nadal będę ostrzegać, że Roman oraz rodzina Ryszarda to dla mnie obcy ludzie. Nie biorę odpowiedzialności za nieodpowiedzialne romanse mojej matki. Schizofrenik wejdzie do łóżka każdej osoby, które pomoże mu kontrolować jego ofiarę. Dlatego bardzo często, gdy atakują mnie osoby urobione przez któregoś ze schizofreników, pytam, czy już z kimś z tego gangu sypia?

Byłam w czasie studiów psychologicznych uczona między innymi oceniania czyiś możliwości intelektualnych i wiem, że nawet cierpiąc na całkowitą amnezję, zawsze negatywnie oceniam Romana, Annę, Renatę czy Ryszarda z małżonką. Podręczniki profilera opisują typowe urojenia schizofreników – oraz typowe przestępstwa przez nich popełniane – więc posiadając wiedzę również na temat moich własnych spraw, dochodzę do wniosku, że są schizofrenikami. Ojciec Michała, profesor psychiatra, bardzo negatywnie oceniał moją matkę i jej poglądy na życie. Przeczytałam u taty Michała także wszystko, co się dało na temat psychiatrii i powiedział mi w pewnym momencie, że akurat mnie dałby prawo przepisywania leków, bo przeczytałam wszystko, co tylko się dało na temat psychiatrii. Więc jeśli ja mówię, że to są schizofrenicy, to ci ludzie są schizofrenikami. I nikt nie powinien wierzyć w urojony przez Ryszarda przebieg moich studiów. Ani urojony romans z jego siostrzeńcem. Spotykałam się z Michałem, a nie z Romanem. Niech sobie dalej ten schizofreniczny idiota utrzymuje swój harem idiotek, ale nie za moje pieniądze.

Prawda jest taka, że nie miałam chłopaka w podstawówce. Nigdy nie spotykałam się z żadnym człowiekiem z rodziny Ryszarda. Za to wiem, że moja rodzina ma zwyczaj, gdy się na nich obrażę i się z nimi nie kontaktuję, i nie rozmawiam, czerpać wiedzę na mój temat z urojeń Anny i Romana. Moi bliscy nic o mnie nie wiedzą, ale naprawdę nigdy nie było takiej sytuacji, że „pogodziłam” się z Romanem, bo nigdy nie byliśmy razem. Tak samo jak reszta jego rodziny żyje urojeniami i nie dziwcie, ale moje życie nie ma nic wspólnego z tym, co o mnie opowiada. Ci schizofrenicy oskarżają o gwałty czy prostytucję każdą osobę, która jest dla nich niewygodna.

A ja nie zamierzam pisać za Renatę, czy Romana – bo Roman również uznał, że zmusi mnie żebym na niego pracowała i za niego pisała. Pierdolę to wszystko, mam dosyć tego, że Renata się przechwala, że imię i nazwisko Małgorzata Wieczorek to jej pseudonim i że on jest autorką moich opowiadań. Zniszczenie mnie psychiczne – także pod kątem mojego zaufania do własnego pióra – nie sprawi, że się poddam i przystanę na ich warunki. Niech ci wariaci sami za siebie piszą.

I skoro zniszczona moją markę osobistą, czyli moje prawdziwe imię i nazwisko, to mogę zrobić tylko jedno i zacząć pisać pod pseudonimem. Moje następne teksty będę publikować już jako Gosia Haraldsdottir. Nic innego nie mogę zrobić, muszę zacząć rozwijać nową – ale jednocześnie też starą – markę osobistą. Bardzo to przykre, że nie będę pisać jako córka Mariana Wieczorka, tylko pod moim black metalowym pseudonimem, ale zostałam do tego zmuszona.

Ciekawe, jak szybko schizofreniczka Renata zmieni zdanie i zacznie bełkotać, że Haraldsdottir to jej pseudonim literacki? Zapewniam was jednocześnie, że jej cioteczna siostra Anna nie jest żadną wokalistką. Niech ten randomowy Gollum odda skradziony pierścionek zaręczynowy – który na pewno nie jest własnością Romana – oraz ściągnięty mi z szyi pentagram.

A ja wolę być sama niż z Romanem, chociaż praniem mózgu, terrorem i kłamstwami podkopał moje zaufanie do innych facetów. Na szczęście wiem, kto rzeczywiście jest gwałcicielem.

Na całe szczęście psychika po traumie się sama naprawia, nawet jeśli nie ma prawidłowej pomocy psychologa, chociaż zajmuje to o wiele więcej czasu niż powinno. To, że musiałam sama dochodzić do zdrowia psychicznego to też krzywda, jaka mnie spotkała z rąk Kościoła oraz mojej rodziny, którzy uwierzyli Romanowi. Mam to szczęście, że Policja w końcu zajrzała do wszystkich dokumentów – w tym też zeznań mojego ojca – i zapewniła mi spokój w miejscu pracy. Wiem, że Roman gwałciciel i jego rodzina już tu nie wejdą, więc mnie ponownie nie zakatują. Gdyby im pozwolić, zakatowaliby mnie śmierć – a już było blisko. Ratowała mnie Policja z biegłymi.

A ja znowu jestem sobą, chociaż wiem, że zniszczono mi w życiu wszystko, co można zniszczyć autorce, wokalistce oraz kobiecie.

Nie dziękuję wam ani odrobinę, wbrew temu, co pewnie wmawiają wszystkim Roman, Anna oraz Ryszard.

A więc, jedyne, co mogę powiedzieć to – fuck off! Bo rozmowy ze schizofrenikami czy narcyzami nie mają sensu.

Dodaj komentarz