Barbara

Barbara jest jedną z bardziej znanych fandomowych wariatek. Jest tak samo chora jak jej mąż. Wtłoczyli mi do głowy całą masę bzdur. Między innymi wmówili, że Renata jest ich córką (chyba, że inna Renata, bo ta którą mam na myśli chodziła do mojej podstawówki), a Anna córką szwagra Ryszarda. Tak, tego Ryszarda, który według moich informacji uwiódł moją matkę, chociaż nie wiem, czym. Ale tak już jest, że schizofrenicy uwodzą swoje ofiary i je oplatają kłamstwami, chociaż nie zawsze dochodzi do seksu. Uwodzenie, a seks to dwie różne rzeczy.

Moja matka nigdy nie zorientowała się, że Barbara i Ryszard to wariaci, którzy postanowili doprowadzić do szybkiego ślubu ze mną schizofrenika z mojej podstawówki. Oni sami i ich znajomom zakonnica (aka moja katechetka) znaleźli mi „męża”. Wedle ich planów miałam zostać kuchtą i rodzić dziecko co rok od szesnastego roku życia. Bo podobno byłam nadpobudliwa i trzeba było mnie przyciąć za obrażenie zakonnicy. Nieważne moje osobiste plany, sport czy wykształcenie. Nie zasługiwałam na to ich zdaniem.

Aby doprowadzić do tego „ślubu” zorganizowali grupowy gwałt oralny na mnie i wmówili schizofrenikowi Romanowi, że to był właśnie ten „ślub” oraz „seks”. Oboje, Ryszard i Barbara kładli ile wlezie i oszukiwali moich rodziców. Mieli się już więcej nie pokazywać na oczy komukolwiek z mojej rodziny, ale znowu oszukali wszystkich, a moja matka popłynęła i dała się wciągnąć w ich urojenia.

Najgorszy był jednak Roman, który przed wieloma osobami roztaczał opisy naszego wspólnego życia. Nigdy się z nim nie spotykałam. Był wyrzucony z Progresji oraz mojej uczelni. Z mojego miejsca pracy został w końcu wyprowadzony w kajdankach. On i jego cioteczne siostry to jedna grupa wariatów, całkowicie niereligijnych. To Barbara miała być pewną kandydatką na świętą Kościoła Rzymsko-Katolickiego. a nie osoby z mojej podstawówki.

Dusiciel-gwałciciel to podobno jakiś znajomy zakonnicy, która mnie prześladuje od czasu początku katechezy. Całkowicie zasadnie ówczesny biskup cofnął jej misję uczenia dzieci, ale ona sama i jej znajomi nadal się za to mszczą.

Nikt z wymienionych powyżej ludzi nie jest zdrowy psychicznie i bardzo proszę w nic im nie wierzyć. Z cała pewnością nie spędzam czasu z Romanem, który ma urojenia, że jest moim mężem i że mamy dzieci. A przynajmniej tak myślę, bo bardzo się przejął tym, że połączyła nas zakonnica. Cały czas chce ode mnie pieniędzy, ale nie zamierzam mu nic dawać.

Z cała pewnością Barbara i zakonnica mają fiśdum dyrdum i chcą doprowadzić do naszego „pogodzenia” i ślubu, tym razem kościelnego. W ich rozumieniu „seks był” – więc musi być ślub. Nieważne, że „seks” sprowadził się do wetknięcia dziewięciolatce penisa do ust.

Nikt z wymienionych przeze mnie osób nie jest psychologiem, ani nie ma żadnego wykształcenia. Wszyscy schizofrenicy i to bardzo niebezpieczni. Nie zamierzam się z nimi w ogóle kontaktować.

Tragedią jest, że Nycz wszedł w to tak głęboko, że do tej pory realizuje chore urojenia Barbary, którą nadal bardzo ceni. Zniszczył mi całkowicie życie i zaszczuł „lecząc z ateizmu” aż do stanu, w jakim się całkowicie zamknęłam i nawet nie mogłam skorzystać z pomocy moich przyjaciół, chociaż bardzo chciałam. Byłam w tak bardzo złym stanie, że musieli mi pozwolić na mozolne i samotne wychodzenie z traumy. którym sama kierowałam.

Za całe moje zmarnowane życie, które przebiega pod dyktando wariatów i składa się z powtarzalnego zajebania mnie psychicznie i etapu, kiedy się składam mozolnie w jakąś całość, odpowiada Nycz, bo tych wszystkich wariatów zawsze prowadził za rękę. I chociaż Humpty Dumpty zawsze gubi zawsze gubi jakieś części, ale nigdy nie zgubi żywiołowej nienawiści do schizofreników oraz Kościoła Rzymsko-Katolickiego, który mi ich na kark wsadził. Chociaż Nycz przy każdym moim załamaniu psychicznym zawsze ma nadzieję, że to takim traktowaniu złożę się w całość jako grzeczna marionetka, która robi to, co Opus Dei oraz jego wariaci sobie życzą.

Muszę przyznać, że moje koleżanki z podstawówki nie odpowiadały za intrygę, w której efekcie Michał miał się zakochać w koleżance z roku. To Barbara sprezentowała jej pierścionek, który miał niby pochodzić od Michała. Dziewczyna dostała błyskotkę wraz z opowieścią, jakoby Michał już od lat się w niej kochał.

Nie muszę dodawać, że schizofreniczka Barbara powtarza swój numer z pierścionkiem rytmicznie, „oddając” moich facetów innych babom. Bo tak bardzo chce mnie przemocą połączyć z Romanem, więc usuwa ich z drogi. Nie należy jej wierzyć. Michał bardzo boleśnie zaszczuł swoją koleżankę za numer jaki mnie wycięła, gdy postanowiła mnie zaszczuć na uczelni. Przybiegła na Anglistykę razem z ojcem i opowieściami o mojej urojonej chorobie psychicznie, bo tak pewna była Michała chociaż nigdy z nim nie rozmawiała. Ale cóż schizofrenicy już tak robią swoim ofiarom i babka została uznana przez ojca Michała za schizofreniczkę i to pełnoobjawową. Ja zawsze podejrzewałam, że sterowali nią wariaci, co też okazało się być prawdą.

Nie wybaczę nikomu, kto wbrew mojego dokumentowi tożsamości, który wszędzie pokazywałam oraz wbrew zaświadczeniu o stanie cywilnym, uwierzył tym schizofrenikom, że Ryszard i Barbara to moi „rodzice”, a Roman „mąż”. Nie chcę was kutasy widzieć. Zniszczyliście mi życie. Moja matka nie powinna być nigdy brana pod uwagę, bo nie rozumiała, co się dzieje i została wciągnięta w ich urojenia. Niestety schizofreników bardzo trudno zdiagnozować, gdy się niczego nie weryfikuje. A narcyz nigdy niczego nie weryfikuje, szczególnie gdy ktoś taki jak Nycz za nich ręczy. Ci schizofrenicy zrobią wszystko, żeby mi zniszczyć każdy związek i wmówić ludziom, że powinnam być z Romanem. Nie, kurwa, żadnego seksu, ani miłości pomiędzy mną a Romanem nigdy nie było. Dzieci też nie ma. Nienawidzę chuja od zawsze od zawsze słyszę jego bełkot i wielokrotnie od niego dostałam od niego piąchą w głowę. Ale cóż kościelno-pisowskie towarzystwo uważa takie zachowanie za „normalną miłość”.

Nikt z mojej rodziny nie przyjaźnił się z tą dwójką. Moja matka była ich ofiarą i bredziła straszliwie pod ich wpływem. Ich działania w sumie wyczerpują wszystko, co można znaleźć w podręcznikach psychiatrii. Powinni być pokazywani studentom medycyny, a nie wysłuchiwani z zapartym tchem.

Mam nadzieję, że odpowiednie przepisy prawne zostaną zmienione i zdoła się ich w końcu wsadzić do psychiatryka. Wielu psychiatrów marzy o tym od lat. Ja też, bo mam dosyć ich urojeń, ataków fizycznych na mnie oraz moich znajomych. Trwa to od podstawówki i kurwa wystarczy. To obcy ludzie, a jednak zniszczyli mi wszystko w moim życiu, które jest nieprzerwaną walką o przetrwanie. Nie mam już cierpliwości do nikogo. W pewnym momencie te zjeby, realizując swoją schizofreniczną intrygę, zwróciły wszystkich przeciwko mnie.

Moje koleżeństwo z podstawówki też ma najebane w głowie, ale przynajmniej mają w dupie Kościół. Zupełnie inaczej jest w przypadku dzieci Ryszarda oraz Barbary, które też pojawiają się w czasie konwentów. Oprócz jednego syna, który już nie żyje, bo został uduszony, nikt więcej nigdy z tych ludzi się nie leczył. I wszyscy uważają się za „świętych”. I tak są traktowani przez zabobonny kler.

Nic nie mam do powiedzenia na temat tych ludzi i naprawdę nie mam podstaw, aby „potwierdzać ich świętość”, czego domagał się Nycz, bo Kościół zawsze ze schizofreników robi „świętych” i razem z nimi zaszczuwa ich ofiary obsesji oraz urojeń – to jest też wprost z podręcznika. Dla mnie oboje zawsze byli diabłami i mają się wynosić.

Nie życzę sobie oglądać jakiegokolwiek księdza.

Dodaj komentarz