Yennefer

Po fandomie krąży kilka opowieści na temat tego, kim ma być Yennefer (mam na myśli przyjaciółkę Andrzeja, a nie przypadkowe dzieci, które nieświadomie przybrały taką ksywkę). Dwie wersje najpopularniejsze są całkowicie nieprawdziwe, więc muszę o nich napisać.

Krystyna nie jest Yennefer, chociaż tak za Ryszardem i Barbarą według tego, co wiem, opowiadał Nycz. Schizofrenicy Barbara i Ryszard mają być zgodnie z tą wersją moimi „rodzicami” i jest to coś, w co uwierzył także pewien znajomy producent muzyczny z Norwegii. Uwierzył w to, że ci schizofrenicy są moimi „rodzicami” i mówią prawdę o mojej „chorobie psychicznej”(1) także mój pracodawca. Jak się okazuje, wystarczy że schizofrenik przyjdzie do pracy, a jeśli ma z wiarygodnością problemy to ściągnie znajomego biskupa, który za niego poręczy i może zatłuc swoją ofiarę bezkarnie, bo ofiara nie ma gdzie uciec, bo musi się pojawiać w miejscu pracy. Znaczy się, chciałam zmienić zawód na dziennikarstwo, ale nie zdążyłam, bo wieści o tym tak wkurzyły kontrolujących mnie schizofreników, że o mało co nie zaszczuli mnie i mojej przyjaciółki dziennikarki na śmierć.

Jeszcze inna wersja krążąca po fandomie głosi, że córka Ryszarda, Renata jest Yennefer. I wedle tej wersji „Yennefer chce, żeby Krystynie pomagać”. Renata jest to tą małą blondynką, która na początku lat dziewięćdziesiątych razem z kuzynką u mnie i mojej mamy sprzątała. Robiły to dokąd ich nie wywaliłam za kradzieże na zbity pysk. Wśród rzeczy, które nam ukradły, oprócz ubrań znalazł się dyplom studiów medycznych mojej mamy. Renata – czy też Anna – jak to robią często schizofrenicy – zaczęły się podawać za mnie, wykorzystując ukradziony dokument, aby potwierdzić, że są córką mojej mamy, Heleny Wieczorek oraz Mariana Wieczorka. Inna wersja głosi, że to Krystyna jest córką Heleny Wieczorek i Mariana WIeczorka. Tak wygląda świat, w którym rządzi Opus Dei, a Ryszard imbecyl jest uważany za „profesora”. Nie jest nim, tak samo jak nie jest profesorem jego siostrzenica Anna.

Tak się składa, że wbrew temu, co głoszą niektórzy fani, Ryszard nie był przyjacielem mojego taty. Nie był on też moim ojcem chrzestnym. On i jego żona Barbara (wściekła, bardzo chora psychicznie blondynka) to dla mnie całkowicie obcy ludzie i bardzo proszę mnie z nimi nie łączyć. Nie są to także moi rodzice, chociaż bardzo lubią się tak przedstawiać. Ale to już tak jest, że schizofrenicy lubią się podawać za ludzi, którymi nie są, aby tylko móc terroryzować i kontrolować swoje ofiary.

Kilka osób broni się, że po prostu „pomylili” mnie z Krystyną. Oczywista bzdura.

Na moim blogu jest zdjęcie mojej mamy, dokładnie widać, że jest to ta sama osoba, co na ukradzionym dyplomie. Domagam się, aby skradzione przedmioty zostały mi zwrócone. W tym mój pentagram oraz – co najważniejsze – mój pierścionek zaręczynowy. Przy czym nie mam na myśli w tym momencie mojego srebrnego pierścienia z pentagramem, ale ten który dostałam od Breta. Jest to dla mnie bardzo ważna pamiątka.

Te wszystkie dramy rozkręcone przez Awangardę, Krystynę oraz ich ulubionych schizofreników sprawiają, że mówię „kurwa, dosyć” i wycofuję się już na zawsze z ruchu fanowskiego. Nie zobaczycie mnie na żadnym konwencie. Niech Avangarda dalej próbuje zapewnić sobie Worldcon w Warszawie, ale jak zwykle beze mnie. Jebie mnie to.

Niech Krystyna, która została przez schizofreników oraz Nycza mianowana „Yennefer”, im to załatwi. Mam to w dupie. Nie jest moją przyjaciółką, przyjaźni się zupełnie z kimś innym. Renata nie jest pisarką tworzącą pod pseudonimem „Małgorzata Wieczorek”, chociaż takie opowieści też są przez schizofreników puszczane w świat.

Tak wygląda świat kontrolowany przez Opus Dei, gdzie Małgorzata Wieczorek nie ma prawa osiągnąć sukcesu, bo „obraziła zakonnicę”. Przy okazji, tę kurwę, która nigdy nie powinna mieć dostępu do dzieci, też mam w dupie. Nadal nie będę kleru przepraszać.

⛧⛧⛧

(1) Przypominam – nie diagnozuje się chorób psychicznie na podstawie tego, co twierdzą schizofrenicy. Oni zawsze oskarżają swoje ofiary o chorobę psychiczną, bo te nie chcą potwierdzić, ani podtrzymywać ich urojeń. Schizofrenicy, nawet ci po szkole specjalnej dla imbecyli, lubią podawać się za psychologów czy psychiatrów, aby móc swobodnie zapewnić sobie dostęp do swoich ofiar oraz je „leczyć”, czyli prać im mózg i terroryzować, tylko dlatego, że nie podzielają urojeń. Schizofrenicy doprowadzają w taki sposób do samobójstw swoich ofiar, które są zresztą do samobójstwa nakłaniane. Ludzie uciekają w śmierć przed schizofrenikami i cierpieniem, jakie wywołują schizofrenicy oraz pranie mózgu i terror. Schizofrenicy uwodzą ludzi z otoczenia i rodzin swoich ofiar i się nimi posługują. To jest jeszcze większe źródło cierpienia.

Dodaj komentarz