Archiwum miesiąca: listopad 2025

Rodzina

Z wyroku mojej matki nie mam rodziny, bo postanowiła mnie, wbrew moim chęciom, wydać za schizofrenika Romana, siostrzeńca schizofrenika Ryszarda. Oczywiście na jej usprawiedliwienie można powiedzieć, że nie wiedziała, że schizofrenii nie można rozpoznać na pierwszy rzut oka i uwierzyła, że pomimo dziewięciu lat zapałałam żywiołowym uczuciem do mojego prześladowcy, który został usunięty z podstawówki i który wziął udział w gwałcie na mnie.

Trzeba przyznać, że przeciętnym ludziom nie przyjdzie nawet do głowy, co może narobić gang schizofreników, który wypełnia wolę zakonnicy, która postanowiła mnie ukarać i wydać czym prędzej za mąż, aby ukrócić moje marzenia o karierze sportowej i wykształceniu. To co i tak osiągnęłam i jest pluciem jej w twarz i moim osobistym zwycięstwem, bo jej zdaniem i na to nie zasługiwałam.

Moja matka wciągnęła mojego ojca w urojenia swojego schizofrenicznego ukochanego. Tata pomimo swoich doświadczeń we Francji uwierzył, że Roman pochodzi z norwesko-szlacheckiej rodziny i jest bogaty. Od tamtej pory moja matka niszczyła w moim życiu wszystko co się dało. kierując się instrukcjami schizofrenicznego gangu.

Do tej pory nie mogę wybaczyć mojej matce i osobom, które inspirowała, napadów na mnie, zniszczyły mi psychikę. Jedną rzeczy, których ludzie nie wiedzą z psychologii jest, że gwałtowne zaszczucie z rąk ludzi, których się kocha, potrafi przyprowadzić kogoś do obłędu. Moja rodzina zafundowała mi to parę razy, ponieważ kierowali się instrukcjami wariatów i tylko im wierzyli. W momencie, kiedy byłam szczęśliwą narzeczoną Breta i myślałam, że moja matka podziela moje szczęście, ona sama – nie weryfikując ze mną – wierzyła, bo tak jej opowiadał schizofrenik, że przeżywam z Romanem upojne chwile.

Pilnie studiowałam na trzech wydziałach, spotykałam się z Bretem i bywałam w Progresji, gdzie pomagałam w czasie prób dźwięku. To dla Breta nosiłam czarną sukienkę (zresztą Roman, którego wywalili z Progresji, gdzie stali bywalcy widzieli tylko mnie i Breta, chyba nie wiedział, co to znaczy). Naprawdę nie wiem, jak moja matka mogła uwierzyć, że wywalono mnie ze studiów i że zatrudniłam się w nocnym klubie. A takie zarzuty też słyszałam. Gdy w końcu nastąpiła konfrontacja, okazało się, że uważa, że spotykałam się z Romanem (realizując jej marzenia, a nie swoje) . Napadła na mie brutalnie, gdy okazało się, że nie chcę być z Romanem. Zrobiła wszystko, żeby mnie zniszczyć, bo nie chciałam robić tego, co ona sobie wymarzyła.

Powtórzę jeszcze raz, Bret mnie nie zgwałcił. To byli schizofrenicy związani z Kościołem i Opus Dei, czyli Roman i jego rodzina. To ktoś z nich dusił mnie na uniwersytecie, to przed nimi zawsze będę uciekać.

I jak to się ma do chwili obecnej? Ano tak, że nadal jestem sama. Przeżyłam kolejne ataki, każdy kolejny boleśniejszy i nadal nie chcę wyjść za Romana, ani się z nim spotykać. Ani przyznać, że ten schizofrenik jest moim „mężem”, ani że mamy trójkę „dzieci”.

Wbrew napadom na mnie, nie zrealizuję marzeń zakonnicy, która uczyła mnie religii, i nie dam sobie zniszczyć życia do reszty. Wolę być sama niż z tym schizofrenikiem Romanem. Sama sobie o wiele lepiej wybieram facetów. Żaden nie był ani schizofrenikiem, ani gwałcicielem, ani imbecylem. Zresztą przekonanie mojej matki, że wykształcony profiler potrzebuje pomocy w tej sprawie jest hilaryczne. Jestem sama, ponieważ padłam ja i moje związki ofiarą różnych schizofrenicznych intryg, ale nie dam się złamać. Sama znaczę o wiele więcej niż z Romanem.

Pamiętam minę mojej matki sprzed lat i jej samozachwyt. Widzę podobne miny w moim otoczeniu i podejrzewam, że te osoby też są przekonane, że uratowały mi życie i że im dziękuję, bo jestem szczęśliwa.

Jest oczywiście wręcz przeciwnie – do tej pory odczuwam efekty ataków schizofrenicznego gangu Romana. I cierpię. Mam nadzieję, że wiecie dlaczego. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale pozostaje mi tylko zemsta, bo różne drzwi się przede mną zamknęły i wszystko, co mnie w życiu spotka, będzie już tylko gorzką nagrodą pocieszenia.

Na pohybel Kościołowi i Nyczowi!!!

Zemsta zakonnicy

Wiele osób jest przekonanych, że upór Romana w prześladowaniu mnie oznacza, że musiało nas łączyć coś więcej niż chodzenie do jednej szkoły. Zresztą byliśmy w tej samej szkole tylko przez jakiś czas, bo został z mojej podstawówki usunięty.

Tak naprawdę połączyło nas coś, co mogę określić jako zemstę zakonnicy, która uczyła mnie religii. Jak wcześniej wspomniałam, nie zgodziłam się z jej poglądami na temat seksu – a mianowicie, że kochać się fizycznie należy tylko tyle razy, ile dzieci zamierza się mieć. Uważała też, że kobieta musi w łóżku cierpieć. Moja niezgoda wywołała łańcuch wydarzeń, który doprowadził do śmierci moich przyjaciół oraz spowodował nieszczęście wielu osób, także moich rodziców. Oczywiście wszystko to stanowi tylko element największego zła, które przede wszystkim mnie spotyka z łap Opus Dei oraz Kościoła. Bo to ja jestem głównym celem. I to mnie wyrokiem Opus Dei nie wolno osiągnąć w życiu szczęścia, sukcesu, czy też połączyć się z kimś kogo naprawdę kocham. „Bo obraziłam zakonnicę.”

Zakonnica poczuła się aż tak urażona, że wezwała na pomoc swoich przyjaciół schizofreników, których Kościół zgodnie z tym, co jest napisane w Katechizmie, uważa za „świętych”. Razem uradzili, że jestem nadmiernie i przedwcześnie „rozbudzona seksualnie”, więc ponowili wyznaczyć mi męża, z którym miałam się natychmiast kochać. Rozwinęło to oczywiście urojenia Romana, który do tej pory uważa, że „uprawiałam z nim seks” w wieku dziewięciu lat. Nic dalszego oczywiście od prawdy.

Od siebie dodam, że ludzie, którzy zostali odpowiednio uświadomieni w dzieciństwie przez rodziców, którzy nie zaniedbali edukacji seksualnej, opóźniają inicjację i z reguły czekają na prawdziwą miłość. Było tak moim przypadku – po amerykańsku chciałam stracić dziewictwo z Bartkiem w wieku osiemnastu lat, bo wiedziałam, że seks jest dla dorosłych i co się może dziać pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi. Lista moich kochanków jest żałośnie krótka, ale cieszę się, że straciłam dziewictwo w wieku na tyle wczesnym, że nie będę mieć zaburzeń seksualnych, bo wytworzyły się odpowiednie ścieżki w mózgu. Roman dla odmiany, który stracił dziewictwo w wieku lat dwunastu, jak przechwalał, już zawsze będzie prymitywem o mentalności alfonsa. Wśród kursów psychologicznych, które zaliczyłam, była także seksuologia, więc wiem, co piszę.

Moi rodzice próbowali to wytłumaczyć głupiej zakonnicy, ale w odwecie postanowiła mnie wydać za mąż tak szybko jak się da. Opus Dei także postanowiło mnie „leczyć” i stąd był ten gwałt oralny, a potem analny, które miały mi „przypomnieć”, że jestem „prostytutką”, a moja matka też jest „kurwą”. Oczywiście jak zwykle wariaci z Opis Dei zwalili wszystko, co zrobili, na metali. I jest to stały motyw ich działań. Dodam, że oskarżanie kobiet o bycie kurwami jest jednym z typowych urojeń dla schizofrenii. Schizofrenia rąbie rejony mózgu odpowiedzialne za seks, stąd też większość prostytutek i alfonsów to schizofrenicy, tłumaczy to także upór Ryszarda oraz Romana, ze będą moimi alfonsami i będą mnie sprzedawać. Za to nie wiem, dlaczego metal im przeszkadza, jeszcze zakonnica bredziło o nienawiści do metali jeszcze zanim poznałam Bartka. Mam wrażenie, że typowa dla schizofrenii jest nienawiść do każdego rodzaju muzyki i dlatego prześladują artystów, szczególnie wokalistów.

I od tamtej pory mam problemy z Kościołem, schizofrenikami oraz Opus Dei. Oraz innymi idiotkami oraz innymi idiotami, które są szczute oraz szczuci przez nich na mnie (oraz moich przyjaciół) i wierzą szczerze w te urojenia. No cóż rozumiem, że schizofreników trudno się diagnozuje, bo ukrywają swoje obsesje i urojenia, ale Roman i jego rodzina jadą całkowicie jawnymi bzdurami, które łatwo można było zweryfikować. Jestem zupełnie kimś innym niż oni opowiadają. Mam dosyć tego, że ci wariaci zniszczyli całe moje życie, zaszczuli z wynikiem śmiertelnym moich przyjaciół, a innym z moich bliskich także zniszczyli też życie. Ludzie z mojego otoczenia, którzy im pomagali, już zawsze będą cierpieć, gdy się dowiedzą, jaka rzeczywiście jest prawda, ale niestety trzeba ich uświadomić. Wiem, że schizofrenicy nie wytrzymają i zaczną ponowny atak na kilka osób. Podzielili się swoimi planami ze mną, a tego rodzaju wariaci z reguły robią dokładnie to, co zapowiedzieli. Tym razem sam Roman osobiście zacznie uświadamiać moją siostrzenicę, że jest jej „ojcem” i że ma ze mną jeszcze dwoje innych „dzieci” (znaczy się jej rodzeństwo). Ach, przy okazji – mój młody sąsiad też ma być moim nieślubnym „dzieckiem”, spłodzonym już nie z Romanem. Kilka osób zaliczy wtedy bardzo bolesne przebudzenie oraz zderzenie z rzeczywistością. Ja nie mam siły z nimi rozmawiać, niech sprawy potoczą się własnym rytmem.

Kościół nie może zajmować się edukacją seksualną dzieci, bo w moim przypadku chcieli mnie zmusić do prostytucji w wieku dziewięciu lat. Wszystko w ramach „leczenia” mnie przez „świętych” schizofreników. Psycholog-seksuolog lepiej się do tego nadaje. Seksuolodzy wiedzą, że naprawdę dobry seks jest tylko z osobą, którą się kocha i nie warto tracić czasu na inne związki, bo możemy przegapić miłość życia. Na całe szczęście można mieć kilka wielkich miłości, chociaż prawdziwa miłość też jest czymś, co przeraża Kościół, bo kobieta nie ma prawa do orgazmu według nauczań Opus Dei. Samo słowa na O, które pochodzi z podręczników medycznych i nie jest świntuszeniem, było zapalnikiem i powodem prześladowania mnie. Za to dzieci z mojej podstawówki tak kochane przez Kościół są niepoczytalnymi wariatami, mordercami oraz mają całe haremy swoich kochanków. Znaczy się, nie wiem nic o Renacie, bo ta jest lesbijką i nie atakują mnie jej laski wkurwione, ze nie chcę jej dać „rozwodu”. Ale ta pustka może także wynikać z tego, że fandomowe lesbijski nic o niej nie wiedzą. Proponuję, żeby sprawdziły, co w tej małej blondynce siedzi. A absolutnie nie chcę się w to bawić, pomimo zachęt tej schizofreniczki nie czuję do niej pociągu, bo jestem stuprocentowo hetero.

To, że ludzie z rodziny Romana są totalnie rozwięźli , ale im podobno wolno, bo są „święci” i jak mi powiedzieli księdzu też wolno, nie oznacza, że nie są związani z Opus Dei. Kościół łapie każdego schizofrenika, z którego może zrobić „świętego” i który pomoże im zaszczuć każdą osobę, znienawidzoną przez księdza lub zakonnicę. Dokładnie coś takiego potkało mojego tatę we Francji i skończyło się kradzieżą jego majątku, a także jego ucieczką do Polski. Mnie się nie udało uciec z Polski, ale przeprowadziłam odpowiednie śledztwo i postanowiłam walczyć do ostatniego oddechu. Oraz postanowiłam odzyskać pamięć i walczyć, żeby zdrowych enablerów wsadzić do więzienia. Szczególnie tych, którzy skorzystali finansowo na intrygach i oszustwach schizofreników.

Osoby, które przeczytały ten blog, znają typowe urojenia tych zjebów i mogą teraz, gdy zobaczyli moją apostazję oraz zaświadczenie o stanie cywilnym, sami diagnozować moich prześladowców. Ale ostrzegam, lepiej unikać rozmów z nimi, bo to może się skończyć tak dużymi urazami psychicznymi jak w filmie „Bugonia”. To nie jest film SF. Naprawdę wariaci potrafią z każdego zrobić kogoś takiego jak Patricia Hearst i wciągnąć w swoje urojenia. Problemem jest tylko swobodny dostęp do ofiary. Nie zawsze trzeba porywać, wystarczy taką osobę regularnie napadać w szkole, na uczelni, lub miejscu pracy. Kościół też wykorzystuje od tysiącleci te same mechanizmy traumy do umacniania swojej władzy.

Naprawdę nie dziękuję ich enablerom.

PTSD

Post Traumatic Stress Disorder czyli zespół stresu pourazowego to prawidłowa diagnoza osób, które jak ja są przez całe życie nękane przez schizofreników.

Przypomnienie dla osób, które nie śledzą mojego bloga na bieżąco – nasze prawo uważa, że schizofrenik jest na tyle niepoczytalny, że nie może odpowiadać za swoje czyny karnie, a jednocześnie sprawę leczenia się pozostawia się decyzji tych niepoczytalnych osób. Bezkarnie mordują całe rodziny, lub „tylko” zaszczuwają ze skutkiem śmiertelnym, czyli zmuszają ludzi do samobójstwa, bo okazuje się to być jedyną ucieczką przed tymi chorymi psychicznie ludźmi. Niestety schizofreników – o ile się nie jest nie jest obiektem ich obsesji czy urojeń – jest bardzo trudno zdiagnozować. Trzeb wiedzieć, jakie struny poruszyć, żeby wylazła z nich choroba psychiczna. Inaczej się maskują całe życia. Mają zwyczaj dopadać rodziny swoich ofiar przekonywać ich do swoich urojeń. Dopada też swoje ofiary w ich pracy i zwracają szefów ofiar oraz ich koleżeństwo przeciwko swoim ofiarom. W ten sposób mój znajomy gang schizofreników zabił moich przyjaciół oraz o mało co mnie nie zabił. Żyję, chociaż Kościół i ten gang schizofreników zniszczyli mi całe życie, które powinno było wyglądać zupełnie inaczej. Parodią jakiejkolwiek religii jest to, że tacy ludzie są dla Kościoła „święci”.

Ja naprawdę ani przez dzień nie byłam związana z Romanem. Całe nasze wspólne życie to jego urojenia, a jednak rodzina Romana wraz z enablerami dali radę przekonać moją matkę, że moją prawdziwą miłością był schizofrenik Roman. Osoby spoza mojej rodziny uważają go za mojego „męża”, bo tak o sobie opowiada. Nigdy przenigdy nie byłam w ciąży. Moja matka nigdy nie weryfikowała opowieści Romana i jego pomocników u mnie. Zaręczyłam się z Amerykaninem i byłam szczęśliwa. Dzięki jego pomocy dostałam leki odpowiednie na PTSD, bo konsultował mnie amerykański lekarz. Moja matka neurolog grzecznie wypisywała mi to, co mi przez telefon zalecił ten amerykański psychiatra. Ja wcześniej sprawdziłam, że te leki są sprzedawane na polskim rynku.

Moja własna matka mnie napadła pod wpływem opowieści schizofreników i wraz z nimi doprowadziła do mojej amnezji. Takie ataki są bardzo niebezpieczne, a do tego moja matka, wykorzystując moją amnezję przeciwko mnie i również mnie zastraszając, zaprzysięgła osoby z młodszych pokoleń, żeby dopilnowały, abym na pewno była nieszczęśliwa – czyli miały wierzyć tylko schizofrenikowi Ryszardowi i doprowadzić, żebym była z Romanem. Zamierzam się wynieść z takiej rodziny i bardzo proszę, aby ich zdanie nie było nigdy brane pod uwagę. Nikt nie ma prawa mnie ubezwłasnowolnić i za mnie decydować, z kim chcę być. Miesiącami schizofrenicy robili mi pranie mózgu w pracy i opowiadali bzdury moim kolegom i koleżankom. Sięgali do terroru i zastraszania, stosowali także tortury psychiczne oraz fizyczne. Niestety niektóre osoby się do nich dołączyły. W sumie osiągnęli stan, w którym wypierałam wszystko i wszystkich, którzy się łączyli ze sprawą mojego zaszczucia. Nikt z tych ludzi mi nigdy nie pomógł, a ja utknęłam w pracy, którą chciałam zmienić na lepszą. I miałam tę lepszą pracę obiecają. To są konkretne straty, nie tylko finansowe. Nie pomijajmy faktu, że zniszczono mi możliwość założenia rodziny, ułożenia sobie życia jak ja chciałam, czy uniemożliwiono mi ucieczkę przed moimi prześladowcami do Stanów. A narcyzi współpracujący z tym gangiem schizofreników kwitną i tkwią w tępym samozachwycie, podtrzymywanym przez tych samych schizofreników. Do tej pory nikt nie spytał mnie o moje zdanie, za to byłam karana i zaszczuwana, gdy tylko mówiłam coś, co nie pasowało do oficjalnej wersji schizofreników.

Polscy psychiatrzy lekceważą rany, jakie odnoszą ludzie w starciu ze schizofrenikami. Szczególnie wtedy, gdy dali się im urobić. Ani moi przyjaciele, ani ja nie dostaliśmy nigdy prawidłowy leków. A z prawidłowymi lekami i wsparciem Breta byłam wstanie ciągnąć trzy wydziały i być szczęśliwa. Ale schizofrenikom oraz ich wielbicielom to przeszkadzało.

Nie dziękuję ludziom, którzy uparli się, że wiedzą lepiej ode mnie, co powinnam robić i z kim być. Mam nadzieję, że was już w życiu nigdy nie zobaczę.

Moi prześladowcy czują się świetnie, a ja nadal mam flashbacki i nie mogę spać w nocy, bo powracają do mnie traumatyczne chwile, kiedy byłam terroryzowana oraz zaszczuwana przez Nycza i gang schizofreników z mojej podstawówki. A wszystko dlatego, że paru debili i narcyzów postanowiło wtrącać się w moje prywatne sprawy, bo chciało uszczęśliwić Romana i mieć przychylność schizofreniczek, aby awansować w Kościele. I zgodnie z wolą tych ludzi zawsze będę już pamiętać, że cierpię, bo „obraziłam zakonnicę”, uważając, że mam prawo do innego zdanie.

Smierć ma was i przekleństwo.

Naprawdę nie musieliście uparcie pomagać schizofrenikom doprowadzać świat do takiego stanu, żeby zgadzał się z ich urojeniami. Bo to robią schizofrenicy swoim ofiarom, próbując im „przypomnieć”, co niby zapomniały.

Świat też przed schizofrenikami nie jest bezpieczny. Pchają się do władzy tak samo jak głupcy.

Praca

Wszystkie kłamstwa schizofreników na mój temat muszę odsłonić. Między innymi całkowicie nieprawdą jest, że wyrzucano mnie z różnych wydziałów i ledwo co skończyłam Anglistykę, mając trójkę na dyplomie. Prawda jest taka, że ma czwórkę i to się specjalnie nie starając, tym bardziej że przez trzy lata studiowałam równolegle psychologię. Przez ten cały czas Ryszard z rodziną psuł mi renomę w Instytucie, rozpowiadając, jaka podobno jestem głupia i wmawiając ludziom, że wszystko, co mówię prawdziwie o sobie, to są urojenia.

Wcale mnie nie wyrzucili z Wydziału Psychologii, z powodu mojej amnezji, jaką wywołał atak schizofreników na mnie, zawieszono moje studia. Michał poinformował mojego profesora, co się stało. Amnezja sama by ustąpiła, gdyby nie kolejne brutalne i bestialskie ataki schizofreników oraz ich enablerów. Ale i tak posiadam w zasadzie podwójną specjalizację, bo mam pełne trzy lata studiów za sobą.

Pisałam już, że ojciec Michała namówił mnie na studiowanie równolegle psychologii, gdy skomentowałam film Gaslight w taki sposób, że zorientował się, że miałam wcześniejszy kontakt z psychologami i schizofrenikami, bo od razu wiedziałam, co się w filmie dzieje z ofiarą schizofrenika. Chociaż w filmie ani razu nie jest powiedziane, że ta postać to schizofrenik. Pan profesor chciał, żebym studiowała psychologię kliniczną, ale mnie ze względu na dziedziczne zainteresowaniem biznesem (które jeszcze podsycał Piotr i jego rodzina) pociągała mnie bardziej psychologia społeczna. Ale ze względu na ataki na mnie, jakie wykonywali schizofrenicy zaprzyjaźnieni z moją matką, zaczęłam czytać wszystko na temat, jak ratować siebie i moich przyjaciół w ramach psychoterapii jako ofiary takiego zaszczucia i co się z nami może dziać. Jestem osobą, która wie chyba wszystko, co można wiedzieć na temat terroru oraz syndromu sztokholmskiego. Przeczytałam też podręczniki psychiatrii, żeby dowiedzieć się wszystkiego co tylko można na temat schizofreników takich jak Ryszard oraz Roman. Zrobiłam oprócz psychologii społecznej także kurs psychoterapeuty oraz profilera. I wtedy postanowiłam zmienić kierunek na psychologię kliniczną, bo miałam już tyle materiałów na temat schizofreników i ich wpływu na ludzką psychikę, że zaczęłam to porządkować i pisać. To właśnie była ta teczka, którą ukradł mi Nycz i oddał schizofreniczce. (No, jak już miał w łapach i się zapoznał, to miał obowiązek oddać prawowitej właścicielce, chociażby po porównaniu pisma, jak proponowałam. A nie decydować, że jak nie chcę pisać dla Kościoła, to mi jej nie odda.) Musiałam uzupełnić braki programowe. Naprawdę się nigdzie nie szlajałam, tylko ciężko pracowałam i byłam szczęśliwą narzeczoną Amerykanina. Właśnie ze względu na studia odkładałam wyjazd do Stanów. Ale trzeba było rzucić wszystko i spierdolić jak najdalej od mojej matki oraz wariatów, którzy zresztą też jej zniszczyli życie oraz psychikę.

Na Anglistyce podchodziłam do wszystkich kolokwiów oraz egzaminów tylko na podstawie tego, co pamiętałam z zajęć. Naprawdę zależało mi tylko na przedmiotach spoza Anglistyki.

Zrobiłam też kilka kursów w Instytucie Kryminologii, bo były darmowe dla studentów, a zależało mi na zrozumieniu, dlaczego Policja nie radzi sobie ze schizofrenikami i jakie przestępstwa schizofrenicy popełniają. Właśnie do Instytutu Kryminologii wysłał mnie po wiedzę na ten temat mój profesor z Wydziału Psychologii. W efekcie mogłabym prowadzić własne biuro detektywistyczne. Co też nie byłoby złą karierą.

Nigdy się nie bałam pracy, tak zostałam wychowana i to sobie cenię. Nie patrzę, co ktoś mi może dać tylko zabieram się do pracy.

Innym też tak radzę.

La-la Land

Wiele osób z mojej rodziny żyje w świecie, który po angielsku określa się jako la-la land, czyli w świecie ułudy. Ci ludzie nigdy nie powinni być wysłuchiwani, jeśli chodzi o moje sprawy osobiste, czy zawodowe, ponieważ tak jak moja matka dali się wciągnąć w urojenia wariatów, których po niej odziedziczyli. A moje życie nie chce wyglądać jak te opowieści wariatów.

Niestety nie tylko moja siostrzenica została przez moją matkę zaprzysiężona i mianowana na osobę, która dopilnuje, żeby moje życie wyglądało dokładnie tak jak życzy sobie jej kochanek, który zniszczył mnie już w dzieciństwie, czyli schizofrenik Ryszard.

Nie chce mi się nawet pisać, jak bardzo źle polskie prawo ocenia takie postępowanie narcystycznego rodzica, który nie chce pozwolić, żeby dziecko samo za siebie odpowiadało i żyło swoim własnym życiem. Tak samo źle jest oceniane postępowanie „pogrobowców mamusi”- jak zbiorowo określam osoby, które postanowiły realizować testament mojej matki, który wymaga, żebym wyszła za mąż za osobę, której szczerze nienawidzę, czyli siostrzeńca Ryszarda.

Napisałam siostrzeńca, ponieważ schizofrenicy zaczęli – jak to oni – zwalać swoje postępowanie na inne osoby i wmawiać mi, że osoba, której nienawidzę, nazywa się Rafał, a Romana mam niby kochać. W dupie mam, jak facet się naprawdę nazywa, jest wciąż tym samym człowiekiem, którego nie cierpię od początku podstawówki.

Niestety Romam cierpi na bardzo poważną odmianę schizofrenii, zresztą tak samo jak jego siostra Anna. I tak jak ona ma urojoną przyjaźń ze mną, tak on intensywnie przeżywa swoje urojenia i opowiada o naszym wspólnym życiu. Oczywiście te wzięte z dupy opowieści pomogły mu także intensywnie mnie okradać, bo ciągnął kasę za moimi plecami z naszego wspólnego budżetu domowego. Nie liczę, że kiedykolwiek odzyskam tę kasę, ale proszę nie dawajcie mu już żadnych więcej pieniędzy, bo i tak ich nie zobaczę, bo nie nie zamierzam ryzykować życia i wychodzić za mąż za niebezpiecznego schizofrenika, który potrafi zamordować człowieka tak samo jak jego ojciec. A za te pieniądze odgrywa przed swoimi kochankami multimilionera i kuzyna Woźniaka-Staraka. Nie więc nie, nie jest bogaczem, tylko bawi się za ukradzione i w opartych na marzeniach urojeniach przeżywa problemy typu co ma zrobić z prywatnym jetem, który gdzieś u niego stoi. Nie wiem, na jakiej zasadzie uważa, że z moją pomocą okradnie Woźniaka-Staraka i przejmie jego kasę, ale wiem, że to jeden z jego schizofrenicznych planów dorobienia się.

Mój tata we Francji też został w podobny sposób ograbiony z majątku przez gang schizofreników, więc podobny przekręt jest praktycznie możliwy. Na całe szczęście, w przeciwieństwie do mojego taty, miałam pod ręką Internet i mogłam puścić w świat ostrzeżenie przed tymi ludźmi, więc nie przejęli żadnych pieniędzy, które podobno miały do mnie trafić. Ale też w odpowiedzi na swoje działania zostałam brutalnie zaatakowana oraz skatowana psychicznie. Ale nadal będę ostrzegać, że Roman oraz rodzina Ryszarda to dla mnie obcy ludzie. Nie biorę odpowiedzialności za nieodpowiedzialne romanse mojej matki. Schizofrenik wejdzie do łóżka każdej osoby, które pomoże mu kontrolować jego ofiarę. Dlatego bardzo często, gdy atakują mnie osoby urobione przez któregoś ze schizofreników, pytam, czy już z kimś z tego gangu sypia?

Byłam w czasie studiów psychologicznych uczona między innymi oceniania czyiś możliwości intelektualnych i wiem, że nawet cierpiąc na całkowitą amnezję, zawsze negatywnie oceniam Romana, Annę, Renatę czy Ryszarda z małżonką. Podręczniki profilera opisują typowe urojenia schizofreników – oraz typowe przestępstwa przez nich popełniane – więc posiadając wiedzę również na temat moich własnych spraw, dochodzę do wniosku, że są schizofrenikami. Ojciec Michała, profesor psychiatra, bardzo negatywnie oceniał moją matkę i jej poglądy na życie. Przeczytałam u taty Michała także wszystko, co się dało na temat psychiatrii i powiedział mi w pewnym momencie, że akurat mnie dałby prawo przepisywania leków, bo przeczytałam wszystko, co tylko się dało na temat psychiatrii. Więc jeśli ja mówię, że to są schizofrenicy, to ci ludzie są schizofrenikami. I nikt nie powinien wierzyć w urojony przez Ryszarda przebieg moich studiów. Ani urojony romans z jego siostrzeńcem. Spotykałam się z Michałem, a nie z Romanem. Niech sobie dalej ten schizofreniczny idiota utrzymuje swój harem idiotek, ale nie za moje pieniądze.

Prawda jest taka, że nie miałam chłopaka w podstawówce. Nigdy nie spotykałam się z żadnym człowiekiem z rodziny Ryszarda. Za to wiem, że moja rodzina ma zwyczaj, gdy się na nich obrażę i się z nimi nie kontaktuję, i nie rozmawiam, czerpać wiedzę na mój temat z urojeń Anny i Romana. Moi bliscy nic o mnie nie wiedzą, ale naprawdę nigdy nie było takiej sytuacji, że „pogodziłam” się z Romanem, bo nigdy nie byliśmy razem. Tak samo jak reszta jego rodziny żyje urojeniami i nie dziwcie, ale moje życie nie ma nic wspólnego z tym, co o mnie opowiada. Ci schizofrenicy oskarżają o gwałty czy prostytucję każdą osobę, która jest dla nich niewygodna.

A ja nie zamierzam pisać za Renatę, czy Romana – bo Roman również uznał, że zmusi mnie żebym na niego pracowała i za niego pisała. Pierdolę to wszystko, mam dosyć tego, że Renata się przechwala, że imię i nazwisko Małgorzata Wieczorek to jej pseudonim i że on jest autorką moich opowiadań. Zniszczenie mnie psychiczne – także pod kątem mojego zaufania do własnego pióra – nie sprawi, że się poddam i przystanę na ich warunki. Niech ci wariaci sami za siebie piszą.

I skoro zniszczona moją markę osobistą, czyli moje prawdziwe imię i nazwisko, to mogę zrobić tylko jedno i zacząć pisać pod pseudonimem. Moje następne teksty będę publikować już jako Gosia Haraldsdottir. Nic innego nie mogę zrobić, muszę zacząć rozwijać nową – ale jednocześnie też starą – markę osobistą. Bardzo to przykre, że nie będę pisać jako córka Mariana Wieczorka, tylko pod moim black metalowym pseudonimem, ale zostałam do tego zmuszona.

Ciekawe, jak szybko schizofreniczka Renata zmieni zdanie i zacznie bełkotać, że Haraldsdottir to jej pseudonim literacki? Zapewniam was jednocześnie, że jej cioteczna siostra Anna nie jest żadną wokalistką. Niech ten randomowy Gollum odda skradziony pierścionek zaręczynowy – który na pewno nie jest własnością Romana – oraz ściągnięty mi z szyi pentagram.

A ja wolę być sama niż z Romanem, chociaż praniem mózgu, terrorem i kłamstwami podkopał moje zaufanie do innych facetów. Na szczęście wiem, kto rzeczywiście jest gwałcicielem.

Na całe szczęście psychika po traumie się sama naprawia, nawet jeśli nie ma prawidłowej pomocy psychologa, chociaż zajmuje to o wiele więcej czasu niż powinno. To, że musiałam sama dochodzić do zdrowia psychicznego to też krzywda, jaka mnie spotkała z rąk Kościoła oraz mojej rodziny, którzy uwierzyli Romanowi. Mam to szczęście, że Policja w końcu zajrzała do wszystkich dokumentów – w tym też zeznań mojego ojca – i zapewniła mi spokój w miejscu pracy. Wiem, że Roman gwałciciel i jego rodzina już tu nie wejdą, więc mnie ponownie nie zakatują. Gdyby im pozwolić, zakatowaliby mnie śmierć – a już było blisko. Ratowała mnie Policja z biegłymi.

A ja znowu jestem sobą, chociaż wiem, że zniszczono mi w życiu wszystko, co można zniszczyć autorce, wokalistce oraz kobiecie.

Nie dziękuję wam ani odrobinę, wbrew temu, co pewnie wmawiają wszystkim Roman, Anna oraz Ryszard.

A więc, jedyne, co mogę powiedzieć to – fuck off! Bo rozmowy ze schizofrenikami czy narcyzami nie mają sensu.