Służba Kościołowi

Już gdzieś napisałam o schemacie postępowania, który można określić jako zemstę księdza. Polega na tym, że urażony – a uraża ich każdy drobiazg, tym bardziej że ten zawód wybierają co głupsi – członek kleru postanawia dziecko (lub nawet dorosłego) odpowiednio przyciąć, zmusić do uległości i odpokutowania służbą dla Kościoła.

Ja podpadłam pewnej katechetce, a czym opisałam już w innym miejscu, więc nie będę się powtarzać, pisząc jak niewielkie było to wykroczenie. Byłam szczęśliwym dzieckiem, które miało głowę wypełnione planami na przyszłość, w której miały się znaleźć między innymi sukcesy sportowe i szczęście osobiste. Niestety zakonnica postanowiła mnie ukarać, a w jej sferze społeczeństwa gwałty na dzieciach – jako metody dyscyplinujące – uchodzą za całkowicie oraz uprawnione (czyli znormalizowane) postępowanie. Co gorsza są z reguły wstępem do dalszego prześladowania i zmuszenia, aby nieposłuszne dziecko w ramach poszło do zakonu. Moja katechetka – zawistna żmija – wprost mi mówiła, że Bóg najbardziej cieszy się z młodych zakonnic o nieprzeciętnej urodzie. Ja zaś zawsze to uważałam za jakiś barbarzyński zwyczaj, bo Bogu na nic nie potrzebna dziecięca uroda. Powiedziałam, że wolę mieć rodzinę i być szczęśliwa. Wredna kurwa (bo nie jestem w stanie inaczej jej nazwać) napuściła na mnie schizofrenicznego chłopaka z mojej podstawówki – osoba ta nadal mnie prześladuje i sabotuje razem z klerem wszystkie moje próby ułożenia sobie życia. Jedna z moich koleżanek także została „wybrana do służby dla Kościoła”, a ta zakonnica miała niby „rozpoznać powołanie”. Uciekła przed klerem zagranicę i żyje szczęśliwie w cywilizowanym kraju. Pamiętam jak zaśmiewając się, wredna „kurwa”, która uczyła mnie religii, oświadczyła, że „znalazła mi męża”. Zawsze moją dawną katechetkę będę nazywać kurwą, bo pozwalała sobie tak mówić o mnie i o mojej matce.

Wśród osób, które mnie zgwałciły w podstawówce (a także później), bijąc, wiążąc i wpychając penisa w usta, był także niejaki Nycz. Nienawidzę skurwysyna od zawsze. Jego próby podporządkowania mnie sobie zniszczyły mi całe życie. Niestety jest to znany schemat, że gwałciciel uważa swoją ofiarę za swoją własność i zawsze stara się kontrolować jej życie. Ale wbrew kontroli kleru oraz wykorzystywanych przez nich schizofreników, nie dam się złamać i nie będzie mi kler narzucał niebezpiecznego schizofrenika na męża. Wbrew ich złośliwym zapewnieniom, nigdy nie byliśmy razem i nigdy nie spłodziliśmy żadnych dzieci. Wszelkie opowieści o tym, jak niby to byłam z nim szczęśliwa, lub się z nim na mowo „pogodziłam” są dezinformacją, która ma kontrolować moje życie i uniemożliwić mi założenie rodziny. Niestety po zaszczuciu nie mogłam zeznawać, ale co się odwlecze to nie uciecze.

Wbrew ich zamierzeniom, nawet stara, bezdzietna, samotna i z przebrzmiałą urodę nie zamierzam iść do klasztoru, czy przepraszać pana Boga za cokolwiek. To mnie urzędnicy pana Boga powinni przepraszać. Ja nie mam za co przepraszać. Za to wszyscy przestępcy – szczególnie Nycz – idą do więzienia.

Kler z całą obłudą oraz sadyzmem, po gwałtach oraz innych traumach, które mi zadano, postanowił mnie przerobić na swoją małpę – czyli wykorzystać mechanizmy traumy oraz syndrom sztokholmski, żebym zapomniała kim jestem, a za to mówiła wszystko, co kilku osobom umożliwi karierę w Kościele. Byłam cynicznie namawiana do kłamania, aby tylko świat się nie dowiedział, w czym Nycz wziął udział i jak bardzo nakłamał na temat Barbary oraz moich rodziców. To kler odpowiada za to, że moje koleżanki pytał mnie o moją przypisywaną mi przez tych przestępców w sutannach „przeszłość w prostytucji”.

Psycholodzy, szczególnie psychoterapeuci, bardzo ostro i bez różowych okularów oceniają motywacje różnych osób i wiedzą, że to zawsze osoby chore psychicznie – jak na przykład wykorzystywane seksualnie schizofreniczne dzieci z mojej podstawówki – są ofiarami zdrowych psychicznie osób. Nie należy wierzyć klerowi, że są niewinnymi puchatymi misiami, których zwiedli chorzy psychicznie. Kościół zawsze budował swoją władzę na zastraszaniu ludzi oraz ich terroryzowaniu. Wbrew temu w co wierzą, obowiązują ich te same zasady społeczne oraz przepisy prawne co zwykłych obywateli, więc muszą odpowiedzieć za to, co zrobili mnie, a także innym ludziom. Z ich powodu zginęli moi przyjaciele oraz ukochani, którzy zostali zmanipulowani i zaszczuci z wynikiem śmiertelnym.

Nikt, kto chce ze mną utrzymywać kontakty, nie może rozmawiać z Nyczem, moją dawną katechetką, czy ludźmi z rodziny Ryszarda, Barbary oraz ich schizofrenicznymi dziećmi. Ci wszyscy ludzie kręcą straszliwie i nagminnie podają się za osoby, którymi nie są. Nie utrzymuję z nimi kontaktów. Wszystkim odradzam, bo są zawodowymi kłamcami, oszustami oraz kłamcami.

Bez względu na to, co mnie spotkało w życiu, bez względu na to, co mi może kler zrobić, nie ugnę się i zawsze będę mówić prawdę. Mój fałszywie oskarżany tata przeszedł w latach siedemdziesiątych piekło, ja sama też. Bardzo szkoda, że Policja zdołała wtedy tylko go uniewinnić, ale nie zabrała się za prawdziwych przestępców oraz moich gwałcicieli.

Prokuratura ma odpowiednie próbki DNA i czas po ich przebadaniu posadzić w końcu Nycza oraz inne odpowiedzialne za gwałty oraz zaniedbania osoby.

Nie przyjaźnię się z dziećmi moich gwałcicieli, ani z ratującym ich zawsze Opus Dei. Z gwałcicielami też nie. Każdy odpowiada za siebie, ich czynów nie da się w żaden sposób wytłumaczyć, czy usprawiedliwić. Przeszłam gwałty, tortury psychiczne i fizyczne i zakazuję – jeśli ktoś chce utrzymywać ze mną cywilizowane kontakty – rozmawiania z tymi zjebami oraz przestępcami. Bez względu na to, co sobie na mój temat uroili, czy słyszeli, nikt im nie dał prawa tak mnie traktować.

Nikt nie powinien mnie nawracać terrorem, poddawać egzorcyzmom, czy przemocą wcielać do PiS. Kurwa mać, chyba w tym państwie Bezprawia i Niesprawiedliwości ktoś jeszcze słyszał o prawach człowieka. Nie jestem rzeczą, aby obcy dla mnie człowiek „obiecywał mnie Kościołowi” albo „obiecywał PiS”. Nie t też nie miał prawa ingerować w to, co robię zawodowo, czy z kim się związać. Tym bardziej, że wszystkie szlochy schizofreniczek, że to jej mężczyźni, od razu łatwo można było zweryfikować. Szczególnie Andrzej miał możliwość szybkiej weryfikacji, kto jest kim, ale wybrał Nycza oraz PiS.

Nie chcę go oglądać.

Nycz miał obowiązek – po tym, gdy już mu udowodniono, na czym polegają urojenia jego ulubionych schizofreników – odkłamać rzeczywistość, ale postanowił pozostać zatwardziałym przestępcą, który wykorzystuje te chore psychicznie osoby.

Ale cokolwiek zrobi, to nie zostanie papieżem. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo moja apostazja przeczy mojemu „nawróceniu” z dzieciństwa – które polegało na tym, że po słusznym buncie i deklaracji, że jestem po pradziadku luteranką, zostałam okłamana i sterroryzowana przez własną rodzicielkę i zmuszona do podejścia do komunii w Kościele Rzymsko-Katolickim. Ale jak przystało na luterankę mam w papierach tylko chrzest. Zero bierzmowania, czy innych sakramentów. Tutaj już się nie dałam sterroryzować, czy zastraszyć, bo nigdy nie planowałam ślubu (nie tylko kościelnego) ze schizofrenikiem, który był fałszywie przedstawiany mojej matce jako moja tak duża „miłość”, że miałam z nim stracić dziewictwo w wieku dziewięciu lat. Możecie sprawdzić na moim potwierdzeniu apostazji, że mam tylko chrzest. Znajdziecie je na blogu. A jak straciłam dziewictwo – już po dwudziestce – też gdzieś na blogu opisałam i nigdy nie robiłam z tego tajemnicy, mojej matce także o tym opowiedziałam. Gwałt oralny nie jest straceniem dziewictwa, chociaż moja katechetka uważała, że wystarczy i jako zgwałcona powinnam iść do klasztoru, przepraszać Boga. Ofiara gwałtu nie jest – zaznaczę – prostytutką, jak wmawiał mi kler. Więc bardzo proszę mi romansu z tym zjebem ze schizofrenicznej rodziny mi nie przypisywać. Wszystko to jego urojenia. Nycz powinien być trochę mniej ambitny w realizacji urojeń tego imbecyla. Jego siostry też są zresztą równie głupie oraz chore psychicznie. Są tak samo jak on niewiarygodne.

A Andrzej, jeśli mnie nie przeprosi, ma zagwarantowany proces z artykułu o rażącej niewdzięczności, bo tym jest działanie na moją szkodę i popieranie Nycza oraz moich schizofrenicznych prześladowców z Opus Dei. Nigdy z nimi się nie zaprzyjaźniłam. Za to jak to zwykle robią przestępcy, czy schizofrenicy, kłamali na temat przyjaźni ze mną, żeby mnie swobodnie niszczyć za plecami i puszczać kłamliwe plotki. Nycz nigdy nie miał prawa kłamliwie mówić o sobie, że jest moim spowiednikiem. Luteranie nie uznają spowiedzi usznej, spowiadamy się tylko Bogu. Pod tym względem nie zmieniłam nigdy zdania. Ani przez chwilę nie byłam kimś z opisów Nycza i nie będę kłamać – do czego mnie zachęcał – żeby ukryć jego kłamstwa. Nie chcę, żeby mnie zabierał do Watykanu, wręcz przeciwnie, zawsze był dla mnie kimś takim jak biskup z Ladyhawke, zawsze miał obsesję na moim punkcie i rozdzielał mnie z prawdziwymi ukochanymi. Jest psychopatą i kłamcą. Widzę go też jako czarny charakter z Bonda, który dąży do władzy nad całym światem i tylko zostanie biskupem Rzymu dorasta do jego ambicji, bo dla katolików takich jak on, Watykan to stolica świata.

Dla mnie Watykan to zabytek, który warto zburzyć, bo stanowi symbol zła, idiokracji (rządzą nami debile) oraz zakłamania.

Dodaj komentarz