Złamane serce

Warszawskim fandomem rządzą schizofrenicy z mojej podstawówki. Niestety niewiele osób wie, jak bardzo niebezpieczni są nieleczący się schizofrenicy, ani jakie są ich typowe schematy postępowania czy też typowe urojenia. „Moi” schizofrenicy mają przy sobie tyle osób podtrzymujących ich urojenia, że nie ma sposobu, aby namówić ich na terapię. Trudno też ich namierzyć, bo uparcie (chociaż fałszywie) podają się za moich najlepszych przyjaciół i zwalają wszystko, co robią, na kogoś innego.

Jak wszyscy schizofrenicy Ryszarda, Barbara oraz ich schizofreniczni siostrzeńcy chcą się łatwo wzbogacić i rządzić światem. Na razie rządzą Avangardą, ale chcą przejąć mój majątek. Chcą mnie zmusić do wybrania którejś z dwóch rzeczy – albo mam iść do klasztoru i im w podzięce za „nawrócenie” oddać conajmniej swoje mieszkanie, albo wyjść za schizofrenika Romana, który tak samo jak jego ojciec ma urojenia, że w moim mieszkaniu w ścianie nośnej są zamurowane „skarby księcia”. Mój tata posiadał tytuł książęcy (przypominam, tytuły szlacheckie i przynależność do konkretnych rodów to coś innego niż nazwisko, szlachta powinna o tym pamiętać, a jeśli wątpią, to sprawdzić w Klubie Szlacheckim lub norweskiej ambasadzie, do tego różne tytuły są nadawane osobom z różnymi nazwiskami i nie wymagają zmiany nazwiska) i jak większość artystów, bogaczy i szlachty przyciągnął uwagę zawistnych schizofreników. Ja też obrywam za swoje talenty, pracowitość oraz – a jakże – tytuły szlacheckie.

Schizofreniczki z mojej podstawówki zbudowały sobie w fandomie pozycje społeczna podając się za mnie. Podawanie się za obiekt swojej obsesji jest również typowym zachowaniem schizofreników. Po etapie, w czasie którego uczą się od swojej ofiary wszystkiego, co ma im pomóc ją naśladować, zabierają się za jej zaszczuwanie. Bardzo często kończy się to śmiercią ofiary schizofrenicznej obsesji. Schizofrenicy bardzo często doprowadzają do śmierci swojej ofiary, ale nie pogardzą też zabójstwem, szczególnie jeśli zaczynają cierpieć na urojenia, że po śmierci ofiary ich obsesji automatycznie odziedziczą jej majątek. Skąd też biorą się wrzaski schizofreniczek, że „mieszkam w ich mieszkaniu”. Ich ojciec tego mieszkanie nie kupił.tylko mój.

Ryszarda Nowak jest ich wujkiem, a nie moim ojcem, czy też najlepszym przyjacielem mojego ojca. Od dzieciństwa padam ofiarą schizofrenicznych intryg rodziny Nowaków i mam już szczerze dosyć. Wychowali sobie kilkoro dzieci na swoich fanów oraz bezlitosnych wykonawców ich życzeń.

Schizofreniczka Barbara, która za plecami wszystkich zaintersowanych „zaręczyła” Adama z panią P. doprowadziła do okrutnego ataku na Adama w czasie warszawskiego konwentu. Jak to schizofrenicy chciała terrorem doprowadzić do tego, aby Adam wykonał jej wolę i ożenił się z panią P. Adam dowiedział się, że złamał pani P. serce, chociaż szczerze mówiąc, jak się od niego dowiedziałam, zupełnie nie wiedział o kogo tym ludziom chodzi. Jedyną dobrą stroną tego incydentu jest, że w końcu ktoś z moich znajomych został poddany takiemu ostremu terrorowi, że w końcu zaczęto rozumieć moje obiekcje przeciwko pojawianiu się na warszawskim konwencie. Adam musiał zacząć korzystać z pomocy psychologa, ale prawdziwego, a nie schizofrenicznej impostorki Anny. Adam podobnie nie miał pojęcia, że został dawno temu bez swojej wiedzy „zaręczony” z Krystyną – która zresztą gdzieś z dziesięć lat temu przystąpiła do ostatecznego wykonania na mnie wyroku i zmuszenia mnie do samobójstwa. Działała razem ze schizofrenicznym gangiem od dzieciństwa i wbudowała sobie niektóre ich urojenia w swój światopogląd i bez poważnych konsekwencji dla psychiki nie zmieni zdania. No cóż, nie na wiele jej się to zdało, bo żyję i zamierzam tę krowę pozwać. Chociaż na razie poczekam, czy dostanie też zarzuty karne.

Według tego, co usłyszałam, Adam się nie ugiął i postanowił trwać przy swoim własnym zdaniu na temat, z kim się powinien ożenić. Ja zostałam też poddana głębokiemu praniu mózgu oraz terrorowi, bo schizofreniczny gang zaczął być witany chlebem i solą u mnie w pracy i nie dałam na czas zmusić Policji do odpowiedniego pouczenia Straży Akademickiej, co powinna robić w tej sytuacji.

Jedyne, co gang schizofreników osiągnął, to moja ponowna amnezja oraz obraza już na wszystkich, bo postanowiłam już z nim więcej się nie wiązać. Oczywiście zadowoliło to gang schizofreników tylko do pewnego stopnia, bo chcą przejąć moje mieszkanie i zmusić mnie do potwierdzenia „cudów” oraz „świętości” Barbary oraz Ryszarda. Renata też mi powiedziała, że chce być świętą.

To że środowisko kościelne podkarmia i tuli do piersi takich schizofreników zniszczyło mi całe życie. Nie chcę się nawet wypowiadać na temat ludzi, których informowałam o tym, jak bardzo niebezpieczna jest moja sytuacja. Brak mi słów, bo moi wydawałoby się przyjaciele lub nawet członkowie rodziny, nawet proszeni, aby to co im mówię i piszę, nie lądowało u schizofreników czym prędzej bywało im opowiedziane lub przesłane.

Terrorem i praniem mózgu oraz zastraszeniem ten gang schizofreników doprowadził do sytuacji, kiedy Piotr się poddał i ożenił z Agnieszką, która też została zniszczona psychicznie. Wiem z rozmów z nimi, że obie strony były przekonane o szaleńczej miłości drugiej osoby. Oboje cierpieli w tym małżeństwie. Piotr nie przestał mnie kochać, ale był przekonany, że byłam szczęśliwą dzieciatą mężatką, a Agnieszka nie chciała go odtrącić w sytuacji, gdy przekonano ją, że ma szansy powrotu do Adama. Ja osobiście wolałabym, żeby Aga była z Adamem, a ja z Bertem lub Piotram. W życiu nie zwiążę się z Romanem, czyli zjebem z mojej podstawówki, ani przez chwilę nie byłam nim zainteresowana. Wszystkie opowieści tego schizofrenika oraz jego rodziny to fikcja (nawet nie literacka). Nigdy nawet przez sekundę nie byłam jego dziewczyną, nie jestem matką i nigdy się z tym wariatem nie zwiążę. Nienawidzę go.

Niestety są osoby, które chociaż formalnie mają jakieś wykształcenie, może nawet psychologiczne, ale są na tyle głupie, że nie potrafią sobie zdać sprawy z tego, że ich niektóre przekonania i narcyzm poprowadziły ich do zguby, bo całkowicie źle ocenili oraz oceniają sytuację. Najgorsze jest, że przekonania nabyte w dzieciństwie bardzo często są wbudowywane w światopogląd, ale – kurwa mać – to z kim mam być, nie powinno być sprawą światopoglądową. Bo to osoby poboczne powinno gówno obchodzić.

Te osoby zniszczyły mi całe życie i są współwinne śmierci kilku osób, szczególnie Piotra i Johna.

Dodaj komentarz