Darth N.

Psycholodzy zajmujący się Kościołem już dawno odkryli skąd się bierze kościelna patologizacja. Z reguły osoby, które są przeznaczane lub raczej wybierane na kolejnych zawodowych katolików zostają od dziecka wychowywani w bardzo specyficzny sposób. Nie tylko są przekonywani, że z powodu wybrania (chociaż słowo wybranie jest niedopowiedzeniem) takiej kariery stają się lepsi im wszystko wolno, aby tylko posłusznie wypełniali polecenia swojego mistrza, ale też uczeni są zastraszania ludzi.

Jak w przypadku Sithów z Gwiezdnych Wojen zawsze jest ich dwóch – mistrz i uczeń. Zupełnie jak w przypadku świata przestępczego uczeń jest rozpieszczany oraz przekonywany, że instytucje Państwa oraz zasady reszty społeczeństwa go nie obowiązują. Z tego oderwania od społeczeństwa bierze fakt, że Darth N. nie ma żadnego poczucia popełniania przestępstw. Nie ma żadnego poczucia obciachu. Chociaż jest bardzo groźnym przestępcą.

Gdzieś już wspomniałam o tym, jak się rozmnażają pedofile. W takim tandemie mistrz-uczeń młodsza osoba jest wychowywana na pedofila. Musiała swoje u pedofila odsłużyć, nasiąknąć jego „naukami” i ma całkowicie znormalizowane zachowania, które reszta społeczeństwa potępia. Mój tata nie był pedofilem i nikogo nie zgwałcił. Renata padła ofiarą swojej własnej schizofrenicznej rodziny (w której pedofilia, czy też sypianie z własnymi córkami to norma niestety). Wiem, bo z nią rozmawiałam. Mój tata był w tamtym momencie poza Warszawą, co go uchroniło przed fałszywymi oskarżeniami wariatów. Renatę oraz jej siostrę od dziecka próbowałam nakłonić na leczenie – bo tylko w taki sposób można im pomóc. Niestety Darth N. cały czas zafałszowywał obraz sytuacji i nazywał je moimi „krewnymi”. Jest na blogu zdjęcie moich rodziców jako młodych ludzi oraz starszych. W żaden sposób nie przypominają ludzi z opowieści Renaty.

Darth N. jest z jednej strony enablerem tych pań, a z drugiej ich handlerem. Cierpi na zabobony (co jest wspólną cechą zawodowych katolików, którzy mają powiedziane od dziecka, że mają się niczego nie uczyć, bo to niepotrzebne bzdury) i uważa, że schizofreniczki z mojej podstawówki mają jakiś hotline do Boga, który im „objawia” informacje na temat różnych ludzi. To jest jeden ze sposobów patrzenia na to, skąd pochodzi dezinformacja na temat kilku osób w fandomie. Osoby mniej zabobonne wierzą Annie, że zna wszystkich, szczególnie metali i jest wiarygodnym źródłem informacji o tym, co się dzieje w świecie metali oraz fantastyki. Miała takie spektakularne wpadki, że zamierzam się już z niej zawsze nabijać. Nie powiedziała o mnie, Adamie, czy Kristianie czegokolwiek, co by było prawdą. Kilka osób, które jej uwierzyło będzie bardzo tego żałować.

Bardzo proszę, przestańcie już u niej, czy innych członków rodziny Barbary, szukać potwierdzenia jakiś plotek, czy informacji o ludziach, których nie zna, a których konspekty jej siostra ukradła i przedstawiła jako swoje. Jest całkowicie niewiarygodna i jak wszystkie schizofreniczki zrzuca na innych ludzi, to czego się wstydzi, a sobie przypisuje to, czego zazdrości. Ale nawet ocean kłamstw i zaszczuwania nie sprawi, żeby którakolwiek z nich miała jakiś talent.

Przykre jest, że Anna – nic nie wiedząc o psychologi – jest przez Darth N. przedstawiana jako wybitna psychoterapeutka. Niestety jej „interwencje” zabiły już wiele osób. Johna zabiła, piorąc mu mózg i przekonując, że przez jego zainteresowanie mną, sprawił, że nigdy nie przypomnę sobie, że „mam męża”. Został doprowadzony do takiej fiksacji, że postanowił się poświęcić i tak jak mu wbijano terrorem do głowy, popełnić w sugerowany sposób samobójstwo. Zapicie się na śmierć jest sposobem, w jaki podobno schodzi się ze świata bez „popełnienia grzechu (bo jest to przypadek) – sama byłam tak instruowana na religii. W przypadku Johna dostarczono mu jednocześnie środki przeciwwymiotne, żeby była pewność skutecznej metody zabicia się. Zaleczonemu alkoholikowi nie robi się takich rzeczy.

Oczywiście, że nie mogłam sobie przypomnieć, żadnego „męża” bo moje „małżeństwo” pochodzi z urojeń tej chorej psychicznie rodziny. A Anna nie jest psychoterapeutką. Więc John został zabity tylko po to, abym dalej była sama i nieszczęśliwa.

Darth N. był jak najbardziej zamierzany w to morderstwo. Przerażające jest, że ten psychopata uważa, że celowe wywoływanie syndromu sztokholmskiego i robienie sobie niewolników za pomocą terroru to jakiś godne naśladowania i zachwalane „metody terapeutyczne”.

Padłam już wiele razy ofiarą tych samych schizofreników i wiem, że terror nie ma nic wspólnego z terapią. Każdy psycholog nienawidzi terroru, bo wie jak bardzo niszczy psychikę. Wystarczy pół godziny terroru, żeby kogoś zabić, popychając do samobójstwa. Niestety Darth N. za schizofrenikami uważa, że prania mózgu, wywoływanie związanej ze stresem amnezji (wszak dręczyli mnie moi gwałciciele) ora wmawianie nieprawdy to legitne metody i że zawsze w taki sposób dokonywano mojego „wyleczenia”. Nie, amnezja i syndrom sztokholmski z jego fałszywymi wspomnieniami to nie jest żaden „postęp w terapii”.

W życiu nie spotkałam kogoś bardziej przemoc owego niż Darth N. Bardzo wypraszam sobie nazywanie go nazywanie go inaczej niż psychopatą, który uparł się zniszczyć mi życie, aby awansować i zadowolić swoją schizofreniczną kochankę.

Naprawdę nie zamierzam z nim sypiać – chociaż mi to proponowano – aby przekonać go do swoich racji. Zamierzam za to już zawsze unikać miejsc, gdzie grasuje on oraz schizofreniczny gang z mojej podstawówki.

Sam Darth N. chciał wojny i ją wywołał. Teraz moim celem będzie całkowita i skokowa sekularyzacja Polski na wzór Irlandii, gdzie odkryto coś tak makabrycznego, że nie jestem w stanie tego odpowiednio nazwać. Tak samo jak w Kanadzie chodzi o tereny dawnego sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Nikt z Kościoła Rzymsko-Katolickiego nie jest pluszowym misiem, a wskazywanie analogii pomiędzy jego ludźmi, a światem przestępczym nie jest pomyłką. To są wszystko dwulicowi i bezwzględni psychopaci, którzy dodatkowo nauki pobierają u schizofreników. Szczególnie nienawidzą kobiet i dzieci. Kobiety w Kościele też nienawidzą kobiet i dzieci.

Żadna z osób z Kościoła nigdy nie była kimś, komu bym się zwierzała.

Dodaj komentarz