Inteligencja

Powiedzmy sobie od razu szczerze, nie ma czegoś takiego, jak inteligencja katolicka. Badania naukowe wskazują, że prawica z reguły jest głupsza niż lewica. A narcyzi są głupsi od nie-narcyzów. Istnieje też więc korelacja, która raczej nie dziwi, że narcyzi nawet wykształceni popierają prawicę.

Tak samo nieinteligentne są moje koleżanki z podstawówki. Kler uparł się udowodnić mi, że moja inteligencja na nic mi się nie zda, jeśli nie będę mieć za sobą Kościoła. No cóż, dzieci z rodziny Ryszarda miały korki od pierwszym klas podstawówki, aż do studiów (serio, wpadłam w szok, gdy się dowiedziałam, że schizofreniczka Anna popiera korki, będąc studentką).

Popracie Kościoła, korki i udawanie ofiary nie na wiele się zdało. Obie panie, a także Roman nie zdołali donieść na uczelnie swoich maturalnych świadectw. To jest prawdziwy powód, dlaczego musieli wylecieć ze studiów. No cóż, prawdziwego talentu i zdolności dawanie dupy klerowi nie zastąpi. Ten panie i ten pan także nie są nikim z wyższych sfer, chociaż się bawią za pieniądze, które dostają od kleru. Rozdają też dużymi garściami forsę, którą wyłudzili od różnych osób. Nikt z nich nie ma tytułu szlacheckiego, ani żadnych związków z Norwegią. Muszę też rozczarować uwiedzione przez Romana panie – to że się nie żeni, nie wynika z tego, że nie chcę mu dać rozwodu, tylko jest związane z jego schizofrenią.

Wszyscy ci schizofrenicy z mojej podstawówki żyją sobie słodko, ponieważ łatwo się wpisali w katolicki zabobon, zgodnie z którym schizofrenicy są „świętymi”, którzy zostali wybrani przez Boga. Cierpią, ale należy ich słuchać, bo Bóg im objawia różne sprawy i są dla różnych pań i panów z Kościoła źródłem informacji o osobach, które podpadły klerowi.

Ja sama tak podpadłam, poprawiają katechetkę i mówiąc jej, że moi rodzice wytłumaczyli mi coś inaczej. To wywołało jej furię i postanowiła mnie przyciąć. Zaczęła mnie ostrzegać, że będzie musiała o mnie zapytać „świętych”, którzy potem mogą chcieć ze mną porozmawiać. Dowiedziałam się też, że po takich rozmowach, albo ktoś idzie nawrócony dl klasztoru, albo się zabija.

Wkurwiło mnie to wtedy, wkurwia również teraz. Oczywiście nie miałam tej wiedzy psychologicznej, co teraz, bo bym inaczej zaczęła rozgrywać sytuację. Zaczęłam opowiadać katechetce o mojej rodzinie i o moich treningach. Postanowiła porozmawiać o mnie z Ryszardem. Groziła mi też gwałtem, który miał mnie zdyscyplinować.

Oczywiście ten gwałt (oralny) nastąpił. Grupa schizofreników złapała mnie w szkole i postanowiła nauczyć czy też przypomnieć mi, że jestem prostytutką i córką prostytutki. Nie tylko zmuszona biciem, duszeniem i groźbą śmierci do wzięcia penisa do ust, ale też uczyli mnie ssać. Przeszłam piekło, a na sam koniec mój gwałciciel, pozwolił sobie oczyścić penis bijąc mnie po twarzy nim. W gwałcie wziął udział Ryszard, ojciec Romana i sam Roman.

Zostawili tyle DNA, że było co badać. Ale niestety przeżyłam traumę, gdy się okazało, że schizofreników nie da się zamknąć w więzieniu. Niestety wtrącili się ludzie Kościoła i zaczęli jeszcze bardziej podtrzymywać urojenia tej piekielnej rodziny.

Nic dziwnego, że musiałam korzystać z pomocy psychoterapeuty. Wytłumaczył mi on, że fałszywe oskarżenia o gwałt mojego ojca wzięły się ze schizofrenii Renaty. Zadziwiające jest, że jej chory mózg zazdrościł mi statusu pokrzywdzonej i w tej sytuacji zaczęłam jeszcze bardziej być prześladowana przez tę rodzinę i Opus Dei. Opus Dei jednak miało pecha, że mój ojciec był w tamtym momencie na konwencie w Londynie.

Postanowiłam się nie dać i nigdy nie iść na współpracę z Kościołem. Jednym z urojeń tej cholernej rodziny jest, że jestem biedną prostytutką ze wsi, która nic nie posiada i chcę iść do zakonu. Absolutna nieprawda. W ramach zemsty na mnie za to, że poprawiłam zakonnicę, ta rodzina jest szczuta na mnie bez przerwy. Nie wierzę, że dorośli. zdrowi psychicznie ludzie nie orientują się, że mają do czynienia z ludźmi całkowicie chorymi psychicznie. Psychoterapeuci wiedzą, że to zawsze chorzy psychicznie są wykorzystywani przez zdrowych przestępców.

Schizofrenicy służą Kościołowi do umacniania swojej władzy i niszczenia ludzi, którzy im nadepnęli na odcisk i wobec których mają kompleksy. Z każdego pokolenia są zabijane w ten sposób najbardziej inteligentne dzieci. W taki sposób, jako dziecięca prostytutka, została zaszczuta przez kler przyjaciółka mamy Michała. Dlatego też nie był ochrzczony. Zawsze mówiłam, że to jedna z jego lepszych cech. Schizofrenicy uwielbiają zabijać swoje ofiary, zaszczuwają je na śmierć, albo duszą lub zabijają nożem. To że w Polsce zaniedbano wprowadzenia przepisów, które osobom takim jak ja gwarantują bezpieczeństwo, to taki skandal, że powinno to Polskę zaprowadzić przed Trybunał Stanu. Jest to jedna z rzeczy, które sobie zaplanowałam jako studentka po weryfikacji w podręcznikach kryminologii. Inne rozwiązanie to postawienie schizofreników oraz obrażającego mnie kleru i polityków w stan oskarżenia w sprawie cywilnej. Naruszono moje prawa tak bardzo, działano na moją szkodę tak intensywnie i w barbarzyński sposób, że będę musiała to zrobić.

Fakt, że po bestialskim zaszczuciu straciłam pamięć i schizofrenicy zaczęli wytwarzać u mnie sztuczną osobowość, nie jest żadnym dowodem na to, że mnie „wyleczyli”. Jest całkowicie przeciwnie. Przy całym uporze Kościoła, żeby mnie zniszczyć i także zniszczyć pamięć o moim tacie, faktycznie faktycznie tak jak zapowiadała ta wciekłą kurwa, które podobno uczyła religii, zniweczono wszystkie moje plany, szczególnie osobiste. Ale pomimo zaszczuwania zdałam maturę w elitarnym liceum, czego nie dokonały rozpieszczane – także finansowo – dzieci z rodziny Ryszarda, które kłamią na temat swoich „dokonań naukowych”. Jedynymi ich dokonaniami jest sypianie z ludźmi, których urabiają i szczują na mnie.

Skandalem jest, że kilku psychiatrów nie zorientowało się w tej sprawie i postanowiło także mnie zaszczuć. Nawet ojciec Michała sobie na za dużo pozwolił. Ale szczęśliwie jako biegły miał prawo zajrzeć do akt Policji i szczęka mu opadła, ponieważ wszystko odbyło się w czasach mojego dzieciństwa dokładnie tak, jak tutaj opowiadam. Jestem jednym z dzieci, które miały wyrokiem Opus Dei pożegnać się z życiem, ponieważ „obraziłam katechetką”. Ten schemat jest tak częsty, że jest jedną z sytuacji omawianych w podręcznikach.

To nie ja schizofreniczką, ale owszem, schizofreniczki często swoje ofiary o to oskarżają. Ataki na mnie zawsze były skorelowane z pytaniami, co u mnie się dzieje, więc bardzo proszę nie przypominajcie tym kurwom z mojej podstawówki o moim istnieniu. Niech dalej się kurwią za pieniądze i ochronę. Nie chcę mieć z warszawskim fandomem nic wspólnego.

Jestem dumna, że zawsze sama na sobie zarabiałam i niczego nie oczekiwałam od innych. Mój tata także miał niby dostać jakieś wielkie pieniądze, które we Francji w jego imieniu zbierała jego schizofreniczna „żona”, z którą nigdy nie miał nic wspólnego, jeśli by do niej „wrócił”. Pizda zamordowała jego pierwszą ukochaną, a jego doprowadziła do próby samobójczej, ale i tak nie potwierdził jej urojeń. Tak samo nie chcę mieć nic wspólnego z Ryszardem, Romanem, Renatą, Anną czy ich dziećmi. Z cała pewnością nie jestem dla nich żadną „siostrą”, „ciocią”, czy też „babcią”. Za młoda jestem na babcię. Osoby takie jak ja, które tak bardzo skrzywdzono, mają prawo zachowywać się jak dwudziestolatki i wycisnąć z życia, ile się jeszcze da.

I tak zamierzam zrobić.

Oprócz zabawy przewiduję też konieczny odwet na Kościele. Zbyt wiele dzieci zostało zaszczutych jak ja. Sama przeżyłam tylko dlatego, że miałam świetną pomoc psychologa i Emmy, mojej nauczycielki angielskiego, bo moi rodzice też ledwo żyli, bo też zostali zaszczuci. Absolutnie nie kupuję wersji, że ludzie Kościoła są tak głupi, że wierzą, że schizofrenicy są „święci” i że mają najlepsze informacje o ludziach, których nie znają, bo to im „objawia Bóg”. Uważam, że są świadomie wykorzystywani przed „handlerów”. Zawsze powtarza się ten sam scenariusz zaszczucia zapoczątkowany przez katechetów. Trzeba temu położyć kres.

Nienawidzę kleru także za to, że krzywdzą tych schizofreników. Wiele razy, cała masa osób stawała na głowie, żeby tylko doprowadzić ich do stanu, kiedy łaskawie zgodzą się pójść do psychiatryka. Kilka razy załamywały im się urojenia i docierało do nich, że to ja jestem córką Heleny Wieczorek. Niestety zawsze znajdował się jakiś kutas, który robił wszystko, aby potrzymać ich urojenia. Bardzo proszę nie niszczcie już nigdy więcej pracy psychologów.

To nie ja powinnam była brać leki. Nigdy w życiu nie brałam leków na schizofrenię. Wszystkie moje sukcesy i ciągnięcie tylu wydziałów i kierunków na raz, zawdzięczałam dobrym genom, dobremu wychowaniu oraz inteligencji. Oczywiście też miałam pomoc fajnego faceta, który mi wszystko ułatwiał. I oczywiście nie był to Roman, z którym nigdy, nawet przez sekundę nie byłam.

Dodaj komentarz