Moje problemy z Kościołem wzięły się od zabobonnej baby, która została moją katechetką. Była ta osoba tak głupia i pochodząca z tak zapadłej wsi, że pewnie była jeszcze krowianką szczepiona.(1) Kobieta zgodnie zresztą z tym, co zwykle robią ludzie bezdennie głupi, uznała, że musi doprowadzać świat do stanu, jaki jej tępy umysł jest w stanie zrozumieć. Ludzie głupi są bardzo czuli na swoim punkcie, więc moje uwagi, że moi rodzice mają inne poglądy, uznała za atak na swój autorytet.
Powiedzmy sobie szczerze, autorytet to mieli dla mnie moi rodzice, a owa zakonnica nie przedstawiała dla mnie żadnego autorytetu. Nadal posiadając dekady doświadczenia i studia na trzech wydziałach, uważam, że moja katechetka była idiotką, którą granatem oderwano od pługa. Jej zerowa wiedza o świecie – oraz teologii – absolutnie nie upoważniała jej do wypowiedzi, jakie padłe z jej ust na mój temat oraz na temat moich rodziców.
Było to osoba, która łatwo wpadała w furię. W złości usłyszałam, że to zakonnica wychowuje dzieci, a nie rodzice. Od tamtego momentu zaczęły się je intrygi oraz próby nie tylko podważenia autorytetu moich rodziców, ale też odebrania mnie moim rodzicom.
Zdemoralizowana katechetka nie tylko uważała za wskazane doprowadzić, że jej znajomy schizofrenik „wychowawczo” mnie zgwałcił analnie po wparciu się do mojego mieszkania, ale też uznała, że mam pokutować za bezczelność za bramami klasztoru, gdzie ona sama będzie mnie osobiście nadzorować.
Nie muszę wiedzieć, co jej chorzy psychicznie ludzie o mnie oraz o moich rodzicach opowiedzieli. Nie jest to moja sprawa, tym bardziej, że to były oczywiste urojenia. Ale dowiedziałam się, że takie jednostki jak ja – które podkopują autorytet katechetów – są zwyczajowo łączone w pary małżeńskie z dziećmi ze „świętych” rodzin. Czyli mówiąc językiem, który rozumie główna część polskiego społeczeństwa – suka, która uczyła mnie religii, obraziła się na tyle, że postanowiła zmusić mnie, żebym albo poszła za mury klasztoru, albo wyszła za mąż za schizofrenika, który mnie będzie mnie regularnie bił oraz którego miałabym obsługiwać. Oczywiście moje treningi, czy inne ambicje nie miały dla tej żmiji żadnego znaczenia.
Zakonnica urobiła ludzi ze schizofrenicznej rodziny Romana na tyle, że do tej pory mnie nękają i jak wiele prześladowanych przez kościelnych schizofreników ludzi, mam zamiar uciec za granicę i chociaż na starość nie oglądać się za siebie z lękiem, czy znowu na w moją głowę nie zostanie wcelowana pięść schizofrenika Romana. Tak samo chcę mieszkać w kraju, w którym nie grozi mi, że jego schizofreniczna siostra zacznie znowu kampanię, że coś jej ukradłam. Nie ukradłam tej kurwie nic. Za to ona wiele razy odwiedzając moją mamę i nieprawdziwe podając się za moją „przyjaciółkę” wynosiła mi całe pudła ubrań. Zgłosiłam te kradzieże i paragony zaniosłam na Policję. Tak wyglądała nasza „przyjaźń”. Nie przyjaźnię się z tym Gollumem. Nie prawa o mnie nic mówić, bo rozpowszechnia tylko swoje urojenia. Nie muszę kraść, potrafię wynajdować na wyprzedażach bardzo ładne rzeczy po bardzo korzystnych cenach. Współczesny kapitalizm to rynek nadprodukcji i potrafię to wykorzystać. Ma przestać się podawać za „żonę” moim facetów i łkać, że mam się od nich odpierdolić, bo jest w nimi „w ciąży”. Mam jej dosyć. Nie mam zamiaru się z nią kontaktować i jeszcze raz namawiać na leczenie. Jej siostra nie jest współautorką czegokolwiek, jest jeszcze durniejszym od niej Gollumem. Obie wychowały sobie zdrowe dzieci na chorych psychicznie dorosłych, tylko tak poczynania pewnych osób w fandomie mogę skomentować.
⛧⛧⛧
(1) Uwaga dla osób, które nie wychowywały się w rodzinie lekarskiej. Krowianka to choroba występująca u krów bardzo podobna do ospy prawdziwej. Wirusa tego używano bardzo dawno temu do szczepień i zapobiegania ospie. Później już wykorzystywano osłabione szczepy ospy, aż do całkowitego eradykowania tej śmiertelnie niebezpiecznej choroby. Ospa wietrzna to przy niej pikuś. Analogiczny pojazd współczesnych dzieci powinien brzmieć – jesteś tak przedpotopowy, że pewnie byłeś jeszcze na czarną ospę szczepiony.