Świat metalu zna pojęcie kurew, z którymi walczy i przed którymi broni muzyków. Z reguły niszczą żony muzyków i same podają się za ich prawdziwe ukochane. Z samego opisu widać, że mamy do czynienia ze schizofreniczkami. Ale w tym aspekcie obowiązuje równouprawnienie i Roman jest też kurwą, która twierdzi, że jest moim mężem.
Nigdy z nim nie byłam, mam zaświadczenie o stanie cywilnym na blogu, nikt z moich bliskich nie potwierdza jakiejkolwiek obecności tego świra w moim życiu. Za to urobił wiele osób, które mnie wcale tak dobrze nie znają. Inspirowane przez niego osoby zniszczyły mi całe życie.
Niestety jego brata i jego siostry są równie chorzy psychicznie. Przy czym jego siostry też są klasycznymi kurwami. Nie tylko sobie przypisują związki z gwiazdami, ale też autorstwo różnych tekstów.
Schizofrenicy, którzy zaczynają akcje przeciwko artystom, bo cierpią na urojenia, że jakieś kompozycje czy teksty są ich autorstwa, to nie pierwszyzna w tej branży. Zdąża się to bardzo często. Moi znajomi muzycy mieli kiedyś w Stanach bardzo nieprzyjemny proces o plagiat. Na całe szczęście byłam świadkiem (i nie tylko ja), jak postawał utwór, a także poradziłam im, żeby poprosili amerykańską policję o dossier dla sądu na temat tej osoby, która ich skarżyła (i owszem, znalazły się skargi na niebezpiecznego schizofrenika), a także zarządali oceny zdrowia psychicznego osoby, które ich skarżyła, dokonanej przez biegłego sądowego. Był to bardzo krótki proces, który skończył się zwycięstwem muzyków.
Mam na karku od dzieciństwa schizofreników, którzy próbują sobie przypisywać moje dokonania oraz teksty i już mnie to nudzi. Nie zamierzam odpowiadać na żądania, abym podzieliła się tym, co wyłącznie do mnie należy. Każda osoba, która ich wspiera, to mój osobisty wróg. Naprawdę nie są te osoby moimi przyjaciółkami, czy przyjacielami, nie dzieliły się ze mną swoimi pomysłami, nie omawiałyśmy ich razem. Opowiadałam różne rzeczy tylko Piotrowi. Z Renatą czy Anną się nie kontaktuję. Wszelkie ich opowieści o naszej przyjaźni są przez nich urojone, tak samo jak mój związek z Romanem, czy zgwałcenie mnie przez Breta, czy Adama. Są to osoby, które zawsze były dla mnie na tyle niemiłe, że ich zawsze omijałam i zawsze będę omijać. Nie było szansy, żebym kiedykolwiek usłyszała o jakimś ich pomyśle, który im miałabym „ukraść”, bo się z nimi nie kontaktuję. To są imbecyle pozbawieni kreatywności, którzy jeśli skończyli jakąś średnią szkołę, to tylko dzięki gigantycznemu wysiłkowi korepetytorów, którzy z nimi pracowali od pierwszej klasy podstawówki. Ale na studiach trzeba już samemu pracować i wykładowcy nie dają się już tak łatwo oszukać, jak nauczyciele w średniej szkole. Nie było też szansy, żeby mnie zmusili, abym za nich pisała egzaminy, czy się uczyła. Bo te schizofreniczki miały też takie pomysły.
To się, kurwa, musi skończyć. Każda osoba, która wspiera ich urojenia, wyrządza im krzywdę. Ich wszelkie urojenia i różne „rewelacje” na mój temat trzeba traktować, jak pierdnięcie i pomijać milczeniem, a nie dawać im się wciągnąć w jakieś intrygi i zaszczuwanie mnie.
Bardzo nie dziękuję ich enablerom, którzy uparli się razem z nimi doprowadzić do zgodności ich urojeń i świata rzeczywistego. No cóż, ludzie chorzy psychicznie z reguły do tego dążą, ale ci zdrowi, szczególnie z zawodów medycznych, powinni być mądrzejsi.