Schizofrenicy z mojej podstawówki, którzy – po tym, jak ukradli mi notesy z telefonami – fałszywie podali się za moich przyjaciół i odcięli mnie od ludzi, z którymi chciałabym rozmawiać i zamiast mnie prowadzą jakąś politykę i opowiadają bzdury na mój temat, są prawdziwymi potworami. Nie mieli prawa przejmować moich kontaktów. Z kolei ludzie, z którymi rozmawiali powinni też być ostrożniejsi i inteligentniejsi.
Z trudem przychodzi mi panowanie nad złością na ludzi, którzy ich biorą na poważnie. Owszem, takie schizofreniczne potwory (na które powinien zapolować Wiedźmin) z reguły doskonale konspirują i ukrywają swoje prawdziwe oblicze przed przyjaciółmi swojej ofiary. Do tego posługują się terrorem oraz oszczerstwem, aby zmusić ludzi do robienia tego, co oni chcą. Nie obchodzi ich, jakie są rzeczywiste pragnienia ich ofiar. Z natury to zombie, z którymi nie warto rozmawiać. Wiem, bo próbowałam i próbowali biegli psychoterapeuci. Za duże mają wsparcie wśród ludzi, którzy podtrzymują ich urojenia. Ja już nie będę próbować kiedykolwiek z nimi rozmawiać, chociaż przeczytałam wszystko, co tylko się da na temat schizofrenii. Za dużo próby pomocy im mnie kosztowały.
Nie utrzymuję z nimi kontaktów i nie mają prawa mówić w moim imieniu.
Kolejnym potworem jest Nycz, który dezinformował wiele osób w fandomie i odpowiada za zniszczenie życia Michałowi i jego ojcu. Rodzice Adama też padli jego ofiarą i jego prób zniszczenia heavy metalu. Nie dziwcie się, Opus Dei ma za cel nawracanie ludzi i walkę z heavy metalem, tak deklarują ich „święci”, czyli między innymi Barbara. Czyli nic dziwnego, że wariatka Anna jest przedstawiana jako „skrzywdzona wokalistka Burzum”. Jest to też bardzo zabawne, bo Burzum nigdy nie miało i nie będzie mieć wokalistki. Z tym, że muzycy mogą oczywiście snuć plany stworzenia innego zespołu (pod inna nazwą), ale to ich trzeba pytać, a nie Opus Dei czy „świętych” wariatek.(1)
Również, wbrew temu, co chce Nycz, nie potwierdzę „nawrócenia” z dzieciństwa.
Renata postanowiła tak jak matka i ojciec mieć w Kościele status „świętej” schizofreniczki. Po obejrzeniu filmu o tym, jak Opus Dei porwało żydowskiego chłopca i go ochrzciło, postanowiła „nawrócić” mnie, chociaż w życiu nigdy nie byłam żydowskim dzieckiem, ale do tej pory tak o mnie myśli. Jako ktoś należący do rasy panów żądała razem ze swoimi krewnymi, żebym odrabiała za nich prace domowe. Uważali też, że mają prawo mnie sprzedawać i się bawić w alfonsów. Bo niby „to lubię.” Do tej pory Renata uważa że ma prawo robić sobie ze mnie swoją niewolnicę, w czym miał pomóc jej sfałszowany list do Dyrektora Opus Dei.
Całą tę rodzinę wspiera Opus Dei, szczególnie Nycz, który jest zachwycony, że po Barbarze ma kolejną „pewną” kandydatkę na ołtarze. Bardzo mu w tym przeszkodzi moja apostazja oraz fakt, że moi rodzice byli rzymskimi katolikami.
Obrzydliwy jest zwyczaj Kościoła Rzymsko-Katolickiego, który nakazuje zawodowym katolikom „opiekować” się schizofrenikami i robić z nich swoich „świętych”, torpedując ich leczenie. Wiele osób zostało zaszczutych za to, że nie chciały i nie mogły potwierdzić słów owych psychicznie chorych „świętych”. Mnie to też spotkało włącznie z egzorcyzmem, którego sobie nie życzyłam.
Nikt z tej rodziny się ze mną nie przyjaźni. Wzbudza moje krańcowe obrzydzenie, że wbrew moim ostrzeżeniom okazały się te osoby nagle i bezprawnie decyzyjne w sprawach mnie dotyczących. Nikt z nich nie jest ani psychologiem, ani psychiatrą. Za to owszem, Nycz okłamał ojca Michała i sprowadził też na niego problemy, kłamiąc na temat tych schizofreników. Na całe szczęście biegły psycholog u niego też rozpoznał syndrom sztokholmski, bo ten lekarz mówił rzeczy sprzeczne i pozbawione logiki. Inaczej poszedłby do więzienia. Podobnie Michał – także poszedłby do więzienia za gwałt, zaszczucie mnie i współpracę z Nyczem oraz Opus Dei. Przy czym Michał jest nieochrzczony, bo przyjaciółka jego mamy została przez Opus Dei potraktowana podobnie jak ja. I została zmuszona przez wariatów do samobójstwa.
I owszem, Ryszard bardzo często przedstawia się jako Nycz, ale i sam Nycz ma bardzo dużo za uszami. Jest wrednym manipulatorem i kłamcą. Należy jego wszystkie uwagi na mój temat zgłaszać Policji. Bo on tutaj jest „handlerem” tych schizofreników (bo on korzysta z ich usług i pomagają mu w karierze), a nie ich ofiarą jak cała reszta osób, które brutalnie okłamał i pewnie nadal okłamuje.
Nie potwierdzę nigdy „świętości” czy też urojeń Barbary oraz jej córki Renaty. Niech mnie już przestaną zbiry z Opus Dei i Watykanu nękać. Mam nadzieję, że moja apostazja wystarczy.
Mam nadzieję też, że schizofrenik Roman naprawdę nie będzie chciał apostatki, bo tak mi zapowiedział. Mam również nadzieję, że moja formalna apostazja z Kościoła Rzymsko-Katolickiego kończy urojenia na mój temat. Chociaż obawiam się, że nigdy się nie skończą, bo schizofrenicy sami z siebie nigdy nie porzucają pogoni za swoją ofiarą.
Ale, jak sądzę, przynajmniej nikt nie będzie mnie napadał z egzorcyzmami, tylko dlatego, że schizofrenik – człowiek zupełnie mi obcy – wyraził na nie zgodę.
Bo kurwa nigdy nie potwierdzę ich urojeń, ale nie robi ze mnie „opętanej”.
Nikt nie ma prawa mnie tak traktować. I mam na myśli także profesjonalistów lekarzy i psychoterapeutów. Jeśli nie potraficie rozpoznać schizofrenii u moich prześladowców, to pierdolnijcie się w łeb i oddajcie dyplomy, bo na nie nie zasługujecie.
⛧⛧⛧
(1) Znam plany (zablokowane przez Opus Dei oraz wariatów z mojej podstawówki) związane z pewnym norweskim zespołem, ale wszyscy członkowie tego zespołu mają norweskie obywatelstwo i żadna Anna w nim nie występuje, ani nie brała udziału w pisaniu materiału na płytę.