Pisałam już o tym, że Kościół Rzymsko-Katolicki to świat na opak. Znaczy to również, że posługuje się swoim własnym językiem i trzeba go znać, żeby wiedzieć, co tak naprawdę Nycz oraz inni ludzie z Opus Dei mówią o metalach.
Przy okazji – posługiwanie się własnym językiem, który posiada definicje zupełnie odległe od prawdziwych znaczeń słów, jest jedną z cech organizacji przestępczych. Umożliwia łganie w żywe oczy.
Już wcześniej wspomniałam o tym, jak Kościół nazywa śmierć, życiem wiecznym, nienawiść jaką żywi do ludzi, miłością. Przystańmy przy tym. Nauki jakie pobierałam od katechetki nie tylko sprowadzały się do bzdur na temat seksu (przy czym były oczywiście niedostosowane do wieku), uczyłam się też o tym, że tylko księża mają prawo żyć długo i w zdrowiu, stąd też ataki na sport i zdrowy styl życia. Wierni w odróżnieniu od księży mieli żyć nieszczęśliwie i umierać szybko. Tłumaczono to tym, że trzeba przyśpieszyć przemijanie pokoleń, aby jak szybciej nastąpiło ponowne przyjście Chrystusa, które jest zależne podobno od ilości pokoleń, które przeminą. Moim zdaniem jednak, szybkie rodzenie dzieci oraz szybkie przemijanie pokoleń jest niezbędne w modelu biznesowym Kościoła, bo umożliwia stały dochód ze chrzcin, ślubów oraz pogrzebów. Nie bez powodu w Kościele Rzymsko Katolickim namnożyło się aż tyle sakramentów. Ja uważam, że wystarczą – chociaż nie jestem luteranką – dwa, jak właśnie u luteran, którzy nie grabią tak bezczelnie ludzi.
Ludzie zdaniem Kościoła mają być nieszczęśliwi. Nieszczęśliwi ludzie mają depresję, co oznacza, że nie dadzą rady zakwestionować coraz większego zakresu władzy Kościoła nad państwem. Nie mylę się, Kościół jest groźniejszy od mafii, która grzecznie z nim współpracuje. Też o tym byłam informowana, bo ktoś uznał, że nie dam rady się wywinąć i będę skutecznie zmuszona do współpracy z Opus Dei. Tak wygląda tak zwany „wewnętrzny Kościół”.
Jeszcze innym słowem, jakiemu ci mordercy – zaszczuwają ludzi na śmierć, żeby nikt nie podważał ich „nauk”, więc zasługują na takie określenie – nadali nowe znaczenie, jest orgazm. W języku Kościoła udane współżycie między dwojgiem ludzi to gwałt, który zadają sobie, tracąc niewinność, bo seks jest traktowany jako coś podejrzanego. Oczywiście księżom i zakonnicom wolno. To też słyszałam. Że mi będzie wolno wszystko robić jeśli będę „w Kościele”. Patrząc na Nycza i jego kochanki ze schizofrenią nie mam wątpliwości, że Kościół różne zasady i przykazania stosuje tylko wobec innych.
Mam nadzieję, że już wszyscy zapamiętają, co mają na myśli ludzie Kościoła, oskarżając moich znajomych metali o „gwałty” na mnie. To że nagle się ludzie w sobie szaleńczo zakochali, to nie znaczy, że się zgwałcą i że trzeba uniemożliwić im rozmawianie ze sobą. „Bo będzie grzech.” Słyszałam nawet, że mnie ktoś „zgwałcił” ze sceny, rozumiecie, nawet nie dotykając mnie. Totalna bzdura oczywiście i tylko tyle sensu jest w różnych oskarżeniach. Schizofrenicy uwielbiają ludzi unieszczęśliwiać i śledzić ich całe życie. Kościół też tak robi.
Dlatego nigdy nie przykładajcie wagi do tego, co mówią schizofrenicy z Opus Dei, czy psychopaci z Kościoła. Prawdziwy gwałt uważają za normalne współżycie w małżeństwie, bo kobiety mają cierpieć, a prawdziwa miłość jest zakazana. W tej religii kobiety odpowiadają podobno za upadek ludzkości oraz grzech pierworodny, gdy wąż podarował Ewie jabłko wiedzy. Co jest zresztą symptomatyczne dla Kościoła – wiedza jest zakazana, bo uwalnia od wpływu tych niewykształconych małp w sutannach oraz pomaga diagnozować „świętych” schizofreników.
Ale gdy już jesteśmy przy scenach z Edenu, ja się pytam, gdzie był Adam? Ten facet facet został pierwszy stworzony i podobno jest silniejszy. Moja wersja jest taka, że wystawił Ewę, żeby padła ofiarą węża i wzięła na siebie winę. I dlatego to on siedzi w Piekle, a nie Ewa.
Ale jakby nie było, mity i legendy Kościoła Rzymsko-Katolickiego nie powinny mieć wpływu na życie kobiet w Polsce. Ani bełkoty durnych schizofreniczek.
Kobiety mają prawo być szczęśliwe. Mają prawo do pełni usług ginekologicznych. Mają prawo nie bać się o swoje życie, gdy zachodzą w ciążę. Mają prawo rodzić bez bólu. Mają prawo chodzić po ulicy i nie bać się napadu schizofreników, którzy prześladują je całe życie. Mają prawo nie być przez nich zaszczuwane i zabijane.
Kobiety mają prawo wiązać się z tymi osobami, z którymi chcą się wiązać.
Nycz nie ma prawa mi tego odbierać. Nikt nie może takich rzeczy robić, żaden kościół, czy organizacja religijna. Czy też rodzinna sekta skupiona wokół „świętej” schizofreniczki.
Kobiety mają prawo żyć. Ja też.