Archiwum kategorii: Różne

Instrukcja obsługi

Pamiętam pewne akcje kilku osób z Awangardy i okolic, postanowiłam napisać więc coś w rodzaju skróconej obsługi człowieka. Rozumiem, że nie wszyscy przeczytali tyle podręczników psychologii czy psychiatrii co ja (musiałam tak zrobić, bo od dziecka nęka mnie gang schizofreników), więc z cała pewnością się przyda.

Jest jedna podstawowa zasada – ludzka psychika jest bardzo krucha i nie ma tutaj znaczenia jak się ktoś przedstawia i jakie bzdury naszym zdaniem o sobie opowiada. Wariatów i zdrowych traktuje się z szacunkiem. Szlochają i przedstawiają się jako pokrzywdzone z reguły schizofreniczki, więc bardzo ostrożnie należy podchodzić do takich rewelacji. Jeszcze ostrożniej należy podchodzić do wrzasków, że ktoś jest kuuuurrrrrrwąąąąą! I trzeba tę osobę załomotać, zanim kogoś zabije. Takie wrzaski wydaje z siebie z reguły schizofrenik. Spotkało mnie to w fandomie, spotkało w nim miejscu pracy, bo wariaci z Opus Dei postanowili mnie dobić i napuścili na mnie pewną idiotkę – tę samą, co zwykle – żeby mnie zwymyślała przez telefon. Nie była jedna, ale ją jakoś kojarzę. Ogólnie dla mnie fandom jest obecnie prawie jednorodną magmą schizofreników i liżących im dupy idiotów. Z kilkoma wyjątkami osób, które nie wiedziały, co się dzieje, zostały zmanipulowane i okłamane.

Nie jest przyjemne zostać złapaną przez dużych facetów na korytarzu w mojej pracy i zmuszoną do wysłuchiwania wrzasków idiotów z telefonu. Tak samo nie było mi przyjemne wysłuchiwać, jak jakiś wariat wali sobie do telefonu konia. Nie bójcie się, zgłosiłam to telefonicznie jako gwałt Policji, ale co zrobić, gdy najprawdopodobniej to wariat, również trudno, żebym po jękach rozpoznała, który to z wariatów. Podejrzewam, że ten sam, który postanowił „upięknić” swoim penisem moje anglistyczne forum, jakie założyłam dla studentów. I to jest pewnie ten sam wariat, który wszędzie oskarża mnie o obsesję i że go prześladuję. Nie proszę pana, nie prześladuję pana, proszę się, kurwa, w końcu leczyć. Proszę nie wykorzystywać faktu, że pana też dotyczy dowolność leczenia.

Tylko jakimś takim moim pechem przy panu ważnym kościelnym schizofreniku przekupieni (a wiem, ile ten wariat daje łapówki ze jedną „interwencję”) lekarze zapominają o tej zasadzie.

Ludzi się nie traktuje w ten sposób, bez względu na to, czy podejrzewa się o chorobę psychiczną czy nie. Terror, zaszczuwanie oraz zastraszanie to domena schizofreników. Schizofrenia znosi empatię. Nikt zdrowy nie będzie w czymś takim uczestniczył. Naprawdę można na ten sposób zmusić człowieka do samobójstwa. I w chwili, kiedy ludzie wiedzą, że ktoś, kogo wszyscy kochają walczy po takim zaszczuciu o życie, można się – na przykład – pożegnać z karierą.

Ludzka psychika jest krucha i bardzo łatwo można doprowadzić do załamania, w czasie którego można wmówić różne bzdury. Schizofrenicy to kochają, uwielbiają wmuszać w swoje ofiary zarówno urojenia, jak i urojenia na temat urojeń, na jakie ich zdaniem cierpi ofiara ich obsesji. Ja wiem, o co chodzi i potrafię poprosić o pomoc, ale ktoś, kto się rozsypie psychicznie, może rzeczywiście się zabić, bo uzna że fałszywe wspomnienie wmówione przez osobę chorą jest dowodem, że sam jest chory. Dlatego doświadczony psychiatra koncentruje się na tym, czy ktoś jest racjonalny i czy ciąg przyczynowo-skutkowy w rozumowaniu danej osoby się zgadza, szczególnie jeśli zgłasza zaszczucie przez schizofrenika lub gang schizofreniczny. Amnezja jest dowodem na zaszczucie.

Zdrowy psychicznie człowiek na poziomie nie daje się wciągnąć gangowi schizofreników w zaszczucie innej osoby, nie daje się nakłonić do linczu. Niestety jest to coś, co wydarzyło się w przeszłości w czasie konwentów wiele razy, szczególnie w Warszawie, bo moi schizofrenicy z czasów mojej podstawówki niechętnie jeżdżą do innych miast. Mam pecha, że „zaopiekował się” nimi równie chory kler i skontaktował z innym wariatami z Gdańska. Mam również pecha, że pewna niezbyt udana początkująca pisareczka postanowiła zawalczyć o akceptację wariatów i olała moje zapewnienia, że to ludzie, których nie należy słuchać, bo opowiadają o mnie swoje urojenia.

Jestem zawiedziona intelektualnym poziomem warszawskiego fandomu.

No cóż mam robić. Pewnie sami katolicy.

Praca dla niewolnicy

Tak się składa, że sama pochodząc ze średniej klasy, a takich dzieci podobno nie tykają, wpadłam w oko hierarsze z Opus Dei już jako smarkula. Moja koleżanka schizofreniczka z podstawówki, która go obsługiwała seksualnie, wpadła na pomysł, że ją zastąpię i zaczęła mieć urojenia, że pragnę niewolniczej pracy w ramach Opus Dei, i że będę tego pedofila służką zamiast niej, a także będę grzać mu łóżko.

Poniżej fragment z artykułu na temat procesu jaki Opus Dei wytoczyły ich ofiary w Argentynie:

Screenshot

Widać jakie warunki proponuje Kościół swoim współczesnym niewolnicom – praca bez odpoczynku, bez ubezpieczenia czy płacy – bo pieniędzmi dzielą się ludzie, którzy mają, jak to określa Opus Dei, „udziały” w niewolnicy. Gorsze warunki niż mają zakonnice. Ostatnia służąca tego hierarchy popełniła samobójstwo, sam mi tak powiedział, gdy go zapytałam, dlaczego kogoś szuka. No, nie dziwię się, przy tych warunkach pracy i narażeniu na gwałty.

I nie łudźcie się – pomiędzy sobą te kościelne bestie nazywają cały proces zaszczuwania, terroru i zmuszenia do pracy, której się nie chce podjąć, właśnie robieniem z kogoś niewolnika. Dobrze wiedzą co robią dzieciom i potem młodym kobietom.(1) Operują syndromem sztokholmskim. Nie ma w tym „nawrócenia”, za to jest dużo urojeń gwałciciela, który sobie wyobraża, że ofiara zaszczucia i gwałtu „go kocha”.

Nigdy się na to nie pisałam. Moja schizofreniczna koleżanka z podstawówki, jak widać, tak bardzo „lubiła” tego hierarchę i obsługiwanie go, że zmusiła mnie razem ze swoim facetem – oraz pewnym hierarchą – do podpisania pustej kartki papieru i sfałszowała mój list do Dyrektora Opus Dei, w którym podobno oddaję się w niewolę Kościołowi.

I tylko dlatego te świry ścigają mnie do tej pory.

A trochę też dlatego, że zboczeniec-pedofil rodem wprost z „Decameronu” ma na moim puncie obsesję.

⛧⛧⛧

(1) Przyjmuję tutaj perspektywę ofiary, która szuka sensu w postępowaniu swojego oprawcy. Naprawdę jest trochę inaczej – pan Nycz (jeśli to on, ale tak o nim mówią, ja go nie znam) też jest schizofrenikiem, tylko jak zawsze takich ludzi jak on trzeba na czymś przyłapać. On z całym przekonaniem w pewnym momencie zabełkotał, że zna osobiście „prawdziwą Małgorzatę Wieczorek” i wie, że jest jak Anna Brzezińska po KULu. Niby miałam, urodziwszy się w Warszawie, wyjechać do Polski B (przepraszam Polskę B i Lublin), studiować na katolickiej uczelni. Ja i katolicka uczelnia pełna zakonnic i zakonników! No tylko pogratulować temu panu schizofrenii i odlepienia od rzeczywistości.

Dzieci sportowcy

W dzieciństwie spotkała mnie nienawiść ze strony schizofreników podszywa zawiścią o to, że nie muszę się prostytuować, jak też z tego powodu, że pochodząc z zamożnej rodziny z klasy średniej mogłam trenować pływanie.

Mojego byłego spotkało to samo. Był dla odmiany dzieckiem łyżwiarskim. Zaatakował go mały schizofrenik z marginesu społecznego, czyli ktoś taki jak Rafał. Został wyrzucony ze szkoły, ale dokonał ze swoim otoczeniem imbecyli i schizofreników również sporych spustoszeń w psychice, chociaż ojciec małego łyżwiarza skutecznej interweniował. No i nie było hierarchy, który koniecznie chciał jakieś kolejne dziecko zerżnąć. Więc o tyle miał prościej, że nie prześladowano go już dalej. Dlatego myślę, że „protektor” Renaty nadal podsyca zainteresowanie schizofreników moją osobą i nimi steruje. Dlatego też jest to sprawa kryminalna.

Ale tak samo jak w moim przypadku skończyło się to załamaniem, utyciem oraz końcem marzeń o karierze sportowej.

Mieliśmy razem wrócić do sportu. Chciałam odkurzyć swoje umiejętności łyżwiarskie i mieliśmy razem trenować na Torwarze. Miałam też pływać. Dlatego trzymałam zdrową dietę i biegałam. A nie dlatego, że byłam luksusową call-girl, jak bełkotała Renata.

Mam nadzieję, że ktoś tę tępą kurwą zmusi w końcu do leczenia razem z Rafałem i się pobiorą, bo formalnych przeszkód nie ma. Problemem za to jest jej protektor, bo biorąca leki Renata przestanie był kimś, kto potrzebuje jego kasy, a jedynie za kasę i „opiekę” – której nie potrzebuje, bo ataki na nią są jej urojeniem – się kurwi.

Ale lekiem na zło, jakim jest jej „opiekun”, jest prokurator.

Tłumaczka

Jednym z objawów schizofrenicznej zawiści Renaty jest jak mnie potraktował jej gang razem z kilkoma osobami z fandomu. Tak samo jak jej protektorowi nie pasowało jej, że jestem tłumaczką. Zostałam brutalnie napadnięta w czasie konwentu za to, że tłumaczę. Goniono za mną drąc się, że nie jestem tłumaczką, Pluto na mnie i wmawiano, że nie znam angielskiego.

Dużej części osób bardzo się to spodobało.

Ale bez względu na to, co zrobi gang Renaty, nie odbiorą mi tych tłumaczeń, które już wykonałam. A schizofreniczka się zesra, a nie zostanie mną.

A jej protektor mnie nie zerżnie, bo rozmowa z nim dla odmiany sprowadziła się do tej jego obsesji.Wszystko jest zemstą za to, że nie dałam się zerżnąć I po to jest temu buhajowi moje niewolnictwo w ramach Opus Dei i niszczenie kariery. Ale nie da się ze mnie zrobić niewolnicy.

Niestety te ataki na mnie miały fatalny skutek dla mojej psychiki. Zaczęłam się tak źle czuć, że musiałam zrezygnować z tłumaczenia cyklu. Zresztą zgodnie z wolą gangu schizofreników. Ale jakoś nie widać, żeby po mojej rezygnacji z tłumaczeń Renata zrobiła jakąś olśniewającą karierę. Wręcz przeciwnie.

Ślub

Byłam wielokrotnie napadana przez gang schizofreników w mojej pracy. Łapali mnie przed lub po zajęciach. Wdzierali się też do sal w czasie mojej pracy ze studentami. Renata ma cały urojony mój życiorys, podaje wzięte z dupy (czyli jej schizofrenii) dane moich rodziców, czy miejsce urodzenia.

Wrzucam więc jeszcze raz zdjęcie świadectwa złożenia apostazji z widocznymi imionami i nazwiskami moich rodziców. Jak widzicie chrzczona byłam w kościele, który widać z okna mojego balkonu. I nie ma w nim wzmianki o żadnych innych sakramentach poza chrztem.

Dlaczego te sakramenty są tak ważne? Ano dlatego, że mąż – niesakramentalny – Renaty ma na mój temat, tak samo jak ona, urojenia. Zaczęło się oczywiście od zawiści po tym, gdy udanie się zaprezentowałam w zawodach pływackich warszawskich szkół. Renata dostała furii i zaczęły się oskarżenia o to, że jestem kurwą. Problem jest w tym, że to ona zajmuje się tym zajęciem i dlatego potrzebowała przenieść swoje uczucia nienawiście do siebie na kogoś, komu zazdrości. Czysta projekcja. Niestety prostytutkami zostają osoby chore psychicznie, które nie potrafią inaczej zarabiać na życie. A Rafał i Renata nie mają żadnego zajęcia – sądzę, że ich zwolniono dyscyplinarnie – a po zawodówce handlowej już powinni w tym wieku mieć kierownicze stanowiska. A na razie liczyli, że jakby co to Nycz (nie znam, ale oni tak o nim mówią) będzie ich utrzymywał, bo płaci Renacie od bardzo dawna za seks. Renata oczywiście z kolei płaci seksem za „ochronę” przede mną. Oczywiście ta jej potrzeba „chronienia” wynika całkowicie z jej schizofrenii, to mnie trzeba chronić. Przed nią i praz przed innymi wariatami oraz psychopatami z Opus Dei. Dla odmiany ani Rafał, ani Renata nie są osobami, które jakkolwiek zapamiętałam, czy o których myślałam. Całkowicie obce osoby, a nie „najlepsza przyjaciółka z podstawówki”.

Poznałam tak naprawdę Renatę z naszych rozmów, w czasie których próbowała niby „odświeżyć” mi pamięć, wmawiając stek swoich urojeń, kiedy razem ze swoim „protektorem” zaczęłam mnie zaszczuwać w pracy na jednej z warszawskich uczelni. Oczywiście, jak to schizofreniczka zaczęła wszystkim wmawiać, że ona tu pracuje, a nie ja. Jasne, ta sklepowa po zawodówce miałaby uczyć zamiast mnie.

Z trudnością ją sobie przypominam z czasów podstawówki, ale pamiętam takie fragmenty naszych rozmów, że nie mam wątpliwości, kto był już doświadczoną kurwą w tamtym czasie. Oczywiście, że Renata.

Oskarżenia Renaty trafiły na podatny grunt kleru, szczególnie buhaja-pedofila, który ją dymał i który postanowił się mną „zaopiekować”, więc zamiast leczyć Renatę oraz Rafała zaczął mnie prześladować. Jak już napisałam – kierując się opowieściami schizofreników – chciał porwać mnie do męskiego klasztoru, tam zgwałcić – żeby „oduczyć kurestwa” (co paradoksalnie miało oznaczać, że mam się zachowywać jak łatwa kurewka Renata) – oraz jeślibym nie przyznała, że to co mówi Renata jest prawdą, udusić i zagrzebać w nienazwanym grobie jako demona. Ewentualnie mógłby zmusić mnie do nauczenia się znoszenia pedofilskich gwałtów, wtedy bym przeżyła. Bo wiecie, dobrze je znoszące dziecko nie jest demonem, którego trzeba zabić i pochować gdzieś chyłkiem.

Na całe szczęście nie dałam się namówić na tę wizytę w klasztorze, bo wiedziałam, że na pewno mi się nie spodoba.

Rafał pod wpływem mojego uroku jako szkolnej celebrytki – byłam najlepszą pływaczką ze szkoły – doznał również różnych urojeń na mój temat. Tym razem, że go prześladuję i go pragnę. Miałam podobno też go nawiedzać we snach. Jego otoczenie powinno go leczyć, ale to sami schizofrenicy i imbecyle.

Tak samo jak Renata chciał mnie „nawrócić” i zmusić do „poślubienia Chrystusa”. Naprawdę nie chcę Rafała jest imbecylem, więc niech nie roi sobie, że mnie w sobie rozkocha, a ja zgodzę się „wyjść za Chrystusa” i zostać niewolnicą Nycza (bo tak się w końcu przedstawił), czyli pracować za friko, nie mieć ubezpieczenia i jeszcze godzić się na to, że mnie posuwa. Jeśli bywałam na konwentach, szczególnie w Warszawie to dlatego, że to moje rodzinne miasto i mam prawo tu bywać, bo jestem pisarką, tłumaczką i redaktorką. A nie kurwą z Gdańskiej wsi. To Renata ma obsesję i mnie tam śledzi i niszczy mi obmowami życie. Ciekawe, kto tych schizofreników nakręca i pilnuje, żeby się nie uspokoili?

Obsesje tych dwojga ewoluowały przez lata, ale pozostało schizofreniczne sedno – że gdy w końcu uda się pognębić i zmusić do samobójstwa znienawidzony obiekt obsesji, to życie schizofrenika, zgodnie z jego urojeniem, powinno się się błyskawicznie naprawić. I wtedy wszystko ma być dobrze. Czyli na przykład gdyby mnie Renata zabiła, to moja mama by ją adoptowała, bo „zasługuje” na taką rodzinę bardziej niż ja.

Nie wiem, jak to się stało, ale obecną treścią urojeń tej parki jest, że nie mogą się pobrać, bo nie „wyszłam za Chrystusa” – czyli nie zgodziłam się na niewolniczą pracę u Nycza w ramach Opus Dei, w której miałabym zastąpić Renatę, szczególnie, jak rozumiem, w części obsługiwania go w łóżku, bo jej zdaniem ja się do tego lepiej nadaję, bo to ja mam być podobno „kurwą”. Ta schizofreniczka bardzo cierpi przez to, co spotkało ją w dzieciństwie. Ale lekiem na to nie jest zmuszanie mnie do „posługi” w Opus Dei i wpychanie zamiast siebie do znienawidzonego łóżka.

Renata i reszta gangu schizofreników wystartowała z teorię, że jestem mężatką i mam za męża Rafała, który ma prawo o mnie decydować, ale „mam wyjść za Chrystusa i być z Nyczem”, bo Renata nie chce, bo jest uczciwa, a ja podobno nie. Niech się kobieta leczy.

Nie ma żadnych obiektywnych przeszkód, żeby Renata i Rafał się pobrali. Żadnych. Oprócz ich schizofrenii i uporu Nycza, że musi mnie dorwać.

Balkon z widokiem

Specjalnie dla Nycza (czy jak on się nazywa, nie znam ani jego, wypieram się tej znajomości, ani jego kochanki-kurewki Renaty) umieszczam widok z mojego balkonu. O co dokładnie chodzi, wyjaśniam pod zdjęciem.

Mieszkam na warszawskim Mokotowie od urodzenia. Odziedziczyłam mieszkanie po rodzicach. Kłamstwami Renaty i Rafała (czy też ich urojeniami) jest przypisywanie mi mieszkania na Żoliborzu (tam mieszka mój były). Mieszkam praktycznie na skrzyżowaniu Puławskiej z Dolną. Najbliższa moja Biedronka to ta na Dolnej 3. Mieści się w budynku, w którym polską siedzibę ma Jeronimo Martins.

Piszę to wszystko, żeby udowodnić, że całkowicie nieprawdziwe jest, że mam obsesję na punkcie Rafała. Wedle urojeń Renaty przyjeżdżam do tej Biedronki z Żoliboża prześladować jej ukochanego. Prawda jest taka, że go nie zauważam, za to wiele razy skarżyłam się na jego ataki. Tylko z tego powodu, że idiota-magazynier-operator-wózka-widłowego ma schizofrenię, nie będę chodzić do innego sklepu. I wcale nie robię tam zakupów codziennie.

Jakiś czas temu zagroził mi, ż jeśli przyjdę do sklepu w krótkich spodniach, to opowie wszystkim „kim jestem” i dostanę zakaz robienia zakupów tam. Z radością muszę donieść, że imbecyl już tam nie pracuje – za taki schizofreniczny atak na wierną klientkę, która napewno nie kradnie, co mi kiedyś zarzucił – wylatuje się z pracy na zbity ryj, tak samo jak jego Renata wyleciała na zbitą mordę z Zary.

Jego już tam nie ma, a ja nadal robię zakupy w najbliższej Biedronce.

Liczę dni do warszawskiego Polonu. Schizofrenicy zrobią pewnie taką aferę przekonani, że znowu przedstawiciel kleru (wraz z przyjaciółmi, których urobił już lata temu) pomoże im mnie zaszczuć(1), że pewnie też dostaną zakaz pojawienia się na konwentach w Warszawie. A przynajmniej na to liczę.

Nie mogę się też doczekać procesów cywilnych i karnych wszystkich imbecyli, którzy będąc sami zdrowi, pomogli im mnie zaszczuć i niczego nie chcieli weryfikować.

⛧⛧⛧

(1) Chociaż pewnie jest na odwrót. Schizofrenik po tak długim czasie powinien już zapomnieć o swoim obiekcie obsesji – chociaż nie, poprawka, nigdy nie zapominają – ale też podejrzewam, że „protektor” Renaty nie zapomni o mnie nigdy i dalej się będzie mścił za to, że odrzuciłam jego awanse już jako dziecko. Szczuje na mnie swój gang schizofreników, wpływając na ich urojenia. Dzień dobry, tak właśnie wygląda Opus Dei od środka. Albo się godzisz na niewolniczą pracę dla buhaja i żeby ciebie posuwał, albo zaszczuwa ciebie do końca świata po kawałku odbierając wszystko z życia.

Niszczyciel

Schemat postępowania człowieka, który przedstawia się jako Nycz i próbuje podobno być „kapelanem fandomu” jest prosty – po tym, gdy jego schizofrenicy doprowadzą mnie na skraj załamania psychicznego, po atakach również fizycznych, napada mie osobiście. I zaczyna prać mózg wmawiając nieprawdę na temat mojego życia oraz moich bliskich.

Mam za sobą bardzo ograniczone doświadczenia seksualne, oprócz pocałunków mam za sobą dwie noce z moim narzeczonym z lat dziewięćdziesiątych. Nie doliczyłam się nic więcej. Więcej nie było, bo zawistna kurwa-schizofreniczka z mojej podstawówki ponownie uruchomiła swojego stałego klienta-hierarchę-imbecyla i poszczuła go na mnie, więc zostałam brutalnie napadnięta na terenie Anglistyki.

A na czym polega jego pranie mózgu, jakie są główne treści? A więc na tym, że podobno mam sobie przypomnieć, że „się kurwię”, a jego schizofreniczka mnie ratuje i mam być jej wdzięczna. I odpracować jako jej niewolnica. I oddać jej wszystko, bo to sobie zamarzyli już dawno ci schizofrenicy. Nawet uczył mnie jak serwować dania, czy jej sprzątać. Uważa, że ma prawo mi wmawiać, że każdy facet, który się mną interesuje, to alfons, a seks boli. I mam wierzyć, we wszystko, co chronieni przez niego schizofrenicy mi wmawiają. Nie mam siły opisywać całego procesu, w efekcie którego doprowadza do mojej amnezji oraz załamania psychicznego, ale jego efekty widać było na blogu we wpisach, które wycofałam, gdy odrzuciłam fałszywe wspomnienia.

Konsekwencje takich działań dla mojego życia są katastroficzne. Amnezja jest straszną rzeczą, ale doprowadzenie do stanu, kiedy każdy wstrząs powoduje utratę pamięci jest jeszcze gorszy, nie mówiąc o stanach lękowych, które uniemożliwiają nawiązanie poprawnego kontaktu z człowiekiem, który błaga mnie na kolanach o telefon i z którym wcześniej chciałam założyć rodzinę.

Tak olbrzymią traumę się wypiera. I to jest też najgorsze. Odzyskiwanie pamięci po zaszczuciu przez gang schizofreników to piekło na ziemi. Człowiek myśli, że oszalał i wmawianie dodatkowo mi choroby psychicznej może doprowadzić do samobójstwa. Na całe szczęście w ramach samoobrony w czasie studiów przeczytałam dostatecznie dużo z psychologii, żeby potrafić się samodiagnozoawać, ale i tak zakończyłoby się moje spotkanie z tym gangiem schizofreników śmiercią, gdyby nie pomoc psychologa, którą dostałam i jego instrukcje, jak się mam zachować. Nie mogłam się zatrzymać i wykonywałam instrukcje gangu, ale na całe szczęście zostały złagodzone i skorygowane przez prośby moich przyjaciół, którzy znając sprawę też mnie zaczęli ratować i robić mi niezbędny deprogramming po zderzeniu z tą sektą Opus Dei. Na całe szczęście ojciec mojego byłego jest profesorem psychiatrą i też się zaangażował w ratowanie mnie. Ale i tak straciłam zbyt dużo czasu i zbyt dużo mi zniszczono. A Nycz (czy jak on się nazywa) bezczelnie łgał przed człowiekiem z Policji, że nie może już niczego zatrzymać, czy się wycofać z tego, co robi. To był wybór. Ale prosił, żebym opisała wszystko na blogu, gdy odzyskam pamięć, święcie przekonany, że będę go przepraszać i dziękować jego osobistej kurwie. Robię to, o co prosi, a dziękuję ludziom, którzy włożyli wszystko, co tylko się dało w to, żebym odzyskała pamięć i się nie załamała. Im dziękuję, a nie żadnej kurwie Renacie, czy jej faktycznemu mężowi Rafałowi. To są jej i jego urojenia, że kiedykolwiek go chciałam. Jeżeli o mnie chodzi też może zdechnąć. Nie chcę go oglądać, ma przestać za mną chodzić.

Nie ma bardziej traumatyzującego doświadczenia niż rozochocony schizofrenik, który jedzie na fali haju, spowodowanym tym, że wszyscy mu pomagają zaszczuć i zabić ofiarę jego urojeń. Mam nadzieję, że nie będę musiała już nigdy z kimś takim rozmawiać, a przez tego „kapelana fandomu” musiałam zmierzyć się z urojeniami chyba wszystkich wariatów z Polski. Sam też zaczął mnie instruować w końcu, w jaki sposób mam go obsługiwać seksualnie czy pracować u niego jako niewolnicza służąca. Więc nie, jestem jego osobistą kurwą, ani rzeczą. Mój ojciec nie był alfonsem. Tak samo kurwą nie była moja matka ani żadna inna kobieta z mojej rodziny. Co do otoczenia Nycza mam swoje zdanie i sądzę, że nie tylko prowadza się teraz z ludźmi z marginesu społecznego, ale także z takiej rodziny pochodzi. Inaczej by wyczuł smród. Bo nawet imbecyl powinien być od niego uczciwszy.

Jeśli ten człowiek tak bardzo chce pomóc jakiejś prostytutce – jednocześnie nadal utrzymując pokraczny romans z zawodową kurwą z mojej podstawówki – to niech zgłosi się jako wolontariusz do fundacji La Strada, tam się też przydadzą jego pieniądze. Ta organizacja walczy z handlem ludźmi i niewolnictwem, a nie Opus Dei, które jest oskarżane – słusznie oskarżane – o handel ludźmi. Nie dziwię się, że ten duchowny tak dobrze odnajduje się w towarzystwie kurew, złodziei oraz morderców.

Wiem, że ten człowiek spodziewa się czegoś innego, innych wpisów na blogu, ale prawdy nie zmienię i nie zacznę kłamać „dla dobra Kościoła”. Fascynujące jest jak ten katolik łatwo wyrzucił za okno swój dekalog i delikatność, gdy poszło o ratowanie jego ulubionej kurwy Renaty. Niech ją w końcu namówi na leczenie. Jeżeli kiedykolwiek tę pizdę przeprosiłam, to dlatego, że uległam zastraszeniu i myślałam, że inaczej nie zostawią mnie w spokoju. A potrzebowałam spokoju.

Moja obecna praca zaczęła usuwać tych ludzi z terenu, więc miałam możliwość dojść do siebie. Za to dziękuję. Nawet jeśli nie wszyscy zrozumieli, co naprawdę się działo.

Kompetencje

Poznałam na tyle kilka osób z kleru, że wiem, że to imbecyle i zgadza się to z opracowaniami, które przewidują, że ktoś wybierający tę ścieżkę kariery nie jest, ogólnie mówiąc, zbyt lotny.

Nycz (jeśli to on, ale tak mi się przedstawił) dostał się do średniej szkoły, ściągając całe wypracowanie i dopasowując je do treści zadania. Inaczej by się nie dostał. Zwierzył mi się z tego, próbując zmusić mnie do przyznania, że całe życie też ściągałam – w więc nie, nie musiałam. Potem już było na „pandę” – czyli pan-da-zaliczenie, bo idę na księdza. Bardzo źle się stało, że w takiej sytuacji nauczyciele przymykali oczy i pozwalali temu imbecylowi ściągać i przeciskać przez kolejne klasy, aby w końcu mógł pójść do swojej wymarzonej szkoły policealnej czyli dwuletniego seminarium.

Na całe szczęście w obecnej polskiej szkole wszystkie egzaminy są testami kompetencji czyli umiejętności, więc nic nie daje pójście na egzamin z gotowcem. Odsiewani są więc imbecyle, którzy się w pewnym momencie zorientowali, że ksiądz nic nie musi umieć, a ma społeczny szacunek i dostaje pieniądza też za nic. Bardzo często zostawali w taki sposób pokierowani przez innego księdza.

Teraz tak się nie da, bo egzaminy są nieprzewidywalne i testują, co rzeczywiście potrafi mózg ucznia. Ciekawie to koreluje ze spadkiem powołań i lichą kondycją seminariów duchownych.

Tyko tak dalej, Polska Szkoło, tylko tak dalej.

Kryminologia psychiatryczna

Jak już napisałam gdzie indziej, większość przestępstw popełniają ludzie chorzy psychicznie. NIe da się z tym nic zrobić. Czasem tworzą też gangi i najgroźniejszą przestępczą formacją w kryminologii jest gang schizofreników. Najgroźniejszym gangiem schizofreników jest gang handlarzy żywym towarem, który został objęty ochroną Kościoła. Może wydawać się to nieprawdopodobne, ale tacy są schizofrenicy i imbecyle. Też mi było trudno w to uwierzyć, ale byłam przez nich zaszczuwana. Bo chyba nie wierzycie tym wariatom, że rzeczywiście byłam dziecięcą kurwą, a mój ojciec alfonsem?

Policyjny psycholog, z którym rozmawiałam, po zapoznaniu się z całą sprawą, stwierdził, że ci schizofrenicy oraz przedstawiciele kleru ich chroniący będą opisywani w podręcznikach kryminologii już po wsze czasu. Renata chciała być sławna, to będzie.

Z jednej strony nie można takich ludzi aresztować, bo współczesna psychiatria tkwi na ich straży i chce, żeby ich leczyć, a nie stresować. Z drugiej chroni ich hierarcha-imbecyl nadużywający swojej władzy oraz użyczający swoich kontaktów, żeby tylko jego kochance-schizofreniczce-wyrzuconej-z-pracy-w-Zarze-kurwie nie stała się krzywda.

Chodziłam do podstawówki z Renatą, która już wtedy była doświadczoną prostytutką-schizofreniczką, wszystkiego nauczył ją ojciec alfons-schizofrenik. Razem postanowili także mnie wciągnąć w ten zawód, ale oczywiście zaczęłam się stawiać. Dowiedziałam się wtedy, że za pomocą zaszczucia potrafią zrobić z każdego swojego niewolnika i że mam się z tym pogodzić, bo go gwałcie i zrobieniu z ofiary gwałtu kurwy każdy traci pamięć a potem się zabija. Ja tylko doznałam amnezji, ale jakoś przeżyłam.

Już wtedy Renata była parą z Rafałem, którego ojciec wymyślił sobie plan przejęcia majątku mojej rodziny. Plan zakładał zmuszenie mnie do wyjścia za Rafała, który miał mnie potem bezkarnie zabić (oraz moich rodziców), bo choremu psychicznie wszystko „wolno”.

Mała Renatka już wtedy miała swoich stałych klientów wśród kleru, między innymi, jak mi sam powiedział Nycza (ja go nie znam, ale tak się przedstawił), który do chwili obecnej potrafi się kłócić, że „dzieciom nie szkodzi” i który w tym duchu wpływał na treść katechezy w Warszawie. Oczywiście kochanek Renaty nadal uważa, że chociaż jej płaci za seks ona nie jest kurwą. W momencie, kiedy Renata zaczęła przynosić odpowiedni dochód jej matka jako zużyty towar została wypchnięta przez okno. Renata powiedziała mi, że pomogła w tym swojemu ojcu.

Przed klerem, który chociaż nadal płaci za seks, nie wierzy, że ma do czynienia z prostytutką, Renata od początku zaczęła odgrywać zbolałe niewiniątko i odstawiła cyrk, w ramach którego obdarowała mnie i moją rodzinę swoją biografią i pochodzeniem, a siebie zaczęła przedstawiać jako kogoś ze średniej klasy. Ten kurwiący się anioł wykorzystał grypserę (oni tą gwarę złodziejską nazywają grypsą), w której „nawrócenie” oznacza przystanie na warunki narzuconej współpracy i wmówił Nyczowi, że walczy o moją duszę i moje prawdziwe nawrócenie. W efekcie jej ojciec i ona zgłosili mnie do niewolniczej pracy w Opus Dei jako kogoś, kto się nawrócił i chce odpokutować swoje kurwienie się ze wszystkimi. Oczywiście mieliby swoje udziały w niewolnicy i pobieraliby wynagrodzenie za jej pracę. Jak ktoś nie wierzy, polecam serial dokumentalny o Opus Dei na MAX oraz zapoznanie się z procesem o handel żywym towarem w Argentynie. Jak najbardziej oskarżano kler i Opus Dei.

Całe moje życie mija mi na uciekaniu przed tymi przestępcami, którzy w życiu nie powinni być tak łagodnie traktowani, jak potraktowało ich prawo w latach siedemdziesiątych. Rafał i Renata pochodzę z tego samego środowiska i jestem od zawsze zaszczuwana, prześladowania i przekonywana, że dadzą mi spokój, jeśli im oddam wszystko, co mam. Ani mi się śni. Skandalem jest fakt, że kler i Nycz (jeśli to w ogóle Nycz) są tak głęboko umoczeni i tak dokładnie im pomagają w niszczeniu mi życia. Jeżeli wydaje się wam to niemożliwe, to przypominam, że te wszystkie plany są wymysłem imbecyli i schizofreników, nie szukajcie za bardzo sensu, bo brak sensu nadrabiają przemocą oraz zastraszeniami i traumą.

W czasie moich studiów Renata ukradła mi notes ze wszystkimi numerami telefonów. Ludzi z którymi miałam częsty kontakt udało mi się przed nią ostrzec, innych nie. Zaczęła udawać moją przyjaciółkę i ciągnąć kasę w moim imieniu. Przestawiła też Ryszarda i Beatę z Gdańska (też zdemoralizowani wariaci, których poznała „dzięki Kościołowi”) jako kogoś z mojej rodziny. W efekcie udało się tej gadzinie otoczyć mnie pajęczyną kłamstw, z której się nie wyplątałam do tej pory. Ukradli mojej mamie i mnie pieniądze, które mój ex ofiarował na operację oczu mojej mamy – niestety po pierwszej nieudanej próbie przeszczepu soczewek NFZ nie daje drugiej szansy, chociaż zakończyłoby się tym razem sukcesem, bo mam straciła wzrok po przesunięciu się wszczepionych soczewek. Nie rozmawiajcie z tymi oszustami, nie dawajcie im pieniędzy, nie są moją rodziną, należą do tego samego gangu, co Renata I Rafał. Moja mama nie odzyskała wzroku do końca życia, a mój ex był okłamywany, że operacja zakończyła się sukcesem.

Pedofil Nycz (tak mi się. przedstawił, nie znam człowieka, więc nie ręczę, że to on) nie miał żadnym kłopotów z przyznaniem, że zerżnął dziesięcioletnią Renatę. Kobieta mieszka z Rafałem, ale ten osioł wierzy, że życia jak rodzeństwo. Nycz (jeśli to w ogóle on) odwiedza ich regularnie i jest zachwycony jak bardzo się Renata modli – na. przykład musi się chwilę pomodlić z Rafałem zanim wyj∂zie do swojego klienta i mu się odda. Podobno modli się także w czasie aktu seksualnego, tak bardzo się poświęca, by ulżyć biednemu klesze, co ma świadczyć o jej świętości.

O kurwa, ja pierdole! Chyba są granice jakiejś naiwności. Od którego momentu ten przestępca w habicie zaszczę mówić szczerze i przestanie udawać takiego naiwniaka, co nie wie z kim ma do czynienia? Policyjny psycholog powiedział, że dałoby się ten gang schizofreników leczyć już w moim dzieciństwie, gdyby nie tak brutalna i zdecydowana ochrona kleru, dzięki której wszystko wzięło w łeb.

Aby do durni, którzy mnie ścigają razem z tym gangiem schizofreników, nie doszło, że to ja jestem ofiarą, Rafał i Renata wymyślili sobie jakaś moją fikcyjną biografię. Mam być dawną miłością Rafała, który jest moim mężem, a ja schizofreniczką, którą ratuje przed ponownym kurwieniem się. Podobno kurwię się, kiedy nie biorę leków na schizofrenię. Mam mieć podobno dwoje dzieci – moja siostrzenica ma mieć na imię Michalina i być moją córką, a jej dawny facet Farid ma być moim synek, którego mam z jakimś Arabem. Podobno to wszystkie dzieci, których nie mam, odziedziczyły po mnie bardzo ciężkie przypadki schizofrenii. Ale podobno Rafał mi wybaczył.

Naprawdę nie mam dzieci, a schizofreniczny gang zniszczył mi wszystkie związki, napadając na mnie brutalnie, wmawiając nieprawdę oraz zmuszając do przyznania, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Do durnego Nycza (jeśli to jest Nycz), dołączył Chazan (tak się przedstawił) oraz jego przyjaciel psychiatra. Byli urabiani przez dziesięciolecia i uważają mnie za schizofreniczkę, ślubną żonę Rafała, która w końcu musi zacząć się leczyć.

W życiu nie byłam żoną Rafała, tak naprawdę nic o mnie nie wie, łączy nas tylko jego chęć wzbogacenia się moim kosztem.

Mogłam wyjść za Szweda jakiś czas temu, bardzo chcieli nas połączyć wspólni znajomi. Były plany leczenia mojej macicy w jego kraju i zrobienia sobie dziecka. Pierwszego dziecka w moim życiu, nigdy wcześniej nie próbowałam zajść w ciążę. Niestety wtrącili się schizofrenicy, a przede wszystkim Nycz i jego przyjaciele. Napadli na mnie i znowu zaszczuli z moim gwałcicielem Rafałem aż do wystąpienia ponownej amnezji. Postarali się, żebym w polskim szpitalu wycięła sobie cała macicę, którą można byłoby w innej sytuacji ratować. Ledwo uratowałam jajniki. Więc jest szansa na wykorzystanie zastępczej macicy.

Bardzo proszę, chrońcie mnie przed tym gangiem i ich wielbicielem Nyczem (jeśli to jest on, bo go nie znam, ale się tak przedstawia), bo chce walczyć ze mną do końca, aż się zabiję albo zaakceptuję jego ukochanego przestępcę, Rafała. W życiu za tego schizofrenika nie wyjdę.

Mam zamiar żyć pełnią życia aż do setki i patrzyć na śmierć moich wrogów. Szkoda tylko, że moja mama tego nie doczekała. Ale będę się cieszyć też w jej imieniu i mojego wspaniałego ojca.

Kruk

Jedną z fajnych firm biżuteryjnych o ładnym wzornictwie i długiej tradycji jest Kruk. Namówiła mnie pierwszy raz na wizytę w salonie Kruka moja przyjaciółka Aga i bardzo spodobało mi się wzornictwo. Kupiłam sobie kolczyki. Firma obiecuje, że jeśli założy się u nich kartę stałego klienta, będzie się miało naprawy za darmo. Niedawno miałam okazję to sprawdzić, bo zerwałam sobie przez własną nieuwagę srebrny łańcuszek. Okazuje się, że Kruk, jak najbardziej zamierza dotrzymać swoich obietnic. Jako zadowolona klientka polecam.

Aby było zabawniej i straszniej pokłóciłam się o Kruka z Nyczem (czy jak on się tam nazywa, kłamie tak samo jak Renata i Rafał, że mnie zna, ale ja się nie chcę do niego przyznać). Upiera się od mojego dzieciństwa udowadniać mi, że jestem tępa kurwa, za to wszędzie ratuje gang schizofreników z mojej podstawówki oraz okolic i umożliwia im bezkarne działanie. To że powiedziałam, że Kruk naprawia swoim wiernym klientom za darmo uszkodzone precjoza, ma za dowód mojej schizofrenii, ponieważ schizofreniczka Renata – słuchajcie – powiedziała mu, że to nieprawda, bo jej nie naprawili. Już widzę, jak tę kurwę stać, żeby robić tam zakupy.

Kościelny imbecyl wciągnął w to polowanie schizofrenicznego gangu na mnie swoich znajomych – czyli Chazana oraz jego przyjaciela psychiatrę, ale to zasługuje na osobny już dłuższy wpis, bo to ostrzejsza chryja i skandal.