Piękny umysł 2

Czyli dziesięć lat później.

Około dziesięć lat temu zostałam brutalniej (Piotr o mnie opowiedział w fandomie i to sprowokowało wariata) zaatakowana przez trójkę schizofreników, czyli Renatę, Rafała i Ryszarda w moim miejscu pracy. Żadna z tych osób nie jest ani moim krewnym, ani mężem, czy najlepszą przyjaciółką, chociaż jak to schizofrenicy uwielbiają inscenizacje i podawanie się za osoby, którymi nie są, aby zniszczyć swój obiekt obsesji.

Albo tylko tak mi się wydaje, że to cyniczne, wyliczone inscenizacje, bo aktywnie wciągają otoczenie w swoje urojenia i chcą przekonać, że ich wersja urojona jest prawdziwa. Jeśli im się zaprzeczy, odchodzą. Tylko trzeba zaprzeczyć, a nie przyłączać się do nich wbrew informacjom od osoby, którą prześladują od lat, która mówi, że to wariaci.

Ale nie, moje koleżanki stwierdziły, że wiedzą lepiej.

Wciągnęli w swoje urojenia moje koleżanki, które postanowiły mnie za wszelką cenę pogodzić mnie z „mężem”. Na nic nie zdały się moje liczne ostrzeżenia oraz zapewnienia, że to schizofrenicy. Opisywałam przypadek z filmu Piękny umysł i zapewniałam, że tyle samo prawdy jest w tym, co mówi Rafał. Zaczęły z nim rozmawiać wbrew moim ostrzeżeniom i całkowicie wbrew wszystkiemu dały się Rafałowi uwieść.

Kilka innych osób udało się wyrwać z ich szpon, ale moich koleżanek nie. Postanowiły postawić na swoim i mnie z Rafałem „pogodzić” i realizują jakiś jego urojony plan mojej „psychoterapii”. Jego urojona wersja opiera się na tym, że to nie on mnie zgwałcił, kiedy byłam studentką, tylko Adam. Już wtedy przeszłam piekło, bo kilka osób jemu uwierzyło i straciłam pamięć, ale nie było ze mną aż tak źle jak teraz. Lepiej się wtedy czułam. Najwięcej teraz też straciłam. Najwyższym wysiłkiem woli uratowałam życie. Znowu.

Moje koleżanki były bardzo metodyczne i zmusiły mnie do rozmawiania z nim przemocą i zastraszeniem, między innymi wykorzystując zależność służbową. Wpadłam w szpony schizofreników. Przez chwilę jeszcze się broniłam, ale zaczęłam tracić pamięć z powodu traumy wywołanej przez kontakt z gwałcicielem i prześladowcą. Wciągnął mnie w rozmowę, podczas której już nie wiedziałam, kim jest. W jednym z urojeń jest bogaczem i zaczął zastanawiać się ze mną, co ma zrobić z pilotem, czy go zwolnić. Pojawiły się podobne rozważania, ale w końcu, gdy orientował się, że jednak nie jest kimś bogatym, pojawiała się agresja i żądania, żebym oddała mu „jego pieniądze”, bo miałam je niby mu zablokować. I ma te pieniądze dostać. Bo to on jest bogaty, a nie ja. Był bardzo agresywny.

Kwestię „oddania” pieniędzy załatwiał ze mną przez telefon, aby nie zepsuć sobie opinii „bogacza” (a przynajmniej tak myślę). Wcześniej jednak kwitł zachwycony, że może przed ludźmi nie hamowany odgrywać swoją rolę kogoś z wyższych „sfer”.

Zostałam zmuszona do rozmowy również z chorym umysłowo kochankiem Nycza, który regularnie prał mi mózg, bo założył, że wszystko co mówi schizofrenik Ryszard jest prawdą. Dla odmiany w urojeniach Ryszarda jestem jego chrzestną córką i skrzeczał na pół korytarza, że trzymał mnie do chrztu w Gdańsku. Moje koleżanki mogłyby łatwo sprawdzić tę historię, gdy raczyły zadzwonić do mojej siostry, skoro mi nie wierzyły, że to schizofrenik. Moja siostra była moją matką chrzestną, jak najbardziej w Warszawie, ale zignorowały moje prośby, chociaż numer telefonu był w kadrach.

Skończyło się to moim rozstrojem umysłowym, który pogłębił się bardzo szybko przez zastraszenie i zaczęłam być instruowana przez schizofreników, co mam pamiętać, co zapomnieć, co robić i w co wierzyć. Zaczęli się na mnie mścił i postanowili zmusić do samobójstwa, co w takim moim stanie mogłoby im się udać.

Klasycznie wychodzi się z syndromu sztokholmskiego dziesięć lat. I niestety tyle kluczowych lat, ostatnich kiedy mogłam urodzić dziecko, ukradła mi nieodpowiedzialność moich koleżanek. Nie mówiąc o latach traumy, stanów lękowych i amnezji, z których wychodzenie jest określane jako największe cierpienie znane psychoterapii.

A na zdjęciu moja starsza o trzynaście lat siostra i wujek Waldek, którzy trzymali mnie do chrztu. Jak najbardziej miało to miejsce w Warszawie i nikt nie zdjęciu nie wygląda jak Ryszard.(1)

⛧⛧⛧

(1) Jest to zdjęcie, które pokazałam wariatom w czasie moich studiów na dowód, że Ryszard nie jest moim chrzestnym. Rafał od razu zaczął wmawiać mi i ludziom, że na zdjęciu jest on, ja i nasze dziecko. Zacznijmy od tego, że widać, że zdjęcie jest tak stare, że pochodzi z końcówki lat sześćdziesiątych, o ile nie jest starsze. Urodziłam się w roku 1968, więc żadną miarą nie mo©Łabym mieć dziecka wcześniej niż lata osiemdziesiąte. I to raczej późne, zakładając oczywiście że nie byłam puszczalską nastolatką. Moja siostra ma tutaj trzynaście lat, wujek jest starszy. Moja siostra nie wygląda jak ja – jedyne podobieństwo jest takie jak pomiędzy siostrami. Wujek nie jest podobny do Rafała. Oboje mają jasne oczy. Wujek Waldek przypomina Rafała tylko tym, że jest mężczyzną. W odróżnieniu od Rafała jest przystojny, inteligentny i dobry.

Ratunek

Pani Barbara jest najbardziej chamską idiotką jaką w życiu spotkałam. Przy tym lubi ludźmi manipulować. Wykorzystywała moje koleżanki i nastawiała je przeciwko mnie, wmawiając im, że mają szansę u Piotra. Jedna z ich dowiedziała się od niej, że już się rozwiódł i się w niej zakochał. Ta pani już się widziała jego żoną, podczas gdy nadal był żonaty. Przy mnie Piotr wytłumaczył jej jaka jest prawda i że wszyscy chcą mnie połączyć z kimś innym niż Rafał.

Moja koleżanka nadal myśli, że nie warto zaglądać na mój blog, bo są tu same bzdury, które mi wmówił mój gwałciciel. No cóż, gdyby zajrzała, zobaczyłaby, jak bardzo kłamliwe jest stwierdzenia pani Barbary, że jestem formalnie żoną Rafała, mam dzieci, które on wychowuje, bo ja straciłam pamięć, a on sam jest przyjacielem Piotra z wyższych sfer. Wystarczyłoby, żeby obejrzała sobie moje zaświadczenie o stanie cywilnym. Nie będę jej tego podsuwać pod nos, już mi nie zależy, żeby ją ratować, skoro wzięła tak aktywny i ambitny udział w zaszczuciu mnie. Powinna być na tyle lojalna, żeby mi uwierzyć. Ale jak widać wystarczyło kłamstwo, że ma szanse u Piotra, żeby porzuciła wszelkie poczucie przyzwoitości.

Pani Barbara powiedziała mi, że będzie kłamać i manipulować ludźmi, bo lubi.

Ale w takim razie muszę dokładnie opisać na czym polegają jej kłamstwa i manipulacje, oprócz szczucia na mnie naiwniaczek. Uczciwie muszę przyznać, że nie wiem na sto procent, co jest jej własnym wymysłem, a co jest inspirowane przez schizofreniczne urojenia Rafała i Renaty.

Pierwsza manipulacja i kłamstwo polegały na tym, że wmówiła różnym osobom, że trzeba przede mną ratować Piotra, bo nie może ożenić się z osobą chorą psychicznie i że powinien wrócić do Renaty (której on wtedy w ogóle nie znał). Bo mnie nie polubiła. Innym osobom, które nie wiedziały, że spotykam się z Piotrem, wmówiła, że mam urojenia, że w ogóle znam Piotra i że trzeba mi te urojenia „zablokować”.

Późniejsza jej manipulacja polegała na wmówieniu ludziom, w tym Andrzejowi, że jestem żoną Rafała, a moim gwałcicielem jest Adam i trzeba mnie przed nim „ratować”. W ramach tego ratowania ponownie złamano mi życie i ponownie wpędzono w głęboką amnezję. Nie mówiąc o tym, że Adam został wygnany z fandomu. Oczywiście przy moich zaprzeczeniach i sprzeciwie. Nie wiem, jak bardzo trzeba być chamską wydrą, żeby nie słuchać osoby, która w czasie gwałtu miała najlepszą – nie wiem, jak to nazwać – możliwość zorientowania się, kto ją gwałci i dusi. Narzucanie mi w tej sytuacji towarzystwa prawdziwych gwałcicieli było już czymś, co powinno skończyć się uwięzieniem tej bestii z Krakowa.

Bardzo proszę nie zaczepiać mojej koleżanki, którą opętały pani Barbara oraz Rafał (czyli brat Renaty), bo nie chcę, żeby pani Barbara wraz ze schizofrenikami znowu pojawiła się u mnie w pracy i zaczęła mnie „ratować”, czy „leczyć”.

Nie wiem, jak trzeba być durnym babskiem, żeby wyjmować ludzi jak szmaciane lalki z pudełka i według własnego widzi mi się decydować, kto z kim ma być. A osoby które poszły za nią, już zupełnie mnie zadziwiły, tym bardziej, że naprawdę chociażby ze względu na swoją funkcję powinny wszystko lepiej weryfikować i zajmować się tylko pracą, a nie intrygami wnikać w moje prywatne życie.

Pani Barbary też nie powinno moje prywatne życie interesować. Ma zamknąć ryja, trzymać się ode mnie z daleka i najlepiej zapomnieć o mnie.

Eugenika

Nikt z wyższej klasy nie spotykałby się z kimś chorym psychicznie, bo za bardzo ceni się tam intelekt i umiejętności logicznego myślenia. Są to rzeczy, których mi nigdy nie brakowało. Ludzie mnie kochają za to, że jestem geniuszem. Piotr nie spotykałby się z kimś, kto jest chory, bo chciał mieć dzieci.

Był okłamywany, że jestem szczęśliwą, dzieciatą mężatką. I że wyszłam za „miłość swojego życia”.

Renata pomimo swojej urody jest znienawidzona za tępotę i schizofrenię, której nie chce leczyć.

Gdyby nie ten upór, mogłaby zrobić karierę w modelingu, bo na filmową jest za głupia. Potrzeba w niej jest pewna znajomość psychologii i umiejętność obserwacji ludzi, żeby tworzyć udane kreacje aktorskie.

Nie jestem tolerancyjna dla osób, które się nie leczą i przy tym są debilami. Jedna z moich przyjaciółek jest leczącą się schizofreniczką i przy Renacie jest geniuszem, więc te uwagi jej nie dotyczą. Wszystkich głupoli, którzy odmawiają leczenia, a są to ludzie z reguły z najniższej klasy, zamykałabym w obozie i kastrowała. Odmawiają leczenia Renata, Ryszard oraz Rafał. (Ja konsultowałam się z psychiatrą tylko z powodu zaszczucia i syndromu sztokholmskiego.) Ta trójka była z moim udziałem diagnozowani przez biegłych i po raz kolejny byli namawiali do leczenia. Niestety, dostali taką pomoc ze strony wierzących im głupów, że nie mają najmniejszej motywacji i czują się zwycięzcami po tym, gdy udało im się zniszczyć mi życie oraz zaszczuć do wystąpienia kolejnej amnezji, podczas gdy zaczęłam już wychodzić z poprzedniego epizodu. Renata znowu kwitła, tryumfowała, przekonana, że teraz „już wszystko może, dostanie wszystkie pieniądze i będzie królową.”

Powiedzmy obie szczerze, Renata i jej brat urodzili się z gorszymi mózgami niż ja (widać to chociażby po moim blogu, bardzo proszę, niech Renata napisze chociaż jeden artykuł odpowiadający na moje zarzuty), więc niesprawiedliwością jest, że polski system prawny chroni ich prawo do nieleczenia się i wynosi ich ponad moje prawo do aktywnego i twórczego życia. Wegetuję z powodu ich choroby i kłamstw, które o mnie opowiedzieli ludziom.

Muszę dodać, że ich schizofrenia jest chorobą degeneracyjną mózgu, więc ich mózgi debili przypominają już gąbkę z licznymi dziurami.

Żadna zazdrosna schizofreniczka nie napisze powieści, może tylko jak Renata szlochać rozpaczliwie, że ktoś jej „ukradł powieść” i splagiatował.

Kto jej wierzy, sam sobie szkodzi, bo zamierzam w odpowiednim momencie spuścić ze smyczy wszystkie prawnicze psy wojny.

Szanse

Pani Szkwał wraz z panią Barbarą zrobiły wszystko, żeby mi zniszczyć życie. Najbardziej były zazdrosne o Piotra, którego poznałam na konwencie, gdy byłam jeszcze w liceum.

Zmówiły się, żeby go mi odbić. Panie Szkwał uwierzyła, że ma u niego jakieś szanse i że na niego – w odróżnieniu ode mnie – zasługuje. Zaczęła kłamać i mnie zaszczuwać. Użyła też swojego ojca, psychiatrę, żeby mnie zniszczyć, co skończyło się u mnie amnezją.

Ale pomimo mojej amnezji pani Szkwał musiła się pogodzić z przegraną, chociaż próbowała podobnie jak mnie zniszczyć Agnieszkę. Niestety dla niej byłam uczciwa i nie poparłam jej prób zaszczucia Agnieszki, która według jej słów miałaby mieć urojenia i kłamać na temat swojej pracy. Ja zaś byłam dalej zaszczuwana jako ktoś, kto kłamie na temat swojej twórczości. Po części pewnie dlatego, że nie dałam się pani Barbarze wciągnąć w jej intrygę, która miała „oddać” Piotra kurwie Renacie po zniszczeniu Agnieszki.

Wiedziałam, co zawodowo robi Agnieszka i ostrzegłam ją przed tym, co się dzieje w fandomie. Od tamtego momentu unikano Renaty. Agnieszka nie wiedziała jednak, że nie należy wierzyć zdemoralizowanemu pseudo-psychoterapeucie i rozmawiała dalej z nim zamiast mnie. Z tego powodu musiałam w pewnym momencie wyciągać Agnieszkę z problemów psychicznych, bo również ją zniszczyli psychicznie, wmawiając nieprawdę, ucząc ją przejadania się i nieprawidłowej diety oraz zniechęcając do sportu. Dokładnie ten sam schemat, jak zastosowano w moim przypadku, też ją „leczył” z jakiś „urojeń”. Z tym, że w moim wypadku wykorzystano gwałcicieli, żeby mnie zabić, a nie tylko doprowadzić do amnezji. Robienie z mojego podwójnego gwałciciela mojego „wybawiciela” a z jego synalka, również gwałciciela, mojej „prawdziwej miłości”, jest czymś, co złamałoby każdego. Robienie mi prania mózgu z ich udziałem było bestialstwem. Za to też odpowiada pani Barbara.

Nie wierzcie temu zdemoralizowanemu człowiekowi, że jest moim psychoterapeutą. To jest psychol, łamiący wszystkie zasady psychoterapeutyczne i wbrew temu, co twierdzi pani Barbara, nie jest „psychologiem gwiazd”.

Kurwa Renata bardzo przeliczyła swoje szanse u Piotra, bo nawet gdy mnie zniszczyła do końca, osiągając totalną amnezję i oszukując na mój temat wszystkich, nadal nawet na nią nie spojrzał i jeśli rozmawiał z nią, to tylko dlatego, że wszystkim wmówiła, że jest moją przyjaciółką.

Renata przedstawia się tylko imieniem, więc nadal nie wiem, jak się nazywa. Mój tata milicjant, który pracował później w MSW, też bardzo nie lubił przedstawiania się bez nazwiska. Uważał, że na takich ludzi trzeba uważać, bo często tak robią przestępcy. Ja sama dlatego z reguły przedstawiam się imieniem i nazwiskiem.

Jeśli wam się uda, dowiedzcie się, jak się naprawdę nazywa i przekażcie mi tę informację, bo nie wiem, jak mam ją zgłosić Policji. Pytałam o nią wiele osób, ale nikt jej nie zna.

Piotr też nic o niej nie wiedział.

Model biznesowy Kościoła

Model biznesowy Kościoła Rzymsko-Katolickiego zakłada nieistnienie chorób psychicznych. Zgodnie z ich doktryną za wszelkie zjawiska psychiczne odpowiadają złe lub dobre duchy, anioły i demony. Schizofrenik więc jest świętym, który ma „bogate życie duchowe”, a jego urojenia mają być zesłanymi przez Boga „objawieniami”.

Takim „żywym świętym” miał być Ryszard z Gdańska, o którym opowiedziała mi moja katechetka. Był to pierwszy raz, kiedy o nim usłyszałam. On o mnie też. Sama pochodzę z lekarskiej rodziny, lekarzem była moja mama, lekarzem też jest moja siostra oraz wujek (który absolutnie nie nazywa się Nowak i pochodzi z Warszawy), więc buntowałam się przeciwko takiemu modelowi psychiki i chorób psychicznych.

Ponieważ się nie zgodziłam z katechetką, uznała mnie za bardzo nisko-inteligentną, bo jak to określiła „jej nie rozumiałam”. No cóż, to tępa baba nic nie rozumiała. Zapadła decyzja o moich egzorcyzmach, które miał poprowadzić „żywy święty”. Porozumiała się z nim. Ryszard postanowił mnie „adoptować” i zaczął na mój temat kłamać w żywe oczy, żeby, mi wmówić, że mam go słuchać.

Robi to do tej pory, a jego „egzorcyzmy” czy też „wyzwalanie” to czystej wody zastraszanie, pranie mózgu i wywoływanie syndromu sztokholmskiego. A robił to wszystko, opierając się na słowach złośliwej schizofreniczki z mojej podstawówki, Renaty, która mianowała się autorytetem i wmówiła wszystkim, że mnie zna.

Do tej chwili ci wszyscy idioci biegają do niej z pytaniami o mnie, chociaż się z nią nigdy nie kontaktowałam. Nic nie poradzę na to, że za każdym razem zmyśla, ciesząc się, że może mnie odciąć od różnych osób, oraz zaszkodzić ludziom, których nienawidzi.

Najzabawniejsze jest, że ta schizofreniczna idiotka i dziecięca prostytutka również jest pewną kandydatką Kościoła na świętą, ponieważ Nycz wierzy, że mnie „nawróciła”. Jedynym dowodem na to „nawrócenie” jest sfałszowany przez nią list do dyrektora Opus Dei, w którym zawarła wszystkie wymyślone przez siebie „fakty” na mój temat. Jest zachwycona sobą i swoją przebiegłością i zachwyca się, jak dobrze udało jej się wszystkich oszukać. Jej brat funkcjonuje podobnie.

Kościół karmi swoich wiernych historiami świętych, którzy mają być wzorcem dla nich. Potrzebuje coraz to nowych kandydatów, żeby móc urządzać coraz to nowe pokazy z beatyfikacji i wyniesienia na ołtarze. Tym żyje. Usłyszałam kiedyś również, że hierarcha może liczyć na kapelusz kardynalski za wypromowanie „świętej”, stąd też nacisk, żeby w świecie pozbawionym świętych (bo cuda nie istnieją), znaleźć kogokolwiek kogo można by w taki sposób określić. A schizofrenicy przypisujący sobie boskość świetnie się do tego nadają.

Z powodu kłamstw Renaty grono kościelne uznało mnie za diablicę i ulicznicę z domu pedofila. Niestety jest to prawda o Renacie. Jej potrzeba schizofreniczna domaga się, żeby ludzie brali ją za mnie, a mnie przypisuje swoje zajęcie, jakim jest prostytucja, chociaż jeśli ma wybór, specjalizuje się w księżach. To ona jest dosłownie kurwą Nycza.

Dla wielu osób istnieją w fandomie dwie osoby – obie Małgosie. Jedna Małgosia ma pochodzić z Gdańska, być byłą kurwą, mieć wujka Ryszarda i być kimś, kto skończył studia tylko dzięki interwencji takich osób jak Renata, Nycz oraz pani Barbara, czy też pani Szkwał. Jest to osoba całkowicie urojona, która nie istnieje. Prawdziwa Małgosia to ja, czyli osoba pomówiona przez schizofreników, która pochodzi z Warszawy i jest ofiarą zawiści schizofreniczki, która bardzo chce uchodzić za mnie. Nie jest ona pokrzywdzoną autorką, jest zawistną schizofreniczką, która nigdy nic nie napisała. Nie jest „Yennefer” Sapkowskiego. Nie jest byłą Piotra. Jest tępą zawistną kurwą Nycza, która razem ze wcześniej wymienionymi osobami zniszczyła mi życie.

Prawdziwa Małgosia ucieka od dzieciństwa przed dwójką schizofrenicznych dzieci, którą uparły się ją sprzedać do pedofilskiego kręgu, ponieważ schizofrenicznej kurewce Renacie nie podobało się jej zajęcie, więc wolałaby być mną. Uciekam też przed pedofilami z Kościoła, którzy uparli się, że zrobią sobie ze mnie swoją niewolnicę i będą mną dyrygować, jak chcą.

Skończyłam studia wbrew temu wszystkiemu, co mi zrobiono i nikomu z nich nie mam za co dziękować. Żyję też wbrew temu, co mi zrobiono, bo próbowano doprowadzić do mojego samobójstwa. Mam za sobą próbę samobójczą, z której się wycofałam na czas. Ale z całych sił próbowano mnie zabić w mojej pracy. Uratowała mnie pomoc biegłych sądowych oraz moich prawdziwych przyjaciół. Wiele osób prosiło mnie, żebym zacisnęła zęby, przeszła przez piekło, jakie czeka ofiary syndromu sztokholmskiego i zaszczucia, i żebym żyła dla nich.

To im dziękuję.

Nie miejcie żadnej wątpliwości, odzyskiwanie pamięci po tak dużych traumach, to najprawdziwsze piekło.

Ludziom z Kościoła, którym rządzi krąg pedofilski, nie dziękuję. Kierujecie się bełkotem kolejnych schizofreników, zaczynając od Chrystusa, poprzez innych proroków, aż do schizofrenicznej kurwy z mojej podstawówki, czyli Renaty. Wykorzystujecie ją do nękania mnie, zamiast ją leczyć. I kieruje wami chęć zamordowania mnie, czyli dziecka, które przeżyło pedofilski gwałt w podstawówce może was wsadzić do więzienia. Sama moja amnezja po zakatowaniu wam nie wystarczyła.

Nie przyjmuję argumentu, że „blokowaliście mi urojenia”, jeśli nie chcieliście skontaktować się z moją prawdziwą rodziną i zweryfikować, co z urojeń i kłamstw Renaty jest prawdą. Mieliście obowiązek to zrobić, zamiast przymilać się kurwie Renacie. Tym bardziej, że złamaliście wszystkie zasady postępowania z ludźmi oraz dobrej praktyki psychoterapeutycznej.

Nie było żadnych urojeń do „zablokowania”, była amnezja wywołana waszą sadystyczną działalnością, czyli zakatowaniem niewinnej osoby pod dyktando upajających się tym schizofreników.

Jesteście instytucją tak skompromitowaną, jak tylko jest to możliwe.

Używając waszego języka – w waszych kościołach mieszka tylko Diabeł i to od samego początku waszej fałszywej religii.

Odpierdolcie się ode mnie w końcu, zdemoralizowane knury!

Znajomości

Pani Barbara nie jest moją przyjaciółką, ani nawet znajomą. Byłam zmuszona z nią rozmawiać i na tym kończą się moje kontakty z nią. Z tego, co wiem pozwalała sobie na Twitterze nazywać mnie za plecami kurwą Małgosią. Moja przyjaciółka Ania na moją prośbę zrobiła zrzuty ekranu i przesłała sprawę Policji. Doprowadziła też do zawieszenia konta tej żmiji.

Z takimi osobami się nie przyjaźnię tym bardziej, że wszystkie jej informacje na temat różnych osób pochodzą z łba schizofreniczki z mojej podstawówki. A chyba już wszyscy wiedzą, jak bardzo się nie przyjaźnię ze schizofreniczką Renatą. Podawanie się za bliską przyjaciółkę czy przyjaciela ofiary jest typowym zachowaniem schizofrenika. Jednocześnie odcina swoimi kłamstwami oraz intrygami swoje ofiary od ich przyjaciół, a nawet rodziny. Jest powodem dlaczego obraziłam się na Andrzeja, który wierzy w bzdury kolportowane przez krąg pedofilski. Ich kłamstwa to zemsta za to, że nie dałam się namówić na zostanie dziecięcą kochanką księdza. Nigdy nie byłam i nie chcę być z nimi wiązana. Nie mówiąc o schizofreniku Rafale, który jest dla mnie realnym zagrożeniem. Już byłam przez niego zgwałcona i pobita. O mało nie udusił mnie na śmierć i długo nosiłam ślady na szyi po jego palcach.

Powtórzę, ani Renata, ani pani Barbara nie są moimi przyjaciółkami. A Rafał nie jest moim mężem. Każda osoba, która powtarza ich słowa i sieje nieprawdę, naraża się – w najlepszym przypadku – na proces cywilny. Ta sprawa już została złapana przez prawnika, który pracuje pro bono (bo tak dużych sprawach etyka prawnicza to nakazuje) pomimo tego, że są osoby, które mogłyby mu zapłacić w moim imieniu królewską stawkę.

Osoby, które rozmawiają z nimi, nie powinny wierzyć w ich zapewnienia, że mają większe szanse u mężczyzny, który jest we mnie zakochany i którym się spotykam. Ale jakby nie było, schematy postępowania mszczących się na mnie idiotów zostały już tak dobrze przestudiowanie na przykładzie tego, co spotkało mnie i Piotra, że nie powinni już liczyć na to, że uda im się mnie z kimkolwiek skłócić.

Znane jest powiedzenie, że historia, która była tragiczna, powtarza się jako komedia. Liczę dobrze się bawić, obserwując kolejną koleżankę, która uwierzywszy Barbarze, że może kogoś mi odbić, dostanie od tej osoby kosza.

Tym tym razem nie będzie mogła się na mnie za to zemścić.

Personalizacja

W świecie, w którym rządzą pedofile, a nie oszukujmy się, to jest polska rzeczywistość, bo kler swoich dziecięcych kochanków nagradza po latach, wpychając ich na eksponowane stanowiska, należy unikać pewnych zachowań.

Przede wszystkim nie należy odpowiadać na pytania o dzieci i gdzie chodzą do szkoły, jeżeli nie pyta ktoś bliski i dobrze znany. Zresztą nawet bliskim ta wiedza nie jest do niczego potrzebna. Mój znajomy z fandomu przy mnie popełnił ten błąd, mówiąc schizofreniczce Renacie wszystko o swojej córce. Od razu zaczęłam przeklinać jego głupotę, bo zrobił to przy mnie. Na całe szczęście udało się małą uratować przed gwałtem, chociaż i tak przeszła przez piekło oskarżeń o demoralizację oraz spotkała kościelnego pedofila w szkolnej łazience. Zmieniła szkołę i dopiero wtedy przestała cierpieć na stany lękowe. Ja w swojej podstawówce zostałam i to był błąd moich rodziców. Powinni też byli zrobić większą aferę w szkole, najlepiej z udziałem kuratorium.

Podobnie nie rozmawia się o miejscu swojej pracy i co się robi. Dotyczy to nie tylko przygodnie poznanych osób w pociągu, ale jak się okazało także kolegów i koleżanek z fandomu. Prześladujący mnie schizofrenicy bardzo szybko zaczynali nękać mnie w każdym miejscu pracy, aż w końcu dopadli na uczelni, która okazała się być dla mnie pułapką równie niebezpieczną jak podstawówka, liceum, czy Anglistyka. Wszędzie wariaci dostawali zbyt dużą pomoc, a niepotrzebnie zainteresowani mną ludzie „zapominali” konsultować się z osobami, które mogły im powiedzieć o mnie prawdę, czyli moimi rodzicami lub moją siostrą, czy siostrzenicą, chociaż w pracy i na uczelniach podaje się numery bliskich do wykorzystania w takich sytuacjach. W moim przypadku zostały olane moje prośby o taki kontakt i weryfikacje stwierdzeń wariatów i pedofili. Dla pewnych osób najbardziej wiarygodni byli ludzie chorzy psychicznie oraz zmanipulowani przez nich idioci i pedofile, nie mówiąc o zawistnych szmatach, które sobie wymyśliły, że mają szansę u któregoś z moich byłych i dlatego postanowiły mnie zniszczyć.

Nie należy też ozdabiać ubrań dzieci ich imionami. Taka personalizacja to otwarte zaproszenie dla pedofili i może umożliwić im porwanie dziecka. Wystarczy, że pedofil nazwie dziecko właściwym imieniem i powie mu, że tatuś chciał, żeby ciocia je odebrała (a przypominam, kobiety też uczestniczą w pedofilskich kręgach), żeby później rodzic musiał się mierzyć z psychicznymi konsekwencjami, które się będą ciągnąć dla niego i dziecka całe życie. A w najgorszym przypadku, po samobójczej śmierci zakatowanego przez schizofrenika i pedofila dziecka, zmierzył się z koniecznością zakupu dziecięcej trumienki.

Schizofreników, idiotów oraz pedofili trzeba gonić, a nie głaskach i nagradzać. Dobrze wytresowani pójdą sobie z naszego środowiska precz.

Tak samo trzeba uczyć dzieci, że na widok zaczajonego w łazience gmerającego przy rozporku pedofila trzeba krzyczeć na całe gardło „pedofil” – a nie oszukujmy się, żaden ksiądz, w tym hierarcha, nie ma czego szukać w dziecięcych toaletach. I żadne dziecko się z nim się na seks tam nie umówiło, chociaż jakaś złośliwa schizofreniczka mogła inaczej jemu powiedzieć. Ale na tym polega ta choroba, że taka zdzira jest bez serca, łże i podaje się za kogoś innego. Bo „wie”, że „tak powinno się zrobić.”

„Bo ja [w sensie ta schizofreniczka] tak chcę.”

„Bo on ją potem nagrodzi.”

„Ja wiem, że ona nic nie potrafi, bo ojciec jest skurwiel. To kurwa, a ja ją zmienię.”

Pomaganie ludziom

Moja schizofreniczna koleżanka z podstawówki upiera się, że pomaga ludziom i że mi też pomogła i mam jej być wdzięczna. Napiszę pokrótce na przykładzie dziecka mojego kolegi z fandomu, jak wygląda jej pomoc i sposób myślenia schizofreniczki.

Jej uwagę przyciągnął mój znajomy z fandomu. Wystarczyło, że był niemiły dla niej, a dla mnie miły, od razu chciała wiedzieć, czy ma dzieci. Wszystko, co działo się później, skończyłoby się samobójczą śmiercią dziecka z podstawówki, gdyby nie to, że mam opinię osoby, która rozwiązuje różne problemy i zaczęłam konsultować sprawę.

W przypadku schizofrenika wystarczy złość albo zawiść, żeby zaczął się mścić. Z tym, że ja to nazywam zemstą, ona ma urojenie, że pomaga ludziom. W tym przypadku niechęć do kolegi z fandomu miała taki skutek, że postanowiła „pomóc” jego córeczce. Od razu doszła do wniosku, że mała jest kurwą. Czyli rozegrała się taka akcja, jak w moim przypadku, z tą różnicą, że wtedy była zazdrość o moje sukcesy sportowe (na które jej zdaniem nie zasługiwałam, więc musiała mi je „zabrać”). Gdy Renata dochodzi do wniosku, że ktoś jest „kurwą” wzywa na pomoc Nycza i jego pomocnika, a także stałego kochanka, pseudo-psychoterapeutę.

Obaj ani przez chwilę nie wątpią w wiedzę schizofreniczki i jej prawdziwość. Jest w takich sprawiać wyrocznią i szczerze jej wierzą, że ma moc „rozpoznawania” prostytucji. Gnają wtedy na złamanie karku, żeby „ratować zdemoralizowane” dziecko. Sposób ratowania jest przerażający – Nycz „ubogaca” i „uświęca” podejrzewanie o demoralizację dziecko, gwałcąc je, a pseudo-psycholog zastrasza i pierze mózg. Dziecko ma nic nie mówić rodzicom i zgodzić się, że pedofil weźmie je na wychowanie. Oczywiście nadal ma się poświęcać „dla Kościoła”. I wtedy będzie mieć wszystko, bo obiecują pomóc potem w karierze. A jeśli odmówi, będą niszczyć i powiedzą wszystkim, że jest „kurwą”.

Każde zdrowe psychicznie dziecko przeżywa szok. Nic nie zrobiło, a w szkole zaczyna się kampania oszczerstw, tylko dlatego, że jakaś schizofreniczka coś sobie uroiła (chociaż nawet nie wie, kto je oskarża). Co gorsza lekiem na imputowaną „demoralizację” ma być nakaz niesłuchania rodziców, oszukiwanie ich, pozwolenie, żeby je porwano z domu, a przede wszystkim zgoda na zostanie dziecięcą prostytutką hierarchy i innych księży. Bo przecież i tak jest prostytutką, ale wtedy byłoby święte.

Nikt tutaj nie jest zdrowy psychicznie poza prześladowanym dzieckiem. Jest to dokładnie to samo, co spotkało nie tylko mnie, ale również Adama, gdy był jeszcze dzieckiem. Tylko w jego przypadku „dowodem” na demoralizację był nie sport, a heavy metal. Ręce opadają. Te osoby muszą się w końcu leczyć.

Córka mojego kolegi z fandomu miała to szczęście, że zostałam konsultantką przy tej sprawie i przewidywałam każdy ruch tej zgrai. Dzięki mojej radzie znajomi ze szkoły dziewczynki kontrolowali toalety w szkole zanim do nich weszła. Wytropili kościelnego pedofila, gdy już na nią się czaił w szkolnej łazience, się masturbując. Już był gotowy do akcji. Przeżyłam dokładnie to samo dzieciństwie. Poradziłam dorosłym, żeby wzięli wolne dni na opiekę nad dzieckiem i pilnowali, czy dziewczynki ktoś jeszcze nie napadnie. Musieli za fraki wyciągać ze szkoły Ryszarda oraz Renatę, tak bardzo chcieli ją „umoralnić”, że zaczęli prześladować w szkole.

Nie chcę zdradzić tajemnic, które pomogłyby dewiantom i wariatom, ale powiem, że akcja informacyjna w szkole skończyła się powodzeniem i pedofil nie mógł swojej małej ofiary więcej namierzyć.

Renata „opiekuje” się mną również w taki sposób, że gdy tylko dochodzą do niej plotki o jakimś zainteresowanym mną mężczyzną, dostaje furii, bo „wie”, że ja na niego nie zasługuję. Żeby mnie ukarać za to, że nie pamietam, że na nic nie zasługuję, rozpoczyna kampanię oszczerstw oskarżając mnie, że jest to mężczyzna, którego jej „ukradłam” i że jest w ciąży. Zaczyna swoje intrygi i napada razem z „psychoterapeutą” i swoim bratem, żeby mnie „leczyć” i „przypominać” mi, że jestem „żoną” jej brata.

Złośliwa bestia. Jest zazdrosna nie tylko o moje powodzenie, ale też każdą dziedzinę życia, w której mam sukcesy. Udawała studentkę, gdy studiowałam i kradła mi oprócz innych rzeczy także moje notatki, żeby mi utrudnić życie, a także udowodnić, że udało jej się przejąć coś z mojego życia. I że staje się mną. Jakiś czas temu miała urojenia, że jest lektorką i że mam jej oddać swoje miejsce pracy.

Znajomy psychiatra zapewniał mnie, że na lekach będzie sama nie rozumieć tego, co robiła. Tylko trzeba ją w końcu przekonać, że powinna się leczyć. Nie zgadza się na leczenie, bo uważa, że jej wszystkie schizofreniczne intrygi się udają (to jest prawda, zniszczyła mi w moim życiu wszystko, co mogła i dostała pomoc chyba od wszystkich, których o to prosiła). Sposobem na nią jest pokazanie jej, że nic jej się nie udało i że jestem kochana przez wszystkich. I że moje życie się naprawia.

Wtedy zgodzi się w końcu leczyć i przestanie się kierować schizofreniczną potrzebą zemsty, kontroli, przejęcia majątku, czy polepszenia sobie losu.

Trzeba jej w końcu dobitnie wyjaśnić, że nikt nie wierzy jej, że jest mną. Musi zrozumieć, że nie dała rady zastąpić mnie w fandomie. I że wszyscy wiedzą kim jest w rzeczywistości. A jest marną sprzedawczynią z Zary, która z powodu ataku na mnie straciła pracę.

Macie przestać ją hołubić i tulić do piersi. Nigdy nie była moją przyjaciółką. A bez leków jest potworem.

Jak się rozmnażają pedofile

Zachowania pedofilskie są wyuczone i niestety dziedziczone przez przyswajanie sobie nieprawidłowych wzorów zachowań. Dla Kościoła Rzymsko-Katolickiego to norma i dlatego mają tak głęboko zinternalizowane przyzwolenie dla gwałcenia dzieci.

Dorosły pedofil wychowuje sobie następcę. I tak wielu księży „przysposabia” sobie dziecko, które wychowuje, zabiera na wycieczki i jednocześnie gwałci. Dziecko poddawane jest zastraszaniu i ostrzegane, że ma nic nie mówić rodzicom. Zdolne i inteligentne dzieci się buntują, ale przed głupami roztaczane są wizje pomocy w karierze. Dla takich osób przekupywanie prezentami oraz pieniędzmi jest na tyle przekonywujące, że w to wchodzą. Są jednocześnie rozpieszczone i uczone, że wolno im wszystko. Przypominają w tym dzieci wychowywane przez rodziny przestępcze. Krańcowa demoralizacja i zero wdzięczności za próby uwolnienia od pedofila. Na takie dzieci trzeba uważać. Są nauczone zastraszania innych i podporządkowywania sobie ludzi przez agresję.

Ja na to nie poszłam, brzydził mnie pedofil, ale pani Barbara była jedną tych osób, które mi tłumaczyły, że podobna „służba dla Kościoła” nic jej nie zaszkodziła. Takie osoby są pchane potem w różne miejsca, a pedofil z wdzięczności – tak jak obiecał – wspiera ich kariery. Jest też pewny lojalności takich osób. I w ten sposób chore pseudo-wartości zalewają naszą politykę, oświatę i świat medycyny, bo ofiary pedofila stwarzają świat pozbawiony moralności i zasad. Jest to świat ludzi infantylnych, głęboko zaburzonych oraz przekonanych, że księdzu oraz im wszystko wolno. Uważają też, że warto słuchać tylko księdza. Zostali całkowicie i idealnie uzależnieni psychicznie od pedofila. Nie myślą na własną rękę w ogóle i są przekonani, że dopóki robią to, co chce ksiądz, że nic nie można im zarzucić. Są jednocześnie tacy głupi, że nic nie rozumieją z nauki, więc kierują się zabobonami. Szczególnie kościelni pedofile (tutaj w grę wchodzi kategoria grzechu, który pojawia się według nich dopiero w heteroseksualnym seksie, który bardzo chcą limitować i kontrolować) nienawidzą dorosłych kobiet, więc ich wpływ na uchwalane prawa reprodukcyjne oraz normy społeczne jest katastrofalny dla naszego społeczeństwa.

Kobiety, które przeszły przez taki proces, potem pozwalają pedofilom gwałcić swoje córki i uważają, że wszystkie na tym dobrze wyszły. Mogą mieć pewność, że córki wtedy myślą dokładnie tak samo jak one i nie odrzucą takich matek. Dziedziczenie pedofilii jest przerażającym zjawiskiem. Nakłanianie dzieci, żeby „poświęciły się dla księża, bo trzeba mu ulżyć, bo księżom jest ciężko, bo walczą z Szatanem” powinno być karane więzieniem. Mądrzy ludzie nie zgadzają się na takie akcje.

Dziecko wychowywane przez pedofila jest zdemoralizowane i pozbawione jakichkolwiek norm moralnych. Gdy dorasta staje się samo pedofilem. Przez podobny proces przeszedł Nycz, jak i DżejPiTu, oraz mój pseudo-psychoterapeuta, który nigdy nie był nigdy moim psychoterapeutą, tylko człowiekiem na posyłki u Nycza i pomagał mu zastraszać i niszczyć dzieci, które nie godziły się na podobną „służbę dla Kościoła” i nie dawały się przekonać, że „kapłani się dla nas poświęcają, bo walczą ze złem”. Nikt z nich nawet przez chwilę nie wiedział, co to poświęcenie, żyją sprawiając sobie cały czas przyjemności oraz folgując sobie.

To Nycz mówi, że pedofilia dzieciom nie szkodzi. To jego nauki. To nauki też jego znajomego pseudo-psychologa, który nigdy nie był moim psychologiem, bo w psychoterapii jest dobrowolność. A jego zadaniem jest tylko urabianie i zastraszanie ofiar Nycza. Jestem lepszym psychologiem od niego. Naprawdę solidnie przestudiowałam wszystkie pozycje z bardzo długiej listy lektur do egzaminu. Wykładowczyni włożyła tam chyba wszystko, co tylko może się przydać w pracy z dziećmi, włączając w to podręcznik psychoterapii.

Testament

Jak już napisałam w poprzednim wpisie od dzieciństwa mam na karku gang schizofreników, czyli najgroźniejszą formację przestępczą opisywaną przez podręczniki kryminologii. W odróżnieniu od zwykłych kryminalistów są bezczelni i się nie boją Policji, bo wiedzą, jaka jest praktyka – chorych ludzi się nie zamyka w więzieniach. Oczywiście są odstępstwa od tej reguły, ale trzeba wiedzieć, pod jakimi warunkami można osobę chorą zamknąć w więzieniu i jak poinformować Prokuraturę o tym, co się dzieje. Za urojenia się nie zamyka, zamyka się za złośliwość Golluma i celowe kłamanie, bo nie wszystko, co robi schizofrenik jest związane z jego chorobą. Owszem znosi pewne hamulce moralne, ale chora osoba racjonalnie przedstawia swoje motywacje, czyli mówi wprost, że kieruje się chęcią zysku i że świadomie kłamie. Z tym, że oczywiście trzeba ją przesłuchać tak, aby nie wiedziała, że jest przesłuchiwana. W innym przypadku zaczyna odgrywać albo bardziej chorą niż jest, albo używać skutecznej blagi.

Renata, która w życiu nie była moją przyjaciółką, tylko jest jednym ze schizofrenicznych potworów z mojej podstawówki, od lat przestała już się przedstawiać jako moja niewinna ofiara. Zamiast tego przyjęła już na stałe fasadę mojej najlepszej przyjaciółki i mojego rzecznika. Jest kimś, kto za moimi plecami urobił wszystkich przedstawiając swojego brata jako mojego męża. Zrobiła to w mojej pracy i zablokowała skutecznie dostęp do mnie moich prawdziwych przyjaciół oraz kogoś, z kim chciałam zbudować rodzinę.

Opowiedziała wszystkim w mojej pracy, że mój miły jest moim gwałcicielem, a jej brat moim prawdziwym mężem, który ratuje mnie po gwałcie. Równie schizofreniczny pseudo-terapeuta ją poparł. Znalazłam się pułapce i zostałam ponownie zakatowana i zastraszona, aż do ponownej amnezji. Ojciec Renaty i Rafała, mój podwójny gwałciciel, czatował na mnie ponownie ze sznurem, którym już mnie wiązał. Na całe szczęście został wywalony z budynku. Renata i Rafał też, ale zostały moje urobione przez gang schizofreników koleżanki.

Nie chce mi się wierzyć, że faktycznie niektóre moje koleżanki upierają się, że Rafał jest moim mężem, wbrew moim zapewnieniem, że jest dla mnie obcym facetem. To co robi, to jest klasyczny schemat, wedle którego schizofrenicy zaszczuwają swoje ofiary, ale to nie przekonało nikogo. Nie przypuszczałam, że rzeczywiście powinnam pokazać koleżance swój akt urodzenia, albo zaświadczenie o moim stanie cywilnym, żeby mi uwierzyła. Powinnam być dla niej najlepszym źródłem informacji, a nie obcy ludzie.

Ale jakby nie było, potwierdzenie mojej apostazji, na którym widać, że schizofrenik Ryszard nie trzymał mnie do chrztu w Gdańsku, wisi u mnie na blogu. Widać na nim wyraźnie też, że z sakramentów mam tylko chrzest, więc wszystkie urojenia Renaty o moim jakimś nawróceniu i to, że Nycz mnie zna i potwierdził mój testament, to bzdura.

A o co dokładniej chodzi z tym testamentem i dlaczego Renata i Rafał nie chcą mi dać spokoju?

Usłyszeli od kogoś dobrze zorientowanego, że dziedziczę pewną sumę pieniędzy po śmierci pewnej osoby. Nie ja puściłam tę plotkę, ale doszła do uszu ludzi, którzy nie powinni nic o mnie wiedzieć, czyli schizofrenicznego gangu z mojej podstawówki.

Schizofrenicy o mało mnie nie zamordowali, próbując zmusić, żebym przekazała im te pieniądze. Przeszłam brutalne pranie mózgu, w czym pomogły im moje koleżanki. Schizofrenicy nadal liczą na to, że uda im się mnie okraść, albo zaszczuć na śmierć, żeby mogli się zgłosić do sądu ze sfałszowanym testamentem.

Nycz stuprocentowo wierzy Renacie i poświadczył mój podpis za moimi plecami. Tak samo wierzy we wszystko, co napisała w sfałszowanym liście do dyrektora Opus Dei. Są w nim same jej urojenia oraz urojenia Ryszarda. Nic w tym liście nie ma sensu, bo żadne z nich mnie nie zna. Ale i tak moje koleżanki oraz Krystyna pierwsze by pobiegły do sądu świadczyć, że Renata jest moją najlepszą przyjaciółką, Adam gwałcicielem, a gwałciciel Rafał mężem. Testament jest sfałszowany, a Renata nigdy nie była moją przyjaciółką.

Kategorycznie i stanowczo zaprzeczam stwierdzeniom, że Adam jest moim gwałcicielem. Gwałcicielem-pedofilem był ojciec Renaty i Rafała oraz idiota Nycz. A na Anglistyce zaatakował mnie, zakatował i zgwałcił tandem ojciec-syn, czyli Rafał ze swoim ojcem. Uważali, że mam już jakąś kasę od Piotra i chcieli mnie przemocą wydać za Rafała – który, jak to zwykle w takiej sytuacji robi schizofrenik, zamordowałby mnie, żeby się mnie pozbyć i odziedziczyć kasę. Oczywiście nie podjęłabym pracy jako prostytutka, jak sobie wymyślił już w moim dzieciństwie, co znowu miało być warunkiem mojego przeżycia.

Przeszłam piekło prania mózgu. Wmawiali mi, że wszystko co jest w tym sfałszowanym liście do dyrektora Opus Dei to prawda. Oraz, że „ukradłam” te pieniądze Renacie (z tym, że ona nie ma prawa do dziedziczenia oraz argument o „opiece” jest totalną bzdurą i inwalidą, nie będę im płacić żadnego okupu za prawo do życia) i dlatego mam jej oddać wszystko, co posiadam. Schizofreniczka bełkotała, że jej ukradłam rezydencję. Dodatkowo oczywiście miałam niby ukraść jej moje teksty. Niech w końcu to babsko zacznie się leczyć.

Na całe szczęście chroni mnie moja apostazja, ten blog oraz reputacja anty-klerykała.

Oczywiście nie mam na koncie tych pieniędzy, których domagał się gang schizofreników, ani możliwości skontaktowania się z kimkolwiek, kto mi może potwierdzić, jaka jest prawda. (Odcięcie ofiary od wszystkich znajomych za pomocą kłamstw i zaszczucia to typowe zagranie schizofreników.) Równie dobrze mogłam zostać zakatowana, ponieważ wariaci domagali się urojonych pieniędzy. I próbowali zmusić mnie do małżeństwa z Rafałem, wmawiając, że je dostanę, jak za niego wyjdę.

Bo ja mam je niby dziedziczyć, ale on je dostanie, bo ja mam niby nie zasługiwać.

Litości, niech mnie ktoś w końcu od tego gangu wariatów w końcu uwolni!