W przeciwieństwie do pradziadka mam wyjątkowego pecha w życiu. Jeden z moich pechów nazywa się Ryszard i pochodzi z Gdańska. Nie wiem za dobrze w jaki sposób znalazł się na ulicy przed moją podstawówką w latach siedemdziesiątych, ale mam podejrzenia, że do Warszawy ściągnęła go moja katechetka, z którą się pokłóciłam o choroby psychiczne. Sama prezentowałam światopogląd naukowy, więc szukałam racjonalnych wytłumaczeń różnych faktów opisanych w Biblii, ona dla odmiany, jak to chrześcijanie, twierdziła, że chorób psychicznych nie ma, za to są duchy i opętanie, i to od nich pochodzą głosy w głowie. I że nie należy chodzić do lekarza, tylko wołać egzorcystę. No ewentualnie głosy mogą pochodzić od Boga jak w historii Izaaka, który o mało co nie został zamordowany przez swojego ojca po zawleczeniu na szczyt góry. Postępowanie Abrahama miało symbolizować posłuszeństwo wobec Boga i być przykładem dla wszystkich katolików. Wypisałam się z takiej religii od razu i zostałam norweską poganką, co spotkało się z przychylnością i zrozumieniem mężczyzn w mojej rodzinie, przez baby za to zostałam zmuszona do uczestnictwa w smutnym dla mnie obrządku zwanym Pierwszą Komunią (tfuu).
Pamiętam, że od tej katechetki po raz pierwszy o Ryszardzie, który miał być materiałem na świętego, z powodu swoich „objawień”. Co gorsza babsko, które prowadziło lekcje religii, „rozpoznało” u mnie „opętanie” – z powodu moich poglądów – i postanowiło wezwać na pomoc Ryszarda, który w kręgach kościelnych podobno uchodzi za specjalistę, który „leczy” ludzi z buntu wobec katechetów i niezgody na zabobon, który niczym ciężki bucior jest stawiany na karku samodzielnie myślących dzieci z lekarskich rodzin z wyższych sfer (wyższych sfer przez urodzenie, nie majątek osobisty). Ryszard jest specjalistą od zaszczuwania, kłamania i prania mózgu. I nie jest moim krewnym, ale doskonale wie, komu może sprzedać to kłamstwo. Podobnie jego zgraja pomocników dobrze wie, co komu może powiedzieć – nie startują z ewidentnymi kłamstwami wobec ludzie, którzy mnie znają. Dlatego nie wierzę w ich chorobę psychiczną – to terroryści. A Rafał sobie wymyślił, że dzięki mnie się wzbogaci.
Pizda-katechetka zniszczyła mi życie, bo od tamtej pory domaga się, żebym albo poszła do klasztoru, albo wyszła za Rafała, który jest moim kolejnym poważnym pechem. Ta trójka ściga mnie całe moje życie opowiadając o mnie kłamstwa – i jedyne co mogę zrobić to kłócić się z profilerem policyjnym o to, czy są wariatami, czy tylko imbecylami, którzy wytworzyli sobie na mój temat jakieś fałszywe teorie na podstawie swoich uprzedzeń i strzępków informacji. Jeśli to tylko imbecyle, można ich postawić przed sądem, wariatów niestety nikt nie rusza. Niestety w tej sprawie przeważyło zdanie psychiatry i debile są chronieni jako chorzy psychicznie.
Uważam, że Ryszard (jak i inne osoby z Kościoła) jest tylko imbecylem – dla ludzi, którzy nie wiedzą, mózg imbecyla jest prawie tak głupi jak mózg kury, która raz uwarunkowana nie może przełamać warunkowania i stale dziobie w tę samą kartę w nadziei, że dostanie ziarno, chociaż badacz próbuje jej pokazać, że ziarno dostanie za dziobanie innej karty – co oznacza w przypadku imbecyli-ludzi, że nigdy nie zmieniają zdania i jak raz coś sobie wbiją w głowę, to nie da im się nic wytłumaczyć.
Moi rodzice chcieli mi przekazać pozytywny obraz seksu jako czegoś dobrego, bez niepotrzebnych katolickich zahamowań i wywoływania nerwic seksualnych czy awersji. Oczywiście nie kryli przede mną do czego prowadzi przedwczesna inicjacja seksualna i wychowywali na romantyczkę, która jak chce ideał katolickiej kultury ma jednego męża, chociaż absolutnie nie oczekiwali, że w przypadku pomyłki zostanę przy jakimś złamasie, tylko sobie od razu pójdę. Nie wiem, dlaczego moje zadanie o seksie sprawiło, że zakonnica prowadząca religię „rozpoznała prostytucję”, a moja mama, neurolog miałaby być prostytutką. Argument, że utrata wagi związana z treningami miałaby świadczyć o niewydolności mojego domu też był witany wybuchami śmiechu.
Mam swoją teorię na temat tego, co Ryszard i ta zakonnica-katechetka próbują zrobić od tamtego czasu. Podejrzewam, że idioci w swoich ciasnych umysłach uznali, że muszą mnie zniszczyć psychicznie i przyciąć na tyle, żebym przestała kochać moich kosmopolitycznych rodziców, za to przyjęła za przewodników Ryszarda i jego żonę. Zastraszają mnie i piorą mi umysł regularnie od tamtego czasu, opowiadając o mnie same kłamstwa. Prawdziwa idiokracja. Obawiam się, że jest tak w całej Polsce. rządzą nami debile, a nimi jeszcze bardziej zabobonny kler.
Kłamstwa opowiadane o mnie spowodowały rozpad mojego narzeczeństwa w latach dziewięćdziesiątych i moją pierwszą próbę samobójczą. Na całe szczęście opanowałam emocje i udało mi się zwymiotować morderczą dawkę leków alkoholu i leków przeciwlękowych. Byłam w rozsypce, ale nie po urojonym gwałcie, który mi wmawiała siostra Rafała. Żaden metal mnie nie zgwałcił, ani nie pobił na koncercie. Jest to ulubiony motyw tych kłamców. Wykończyli mnie ci sami ludzie, co w latach siedemdziesiątych – czyli Ryszard, zakonnica, rodzina Rafała oraz nowi usłużni głupcy, czyli znany w fandomie ksiądz i jego brat.
Wszyscy owi zmówili się, żeby mnie przemocą rozłączyć z narzeczonym za to wydać wbrew moich chęciom za Rafała. Byłam terroryzowana, bita i duszona. Na koniec Rafał wsadził mi penisa w usta. Oczywiście, że go ugryzłam. Tak wygląda „miłość” tego podobno modelowego katolika-terrorysty. Gwałt, tak samo jak próba samobójcza czy wypadek komunikacyjny, wywołuje problemy z pamięcią. Dotyczy nie tylko pamięci autobiograficznej, ale też następują zaniki pamięci dotyczące osób i wydarzeń, które mogą się wiązać się traumą, a miały miejsce już później. Wykorzystują to terroryści i specjaliści od prania mózgu, wmawiając nieprawdę i niszcząc ludzkie życie. Na całe szczęście dzięki deprogrammingowi i zapewnieniu spokoju można z tego wyjść, ale trwa to długo – taka trauma wiąże się ze zmianami w mózgu, które muszą się zagoić – i już zawsze lepiej unikać miejsc i osób odpowiadających za traumę. Oczywiście, wsadzenie przestępców do więzienia najlepiej poprawia dobrostan ofiary takiego prześladowania. Bardzo proszę wszystkie osoby, które mogą pomóc o kontakt z Policją.
Moja mama przez sterydy wziewne straciła wzrok. Jest to częste powikłanie. Steryd przenika z nosa w okolicę soczewki, która się zniekształca i pokrywa zaćmą. Mama miała raz wczepione soczewki, niestety się schyliła i się zwinęły. Niestety nasze Państwo nie przewiduje w takiej sytuacji powtórnego zabiegu. Pomoc zaoferował randomowy bogacz, niestety uwierzył moim prześladowcom, że jestem chora psychicznie i że moja mama nie potrzebuje pomocy. Podejrzewam, że skurwieli-terrorystów bardzo bawiło pozbawienie mojej mamy wzroku, i że mogą się zemścić w ten sposób na kimś, kogo zakonnica znienawidziła i uznała za „prostytutkę”. Mama była praktycznie ślepa do końca życia.
Nie dziwię się w sumie mojej siostrze, że chowa się i gasi światło, gdy ksiądz chodzi po kolędzie. Możliwe, że jej taktyka unikania konfrontacji jest bezpieczniejsza. Moje życie dowodzi, że gdy raz się podpadło jakiejś zakonnicy, która ambicjonalnie chce postawić na swoim i „nawrócić” znienawidzone, pyskate dziecko, to ma się zniszczone całe życie, bo terroryści nie ustępują. Trzeba uciec z tego kraju, bo nie można być tu sobą i wprost mówić o swoich przekonaniach i wierze.
Nie jestem „żoną” Rafała. Wszystko co mnie on i jego siostra opowiadają, to kłamstwa. Nie mam innej możliwości się ratować, jak publicznie o tym mówić. Zbyt byli aktywni przez te wszystkie lata i chyba dotarli do wszystkich ludzi z mojego otoczenia.
Z powodu ich kłamstw rozstałam rozłączona z przyjaciółmi i straciłam pamięć. Próba samobójcza czy gwałt, szczególnie z zaszczuciem, wystarczą, żeby wywołać problemy z pamięcią. Mój narzeczony został namówiony przez rodzinę do ułożenia sobie życia z kimś innym. Rozwiódł się, bo go to unieszczęśliwiło. Ale sam fakt, że się ożenił wystarczył, żeby Rafał rozpowszechnił bolesne dla mnie kłamstwa, że byłam już czyjąś żoną i że moja siostrzenica jest moją córką, Michaliną (no więc, nie, idioci, tak się składa, że używane w rodzinie zdrobnienie nie zostało utworzone od imienia Michalina, więc się odpierdolcie. Nie ma mowy, żebyś, skurwielu, „adoptował” kogoś, kto nie jest moim dzieckiem (tym bardziej, że już od dawna jest pełnoletnia).
Podręcznikowo po takiej traumie człowiek składa się do kupy około dziesięć lat. Nie mam już czasu, żeby przeżywać to ponownie, więc trzymam się z dala miejsc, gdzie pojawiają się ci debile. Ludzie, których chcę oglądać, zapraszam do pracy, można mnie łapać na przerwach, lub mejlowo. Zapraszam tylko metali, katolicy będą od razu przekazani ochronie do wydalenia z budynku.
Jestem wrogiem chrześcijaństwa z wielu powodów, przede wszystkim dlatego, że jest wrogie nauce. Przypomnijmy – Ewa i Adam zostali potępienie za ściągnięcie z drzewa owocu dającego Wiedzę. Katecheci pochwalają tępotę i brak auto-refleksji, nie mówiąc o braku wiedzy. Ulubieńcami są zawsze imbecyle. Jeden z pierwszych mitów tej religii tłumaczy przemoc wobec kobiet i ich złe traktowanie – „bo kobiety muszą cierpieć za Ewę” – jest czymś, co odrzuca mnie jako kobietę. W życiu nie cofnę apostazji, skurwiele, w życiu nie przestanę być norweską poganką. Jest to zgodne z konstytucją. Jest to zgodne z prawem. Odpierdolcie się ode mnie.
Ach i jeszcze jedno – jeśli piekielne rodzeństwo (czyli Rafał i jego siostra) gdzieś wystartują z moimi nagimi zdjęciami, to proszę przyjąć do wiadomości, że nie jest to dowód na jakąś moją zażyłość z kimkolwiek. Zrobiono mi zdjęcia pod publicznym prysznicem w fitness clubie Warszawianka. Zgłosiłam ten fakt naruszenia mojej prywatności Policji, więc się imbecyle tym tak nie jarajcie. Nie dam się tym szantażować. Macie te pliki zdjęć zniszczyć. Jesteście tak głupi, że sami nie wiecie, kiedy popełniacie przestępstwa. Wszystko co opisałam, to historia terroru za to, że nie jestem katoliczką. Idziecie, kurwy, siedzieć. Zabawne przy tym jest, że siostra Rafała sama mi się przechwalała w latach dziewięćdziesiątych, że jest najlepszą call-girl w Warszawie i próbowała mnie namówić na prostytucję, przekonana, że już mnie z powodu jej intryg wyrzucono mnie ze studiów. Nigdy nie uwierzę, że kłamała, namówiona przez Ryszarda, który uważał, że ludzie uwierzą, że jest to jedna z jego technik „terapeutycznych”. To czysty terror, który ciągnie się całe moje życie i ma przyzwolenie różnych ważnych osób z Kościoła, włącznie z lokalnym hierarchą.
Powiadam jeszcze raz, tak samo jak zawsze – nie macie, kurwy, prawa. Jestem poganką, bo tak zadecydowałam w dzieciństwie i nie zmusicie mnie do lizania kutasa katolickiego terrorysty. Spierdalajcie.