Triada głupoty

Od dzieciństwa prześladują mnie schizofrenicy mojej podstawówki. Już o nich pisałam, więc spodziewam się reakcji „stare, było”, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie umieścić tutaj kilku mądrości profilera.

Jedna z zasad jest, że im bardziej ktoś jest religijny, tym bardziej jest głupi. Nie ja to wymyśliłam, poza tym sprawdziłam, działa. A im bardziej ktoś jest głupi, tym częściej popełnia przestępstwa. Też się zgadza z praktyką. Do tego wszyscy wariaci zawsze gromadzą się przy Kościele (dodam od siebie, że zostają czym prędzej przez głupów okrzyknięci „świętymi”). I te trzy reguły odpowiadają za powodzenie, jakie mają schizofrenicy z mojej podstawówki u osób takich jak Nycz czy pani Barbara.

Nawet się o nich pokłóciłam z pewnym Bardzo Ważnym Psychiatrą, bo on jak to lekarz, chciał u nich diagnozować psychozę. Wygląda jednak na to, że wygrałam(1), bo ich urojenia dają się wytłumaczyć fałszywymi przekonaniami i szczerą wiarą, że schizofreniczka Renata mówi tylko najszczerszą prawdę tak samo jak jej brat schizofrenik Rafał. Ich urojenia to „urojenia” Nycza i pani Barbary. Cieszy mnie to, bo jako zdrowi, a głupi mają pełną odpowiedzialność karną.

I pomyśleć, że ci ludzie uznali mnie za swoją własności że mają prawo układać mi życie.

Tę triadę głupoty dostrzegam też u ludzi, którzy z całych sił próbują wszystkiego, żeby tylko „zatrzymać szatana” – czyli nie pozwolić Behemoth i innym zespołom na występy. Modlą się przed salami koncertowymi, a nawet padają krzyżem, żeby zatrzymać heavy metal. Zadziwiające jest, że im się chce. Co więcej jeden z idiotów nadal pewnie przytacza growling jako dowód na „opętanie” Adama i nie udało mi się go przekonać, że to jednak tylko technika wokalna. Co gorsza, ja sama też zostałam oskarżona o opętanie. Należy mieć tylko nadzieję, że żaden z wokalistów nie zademonstruje takiemu człowiekowi śpiewu alikwotowego. Będzie również w dużych kłopotach, jeśli potrafi zaśpiewać dwa tony na raz, overtone, bo podwójne dźwięki tak samo jak typowa alikwota na sto procent „dowodzą”, że w środku człowieka mieszka demon.

Ta to dopiero jest opętana:

A ten miły pan tłumaczy, jak to się robi:

Mam nadzieję, że nie muszę już robić wykładu z akustyki o tym, że dźwięki składają się z podstawowego dźwięku i ich harmonicznych – czyli, jeśli dobrze kojarzę, dźwięków przesuniętych o oktawę. (Bo tak. Nie wiem, dlaczego. Nie pytajcie, tak jest.) Tutaj dochodzą dodatkowe efekty. Nie jestem coachem wokalu, ani akustykiem, więc nie spodziewajcie się lepszego wyjaśnienia.

Dodam tylko, że opętana – z powodu wydobywania z siebie dźwięków na przerwie szkole – mam być zdaniem kilku idiotów związanych z Kościołem co najmniej od początku liceum. I z tej predylekcji do dziwnych dźwięków też byłam „leczona” przez jakiś imbecyli, zachwyconych możliwością zrobienia mi prania mózgu. A bawiłam się alikwotą.

Nie wiem, po co te zbiry mnie inwigilowały i inwigilują tak dokładnie. Potrzebna mi przed nimi ochrona, bo jeszcze mnie na egzorcyzmy porwą, jak zapowiedzieli mi to już w dzieciństwie. Jeśli do tej pory o mnie nie zapomnieli, to nie zapomną.

⛧⛧⛧

(1) Pan Bardzo Ważny Psychiatra jednak nie złożył broni i zapowiada się, ze w odpowiednim momencie odbędzie się badanie obrazowania mózgu, które w najlepszy i obiektywny sposób rozstrzygnie, czy to głupy, czy chorzy psychicznie. Ja mam bias, bo psycholog, nawet niepraktykujący, nie diagnozuje chorób psychicznych, więc szukam innych przyczyn. A lekarz, jak to lekarz, widzi same choroby.

Defraudacja rozumu

Dzisiejsze wyjście z aresztu posła Mateckiego nastroiło mnie do kilku refleksji i chcę się podzielić swoimi skojarzeniami.

Pierwsza refleksja jest taka, że zgodnie z podręcznikiem profilera, który opisuje grupy ludzi pod kątem charakterystycznych cech, do polityki garną się głupy, czyli mówiąc już bardziej salonowym językiem, nie jest to najbystrzejsza grupa społeczna.

Poseł nie wydaje się być odstępstwem od normy dla swojej grupy zawodowej. Jego występ przed kamerą mnie też nie zaskoczył. Został oskarżony o malwersacje finansowe na duże sumy, ale zgrywa niewinność. Co właśnie nie dziwi, bo przestępcy z zasady nie mają poczucia popełniania przestępstwa, ani nie wiedzą, co jest przestępstwem.

Nie zaskoczył też popis braku elementarnej empatii czy wiedzy, bo ponownie swoje przestępstwa PiS pokrywa atakując lekarzy oraz nieszczęśliwe kobiety. Poseł wydał z siebie potok demagogii, opisując zabicie dziecka zastrzykiem w samo serce. Pomińmy fakt, że konieczna, chociaż późna aborcja, nie ma nic wspólnego z przestępstwem, o jakie nadal jest oskarżony pan poseł, bo wciąż wiszą na nim zarzuty i odpowiada z wolnej stopy po wpłaceniu pieniężnego zabezpieczenia. Nie miał powodu więc o niej – czyli o jednym z wielu zabiegów medycznych – wspominać zapytany o swoją sytuację prawną.

Ważniejszy jest kontekst – aborcja dotyczyła płodu z nieodwracalną wadą, która polega na takiej wrodzonej łamliwości kości, że kości zostały już połamane w macicy. Takie ciąże trzeba terminować jak najwcześniej, zanim rozwinie się układ nerwowy na tyle, żeby to nieszczęśliwe stworzenie, które w ruletce życia dostało felerne geny, nie zaczęło cierpieć tak, jak pan poseł w życiu nie cierpiał, ani nie będzie miał szansy cierpieć. Złamana noga boli. Trzeba wyobrazić sobie, co czeka takie dziecko, kiedy zacznie przepychać się przez kanał rodny, łamiąc wszystkie kości, łącznie z czaszką. Cesarką nie pomaga wcale, bo takie kości łamią się już od samego delikatnego dotyku. Terminacja takiej ciąży to litość i oznaka naszego człowieczeństwa, bo nie pozwalamy na niepotrzebne cierpienie.

Nie mam możliwości zweryfikować, jak jest w przypadku pana posła, bo nie znam jego wyników testów psychologicznych, ale podejrzewam, że podobnie jak inne dobrze opisane osoby jest pozbawiony nie tylko wiedzy, ale też wyobraźni. A wyobraźnia jest funkcją inteligencji, więc nisko inteligentne osoby zawsze będą upierać się, że „Bóg nie popełnia błędów”, że takich sytuacji „nie ma” i a także, że „zabili niewinne dzieciątko”, nawet jeśli nie ruszają ich cierpienia gwałconych dzieci.

Powiedzmy sobie szczerze, to niewinne dziecko i tak nie miało życia, już było kłębkiem ciągłych reakcji bólowych oraz wyjącym z bólu mózgiem. Nie rozwinęłoby się, nawet gdyby je najdelikatniej wyjąć z macicy podczas cięcia cesarskiego, tylko konałoby dalej i jedyne, co można w takiej sytuacji zrobić, to podawać ciągle morfinę aż do śmierci. Problem w tym, że wcześniej jeszcze w macicy nie można podać morfiny i od pewnego momentu, gdy już rozwinie się centralny układ nerwowy, taki płód wyje cały czas z bólu, bo każdy ruch powoduje łamanie kolejnych kości, lub uraża już te połamane.

Cywilizowany człowiek nie może pozwolić na takie cierpienie, kiedy można z żalem i współczuciem terminować taką ciążę. Każda aborcja (szczególnie ta dokonana przed rozwojem układu nerwowego) i jest niczym w porównaniu z błogosławieniem żołnierzy wysyłanych na front, gdzie z całą pewnością będą zabijać ludzi. Także niewinnych cywili. A z tym Kościół Rzymsko-Katolicki nie ma najmniejszych trudności.

Jak zwykle chodzi tylko o to, żeby torturować kobiety i dzieci. Bo to zawsze Kościołowi i imbecylom wychodziło najlepiej, bo nie potrafią zrozumieć, co naprawdę się dzieje w pewnych sytuacjach, które przerastają ich intelektualnie.

Odpierdolcie się od nas w końcu i zajmijcie się swoimi własnymi zbrodniami, zamiast szczuć ludzi na lekarzy oraz nieszczęśliwą kobietę.

Możecie mnie nazywać „chrystianofobem”, ale to po prostu zdrowy rozsądek i wiedza o tym, co rzeczywiście robicie i jak bardzo nie nadajecie się do tego, żeby innym ludziom narzucać swój brak zasad i norm moralnych. Ale to już tak jest, że to najgłupsi pchają się do rządzenia innymi.

Specjalne wyrazy

Wszystko moim koleżankom i – już byłym – przyjaciółkom składam szczere i najgorsze wyrazy, w których nie dziękuję za zaszczucie mnie, którego dokonały razem ze schizofrenikiem Rafałem. Umożliwiłyście mu wszystko, włącznie z wywołaniem syndromu sztokholmskiego. Mówiłam, że to wariat i że nie jestem zamężna.

Dla przypomnienia zaświadczenie o moim stanie cywilnym, jak najbardziej aktualne, można obejrzeć tutaj.

Zrobiłyście wszystko, żeby mi zniszczyć życie. Wydawało mi się, że wystarczy wam powiedzieć, że to schizofrenik i że nawet jeśli nie wiecie, co to znaczy, to zapytacie i dacie możliwość dostarczyć wam zaświadczenia o stanie cywilnym, albo zapytacie kogoś z moich prawdziwych krewnych. Zamiast tego zmówiłyście się za moimi plecami, żeby mnie „godzić” z moim „mężem”, który tak naprawdę jest dla mnie obcym człowiekiem, diabłem i gwałcicielem, którego nie chcę oglądać na oczy.

Dopiero teraz jestem w stanie mówić o ty, co mnie spotkało. Szczerze nie dziękuję też plotkarom, które nawet nie spotkały schizofrenika Rafała, ale rzuciły się z całych sił zapewniać wszystkich zainteresowanych mną mężczyzn, że jestem wariatką i jestem zamężną, i że o mnie należy rozmawiać tylko ze schizofreniczką Renatę, schizofrenikiem Rafałem, lub imbecylem Ryszardem. Powoływałyście się też na wariatkę Barbarę z Krakowa (która z cała pewnością nigdy nie była przyjaciółką „mojej mamy” ani moją „mamą chrzestną”(1)). Żadna z tych osób nigdy nie powiedziała ani słowa prawdy na mój temat, bo mnie nie znają. To gang schizofreników spojony urojeniami Renaty i Rafała, upiornego chorego psychicznie rodzeństwa z mojej podstawówki. Mówiłam wam o tym i prosiłam, żebyście zostawiły mnie w spokoju.

Bardzo wam nie dziękuję.

Mam nadzieję, że spadnie na was chociaż ułamek cierpienia, jakie musiałam z waszego powodu znosić. Nie jesteście w stanie nawet tępe pizdy zrozumieć o czym mówię, bo ani nie zaznałyście takiego cierpienia, ani nie studiowałyście psychologii. W karmę nie wierzę, ale mam nadzieję, że moi znajomi wam odpłacą chociaż w części to, co mi zrobiłyście.

Zniszczyłyście mi młodość, zniszczyłyście wiek średni. Zamierzam uratować co się da z resztek wieku średniego (kilka lat jeszcze mi zostało) oraz starości i spędzić je tak, jak ja chcę, a nie psychopatyczne babska, które się uparły mnie zmusić, żebym „przepraszała Renatę” i koniecznie była z „mężem”.

Kij wam w oko, kurwy!

⛧⛧⛧

(1) Żeby było ciekawiej, pani Barbara bredziła, że rozmawiała z „moją mamą” i to po roku 2000, kiedy moja mama zmarła. Więc albo pani Barbara rozmawiała ze swoimi urojeniami, albo rozmawiała z jakąś schizofreniczką, która postanowiła z jakiś powodów podjąć się takiej mistyfikacji. Chociaż najprawdopodobniej, uznała, że jestem kimś tak bardzo nieważnym, że ma prawo łgać, żeby mnie tylko przegadać i postawić na swoim, bo prawda nie ma znaczenia, skoro i tak wie, co jest prawdą. Biorąc pod uwagę z jakiego środowiska się wywodzi, uważam, że to też jest całkiem prawdopodobne. Chyba, że to Nycz wyznaczył kogoś na moją „mamę” – jeśli tak jest, to bardzo chciałabym poznać tę pomyloną osobę.

Syndrom sztokholmski

Jedną z najsłynniejszych osób, które doświadczyły syndromu sztokholmskiego jest Patricia Hearst, dziedziczka fortuny amerykańskiego bogacza, która jako młoda dziewczyna została uprowadzona z własnego mieszkania przez grupę terrorystów. Ale nie trzeba być córką miliardera, żeby doświadczyć syndromu sztokholmskiego, bo jest o wiele częstszy, niż ludzie przypuszczają i jego ofiary można znaleźć wszędzie. Syndromu sztokholmskiego może doświadczyć katowana żona, mobbbingowany pracownik, czy też zaszczuwane przez kolegów w szkole (lub rodziców czy rodzeństwo w domu) dziecko. W każdym z tych przypadków jest przemoc, zawsze psychiczna, często też fizyczna i zagrożenie życie. Dziecko nie może uciec ze szkoły, a jego problemy są z reguły nie rozumiane. Pracownik zostaje pozbawiony wiary we własne siły, żeby nie mógł odejść i znaleźć innej pracy. Straszy się go jednocześnie pozbawieniem pracy i utratą środków do życia. Z psychologicznego punktu widzenia zarówno katowana żona, zaszczuwane dziecko, czy też pracownik poddawany mobbingowi znajdują się w tej samej sytuacji uwięzienia, nie mogą uciec – i żeby przeżyć, muszą podjąć grę ze swoim oprawcą.

Patricii Hearst nie chciano zabić, ale można człowieka zmusić do samobójstwa wykorzystując mechanizmy podporządkowania, jakie odpowiadają za syndrom sztokholmski. Z biologicznego punktu widzenia można powiedzieć, że człowiek współczesny jest zwierzęciem stadnym. Mówi się też o nas jako o istotach społecznych. Formowanie stada czy społeczeństwa na poziomie ponadjednostkowym zawiera w sobie mechanizmy, dzięki którym ludzie podporządkowują się grupie lub ludziom silniejszym. Nie bez powodu nasze mózgi są wyposażone w neurony lustrzane, które odpowiadają nie tylko nie za empatię i współczucie, ale mogą także odbierać i przekazywać osobie, która jest atakowana, całą nienawiść i złość prześladowcy. W ten sposób się zabija i niszczy drugą osobę. Jest to też jeden z powodów, dlaczego w regułach postępowania z ludźmi, jakimi kieruje się każdy psycholog, jest zakaz okazywania agresji. Ludzkie umysły i mózgi są zbyt delikatne, żeby znosić takie ataki.

Łatwo jest zniszczyć każdą osobę, która jak Patricia Hearst, została wielokrotnie zgwałcona, potem zastraszana oraz zmuszona do wysłuchiwania godzin indoktrynacji oraz poddana praniu mózgu. U takiej ofiary pojawia się amnezja, a potem zostaje wciągnięta w urojenia swojego prześladowcy. Zaczyna powtarzać to, co chce usłyszeć oprawca, bo doświadcza fałszywych wspomnień. Tak jak porywacze Patricii Hearst działają również schizofrenicy i osobiście uważam, że ludzie którzy porwali panią Hearst byli chorzy psychicznie. Nie mam dostępu do akt sprawy, ale wnioskuję to na podstawie faktu, że tylko ona została skazana za napad na bank, a działalność tej grupy była tolerowana przez amerykańskie organy ściągania jeszcze na długo przed porwaniem tej młodej dziewczyny. Tylko osoby chore psychicznie mogą liczyć na taką wyrozumiałość policji czy prokuratury.

Patricia Hearst nie odeszła od swojej rodziny, bo się zakochała w terroryście. Jej historia jest przerażająca i polecam przeczytać jej autobiografię, zanim ktoś zacznie opowiadać, że wszystko robiła z miłości. Mieszkała ze swoim prawdziwym facetem, w którym była zakochana po uszy. Była tak zakochana, że zamieszkała z nim pomimo protestów rodziny. Nie znała swojego porywacza zanim nie wdarł się w jej życie i doprowadził torturami do szaleństwa (bo trudno wciągnięcie w czyjeś urojenia nazwać inaczej).

Świadomość Patricii Hearst została zmieniona w czasie prania mózgu i w całym procesie wywoływania syndromu sztokholmskiego w takim sposób, że tak jak chcieli jej porywacze i kaci w jednym, zaatakowała werbalnie swojego ojca. Odwołała wszystko po ustąpieniu syndromu.

Rodzina Patricii Hearst doprowadziła do skazania jej porywczy, chociaż za inne przestępstwa, o ile mi wiadomo, nigdy nie odpowiedzieli.

Jeśli ktoś potrzebuje źródła, to służę tutaj. Możliwe, że za jakiś czas zrecenzuję autobiografię Hearst. Dodam jeszcze tylko tyle, że osoba cierpiąca z powodu syndromu sztokholmskiego jest nieszczęśliwa, chociaż nie potrafi powiedzieć dlaczego. Ratuje ją rozpoczęcie walki i uświadomienie sobie, co się stało i co było jej prawdziwą decyzją, a co postępowaniem podyktowanym przez lęk. Postawienie się swoim oprawcom wymaga odwagi, tym bardziej że trzeba przedrzeć się przez wypartą traumę, która wywołała rany psychiczne i wywołała podporządkowanie się, które zostało osiągnięte przez przemoc. Mechanizmy traumy i odzyskiwanie prawdziwych wspomnień to tortura, chociaż ofiara syndromu sztokholmskiego cieszy się z powrotu do zdrowia. I jedyne, co może powiedzieć prześladowcy to – cytując postać z Labiryntu – „you have no power over me”.

Wyższe sfery

Od zawsze twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak „wyższe sfery”, chyba że mówimy o sferach niebieskich. Istnieje wyższa klasa społeczna, a wszelkie „sfery”, to zabawa dla snobów z ich balami i tonami. Powiedziałam to samo na przyjęciu, które zorganizowali rodzice Piotra w latach dziewięćdziesiątych i zawsze tak będę mówić.

Nie zamierzam zaprzeczać mojej lewicowości i przestać dissować snobów, zresztą jestem za to właśnie lubiana. A z uwagi na pochodzenie mojego pradziadka wszystko, co mówię, zaprzeczając istnieniu „wyższych sfer” jest traktowane z dużą sympatią, bo świadczy o tym, że się nie wywyższam.

Po prostu ja sobie mogę pozwolić na takie akcje. Nawet jeśli mam puste konto.

Istnieje też klasa rządząca, ale akurat nimi też nie zamierzam się przejmować, bo to też nie jest nikt ważny.

I jeszcze na koniec najważniejsze. Ze względu na krążące o mnie i moich rodzicach kłamstwa, których podstawą są urojenia schizofreników, rodzice Piotra wszystko już dawno temu zweryfikowali za pomocą najlepszej w Warszawie agencji detektywistycznej, która też sięgnęła do tego, co wie o mojej rodzinie norweska ambasada. Wszystkie materiały (łącznie z tym, co Nycz o mnie kłamie) zostały przekazane Policji. Tacy ludzie jak rodzina Piotra lubią mieć pewność, z kim się zadają, a ja zawsze zaprzeczałam oskarżeniom, jakie wysuwał wobec mnie pedofil Nycz. Piotr mnie z tym skonfrontował dawno temu, bo się poznaliśmy w latach osiemdziesiątych w czasie konwentu i na całe szczęście wolał ze mną porozmawiać, zanim mnie do końca skreśli. Poprosiłam o to, żeby jego rodzice, mając na to środki, sami wszystko sprawdzili. Zostaliśmy prześwietleni, jak chyba nikt inny ze znajomych Piotra. Jestem dokładnie tą osobą, za jaką się podawałam. A Renata i Rafał są dokładnie nikim.

Śmieszą mnie więc groźby Nycza, że sądownie będzie „szukał moich dzieci”, albo udowadniał, że „jestem żoną Rafała”. Jest na tyle głupi, że chce udowodnić, że w takim razie „Renata jest moją krewną”, że w takim razie „obie jesteśmy norweskie szlachcianki”. No więc nie, proszę pana, zbiedniała szlachta pracuje, a nie kradnie, jak Renata. Pracuje, a nie daje dupy za pieniądze, jak Renata i jej brat robili, gdy byli dziećmi. Żaden szlachcic na coś takiego by nie pozwolił, ani tak by dzieci nie wychowywał, jak ona z bratem zostali wychowani. Szlachectwo zapewnia, że ludzie zostali wychowani w odpowiedni sposób i przekazano im odpowiednie wartości. Szlachcianki nie da się skurwić. Będzie wolała zamiatać podłogi.

Nie mam z tą panią i jej bratem nic wspólnego. I nic z ich urojeń nie jest prawdą.

Nazwisko to nie szlachectwo. Szlachectwo to pochodzenie i odpowiednie wychowanie. Mój pradziadek miał tylko córki. Dwie wróciły do Norwegii. Trochę szkoda, że moja babka, która popełniła mezalians, nie nadała swojego nazwiska mężowi, miałabym fajne norweskie zamiast polskiego. Chociaż prawdę mówiąc, nie wypadało facetowi przybierać żeńskiej formy nazwiska, a polskie prawo nadałoby Polakowi dokładnie taką formę nazwiska, jaką nosiła jego wybranka. Oboje byli bardzo w sobie zakochani, a dziadek Polak był bardzo dobrym i inteligentnym człowiekiem, więc pradziadek pozwolił na ten ślub – tym bardziej, że zagrozili samobójstwem. Do końca życia dziadkowie ze strony ojca byli bardzo kochającą się, szczęśliwą parą.

Mój tata przewidział, że będę musiała toczyć walkę ze schizofrenicznym potworem w sutannie jeszcze po jego śmierci. Ale zawsze powtarzał mi, że mam pamiętać, że pochodzimy od groźnego wikinga i że jak on mam się nigdy nie poddawać. Cokolwiek i ktokolwiek stanie na mojej drodze, musi pamiętać, że nawet jeśli widzi przed sobą pozornie słabą ciemnowłosą po mamie kobietę, to za mną stoi wściekły wiking, założyciel rodu i pamięć o nim zawsze ma mi dodać sił. Więc zawsze wstanę i będę dalej walczyć.

Mam też geny Ragnara. Jego wnuczka, córka duńskiego króla Bjørna, wyszła za Norwega.

I chociaż pedofil Nycz wrzucił mnie do dołu z wężami, jak chrześcijański król wrzucił Ragnara Lodbroka, który nie chciał się dać ochrzcić, tylko pozostał wierny swoim Bogom, to w przeciwieństwie do Ragnara w nim nie zginęłam, tylko wydusiłam wszystkie węże i żmije. I będę je tropić i nękać dalej.

Ragnar Lodbrok jest dla mnie wzorem osobowym i będę czerpać z niego dumę, bo się nie ukorzył, tylko trwał przy swojej religii. Obiecałam tacie w dzieciństwie, że tak samo jak on i Lodbrok nie dam się złamać, cokolwiek mnie spotka. I zawsze będę poganką. I że zajebiemy pedofila. Taty już nie ma, ale dokończę sprawę solidnie, tak jakby przy mnie dalej stał.

Ścieżka lewej ręki

Pewien hierarcha po tym, gdy zgwałcił mnie oralnie,(1) uważa mnie za swoją własność, co jest częstym urojeniem gwałciciela, tak samo jak to, że ofiara była chętna(2). Byłam więc zmuszona rozmawiać z tym zbirem conajmniej kilka razy, bo wyobraził sobie, że będzie mi układać życie. Próby kontrolowania swojej ofiary, to również jest typowe zachowanie gwałciciela. Przy czym te typowe urojenia gwałciciela nie są urojeniami, które by świadczyły o takiej chorobie psychicznej, żeby był zwolniony z odpowiedzialności karnej. A niestety jako dziecko usłyszałam, że nie da się go wsadzić do więzienia, bo został uznany, mylnie moim zdaniem, za schizofrenika. Jego schizofreniczne jazdy były i są czerpane z opowieści moich schizofrenicznych znajomych z podstawówki oraz ich ojca. Sam nie ma typowych dla schizofrenii objawów. Oszem jest pedofilem, wychowanym przez pedofila i to widać w jego postawie i poglądach.

Powiedziałam mu, że jestem jak najbardziej satanistką, czarną Wiccą. I że moja ścieżka jest „Ścieżką lewej ręki”. Nycz zna okultyzm na tyle, żeby zorientować się, że wiem, o czym mówię. W żaden sposób nie zgodziło mu się z tym, co faktycznie o mnie myśli. Nadal chyba uważa, że wpychając dzieciom i studentom penisa do ust ich „wyzwala” i „umoralnia”. Jego ofiary zabijają się, bo zostają zaszczute i są niewinne. Ludzie, którzy są winni nie popełniają samobójstwa, bo niesprawiedliwość ich tak nie boli.

Tak zginął mój pierwszy chłopak, był już studentem. Do mojej szkoły przyszła jego mama i mi opowiedziała, co go spotkało i że już nie żyje. Nie wiedziałam wtedy, jak się ratuje takich ludzi. Noszę pentagram między innymi na pamiątkę tej znajomości.

Bartosz pochodził z religijnej rodziny, która nigdy nie wątpiła w Kościół. Był ministrantem. Niesprawiedliwość tego, co go spotkało (gwałt i zaszczucie przez pedofila, gdy był dzieckiem), sprawiła, że został satanistą. Był metalem i perkusistą. Miał całą karierę przed sobą i marzył, żebym była jego wokalistką. Był pierwszym blondynem wśród wszystkich moich blond sympatii.

Ja sama zareagowałam na pedofila i pedofilską indoktrynację w podobny sposób, czyli odrzuceniem chrześcijaństwa i już jako dziecko z pierwszych klas podstawówki zadecydowałam, że jestem poganką.

Kościół sam sobie wychowuje śmiertelnych wrogów. Całe życie studiowałam, także na własną rękę, wszystko co mi mogło pomóc w walce z tymi potworami w sutannach. Bo jakoś nie chcą się ode mnie odpierdolić.

Moich przyjaciół i mnie spotkało tyle potworności, że straciłam wiarę w zasadę karmicznego trójpowrotu. Samo się nie stanie, bo świat jest we władzy złego, szalonego Boga. Sprawiedliwość można osiągnąć tylko dzięki ciężkiej pracy – na przykład organów ścigania i współpracujących z nimi ludzi. Pojęcie karmy zakłada, że świat sam się naprawia, a winni są ukarani. Nic takiego z automatu się nie dzieje. To jest jak z entropią – jeśli nie będziemy ciężko pracować, wszystko co nas otacza rozpadnie się w pył, a zbrodniarze będą kwitli i popełniali coraz bardziej przeraźliwe zbrodnie na najbardziej niewinnych i delikatnych.

Zapomniałabym o jednym – według Crowleya pentakl musi mieć odpowiedni rozmiar. Noszę pentagram i jak najbardziej wpisany jest w podwójny krąg. Chociaż jest niewielki. Ma mi przypominać kim jestem i co przeżyłam. Kupiłam go sobie sama u metaloplastyka na Starym Mieście w Warszawie. Pierwszy, jaki posiadałam, zerwała mi z szyi wariatka Renata, gdy byłam studentką. To jedna z wielu rzeczy, które mi ukradła. Zapomniałam, że powinno się pentagram nosić na rzemieniu, żeby go nigdy chrześcijanie nie dali rady zerwać.

W końcu go sobie odkupiłam, bo muszę położyć kres pomówieniem o jakiekolwiek związki z Nyczem lub klerem. Kurwy Nycza to Rafał i Renata, zawsze chętne mu służyć. W zamian on jest ich możnym protektorem.

⛧⛧⛧

(1)Pomógł mu Rafał i jego ojciec najpierw mnie wiążąc – piszę o tym, bo w ramach tortur psychicznych, czyli prania mózgu, hierarcha zapewniał mnie fałszywie, że „nie wie, jak to jest kogoś zgwałcić”. Zaznaczę tylko, że gdyby wszystkie jego ofiary były chętne, nie musiano by ich mu wiązać i bić, tak jak związano mnie i Bartosza. Za dużo poznałam jego ofiar, żeby uwierzyć w jego jakiekolwiek zapewnienia, że tym swoim penisem „leczy” i że wszystkie jego stosunki były konsensualne. Mam nadzieję, że to ja wyleczę tego skurwiela z jego urojeń na mój temat. Niestety Bartek nie żyje, chociaż Nycz jak zwykle fałszywie, żeby tylko uspokoić swoją ofiarę wmawiał mi, że chłopak żyje. Chyba go pomylił z Michałem, bo bełkotał, że go gdzieś widział.

(2) Trudno było mnie uznać za chętną. Miałam osiem lat, zostałam związana i pobita. Błagałam skurwiela o litość, tłumaczyłam mu, że nie jestem dziecięcą prostytutką, że tego nie chcę. Ale ojciec Renaty za to wziął pieniądze i musiał dostarczyć, co obiecał. Zostałam ponownie pobita i zastraszona. Nie miał litości, tak samo jak inni moi oprawcy, czyli Rafał i jego ojciec. Stało się to wszystko przy zachwycie Renaty, która się przypatrywała szczęśliwa, że może „udowodnić”, że jej urojenia, że mam dwanaście lat i jestem kurewką, są prawdziwe. Nikt z tego pedofilskiego gangu nigdy nie był dla mnie nikim bliskim, ani mnie przed nikim nie „ratował” – jest odwrotnie, są osobami, które zniszczyły mi życie i zaszczuły, czasem na śmierć, wiele wspaniałych osób, które były mi równie bliskie, jak moi krewni. A w niektórych przypadkach nawet bliżsi.

Imbecyl z Warszawy

Od dzieciństwa mam na karku imbecyla z Warszawy, Ryszarda N.

Był znajomym mojej katechetki i dowiedziawszy się o tym, co mnie spotkało w podstawówce (szczegóły na blogu), postanowił się wtrącić. Sam, jak mówi, ma niespełna 80 IQ (to dane oficjalne ale – jak mi się pochwalił, a prawie wszystko można z imbecyla wyciągnąć, jeśli wie się, o co pytać – zakonnice podpowiadały swojej grupce podopiecznych podczas testów na inteligencje, więc realnie to IQ może być jeszcze niższe, jak dla mnie jest imbecylem, wykazuje się charakterystycznymi cechami psychiki), ale nie przeszkadza mu to w uważaniu się za osobę najlepiej poinformowaną w moich sprawach. Tak samo jak Kościół czerpie informacje od moich znajomych z podstawówki, czyli od schizofrenicznego rodzeństwa, Renaty i Rafała. Powiem więcej, nie tylko czerpie od nich informacje, przyjmuje także dokładne instrukcje jak ma kłamać i za kogo podawać, żeby mógł udanie manipulować ludźmi i nastawiać ich przeciwko mnie. A dodatkowo nigdy nic nie rozumie. Kolejny raz dementuję, nie jest to nikt, z kim byłabym spokrewniona. Każda osoba, którą znowu przyłapię na opisywaniu go jako mojego krewnego, czy też powoływaniu się na niego jako wiarygodne źródło, będzie musiała się spotkać się ze mną w sądzie cywilnym. Już możecie mi przysyłać opisy takich sytuacji oraz nazwiska osób, które dalej mnie szkalują w ten sposób.

Imbecyl z Warszawy, Ryszard N., nie jest moim wujkiem, a przede wszystkim NIE JEST, powtarzam, NIE JEST psychoterapeutą. Chociaż lubi się za takiego podawać, bo ludzie mu dają za to pieniądze. A lubi pieniądze.

Prawda jest taka, że wszystko, co Ryszard mówi, jest mu podpowiedziane przez schizofreniczkę Renatę. Jest jedną z osób, z którymi Renata podzieliła się forsą, którą dała radę zdobyć podstępem i kłamstwem, bo w ogóle nie powinny do niej trafić. To że ma urojenia, że jest bogata, tylko musi „odzyskać” pieniądze, które jej „ukradziono”, nie zmienia faktu, że jest łajzą z marginesu społecznego, na który wysłała ją jej choroba i tępota osób, które jej zaczęły „pomagać”, zamiast skierować na leczenie. Moja mam była jednym z lekarzy, którzy próbowali ją namówić na wizytę u psychiatry, gdy była jeszcze dzieckiem z tej samej podstawówki, co ja. Od dawna wiem, że jest chora i nie należy wierzyć jej urojeniom.

Wbrew temu, co imbecyl Ryszard mówi, nie jest Ryszardem Nowakiem z Gdańska, chociaż za takiego zaczął się podawać. Z początku zupełnie nie skojarzyłam człowieka, żaden mój bliski, więc słysząc, jak się nazywa, zaczęłam go wypytywać, czy jest tym Ryszardem Nowakiem, który wytoczył sprawę Nergalowi o obrazę uczuć religijnych. Tym bardziej, że religijnie i politycznie jest jego klonem. Mój imbecyl, uznawszy, że Ryszard z Gdańska jest jakimś, kurde, hirołem i autorytetem, zaczął się za niego podawać w nadziei, że w ten sposób na mnie wpłynie i doprowadzi do szczęśliwego dla schizofrenika Rafała zakończenia intrygi.(1) Czyli że namówi mnie na ślub kościelny (like, what the fuck?) ze schizofrenikiem Rafałem, który wedle jego urojeń jest moim mężem po ślubie cywilnym i podobno mamy wspólne, już dorosłe dziecko (wiecie, to ma być ta urojona „Michalina” w której roli występuje moja siostrzenica), więc należy naprostować moje drogi i zmusić do uregulowania moich spraw w taki sposób, żeby Kościół był zadowolony. Czyli ma być ślub kościelny. I nieważne, co ja na ten temat myślę i czy mi się to w ogóle podoba. To skandal jak bardzo nie jest brane pod uwagę moje zdanie, czyli osoby najbardziej zainteresowanej, za to wszyscy próbują zrobić wszystko, żeby przypodobać się dwójce schizofreników. I to wszystko dzieje się w środowisku fantastów, czyli wydawałoby się ludzi światłych, bo fantastykę rozumieją ludzie inteligentniejsi, którym nie przeszkadza abstrakcja niektórych rozwiązań, czy odejście od znanej rzeczywistości, i którzy się w takiej narracji nie gubią. A wiem też, i to boli, że do Renaty, oprócz Krystyny dołączyło jeszcze stadko idiotek, które również się uważają za pisarki i zawiązały pakt przeciwko mnie, nawołując do cancellingu (czyli śmierci społecznej) mnie jako pisarki czy osoby. Jakby nie wystarczyło idiotki, z którą studiowałam, czyli pani Szkwał.

Jakby tego było mało, schizofreniczka Renata również zaczęła mieć urojenia, że jestem z Gdańska, więc zaczęłam być zmuszana przez jej gang pomagierów do przyznania, że również w tej kwestii wszystko, co ona o mnie mówi jest prawdą. Jej urojenia całkowicie ignorują fakt, że chodziłam do warszawskiej podstawówki i tam mnie zaczepiła, już wtedy prezentując cały zestaw urojeń na mój temat. Nigdy nie była moją przyjaciółką, ale lubi za taką uchodzić, żeby w ten sposób uwiarygadniać przed ludźmi swoje kłamstwa na mój temat. Nie jest moją przyjaciółką i nigdy nie była. Nic o mnie tak naprawdę nie wie.

Wszystko, co ona i jej brat o mnie opowiadają to czysty bullshit. I tylko tak to mogę skomentować. Bullshit! Tak samo nieprawdą jest wszystko, co mówi Barbara czy Ryszard, albo Krystyna.

Na blogu wisi moja apostazja, więc odpierdolcie się ode mnie. Zdobyłam też zaświadczenie o stanie cywilnym wedle którego jestem panną, więc odpierdolcie się podwójnie. W życiu nie powinniście mnie nękać!

Pomyśleć tylko, że ci schizofrenicy i ten imbecyl wciągnęli w to nie tylko różne ważne figury z Kościoła, ale też z polityki, które próbowały mnie przekonać, że Rafał jest moim mężem i ogólnie bohaterem moich snów. I że w nagrodę za przyznanie im racji, będę mogła robić karierę polityczną.

Moje sny są nadal metalowe i fantastyczne, więc bardzo źle trafili. W życiu nie będę pracować dla PiSu. Obraziło mnie to tak bardzo, że bardziej się nie da.

Wcale się nie dziwię, że jeden z moich niedoszłych teściów, Profesor psychiatra, miał zwyczaj w każdy wolny dzień robić sobie reset i pić wino, najlepiej na działce za miastem. Całe życie z wariatami, współczuję tego zawodu…

Ja też mam dosyć.

Jeśli ktoś się zastanawia, to zaszczucie przez koleżanki pisarki – oraz fanów – jest wytłumaczeniem, dlaczego nie piszę. Mam dosyć fałszywych oskarżeń moich znajomych o gwałty, nie mówią o oskarżeniach mnie, jako kogoś, kto miał niby zniszczyć tę paranoidalną schizofreniczkę Renatę. Ci schizofrenicy i imbecyl zaszczuli na śmierć również mojego pierwszego chłopaka, metala, który już i tak dosyć wycierpiał, bo jako dziecko został również zgwałcony przez księdza. Bartek mnie nie zgwałcił, był moją pierwszą miłością. Został doprowadzony przez nich do samobójstwa, tak samo jak dwójka innych moich znajomych i jeszcze ktoś inny z mojej podstawówki. Nie życzę sobie też, żeby wobec Adama padały jakiekolwiek oskarżenia w fandomie. Tępe plotkary, wielbicielki schizofreniczki Renaty, która podaje się za królową Norwegii (ciekawe, co na to by powiedział król Harald V?), mają sobie dać siana i się zająć sobą, jeśli nie potrafią zrobić niczego produktywnego, tylko niszczą niewinnych ludzi, tylko dlatego że stałam obsesją i treścią urojeń durnego schizofrenika, z którym chodziłam do podstawówki. Urojenia Rafała na temat tych gwałtów, których niby mieliby się dopuścić moi dobrzy znajomi, wynikają z jego obsesji, jaką ma na moim punkcie oraz choroby psychicznej. Nigdy z nim nie rozmawiam, więc nie mogłam w rozmowie z nim na nikogo się skarżyć i się nie skarżyłam. Jedyni moim gwałciciele to Nycz, Rafał i jego ojciec.

Do tej pory nie przebolałam śmierci Bartka i moich innych przyjaciół, i nie będę mieć żadnych zahamowań wobec ludzi, którzy próbują zaszczuć kolejne osoby, tylko dlatego, że jakiś schizofrenik lub imbecyl sprzedał im jakaś zachwycającą plotkę, którą idioci mogą się posłużyć, żeby zorganizować sobie lincz. Doprowadzić do czyjejś śmierci samobójczej jest aż za łatwo, niestety. Zabijają się przede wszystkim niewinne osoby, które szczególnie boli, że są tak niesłusznie i niesprawiedliwie traktowane. Sama też byłam zaszczuwana i nakłaniana do odebrania sobie życia, skoro mówię coś innego niż schizofrenicy, tym bardziej, że miałam niby „skrzywdzić” tę paranoidalną schizofreniczkę Renatę (nic tej piczy nie zrobiłam oprócz tego, że jestem zdrowa, zdolniejsza od niej i wbrew jej marzeniom jeszcze żyję, więc nie może przedstawić sfałszowanego testamentu, bo Nycz jej poświadczy wszystko, jak się dowiedziałam). Za wiele osób to spotkało. Ma się to skończyć. Mam dosyć ratowania zaszczuwanych przez gang Renaty i Rafała, tym bardziej że nie wszystkich udaje mi się uratować. Fałszywe oskarżenie o gwałt na kobiecie łagodnych gejów, jakie miało miejsce w latach dziewięćdziesiątych, to już był szczyt bezczelności tego gangu. Doliczyłam się sześciu osób fałszywie oskarżanych przez schizofrenika o gwałt na mnie, a to tylko zgrubne obliczenia, to są osoby o których wiem. A o ilu nie wiem? Rafał oskarża praktycznie każdego mężczyznę, z którym serdecznie rozmawiam, bo gdzieś zobaczył go przypadkiem w moim towarzystwie, lub tylko usłyszał od kogoś, że jest moim znajomym. Przestańcie mu donosić i informować go, co robię. Przestańcie też tego wariata słuchać.

I w to wszystko wchodzą panie, które uzgodniły, że się przeciwko mnie zmówią, żeby ratować Renatkę i Rafałka. Bo mam ich podobno przeprosić, jak też Ryszarda. Czyli tego imbecyla, który nigdy nie był ze mną spokrewniony. Już widzę, jak to zrobię. Dorośnijcie, tępe picze! Już czas!

Nikogo nie obrażono religijnie tak bardzo ja mnie. Taką mam ostatnią refleksję na ten temat jako poganka i Wicca.

⛧⛧⛧

(1) Z tego, co ten imbecyl bełkocze, można zrozumieć, że razem z Nyczem uznali, że jestem opętana (czy coś w ten wzorek), skoro to, co mówię, nie zgadza się z opowieściami Renaty i Rafała i upieram się, że słucham metalu, więc zastosowano zaoczne egzorcyzmy, podczas których mnie ponownie ochrzcili. I w ten sposób ten imbecyl został moim „ojcem chrzestnym”. Nie wiem, czy ma żonę i kto występuje jako moja „matka chrzestna” wśród tych idiotów, ale podejrzewam, że ktoś taki też się znajdzie i też będzie świadomie kłamać, między innymi, że jest z Gdańska, chyba że to jest ktoś z Krakowa. Ktoś wie? Bo ja nie wiem.

Oportuniści

Oprócz zawodowych przestępców wywodzących się z przestępczych rodzin istnieją również oportuniści, czyli ludzie, którzy w innych warunkach nie popełniliby żadnych przestępstw, ale mając okazję się wzbogacić, postanawiają grać nieczysto. Jako oportunista zaczyna bohater serialu Breaking Bad, żeby szybko przejść na zawodowstwo w takim stylu, że zadziwił nawet zawodowych przestępców.

Osoby chore psychicznie bywają często ofiarami świata przestępczego, ale również ludzi wywodzących się z innych środowisk. Chodzi nie tylko o okradanie tych godnych współczucia chorych, ale również namawianie ich do takiego postępowania, żeby samemu się wzbogacić.

Takimi ofiarami oportunistów są Renata oraz Rafał. Zacznijmy od mojej podstawówki, kiedy dzięku swojej schizofrenii stali się łatwymi łupami dla kościelnych pedofili i nikt z ich środowiska nie reagował, bo ich ojciec był tak samo chory. Ja za to musiałam wysłuchiwać na przerwie bełkotu Rafała, że jest „kimś”, bo dostał pieniądze za zrobienie laski księdzu. Renata postępowała podobnie.

Przypomnę czym kieruje się w swoim postępowaniu schizofrenik. Jak już gdzieś napisałam wcześniej jest Gollumem, czyli przypisuje sobie wszystko, co „błyszczy”, bo kieruje się zawiścią. Ofiarom swojej obsesji za to przypisuje wszystko czego się wstydzi. Czyli z ośmioletniej dziewczynki pływaczki robi dwunastoletnią kościelną kurewkę. Z narzeczonej bogacza robi kogoś z nizin społecznych, a z siebie damę z „wyższej sfery”.(1)

Schizofrenik popełnia przestępstwa, kierując się swoimi urojeniami, bo czuje potrzebę zmienienia świata, żeby dopasować go do świata swoich urojeń. Jeżeli chodzi o Renatę i Rafała od lat upominałam się, żeby wszystko, co mówią weryfikować. Niestety otoczyli się oportunistami, którzy postanowili im pomagać w nadziei, że im również uda się wzbogacić, skoro Renata i Rafał rozpowiadali, że są bogaczami, którzy muszą odzyskać swoje środki.(2) Razem oszukali mojego byłego na dużą sumę pieniędzy, przekonując go, że Renata jest moją najlepszą przyjaciółką, a numer bankowy, który podaje należy do mnie. Mój były chciał mnie pomóc, a nie Renacie. Nie byłam w stanie temu zapobiec, bo byłam fizycznie odsunięta od mojego byłego, a potem brutalnie zaszczuta. Już wtedy ta kradzież została zgłoszona, ale nic nie można było zrobić, bo Prokuratura nie karze ludzi chorych psychicznie jak Renata. Zapomniano wtedy o tym, że jej gang, czyli ludzie którymi się otoczyła, są zdrowi psychicznie, chociaż głupi.

Z tego co wiem, wiele lat później mój były narzeczony zdążył przed śmiercią zgłosić tę kradzież i oszustwo Policji prawidłowo, bo w końcu się połapał w sytuacji po tym, gdy mógł spokojnie ze mną o tym porozmawiać. Gang Renaty popełnił nie tylko to jedno oszustwo, dzięki któremu się wzbogacili, zniszczyli tyle osób, popełnili tyle przestępstw, również żeby ukryć, co zrobili, że pójdą siedzieć. Owszem, prawo patrzy łaskawiej na ludzi, którzy nieświadomie kierują się tym, co im opowiedzieli chorzy psychicznie, ale nie wtedy kiedy umyślnie kłamią i prześladują ofiary obsesji schizofreników nawet po tym, gdy już im wszystko wytłumaczono, a oni sami podobno zrozumieli.

W schemacie w jakim działają przestępcy zawodowi mieści się wymóg szczodrego opłacania swoich pomocników po udanym skoku, dlatego przestępcy z reguły nie mają pieniędzy, bo się nimi dzielą z innymi przestępcami. Muszą więc dalej popełniać kolejne przestępstwa.

Analogicznie Renata z pieniędzy, które ukradła, kupiła sobie tylko mieszkanie (według jej słów nawet nie zostało odpowiednio wyposażone), a resztę przeznaczyła na łapówki dla swojego gangu. Wiem kogo opłaciła i wiem, jakie kłamstwa na mój temat rozpowiedziały te osoby. To że są oportunistami, a nie zawodowymi przestępcami, nie znaczy, że nie staną przed sądem.

I mam dosyć prób szantażowania mnie kłamstwami oraz urojeniami Renaty na mój temat w celu wyciagnięcia ode mnie dużej kasy. Nawet jeśli złapię kontakt z rodziną mojego byłego, to na pewno nie po to, aby prosić o pieniądze, żeby moim prześladowcom płacić haracz za milczenie.

Wolę sama wszystko ujawnić. Każde przęstepstwo, jakie wobec mnie popełniono, cokolwiek co mi się nie spodoba, wyląduje na tym blogu.

⛧⛧⛧

(1) Dla ludzi o ubogim języku – nie ma takiego złożenia w polszczyźnie. Jest albo jakaś sfera (na przykład zainteresowań), albo wyższa klasa (społeczna). Tak się składa, że ten błąd językowy bardzo razi ludzi z wykształceniem, nie tylko osoby z wyższej klasy.

(2) W ramach „odzyskiwania” tego, co jej schizofreniczny mózg uznał za „swoje”, Renata bezczelnie ukradła mi na moich oczach buty do treningów. Przylazła za mną ze swoim gangiem do klubu sportowego i zaczęła mnie tam prześladować. Kradła mi też precjoza, notatki oraz inne rzeczy. Wszystko zgłoszone Policji. Mam nadzieję je wszystkie odzyskać (oczywiście oprócz butów, bo nie będę nosić czegoś, co ta żmija miała na sobie).

Konfabulacja

Muszę wyjaśnić jedną rzecz – nękający mnie Ryszard nie jest pieniaczem sądowym, który prześladował Nergala. Ryszard pomagający Renacie i Rafałowi jest ciemnowłosy i tak naprawdę nie wiem, jak się nazywa. Podejrzewam, że jest z Warszawy, wbrew temu, co twierdził. Możliwe też, że nie ma na imię Ryszard, tylko tak bredził, w celu zmylenia mnie. Za wariatami i ich pomagierami się nie trafi nigdy i najlepiej z nimi nie rozmawiać.

W zasadzie nie wiem, wedle czyjego urojenia miałabym być z Gdańska, Ryszarda, Rafała, czy Renaty i nie za bardzo mnie to interesuje, chociaż mam podejrzenia, kiedy zaczęły się te opowieści. Zbyt dużo straciłam czasu na zastanawianiu się, o co tym ludziom w ogóle chodzi.

W sumie też nie wiem, czy ten Ryszard nie jest przypadkiem tylko idiotą, który wydaje się być schizofrenikiem, bo napędza go schizofrenia mojej koleżeństwa (czyli Renaty i Rafała) z podstawówki, którym pomaga i szczerze wierzy w każde ich słowo. Możliwe też, że celowo kłamał, żeby mnie zmanipulować. A po co, to należałoby jego zapytać. Powiem tylko, że wariaci i imbecyle lubią inscenizacje oraz podszywanie się pod innych ludzi, szczególnie gdy sobie wymyślą, że mogą w ten sposób kogoś „wyleczyć” i dostosować świat do urojeń ulubionych schizofreników. I nie należy się tym przejmować.

Mam nadzieję, że nikt mu nie wybaczy udawania mojego wujka, czy też chrzestnego z Gdańska, i okłamywania ludzi na mój temat. Robił tak, żeby mieć na mnie wpływ, bo był przekonany, że nie mam żadnych krewnych i powinnam się ucieszyć, że chce mną zarządzać. A jego jedyny wpływ to dewastacja wszystkiego, co tylko mógł mi zniszczyć.

I chociaż ten wpis nazwałam „konfabulacja”, to muszę zaznaczyć, że celowe kłamstwo w celu zmanipulowania kogoś, to nie jest niewinna konfabulacja, to oszustwo. Konfabulacje – szczególnie te, które wypełniają luki w pamięci – są niezależne od woli człowieka, który nie chce skłamać. Ale jeszcze inną sprawą – i to kryminalną – jest fałszywe wspomnienie (wmówione przemocą i zastraszeniem pod dyktando schizofreników). W tej kwestii będziemy się wcześniej czy później z tym panem, który lubi udawać „psychoterapeutę”, widzieć w sądzie.

Mandat

Musiałam usuwać wariatów z mojego mieszkania jeszcze, gdy byłam studentką. Przyszli za mną z uczelni, a przynajmniej tak myślę. Wyśledzili, gdzie mieszkam i zadzwonili do drzwi. Ku zdziwieniu mojej mamy wleźli do środka obwieszczają, że jeden z nich to mój „wujek”, a drugi „mąż”, który uważał, że ma prawo z nami mieszkać, bo jest „u siebie” – czyli oczywiście naszli nas Ryszard z Rafałem. Wmawiali nam, że mam jakieś dziecko z Rafałem i że mieliśmy ślub cywilny. Moje zaświadczenie o stanie cywilnym twierdzi inaczej. Nie mówiąc o mojej pamięci, nie mówiąc o pamięci moich krewnych. Chociaż tych argumentów wariaci nie przyjmują do wiadomości, bo ważniejsze są dla nich ich własne urojenia i wsparcie, jakie dostali od Kościoła.

Przeraziłam się tak, że wzięłam z kuchni nóż, stanęłam broniąc siebie i mamy, a drugą ręką sięgnęłam po telefon, błagając Policję, żeby ich usunęła z naszego mieszkania. Przyjechał patrol i panowie schizofrenicy zostali wyprowadzeni na zewnątrz. Niestety później również przychodzili do nas i nękali moją mamę swoimi urojeniami na nasz temat, która jako lekarz próbowała ich namówić na leczenie. Miało to bardzo zły wpływ na jej psychikę i w końcu jej też zniszczyło życie.

W końcu podjęłyśmy decyzję o kupnie psa obronnego. I w ten sposób w naszym życiu pojawił się Grendel, mieszkanka owczarka niemieckiego oraz belgijskiego. Bardzo mądry i posłuszny pies, który nikogo nigdy nie ugryzł bez powodu. Był warczącym argumentem, dzięki któremu schizofrenicy zrezygnowali z wdzierania się do naszego mieszkania. Wkurzeni, że broni wejścia, polecieli na niego skarżyć Policji, ale nie muszę chyba dodawać, że wszelkie oskarżenia były nieprawdziwe i mandat, który miałam już zapłacić, został cofnięty po moim proteście i prośbie, żeby spojrzeć dokładniej na to, kto się skarży, co nam zrobił i jak różne zajścia opisywali świadkowie.