Z każdym z moich byłych miałam analogiczne przeżycia z dzieciństwa. Wszyscy byliśmy zaatakowani przez schizofreników, a później zniszczeni przez psychoterapeutę, który uznał, że to niemożliwe, żeby atakujący człowiek lub dziecko byli chorzy psychicznie, więc dopatrywał się jakiś problemów z socjalizacją.
Za każdym razem padał argument, że chorzy się leczą (co jest nieprawdą, zadowalają się niskopłatnymi zajęciami i hodują świra, bo im prawo na to pozwala i radośnie zaszczuwają na śmierć coraz to nowe ofiary) i że to niemożliwe, żeby byli stroną atakującą. Wszędzie więc tacy psychoterapeuci dopatrują się problemów po stronie swojego pacjenta, zamiast go wspierać. Podobno są w ten sposób szkoleni (w co nie wierzę – myślę, że są po prostu głupi). I dlatego właśnie wyrzucają za okno zasadę, że nie wolno im uwzględniać w diagnozie bełkotu innych ludzi, chociażby dlatego, że może być to właśnie zakłamany schizofrenik. Nie obchodzi ich także, że zgodnie ze sztuką, nie powinni słuchać nawet członków rodziny. Tylko pacjenta. Nie mówiąc już o sytuacji, kiedy załgany schizofrenik podaje się za członka rodziny.
Żeby było zabawniej, schizofrenik, który znajduje sobie psychiatrę czy psychoterapeutę, któremu skarży się na swoją ofiarę, jest opisany w podręcznikach jako klasyczna sytuacja, która nie może być podstawą działania czy diagnozy. Po prostu osoby chore psychicznie tak robią. Nie rozumiem więc osób z dyplomami, które na mnie poszczuli Ryszard, Renata czy Rafał. Nie rozumiem i kropka. To są podstawy diagnostyki. Nie wiem, jak można być takim głupim, żeby lekceważyć wszelkie zasady z podręczników i nadal uważać się za specjalistę.
W moim przypadku psychoterapeuta owszem nie słuchał moich rodziców, ale zamiast tego pobiegł do szkoły przesłuchać moich napastników – czyli jak już napisałam, prześladujących mnie schizofreników ze szkoły, z którymi się nigdy nie przyjaźniłam, oraz ich ojca, czyli mojego gwałciciela. Z tego, co wiem, za to godzenie ofiary gwałtu z oprawcami stracił prawo wykonywania zawodu, bo mój ojciec się zaopiekował tą sprawą. Niestety zdążył mi jeszcze zniszczyć życie pod dyktando zawistnej schizofreniczki, która nawet nie potrafi pływać. Przekonany o mojej złej socjalizacji, uznał że problemem jest moja sekcja pływacka i sterroryzował mnie tak, że straciłam po gwałcie pamięć i zabronił mi pływać. Jeden z moich byłych został w dzieciństwie potraktowany identycznie. Trzeba zweryfikować, jak tacy ludzie są szkoleni. Dzieci mają prawo konkurować w bezpiecznym otoczeniu kontrolowanym przez trenerów, którzy dbają o ducha sportu i wychowują dzieci na osoby, które sobie pomagają. I ja i mój były mogliśmy w sporcie wiele osiągnąć, ale przeszkadzało to psychoterapeutom, którzy uznali, że właśnie dobrych trzeba zniszczyć psychicznie, żeby stali się nikim. Bo tak chcieli zazdrośni schizofrenicy.
Inny mój były został moim zdaniem zamordowany przez niewłaściwą psychoterapię. Jako dziecko został porwany przez osobę chorą psychicznie, też był zgwałcony, bo trafił się również schizofrenik-pedofil, podobnie został poddany zastraszeniu oraz praniu mózgu. Tak samo cierpiał na syndrom sztokholmski, który wykorzystał jego psychoterapeuta, żeby go kontrolować przez całe jego życie.
Jego psychoterapia była fatalna. Psychoterapeuta zamiast zająć się jego fobią społeczną, zajął się znowu jego socjalizacją i wmawianiem, że ma wszystkim ufać. No sorry, nie w sytuacji, gdy na niego znowu mógł napaść jakiś schizofrenik, tym bardziej że urodziwi ludzie zawsze przyciągają wariatów. Był to strzał w stopę. Trzeba znać zagrożenie, a nie je ignorować. Schizofrenicy to realne zagrożenie i słusznie się ich unika. I nie należy im wierzyć, że są „najlepszymi przyjaciółmi” – bo nie są. Ufa się ludziom godnym zaufania, a nie znanym wariatom. Podobne bezsensowne było wmawianie mu, że nie powinien się bać niczego. Jest zdrowy poziom stresu i lęku, który pozwala zachować życie. Mercedes klasy A bez dodatkowego obciążenia waży ponad tonę. Nie trzeba studiować fizyki, żeby zdać sobie sprawę, jak bardzo niebezpieczny jest to przedmiot i że trzeba zachować wszystkie należne środki bezpieczeństwa, bo zagrożenie jest realne. Oceną zagrożenia zajmują się specjaliści i jeżeli gdzieś znajdują się pasy, to się je zapina. A nie słucha psychoterapeuty, który zapewnia, że nic się nie stanie.
Z jednym z moich byłych już nie nigdy nie porozmawiam, tak samo z jego mamą, bo przekonany przez psychoterapeutę, że nic mu nie zagraża, nie zapiął pasów. Wystrzegajmy się psychoterapeutów, którzy „uczą się nie bać”. Wypraszam sobie – nie chcę być już uczona, że mój gwałciciel i schizofreniczni prześladowcy są osobami, których „mam się nie bać”, i że mam mu dziękować za „opiekę”. Mam nadzieję, że ten dureń psychoterapeuta w końcu trafi do więzienia i przestanie udawać psychologa.
Psychoterapeuci nie mogą być tak głupi, żeby nie wierzyć w istnienie schizofreników na świecie. Powinni przejrzeć ponownie podręcznik, bo chyba zapomnieli, że osoby chorej psychicznie nie można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Bo nie. Najlepiej osoby chore psychicznie znają ofiary i tylko ich należy słuchać. Mam prawo nie przyjaźnić się z osobami, które za bullying zostały wydalone z mojej podstawówki, ale dalej łżą i rozprowadzają swoje urojenia na mój temat. Są chore tak samo jak Ryszard. Nie jest moim wujem.
A ja nie jestem z Gdańska.
Jestem cięta na psychiatrów za to, że u moich przyjaciół nie rozpoznali syndromu sztokholmskiego i zaszczucia przez osoby chore psychicznie, ale z tego co wiem, oboje zostali wcześniej sterroryzowani przez tego pseudo-psychoterapeutę działającego z fandomie oraz jego przyjaciół. Uważajcie na tego człowieka, bo kontakt z nim może się skończyć tragicznie. Ratowałam kogoś po jego „terapii”, więc wiem, jak bardzo może ludziom zaszkodzić.
Mam nadzieję, że naprawdę stracił już prawo do wykonywania zawodu psychoterapeuty, bo mój ojciec zgłosił jego przypadek Policji i wywalił z roboty (w sensie mój psychoterapeuta przestał być moim psychoterapeutą ze względu na swoje błędy, imbecylizm i zaszkodzenie mi, co zrobił zresztą celowo, bo wziął w łapę od jednego z moich gwałcicieli). A wiem, ile złamał zasad pracy z pacjentem. Nie chodzi tylko o sięganie do urojeń i celowych kłamstw schizofreników i gwałcicieli, podczas gdy podręcznikowo wolno mu rozmawiać tylko z pacjentem, to także zastraszanie i nękanie, które się ciągnie latami i celowe wywoływanie syndromu sztokholmskiego. Nie mówiąc o sięganiu do Freuda. Szkoda, że uznał za zasadne użyć w dyskusji którejś z teorii ze Średniowiecza lub Renesansu, bo tyle samo obecnie znaczą w dyskursie naukowym co Freud. Sądząc po jego zachowaniu, fałszywie ogłaszał się w prasie jako psychoterapeuta i jest oszustem, nie znającym podstaw swojego zawodu. Policja musi go prześwietlić, jakie rzeczywiście posiada zawodowe kompetencje, bo pewnie jak Ryszard żadne. Niech go ktoś zmusi do pokazania dowodu, bo nie pamiętam, jak się nazywa, a odpowiednie służby muszą mieć pewność, kim jest.
Ktoś taki nie może być dalej szanowany. Trzeba przed nim przestrzec ludzi. Mam dosyć ratowania różnych osób po jego „terapii” i podtrzymywania na duchu wybitnie utalentowanych dzieci, którym złośliwie psuje psychikę oraz zniechęca do sięgania po więcej i realizowania się w pełni. To samo zrobił ze mną. Musi się to skończyć.
Okłamywał Piotra podając się z mojego psychoterapeutę i ciągnął od niego kasę. Jedyne osoby, którym pomagał to schizofrenik z Gdańska i moi gwałciciele. Mam nadzieję go w końcu zabaczyć na sali sądowej.
Wszystkie osoby, które mogą coś o nim powiedzieć Policji, są proszone o znalezienie w Internecie adresu email swojego dzielnicowego i opisanie poczynań tej kreatury. Jest to najszybszy i najprostszy sposób, który nie dostarcza dodatkowej pracy dzielnicowym.
Pretty please! Zróbcie to dla mnie i dla innych jego ofiar, w tym ludzi których zaszczuł na śmierć.
I oczywiście nie jest to Prima Aprilis, chociaż bardzo żałuję.