Odpowiedzialność

Praktyczna strona wymierzania wyroków sądowych ma się nijak do odczucia różnych Zoś czy Grzesiów. Moim prześladowcom, którzy nigdy niczego nie weryfikowali, a części już zostało udowodnione, że padłam ofiarą gangu schizofreników z podstawówki, zawsze wydawało się, że „wystarczy przeprosić”. No więc nie, nie wystarczy przeprosić mnie za to, co mi zrobiono.

Wytłumaczyłam już w poprzednika wpisach, jak dokładnie wyglądała moja sytuacja w podstawówce i co tam rzeczywiście się wydarzyło. Byłam już przez kilku osłów przepraszana na zasadzie „ale chcieliśmy dobrze”. Mam dla tych ludzi bardzo złe wiadomości.

Zarówno psychologia jak i kryminologia bardzo lubi pojęcie osobistej odpowiedzialności. Psycholog wie, że z reguły ludzie kierują się swoimi raczej gorszymi instynktami. Większość naszego mózgu to stare struktury, które odpowiadają za stadne instynkty. Skąd też łatwo dochodzi do zmowy i zaszczucia kogoś, kogo grupa uważa za osobę nieodpowiednią. Oczywiście, taka grupa posługuje się wymówkami, które mają dać im alibi i uspokoić sumienia. Tak więc, ja miałam „dostawać pomoc”, bo „byłam chora” na „anoreksję”. Słyszałam też inne tego podobne bzdury. Wystarczy, że charyzmatyczny schizofrenik da sygnał do zaszczucia i ludziom gorszego sortu puszczają hamulce moralne. Prawda jest taka, że złośliwie zrobiono wszystko, żeby przez zaszczucie uniemożliwić mi powrót do sportu lub skorzystanie z propozycji aktorskich. Do tego, zaszczuwając mnie i terroryzując, że powinnam jeść tak dużo, że aż pęknę (a prześladowana osoba z reguły podporządkowuje się prześladowcom i zaczyna wykonywać ich polecenia) postanowiono mnie skreślić jako konkurentkę do ręki pewnego bardzo przystojnego faceta.

Osoba, które mnie tak potraktowała znała mojego byłego i doskonale wiedziała, kim jestem i że chcę wrócić do sportu. Mam kolejną złą wiadomość dla takich osób. Prawodawca z reguły nie przejmuje się słodkimi deklaracjami, jak to ktoś się pomylił, bo jednak chciał pomóc. Sądy interesują konkretne uczynki. Zakłada się, że człowiek składa się nie tylko z warstwy świadomej (bo akurat świadomość to ułuda stworzona na użytek ludzkiego zwierzęcia, które nie musi świadomie wszystkiego wiedzieć). Dlatego też ludzie oceniający czyjeś postępowanie oceniają, co się rzeczywiście stało i jeśli ktoś został skrzywdzony, to nie wierzą w górnolotne zapewnienia, że się przeprasza i „się nie chciało” nikogo skrzywdzić. Człowiek powinien mieć zaimplementowane mechanizmy psychiczne, które uniemożliwiają mu zaszczucie kogoś z wynikiem śmiertelnym, lub doprowadzenie kogoś do takiego stanu amnezji, że psychoterapeuta mówi o śmierci psychiki. Ze śmierci psychiki nigdy się nie wychodzi bez strat. To kolejna zła wiadomość dla moich prześladowców.

Nikt nie powinien być aż tak sadystyczny i zdemoralizowany, żeby kogoś opluwać i dążyć do zabicia takiej osoby, lub zaszczucia jej, aż straci pamięć. Tak się składa, że akcje, które są potrzebne, żeby aż tak sterroryzować kogoś, są niedostępne dla ludzi uczciwych i dobrze wychowanych. Takie rzeczy robią sadystyczne potwory, które uważają, że mają prawdo być sędziami oraz katami w jednej osobie.

Każda taka narcystyczna kurwa, która bierze udział w takim zaszczuciu lub do niego nawołuje, powinna stanąć przed sądem. Bardzo proszę wysyłajcie nadal swoje relacje Policji. Przyda się wasza pomoc. Kontakt do waszego Dzielnicowego można znaleść na stronach w Internecie.

Osoby, które mnie zaszczuły, nie dostaną ode mnie ani złotówki, to one są mi winne odszkodowanie i w końcu staną przed sądem.

Kobiety, które nienawidzą kobiet

Jedną z rzeczy, które wiedzą feminiści (ale nie tylko oni) jest, że kobiety, które zostały ostro przycięte przez patriarchat, stają się wrednymi sukami, które niszczą kolejne pokolenia kobiet. Niestety to kobiety są strażniczkami patriarchatu i podcinają innych dziewczynkom skrzydła, ucząc je, że nie mają żadnych praw. Kobiety niszczą w takim łańcuchu przemocy młodsze pokolenie, licząc na głaski i przychylność panów i władców.

I tak jedną z rzeczy, które wiadomo o kobiecym obrzeżaniu w Afryce jest to, że organizują ten proceder kobiety i one się nim zajmują. Powiedzmy sobie szczerze, obcięcie łechtaczki i zaszycie warg sromowych jest takim bestialstwem, że należy z nim walczyć. W potępieniu tego zwyczaju chodzi nie tylko o urągające zdrowemu rozumowi antysanitarne warunki, w jakich to się dzieje, co powoduje wiele zakażeń i zgonów kobiet, ale przede wszystkim o podejście do kobiecej seksualności.

Współczesny człowiek nie może się zgodzić z takim traktowaniem kobiet. Przede wszystkim mają prawo do przyjemności i do tego, aby ich nie okaleczać. Takie obrzezanie bardzo często powoduje nie tylko brak orgazmu, ale też ból przy każdym stosunku. Przerażająca się kultura, która na coś takie pozwala. Kobiety, to nie jest tępe zwierzęta, które można zaszyć, aby mieć pewność dziewictwa. Współczuję facetom, którzy po ślubie muszą nożem rozcinać niefachowe szwy i przy tym ranić żonę.

Ten element afrykańskiej kultury musiał zostać wymyślony i wprowadzony do kultury przez jakiś niebezpiecznych schizofreników, którzy narzucili swoje urojenia innym, bo dokładnie tak samo myśli schizofreniczka Barbara. W jej urojeniach obrzezanie kobiet występuje w kulturze arabskiej i uważa, że powinnam być potraktowana jak kobiety z afrykańskiego interioru. Sądzi, że jako Arabka nie mam żadnych praw. Ja akurat uważam inaczej, bo akurat kobiety w krajach arabskich oprócz oczywistych nierówności, nie są obrzezane, a sama ginekologia stoi na bardzo wysokim poziomie, bo tam bardzo szanuje się organizmy kobiet. Tam nie skazuje się kobiet na śmierć tylko dlatego, że płód w macicy obumarł i jest zupełnie inne podejście do aborcji.

No, co ja mogę powiedzieć? Barbara jest jedną z lepiej poznanych fandomowych wariatek i jest jedną z tych osób, z którymi nie należy rozmawiać. Groziła mi już śmiercią, nie tylko obrzezaniem i wycięciem mi wszystkiego, co się da, łącznie z jajnikami. Jest jednym z powodów, dlaczego lepiej omijać polskie konwenty. Gdyby była zdrowa psychicznie, już za samo takie grożenie mi, poszłaby do więzienia.

I nikt, kurwa, nie zamierza czegokolwiek z nią zrobić. Kościół tylko „bada jej świętość” i „cuda”, które sobie fałszywie przypisuje, jak to zwykle robi większość zaniedbanych medycznie schizofreników, którzy potrafią też różne cuda fabrykować. Lata po ludziach w psychozie i opowiada bzdury, przedstawiając się jako osoby, którymi nie jest.

Zdjęcie moich rodziców jest na blogu. Barbara często zakłada peruki, ale nie podrobi niecodziennej urody mojej mamy, metyski. Bo podaje się często za moją mamę Helenę Wieczorek, nie tylko za matkę Michała, czy Adama. Takie podawanie się za inne osoby jest częstym wybrykiem schizofreników, którzy chcą postawić na swoim.

Dla ludzi, którym może być potrzebna ta informacja – moja mama zmarła w 2000 roku, a tata w 1985. Z Barbarą czy Ryszardem nie łączy mnie żadne pokrewieństwo. I nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, chociaż nękają mnie całe moje życie.

Osiem, a nie osiemnaście

Mózg Romana, jak to mózgi schizofreników z reguły robią, przeinaczył fakty zupełnie. Więc zamierzam tutaj wytłumaczyć podstawowe przekłamania. Przede wszystkim nigdy się w sobie nie zakochaliśmy, tylko moja wredna katechetka z całym uporem stwierdziła, że zmusi mnie do wyjścia za mąż za jednego z najgłupszych chłopaków ze szkoły. Miał to podobno być dla mnie jakiś „awans”, ale ja i cała moja rodzina zupełnie inaczej do tego podeszliśmy. Ja uważałam to za ciąg dalszy kary za jej „obrażenie”. Zamierzam tę tępą kurwę zakonną już zawsze obrażać, bo to jej sugestie podkarmiły urojenia Romana. Sama – jak mi powiedziała – wybrała mi takiego męża, właśnie po to, abym cierpiała.

Wbrew temu, co opowiada Roman, nigdy nie było pomiędzy nami żadnego uczucia, z mojej strony przynajmniej z mojej strony czysta nienawiść. On i jego gang zawsze mnie wyzywał, bił i wciągnął do męskiej toalety, gdzie symulowali gwałt zbiorowy na mnie.

Nieprawdą jest, że miał miejsce jakiś seks, gdy miałam osiemnaście lat. Podejrzewam, że mózg schizofrenika przerobił osiem na osiemnaście, a gwałt oralny na waginalny seks. W czym pewnie pomogły złośliwe sugestie zakonnicy, która bardzo bawiła się moim przerażeniem, gdy mi powiedziała, że „poznała mojego męża”. To nie jest i nigdy nie był i nie będzie mój mąż. Z powodu wyroków Opus Dei i złośliwości tej zakonnicy jestem sama i nie mam dzieci. Ale wolę to niż być żoną Romana i rodzić tępe dzieci, zastanawiając się, które z nich odziedziczy schizofrenię ojca.

Nigdy nie byłam w ciąży, nie urodziłam dziecka. Za to zostałam zgwałcona oralnie przez ten gang schizofreników, a potem analnie (co w sferach katolickich uchodzi za uprawnione dyscyplinowanie dzieci, które w ten sposób zachowują dziewictwo). Drugi gwałt popełnił ojciec Romana, jeden z najgroźniejszych schizofreników, jakich można sobie wyobrazić.

To jego rodzina fałszywie oskarżyła mojego tatę i próbowała przejąć nade mną kontrolę. Tragiczną pomyłką – za którą Kościół bardzo zapłaci – jest to, że kler postanowił uczynić ze schizofrenika Ryszarda jakiegoś mojego „opiekuna”. Jest to tępy skurwysyn i pedofil. Ostatnie, co o nim można powiedzieć, to że jest „przyjacielem mojego ojca”. Jest takie kłamstwo, że zamierzam z nim walczyć też sądownie. Ten kutas przyczynił się do śmierci mojego taty i go nienawidził. Mój tata nie potrzebował się leczyć psychiatrycznie, o czym jego przyjaciele z fandomu dobrze wiedzieli.

Nie jestem w stanie uwierzyć, że te schizofreniczne kurwy i ich ojcowie mieli śmiałość tak o mnie nakłamać i tak obrazić moją rodzinę. Nie życzę sobie kontaktów z ludźmi, którzy ich tulą do piersi i uważają za źródło informacji o mnie.

To są moi prześladowcy i gwałciciele, którzy – gdy studiowałam – postanowili dokładnie powtórzyć taki sam gwałt oralny z pobiciem, w celu „wyleczenia mnie”. Ta terapia powinna tych skurwysynów zaprowadzić do psychiatryka, ale nadal nasze prawo jest bezlitosne wobec ofiar schizofreników i pozwalała na wszystko pupilkom kleru. Czyli między innymi Romanowi.

To są ludzie, którzy oskarżyli bezpodstawnie mojego ojca, ale mieli tego pecha, że jak już napisałam, był wtedy na konwencie w Londynie. Zrobili to, aby zarządzać odszkodowania, ale to ja wywalczę odszkodowanie dla siebie, nie tylko za te pomówienia, ale też niepotrzebnych śmierci moich przyjaciół i narzeczonych. Działania tej szajki oszustów spowodowały takie obrażenia psychiczne i cierpienie, że za to też należy mi się odszkodowanie.

Podejrzewam, że za tymi oskarżeniami mojego ojca też stała po części zakonnica, korą uczyła mnie religii, ale miała kurwa pecha, bo tata miał doskonałych świadków, wizy w paszporcie oraz wszelkie rachunki z Anglii.

Jedyne miejsce, w którym chcę oglądać Romana to sala sądowa. Dlatego będę unikać polskich konwentów, ile tylko się da. Nie pokażę się też nigdzie bez ochrony. Regularnie byłam nadana przez Romana, bita i duszona. Terror tej chorej psychicznej rodziny też wielokrotnie odchorowywałam. To co mi zrobili w pracy, niby lecząc mnie, to już prawdziwy lot na Andromedę.

Mam nadzieję, że wyjaśniłam sprawę na tyle dokładnie, że już nikt nie ma żadnych pytań.

Inteligencja

Powiedzmy sobie od razu szczerze, nie ma czegoś takiego, jak inteligencja katolicka. Badania naukowe wskazują, że prawica z reguły jest głupsza niż lewica. A narcyzi są głupsi od nie-narcyzów. Istnieje też więc korelacja, która raczej nie dziwi, że narcyzi nawet wykształceni popierają prawicę.

Tak samo nieinteligentne są moje koleżanki z podstawówki. Kler uparł się udowodnić mi, że moja inteligencja na nic mi się nie zda, jeśli nie będę mieć za sobą Kościoła. No cóż, dzieci z rodziny Ryszarda miały korki od pierwszym klas podstawówki, aż do studiów (serio, wpadłam w szok, gdy się dowiedziałam, że schizofreniczka Anna popiera korki, będąc studentką).

Popracie Kościoła, korki i udawanie ofiary nie na wiele się zdało. Obie panie, a także Roman nie zdołali donieść na uczelnie swoich maturalnych świadectw. To jest prawdziwy powód, dlaczego musieli wylecieć ze studiów. No cóż, prawdziwego talentu i zdolności dawanie dupy klerowi nie zastąpi. Ten panie i ten pan także nie są nikim z wyższych sfer, chociaż się bawią za pieniądze, które dostają od kleru. Rozdają też dużymi garściami forsę, którą wyłudzili od różnych osób. Nikt z nich nie ma tytułu szlacheckiego, ani żadnych związków z Norwegią. Muszę też rozczarować uwiedzione przez Romana panie – to że się nie żeni, nie wynika z tego, że nie chcę mu dać rozwodu, tylko jest związane z jego schizofrenią.

Wszyscy ci schizofrenicy z mojej podstawówki żyją sobie słodko, ponieważ łatwo się wpisali w katolicki zabobon, zgodnie z którym schizofrenicy są „świętymi”, którzy zostali wybrani przez Boga. Cierpią, ale należy ich słuchać, bo Bóg im objawia różne sprawy i są dla różnych pań i panów z Kościoła źródłem informacji o osobach, które podpadły klerowi.

Ja sama tak podpadłam, poprawiają katechetkę i mówiąc jej, że moi rodzice wytłumaczyli mi coś inaczej. To wywołało jej furię i postanowiła mnie przyciąć. Zaczęła mnie ostrzegać, że będzie musiała o mnie zapytać „świętych”, którzy potem mogą chcieć ze mną porozmawiać. Dowiedziałam się też, że po takich rozmowach, albo ktoś idzie nawrócony dl klasztoru, albo się zabija.

Wkurwiło mnie to wtedy, wkurwia również teraz. Oczywiście nie miałam tej wiedzy psychologicznej, co teraz, bo bym inaczej zaczęła rozgrywać sytuację. Zaczęłam opowiadać katechetce o mojej rodzinie i o moich treningach. Postanowiła porozmawiać o mnie z Ryszardem. Groziła mi też gwałtem, który miał mnie zdyscyplinować.

Oczywiście ten gwałt (oralny) nastąpił. Grupa schizofreników złapała mnie w szkole i postanowiła nauczyć czy też przypomnieć mi, że jestem prostytutką i córką prostytutki. Nie tylko zmuszona biciem, duszeniem i groźbą śmierci do wzięcia penisa do ust, ale też uczyli mnie ssać. Przeszłam piekło, a na sam koniec mój gwałciciel, pozwolił sobie oczyścić penis bijąc mnie po twarzy nim. W gwałcie wziął udział Ryszard, ojciec Romana i sam Roman.

Zostawili tyle DNA, że było co badać. Ale niestety przeżyłam traumę, gdy się okazało, że schizofreników nie da się zamknąć w więzieniu. Niestety wtrącili się ludzie Kościoła i zaczęli jeszcze bardziej podtrzymywać urojenia tej piekielnej rodziny.

Nic dziwnego, że musiałam korzystać z pomocy psychoterapeuty. Wytłumaczył mi on, że fałszywe oskarżenia o gwałt mojego ojca wzięły się ze schizofrenii Renaty. Zadziwiające jest, że jej chory mózg zazdrościł mi statusu pokrzywdzonej i w tej sytuacji zaczęłam jeszcze bardziej być prześladowana przez tę rodzinę i Opus Dei. Opus Dei jednak miało pecha, że mój ojciec był w tamtym momencie na konwencie w Londynie.

Postanowiłam się nie dać i nigdy nie iść na współpracę z Kościołem. Jednym z urojeń tej cholernej rodziny jest, że jestem biedną prostytutką ze wsi, która nic nie posiada i chcę iść do zakonu. Absolutna nieprawda. W ramach zemsty na mnie za to, że poprawiłam zakonnicę, ta rodzina jest szczuta na mnie bez przerwy. Nie wierzę, że dorośli. zdrowi psychicznie ludzie nie orientują się, że mają do czynienia z ludźmi całkowicie chorymi psychicznie. Psychoterapeuci wiedzą, że to zawsze chorzy psychicznie są wykorzystywani przez zdrowych przestępców.

Schizofrenicy służą Kościołowi do umacniania swojej władzy i niszczenia ludzi, którzy im nadepnęli na odcisk i wobec których mają kompleksy. Z każdego pokolenia są zabijane w ten sposób najbardziej inteligentne dzieci. W taki sposób, jako dziecięca prostytutka, została zaszczuta przez kler przyjaciółka mamy Michała. Dlatego też nie był ochrzczony. Zawsze mówiłam, że to jedna z jego lepszych cech. Schizofrenicy uwielbiają zabijać swoje ofiary, zaszczuwają je na śmierć, albo duszą lub zabijają nożem. To że w Polsce zaniedbano wprowadzenia przepisów, które osobom takim jak ja gwarantują bezpieczeństwo, to taki skandal, że powinno to Polskę zaprowadzić przed Trybunał Stanu. Jest to jedna z rzeczy, które sobie zaplanowałam jako studentka po weryfikacji w podręcznikach kryminologii. Inne rozwiązanie to postawienie schizofreników oraz obrażającego mnie kleru i polityków w stan oskarżenia w sprawie cywilnej. Naruszono moje prawa tak bardzo, działano na moją szkodę tak intensywnie i w barbarzyński sposób, że będę musiała to zrobić.

Fakt, że po bestialskim zaszczuciu straciłam pamięć i schizofrenicy zaczęli wytwarzać u mnie sztuczną osobowość, nie jest żadnym dowodem na to, że mnie „wyleczyli”. Jest całkowicie przeciwnie. Przy całym uporze Kościoła, żeby mnie zniszczyć i także zniszczyć pamięć o moim tacie, faktycznie faktycznie tak jak zapowiadała ta wciekłą kurwa, które podobno uczyła religii, zniweczono wszystkie moje plany, szczególnie osobiste. Ale pomimo zaszczuwania zdałam maturę w elitarnym liceum, czego nie dokonały rozpieszczane – także finansowo – dzieci z rodziny Ryszarda, które kłamią na temat swoich „dokonań naukowych”. Jedynymi ich dokonaniami jest sypianie z ludźmi, których urabiają i szczują na mnie.

Skandalem jest, że kilku psychiatrów nie zorientowało się w tej sprawie i postanowiło także mnie zaszczuć. Nawet ojciec Michała sobie na za dużo pozwolił. Ale szczęśliwie jako biegły miał prawo zajrzeć do akt Policji i szczęka mu opadła, ponieważ wszystko odbyło się w czasach mojego dzieciństwa dokładnie tak, jak tutaj opowiadam. Jestem jednym z dzieci, które miały wyrokiem Opus Dei pożegnać się z życiem, ponieważ „obraziłam katechetką”. Ten schemat jest tak częsty, że jest jedną z sytuacji omawianych w podręcznikach.

To nie ja schizofreniczką, ale owszem, schizofreniczki często swoje ofiary o to oskarżają. Ataki na mnie zawsze były skorelowane z pytaniami, co u mnie się dzieje, więc bardzo proszę nie przypominajcie tym kurwom z mojej podstawówki o moim istnieniu. Niech dalej się kurwią za pieniądze i ochronę. Nie chcę mieć z warszawskim fandomem nic wspólnego.

Jestem dumna, że zawsze sama na sobie zarabiałam i niczego nie oczekiwałam od innych. Mój tata także miał niby dostać jakieś wielkie pieniądze, które we Francji w jego imieniu zbierała jego schizofreniczna „żona”, z którą nigdy nie miał nic wspólnego, jeśli by do niej „wrócił”. Pizda zamordowała jego pierwszą ukochaną, a jego doprowadziła do próby samobójczej, ale i tak nie potwierdził jej urojeń. Tak samo nie chcę mieć nic wspólnego z Ryszardem, Romanem, Renatą, Anną czy ich dziećmi. Z cała pewnością nie jestem dla nich żadną „siostrą”, „ciocią”, czy też „babcią”. Za młoda jestem na babcię. Osoby takie jak ja, które tak bardzo skrzywdzono, mają prawo zachowywać się jak dwudziestolatki i wycisnąć z życia, ile się jeszcze da.

I tak zamierzam zrobić.

Oprócz zabawy przewiduję też konieczny odwet na Kościele. Zbyt wiele dzieci zostało zaszczutych jak ja. Sama przeżyłam tylko dlatego, że miałam świetną pomoc psychologa i Emmy, mojej nauczycielki angielskiego, bo moi rodzice też ledwo żyli, bo też zostali zaszczuci. Absolutnie nie kupuję wersji, że ludzie Kościoła są tak głupi, że wierzą, że schizofrenicy są „święci” i że mają najlepsze informacje o ludziach, których nie znają, bo to im „objawia Bóg”. Uważam, że są świadomie wykorzystywani przed „handlerów”. Zawsze powtarza się ten sam scenariusz zaszczucia zapoczątkowany przez katechetów. Trzeba temu położyć kres.

Nienawidzę kleru także za to, że krzywdzą tych schizofreników. Wiele razy, cała masa osób stawała na głowie, żeby tylko doprowadzić ich do stanu, kiedy łaskawie zgodzą się pójść do psychiatryka. Kilka razy załamywały im się urojenia i docierało do nich, że to ja jestem córką Heleny Wieczorek. Niestety zawsze znajdował się jakiś kutas, który robił wszystko, aby potrzymać ich urojenia. Bardzo proszę nie niszczcie już nigdy więcej pracy psychologów.

To nie ja powinnam była brać leki. Nigdy w życiu nie brałam leków na schizofrenię. Wszystkie moje sukcesy i ciągnięcie tylu wydziałów i kierunków na raz, zawdzięczałam dobrym genom, dobremu wychowaniu oraz inteligencji. Oczywiście też miałam pomoc fajnego faceta, który mi wszystko ułatwiał. I oczywiście nie był to Roman, z którym nigdy, nawet przez sekundę nie byłam.

Gangi kobiet

Psycholodzy, którzy zajmują się terapią osób, które padły ofiarą różnych przestępstw, nie mają złudzeń co do ludzkiej natury. Z reguły ludźmi kierują ich instynkty, więc ich motywacje nie są za piękne. Altruizm jest cechą rzadko spotykaną. Z reguły psychoterapeuta patrzy na różne sprawy, kierując się starą prawniczą zasadą cui bono – kto na tym korzysta. Nie potrzeba schizofreników, żeby wytworzyć sytuację, która sprawia, że ktoś może zostać zaszczuty z wynikiem śmiertelnym.

Jedną z takich klasycznych sytuacji jest walka o mężczyznę. Na poziomie prymitywnych odruchów zamożny facet to dobro, o które warto walczyć w każdy sposób, jak jeszcze dojdzie do tego pożądanie, to narcystyczny bachor, jaki siedzi w wielu kobietach, dochodzi do wniosku, że ma prawo do wszystkiego i może zrobić wszystko, aby tylko osiągnąć swój cel. Jeśli jeszcze przy okazji ktoś daje alibi, rozpowszechniając wierutne bzdury o prawowitej ukochanej danego mężczyzny, rozwija się akcja, która może nawet doprowadzić do zabójstwa.

Narcystyczne idiotki formują wtedy gangi kobiet, czyli coś, co jest najgorszą formacją zaraz po gangach schizofreników. Idiotki zmawiają się przeciwko niewinnej ofierze, która stoi narcyzowi na drodze do kiesy i łoża pożądanego mężczyzny.

Musiałam stawić czoła gangowi kobiet w czasie studiów, bo schizofreniczka Anna postanowiła rozpowszechniać w Instytucie Anglistyki swoje urojenia na mój temat, a także szlochać, jak bardzo ją skrzywdziłam zabierając Piotra. Prawda jest tak, że Piotr jej nienawidził, a my spotykaliśmy się od bardzo dawna, zanim nawet Anna go zobaczyła. Niestety schizofreniczne mózgi bardzo łatwo wytwarzają urojenia, wedle których schizofrenik jest prawdziwym „mężem” lub prawdziwą „żoną” osób, które się interesują kimś, kto ma nieszczęście być obiektem schizofrenicznej obsesji. Metale znają te mechanizmy, bo gwiazdy muzyki bardzo często są atakowane przez schizofreników, jeszcze częściej atakowani są ich ukochani lub ukochane. Cała subkultura metalowa skupia się wokół chronienia muzyków i jest to zadanie każdego fana. Przy czym metale mają swój dress code, który jest tak skomplikowany, że jest nie do rozgryzienia przez profana. Przy czym gwiazdom wolno więcej niż fanom.

Oprócz gangu kobiet z Anglistyki, który w zasadzie dołączył do gangu schizofreników z mojej podstawówki, napotkałam gangi utworzone przez idiotki, które zostały zainspirowane przez schizofreniczkę Barbarę, która, udając albo matką Michała, albo matkę Adama, „zaręczała” ich z idiotkami, o których ci faceci nawet nie wiedzieli. Jedna z takich idiotek przekonała ojca Michała, że jest jego prawdziwą miłością. Ojciec Michała, nie pytając syna o jego zdanie, zaczął mnie tępić i chciał wsadzić do psychiatryka. Gdy jego syn wytłumaczył mu sytuację, wsadził zamiast mnie tę idiotkę do psychiatryka. Ale takie idiotki nie zasługują na psychiatryk, bo tylko wykonują polecenia schizofrenika i wystarczy im to wyjaśnić. Szkody na psychice wynikają w takiej sytuacji z wmawiania choroby psychicznej, a jak po prostu zrobiła w chuja schizofreniczka Barbara. Szkoda na nie miejsca w szpitalu. Mój wykładowca psychoterapeuta wytłumaczył lekarzom to wszystko, bo poszliśmy do niego z Michałem, i uwolnił idiotkę z psychiatryka, bo została tak zaszczuta przez narcystycznego ojca Michała, że się zaczęła rozpadać psychicznie. Do tej pory jest wdzięczna za ratunek. Bo dzięki naszej interwencji nastąpiło cudowne wyzdrowienie i skończyło się tylko na kilku spotkaniach z psychologiem. Więc Michał nie musiał się na niej mścić.

Oprócz niej i schizofreniczek z mojej podstawówki zaatakowały mnie dwie inne baby, które Barbara – padając się za „Annę” D. – „zaręczyła” z Adamem. Jest to bardzo zabawne, bo kobieta ma w subkulturze metalowej obowiązek sama oświadczyć się facetowi z uczuciami, jeśli się zakocha. Metale są świadomi istnienia świata przestępczego, jak i pojawiania się często idiotek i wariatek z Opus Dei. Stąd wynikają nakazy kulturowe nakazujące szczerość i walenia prawdy prosto z mostu. Podchody, jakie czyni Barbara, są są tak niezgodne z metalowymi manierami, że budzą wybuchy śmiechu. Zabawne są też idiotki, które uważają, że są „zaręczone” z Adamem, a to, że on się z nimi nie kontaktuje wynika z przyczyn, nazwijmy to, „technicznych”. Nieprawdą jest, że to ja muszę je przedstawić Adamowi, nic takiego savoir vivre metalowy nie przewiduje, jest wręcz przeciwnie, same się powinny przedstawić i o swojej miłości opowiedzieć. Bo tak robi zakochana strona. Więc jeśli Adam milczy, to znaczy, że wcale się w nich nie zakochał.

Sam narcyz, który walczy o kobietę lub faceta, potrafi pod wpływem emocji znienawidzić konkurencję tak bardzo, że dojdzie nawet do zabójstwa. W momencie, gdy doszły do tego intrygi oraz urojenia schizofrenicznej rodziny z mojej podstawówki, mamy gotowy scenariusz, który o mało co nie doprowadził do mojej śmierci. Na całe szczęście z zabicia psychiki się wraca, ale niektórych szkód już się nie da naprawić. I nikt mi zwróci lat cierpień i walki z syndromem sztokholmskim.

A co moi znajomi metale uważają na ten temat? Wiem, że nie lubią źle wychowanych idiotek i zamierzają zrobić im takie rzeczy, jakie z reguły nakazuje im savoir vivre naszej subkultury. A ja zamierzam usiąść i oglądać, co dzieje się dalej.

Mam też opowiadanie do napisania, więc zajmę się własnymi sprawami.

Who did it?

Jednym z typowych zadań z podręczników służących do nauki angielskiego jest coś, co można nazwać zagadką typu Who did it? Najczęściej służą do ćwiczenia form czasowników modalnych, służących spekulacji. Ćwiczenie składa się z opisu jakiegoś przestępstwa oraz charakterystyki osób, które mogły na przykład coś ukraść. I trzeba wytypować sprawcę. Dokładnie tak samo wyglądają materiały dla profilera. Charakterystyki przygotowuje policjant, który przesłuchiwał ludzi. Profiler może przesłuchiwać, ale nie musi.

Jak już wcześniej wspomniałam, ojciec Michała namówił mnie do studiowania psychologii. Gdy dowiedział się o tym Piotr, który starał się nie tracić ze mną kontaktu, zostałam przez niego namówiona, aby zrobić program BBA na Wydziale Nauk Społecznych. Nie chciał, żebym broniła licencjatu, ale od zawsze miał nadzieję, że razem założymy wydawnictwo i dlatego były mi potrzebne te kursy. Zapisałam się więc na zajęcia. Miłą stroną studiowania na paru wydziałach jest to, że nie trzeba dublować zajęć. Więc kilka kursów miałam przepisanych z innych wydziałów. Nauki Społeczne na przykład złapały radośnie moje kursy z instytucji Wielkiej Brytanii oraz USA, więc nie brakowało mi godzin do absolutorium. Te studia były trzyletnie.

Gdy zaczęli mnie nękać schizofrenicy (przypominam w Annę Kościół władował masę kasy, sądząc, że jest jakąś ofiarą zaszczucia, ale nadal jest nikim – no cóż powinna była się leczyć, a nie snuć schizofreniczne intrygi, może wtedy udałoby się jej zdać tę maturę), pobiegłam do Instytutu Kryminologii (który jest częścią Wydziału Nauk Społecznych – w Polsce nie ma żadnej „Akademii Policyjnej”, ktoś oglądał za dużo amerykańskich filmów, jeśli tak mówi) i zapytałam, co mam z tym zrobić. Wcześniej naiwnie poinformowałam Policję, że nęka mnie schizofrenik, który ma urojenia, że jest moim mężem. Pochwaliłam się, że studiuję psychologię, więc moja diagnoza jest najprawdopodobniej prawidłowa.

Gdy powiedziałam o tym kryminologowi, zrobił facepalm. Niestety w Polsce schizofrenik jest świętą krową, bez względu na to, ile osób zabije i ile bezpodstawnie oskarży o największe zbrodnie. Mamy całkowicie nieprzystające do rzeczywistości prawo. Jedyny sposób, żeby w Polsce uratować się przed schizofrenikiem, to ukryć jego diagnozę. Ale Roman już i tak był zdiagnozowany w dzieciństwie. Cała jego rodzina przeszła przez łapy biegłych, ale nic nie dało się z nimi zrobić. Między innymi dlatego, że Kościół podtrzymywał uparcie ich urojenia. Naprawdę chętnie bym poszła do Sądu Opiekuńczego i zamknęła imbecyla, który podaje się za mojego męża, w psychiatryku, ale nie jestem żoną Romana, ani matką dzieciom. Nigdy też nie byłam w ciąży.

Niestety tylko rodzina chorego może wystąpić do Sądu Opiekuńczego. A zdrowi członkowie rodziny, którym przeszkadza choroba bliskiego, albo są zabijani przez schizofrenika – tak jak Anna zabiła dwójkę swoich dzieci – albo sami uciekają za granicę i zacierają ślady.

Kryminolog, z którym wtedy rozmawiałam, okazałam się być człowiekiem, który lata temu był świadkiem pobicia mnie przez schizofreników z mojej podstawówki przed koncertem Megadeth. Zostałam pobita wtedy z zemsty za to, że poszłam na koncert z Bartkiem. On został okłamany po raz kolejny, że jestem mężatką, a ja dowiedziałam się od Anny, że jest żoną Bartosza i jest w ciąży, więc mam się od Bartosza odpierdolić. Podobne akcje powtarzał ten gang schizofreników bardzo często. Podobnie nie wolno mi było studiować. Cały gang rozbił obóz na Anglistyce, bił mnie okradał oraz rozpowszechniał kłamstwa o mnie.

Niestety schizofrenik, gdy tylko zobaczy coś, co mu się spodoba, zaczyna mieć urojenia, że ta rzecz do niego należy. Nieważne, facet, buty, torba czy mieszkanie. Mam dosyć tego typu ataków. Anna i Renat najęły się do sprzątam u mojej mamy, ale zamiast zająć się pracą, sprzedawały jej wszystkie swoje urojenia, okradały mnie i zaczęły cierpieć na złudzenia, że są córkami Heleny i Mariana Wieczorka. Zaręczam, że nie są. A moje mieszkanie należy do mnie.

To zajście przed koncertem wyglądało zupełnie inaczej z mojej perspektywy, zupełnie było czymś innym w relacji Bartosza. A Inferno oraz Adam z Pawłem są pewnie w posiadaniu kolejnych dwóch zupełnie innych wersji tego, co działo się na tym koncercie. Ale mimo wszystko istnieje obiektywna prawda i zadaniem detektywa jest dotarcie do prawdy. Dlatego bardzo proszę zawsze wysłuchujcie wszystkich relacji, nawet jeśli miałoby ich być dziesięć. Z cała pewnością nie poszłam wtedy z Romanem na koncert do Filharmonii. Nieprawdą jest, że nienawidzę metalu. Osoby, które tak mówią, nigdy mnie nie poznały, albo są tępymi schizofreniczkami z mojej podstawówki.

Napisałam o zadaniu detektywa nie bez kozery. Mój znajomy kryminolog zachęcił mnie do zapisania się też na zajęcia z kryminologii, wolał to zamiast odpowiadać na wszystkie moje pytania. Aby się zapisać na te zajęcia musiałam uzyskać zgodę na indywidualny tok studiów. Po uzyskaniu tej zgody dowaliłam sobie przedmiotów aż po kokardkę i z dziką radością przedzierałam się przez kolejne podręczniki. W pewnym momencie dowiedziałam się, że kursy profilera i detektywa są darmowe dla studentów i mogę się na nie zapisać. Z przedmiotami z BBA oraz tymi policyjnymi kursami mam uprawnienia, żeby założyć prywatne biuro detektywistyczne.

Wydawało mi się, że kursy policyjne robiłam hobbistycznie, ale już kilka osób uratowałam dzięki wiedzy, którą zdobyłam na tym kursie. I tutaj także istnieje kilka wersji tego, kim jestem. Jedni twierdzą, że jestem durną anglistką, która tylko ledwo ledwo skończyła Anglistykę. Inni mówią, że jestem politologiem, a jeszcze inni, że psychologiem. Ludzie mnie widzieli w różnych rolach, ale oferty pracy miałam także w innych dziedzinach, których nie studiowałam.

A ja jestem tak naprawdę tylko sobą – czyli kimś, kogo tata wychował z przekonaniu, że zdobywanie wiedzy jest zabawne i ciekawe.

Skandal

Jednym z największych skandali, jakie się wydarzyły w związku z zaszczuciem mnie oraz mojej mamy przez kler, jest sposób w jaki Anna i Renata zaczęły studia na Anglistyce. Od dziecka były hołubione przez Nycza oraz zakonnicę i od tamtego czasu miały podobno prywatne lekcje języka, za które płacił kler. Plan był taki, że Kościół mi pokaże, że pochodzenie i talenty nic mi nie dadzą, jeśli nie mam poparcia Kościoła. Miałam nie zrobić studiów i się stoczyć, zostać jak moja pomawiana o prostytucję mama zawodową kurwą. Taką rolę mi wyznaczyło Opus Dei za „obrażenie” zakonnicy. Cały czas od dzieciństwa do teraz zaszczuciem i rozpowszechnianymi za moimi plecami kłamstwami zdołali prawie wszystko mi w moim życiu zniszczyć i zwrócić wiele osób przeciwko mnie, chociaż nikogo nie skrzywdziłam i z charakteru jestem Glindą, a nie kurwą jak moje koleżanki z podstawówki. Są kurwami, bo nie biorą leków. Jest szansa, że na lekach zrobiłyby maturę i skończyły studia, ale im też to kler uniemożliwił, chociaż zabiegałam o to, żeby się leczyły od lat siedemdziesiątych, bo już wtedy były zdiagnozowane.

Prywatne lekcje i obciąganie klerowi fiutów na wiele się jednak nie zdało. Obie panie nie mają matury, ale i tak wolą biskupa zostały w pewnym momencie przyjęte na studia. Biskup poszedł do Rektora UW i nakłamał – mniejsza o to na ile świadomie – że obie idiotki trzeba przyjąć na studia, bo spotkało je w życiu tyle „zła”, że trzeba im to wynagrodzić. Prawda jest taka, że to „zło” – jakie miało spotkać je z rąk mojej rodziny – jest w większości urojone. Obie zostały już w dzieciństwie zdiagnozowane jako schizofreniczki i wszystkie ich skargi biorą się z tego, że się nie leczą.

Schemat, w jaki wpadają nieleczące się schizofreniczki i schizofrenicy, jest prosty. Ich mózgi kierują się głównie zawiścią wobec swojego obiektu obsesji. Kieruje nimi też wstyd i przypisują swoje akcje ofierze, którą zaszczuwają. Etap pierwszy w obsesji schizofreników to poznanie ofiary i wyciągnięcie z niej wszystkiego, całej informacji, jaka jest potrzebna, żeby nakarmić urojenia. Schizofrenik zaczyna cierpieć, bo przeżywa bardzo głęboki smutek i ból z tego powodu, że nie jest tak na przykład tak lubiany lub utalentowany jak jego ofiara. Zaczyna sobie przypisywać wszystko, co wie o swojej ofierze, a ją obdarowuje swoją biografią. Największym problemem schizofrenika jest to, że jego ofiara żyje i samo jej istnienie zaprzecza jego urojeniom. Takie nieleczący się schizofrenik postanawia „leczyć” swoją ofiarę i po kolei zaszczuwa ją w różnych miejscach. Pojawienie się w pracy to ostatni etap. Jeśli dostaje pomoc od pracodawcy ofiary, to samobójcza śmierć ofiary jest prawie pewna. Przetrwać takie ataki może tylko psychoterapeuta. Mam za sobą próby samobójcze z powodu zaszczucia przez tę rodzinę schizofreników oraz kler. Nic, co o mnie kiedykolwiek powiedzieli, nie jest prawdą.

A co dzieje się ze schizofrenikiem, kiedy już zaszczuje swoją ofiarę z wynikiem śmiertelnym, lub ją udusi, czy też wsadzi nóż w serce? Po krótkim okresie tryumfu i satysfakcji porównywalnej z orgazmem, cały ten cykl zaczyna się na nowo i schizofrenik znajduje nową ofiarę, którą tropi. Schizofrenik, który zabił Kruka zaczął prześladować Kristiana, ale szczęśliwie w czasie szarpaniny nadział się na nóż, który sam wziął z kuchni, żeby zabić ofiarę swojej obsesji. Kristian naprawdę nie był mu winien żadnych pieniędzy, ani nie był i nie jest kimś z nizin społecznych. Nie pędził też nią jednego dnia w więzieniu. Wszystkie złe opowieści o nim wzięły się z urojeń schizofreniczek z mojej podstawówki, bo ich podstawową potrzebą schizofrenika jest udowodnienie, że to jestem kimś z półświatka i chcę zostać zakonnicą, a im oddać wszystkie swoje pieniądze. Alternatywnie wolno mi wyjść tylko za Romana, równie groźnego schizofrenika.

Walkę z klerem, która zaczęła w czasie mojego dzieciństwa, wygrywam w cuglach. Obie tępe pizdy z mojej podstawówki zostały usunięte z listy studentów, bo nie potrafiły donieść świadectw maturalnych, a znajomość angielskiego na bardzo podstawowym poziomie wystarczy tylko do pracy w Zarze, a nie do studiowania na Anglistyce. Żadna z tych pań nie jest ani utalentowaną pływaczką, czy też wokalistką. Ja dla odmiany nie tylko skończyłam Anglistykę i mam absolutorium z dwóch inny wydziałów (plus pewne hobbistyczne kursy), ale pracuję w miejscu, które dla wielu anglistów jest życia i niezwykłym osiągnięciem. Jestem też bardzo dobrze znana w środowisku stałych bywalców Progresji.

Oczywiście nie lubię swojej pracy, bo powinnam robić coś innego, ale zostałam poddana praniu mózgu w czasie mózgu przez Opus Dei oraz niezorientowanych w sprawie kolegów i koleżanki, którzy nie wiedzieli, co się kryje za „studiami” obu schizofreniczek. Straciłam pamięć i stałam się posłuszną pacynką, która nie ma świadomości kim jest. Niestety tak wygląda syndrom sztokholmski. Moje życie osobiste jest też w ruinie, bo kler i schizofrenicy postanowi mi wyznaczyć rolę posłusznej kurwy Nycza. Absolutnie nie ma na to zgody. Nie ma szansy, aby ten chuj, kiedykolwiek miał pozwolenie ze mną rozmawiać. Powinien był nad swoją obsesją seksualną, którą rozwinął na mój temat. Naprawdę nie chcę zamieszkać razem z nim w Watykanie. Nie będę za niego pisać, a takie zadania wysuwa już od czasów mojego dzieciństwa. Zemszczę się tak, że mnie ten kutas popamięta.

Mam kilka talentów, które Opus Dei całkowicie zmarnowało, wyznaczając mi rolę potulnej nauczycielki. Moi przyjaciele obiecali mi, że pomogą mi uratować z mojego życia, co się tylko da, kiedy odzyskam już pamięć. Ale oczywiście wśród tych przyjaciół, którzy przyprowadzili prawdziwego psychoterapeutę, nie ma nikogo z mojej podstawówki. Nie jest też moim przyjacielem Andrzej. Z dużym prawdopodobieństwem opowiada o mnie tylko bzdury, które usłyszał od schizofrenicznego gangu z mojej podstawówki. Jak każdy narcyz uznał, że nie musi niczego weryfikować, tylko z poczuciem wyższości zaczął poddawać moje życie demolce, zachwycony swoją władzą nade mną i że może za mnie decydować.

Przewiduję liczne pozwy, które nauczą kilka osób, co im było wolno.

Rzymianie do domu!!!

Pomysł mordowanie Żydów nie jest nowy. Powraca w urojeniach wielu schizofreników. Holokaust jest też czymś, o czym marzy Ryszard. Przerażające się, że ten schizofrenik i przestępca z półświatka, który cały czas ma nadzieję dorobić się, szantażując mnie czymś, co nie jest prawdą, dla niektórych jest pewniakiem na urząd premiera. Urobił wielu moich znajomych, ale nie jest osobą, za którą się podaje. To imbecyl po szkole specjalnej, który nie potrafi dodać w pamięci dwóch prostych liczb. Wybór Ryszarda na premiera ma nastąpić – według schizofrenicznych planów, które poznałam – w czasie kadencji znanego w fandomie polityka, który chyba nie orientuje się w prawdziwych zamiarach nowego tandemu schizofrenik/psychopata, którzy stanowi w dużym stopniu powtórzenie relacji Hitler/Göring.

Usłyszałam od Ryszarda, że podobno mam być Żydówką (przykro mi nie jestem, dziadek był Arabem, więc to bardzo zabawna pomyłka, jeśli się weźmie pod uwagę relacje na Bliskim Wschodzie). Mój urojony przez Ryszarda i jego córkę syjonizm ma być argumentem, dlaczego powinnam się podporządkować i pójść na współpracę. Rozumiem, że w ich wyobrażeniu mam się na to zgodzić, żeby mnie nie zabili, gdy zaczną robić czystki. Możliwe też, że ma to być to tak bardzo wstydliwe, że ich zdaniem powinnam chcieć to ukryć.

A więc tak – mój dziadek pochodził z Bałkanów i uciekł do Polski po tym, gdy wymordowano jego bliskich. Jego arabska rodzina osiedliła się na tym terenie w czasach Imperium Osmańskiego. Nie tylko Żydzi uciekali przed prześladowaniami w takim okresie. Mój dziadek wybrał sobie nowe, polskie nazwisko, ale nie przestał być Arabem i moi znajomi wiedzą, że wiele z moich zachowań jest elementem arabskiej kultury wpojonej mi przez dziadka. On też nauczył mnie jeździć konno, kochać konie i rozmawiać ze zwierzętami. Konie mnie kochają. Wiem, że zawsze trzeba poprosić, aby zaakceptowały jeźdźca. Koniom się to podoba – sama też wolę lubić osoby, które mnie dotykają.

Nie mam obywatelstwa tego bałkańskiego kraju, z którego uciekł mój dziadek, bo ten kraj bardzo szybko przestał istnieć i stał się terenem dawnej Jugosławii, ale zamiast tego opiekują się mną ambasady Francji, Norwegii, a także USA. Ta ostatni z powodu mojego związku z Bertem, a także ofert pracy, które z tego kraju dostałam. Skorzystam z tych propozycji tak szybko, jak się da.

Już się przekonałam, że z powodu mojego wyglądu bardzo mnie lubią Latynosi, a także Indianie. Jako ktoś nie do końca biały jestem wszędzie bardzo serdecznie przyjmowana. Nie dam się szantażować moim pochodzeniem i wolę sama szczerze o nim opowiedzieć.

Ryszard i jego nowy „Göring” marzą o stworzeniu nowego NSDAP i sojuszu z Putinem, który im się wydaje wielkim oraz wspaniałym „katechonem” – jest to coś tak strasznego, że dam się zabić, a żaden schizofrenik z rodziny Ryszarda, ani on sam, nie trafi do polityki, jeśli mogę temu zapobiec. Akurat Putin oraz Ryszard to to zło, przed którym trzeba chronić świat. Politycy, którzy ich wspierają powinni strzelić się w łeb i odejść czym prędzej z polityki, jeśli ich największym i jedynem mandatem jest poparcie Kościoła oraz tłuszczy żądnej dowalenia kobietom i mordowania Żydów.

Oczywiście Ryszard i Darth N. ukrywają swoją prawdziwą platformę polityczną przed innymi, ale nie przede mną. Są brutalnie szczerzy, bo uważają, że nie mogę nic zrobić, tylko muszę ich słuchać. Ale mam wyjście – mogę zawsze pierdolnąć to wszystko i przestać się kontaktować z kimkolwiek z Avangardy. Wolę nie oglądać ludzi, którzy się z tym naszym zalążkiem NSDAP kontaktują.

Jeden z argumentów Ryszarda oraz Dartha pochodzi z manii religijnej – czyli ich zdaniem Żydzi odpowiadają za wszystkie nieszczęścia świata, bo zabili „Pana Chrystusa”. Ludziom, którzy bezmyślnie powtarzają coś takiego, chcę przypomnieć, że Chrystusa zabili Rzymianie, bo zaczął podawać się za króla Judei, czyli sięgnął po władzę państwową. Powinien się był trzymać od polityki z daleka. To oczywiste, że Gubernator Judei, Rzymianin, musiał ukręcić sprawie łeb. Można to określić jako rutynowe działanie. Żydzi – tak samo jak ludzie innych narodowości – byli tylko informatorami.

Katolicyzm to religia, której kwatera główna mieści się w Rzymie. Więc jedyne, co mogę powiedzieć, to ROMANS – GO HOME!!! Naprawdę nie chcemy tutaj waszej okupacji ani zabijania Żydów.

Plan podboju wszechświata

Jak wiele osób wie, mój tata został fałszywie w latach siedemdziesiątych o gwałt na mojej koleżance z podstawówki. Ta fałszywa larwa jest schizofreniczką tak samo jak jej ojciec, który w rzeczywistości jest gwałcicielem swojej własnej córki. Mojego tatę uratowało to, że był w czasie domniemywanego gwałtu na konwencie i wielu jego przyjaciół, tak samo jak rachunki z miejsca w którym był, o tym zaświadczyło. Jak też byłam informowana przez tę wariatkę o tym, jak wygląda jej intryga i co ona uważa, że powinnam zrobić.

Odsunięcie wszystkich podejrzeń od mojego taty nie przeszkadza tej schizofrenicznej rodzinie w rozprowadzaniu kłamliwych plotek o mnie i o moich bliskich. Mój ociec mnie nie zgwałcił, nikt z rodziny Ryszarda mnie nie „ratował”. Nie pochodzę z nikim społecznych. To wszystko można za to powiedzieć o Ryszardzie jego córce, szwagrze oraz jego siostrzeńcu i siostrzenicy. Jak zwykle schizofrenicy próbują uchodzić za osoby, które prześladują.

Osoba Ryszarda i jego zapluwanie się sprawiło, że zaczął mi przypominać Hitlera. Jestem święcie przekonana, że Hitler był schizofrenikiem, stąd była jego charyzma oraz przekonanie, że rozwiązaniem problemów ludzkości jest eksterminacja jakiejś grupy społecznej. Dla psychologa jest jasne, że coś jest bardzo nie halo z człowiekiem, który nie sprowokowany, który nic na tym nie zyskuje, planuje eksterminację całego narodu. Ryszard – tak samo jak Hitler – wymordowałby najchętniej wszystkich Żydów. Ma pecha, bo akurat po stronie mojej mamy czy taty nie było żadnego Żyda, trafił się za to jeden Arab. I jestem w jego imieniu obrażona. Mój tata nie był Żydem, jak to mu przypisują schizofrenicy, był niebieskookim blondynem.

Darth N. jest zafascynowany Ryszardem od lat. Wiem, że planuje jego samego oraz jego rodzinę wprowadzić do polityki. W tym też jestem mu potrzebna, bo rodzina Ryszarda ani nie jest gramotna, ani nie jest piśmienna. To są głupy, których chwilami przerasta praca w Zarze. Przy okazji – jestem przerażona stanem polskiej polityki, jeśli nasz fandomowy hierarcha jest w stanie tak bardzo na nią wpływać.

W kinach jest do obejrzenia Norymberga, film oparty na losach jednego z psychiatrów, którzy diagnozowali Hermanna Göringa, człowieka który doprowadził do urzeczywistnienia chorych planów Hitlera. Sam amerykański psychiatra przypłacił kontakty z Göringiem-psychopatą problemami psychicznymi i depresją. Nie tylko Hermann z nim pogrywał, ale niszczące dla psychiki są także same kontakty z takim potworem i uświadomienie sobie jak częste są takie typy osobowości. Psychoterapeuci wiedzą, że ludzie z reguły kierują się mrocznymi instynktami i potrzebami. Z samej naszej natury odczuwamy empatię tylko wobec członków swojej rodziny oraz ukochanych, altruizm sięgający poza rodzinę jest wytwarzany w procesie wychowania i socjalizacji (dla imbecyli – to nie ma nic wspólnego z lewicą). Bardzo jest łatwo, źle młodego człowieka wychowując, stworzyć potwora, który pociągnięty przez chore idee wymorduje połowę świata.

Czytałam w latach dziewięćdziesiątych o procesie norymberskim i uczyłam się o tym, skąd się biorą takie postaci jak Göring oraz Darth N. W rzeczywistości jest dokładnie tak, jak jak mówił psychiatra Göringa – tacy ludzie są wszędzie i zawsze nam zagrażają. Widać to po postaci naszego Dartha N. oraz Ryszarda, gwałciciela, schizofrenika oraz mordercy.

Renata całkowicie świadomie, kto ją naprawdę zgwałcił i po tym, gdy zarzuty wobec mojego ojca i rodziny zostały odrzucone, nadal domaga się jakiegoś zadośćuczynienia. Nic się tej schizofrenicznej krowie nie należy, ale jak wszyscy schizofrenicy chcą się łatwo dorobić, nic nie robiąc, nic nie dając od siebie społeczeństwu.

Mam nadzieję, że szlochy Renaty oraz członków jej rodziny zaczną w końcu być puszczane koło uszu, a osoby takie jak Andrzej przestaną się kontaktować z siłami zła. Jak rozumiem, nie ma pojęcia z kim rozmawia i z kim utrzymuje kontakty. Nie wie też, co mówią o mnie i o sobie za moimi i za jego plecami. Niestety schizofreników bardzo cieżko się diagnozuje i trzeba sięgnąć do dokumentów policyjnych oraz pamięci ludzi spoza rodziny Renaty.

Nikt z tych ludzi nigdy nie był ze mną w przyjaźni, za to udało im się oszukać wiele osób, bo są świetni w maskowaniu się i udawaniu przyjaźni.

Darth ma ten problem, że nie wiedział, kim ja jestem i kim był mój tata. Ale jego jeszcze inny poważniejszy problem stanowi jego decyzja, gdy już się dowiedział, jaka jest prawda, aby trwać przy swoim i dalej popełniać okrucieństwa w nadziei, że syndrom sztokholmski i pranie mózgu zmusi mnie do przyjęcia jego perspektywy i pomogę Ryszardowi rządzić Polską oraz światem. Sam chce rządzić całym światek katolicyzmu. Ja w ich chorych fantazjach miałabym doprowadzić do katolizacji Norwegii. Po moim trupie!!! Nie zamierzam luteranom i ateistom dawać takiego złego przykładu.

Wydaje się abolutnie niemożliwe, ale wbrew wszystkiemu, szczególnie wbrew protestom psychoterapeutów i Policji, ten nasz fandomowy tandem schizofrenik-psychopata uparli się urzeczywistnić swój plan, chociaż całkowicie niemożliwe jest, abym chciała kiedykolwiek współpracować z N. w Watykanie.

Ale muszę przyznać, że gdyby udało im się zrealizować ten plan podwójnego przejęcia władzy i sojuszu z Putinem (którego też uważam za schizofrenika), to faktycznie przerośliby Hitlera i Göringa.

A siostrzeniec Ryszarda może być ostatnim mężczyzną na planecie, ale i tak za niego nigdy nie wyjdę. Jest tak głupi i nie w moim typie, że ludzie, którzy mnie znają wyśmiewają, takie supozycje.

Moja rodzina z rozbawieniem zawsze obserwowała karuzelę z kolejnymi długowłosymi blond metalami, z którymi się spotykałam. I to jest prawda o moich związkach. A nie jakieś bzdury o małżeństwie z Romanem.

Ta schizofreniczną rodzina z zemsty za odmowę współpracy postanowiła mnie dręczyć i sabotować mi wszystko w życiu do momentu, aż nie będę mogła mieć dzieci, czy odnieść sukcesów w sporcie. Wiem doskonale, kto mnie zniszczył i kto mi co uniemożliwił. Mam jedno do powiedzenia – tak samo jak wcześniej powiem – zemszczę się kurwy!!!

Nic, co o mnie mówiliście, nie jest prawdą.

Darth N.

Psycholodzy zajmujący się Kościołem już dawno odkryli skąd się bierze kościelna patologizacja. Z reguły osoby, które są przeznaczane lub raczej wybierane na kolejnych zawodowych katolików zostają od dziecka wychowywani w bardzo specyficzny sposób. Nie tylko są przekonywani, że z powodu wybrania (chociaż słowo wybranie jest niedopowiedzeniem) takiej kariery stają się lepsi im wszystko wolno, aby tylko posłusznie wypełniali polecenia swojego mistrza, ale też uczeni są zastraszania ludzi.

Jak w przypadku Sithów z Gwiezdnych Wojen zawsze jest ich dwóch – mistrz i uczeń. Zupełnie jak w przypadku świata przestępczego uczeń jest rozpieszczany oraz przekonywany, że instytucje Państwa oraz zasady reszty społeczeństwa go nie obowiązują. Z tego oderwania od społeczeństwa bierze fakt, że Darth N. nie ma żadnego poczucia popełniania przestępstw. Nie ma żadnego poczucia obciachu. Chociaż jest bardzo groźnym przestępcą.

Gdzieś już wspomniałam o tym, jak się rozmnażają pedofile. W takim tandemie mistrz-uczeń młodsza osoba jest wychowywana na pedofila. Musiała swoje u pedofila odsłużyć, nasiąknąć jego „naukami” i ma całkowicie znormalizowane zachowania, które reszta społeczeństwa potępia. Mój tata nie był pedofilem i nikogo nie zgwałcił. Renata padła ofiarą swojej własnej schizofrenicznej rodziny (w której pedofilia, czy też sypianie z własnymi córkami to norma niestety). Wiem, bo z nią rozmawiałam. Mój tata był w tamtym momencie poza Warszawą, co go uchroniło przed fałszywymi oskarżeniami wariatów. Renatę oraz jej siostrę od dziecka próbowałam nakłonić na leczenie – bo tylko w taki sposób można im pomóc. Niestety Darth N. cały czas zafałszowywał obraz sytuacji i nazywał je moimi „krewnymi”. Jest na blogu zdjęcie moich rodziców jako młodych ludzi oraz starszych. W żaden sposób nie przypominają ludzi z opowieści Renaty.

Darth N. jest z jednej strony enablerem tych pań, a z drugiej ich handlerem. Cierpi na zabobony (co jest wspólną cechą zawodowych katolików, którzy mają powiedziane od dziecka, że mają się niczego nie uczyć, bo to niepotrzebne bzdury) i uważa, że schizofreniczki z mojej podstawówki mają jakiś hotline do Boga, który im „objawia” informacje na temat różnych ludzi. To jest jeden ze sposobów patrzenia na to, skąd pochodzi dezinformacja na temat kilku osób w fandomie. Osoby mniej zabobonne wierzą Annie, że zna wszystkich, szczególnie metali i jest wiarygodnym źródłem informacji o tym, co się dzieje w świecie metali oraz fantastyki. Miała takie spektakularne wpadki, że zamierzam się już z niej zawsze nabijać. Nie powiedziała o mnie, Adamie, czy Kristianie czegokolwiek, co by było prawdą. Kilka osób, które jej uwierzyło będzie bardzo tego żałować.

Bardzo proszę, przestańcie już u niej, czy innych członków rodziny Barbary, szukać potwierdzenia jakiś plotek, czy informacji o ludziach, których nie zna, a których konspekty jej siostra ukradła i przedstawiła jako swoje. Jest całkowicie niewiarygodna i jak wszystkie schizofreniczki zrzuca na innych ludzi, to czego się wstydzi, a sobie przypisuje to, czego zazdrości. Ale nawet ocean kłamstw i zaszczuwania nie sprawi, żeby którakolwiek z nich miała jakiś talent.

Przykre jest, że Anna – nic nie wiedząc o psychologi – jest przez Darth N. przedstawiana jako wybitna psychoterapeutka. Niestety jej „interwencje” zabiły już wiele osób. Johna zabiła, piorąc mu mózg i przekonując, że przez jego zainteresowanie mną, sprawił, że nigdy nie przypomnę sobie, że „mam męża”. Został doprowadzony do takiej fiksacji, że postanowił się poświęcić i tak jak mu wbijano terrorem do głowy, popełnić w sugerowany sposób samobójstwo. Zapicie się na śmierć jest sposobem, w jaki podobno schodzi się ze świata bez „popełnienia grzechu (bo jest to przypadek) – sama byłam tak instruowana na religii. W przypadku Johna dostarczono mu jednocześnie środki przeciwwymiotne, żeby była pewność skutecznej metody zabicia się. Zaleczonemu alkoholikowi nie robi się takich rzeczy.

Oczywiście, że nie mogłam sobie przypomnieć, żadnego „męża” bo moje „małżeństwo” pochodzi z urojeń tej chorej psychicznie rodziny. A Anna nie jest psychoterapeutką. Więc John został zabity tylko po to, abym dalej była sama i nieszczęśliwa.

Darth N. był jak najbardziej zamierzany w to morderstwo. Przerażające jest, że ten psychopata uważa, że celowe wywoływanie syndromu sztokholmskiego i robienie sobie niewolników za pomocą terroru to jakiś godne naśladowania i zachwalane „metody terapeutyczne”.

Padłam już wiele razy ofiarą tych samych schizofreników i wiem, że terror nie ma nic wspólnego z terapią. Każdy psycholog nienawidzi terroru, bo wie jak bardzo niszczy psychikę. Wystarczy pół godziny terroru, żeby kogoś zabić, popychając do samobójstwa. Niestety Darth N. za schizofrenikami uważa, że prania mózgu, wywoływanie związanej ze stresem amnezji (wszak dręczyli mnie moi gwałciciele) ora wmawianie nieprawdy to legitne metody i że zawsze w taki sposób dokonywano mojego „wyleczenia”. Nie, amnezja i syndrom sztokholmski z jego fałszywymi wspomnieniami to nie jest żaden „postęp w terapii”.

W życiu nie spotkałam kogoś bardziej przemoc owego niż Darth N. Bardzo wypraszam sobie nazywanie go nazywanie go inaczej niż psychopatą, który uparł się zniszczyć mi życie, aby awansować i zadowolić swoją schizofreniczną kochankę.

Naprawdę nie zamierzam z nim sypiać – chociaż mi to proponowano – aby przekonać go do swoich racji. Zamierzam za to już zawsze unikać miejsc, gdzie grasuje on oraz schizofreniczny gang z mojej podstawówki.

Sam Darth N. chciał wojny i ją wywołał. Teraz moim celem będzie całkowita i skokowa sekularyzacja Polski na wzór Irlandii, gdzie odkryto coś tak makabrycznego, że nie jestem w stanie tego odpowiednio nazwać. Tak samo jak w Kanadzie chodzi o tereny dawnego sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Nikt z Kościoła Rzymsko-Katolickiego nie jest pluszowym misiem, a wskazywanie analogii pomiędzy jego ludźmi, a światem przestępczym nie jest pomyłką. To są wszystko dwulicowi i bezwzględni psychopaci, którzy dodatkowo nauki pobierają u schizofreników. Szczególnie nienawidzą kobiet i dzieci. Kobiety w Kościele też nienawidzą kobiet i dzieci.

Żadna z osób z Kościoła nigdy nie była kimś, komu bym się zwierzała.