Kurwa

Mój największy pech polegał na tym, że chodziłam do podstawówki z małoletnią kurewką, której ojcem był autentyczny gangster-alfons. Była na tej lekcji religii, podczas której broniłam seksu jako pozytywnego aspektu ludzkiego życia. Oczywiście przekazała plotę o mnie swojemu ojcu i razem uradzili, że jestem narybkiem, nadającym się do wciągnięcia do prostytucji – że „mam talent”. Nie nazwałabym światopoglądu przekazanego mi przez Rodziców, w którym mieścił się seks małżeński uprawiany nie tylko dla spłodzenia potomka, za „talent”. Talent do kurewstwa raczej okazała ta zakonnica-katechetka. Nauczała nas, że seks można tylko raz, dwa razy do zapłodnienia, a po urodzenia dziecka nic, a nic. Inaczej się jest kurwą. A jak facet chce więcej, to ma korzystać z usług prostytutek, bo „czysta” kobieta ma odpokutować fakt, że współżyła z mężem. No halo, nie wiem, jak można obojętnie przejść wobec kogoś z Kościoła, kto aktywnie tworzy popyt na usługi pań sprzedających swe wdzięki? Lub raczej popyt na usługi, które sprzedaje alfons, bo kobieta jest milczącym towarem, który nie ma nic do powiedzenia w tej branży. (Dla dociekliwych – wiem, bo przeczytałam kilka pozycji z kryminologii w czasie studiów, oferta BUW była interesująca.)

Ojciec tej pannicy zaczął mnie „wychowywać” i opowiadać, czego mam się nauczyć, żeby przetrwać w jego świecie. Miałam mu się podporządkować i okradać rodziców. Powiedział mi wprost, że zniszczy mi życie, że nigdy nie będę mieć nikogo – dokładnie właśnie dlatego, że odmówiłam zostania dziecięcą prostytutką. Jak do tej pory doskonale i skutecznie udaje mu się odgonić ode mnie wszystkich moich narzeczonych, opowiadając o mnie kłamstwa. Jego i jej intrygi sięgają szczytów władzy w kilku środowiskach. Jest to zastanawiające, ponieważ tak samo córka, jak i ojciec są tak prymitywni, jak najgorsi łachmnyci z samego dna społeczeństwa. Kurewka pozwala sobie przedstawiać się jako moja „siostra”, a alfons śmie opowiadać, że jest moim ojcem. Są zawodowymi oszustami i jak widać na zdjęciach, które umieściłam w jednym z poprzednich wpisów, w żaden sposób nie przypominają mojego ojca lub mojej siostry. Oczywiste jest, że nie potrzebuję ich „pomocy”. Zaszczuli na śmierć dwoje z moich przyjaciół, tylko dlatego że mnie znali i próbowali wytłumaczyć w fandomie, kto jest kimś. Ojciec tej kurewki przedstawił sfałszowany testament Krzysia. Są skrajnie niebezpieczni, obrotni i bezczelni. Kurewka już jako dziecko była zawodową oszustką i okazywała z tego powodu wielką dumę. Zaszczuła mnie ze swoimi wspólnikami wszędzie.

Mam nadzieję się w końcu od niej i jej ojca – alfonsa i pedofila – uwolnić. Piszę to, żeby mieć pewność, że dotrze do jak największej ilości osób, że nigdy nie miałam, ani nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Zamierzam też omijać miejsca, w których ta szajka grasuje. Wiem, że ciągnie kasę z kilku bogatych osób w fandomie. Ale sami są winni, nie będę ich ratować, próbowałam już w latach dziewięćdziesiątych wytłumaczyć kto jest kim Niestety zakute katolickie łby wolały słuchać zawodowej prostytutki i jej przyjaciół z półświatka a nie mnie. Zaznaczę tylko, że ani złotówka z tego, co ta szajka nakradła, posługując się fałszywymi zapewnieniami, że to dla mojej mamy lub na moją „psychoterapię” nie trafiła do mnie lub do mojej mamy. Warto przypomnieć jedną z najsłynniejszych intryg tego typu, a dotyczącego naszyjnika królowej – kliknijcie tutaj.

Nie mam z nimi nic wspólnego. W życiu mnie nie zobaczycie na żadnym konwencie. Nie bywam tam, gdzie są przestępcy. A Straż Akademicka zapewni mi bezpieczeństwo w pracy, więc się was nie boję.

W życiu nie spotkałam tak durnych, zdemoralizowanych ludzi jak w Kościele lub w fandomie. Zmówiliście się z kurwą, to sobie ją tulcie do piersi i się z nią miziajcie. Mnie nie zobaczycie.

A jeśli nie wiecie, o co chodzi, to znaczy że siedzieliście pod kamieniem przez ostatnie – lekko licząc – pół wieku.

Zemsta jest słodka.

Pech

W przeciwieństwie do pradziadka mam wyjątkowego pecha w życiu. Jeden z moich pechów nazywa się Ryszard i pochodzi z Gdańska. Nie wiem za dobrze w jaki sposób znalazł się na ulicy przed moją podstawówką w latach siedemdziesiątych, ale mam podejrzenia, że do Warszawy ściągnęła go moja katechetka, z którą się pokłóciłam o choroby psychiczne. Sama prezentowałam światopogląd naukowy, więc szukałam racjonalnych wytłumaczeń różnych faktów opisanych w Biblii, ona dla odmiany, jak to chrześcijanie, twierdziła, że chorób psychicznych nie ma, za to są duchy i opętanie, i to od nich pochodzą głosy w głowie. I że nie należy chodzić do lekarza, tylko wołać egzorcystę. No ewentualnie głosy mogą pochodzić od Boga jak w historii Izaaka, który o mało co nie został zamordowany przez swojego ojca po zawleczeniu na szczyt góry. Postępowanie Abrahama miało symbolizować posłuszeństwo wobec Boga i być przykładem dla wszystkich katolików. Wypisałam się z takiej religii od razu i zostałam norweską poganką, co spotkało się z przychylnością i zrozumieniem mężczyzn w mojej rodzinie, przez baby za to zostałam zmuszona do uczestnictwa w smutnym dla mnie obrządku zwanym Pierwszą Komunią (tfuu).

Pamiętam, że od tej katechetki po raz pierwszy o Ryszardzie, który miał być materiałem na świętego, z powodu swoich „objawień”. Co gorsza babsko, które prowadziło lekcje religii, „rozpoznało” u mnie „opętanie” – z powodu moich poglądów – i postanowiło wezwać na pomoc Ryszarda, który w kręgach kościelnych podobno uchodzi za specjalistę, który „leczy” ludzi z buntu wobec katechetów i niezgody na zabobon, który niczym ciężki bucior jest stawiany na karku samodzielnie myślących dzieci z lekarskich rodzin z wyższych sfer (wyższych sfer przez urodzenie, nie majątek osobisty). Ryszard jest specjalistą od zaszczuwania, kłamania i prania mózgu. I nie jest moim krewnym, ale doskonale wie, komu może sprzedać to kłamstwo. Podobnie jego zgraja pomocników dobrze wie, co komu może powiedzieć – nie startują z ewidentnymi kłamstwami wobec ludzie, którzy mnie znają. Dlatego nie wierzę w ich chorobę psychiczną – to terroryści. A Rafał sobie wymyślił, że dzięki mnie się wzbogaci.

Pizda-katechetka zniszczyła mi życie, bo od tamtej pory domaga się, żebym albo poszła do klasztoru, albo wyszła za Rafała, który jest moim kolejnym poważnym pechem. Ta trójka ściga mnie całe moje życie opowiadając o mnie kłamstwa – i jedyne co mogę zrobić to kłócić się z profilerem policyjnym o to, czy są wariatami, czy tylko imbecylami, którzy wytworzyli sobie na mój temat jakieś fałszywe teorie na podstawie swoich uprzedzeń i strzępków informacji. Jeśli to tylko imbecyle, można ich postawić przed sądem, wariatów niestety nikt nie rusza. Niestety w tej sprawie przeważyło zdanie psychiatry i debile są chronieni jako chorzy psychicznie.

Uważam, że Ryszard (jak i inne osoby z Kościoła) jest tylko imbecylem – dla ludzi, którzy nie wiedzą, mózg imbecyla jest prawie tak głupi jak mózg kury, która raz uwarunkowana nie może przełamać warunkowania i stale dziobie w tę samą kartę w nadziei, że dostanie ziarno, chociaż badacz próbuje jej pokazać, że ziarno dostanie za dziobanie innej karty – co oznacza w przypadku imbecyli-ludzi, że nigdy nie zmieniają zdania i jak raz coś sobie wbiją w głowę, to nie da im się nic wytłumaczyć.

Moi rodzice chcieli mi przekazać pozytywny obraz seksu jako czegoś dobrego, bez niepotrzebnych katolickich zahamowań i wywoływania nerwic seksualnych czy awersji. Oczywiście nie kryli przede mną do czego prowadzi przedwczesna inicjacja seksualna i wychowywali na romantyczkę, która jak chce ideał katolickiej kultury ma jednego męża, chociaż absolutnie nie oczekiwali, że w przypadku pomyłki zostanę przy jakimś złamasie, tylko sobie od razu pójdę. Nie wiem, dlaczego moje zadanie o seksie sprawiło, że zakonnica prowadząca religię „rozpoznała prostytucję”, a moja mama, neurolog miałaby być prostytutką. Argument, że utrata wagi związana z treningami miałaby świadczyć o niewydolności mojego domu też był witany wybuchami śmiechu.

Mam swoją teorię na temat tego, co Ryszard i ta zakonnica-katechetka próbują zrobić od tamtego czasu. Podejrzewam, że idioci w swoich ciasnych umysłach uznali, że muszą mnie zniszczyć psychicznie i przyciąć na tyle, żebym przestała kochać moich kosmopolitycznych rodziców, za to przyjęła za przewodników Ryszarda i jego żonę. Zastraszają mnie i piorą mi umysł regularnie od tamtego czasu, opowiadając o mnie same kłamstwa. Prawdziwa idiokracja. Obawiam się, że jest tak w całej Polsce. rządzą nami debile, a nimi jeszcze bardziej zabobonny kler.

Kłamstwa opowiadane o mnie spowodowały rozpad mojego narzeczeństwa w latach dziewięćdziesiątych i moją pierwszą próbę samobójczą. Na całe szczęście opanowałam emocje i udało mi się zwymiotować morderczą dawkę leków alkoholu i leków przeciwlękowych. Byłam w rozsypce, ale nie po urojonym gwałcie, który mi wmawiała siostra Rafała. Żaden metal mnie nie zgwałcił, ani nie pobił na koncercie. Jest to ulubiony motyw tych kłamców. Wykończyli mnie ci sami ludzie, co w latach siedemdziesiątych – czyli Ryszard, zakonnica, rodzina Rafała oraz nowi usłużni głupcy, czyli znany w fandomie ksiądz i jego brat.

Wszyscy owi zmówili się, żeby mnie przemocą rozłączyć z narzeczonym za to wydać wbrew moich chęciom za Rafała. Byłam terroryzowana, bita i duszona. Na koniec Rafał wsadził mi penisa w usta. Oczywiście, że go ugryzłam. Tak wygląda „miłość” tego podobno modelowego katolika-terrorysty. Gwałt, tak samo jak próba samobójcza czy wypadek komunikacyjny, wywołuje problemy z pamięcią. Dotyczy nie tylko pamięci autobiograficznej, ale też następują zaniki pamięci dotyczące osób i wydarzeń, które mogą się wiązać się traumą, a miały miejsce już później. Wykorzystują to terroryści i specjaliści od prania mózgu, wmawiając nieprawdę i niszcząc ludzkie życie. Na całe szczęście dzięki deprogrammingowi i zapewnieniu spokoju można z tego wyjść, ale trwa to długo – taka trauma wiąże się ze zmianami w mózgu, które muszą się zagoić – i już zawsze lepiej unikać miejsc i osób odpowiadających za traumę. Oczywiście, wsadzenie przestępców do więzienia najlepiej poprawia dobrostan ofiary takiego prześladowania. Bardzo proszę wszystkie osoby, które mogą pomóc o kontakt z Policją.

Moja mama przez sterydy wziewne straciła wzrok. Jest to częste powikłanie. Steryd przenika z nosa w okolicę soczewki, która się zniekształca i pokrywa zaćmą. Mama miała raz wczepione soczewki, niestety się schyliła i się zwinęły. Niestety nasze Państwo nie przewiduje w takiej sytuacji powtórnego zabiegu. Pomoc zaoferował randomowy bogacz, niestety uwierzył moim prześladowcom, że jestem chora psychicznie i że moja mama nie potrzebuje pomocy. Podejrzewam, że skurwieli-terrorystów bardzo bawiło pozbawienie mojej mamy wzroku, i że mogą się zemścić w ten sposób na kimś, kogo zakonnica znienawidziła i uznała za „prostytutkę”. Mama była praktycznie ślepa do końca życia.

Nie dziwię się w sumie mojej siostrze, że chowa się i gasi światło, gdy ksiądz chodzi po kolędzie. Możliwe, że jej taktyka unikania konfrontacji jest bezpieczniejsza. Moje życie dowodzi, że gdy raz się podpadło jakiejś zakonnicy, która ambicjonalnie chce postawić na swoim i „nawrócić” znienawidzone, pyskate dziecko, to ma się zniszczone całe życie, bo terroryści nie ustępują. Trzeba uciec z tego kraju, bo nie można być tu sobą i wprost mówić o swoich przekonaniach i wierze.

Nie jestem „żoną” Rafała. Wszystko co mnie on i jego siostra opowiadają, to kłamstwa. Nie mam innej możliwości się ratować, jak publicznie o tym mówić. Zbyt byli aktywni przez te wszystkie lata i chyba dotarli do wszystkich ludzi z mojego otoczenia.

Z powodu ich kłamstw rozstałam rozłączona z przyjaciółmi i straciłam pamięć. Próba samobójcza czy gwałt, szczególnie z zaszczuciem, wystarczą, żeby wywołać problemy z pamięcią. Mój narzeczony został namówiony przez rodzinę do ułożenia sobie życia z kimś innym. Rozwiódł się, bo go to unieszczęśliwiło. Ale sam fakt, że się ożenił wystarczył, żeby Rafał rozpowszechnił bolesne dla mnie kłamstwa, że byłam już czyjąś żoną i że moja siostrzenica jest moją córką, Michaliną (no więc, nie, idioci, tak się składa, że używane w rodzinie zdrobnienie nie zostało utworzone od imienia Michalina, więc się odpierdolcie. Nie ma mowy, żebyś, skurwielu, „adoptował” kogoś, kto nie jest moim dzieckiem (tym bardziej, że już od dawna jest pełnoletnia).

Podręcznikowo po takiej traumie człowiek składa się do kupy około dziesięć lat. Nie mam już czasu, żeby przeżywać to ponownie, więc trzymam się z dala miejsc, gdzie pojawiają się ci debile. Ludzie, których chcę oglądać, zapraszam do pracy, można mnie łapać na przerwach, lub mejlowo. Zapraszam tylko metali, katolicy będą od razu przekazani ochronie do wydalenia z budynku.

Jestem wrogiem chrześcijaństwa z wielu powodów, przede wszystkim dlatego, że jest wrogie nauce. Przypomnijmy – Ewa i Adam zostali potępienie za ściągnięcie z drzewa owocu dającego Wiedzę. Katecheci pochwalają tępotę i brak auto-refleksji, nie mówiąc o braku wiedzy. Ulubieńcami są zawsze imbecyle. Jeden z pierwszych mitów tej religii tłumaczy przemoc wobec kobiet i ich złe traktowanie – „bo kobiety muszą cierpieć za Ewę” – jest czymś, co odrzuca mnie jako kobietę. W życiu nie cofnę apostazji, skurwiele, w życiu nie przestanę być norweską poganką. Jest to zgodne z konstytucją. Jest to zgodne z prawem. Odpierdolcie się ode mnie.

Ach i jeszcze jedno – jeśli piekielne rodzeństwo (czyli Rafał i jego siostra) gdzieś wystartują z moimi nagimi zdjęciami, to proszę przyjąć do wiadomości, że nie jest to dowód na jakąś moją zażyłość z kimkolwiek. Zrobiono mi zdjęcia pod publicznym prysznicem w fitness clubie Warszawianka. Zgłosiłam ten fakt naruszenia mojej prywatności Policji, więc się imbecyle tym tak nie jarajcie. Nie dam się tym szantażować. Macie te pliki zdjęć zniszczyć. Jesteście tak głupi, że sami nie wiecie, kiedy popełniacie przestępstwa. Wszystko co opisałam, to historia terroru za to, że nie jestem katoliczką. Idziecie, kurwy, siedzieć. Zabawne przy tym jest, że siostra Rafała sama mi się przechwalała w latach dziewięćdziesiątych, że jest najlepszą call-girl w Warszawie i próbowała mnie namówić na prostytucję, przekonana, że już mnie z powodu jej intryg wyrzucono mnie ze studiów. Nigdy nie uwierzę, że kłamała, namówiona przez Ryszarda, który uważał, że ludzie uwierzą, że jest to jedna z jego technik „terapeutycznych”. To czysty terror, który ciągnie się całe moje życie i ma przyzwolenie różnych ważnych osób z Kościoła, włącznie z lokalnym hierarchą.

Powiadam jeszcze raz, tak samo jak zawsze – nie macie, kurwy, prawa. Jestem poganką, bo tak zadecydowałam w dzieciństwie i nie zmusicie mnie do lizania kutasa katolickiego terrorysty. Spierdalajcie.

Przestępczość zorganizowana

Wspomniałam już kiedyś, że w czasie studiów na własną rękę szukałam w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego podręczników akademickich, które by mi pomogły nauczyć się o ludzkiej psychice tyle, aby w przyszłości tworzyć wiarygodne postaci oraz fabuły. Dzięki podpowiedzi kogoś z kolejki do okienka wypożyczeń trafiłam do działu z kryminologią i posługując się katalogiem rzeczowym wykształciłam się na profilera-amatora z dodatkową umiejętnością przewidywania wypadków i katastrof. Wyciągnęłam też kilka podręczników z MBA, jakby mi przyszło kiedyś założyć własne wydawnictwo. Uważam, że te lektury mi nie zaszkodziły. Mam podstawy do stwierdzeń na temat psychologii i zamierzam z nich zawsze korzystać. Szczególnie, żeby odbrązowić Kościół.

Są dwie reguły psychologiczne, które są ważne, gdy się mówi o Kościele. Jedna głosi, że im ktoś jest głupszy, tym bardziej jest religijny. Niestety dla fanatyków z Opus Dei inteligencja służy między innymi do podważania zastanych reguł postępowania. Imbecyle dla odmiany nigdy nie kwestionują twierdzeń, które poznali wcześniej. Więc jeśli ktoś ich nauczył w dzieciństwie, że każdy ksiądz jest święty i zawsze ma rację, nigdy nie zmienią zdania, za to zadziobią i zabiją każdą osobę, która będzie podważać ten przesąd. Podobnie normalizują sobie pedofilię, szczególnie jeśli pedofilem jest ksiądz, zabiją dziecko zanim mu pomogą – żeby było zabawniej w moim przypadku idioci z Opus Dei sobie uroili, że sprawą która mnie odrzuca od Kościoła jest pedofilskie zachowanie jakiegoś księdza. Nie muszę paść przestępstwa, żeby je potępiać. Druga psychologiczna zasada, na którą chcę się powołać, głosi, że im bardziej ktoś jest głupi, tym bardziej skłonny jest popełnić przestępstwo. Świat przestępczy składa się z idiotów, inteligentni ludzie nie popełniają przestępstw. Nie tylko dlatego, że są w stanie ogarnąć intelektualnie kodeks karny i mają świadomość, czego im nie wolno robić, ale dlatego, że mają sprawniejsze mózgi i nie sprawia im problemu zapanowanie nad emocjami, czy zdystansowanie się do własnych słabości. Nie mówiąc o tym, że mają lepsze możliwości zarobkowe niż debile, pracujemy krócej, zarabiamy więcej. Człowiek krańcowo głupi nie będzie potrafił, nawet nie będzie chciał, zapanować nad swoimi popędami, czy chęcią zniszczenia kogoś, wobec którego czuje się gorszy, lub wobec kogoś, kto dokonuje innych wyborów życiowych. Głupi ludzie zawsze uważają, że inni ludzie muszą lubić i robić, to co oni.

Obie te reguły przecinają się w Kościele – mamy w nim ludzi nisko inteligentnych, co wiąże się z wyborem kariery kościelnej lub przykościelnej, którzy jednocześnie są predysponowani do popełniania przestępstw. Oczywiście nie każdy człowiek niskointeligentny będzie przestępcą – będą nimi osoby, które były zdemoralizowane i nauczone, że wszystko im wolno. Niestety moje życie dostarczyło mi dowodów, że im bardziej w las, czyli Kościół, tym więcej demoralizacji. Wiele razy słyszałam o ludzi, którzy chceli mnie koniecznie „nawracać” („bo inaczej to się kurwisz”), że jeśli będę „chodzić do kościoła’, to będę mogła robić, co chcę. Albo że ktoś, kto ewidentnie powinien wylądować w poprawczaku jest dobry „bo chodzi do kościoła”. No więc nie, to nie jest tak, że kłanianie się księdzu daje immunitet i można robić, co się chce. Mam nadzieję wam to udowodnić.

Nie poszłabym na religię, gdyby nie uwaga mojej siostry, że powinnam poznać polską kulturę. Był to błąd, wolałabym nie poznawać kościelnej kultury. Mój pradziadek obracał się wśród szlachty, ludzi wykształconych i inteligentnych, ja trafiłam przez lekcje religii w towarzystwo ludzi tak głupich, że nadal nie mogę uwierzyć, że można być tak głupim. Moja cecha charakteru, która się tak spodobała pradziadkowi, czyli brak lęku i bezpośredniość, spowodowała że zainteresowała się mną pewna zakonnica i zaczęła ze strzępków poprzekręcanych informacji o mnie tworzyć sobie jakiś zupełnie nieprawdziwy obraz mnie i mojej rodziny.

Spróbuję odtworzyć z pamięci przebieg wypadków i jej chore przekonania o tym, kim jestem, kim są moi bliscy i co powinnam zrobić ze swoim życiem. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś na blogu umieścić nagrania rozmów telefonicznych z kościelnymi imbecylami (a im ktoś głupszy to to ma większą szansę na zostanie kanonizowanym). Będzie z czego się śmiać.

Trafiłam na katechezę do salki przy kaplicy zakonu na Racławickiej. Reszta mojej klasy chodziła do salki przy kościele na Puławskiej. Podejrzewam, że ksiądz był jednak trochę inteligentniejszy i że mieli łatwiej, mnie trafiła się zakonnica idiotka. Sprzeciwiłam się jej nauce o nieistnieniu chorób psychicznych. Autorytarnie twierdziła, że głosy w głowie to są albo opętanie, albo pochodzą od Boga i że należy ich słuchać. Wkurwiła mnie opowieścią o Abrahamie i Izaaku. Nie mogłam się zgodzić z opisem, wedle którego mamy naśladować Abrahama w ślepym posłuszeństwie i próbie mordowania kogoś z bliskich, bo głos w głowie tego od nas zażądał. Ona uważała tę opowieść za podstawę tego, jak powinien zachowywać się katolik. Krok po kroku dochodziłam do wniosku, że „religia miłości i dobra” jest religią szaleńców i osób zdemoralizowanych. Zakonnica za to w przedziwny sposób doszła do wniosku, że ma szansę zostać świętą, dzięki „nawróceniu luteranki” (że jak? pradziadek przeszedł na katolicyzm i nieszczególnie dobrze wspominał swojego ojca i dziadka, obu luteran). W przedziwny sposób w jej głowie moja mama została prostytutką, a ja sama byłam zagrożona prostytucją. Noooo, kurwa, to że ktoś pracuje na SORze nie znaczy, że się kurwi. Dla inteligentnych inaczej – SOR to Szpitalny Oddział Ratunkowy, a lekarze pracują w szpitalu także w nocy. Złośliwa uwaga, że ktoś głupi z samego faktu, że ktoś pracuje w nocy, bez reszty informacji, wyciągnie wniosek, że osoba pracuje w burdelu, nie jest potwierdzeniem, że mam mamę prostytutkę.

Jak rozumiem, zakonnica-katechetka znała Ryszarda Nowaka z Opus Dei i się jego radziła. Doszli do wniosku, że muszą mnie „ratować” – co oznacza, że prześladują mnie do tej pory i „diagnozują” – tak jak diagnozować potrafią tylko imbecyle. Czyli nie tylko miałam być wyjątkowo głupia, ale także musiałam odpokutować „kurwienie się” – bo zakonnica miała przeczucie „że skończę w burdelu”. Podobno dlatego, że chudłam i miałam się kurwić z głodu. A w rzeczywistości chudłam, bo trenowałam i musiałam mieć niższą wagę, żeby szybciej pływać. Chcę odszkodowania za całe moje zniszczone przez kler życie. W porównaniu z koleżankami z religii nigdy nic u nas nie brakowało, francuska część rodziny też pomagała, jeśli trzeba było. Oni na podstawie uwagi o zagranicznej części rodziny uroili sobie, że to międzynarodowa mafia chyba.

Zakonnica wymyśliła sobie, że zmusi mnie do pójścia do zakonu (nie wiem, za co miałabym tam iść), i że jej i Ryszardowi oddam majątek, po tym, jak już go odziedziczę z wdzięczności za „ratunek”. Nie mam siły opisywać dalszych etapów tej afery, ale ciągnie się już blisko pół wieku. Debile z Kościoła rozpuścili mnie takie plotki, że omal się nie zabiłam. Oskarżyli mojego narzeczonego i przyjaciół o największe zdrodnie. „Wyznaczyli” mi przyszłego „męża” – takiego samego imbecyla jak oni.

Mam dosyć. Są tak skuteczni, że wleźli za mną w każde środowisko i zepsuli mi wszystko wszędzie. Na pewno nie wpuszczę tej durne zakonnicy do mojego mieszkania, żeby mi robiła wizję lokalną, czy na pewno się nie „kurwię” (a zgłaszała taką chęć).

To jest jakaś pierdolona no-go zone w katolickim wydaniu. Nikt z policji nie chciał nigdy zainteresować się sprawą tego prześladowania i nękania. Katoliccy debile zrobili mi kilka razy pranie mózgu przekonani, że moje opowieści o rodzinie są urojeniami i w ten sposób „leczą mnie ze schizofrenii”, bo oni oczywiście wiedzą lepiej, kto jest kim. Ryszard uważa, że ma taki „charyzmat”, że leczy. No wiec nie, zbrodniarzu, nie leczysz, nie „wyzwalasz” z heavy metalu. Trauma i utrata pamięci ze stresu to nie „leczenie”, chyba że w katolickim sensie tego słowa, czyli śmierć i zniszczenie. Wszyscy jesteście przestępcami, nawet jeśli uważacie w swojej głupocie, że nie.

Żaden katolik nigdy nie przestąpi progu mojego domu.

Podobno zakonnicy w moim dzieciństwie wystarczył fakt, że chudłam, żeby uroić sobie, że to z braku jedzenia i że następnym krokiem będzie prostytuowanie się za kromkę chleba. No więc nie, nigdy nic takiego nie mówiłam. Zrzuciłam wagę i wystarczyło, żeby zaczęła sobie snuć jakieś złośliwe historie na temat mojej rodziny. Zrzuciłam wagę, bo trener kazał. Jadłam gotowane mięso i warzywa. Rosłam. Byłam zdrowa. Z mniejszą wagą mogłam szybciej pływać. Nie wiem, jak trzeba być głupim, żeby uznać, że się wie lepiej. Nie wiem, jak trzeba być głupim, żeby uznać, że mój tata, który miał czterdzieści cztery lata, kiedy się urodziłam, to mój dziadek (a „tata nie żyje”). Te kłamstwa na mój temat muszą w końcu się skończyć. Mam dosyć wysłuchiwania, że skoro nie chcę iść do zakonu, to Rafał… Nie, kurwa, za wysokie progi, skurwielu. Podobnie było z Iwoną Klicką I Krzysiem Rudzkim. Macie przestać narcystycznie roić sobie, że możecie dysponować ludźmi inteligentniejszymi od siebie i ich „nawracać” czy mówić im, z kim mają zawrzeć związek małżeński.

Chcecie samego zła. Macie się odpierdolić. Może bym uwierzyła w „pomyłkę”, ale sfałszowaliście testament Krzysia. Jesteście przestępcami. Nie może być tak, że przyznajecie się do „pomyłki” – ale oczekujecie, że będziemy się „przyjaźnić”, co oznacza dalsze wpierdalanie się moje życie i próbę ciągnięcia pieniędzy.

Fuck the hell off!!!

Profiler

Od dzieciństwa mam na karku prześladowców – maniaków religijnych oraz niebezpieczniejszego od nich schizofrenika. Jest to jeden z powodów, dlaczego powstał ten blog, muszę o tym mówić publicznie, żeby się ratować. Jestem w szoku, że tak wiele osób nadal uważa, że ci wariaci są dobrym źródłem informacji o mnie. Najważniejszym momentem dla mnie, kiedy mi zniszczono wszystko, był początek studiów. Poznałam brytyjskiego basistę i norweskiego gitarzystę w Warszawie i zostałam zaproszona na koncert. Miałam propozycję zostania wokalistką heavymetalową. Dla kogoś wychowanego na muzyce i metalu była to gwiazdka z nieba. Zaczęłam biegać i zmieniłam dietę, dzięki temu miałam też szansę wrócić do łyżwiarstwa (już jako solistka, nie byłam w stanie się dogadać z moim partnerem z pary sportowej z dzieciństwa). Zaręczyłam się też z muzykiem heavy metalowym (z Michałem tylko przez pewien czas się spotykałam). Oprócz tego ryłam też podręczniki z psychologii, żeby kiedyś zostać pisarką i konstruować wiarygodne fabuły i postaci. Zdaniem znajomego biznesmena jestem profilerem, chociaż nie mam formalnego wykształcenia. Wszystko miało znowu być od tego momentu już zawsze dobrze.

Niestety nie zgadzało się to z planami sekty, która jak zawsze chodziła moimi śladami. Mściwa zakonnica mogła mi wybaczyć, że jako dziecko sprzeciwiłam się jej „naukom”, że „uczciwe” kobiety seks powinien boleć, bo przyjemność z seksu mają tylko kurwy. Do tej pory z tego powodu opowiada o mnie razem ze swoją sektą same kłamstwa, zaszczuwając jako byłą prostytutkę i osobę chorą psychicznie. Wezwała na pomoc „specjalistę od trudnych dzieci”, czyli kogoś, kto potrafi je zaszczycić psychicznie praniem mózgu i intrygami aż do samobójstwa. Straciłam przez nich wszystko, co można stracić w życiu. Jak staną przed sądem, to dopiero wtedy zdziwią się, że „tak nie wolno” i powiedzą, „że nie wiedzieli”, i ze „trzeba im wytłumaczyć”. Nie są aż tak ograniczeni, żeby nie wiedzieli, co robią. Błędem było, że wszyscy brali ich za chorych umysłowo. Z zaszczuwania mnie zrobili sobie zawód i dobrze żyją, ciągnąc kasę od ludzi, którzy chcieli mi pomóc. Zakonnica dorobiła mi jakiś pobyt w szpitalu psychiatrycznym (wymiennie opowiadając o postulacie w zakonie w czasie studiów). Napadła na mnie ze swoją sektą na Anglistyce. Rafał, jego koledzy oraz równie psychopatyczna siostra Rafała uniemożliwiali mi wejście na wykłady z pedagogiki, wyzywając mnie od kurew i odmawiając prawa do nauki. Wykładowczyni wymagała obecności na wykładach, ale zostałam fizycznie zastraszona. Niestety w Polsce wariaci to święte krowy (a za wariatów ci terroryści byli brani przez Policję) i nikt mi nigdy nie pomógł. Dopiero gdy uznali, że mnie już wyrzucono ze studiów, bo nie próbowałam wejść na wykład, mogłam wrócić do uczestnictwa w wykładach. Ważne było dla wariatów też to, że straciłam pamięć, a muzyk okłamany przez sektę został zmuszony do zapomnienia o mnie. Ryłam pedagogikę, przeczytałam wszystko z dodatkowych list. Chodziłam też na dyżury wykładowczyni, żeby odrobić nieobecności. Nie wzięła pod uwagę tych okoliczności i obniżyłam mi ocenę na 3. Dobrze, że dostałam zaliczenie egzaminu, widać pomimo okoliczności uznała, że opuściłam zbyt wiele z wykładów. [Uwaga errata, przypomniałam sobie ze szczegółami, jak to było naprawdę.(1)] Z innej strony katoliccy terroryści i zawodowi oszuści (naciągnęli wiele osób na kasę) w jednym biegali wszędzie i oskarżali mnie o ściąganie, nieuctwo oraz imbecylizm. Obniżano mi oceny nie tylko w czasie studiów.

Podobnie było potem w mojej pracy – nikt nigdy mi nie pomógł, moje prośby o ratunek były ignorowane, a terroryści-przyjaciele psychopatycznej zakonnicy odeszli dopiero, gdy się upewnili, że znowu z powodu traumy straciłam pamięć i udało im się wmówić mi niektóre z ich urojeń. Znowu straciłam wszystko. Piszę ten blog po to, aby ludzie inteligentni mogli mnie i siebie ratować przed pomówieniami wariatów oraz kleru zachwyconego „objawieniami” maniaka religijnego i zawodowego terrorysty. Nie ma czegoś takiego jak „chora psychicznie żona Rafała”, którą się jego sekta zgromadzona wokół Ryszarda Nowaka „opiekuje”. Jestem niewinną ofiarą prześladowań, którą zadręczyliście razem z tymi imbecylami. Nie wyobrażam sobie, jak trzeba być głupim, żeby wierzyć w ich opowieści. Nikt mnie nie ubezwłasnowolnił, nie macie prawa odmawiać mi możliwości decydowania o mim życiu. To że nie kojarzę tych oszustów i z powodu traumy mam problemy z pamięcią nie znaczy, że możecie słuchać tego człowieka (jeżeli w ogóle jest człowiekiem) i niszczyć mi życie. Zasada jest taka przy takich problemach z pamięcią – wiedza pozostaje, nawet nie uświadomiona, i człowiek ma prawo decydować z kim chce rozmawiać, trenować, czy żyć. Bo naprawdę dobrze wie, kto skrzywdził. I ucieka przed prześladowcą i gwałcicielem, tak jak ja zawsze uciekałam przed Rafałem i jego sektą. Nie łamie się bezkarnie konstytucyjnych praw człowieka, idioci. Ryszard obiecał, że jak nazwę się Lodbrok (przy okazji – opowiada kłamstwa, że to francuskie nazwisko, więc nie, chodzi o Ragnara Lodbrocka, jego z moich przodków – moi francuscy krewni nazywają się Wieczorek, a mój tata miał tylko jedną siostrę, wyszła za Francuza, a mama z domu nazywała się Kurzępa), to ucieknie i da mi spokój. Mam nadzieję, że tym razem nie kłamał i zrobi to, co obiecał. Nie mam schizofrenii, za to to Ryszard jest idiotą-specjalistą sekty od prania mózgu dzieciom i prześladowania ich całe życie, bo powiedziały coś, co nie spodobało się jakiejś zakonnicy. Jest krańcowo niebezpieczny i przebiegły. Pomagają mu idioci z mojej podstawówki. Nikt z nich nigdy się nie przyjaźnił że mną i nie powinni podawać się za moją rodzinę.

Wiem o dziecku z podwarszawskiej miejscowości, które również zostało znienawidzone przez swoją katechetkę w habicie, i do którego ta zołza wezwała specjalistę od prania mózgu i zastraszania, czyli Ryszarda. Chłopak popełnił samobójstwo skacząc z dachu bydynku. Psychopata zarabia na mordowaniu ludzi. Dwoje moich przyjaciół zostało tez w ten sam sposób potraktowani przez tę sektą. Oboje popełnili samobójstwo.

Ludzie nie mogą im pomagać, musi się to zmienić. Ta szajka podająca się za Opus Dei (i wierzę, że nimi są, chronieni są przez hierarchów, szczęśliwych, że ateiści i poganie są zastraszani i niszczeni na biologicznym poziomie) okradła też mojego narzeczonego, wyciągając kasę, której oczywiście nie zobaczyłam, bo są dla mnie obcy i nigdy nie chcieli tej kasy przekazać. Nie dawajcie już im żadnej kasy. Nie wierzcie, że mają za mną kontakt. Poczytajcie sobie o aferze naszyjnikowej z Francji.

⛧⛧⛧

(1) Muszę poprawić wspomnienie o wykładach z pedagogiki. Mój pradziadek lingwista uważał, że uczą ludzie inteligentni, ja o przedstawicielach zawodu, który mi daje utrzymanie, mam jak najgorsze zdanie. Wolałaby już iść do szkoły wojskowej, bo kobiety nie biorą udziału w bezpośrednich walkach, więc nikt by mojego batalionu nie wybił. Uważam nauczycieli za debili, szczególnie panią, która prowadziła wykłady z pedagogiki. Informacja o tym, że obecność na wykładach obowiązkowa pochodziła od terrorystki z sekty zgromadzonej przy Ryszardzie i zakonnicy, tak naprawdę pani pedagog robiła wszystko, żeby usunąć mnie z Uczelni. Nasłuchała się bzdur Ryszarda Nowaka i przeświadczona, że jest moim krewnym, powiedziała mi wprost, że się nie nadaję na studia, bo mam zespół sawanta. Czyli jestem głupia (co najwyżej 70 IQ), ale mam rewelacyjną pamięć. Dlatego obniżyła mi ocenę z 5 na 3 – bo miałam nic nie rozumieć, tylko pisać pamięci. Napisałam w sprawie tego zaszczucia list dla Policji, zaniosłam go również szefowej Instytutu Anglistyki, tłumacząc sprawę i prosząc o pomoc. Moja mama rozmawiała w tej sprawie z Rektorem. Nie miało to znaczenia, zostałam zaszczuta również przez wykładowczynię Anglistyki jako chora psychicznie i zmuszona do przyznania się do nieistniejącej choroby psychicznej, bo „inaczej nie będę mogła studiować”. Psychopatyczny maniak religijny Nowak rozkwitł, a moje wszystkie plany życiowe runęły w gruzy, rozpadłam się psychicznie i straciłam pamięć. Było to po mojej próbie samobójczej, gdy zostałam zaszczuta, a o gwałt, który popełnił Rafał zaczął być oskarżany mój prawdziwy narzeczony. To nie są osoby chore psychicznie, gdyby byli chorzy opowiadaliby te same urojenia wszystkim po równo. Zamiast tego bardzo dokładnie kontrolują przepływ informacji. Na przykład pewna niska blondynka w zależności od tego z kim rozmawia podaje się albo za moją „siostrę Annę”, albo moją najlepszą przyjaciółkę ze szkoły. Zaręczam, że nie chodziła ze mną do liceum, bo była na to za głupia. Według tego, co wiem, trafiła do szkoły specjalnej, po wyczynie, jakim było zakradzenie się za mną na lekcję pływania i sikanie do basenu. Nadal jest z tego dumna. W innym miejscu mieściłam zdjęcia mojej rodziny, jak i zdjęcie klasowe z początku podstawówki. Ani nie jest kimś z mojej klasy, ani nie ma nic wspólnego z rodziną.

Oskarżanie mnie o sawantyzm jest zabawne, bo pamięć u mnie szwankuje, szczególnie autobiograficzna, co jest związane z zaszczuciem w dzieciństwie, w liceum, a potem na Anglistyce. I bardzo mi przykro, że moja inna Uczelnia, gdzie obecnie pracuję, postanowiła pójść tą samą drogę co UW i wcześniej podstawówka z liceum – czyli olać totalnie moje prośby o pomoc i usuwanie wariatów z miejsca pracy, za to zaczęłam być sekowana też przez osoby zdrowe, które się radośnie zainspirowały bełkotem wariatów. Nie mam zespołu sawanta, byłam testowana w dzieciństwie parę razy. Jestem wybitnie inteligentna. Znam angielski, bo się go nauczyłam, a nie dlatego, że spędziłam lata w anglojęzycznym kraju. Jeśli mam ładny akcent to dlatego, że w podstawówce miałam dodatkowy kurs z Angielką. Łatwo się uczę, co chyba widać było w pracy przy wdrożeniu Moodle.

Mój pradziadek był przeszczęśliwy wykonując zawód lingwisty. Ja uważam ten zawód za piekło i śmiertelną pułapkę, pełną głupich i narcystycznych nauczycieli. Przyjmę każdą pracę związaną ze sceną metalową, ponieważ tylko metale są na tyle inteligentni, że nie nabiorą się na bełkot Ryszarda i zdemoralizowanych knurów oraz knurzyc z jego sekty. Znają ich aż za dobrze i sekta się ich boi. Całe moje życie jest dowodem na to, że nauczyciele, szczególnie pedagodzy są debilami i chcę się w końcu wyrwać na wolność (chociaż muszę przyznać, że na razie da wytrzymać, tylko muszę nosić gaz pieprzowy na Ryszarda i jego sektę, bo pewnie się znowu pojawią, wracają jak kometa; szczęśliwie widuję tylko studentów w tym semestrze, a koleżanek zakochanych w Kościele i jego szaleńcach nie muszę oglądać).

Hrabia

Jak już wspomniałam wcześniej, Hrabia był uratował mojego pradziadka i został jego adopcyjnym ojcem. Dokładniej mówiąc, pradziadek miał dwóch ojców, ponieważ hrabia żył ze swoim ukochanym, również bogatym szlachcicem, ale Francuzem. Pradziadek po ucieczce z domu(1) i pomylonych pociągach znalazł się w Polsce. Nie wiedział zupełnie, gdzie jest. Zobaczył w oddali duży dom wyglądający na szlachecki i gdy pociąg zajechał na stację, wysiadł i poszedł w stronę dworu Hrabiego. Nigdy nie był nieszczęśliwy, nigdy nie był głodny. Ożenił się z piękną chłopką, ale prababcia zdobyła edukację i zerwała relacje ze swoją rodziną. Pradziadek nie ożeniłby się z nią, gdyby nie była inteligentna. Nigdy nie żałował niczego.

Z bólem odzyskuję wspomnienia z dzieciństwa zniekształcone przez pranie mózgu zaserwowane mi przez Opus Dei – niestety Ryszard dopadał mnie w podstawówce na przerwach i wyciągnął ze mnie cała historię rodziny. Wmówił mi zupełnie inną wersję, bo nie podobało mu się, że moja rodzina miała takie dobre pochodzenie.

Ryszarda szczególnie wkurwiła osoba Hrabiego, który był gejem i mieszkał ze swoim ukochanym, francuskim szlachcicem. Usynowił mojego pradziadka, który zawsze powtarzał, że Hrabia był dla niego lepszy niż własny ojciec. Pradziadek odziedziczył po Hrabim majątek, potem sprzedał go i cała rodzina wyjechała do Francji na zaproszenie partnera Hrabiego. Pradziadek mi powiedział, że moja rodzina to biedacy w porównaniu z francuską częścią rodziny. Taki był wybór ojca, który też się zakochał w Polce i mieszkał w PRL. Niestety nie mam kontaktu z rodziną z Francji, moja mama wyrzuciła wszystkie norweskie pamiątki i notatki po śmierci taty. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego co zrobiła, ale myślę, że był to efekt terroru i zastraszenia przez Opus Dei. Wiem, że Michał ma odpowiednie namiary, bo poprosiłam pradziadka, gdy byłam mała, żeby na adres jego rodziny wysłać różne informacje jako zabezpieczenie, jakby coś się stało, ale z Michałem też nie mam kontaktu.

Pradziadek był szczęściarzem, bo trafił na Hrabiego – ja niestety mam na karku świrów z Opus Dei, którym wszyscy upierają się pomagać wbrew moim protestom i zapewnieniom, że to obce osoby i wariaci. Taki idiotym i przeświadczenie, że najbardziej zainteresowane osoby nie mają nic do powiedzenia, za to powinno się kierować własnym gustem, gwałcąc czyjeś wolności, to największa polska wada narodowa, która zniszczyła mi życie. Wariaci są jak grad wielkości kaczych jaj, po prostu się zdarzają, ale naprawdę nie musieliście mnie wypychać z bezpiecznego miejsca i zmuszać, żeby wszystkie gradziny rozbijały mi się o głowę. Mam nadzieję, że ta metafora jest zrozumiała?

Proszę, żeby nikt więcej w nic nie wierzył tym gadom.

⛧⛧⛧

(1) Przypomnę – mój prapradziadek chciał swojego syna „wychować” na prawdziwego mężczyznę, więc gdy się dowiedział, że syn chce być lingwistą, a nie wojskowym, wpadł w szał, zlał go straszliwie i powiedział, że natychmiast zostanie oddany do wojskowej szkoły z internatem. Nie był to pierwszy taki wyczyn prapradziadka, więc jego syn postanowił się ratować, był przekonany, że kariera militarna oznacza, że zginie. Chciał stanąć przed Królem i prosić o ratunek. Wsiadł nie do tego pociągu i trafił do Polski. Już w tamtych czasach był transport kombinowany (czyli wagony pociągu trafiły na prom). Spał całą drogę. Nie wiedział zupełnie, gdzie jest, zorientował się tylko, że na pewno nie w Norwegii. Bardzo mu się spodobał kraj. Wysiadł na stacji i zaczął szukać jakiegoś lokalnego szlachcica i tak trafił do domu hrabiego-geja. Znał francuski i niemiecki, jakoś się dogadał z kimś ze stacji (już wtedy na stacjach kolejowych pracowali z reguły ludzie znający języki obce, ludzie podróżują od zawsze). Hrabia oczywiście znał francuski, był to zawsze język szlachty – nie mówiąc o tym, że dzielił życie z Francuzem, jak już wspomniałam. Pradziadek trafił tak świetnie, że stwierdził, że nie wraca, bo ci ludzie byli tak różni od jego ojca. Uratował rzeczywiście w ten sposób życie, bo jego rocznik został wybity potem w jakiejś biwie ze Szwedami (chyba – przypominam sobie dopiero wydarzenia z pierwszych lat podstawówki, dlatego zmieniam wersje, muszę odrzucać wszystko, co mi wmawiał Ryszard Nowak, piorąc mózg i wmawiając, że mnie zna i że jest moim krewnym, ale o nim i jego sekcie muszę napisać osobno, zesrał się, bo się okazało, że prawda się nie zgadza z tym, co o mnie opowiada i jest obrazoburcza, bo założycielami, że tak powiem, mojego Rodu była dwójka gejów, co jest obrazą dla tych wszystkich durnych katolików).

Pradziadek kochał Polskę, został polonistą. Hrabia był stary i schorowany, gdy zmarł pradziadek odziedziczył jego majątek. Mąż hrabiego wyjechał do Francji. Gdy i on się zestarzał, napisał do mojego pradziadka, że jest potrzebny we Francji. Cała rodzina pradziadka wyjechała do Francji, mój ojciec miał wtedy rok (czyli to powinien być rok 1923). Pradziadek opiekował się swoim drugim adopcyjnym ojcem do jego śmierci i również po nim odziedziczył. Mój tata wrócił do Polski, tutaj się zakochał i został, bo moja mama źle by się czuła we Francji i nie potrafiłaby tam być lekarzem, nie wierzyła, że zdoła się nauczyć francuskiego na tyle, by czegoś nie przeoczyć z rzeczy, które mówią pacjenci. Za bardzo się bała, moim zdaniem irracjonalnie. Paradoksalnie mój tata odziedziczył tytuł jarla (czyli księcia), ale byliśmy PRL-owskimi biedakami przy reszcie Rodziny. Dziedziczę tytuł po tacie, ponieważ jestem podobna do pradziadka, i odróżnieniu od starszej siostry się nie boję, potrafię nawrzucać biskupowi, jeśli trzeba. Pradziadkowi bardzo nie podobało się zalęknienie mojej mamy i siostry. Miał prawo wyznaczyć kogo chciał na dziedziczkę tytułu i to zrobił.

Moja mama była szlachcianką, wszyscy w rodzinie szlachcice, jedynym wyjątkiem była prababcia, ale się kształciła, uczyła się języków razem z pradziadkiem, była piękna i inteligentna, i na jego prośbę zerwała ze swoją rodziną. (Jedyna możliwość, żeby ktoś z gminu wszedł do takiej rodziny, to jej lub jego ciężka praca i udowodnienie, co się sobą reprezentuje.) Nie ma możliwości, żebym miała w Polsce rodzinę, o której nie wiem. I napewno nie jest to Ryszard Nowak. Jest to taka sama bzdura, jak to że Rafał jest moim mężem. Bełkot imbecyli.

Kalibracja nienawiści do ludzkości

Mój pradziadek był najszczęśliwszym z ludzi. Dzięki swojej ucieczce z domu, pomylonym pociągom i wyskoczeniu z wagonu w okolicy dworu hrabiego w Polsce uciekł przed wojskową szkołą z internatem i przed szybką śmiercią, gdy jego rocznik został wybity w czasie bitwy. Był lingwistą i nigdy nie żałował niczego w życiu. Pochował żonę, żył ponad setkę i był nestorem licznej rodziny. Mam wiele z jego osobowości i talentów, ale nic z jego szczęścia.

Z powodu maniaka religijnego zabrano mi wszystko w celu uszczęśliwienia mnie na siłę. Nie liczyło się, co mówię, nie liczyła się prawda. Jedyne co ludzie mieli w głowie to kłamstwa maniaka religijnego (poprawka – według schizofrenika, to schizofrenik ma „kontakt z Bogiem” lub chwilami uważa się za Boga, maniak religijny jest z reguły wyznawcą schizofrenika-szamana), który postanowił układać mi życie według swojego widzimisię. Powtórzę jeszcze raz – to nie jest mój krewny, to nie jest żaden psychoterapeuta. Nie było żadnego ślubowania czy przysięgania przed biskupem, że wyjdę za Rafała. Kochałam rodziców Michała za to, że nie został ochrzczony. Wbito mi nóż w serce, gdy się okazało, że ojciec Michała uwierzył w kłamstwa tych świrów (i oportunistów) i aby „mnie ratować” i stał się jedną z nieprzytomnych, niezorientowanych osób, które zniszczyły mnie i mojego partnera z lodowiska. Nie wiem, dlaczego moje słowa mniej znaczą niż słowa wariata? Raz po raz dowiaduję się, że po wyjaśnieniu, że nie mam krewnych w Polsce o nazwisku Nowak, pojawiają się tabuny zdrajców, którzy podekscytowani, że „biskup im powiedział”, lub że „przed biskupem” postanawiają mnie zaszczuć, żeby wariat był zachwycony i mógł sobie powtarzać, że „Chrystus zwyciężył”. Kurwa, nie byłam nigdy ubezwłasnowolniona i reguła w psychologii jest taka, że nawet jeśli ktoś ma problemy z pamięcią autobiograficzną, to wydarzenia i wiedza nie zniknęła z mózgu, więc dobrze wie, kogo nie cierpi, a kogo kocha. Nie mieliście prawa pozwalać na pranie mózgu i gwałt na mojej psychice. Każdy taki atak tej sekty na mnie kończy się problemami z pamięcią, coraz trudniej mi się po takim urazie psychicznym pozbierać. Rafał też jest chory – w moim miejscu miejscu pracy zostałam przez niego zgwałcona. Nie waginalne, ale też to był gwałt. Zostałam zmuszona przez jego gang do wysłuchiwania, jak wali sobie konia. Nie chciałam tego, nie wiem na co liczył. W życiu taki akt nie nastroi nikogo do zakochania się w takiej osobie. Podejrzewam, że był to kolejny akt zemsty Rafała.

Zniszczyliście mi wszystko, co dało się zniszczyć, koleżanki i koledzy. Mam nadzieję, że sami zobaczycie, co się dzieje z człowiekiem prześladowanym przed gang chorych psychicznie ludzi. Życzę wam tego szczerze. Bo mówiłam, że nie jestem kimś, kto chodził przysięgać przed biskupem, prawda? Że nie jestem zainteresowana Rafałem? Że wiem, że to moi prześladowcy z podstawówki? Ze są chorzy psychicznie? Ze trzeba mnie przed nimi ratować, a nie zmuszać do rozmowy z nimi i kłamać na mój temat? Że tylko ukradnie mi to kolejne lata życia wypełnione cierpieniem, kiedy będę składać się po kolejnej traumie? Że chcę z Michałem rozmawiać, a nie z tym idiotą Rafałem? Mam prawdo do prywatności, nie mieliście prawa wpierdalać się moje życie i robić wszystko wbrew moim życzeniom.

Mam nadzieję, że zdechniecie wszyscy.

Krewni

O ile mi wiadomo, oprócz potomków mojej siostry oraz wujka nie mam krewnych w Polsce. Nikt z tych ludzi nigdy nie mieszkał, czy był związany z Gdańskiem i nikt nigdy nie nazywał się Nowak. Wiem, że mam krewnych w Norwegii (chociaż pradziadek był na nich obrażony), mam we Francji, gdzie pradziadek z rodziną wyemigrował, gdy mój tata miał rok. Z dalszej rodziny prababci nikt nie przeżył, zostali zabici, gdy bandyci napadli na dwór hrabiego i wieś. Szczęśliwie pradziadek i jego bliscy byli wtedy w mieście.

Powtarzam jeszcze raz – nie mam oprócz mojego wujka i siostry wraz z ich rodzinami nikogo, kto by był moim krewnym w Polsce. Nikt z ludzi spokrewnionych ze mną nie nazywa się Nowak. Ja sama też nie nazywam się i nigdy nie nazywałam się Nowak (już prędzej Lodbrok). I chociaż Ryszard Nowak przedstawia się jako mój krewny, nie należy mu wierzyć. Jest maniakiem religijnym i robi to, aby zaszczuć swoje ofiary i zmusić je do takich działań, jakie mu się podobają. Rodzinom swoich ofiar za to przedstawia się jako psychoterapeuta i zadręcza swoje ofiary „lecząc je” (na przykład z „kurestwa” – czyli zwykłego szczęśliwego życia) lub „wyzwalając” (z heavy metalu). Oczywiście rodzice ofiar są urabiani i przekonywani o potrzebie psychoterapii w oszukańczy sposób, nie wspomina, że jego głównym kryterium „diagnozy” jest, czy ktoś „chodzi do kościoła”. Oczywiście pobiera niemałe sumy za swoją „pomoc psychoterapeutyczną”. Ma przy sobie zawsze grono swoich fanów, którzy mu pomagają w intrygach i zaszczuwaniu ofiar. Oprócz moich przyjaciół z Warszawy, niszczył też moich przyjaciół z Gdańska. Podejrzewam, że działa na terenie całego kraju polecany przez ludzi Kościoła (zresztą pewnie najczęściej ściągany jest na ich prośbę, a ludzie są wręcz zmuszani do skorzystania z jego „usług”). Osoby, które miały nieszczęście być obiektem jego obsesji, wiedzą, że jest chory, kontakt z nim jest bardzo ciężkim przeżyciem, problemem są ludzie w niego zapatrzeni (bo „nowy święty”) – robią wszystko, żeby mu pomóc, zapominając o podstawowej przyzwoitości i nie zastanawiając się, czy nie krzywdzą drugiej osoby, ślepo wypełniając jego prośby.

O ile mi wiadomo, Ryszard nadal działa, ponieważ został zakwalifikowany jako chory umysłowo. Bardzo proszę, aby nikt nie brał jego słów poważnie. Proszę go wyśmiewać, gdy tylko zacznie coś mówić o mnie lub innym metalu. Kontakt z nim jest bardzo niebezpieczny dla psychiki. Potrafi sobie zaskarbić też przyjaźń osób, które nabierają się, że przemoc fizyczna czy gwałt są niezbędne dla „psychoterapii”. W życiu nikomu nie pomógł. Dwoje moich przyjaciół, którymi się zainteresował, było przez niego traktowane podobnie jak ja i już nie żyją, popełnili samobójstwo w latach dziewięćdziesiątych. Nie życzę sobie, żeby zakłamane żmije mnie przypisywały zaszczucie moich przyjaciół. Wiem, że potraficie sięgnąć po każde kłamstwo, żeby zarobić na srebrniki Ryszarda czy księdza, ale już wystarczy tych kłamstw.

Obiecał, że nigdy nie przestanie mnie ścigać, a ponieważ zaczęłam wychodzić z dołka, to boję się, że spełni swoje groźby i gdzieś się znowu pojawi ze swoimi kłamstwami. Piszę to, aby nikt mu już nigdy nie uwierzył.

Lodbrok

Miałam nieprzyjemność rozmawiać z katolickich księdzem, który powiedział mi szczerze, że uważa, że „biskup jest moim właścicielem”. Skąd mu się wzięło to przekonanie? Otóż stąd, że świr Ryszard podał się wszędzie fałszywie już w latach siedemdziesiątych za mojego krewnego i przed owym biskupem, wraz z Rafałem, złożył w moim imieniu przysięgę, że wyjdę za Rafała. Przypomnijmy, miałam wtedy około ośmiu lat. O ile dobrze pamiętam, gdy się o tym dowiedziałam, złożyłam przez telefon zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, bo zaręczanie dzieci, szczególnie wbrew ich chęciom i przy moim gwałtownym protestem, jest nielegalne. Bardzo nie dziękuję Policji za brak reakcji, niestety mają zwyczaj nie mieszać się w sprawy wariatów, nawet jeśli mieliby nas pozabijać. Powodem dlaczego biskup przyjął tę przysięgę był między innymi fakt, że przystąpiłam do pierwszej komunii, pomimo wcześniejszych protestów, czyli że „Chrystus zwyciężył”. No cóż, zostałam zaszczuta i dałam się przekonać, że nie powinnam oceniać Kościoła po jednej zakonnicy. Przy tej okazji bardzo nie dziękuję moim bliskim, którzy uznali, że udział w jakichkolwiek katolickich ceremoniach jest nieszkodliwy i że dużo stracę, jeśli nie będę miała takiej fajnej imprezy – zniszczyła mi życie. Co gorsza, cały ten gang Ryszarda utratę pamięci ze stresu po zaszczuciu także kwituje „Chrystus zwyciężył” i „przynajmniej już się nie kurwisz”. Nie wiem, co te zbiry rozumieją pod terminem kurwienia się, ale może zechcą wytłumaczyć moim znajomym z fandomu i okolic. Bo mnie już tam nie zobaczycie. Owszem, potrafili mnie znaleźć w pracy i dostali znaczącą pomoc od różnych głupich chrześcijanek w zniszczeniu mnie (a nic tak nie niszczy jak „godzenie” i wydawanie na siłę za gwałciciela), ale w fandomie czują się naprawdę u siebie – chociaż nie wiem dlaczego, skoro nie cierpią fantasy i heavy metalu.

W życiu nie spotkałam ludzi bardziej zdemoralizowanych niż tak zwani „ludzie Kościoła”. Kłamią i oszukują. Przy czym wypracowują sobie cynicznie opinię słodkich aniołów dbających o innych bardziej niż o siebie. Jeżeli cokolwiek z Katechizmu jest prawdą idą prosto do piekła. Szczególnie Ryszard Nowak. Z odpowiedzialności zwalnia go choroba psychiczna, szczególnie mania religijna, znaczy się schizofrenia, ale Kościół oficjalnie, jak się dowiedziałam od pewnego zadręczającego mnie hierarchy, nie uznaje chorób psychicznych za realnie istniejące wydarzenia medyczne. Zamiast tego porusza się w sferze duchowej i wszystkie fenomeny, które ludzie medycyny uważają za urojenia, zwala na opętanie lub wizje zsyłane przez Boga. Dlaczego akurat przez Boga, a nie Szatana, to nie rozumiem. Siły zła byłyby odpowiedniejszym autorem i inicjatorem ludzi, którzy sięgają po terror, łamią psychikę i wolną wolę (przypominam – zaszczuta ofiara przemocy fizycznej i psychicznej podporządkuje się prześladowcom i zaczyna robić rzeczy od niej wymagane, nawet wbrew własnym chęciom ulegając presji psychicznej, w efekcie można nawet zmusić kogoś do samobójstwa). Zaszczuto moich przyjaciół w taki sposób, część z nich na śmierć, tylko dlatego, że mnie znali i protestowali przeciw bredniom opowiadanym o mnie w fandomie. W takich zaszczuciach specjalizuje się Ryszard wraz z rodziną, którzy w oczach Kościoła są idealnymi katolikami, wiem bo zapytałam hierarchę o to przy jakiejś okazji. Ragnar Lothbrok (Lodbrok) jest mi bliższy niż oni. I wcale nie przeszkadza mi, że mój legendarny (dla rodziny pradziadka całkiem realny, był w stanie opowiadać rzeczy o nim, których nie ma w kronikach, a istniały w przekazie rodzinnym) przodek był poganinem i zabijał chrześcijan. Któryś z moich norweskich przodków zmienił nazwisko Lodbrok, bo przeszkadzało mu pochodzenie od morskiego rabusia i poganina. Ja Ragnara i jego syna króla Bjorna nadal szanuję.

Dla Kościoła Ryszard Nowak nadal jest materiałem na świętego. Większej bzdury nie słyszałam nigdy. Ten zaszczuwający ludzi wariat, który praniem mózgu „wyzwala z heavy metalu”, już dawno powinien być na obserwacji psychiatrycznej lub w więzieniu, tym bardziej że wychowuje dzieci na swoich pomocników i bojówkarzy pomagających mu niszczyć ludzi. Jego chowu jest Rafał i jego siostra. Są to ludzie o mentalności wziętej z głębokiego średniowiecza i uważają się za krzyżowców. Nie wiem, co robią w fandomie, skoro Kościół – jak się dowiedziałam jest to całkiem oficjalne stanowisko pewnego hierarchy – zwalcza fantasy oraz heavy metal (bo Ryszard jest święty i ma takie objawienia). Jesteśmy obiektami re-chrystianizacji, przynajmniej w ich rozumieniu. Mną na pewno nie będą rządzić, a wy sami się zastanówcie, co robicie, liżąc im tyłki. Zalecam dechrystianizację wszystkiego.

Powiedzmy sobie szczerze – chrześcijaństwo jest religią opartą na szaleństwie, nazywanym objawieniem, szczególnie na wizji gorejącego krzewu, z którego doszedł głos Boga. Jestem ze swojej natury osobą mocno sceptyczną wobec takiego opisu, tak mnie wychowali mój tata inżynier i mama neurolog. Już w dzieciństwie usłyszałam wykład, czym są choroby psychiczne i jak się je rozpoznaje, więc zawsze myślę krytycznie i szukam alternatywnych wyjaśnień tak zwanych cudów. Krzewy rosnące na Bliskim Wschodzie, które prawdopodobnie zostały opisane w Biblii, zawierają w sobie tyle olejków eterycznych, że w silnym słońcu następuje samozapłon. Dodajmy do tego zabobonnego, przerażonego tym faktem wędrowca i mamy początek mitu, szczególnie jeśli wędrowiec cierpi na zaburzenia psychiczne, a takich osób zawsze było i jest mnóstwo. Podobnie mit o Abrahamie i Izaaku jest opisem rzutu choroby psychicznej.

Odmawiam uczestniczenia w obrządkach katolickich religijnych całkowicie. Chrześcijaństwo w tej wersji nie jest miłą nieszkodliwą tradycją zapewniającą fajne ceremonie i nic się nie traci omijając świątynie. Chrześcijanie nie są wolni, podlegają władzy imbecyli oraz osób z manią religijną, bo tacy wybierają duchową ścieżkę kariery. Podobnie jak pradziadek uważam katolicyzm za śmieszny. I na pewno nie dam się złapać na haczyk zapewnień, że „mam szansę na zostanie świętą”, nic bardziej obraźliwego nie słyszałam. Powtarzam jeszcze raz – w czasie studiów na własną rękę przeczytałam tyle tomów różnych podręczników akademickich, szczególnie typowo profilerskich, że wszelkie moje udane „przepowiednie” opierałam zawsze na jak najbardziej naukowych podstawach. Nie ma w nich nic, absolutnie nic, „cudownego”, żadnych „wizji” przesłanych przez Boga. Proszę mnie nie mieszać w te zabobony. Nie jestem też luteranką, chociaż uważam, że Luter naprawił dużo błędów w doktrynie (przede wszystkim luteranie są wolni) i zawsze będę doradzać przejście na luteranizm, jeśli ktoś już musi być chrześcijaninem.

Usłyszałam od hierarchy, że jestem za głupia, żebym mogła tak trafnie przewidywać różne wydarzenia tylko na podstawie wiedzy, więc mam się przyznać do wizji zsyłanych przez Boga. Mam być głupim sportowcem, co tylko potrafi, a raczej w dzieciństwie potrafiłam, jeździć na łyżwach. Teraz mam być stara i gruba, i nic nie potrafić, więc Kościół i ta fałszywa „świętość” jest moją jedyną szansą na wielkość. Odpierdol się, chuju, powiem szczerze, chujem jesteś, bo z tego powodu zaszczułeś mnie swoimi intrygami, ale nic ci z tego nie wyjdzie. Nie zrealizujesz razem z tą pierdolniętą zakonnicą swojego planu zrobienia z „luteranki” swojej agentki (luteranką nigdy nie byłam, prababcia przekazała swój katolicyzm dzieciom – ale nikt z naszej rodziny nigdy nie był fanatykiem czy maniakiem religijnym, wszyscy zdrowi, wpływ pradziadka zawsze też gwarantował zachowanie zdrowego rozsądku, edukował otoczenie i uczył francuskiego i norweskiego, niczego mu nigdy w Polsce nie brakowało – miał lepszy los niż bycie mięsem armatnim, cały batalion z jego rocznika wybito), nie zrobisz ze mnie swojej „nawróconej” idiotki, która dzięki „cudowi” „nawrócenia na katolicyzm” zapewni wam poklask innych idiotów z waszego Kościoła oraz awanse. Nie wyjdę za Rafała, nie cofnę apostazji. I wszystkim innym zawsze będę zalecać pójście moją drogą. Nieprawdą jest, że powtórzyłam „śluby z dzieciństwa” – nic takiego nie było miejsca. Nie było też ślubów w dzieciństwie przed biskupem, hierarcha łże bo koniecznie chce nagrodzić Ryszarda Nowaka robiąc z niego świętego. Dobrze wie, że Ryszard nie jest moim krewnym i wie, że nie mógł za mnie nic przysięgać. Ryszard jest świrem, który niestety od dziecka uczył się terroru i jest przydatny Kościołowi. Jego żona powiedziała mi w dzieciństwie, że są Opus Dei i ratują księży w całej Polsce przed oskarżeniami o pedofilię. Boję się nawet przypuszczać, ile dzieci zaszczuli tak, że nie mogły złożyć zeznań. Nie wiem, ile popełniło samobójstwo, po takiej „terapii”. Wiem za to, że bojownicy Ryszarda (w tym jego córka)próbowali mną manipulować jak dzieckiem, zastraszając że „powiedzą mojej mamie, że nie chodzę do kościoła”. Śmieszne w sytuacji osoby 50+, która pochowała oboje rodziców już dawno. Jako ośmiolatka byłam od tych imbecyli dojrzalsza i bardziej odpowiedzialna.

Ci psychopatyczni krzyżowcy walczą o uznanie świętości Ryszarda i ja mam niby świadczyć o jego „cudach”. Jest to ostatni człowiek, którego bym tak nazwała. Zakonnica nasłała go na mnie, myśląc, że „nawrócenie luteranki” (bo tak zrozumiała moją niechęć wobec chrześcijaństwa w świetle pochodzenia pradziadka) będzie tym cudem potrzebnym, aby go kanonizować. Dupa, jestem poganką, bo tak zadecydowałam w dzieciństwie po spotkaniu owych świętych Kościoła. Kościół jak Marsjanie z pewnego filmu nazywają wszystko na odwrót. Wojna jest pokojem, kłamstwo prawdą, śmierć życiem. Przypomnę, że jednym z ich ulubionych zajęć jest kontemplacja męczeństwa na krzyżu. Wyjątkowo obrzydliwa religia, prawdziwi śmierciożercy. Mam nadzieję, że na zdrowie im wyjdzie przejrzenie się w moich oczach i zobaczenie, jakimi są potworami. Przeprosiny mnie nie zadowolą, wszystkie zamieszane w zaszczucie mnie osoby muszą w końcu w błysku fleszy trafić do więzienia, inaczej wszyscy zginiemy, bo czarna kościelna mafia robi się coraz bezczelniejsza i trzeba ich zatrzymać.

Zawsze potrafiłam o wiele więcej niż tylko jeździć na łyżwach, a inteligencja zawsze była potrzebna w sporcie, chociażby po to, aby rozkminić, co się robi źle. Trener tego nie wie, bo nie siedzi w moim ciele. Sport jest ważny także dla rozwoju mózgu, który rośnie i rozwija się razem z całym organizmem. Musi być dotleniony i muszą rozwijać się jego części związane z koordynacją ruchową. Inne aspekty intelektu kształciłam w czasie lektur. A wyrobiony przez łyżwiarstwo szybki refleks przydaje się w życiu przy unikaniu wypadków. Wracałam do sportu nie dlatego, żeby „ładnie wyglądać w białej sukni w czasie ślubu z Rafałem”, tylko z własnej potrzeby. Jeśli nie uda mi się odzyskać formy łyżwiarskiej (a byłam już na liście startowej), mogę uczyć pływania, robię to bardzo dobrze, bo rozkładam naukę na czynniki pierwsze, zastanawiając się, co może przeszkadzać komuś w pływaniu. Ludzie pływają naturalnie.

Sport to życie, Kościół to śmierć. Spierdalajcie Marsjanie z powrotem na Marsa.

PS: Mój blog to mój prywatny pamiętnik, więc olewam, czy wam się podoba, że zapominam o przecinkach. Jeżeli tylko to macie do powiedzenia, to spierdalajcie na drzewo. Wszyscy pisarze wiedzą, że korekta też musi zarobić, nie mówiąc o redaktorze. Korektorzy to są te osoby, które zawsze błyszczały na polskim, zachwycając równie nudne polonistki idealną interpunkcją, ale nigdy nie miały nic ciekawego do powiedzenia. Nie są kreatywni. Bardzo się cieszę, że dzieciak, któremu to powiedziałam w latach dziewięćdziesiątych, zarąbał swoją nudną, niszczącą go polonistkę i zastał uznanym, nagradzanym, także w głównym nurcie, pisarzem. Śmierć pozbawionym talentu idiotom, którzy potrafią tylko w przecinki.

Przysięga

Przypomniałam sobie o co pokłócił się mój pradziadek ze swoim ojcem. Prapradziadek postanowił swojego ośmioletniego syna wysłać do szkoły wojskowej z internatem. Sam został tak potraktowany i uważał to za odpowiedni system wychowania. Mój pradziadek uciekł z domu przed wojskiem i zawsze uważał, że dzięki temu uratował życie, bo zginąłby młodo na wojnie, (cały batalion norweski został w pewnej chwili wybity i był pewien, że byłby jedną z ofiar, bo byli to ludzie z jego rocznika), nie poznałby prababci i byłby całe swoje krótkie życie nieszczęśliwy, bo zawsze chciał być lingwistą, a nie wojskowym. Ukrywał się do pełnoletności, a gdy dorósł w Ambasadzie Norwegii zrzekł się majątku, ale nie tytułu jarla – dla kogoś, kto pochodził w prostej linii od Ragnara Lodbroka i jego syna Bjorna ten tytuł był cenniejszy od złota. (Dla mnie też tak jest – widzimisię pradziadka i dziadka o tym zadecydowało, moja siostra ich zdaniem była zbyt strachliwa, czy coś w tym stylu, mnie polubili i wyznaczyli na następczynię jarlowego tronu – chociaż to tytuł bez realnego księstwa czy majątku.) Pradziadek przyjął polskie nazwisko, aby się ukryć, bo bał się, że zostanie odnaleziony przez ojca, zabrany do Norwegii, rozłączony z miłością swojego życia i zmuszony do służby wojskowej. Do chwili ujawnienia się w Ambasadzie Norwegii był zaginionym dziedzicem. Kochał Polskę, był tu szczęśliwy, ja tego kraju nienawidzę szczerze. Rozłączono mnie z kimś, kto był mi przeznaczony, zabrano karierę sportową i wszystko, co tylko mogłam osiągnąć. Nie mam dzieci przez głupotę moich rodziców, ojca Michała, którzy postanowił uwierzyć kłamstwom biskupa i zdemoralizowanego rodzeństwa imbecyli z mojej podstawówki i potem przekonał moich rodziców (a w każdym razie tak mi wyszło z rozmowy z ojcem Michała przed jego śmiercią).

Zamierzałam w dzieciństwie zmienić nazwisko i wybrałam miano bohatera sag, z którego pradziadek był tak dumny, obiecałam to pradziadkowi. Nie chciał, żebym przyjęła jego prawdziwe norweskie nazwisko, ponieważ znienawidził swojego ojca za to, jak był traktowany. Rozmawiałam o tym, ponieważ ja sama też w pewnym momencie znienawidziłam moich rodziców, ponieważ uwierzyli zakłamanemu Rafałowi, że się zaręczyliśmy jako dzieci. Też miałam wtedy osiem lat. Rafał łże jak psychopatyczny pies, którym jest. Został zdemoralizowany przez kościelne wychowanie – imbecyle, którzy go wychowywali, nie powinni nigdy zbliżać się do dzieci. Głównym jego idolem został Ryszard Nowak (który nie jest, powtarzam, nie jest moim krewnym, więc nie należy go słuchać). Ryszard jest imbecylem z manią religijną schizofrenikiem z charyzmą – jest to osoba tak chora, że brak mi słów. Udaje psychoterapeutę, ale jego interwencje niosą więcej szkody niż pożytku. Ma idee fix – „katolik musi zwyciężyć” – w sytuacji, kiedy nie było żadnej możliwości, żeby tępak, dziecko ulicy bez jakichkolwiek ambicji (czyli Rafał, sorry-not-sorry tak się zachowuje), mogło mnie sobą zainteresować, kiedy już w swojej głowie układałam przyszłe życie z polskim szlachcicem i byłam pewna, że uda nam się wiele osiągnąć na Olimpiadzie Zimowej.

Podejrzewam, że moi rodzice nie wiedzieli, jak funkcjonują zjeby z Kościoła i jak są zakłamane. Będę już zawsze mścić się na klerze i hierarchach, jak już napisałam, taką karierę wybierają z reguły osoby głupie, nie radzące sobie z nauką, za to narcystyczne (lub maniacy religijni i schizofrenicy). Tak samo został przez nich wychowany Rafał – w przekonaniu, że to jego „chodzenie do kościoła” przebija wszystkie zalety każdego ateisty i niweluje liczne wady Rafała, damskiego boksera. Dla mnie składa się z samych wad – przede wszystkim z poganki chce zrobić kogoś, kto będzie się przed nim płaszczył ponieważ jest katolikiem. Niedoczekanie!!!

Skurwiel nie miał prawa składać żadnych przysiąg przed biskupem w moim imieniu, bo nigdy nie byliśmy dziecięcą parą zakochanych. Ale oczywiście skurwiel w sutannie te przysięgi od niego przyjął i nakłamał wszystkich w tym moim rodzicom, że „się zaręczyłam z Rafałem” (pomińmy fakt, że zaręczanie dzieci, szczególnie przy proteście jednej ze stron to poważne przestępstwo, zmuszanie terrorem do przyjęcia Rafała zresztą też, od samego początku podstawówki oceniam kler i Kościół negatywnie). No więc kurwa nie, nigdy z Rafałem nie byliśmy parą, a Michał nigdy nie zrobił mi nic złego. Zabranianie mi jeżdżenia na łyżwach, bo „mam powiedzieć co się stało” (no kurwa, nic się nie stało, Rafał i jego siostra łżą jak psy, siostra Rafała to zakłamana suka i nigdy nie była moją przyjaciółką, łże, łże, łże, niech zdechnie po stokroć, zdemoralizowane przez kler rodzeństwo bardzo szybko wypadło z grona moich znajomych), było taką chujozą, że powinnam była uciec z domu jak pradziadek.

Jedno mogę powiedzieć – możecie zabić wszystkich moich fajnych wielbicieli oraz osoby które są w moim typie, a i tak nie przyjmę Rafała. Wiem, że jestem już stara, ale wolę być samotna niż z katolikiem psychopatycznym imbecylem pozbawionym empatii i wyższych uczuć. Im szybciej traficie razem z nim do więzienia tym lepiej. Obiecałam wam prawdę na blogu, to ją macie, hieny kościelne.

Polski kler zamieszany w tę sprawę ma główną ideę fix – Michał nie został nigdy ochrzczony, więc od lat siedemdziesiątych tak mnie „ratują” przed związkiem z antychrystem, łżąc i piorąc mi mózg, zastraszając. Już mi zapowiedzieli, że nie przyjmą do wiadomości mojej „apostazji” i że mam ją cofnąć. Jestem poganką i nie dam się niewolić waszym zabobonom. Tata mnie wspierał, również w pogaństwie, rozmawiając ze mną o norweskich bogach. Niestety fanatycy katoliccy odpowiedzieli morzem oszczerstw na jego temat, pomawiając również o pedofilię. Z mojej mamy i mnie samej zrobili prostytutki. Nie ma bardziej zakłamanego środowiska niż Kościół. Te prymitywne bestie uważają, że mogą w takiej chwili („zagrożenia pogaństwem” – które było naturalną reakcją na kurewskie zagrania katolików) sięgać do kłamstw oraz szczucia durnych dzieci na mnie i na moją rodzinę. Najdurniejszy z nich Rafał – reaguje nadal jak infantylne dziecko, które uważa, że może mnie zniszczyć jak zabawkę, której nikt inny nie może mieć, skoro on nie ma. Zdechnij w końcu skurwielu! Sam mi też życzyłeś śmierci, nienawidzę ciebie szczerze! Nigdy nie uwierzę w twoją miłość. W podstawówce postawiłam sprawę jasno – możesz liczyć tylko na kolegowanie się, byłam już zajęta. Żałuję, że w ogóle z tobą rozmawiałam. Mój tata myślał, że jesteś kimś normalnym, komu można zaproponować przyjaźń w sytuacji, kiedy jest się z kimś innym. Ale nie – wyszedł z ciebie psychopata i psychol, który dostał furii, że nie dostanie zabawki, której sobie zażyczył. Mam już dosyć twoich kłamstw. Zdechnij! Tak samo zakłamana jest twoja siostra, godny siebie psychopatyczny duet z piekła rodem.

A innym osobom mam jedno do powiedzenia – jeśli mnie lubicie i rzeczywiście „chcecie pomóc”, to odnajdźcie Michała i go przeproście. Bo do tej pory tylko szkodziliście. Sami wiecie, co zrobiliście. I drobna rada na koniec – wycofajcie swoje kłamstwa z pewnych urzędów, bo też pójdziecie siedzieć.

Ministrant

Mam pecha do psychopatycznego wielbiciela z mojej podstawówki. Jest to imbecyl wbity w pychę przez Kościół i niestety pozbawiony odpowiedniej psychoterapii w kluczowej chwili, więc wyrósł na pozbawionego empatii knura i maniaka religijnego. Pomogli mu w tym bliscy oraz ludzie Kościoła, wmawiający, że tępy katolik jest obiektem marzeń każdej laski, która będzie wdzięczna za „nawrócenie” i pokocha debila, który ją zniszczył i rozłączył z nieochrzczonym lekarzem-sportowcem. Z zemsty za to, że go nie chcę, psychopatyczne bydle zepsuło mi wszystko, co tylko dało się zniszczyć w czyimś życiu.

Do tej pory go nie kojarzyłam, ale przypomniałam go sobie z naszego pokazu sportowego. W młodzikach Michał i ja jeździliśmy osobno jako soliści, ale poznaliśmy się wiele wcześniej, gdy byłam z wizytą u jego ojca, polskiego księcia i namówiłam chłopca na łyżwy. A nie ma bardziej norweskiego sportu (pradziadek też jeździł na łyżwach), więc Michał był bardzo chętny, bo po pradziadku po stronie mamy też jest Norwegiem.

Spotkaliśmy się ponownie na Torwarze i wkrótce zaczęliśmy się przygotowywać do zawodów jako para sportowa. Przyszedł czas pokazów i oprócz koleżanek z podstawówki przylazł na Torwar chłopiec, którego znałam z podstawówki. Rozmawiałam z nim wcześniej i na jego stwierdzenie, że się ze mną ożeni, oświadczyłam mu zgodnie z radą mojego ojca, że musi mu wystarczyć przyjaźń. Chłopiec dostał furii, widząc, że tańczę z Michałem. Wiem teraz, że był to Rafał Magazynier. Nie pamiętam, czy to wtedy próbował zgwałcić mnie w szkolonym kiblu, czy trochę później – myślę, że po tym pokazie – ale widocznie uznał mnie za swoją własność i od tamtego czasu traktuje mnie jak szmatę. Mszcząc się za to, że nigdy go nie zechcę, opowiada rzeczy, które mają świadczyć o tym, że do siebie „pasujemy”, blokując kłamstwami wszystkie osoby dla mnie odpowiedniejsze. Ale to teraz my będziemy się na nim mścić. Przez „my” rozumiem Michała, siebie, moich przyjaciół oraz moją rodzinę oraz rodzinę Michała.

Rafał zemścił się na mnie okrutnie za to, że go nie zauważam. Rozłączył mnie intrygami oraz kłamstwami mnie z moim sportowym partnerem w chwili, kiedy mieliśmy już opracowany medalowy program, którego nigdy nie dano nam zaprezentować na zawodach. On i jego rodzina to psychopatyczni, niemoralni kłamcy, którzy nigdy nie byli moimi znajomymi za to zrobili z mojego kolegi z lodowiska, syna księcia, przestępcę podającego się za kogoś, kim nie jest. Nie wiem, co im się nie podobało – czy to że ma długie włosy i jest. nie ochrzczony? Dla mnie to same zalety. Byłam zaręczeni na studiach z Michałem i za to Rafał wraz ze swoją bandą zakatował mnie psychicznie, wmawiać wszystkim kłamstwa na temat Michała. To kościelny protektor Rafała mnie wtedy zgwałcił i zaszczuł. Sam Rafał mnie pobił kilka razy. Z traumy i stresu po raz kolejny straciłam pamięć, byłam w matni, nie dawałam rady wytłumaczyć różnym idiotom, że to wszystko to stek bzdur i urojenia idioty. Próbowałam wtedy popełnić samobójstwo. Mogę stracić pamięć po praniu mózgu i zastraszeniu, ale nie zaakceptuję tego psychopaty, Rafała. Kłamie złośliwie jak z nut całkowicie bez zastanowienia. Moim zdaniem to psychopata w postaci czystej, tak samo jak cała jego rodzina. Nie pojadę na żaden konwent już nigdy. Nie w sytuacji, gdy to bydle pozostaje bezkarne, jest wysłuchiwane i zaszczuwa kolejnych moich przyjaciół. Obwołał się królem fandomu ze swoim przyjacielem. Zostawiam wam to królestwo, nic to po mnie.

Żeby było ciekawiej Rafał, który jest nikim, śmieciem, podaje się za krewnego Woźniaka-Staraka, co jest totalną bzdurą, Woźniak się go wyparł. Rafał zrobił z mojego ojca pedofila, a z matki prostytutkę, rozpowiadając o mnie wszędzie kłamstwa. Mści się w ten sposób opowiadając bzdury, ponieważ nie panuje nad swoją furią z powodu odrzucenia. Jego rodzice wynajęli „psychoterapeutę” – psychopatę-oszusta, który posługując się samymi nielegalnymi metodami jak pranie mózgu, próbował mi wmówić, że urojenia debila Rafała na mój temat były prawdą. Przeszłam piekło, ponieważ moi rodzice również mu uwierzyli i zwrócili się przeciwko mnie, myśląc że tyle zaangażowanych osób nie może się mylić. Niestety, Kościół jest pełen psychopatycznych idiotów, którzy łżą z łatwością. Zgodnie z podręcznikami psychologii głęboko religijni ludzie zawsze są nisko-inteligentni i niestety nie należy im wierzyć. Dowodem na to, że moja matka jest prostytutką miał był fakt, że pracowała w nocy – no cóż tak się składa, że SORu, czyli Szpitalnego Oddziału Ratunkowego nie zamyka się w nocy, żeby lekarze mogli się wyspać. Są odpowiedzialne zawody, w których pracuje się na zmiany cała dobę. A jeśli ja mówię, że się nie wyspałam, to dlatego że z powodu zaszczucia, traumy i stanów lękowych mam problemy ze snem, więc skurwielu ze mnie też nie rób prostytutki i wariatki. W odróżnieniu od przeciętnego imbecyla mam na tyle skomplikowaną psychikę, że cierpię. Ty jeszcze nie wiesz, co to jest cierpienie. Możemy ci pokazać.

Rafał psychopata był ministrantem i razem z rodzicami przekonał grupę ludzi Kościoła, żeby mnie nękali i zmuszali do zaakceptowania Rafała. Mam na karku idiotę hierarchę – pedofila i seksoholika, który ponawiał próby namówienia mnie na seks i jak się dowiedziałam jakiś czas temu, zgwałcił moją koleżankę z podstawówki, która u niego sprzątała, wredne bydle, które nie powinno wyjść z więzienia. Mam również na karku idiotkę zakonnicę, przekonaną, że muszę iść do klasztoru, żeby przebłagać pana buczka, za sam-nie-wiem-za-co. Ona sama u mnie również „rozpoznała protytutcję”. Zapytajcie to bydle na jakiej podstawie. (Przypominam, że smartfony mają możliwość nagrywania rozmowy – jest to bardzo przydatne, ponieważ w starciu z psychopatą nie można inaczej wygrać, niż dostarczając Prokuraturze konkretne dowody – jest to wiedza z podręcznika profilera oraz zalecenia Policji w tej sprawie. W oczach prawa rozmowa telefoniczna jest korespondencją, więc mamy prawo ją zapisywać, przechowywać oraz udostępniać innym. Nie jest to podsłuch, jeśli nagrywa adresat wiadomości, czyli osoba, która rozmawia. Mamy sporo dowodów na kilka osób, ale pani zakonnica nam umyka, będę wdzięczna za uzupełnienie.)

Ów Rafał Magazynier, o nie znanym mi nazwisku, zepsuł mi markę osobistą, złośliwie podając się, za mojego byłego męża, który chce „odzyskać” swoją „chorą psychicznie żonę”. Nie wiem jakie powody wskazuje jako przyczyny, że go nie pamiętam, wolę chyba nie wiedzieć. Muszę za to podkreślić z cała stanowczością, moja siostrzenica Misia nie jest córką moją i Rafała i nie nazywa się Michalina. Uczyłam ją pływać na basenie w czasie Nordconu, nigdy nie przypuszczałam, że te urojenia mogą być wzięte przez kogokolwiek za prawdę.

Rafał przechwala się, że ze swoim gangiem „trzyma nagrodę Zajdla”. Podobno razem z siostrą usunął moje opowiadanie z listy nominacji, ponieważ „autorka nazywa się tak jak ty, ale to nie ty”. Nie wiem, o co chodzi, ale pilnujcie, kto się tym zajmuje w Fandomie, bo równie bezczelnie twierdził, że na liście nominacji ulokował powieść, na którą nie było ani jednego głosu, bo „lubi autorkę” – no nie dziwię się, skoro się przejęła kłamstwami Rafała i zaczęła mnie nękać.

Powtarzam – nie zaszczułam żadnej pisarki, ani łyżwiarki, za to ja zostałam zaszczuta i zgwałcona. Zniszczono mi życie. W życiu nie zaakceptuję Rafała, ani się nie „nawrócę”, ani nie pójdę do klasztoru. Złożono mi za to pewną, korupcyjną propozycję – Rafał ze swoją siostrą „zrobią ze mnie pisarkę” i „dadzą mi Zajdla”, jeśli za Rafała wyjdę. Żeby było jeszcze zabawniej, padły też prpozycje, że mam za niego pisać, bo „on chce być pisarzem”. Jebnijcie się w łeb. Walczę z tym ograniczonym umysłowo psychopatą od dzieciństwa i się nie poddam. Jedyne, co osiągnął, to moje problemy z pamięcią, PTSD oraz stany lękowe. Ciekawa jestem, jakie kłamstwa Rafała i Ryszarda sprawiły, że stałam się niedrukowalna? Odczułam to, ale postanowiłam walczyć w taki sposób, że wygrałam konkurs literacki. Faktycznie potrafię pisać i nieuprzedzone jury ocenia mnie obiektywnie. Całe życie miałam wszędzie zaniżane oceny z powodu szczucia ludzi na mnie. Już się przyzwyczaiłam i tylko kalibruję sobie pogardę dla ludzkości.

Sama wydałam sobie demo mojej powieści i miałam wcześniejszą obietnicę pewnego fandomowego Dobrodzieja, że w tej sytuacji wejdzie finansowo w moje wydwnictwo. W czasie Warszawskich Targów Fantastyki sprzedałam ponad dwadzieścia egzemplarzy, co uważam za dobry wskaźnik zainteresowania. Na początku studiów oprócz podręczników psychologicznych wypożyczałam podręczniki do MBA – bo już wtedy planowałam założyć wydawnictwo – i chwilami wiem, o czym mówię. Zobaczymy, czy Dobrodziej się odezwie.

Nie jestem świętą Kościoła Rzymsko-Katolickiego, przestańcie mnie tak obrażać. Jestem poganką, a wszelkie moje „przepowiednie”, to efekt wiedzy i przestudiowanego podręcznika na temat przewidywania katastrof. Wydaje się wam to czarną magią, ale tylko dlatego, że jesteście durnowaci i dzieli was ode mnie cały wszechświat. Jestem człowiekiem, a wy jesteście wróblami, tylko zapomnieliście, gdzie wasze miejsce.

Nie potrzebuję Fandomu, żeby być szczęśliwa. Biznesowo obecność na tak wąskich imprezach nie ma sensu, a towarzysko jest tam ostatnio kiepsko. Nie spotkałam nikogo z moich przyjaciół. Ania i Lukasz zostali przez was zaszczuci również. To ostateczny upadek ruchu fanowskiego. Można się rozejść.

Bye Bye Bye!