Kryminologia

W czasie studiów – oprócz obowiązkowych kursów – zaczęłam amatorsko interesować się psychologią, psychiatrią i kryminologią. Musiałam tak zrobić ponieważ nękały mnie osoby z sekty zgromadzonej wokół Anny, schizofreniczki, która ściga mnie od dzieciństwa urojeniami oraz celowymi kłamstwami na mój temat. Przeczytałam wiele książek, ale tak naprawdę dopiero dział kryminologii BUW i podręczniki profilingu dały mi wiedzę, jakiej potrzebowałam, czyli dlaczego ci wszyscy ludzie zachowują się tak dziwacznie i czego jeszcze się mogę po nich spodziewać. Powiem tylko, że spełniły się wszystkie moje najczarniejsze przewidywania. Profiler z samej natury swojego zajęcia musi być pesymistą, na zasadzie, że jak coś ma pierdolnąć, to pierdolnie, ale wolałabym czasem się pomylić.

Właśnie z tych podręczników pochodzi moja wiedza o typowych zachowania schizofreników oraz imbecyli plus trochę wiedzy o tym jak działa świat oraz jakie grupy zawodowe są inteligentniejsze, a jakie głupsze. Zła wiadomość dla kleru – są chyba najdurniejszymi osobami z tej listy. Niestety to się sprawdza w moim życiu aż zbyt idealnie. Od lat siedemdziesiątych pewien biskup jest wodzony za noc przed schizofreniczkę Annę, która postanowiła mnie zaszczuć na śmierć, żeby mi pokazać, kto jest lepszy. Wspierała ją w tym jej matka, taka sama schizofreniczka, oraz jej równie schizofreniczna siostra Dorota. Ojciec tych dwóch schizofreniczek – sam autentyczny imbecyl, z dodania 10 + 10, wychodzi mu 30 – czyli Ryszard wielbi obie swoje córki i robi wszystko, żeby im ułatwić zaszczuwanie ludzi, których nie lubią, ponieważ „wszystko im wolno, bo chodzą do Kościoła”, ma świadomość ich choroby, ale nie obchodzą go konsekwencje ich działań dla innych osób tylko „one mają dostać wszystko”. Mózg imbecyla jest tak słaby, że nie ogarnia pojęć etyki czy moralności, bo to wymaga już wyższych funkcji poznawczych. Posługuje się tylko debilnymi kalkami, typu właśnie, że „ktoś jest dobry, bo do kościoła chodzi,” co mu zastępuje etykę. Gdy tylko imbecyl widzi coś, co chciałby mieć, nie zapanuje nad emocją i sobie to bierze. Albo zdzieli pięścią w twarz, bo jest zirytowany, że ktoś nie robi czegoś, czego imbecyl się domaga. Imbecyl to taki Kali z powieści W pustyni i puszczy – czyli Kali ukraść krowę dobrze, Kalemu ukraść źle.

Nie tylko dla swojego ojca, ale też imbecyla Rafała oraz biskupa, Anna jest Prorokinią z powodu swojej schizofrenii i ma pozycję świętej (krowy).(1) Autentycznie jej bliscy uważają, że ma łączność z Bogiem. Anna dowodzi całą sektą przekonaną o tym, że jej instrukcje postępowania ze mną mają sens. W efekcie miałam problemy z diagnozowaniem Rafała, bo działa i mówi sam jak schizofrenik. Ale przyparty do muru przyznaje, że wie, że nie jesteśmy razem i że nie spędziłam z nim Świąt. Nie myli faktów. Rafał wytworzył sobie przeciwną etykę na temat postępowania z kobietami – podobnie jak jego ojciec uważą, że wolno zgwałcić „kurwę” (czyli kobietę, która miała już kochanka lub chce dbać o swoją przyjemność z seksu), powstrzymuje się przed waginalnym gwałceniem dziewic, chociaż nie przeszkadza mu to wpychać penis do ust swojej ofiary i ją bić. Zapowiadał mi bicie za to, że nie będę się modlić, bo tak wyobraża sobie nasz związek, zamierza pilnować, żebym się modliła oraz żebym zaharowywała się na śmierć obsługując „pana i władcę” w ramach kary za to, że „obraziłam Annę”. Niczym jej nie obraziłam, chyba że chodzi ją o to, że wróciłam jej uwagę, gdy zaczepiała mnie przyjeżdzając do mojej podstawówki z Gdańska, że do jakichkolwiek zaszczytów czy wyników sportowych dochodzi się własną ciężką pracą. Ona uważała, że „Bóg jej da” i że wystarczy, że „chodzi do kościoła”. Jak sam Ryszard mi powiedział „Nie należy nic jej mówić, bo ona jest święta, ona mówi, co trzeba robić. Moja żona też tak miała.” Sarkastyczne gratulacje dla mojej matki, która jako neurolog nie zorientowała się z kim ma do czynienia. Owszem w czasie płytkiego kontaktu dotyczącego samym codziennych tematów może taki schizofrenik lub imbecyl ujść za interesująca osobę, ponieważ potrafi działać wdziękiem i owijać dookoła palca, czyli jakby to określił kryminolog „uwodzić” swoje ofiary. Ale przecież zgłaszałam zastrzeżenia wobec tych osób i mówiłam już w dzieciństwie, że nie można im ufać. W czasie studiów też testowałam Ryszarda i wiedziałam, kim on jest. A także dostatecznie dobrze zorientowałam się w problemach psychiatrycznych jego córek.

Oprócz ich problemów psychiatrycznych nie spotkałam nigdy nikogo bardziej zdemoralizowanego niż te dwie siostry oraz winny krzywoprzysięstwa imbecyl Rafał.

Zadziwia mnie nadal, że moja matka tak bardzo uwielbiała to towarzystwo, że aż uważała Annę za chodzący ideał, a Rafała za idealnego kawalera dla mnie oraz sądziła, że nie znam się na ludziach. Nie wiem jak bardzo musiała oślepić ją miłość do Ryszarda, że nie potrafiła ich odpowiednio zdiagnozować. Oprócz prywatnych lektur miałam w czasie studiów anglistycznych kurs psychologii oraz pedagogiki i nauczono mnie oceniać ludzi oraz ich kompetencje. Nie rozumiem jak bardzo durnym narcyzem moja matka musiała być, żeby nie przyjąć do swojej wiadomości mojej diagnozy całej sytuacji, tym bardziej że rozmawiał z nią również zawodowy psychoterapeuta – ruch stawał na głowie, żeby mi pomóc – oraz trener.

To przerażające także jak wiele osób już wiele razy stawiało mnie na nogi i robiło wszystko, żebym wyszła z amnezji, a jednak zawsze znajduje się ktoś z mojego otoczenia, kto ma czelność ignorować moje doświadczenia oraz wiedzę i uważać, że może kłamać na mój temat, żeby utrzymywać fikcję, że moja matka była nieomylna i że ci imbecyle są aniołami. Nie wiem, jak można było zmuszać mnie do kontaktów z gwałcicielem Rafałem, wbrew mojej woli oraz ostrzeżeniom, że źle się to skończy. Tylko dlatego, że biskup coś powiedział…?

Moja matka była tak omylna, jak tylko można być omylnym, naprawdę nie rozumiem jej imbecylizmu i trwania w uporze, że wie lepiej ode mnie kim są ci ludzie i co powinnam robić w życiu.

⛧⛧⛧

(1) Rozmawiałam z pewnym psychiatrą na temat Anny i jej rodziny i zdziwił się, bo jako człowiek wychowany przez ateistów nie przypuszczał, że są środowiska, w których schizofrenik uchodzi za kogoś świętego i nie dostaje pomocy. Ja z kolei zdziwiłam się, że się dziwi. Najgłupsi ludzie są najbardziej religijni. A w przypadku religii łatwo o szamanizm, a – przypominam – jednym z ważniejszych „objawień” w tej religii jest gorejący krzew, z którego usłyszano głos Boga, co trudno inaczej zrozumieć niż schizofreniczny odjazd. A schizofreniczny odjazd to Anna. Samozapłon krzewu o dużej zawartości olejków eterycznych jest prawdopodobny, ale w głos nie uwierzę. Nie jestem katoliczką. Po prostu nie wierzę. To środowisko jest tak niewyedukowane i prymitywne, że każda choroba psychiczna jest rozumiana jako „prywatne objawienia” lub życie duchowe, a psychoza to opętanie. I za wszystko odpowiadają duchy i nie trzeba się uczyć. Idealne miejsce dla każdego imbecyla. Cytując Annę „mój ojciec jest głupi, ale w Kościele jest kimś, wyruchał twoją matkę i już nic nie wiedziała.” Ta sekta to zemsta imbecyli na ludziach nieprzeciętnie inteligentnych. Do braku umiejętności liczenia w pamięci, dodajmy jeszcze bardzo ubogie słownictwo, jak w powyższym cytacie i już zupełnie nie wiem, jak takie osoby mogły gdziekolwiek uchodzić za godne zaufania lub na poziomie. Rafał też ze mną się kłócił, że „ruchać” to neutralne eleganckie słowo. Liczyć też nie potrafi. A jednak zdaniem Anny „ma wszystko, ma szacunek, bo Varga pokonał, w Kościele to się liczy, nawet jeśli kłamał. Nawet jeśli nie umie liczyć, to umie, bo mówi, że umie i to się liczy.” Zapisując ten bełkot z pamięci, nie wnikam, co jest tej pani celowym kłamstwem, a co urojeniem. Przecież nikt nie mógł być tak głupi, żeby uznać Rafała i ją za osoby wiarygodne?

Dodaj komentarz