Archiwum miesiąca: marzec 2025

Kryminologia psychiatryczna

Jak już napisałam gdzie indziej, większość przestępstw popełniają ludzie chorzy psychicznie. NIe da się z tym nic zrobić. Czasem tworzą też gangi i najgroźniejszą przestępczą formacją w kryminologii jest gang schizofreników. Najgroźniejszym gangiem schizofreników jest gang handlarzy żywym towarem, który został objęty ochroną Kościoła. Może wydawać się to nieprawdopodobne, ale tacy są schizofrenicy i imbecyle. Też mi było trudno w to uwierzyć, ale byłam przez nich zaszczuwana. Bo chyba nie wierzycie tym wariatom, że rzeczywiście byłam dziecięcą kurwą, a mój ojciec alfonsem?

Policyjny psycholog, z którym rozmawiałam, po zapoznaniu się z całą sprawą, stwierdził, że ci schizofrenicy oraz przedstawiciele kleru ich chroniący będą opisywani w podręcznikach kryminologii już po wsze czasu. Renata chciała być sławna, to będzie.

Z jednej strony nie można takich ludzi aresztować, bo współczesna psychiatria tkwi na ich straży i chce, żeby ich leczyć, a nie stresować. Z drugiej chroni ich hierarcha-imbecyl nadużywający swojej władzy oraz użyczający swoich kontaktów, żeby tylko jego kochance-schizofreniczce-wyrzuconej-z-pracy-w-Zarze-kurwie nie stała się krzywda.

Chodziłam do podstawówki z Renatą, która już wtedy była doświadczoną prostytutką-schizofreniczką, wszystkiego nauczył ją ojciec alfons-schizofrenik. Razem postanowili także mnie wciągnąć w ten zawód, ale oczywiście zaczęłam się stawiać. Dowiedziałam się wtedy, że za pomocą zaszczucia potrafią zrobić z każdego swojego niewolnika i że mam się z tym pogodzić, bo go gwałcie i zrobieniu z ofiary gwałtu kurwy każdy traci pamięć a potem się zabija. Ja tylko doznałam amnezji, ale jakoś przeżyłam.

Już wtedy Renata była parą z Rafałem, którego ojciec wymyślił sobie plan przejęcia majątku mojej rodziny. Plan zakładał zmuszenie mnie do wyjścia za Rafała, który miał mnie potem bezkarnie zabić (oraz moich rodziców), bo choremu psychicznie wszystko „wolno”.

Mała Renatka już wtedy miała swoich stałych klientów wśród kleru, między innymi, jak mi sam powiedział Nycza (ja go nie znam, ale tak się przedstawił), który do chwili obecnej potrafi się kłócić, że „dzieciom nie szkodzi” i który w tym duchu wpływał na treść katechezy w Warszawie. Oczywiście kochanek Renaty nadal uważa, że chociaż jej płaci za seks ona nie jest kurwą. W momencie, kiedy Renata zaczęła przynosić odpowiedni dochód jej matka jako zużyty towar została wypchnięta przez okno. Renata powiedziała mi, że pomogła w tym swojemu ojcu.

Przed klerem, który chociaż nadal płaci za seks, nie wierzy, że ma do czynienia z prostytutką, Renata od początku zaczęła odgrywać zbolałe niewiniątko i odstawiła cyrk, w ramach którego obdarowała mnie i moją rodzinę swoją biografią i pochodzeniem, a siebie zaczęła przedstawiać jako kogoś ze średniej klasy. Ten kurwiący się anioł wykorzystał grypserę (oni tą gwarę złodziejską nazywają grypsą), w której „nawrócenie” oznacza przystanie na warunki narzuconej współpracy i wmówił Nyczowi, że walczy o moją duszę i moje prawdziwe nawrócenie. W efekcie jej ojciec i ona zgłosili mnie do niewolniczej pracy w Opus Dei jako kogoś, kto się nawrócił i chce odpokutować swoje kurwienie się ze wszystkimi. Oczywiście mieliby swoje udziały w niewolnicy i pobieraliby wynagrodzenie za jej pracę. Jak ktoś nie wierzy, polecam serial dokumentalny o Opus Dei na MAX oraz zapoznanie się z procesem o handel żywym towarem w Argentynie. Jak najbardziej oskarżano kler i Opus Dei.

Całe moje życie mija mi na uciekaniu przed tymi przestępcami, którzy w życiu nie powinni być tak łagodnie traktowani, jak potraktowało ich prawo w latach siedemdziesiątych. Rafał i Renata pochodzę z tego samego środowiska i jestem od zawsze zaszczuwana, prześladowania i przekonywana, że dadzą mi spokój, jeśli im oddam wszystko, co mam. Ani mi się śni. Skandalem jest fakt, że kler i Nycz (jeśli to w ogóle Nycz) są tak głęboko umoczeni i tak dokładnie im pomagają w niszczeniu mi życia. Jeżeli wydaje się wam to niemożliwe, to przypominam, że te wszystkie plany są wymysłem imbecyli i schizofreników, nie szukajcie za bardzo sensu, bo brak sensu nadrabiają przemocą oraz zastraszeniami i traumą.

W czasie moich studiów Renata ukradła mi notes ze wszystkimi numerami telefonów. Ludzi z którymi miałam częsty kontakt udało mi się przed nią ostrzec, innych nie. Zaczęła udawać moją przyjaciółkę i ciągnąć kasę w moim imieniu. Przestawiła też Ryszarda i Beatę z Gdańska (też zdemoralizowani wariaci, których poznała „dzięki Kościołowi”) jako kogoś z mojej rodziny. W efekcie udało się tej gadzinie otoczyć mnie pajęczyną kłamstw, z której się nie wyplątałam do tej pory. Ukradli mojej mamie i mnie pieniądze, które mój ex ofiarował na operację oczu mojej mamy – niestety po pierwszej nieudanej próbie przeszczepu soczewek NFZ nie daje drugiej szansy, chociaż zakończyłoby się tym razem sukcesem, bo mam straciła wzrok po przesunięciu się wszczepionych soczewek. Nie rozmawiajcie z tymi oszustami, nie dawajcie im pieniędzy, nie są moją rodziną, należą do tego samego gangu, co Renata I Rafał. Moja mama nie odzyskała wzroku do końca życia, a mój ex był okłamywany, że operacja zakończyła się sukcesem.

Pedofil Nycz (tak mi się. przedstawił, nie znam człowieka, więc nie ręczę, że to on) nie miał żadnym kłopotów z przyznaniem, że zerżnął dziesięcioletnią Renatę. Kobieta mieszka z Rafałem, ale ten osioł wierzy, że życia jak rodzeństwo. Nycz (jeśli to w ogóle on) odwiedza ich regularnie i jest zachwycony jak bardzo się Renata modli – na. przykład musi się chwilę pomodlić z Rafałem zanim wyj∂zie do swojego klienta i mu się odda. Podobno modli się także w czasie aktu seksualnego, tak bardzo się poświęca, by ulżyć biednemu klesze, co ma świadczyć o jej świętości.

O kurwa, ja pierdole! Chyba są granice jakiejś naiwności. Od którego momentu ten przestępca w habicie zaszczę mówić szczerze i przestanie udawać takiego naiwniaka, co nie wie z kim ma do czynienia? Policyjny psycholog powiedział, że dałoby się ten gang schizofreników leczyć już w moim dzieciństwie, gdyby nie tak brutalna i zdecydowana ochrona kleru, dzięki której wszystko wzięło w łeb.

Aby do durni, którzy mnie ścigają razem z tym gangiem schizofreników, nie doszło, że to ja jestem ofiarą, Rafał i Renata wymyślili sobie jakaś moją fikcyjną biografię. Mam być dawną miłością Rafała, który jest moim mężem, a ja schizofreniczką, którą ratuje przed ponownym kurwieniem się. Podobno kurwię się, kiedy nie biorę leków na schizofrenię. Mam mieć podobno dwoje dzieci – moja siostrzenica ma mieć na imię Michalina i być moją córką, a jej dawny facet Farid ma być moim synek, którego mam z jakimś Arabem. Podobno to wszystkie dzieci, których nie mam, odziedziczyły po mnie bardzo ciężkie przypadki schizofrenii. Ale podobno Rafał mi wybaczył.

Naprawdę nie mam dzieci, a schizofreniczny gang zniszczył mi wszystkie związki, napadając na mnie brutalnie, wmawiając nieprawdę oraz zmuszając do przyznania, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Do durnego Nycza (jeśli to jest Nycz), dołączył Chazan (tak się przedstawił) oraz jego przyjaciel psychiatra. Byli urabiani przez dziesięciolecia i uważają mnie za schizofreniczkę, ślubną żonę Rafała, która w końcu musi zacząć się leczyć.

W życiu nie byłam żoną Rafała, tak naprawdę nic o mnie nie wie, łączy nas tylko jego chęć wzbogacenia się moim kosztem.

Mogłam wyjść za Szweda jakiś czas temu, bardzo chcieli nas połączyć wspólni znajomi. Były plany leczenia mojej macicy w jego kraju i zrobienia sobie dziecka. Pierwszego dziecka w moim życiu, nigdy wcześniej nie próbowałam zajść w ciążę. Niestety wtrącili się schizofrenicy, a przede wszystkim Nycz i jego przyjaciele. Napadli na mnie i znowu zaszczuli z moim gwałcicielem Rafałem aż do wystąpienia ponownej amnezji. Postarali się, żebym w polskim szpitalu wycięła sobie cała macicę, którą można byłoby w innej sytuacji ratować. Ledwo uratowałam jajniki. Więc jest szansa na wykorzystanie zastępczej macicy.

Bardzo proszę, chrońcie mnie przed tym gangiem i ich wielbicielem Nyczem (jeśli to jest on, bo go nie znam, ale się tak przedstawia), bo chce walczyć ze mną do końca, aż się zabiję albo zaakceptuję jego ukochanego przestępcę, Rafała. W życiu za tego schizofrenika nie wyjdę.

Mam zamiar żyć pełnią życia aż do setki i patrzyć na śmierć moich wrogów. Szkoda tylko, że moja mama tego nie doczekała. Ale będę się cieszyć też w jej imieniu i mojego wspaniałego ojca.

Kruk

Jedną z fajnych firm biżuteryjnych o ładnym wzornictwie i długiej tradycji jest Kruk. Namówiła mnie pierwszy raz na wizytę w salonie Kruka moja przyjaciółka Aga i bardzo spodobało mi się wzornictwo. Kupiłam sobie kolczyki. Firma obiecuje, że jeśli założy się u nich kartę stałego klienta, będzie się miało naprawy za darmo. Niedawno miałam okazję to sprawdzić, bo zerwałam sobie przez własną nieuwagę srebrny łańcuszek. Okazuje się, że Kruk, jak najbardziej zamierza dotrzymać swoich obietnic. Jako zadowolona klientka polecam.

Aby było zabawniej i straszniej pokłóciłam się o Kruka z Nyczem (czy jak on się tam nazywa, kłamie tak samo jak Renata i Rafał, że mnie zna, ale ja się nie chcę do niego przyznać). Upiera się od mojego dzieciństwa udowadniać mi, że jestem tępa kurwa, za to wszędzie ratuje gang schizofreników z mojej podstawówki oraz okolic i umożliwia im bezkarne działanie. To że powiedziałam, że Kruk naprawia swoim wiernym klientom za darmo uszkodzone precjoza, ma za dowód mojej schizofrenii, ponieważ schizofreniczka Renata – słuchajcie – powiedziała mu, że to nieprawda, bo jej nie naprawili. Już widzę, jak tę kurwę stać, żeby robić tam zakupy.

Kościelny imbecyl wciągnął w to polowanie schizofrenicznego gangu na mnie swoich znajomych – czyli Chazana oraz jego przyjaciela psychiatrę, ale to zasługuje na osobny już dłuższy wpis, bo to ostrzejsza chryja i skandal.

Opus Dei i opętanie

Spotkałam niegdyś przedstawiciela Opus Dei, który w rozmowie ze mną nie ukrywał swojej pewności, że w Polsce też są nielegalne pochówki pomordowanych przez kościelnych wariatów dzieci. Trzeba je tylko odkopać.

Cześć z nich to ofiary pedofilii, którym dorobiono gębę opętańca, bo zdaniem części kleru tylko zły duch będzie oskarża księdza. Bo przecież „dzieciom to nie szkodzi” (autentyczny cytat z mojego rozmówcy) i dziesięcioletnia dziewczynka jest zdolna do odbycia aktu seksualnego z dorosłym mężczyzną. Człowiek, z którym rozmawiałam autentycznie był zdziwiony, że mnie to gorszy. Dostałam od niego wtedy też ofertę, że sama również w ten sposób mogę zarobić i nie powinnam być zazdrosna. Oczywiście, że ja i moja rodzina zgłosiliśmy to nagabywanie Policji, ale na nieszczęście wszystkie osoby w to zamieszane, czyli sprzedający moją koleżankę ze szkoły ojciec i ona sama to schizofrenicy, więc nic się dało zrobić i do tej pory pedofil nie został ukarany.

Wszystkie problemy, nazwijmy to wychowawcze, kler załatwia w jeden sposób – egzorcyzmem. Wystarczy mieć kontakt z niedouczoną zakonnicą lub księdzem (a żeby dostać się do seminarium, nie trzeba zdać matury, a przez średnią szkołę można się przecisnąć ściągając i skomląc nauczycielom, że chce się „iść na księdza” i żeby przepuścił do następnej klasy – czyli stosując metodę „na pandę”, czyli pan-da-zaliczenie), żeby mieć zjebane życie. Moja katechetka po tym, gdy wielokrotnie ją poprawiałam i wykazywałam, że na niczym się nie zna, wyznaczyła mi egzorcystę. Oczywiście uważała, wbrew temu, co mi mówili wykształceni rodzice, że choroby psychiczne nie istnieją, schizofrenicy mają „bogate życie duchowe”, a świat jest pełen duchów, czarownic oraz opętań. Próbowała mnie zwabić do klasztoru na egzorcyzmy, tylko miałam rodzicom nic nie mówić i wsiąść z nią do samochodu.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że po serii gwałtów, które miałyby wygonić ze mnie złego ducha i po nieudanych egzorcyzmach, gdy nadal bym się buntowała i nie całowała stóp wariatki, tylko chciała ją leczyć, zostałabym uduszona i pochowana chyłkiem w nieoznakowanym grobie. Dołączyłabym w tej sposób do licznego grona zaginionych dzieci, których los do tej pory pozostaje niewiadomy.

Oczywiście jest to postępowanie, które tak zwany „wewnętrzny Kościół” – czyli niewyedukowani imbecyle oraz schizofrenicy – ukrywa przed ludźmi wykształconymi, którzy tworzą otoczkę „prawdziwego Kościoła”. Są to uczynni idioci, utrzymują finansowo tych wszystkich przestępców oraz na ich prośbę odgrywają przeznaczone im role – czyli okłamani i zmanipulowani biorą udział w zaszczuciu ofiar kościelnej pedofilii lub schizofrenii.

Wierni nie mogą się łudzić, że ludzie Kościoła są miłymi, łagodnymi miśkami, które nie skrzywdziłyby muchy. To są albo wariaci albo imbecyle. A wierzcie mi, wiem to z podręczników psychologii, każdy imbecyl to psychopata. Po prostu głupi mózg jest za głupi, żeby potrafił spojrzeć na postępowanie swojego posiadacza z boku i ocenić moralnie własne postępowanie. Kieruje się więc emocjami i popędami. Tak więc, gwałt na dziecku zawsze będzie aktem dobrym, bo gwałcicielowi było przyjemnie. Protest dziecka jest protestem kogoś złego. A psychiatrzy czy pedagodzy się nie znają, bo skoro studiowali jakiś temat, to są „nieobiektywni”. Za to obiektywni są imbecyle i ignoranci, bo „Bóg im mówi”, co jest złem, a co dobrem. A tym „Bogiem” są w najlepszym przypadku ich własne popędy, złość, frustracja, chęć wzbogacenia się czy zemsty na kimś zdolniejszym. Bardzo często sadzają sobie na tronie jakieś schizofreniczne dziecko – jak w przypadku mojej koleżanki – byleby tylko jakiś pedofil z Kościoła nazwał ją świętą i słuchają jego każdego słowa, mając schizofreniczny bełkot za „objawienia”.

Mam nadzieję, że wariaci i imbecyle przestaną w końcu rządzić fandomem i zaszczuwać po kolei wszystkie osoby, które mnie znają na tyle, że wiedzą, że dawna moja koleżanka i kolega z podstawówki to po prostu parka idiotów i schizofreników, którzy już dawno powinni się byli leczyć. A przede wszystkim nikt nigdy nie powinien im wierzyć, bo powtarzają same kłamstwa. A Nycz (jeśli ten człowiek w ogóle tak się nazywa) za nimi.

Dzięki głupocie kilku osób musiałam prowadzić długie dyskusje z imbecylem oraz wariatami z „wewnętrznego Kościoła”. Byli przekonani, że prawda wygląda tak jak powiedzieli im Renata i Rafał, czyli że jestem idiotką, przed którą nie trzeba się kryć, więc śmiało odpowiadali na moje pytania o kościelną pedofilię, morderstwa opętanych dzieci lub ich opinie na tematy naukowe. Ale może wam też uda się – dla rozrywki – pociągnąć tych debili i wariatów za język.

Wiem, że takie osoby jak Renata i Rafał przed zwolnieniem z pracy w ich ukochanym handlu – a nic innego nie potrafią, razem skończyli tę zawodówkę – dostają stanowczą decyzję od pracodawcy o konieczności leczenia psychiatrycznego. Ludzie nie są bez serca i starają się zawsze takim idiotom pomóc. Niestety wiem, że ta parka wariatów może zawsze liczyć na finansowa pomoc imbecyli z Kościoła i zawsze wybierają zwolnienie dyscyplinarne, udając przed kolejnym potencjalnym pracodawcą, że wcześniej nie pracowali.

Bardzo proszę nie zatrudniajcie ich już więcej, bo nie chcą, ani nie będą się leczyć. Nie warto im pomagać. Sami nie chcą sobie pomóc.

Przestępcy

Już w dzieciństwie dowiedziałam się, jak bardzo nie można ufał Kościołowi i jego przedstawicielom. Jak zwykle zaczęło się od chorych „nauk” mojej katechetki. Kobieta ta zaczęła nam wbijać do głów, że mamy przede wszystkim obowiązek pomagać „naszym” współwyznawcom, czyli ma być dla nas ważniejsze to, że ktoś jest katolikiem, nawet jeśli jest gangsterem i mamy mu pomagać i czuć z nim więź. Jako ktoś wychowany w innej kulturze niż więzienna zaprotestowałam, bo jako żywo zawsze wolałam uważać, że mam więcej wspólnego z każdym uczciwy człowiekiem, nie ważne jakie jego wyznanie, niż z zawodowym przestępcą.

No ale cóż, chyba nadal jest to dominująca opinia w Kościele – nieważne kto jakim jest człowiekiem, ważne żeby był „nasz”, nie szkodzi jeśli jest mordercą. Nie mogłam wyciągnąć innego wniosku niż to, że katolicyzm to religia świata przestępczego i że moja katechetka próbuje mnie zdemoralizować.

Od dzieciństwa miałam zamiar zostać dziennikarką i tropić przestępstwa ludzi Kościoła. Już chyba tego nie zrealizuję, chociaż po Anglistyce poszłam na studia dziennikarskie podyplomowe. Byłam tam krótko, bo zaraz po mnie pojawili się na Wydziale wariaci, którzy już wcześniej zrobili mi piekło w czasie moich pierwszych studiów. Uciekłam przed nimi i przestałam chodzić na zajęcia. Miałam nadzieję, że nie znajdą mnie w pracy nauczycielskiej czy w czasie konwentów. Niestety się bardzo myliłam.

Ci wszyscy „moi” wariaci od mojego dzieciństwa mają pełne poparcie warszawskich zwierzchników Kościoła, którzy też z całym uporem potrafią mnie gdzieś wytropić i zacząć prać mózg wmawiając, że białe jest czarne i odwrotnie. Mam nadzieję, że się w końcu odpierdolą. Nie jestem żadną „waszą kurwą” i nie musicie się mną „opiekować”, nie napisałam żadnego listu do Dyrektora Opus Dei. Beata i Ryszard nie są moimi krewnymi z Gdańska. To obcy mi schizofrenicy, którzy tak mówią, bo inaczej nikt by im nic o mnie nie powiedział.

Ma dosyć tłumaczenia kolejnym durnym ludziom, co to znaczy być ofiarą prześladowania przez schizofreniczny gang. Naprawdę mam prawo o sobie decydować i o swoim życiu. Bardzo proszę, żeby nikt już bez porozumienia ze mną nie kłamał nikomu za moimi plecami, że „jestem żoną Rafała” lub że ci ludzie są moimi krewnymi. Poradzę sobie bez waszej tak zwanej pomocy. Prosiłam, żeby mi nie „pomagać”, prawda? Że nie wiecie, o co chodzi?

Pierdolnijcie się w łeb, bardzo proszę. Podstawowe dobre wychowanie wymaga, żeby takie rzeczy jednak weryfikować u najbardziej zainteresowanej osoby, czy mnie. I naprawdę, bardzo proszę, nie zlewajcie moich zapewnień, że to wariaci, którzy nie mają ze mną nic wspólnego, bo sobie z jakimś przedstawicielem kleru porozmawialiście czy samym ober wariatem Rafałem. Jestem ateistką i poganką, żaden hierarcha nie ma prawa za tego schizofrenika i mojego prześladowcę ręczyć.

Zniszczyliście mi życie tymi kłamstwami po raz kolejny i prawie nic mi z niego nie zostało.

Nie wiem, dlaczego Polacy są takimi chamami, żeby rozpowszechniać takie kłamstwa wariatów bez upewnienia się, że to prawda. Chyba wiecie, że istnieją choroby psychiczne i że nie zawsze można wszystko bezkrytycznie powtarzać?

Chyba, że to wpływ wychowanie kościelnego – moja pierdolnięta katechetka wbijała dzieciom do głowy, że będą żyć szczęśliwie, jeśli będą wszystkim wierzyć i nic nie będą weryfikować. Jedynie oszuści i wariaci mogą na tym skorzystać. No więc nie, kurwa, kilka osób w ten sposób zniszczyło mi wszystko, co było do zniszczenia.

I dlatego się z kościelnymi kurwami nie przyjaźnię.

Rynsztok

Chciałam zadać pytanie, dlaczego Polska jest takim rynsztokiem, w którym nadal nie można znaleźć sposobu, żeby niebezpieczni wariaci-mordercy się leczyli, ale w sumie wiem. Jest to kraj przeklęty prze Boga i ludzi, w którym do władzy dorwał się kler i wysuwani do polityki nominowani przez kler idioci. Znaczy się sami politycy nie są za mądrzy, tak wynika z badań, ale obniżanie ich poziomu przez dodatkowe wpychanie na różne stanowiska wariatów i imbecyli już zupełnie przekracza wszystkie granice.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła być szczęśliwa w Polsce. Z reguły odżywam zagranicą, w miejscach gdzie kler i idioci nie mają tyle władzy i dla zasady słucha się kobiet, które wiedzą najlepiej, kto jest stalkerem i niebezpiecznym gwałcicielem, a kto ich przyjacielem. I nie uważa się za zasadne narzucanie im wbrew ich woli jakiś członów, z którymi nie chcą mieć nic wspólnego. A coś takiego mnie spotkało – przeszłam pranie mózgu, które miało mi „uprzytomnić”, że schizofrenik Rafał jest moim „ukochanym” z dzieciństwa. A więc nie jest. I nigdy nie był. Jest ukochanym Renaty. Dobrze pamiętam tę parkę podstawówki i ich schizofreniczny plan wzbogacenia się wzorem ich rodziców. Więc odpierdolcie się ode mnie.

Mam nadzieję, że zdechną i Polska stanie się ładniejszym krajem bez niego i bez niej.

Samospalenie

Jednym ze sposobów na protest wobec niesprawiedliwego prawa jest samospalenie. Może się wydawać to nieprawdopodobne, ale z powodu zaszczucia przez schizofreników z mojej podstawówki, którym pomagali wariaci z Opus Dei, rozważałam jako dziecko ten sposób protestu. Myślałam o pójściu przed budynek Kurii, oblaniu się benzyną i podpaleniu.

Wątpię jednak, żeby żeby udało się w ten sposób wywalczyć zmianę prawa i żeby udało się tych niebezpiecznych wariatów w końcu leczyć. Ale fakt jest faktem – doprowadzili do takiego mojego cierpienia, że rzeczywiście rozważałam taki akt protestu.

Nienawidzę Kościoła Rzymsko-Katolickiego i ogólnie chrześcijaństwa chyba najbardziej ze wszystkich znanych mi ludzi. Żaden przedstawiciel kleru nigdy nie był moim przyjacielem, nie przyjaźnię się z Rafałem czy jego dziewczyną Renatą. Nie jest moim kuzynem Ryszard z Gdańska. Nie byłam kurwą, nie napisałam żadnego listu do Dyrektora Opus Dei.

Mam nadzieję, że się w końcu ode mnie odpierdolą i że w życiu nikt tym wariatom w nic już nie uwierzy.

A spalić wolę już tylko metaforycznie każdy kościół chrześcijański, bo to wszystko szkodniki i idioci. Mam nadzieję, że okrutne prawo, które sprawia, że wariaci się nie leczą i są chronieni prawnie w przeciwieństwie do ofiar ich obsesji w końcu się w Polsce zmieni. Od dzieciństwa próbuję wyjść z traumy, w jaką mnie ci wariaci wpędzili. Proszę, już nigdy więcej ich ataków na mnie i to w miejscu pracy czy na konwencie. Zmieńcie to bezlitosne prawo i wygońcie każdego kościelnego idiotę, który uważa, że lepiej od psychiatry wie, kto jest zdrowy, a kto chory do psychiatryka i wyrzućcie klucz.

Twórczość

Jak pewnie wierni czytelnicy tego bloga wiedza, miałam pecha uczęszczać do podstawówki z dziećmi schizofreników, którzy nigdy nie raczyli się leczyć. Ich dzieci też nie. Możliwe, że udałoby się nakłonić wszystkich zaintersowanych do leczenia (boję się wyliczać, ile osób wtedy by wtedy zostało uszczęśliwionych przez taki rozwój akcji), ale wtrącił się Kościół i zatrudnieni w nim wariaci, wierzący święcie, że choroby psychiczne nie istnieją, a co mówią wariaci jest stuprocentowo prawdziwe.

Do dziś dzień muszę zmagać z konsekwencjami tamtych wydarzeń i wariatami, którzy nie zechcieli się leczyć. Wariatka z mojej podstawówki, która nie napisała w życiu nic innego poza sfałszowanym w moim imieniu listem do Dyrektora Opus Dei, do tej pory oskarża mnie o plagiat i razem ze swoim możnym protektorem z Kościoła oraz schizofrenikiem ojcem zaszczuwa w różnych miejscach.

Musze jeszcze raz wyrazić swoje dementi – nie znam piczy, nie utrzymuję z nią kontaktów, nie jestem z Gdańska, nie mogłabym nawet mieć możliwości cokolwiek jej ukraść, bo a) ona nie pisze i b) nie mam z nią kontaktu i c) nie chcę mieć kontaktu.

Weźcie w końcu tę zawistną schizofreniczkę walnijcie w łeb. Nie tylko ją, ale też jej chłopa, Rafała, który nic ze mną nie ma wspólnego poza tym, że uroił sobie, że po mnie odziedziczy i słodko będzie z Renatką na mój koszt żył, byle by tylko dostatecznie dużo osób na mój temat okłamał. Bo rozumiecie, presja społeczna ma mnie zmusić do wyjścia za niego, a on mnie zaszlachtuje i dostanie rentę po małżonku. Klasyczny scenariusz urojony przez schizofrenika. Jaka szkoda <sarkazm>, że Renata już przekwitła, więc zjebały mu się marzenia o założeniu rodziny z ukochaną Renatką. Mam taką radość z ich „nieszczęścia”, że nawet już się nie martwię niepowodzeniami w moim życiu osobistym.

Mam nadzieję, że zaczną się w końcu idioci leczyć. Oczywiście, gdyby nie Kościół zaczęliby się leczyć już w dzieciństwie i byliby szczęśliwi, a kilka osób nie straciłoby życia. Teraz już nic z nich już nie zostało.

A ja zamierzam zrobić taką dekonstrukcję ich ukochanego Kościoła, że żaden kamień nie zostanie odwrócony i wszystkie jego zdrodnie wyjdą na jaw.

Mleko

Screenshot

Jakiś czas temu rozmawiałam z synem producenta mleka. Duża produkcja, nie w Polsce, ale nie jest to ważne dla mojej opowieści. Znaczące jest, że w paszy krowom, jałówkom, podaje się hormon powodujący laktację, więc wbrew opowieściom niektórych wegan wcale nie trzeba tych krów zapładniać i zabijać im cielęta, żeby produkowały mleko.

Spowodowało to mój wkurw, bo kobiety są traktowane gorzej niż te krowy. Nie wiedzą i są okłamywane, że nie ma sposobu na poprawienie ich laktacji, wierzą więc, że nie ma sposobu, aby im pomóc, nie wiedzą, że podanie jednej pierdolonej tabletki sprawi, że przestaną mieć problemy z laktacją. Niestety ginekologia i położnictwo jest opanowane przez katolickich wariatów i tak jak zgodnie z opowieściami mojej katechetki kobiety bez krzyżyka są traktowane gorzej, tak samo kłamie się młodym ateistycznym (a wizyta w domu jest standardem i zonk, nie ma krzyża nad drzwiami) matkom, że nie sposobu na poprawienie ich laktacji. Sorry, nie mają mleka, to nie mają mleka, mają się pogodzić, że są gorszymi matkami.

Moja pierdolnięta katechetka w podstawówce ostrzegała moją grupę, że brak medalika sprawi, że będziemy na ginekologii traktowane jak szmaty drugiej kategorii i że będzie nas boleć. Nie wiedziałam, że ewentualne dzieci też mają cierpieć, bo młode matki są okłamywane, że nie ma sposobu na poprawienie laktacji. A powiedzmy sobie szczerze nic w ludzkim rozrodzie nie jest już naturalne, żyjemy w nienaturalnych warunkach i ludzkie noworodki mają głowy zbyt duże dla kanału rodnego, W całym świecie standardem są porody ze znieczuleniem, tylko nie w Polsce.

Czas coś, kurwa, zrobić z kościelnymi dewiantami infiltrującymi ginekologię w Polsce. Nie ma ich na żadnym innym oddziale szpitalnym. Nie wiem, co zrobić dokładniej – najlepiej pewnie ukręcić łeb i wysłać zwłoki do Watykanu. Tam będą u siebie.

⛧⛧⛧

No chyba, że ci lekarze, którzy mówią, że nie ma sposobu na poprawienie laktacji, są po prostu niedouczeni i nie potrafią wykorzystać wiedzy ze studiów, i nie ma to nic wspólnego z katolickimi intrygami imbecyli, którzy uważają, że dobre rzeczy są tylko dla katolików.

Pewnie te obie rzeczy są jednocześnie możliwe. Jak się trafi.

⛧⛧⛧

Odreagowuję traumę katolickiej katechezy, ale to są naprawdę imbecyle i schizofrenicy, życzący jak najgorzej ludziom innych wyznań i ateistom. Szukający tylko łatwego zarobku, płacący tylko swoim za przysługi.

Metropolita warszawski

Chociaż może wydawać się to nieprawdopodobne, ale w intrygi schizofreników z mojej podstawówki i okolic dał się wciągnąć pan Kaź Nycz, a w każdym razie tak mi się przedstawił w pewnym momencie. Nie jestem pewna, czy to na prawdę on, bo jestem ateistką (jeśli chodzi o naukę, to jestem ateistką) i poganką (a to już prywatne sprawy i nie będę komentować) od dzieciństwa i nie śledzę tych różnych kościelnych celebrytów. Nie wiem, nie znam go, nie jesteśmy ludźmi żyjącymi w przyjaźni, jest wręcz przeciwnie, bo postanowił mnie rzucić na kolana i sprawić, żebym – jako stara bezdzietna baba przepraszała go za ateizm na kolanach. I za to, że nie chciałam Rafała.

Zagroził mi, że albo będę z Rafałem lub doprowadzi do tego, że już zawsze będę sama. Jak do tej pory udało mu się postawić na swoim, ale nie zamierzam za nic go przepraszać, ani przyjąć imbecyla schizofrenika z Biedronki, chociaż zniszczył mi przynajmniej trzy związki, w których mogłam być szczęśliwa. A może nawet cztery. Tak jak obiecał wycięto mi macicę i już w życiu nie urodzę dziecka, chociaż współczesna ginekologia potrafi poprowadzić ciążę nawet u sześćdziesięcioletniej kobiety. Ale i tak jestem szczęśliwa, że nie jestem z Rafałem.

Obiecałam mu zemstę na blogu, jeśli dalej będzie kłamał i się na mnie mścił za to, że nie chcę potwierdzać jego kłamstw na mój i Rafała temat, więc muszę napisać dokładnie, jak bardzo mnie z Rafałem nic nigdy nie łączyło.

Rafał i Renata to schizofreniczne dzieci z mojej podstawówki. Schizofrenia to choroba dziedziczna, więc przynajmniej musiała wystąpić u jednego z rodziców. W przypadku obojga był to ojciec. Ojciec Renaty wyrzucił przez okno jej matkę, sama Renata mi to powiedziała na korytarzu szkolnym bardzo tym podniecona. Niestety za coś takiego nie można zamknąć schizofrenika w szpitalu, jeśli nie zgadza się na leczenie. Za to schizofrenik może radośnie zacząć żyć z renty po zamordowanym małżonku, w którym zobaczył diabła. Mama Renaty została demonem w oczach męża po tym, gdy zaczęła mówić o leczeniu małej.

Rafał to z kolei najlepszy przyjaciel Renaty, nie pamiętam nic teraz o matce, ale jego ojciec uznał, że mogę się nadawać na jego synową, mam pracować, a jeśli się mną Rafał znudzi, to zabije mnie tak samo, jak zginęła mama Renaty, a jego syn będzie już miał słodkie życie z renty po małżonce. Zresztą od początku miał zamiar przestać pracować, bo jako „kurwa” (którą nigdy nie byłam, ale obiecali ze mnie kogoś takiego zrobić w oczach innych, jeśli się nie zgodzę) miałam się cieszyć z tego, że znalazłam męża i pracować za niego. Po szybkim wykończeniu mnie mial się ożenić z Renatą. Przede mną nie ukrywali swojego planu.(1)

Rozpoczęli swoją intrygę, wkręcając w nią Kościół oraz schizofrenika Ryszarda z Gdańska. Cała ta farsa ciągnie się przez całe moje życie i ani oni, ani Nycz (czy jak on się tam nazywa, nie mam pewności, czy to rzeczywiście jest ta osoba, bo go nie znam, ale tak mi się przedstawił, niech nie udaje, że cokolwiek o mnie wie) nie zamierzają się poddać. Udowodniłam panu, który się przedstawia jako Nycz, że nie jestem kurwą z Gdańska, jak wcześniej mówiła jego kochanka Renata (która nigdy nie była moją przyjaciółką) i że cała masa rzeczy, które myślał, że są o mnie prawdą, są zmyślone, ale nie zdało się to na nic. Nadal ten psychopata upierał się, że ze względu na swój prestiż nie może się przyznać do błędu, tylko musi mnie zmusić, żebym przyjęła Rafała „dla dobra Kościoła”. No już to widzę, jak mnie jako ateistkę i pogankę interesuje ukrywanie takich przestępstw tylko dlatego, że jakiś kutas nie potrafi się przyznać do błędu i przeprosić. Sto razy wolę być samotna i żywa, niż męczyć się z Rafałem i walczyć o życie każdego dnia. No, naprawdę nie chcę, żeby mnie Rafał zamordował, a wiem o jego zamiarach od dziecka, bo ten wariat się z tym nigdy nie krył. Napadł mnie w budynku Anglistyki w latach dziewięćdziesiątych razem ze swoim ojcem, pobił i prawie udusił na śmierć, i wepchnął penis mi w usta. Wszystko w ramach zmuszenia mnie do małżeństwa. Tak więc dobrze wiem, jak wyglądałby związek z nim i nie mam najmniejszych wątpliwości, że uratowałam życie.

Mam tylko nadzieję, że psychopata Nycz (czy jak to on się tam nazywa, nie wiem, nie znam człowieka), który postanowił mnie potraktować jak wyjętą z pudełka szmaciankę i się mną zabawić razem z wariatami, w końcu dostanie to, na co zasłużył – czyli wieloletni wyrok więzienia, bo wszystko było mu wielokrotnie wytłumaczone. Ale niestety prawo go uważa – jak podejrzewam – za ofiarę schizofrenika, której udzieliły się urojenia, czyli kogoś, kto praktycznie też jest chory psychicznie i nie można go karać. I to z powodu swoich urojeń nawet się nie starał mi pomóc mi w starciu z Rafałem i innymi wariatami. I z powodu felernego prawa dzieli z nimi przekonanie o swojej bezkarności. W rzeczywistości zaszczuł mnie tak, że udział w procesie byłby ponad moje siły i nie można było go zatrzymać w jego szaleństwie i uporze zniszczenia mi życia.

Żryj piach, skurwielu!

Mam nadzieję, że to wystarczy za wytłumaczenie, jak bardzo nic nie łączy mnie z Rafałem i jak bardzo nic mnie nigdy z nim nie łączyło. I że dobrze go pamiętam z czasów podstawówki.

⛧⛧⛧

(1) Zabijanie zdrowego małżonka to nadal – wiem to od policyjnego profilera – ulubiony sposób polskich schizofreników na zapewnienie sobie dzięki „wdowiej” rencie dostatniego życia bez pracy. Usłyszałam, że Policja sama nie jest w stanie wpłynąć na zmianę prawa. Trzeba będzie zorganizować atak medialny. (To z kolei jest moja wiedza z podręcznika do Public Relations, czyli komunikacji społecznej – kiedy jakiś przemysł chce zmiany prawa, zaczyna akcje medialne, żeby uzmysłowić wszystkim, że trzeba załatać jakąś lukę. Robię co mogę, ale trzeba będzie inne media też włączyć, to jest – mam nadzieję – dopiero pierwszy cichy grzmot przed burzą).

Maniery według Kościoła

Miałam religię z katechetką, która była zbyt szczera, a i ja byłam też dzieckiem zainteresowanym psychologią, bo mój tata doskonale mi tłumaczyć zawiłości ludzkiej psychiki. Dzięki niemu też wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, poznając kogoś, to wyrobić sobie zdanie na temat, kim jest ten człowiek.

A kim była moja katechetka? Schizofreniczką, to jasne, ale oprócz tego była ukształtowana przez kler, który – szczególnie jeśli mówimy o hierarchach – składa się zasadniczo z samych psychopatów. Przy okazji chcę rozwiać mit, że istnieją wybitnie inteligentni psychopaci. Jest przeciwnie, są durniami, których mózgi nie ogarniają abstrakcyjnych pojęć. Taki też Kaź.

A po czym dało się poznać, że Kościół ma osobowość psychopatyczną? A po tym, jak według mojej katechetki i Kazia powinna wyglądać odpowiednia etykieta w kontaktach międzyludzkich. Więc przede wszystkim trzeba rozpoznać, kto ma wyższą pozycję i ten, kto ma wyższą pozycję może wszystko i nie wolno mu się sprzeciwiać. Zamordyzm i psychopatia.

Nie jestem katoliczką i mam potwierdzenie apostazji, żeby to udowodnić, jestem poganką, która się wpisała na listę osób wnioskujących o rejestrację kościoła pogańskiego, więc Kaź jest dla mnie nikim, więc nie może mi rozkazywać. Więc wszelkie jego oczekiwania, że zacznę dla niego kłamać, żeby ochronił swoją pozycję w fandomie może wsadzić sobie w dupę. Tak samo nie uważam, żeby musiała się kłaniać jego kochance, wbrew temu, co sobie wymarzył, nie jest w stanie sprawić, żebym pod wpływem syndromu sztokholmskiego się zabiła. Nie boję się go, miałam odpowiednią pomoc, nie udało się mnie zastraszyć. Renata nigdy nic nie napisała i nie napisze, bo z powodu nieleczonej schizofrenii ma mózg, jak ser szwajcarski. Nie mówiąc o tym, że zaczynała jako biedne, tępe dziecko, które zostało zaniedbane medycznie. I tak się nią bawi od lat siedemdziesiątych.

Renata może mnie cmoknąć, gdzie słońce nie dochodzi. Jej próby udowodnienia, że jest mną, a ja nią – czyli tępą, kurwiącą się pizdą po zawodówce – nigdy się nie powiodą.

I nie uważam, że dzięki sypianiu z Kaziem i obietnicom zrobienia z niej „żywej świętej” (znaczy się, w sypialni Kaź może bawić się w dowolny cosplay, nic mi do tego) jego kurewka stała na wyższym szczeblu drabiny społecznej niż ktoś, kto całe życie uczciwie pracuje, płaci podatki, a przede wszystkim ktoś, kto jest – byłą wprawdzie, ale zawsze – tłumaczką, redaktorką oraz pisarką. W fandomie to się liczy, a nie kto z kim sypia czy się spotyka. Nie mówiąc o tym, co robię zawodowo.

Jakoś nie sądzę, żebym dla niego zaczęła kłamać, opuściła kościół pogański i zaczęła wielbić jego kurwę.

No chyba nie spodziewa się też, że będę się kłaniać jego gangowi. Każda osoba, która z nim trzyma, jest dla mnie osobą spaloną i może iść na drzewo banany prostować, bez względu na to, jak deklaratywnie mnie lubi.

Powinien był trzymać swoją kurwę na smyczy, a nie pozwalać jej mnie zaszczuwać. Co oczywiście robi, żeby utrzymywać ją w zadowoleniu, bo wcale nie interesuje go kogo atakuje, jak mi powiedział. Im ktoś fajniejszy, to sam też się lepiej bawi pomagając jej.

Nie miejcie wątpliwości, że jest to groźny potwór, chociaż idiota, ale jego wachlarz możliwości się wyczerpuje na łgarstwach, szantażach, zastraszaniu oraz manipulowaniu opinią społeczną. Próbuje z całych sił wywoływać u ludzi przez zaszczucie i zastraszenie załamanie psychiczne i potem wmawiać nieprawdę, gdy ludzka psychika już zupełnie jest bezbronna.

Kaź sam mi powiedział, że nie interesuje go prawda, więc nie wierzcie, że przez pomyłkę uwierzył schizofrenikom, i że jest to „nieporozumienie”, które można zamieść pod dywan. Niedoczekanie, skurwielu.