Gaslight 2

Wbrew protestom byłam wiele zmuszona rozmawiać z przedstawicielami Kościoła, szczególnie ich sekty Opus Dei. Wykorzystałam te okazje, żeby ich pociągnąć za język. Interesowały mnie metody, które wykorzystują, żeby wpływać na ludzi.

Zadziwiające, jak dużo z tego wykorzystano w moim przypadku.

Doprowadzanie ludzi do szaleństwa przez podważanie ich zdrowia psychicznego to dla nich norma. Zaszczuwanie przez opowiadanie o ich ofierze kłamstw również jest w ich repertuarze. Brutalnie zaszczuwają ludzi, którzy myślą inaczej. Proszę się nie dziwić niczemu. W ich światopoglądzie oczywiste jest, że ktoś kto nie wierzy, jest chorym psychicznym i to wystarczy, żeby wsadzić taką osobę do psychiatryka.

Jeśli pozwolimy im działać, to czekają ateistów psychiatryki i będziemy traktowani jak dysydenci były traktowani w Rosji za Stalina. Jednocześnie to rządzące przemocą i zastraszeniem bydło (jeśli ktoś myśli inaczej, to był ślepy i głuchy w czasie katechezy), uważa że ma prawo porządkować nam świat, którego nie rozumieją.

Dzieci, które pyskują katechetom powinny być chwalone za okazanie hartu ducha i odwagę cywilną. Róbcie tak dalej, zdemoralizowane bydło z Opus Dei nie powinno uczyć nikogo. Podobno działają według zaleceń założyciela swojego ruchu, który został świętym. Niezłe miał jazdy ten nienawidzący kobiet schizofrenik, który zalecał niewolniczą pracę jako odpokutowanie „grzechu Ewy” i nauczał, że kobiety powinny cierpieć (a w każdym razie tak wynika z rozmów z jego naśladowcami).

Ja powiem, że trzeba ich dalej badać i wsadzać – najlepiej do więzień.

Tragedią Kościoła jest, że odpowiada na oddolne zapotrzebowanie, bo chce strzyc jak najwięcej owieczek. Więc jak doły społeczne znajdą sobie jakiegoś schizofrenika i go uwielbią, to łapie go maszyna Kościelna i przerabia na świętego. Już wspominałam, że na tym polega model biznesowy tej instytucji. Z jednej strony są zadowoleni schizofrenicy, którym usłużni imbecyle spełniają wszelkie marzenia o nękaniu ofiar ich obsesji, z drugiej hierarcha, który dzięki wypromowaniu swoich „świętych” może liczyć na awans. Z jeszcze innej strony ich ofiary, które jako sprzeciwiające się uznaniu swoich oprawców za „świętych”, są narażone na szykany i zaszczuwanie, a w najgorszym przypadku porwanie na egzorcyzmy, w czasie których umierają z wyczerpania. Jest to tak częsty schemat, że trafił do podręczników.

Nie dziwcie się, zasada z podręcznika też głowi, że ludzie Kościoła kłamią. Wszyscy ci ludzie kłamali, żeby tylko postawić na swoim, żeby zmusić mnie do przyznania, że jestem „żoną” Rafała. Cały Kościół składa się ze zdemoralizowanych debili, którzy uważają, że wolno im kłamać, jeśli są przekonani, że trzeba komuś pomóc.

Człowiek uczciwy i inteligentny zawsze będzie się ograniczał tylko do rzeczy, które sam widział. Nie będzie kłamał, że był na jakimś ślubie, którego nie mogło być, bo pochodzi z urojeń schizofrenika. Ludzie uczciwi są wychowywani właśnie taki sposób, że nie kłamią na takie tematy. W mojej sprawie praktycznie wszyscy łgali, bo polubili Rafała. Kłamała pani Barbara, kłamał Nycz, kłamał imbecyl Rafał. Naprawdę nie będę kłamać, tylko dlatego, że Nycz boi się Piekła.

Postępowanie takich osób jest zaskakujące dla inteligentnych ateistów. Z jednej strony autentycznie boją się Piekła (o którym wiedzą, że jest, bo słyszeli opisy – ja to skomentuję, że opisywali schizofrenicy, których trzeba by było leczyć, zamiast wynosić na ołtarze), ale nie przeszkadza im to łamać wszystkich punktów Dekalogu. Dopiero, gdy ich kłamstwa się wychodzą na jaw, zaczynają trząść dupą i rozpoczynają swoje negocjacje w taki sposób, że wygląda, że chcą, żebym zaczęła kłamać – „bo wtedy ja idę do Piekła”. Z drugiej trony znajomi ateiści nigdy by tak nie kłamali, bo wiedzą, że nie opisuje się rzeczy nieprawdziwych, tylko dlatego, że wierzy się, że się dobrze robi. Takie osoby jak pani Barbara nie mają urojeń, czy fałszywych wspomnień, że były na urojonym przez Rafała weselu. Kłamią, bo wierzą, że dzięki temu dobrze robią. Skoro ja mu zarzuciłam chorobę psychiczną i urojenia, to muszą postawić na swoim i bez zawahania rzucą, że były na naszym weselu, chociaż wiedzą, że nie były na żadnym takim przyjęciu. Nie mogę tego określić, jako celowe niszczenie mnie, zastraszanie i robienie mi krzywdy. Kościół pełen jest takich zdemoralizowanych osób, które wybierają kłamstwo jako metodę walki, także politycznej.

Mam dosyć prób przekonania mnie, że mam dla dobra nie-wiadomo-kogo ukrywać prawdę o tym, jak bardzo mi zaszkodzono i okłamano wiele osób. Ja nie kłamię i nie oszukuję nikogo. Pokazuję dokument, z którego wynika, że nigdy nie byłam niczyją żoną i oczekuję przeprosin. Chociaż oczywiście dewianci z Kościoła spodziewają się, że będą dla nich kłamać i razem z nimi produkować „świętych” ze schizofreników. Ale ja mam w dupie ich awanse oraz model biznesowy Kościoła. Tym bardziej, że jedyne co mają mi do zaproponowania w sferze osobistej to albo zostanie kolejną kurwą Nycza, albo zgodzenie się na związek ze schizofrenikiem, żeby jednak nie wyszło, że ma urojenia.

Niestety mechanizmy traumy są takie, że wszystkie dramatyczne wydarzenia się wypiera. Im bardziej człowiek zaszczuty, tym łatwiej o to, żeby zapominał. Zostałam doprowadzona do tego stanu, że osoby, które są mi bliskie i ich próby wyprowadzenia mnie z amnezji też trafiły do kategorii zjawisk, które powodują kolejne wyparcia. Powracające wspomnienia kręcą się w głowie, jak piosenka, która się do kogoś przyczepiła i można mieć problemy z ich uporządkowaniem. Człowiek potrzebuje spokoju, a nie niepokojących go imbecyli, którzy tylko pogarszają stan psychiczny. Uporządkowanie wszystkiego zajmuje bardzo dużo czasu. Dzieje się tak również dlatego, że traumatyczne wydarzenia, powracając zajmują tyle czasu, ile trwały. Nie wolno zwiększać ilości wypartych treści, a to mi robiono, z uporem próbując zmusić do przyznania, że wszystko co powiedzieli schizofrenicy, to prawda.

Barbarzyństwem jest dręczenie takich osób, a to mi zaserwowały durnie z mojej pracy oraz Kościoła. Mówiłam, że lepiej wiem od nich, kto jest kim.

Nie dziwcie się, że wzywam do dekatolizacji Polski. Najwyższy już na to czas.

Urobię sobie ręce po łokcie, a będzie tu druga Irlandia.

Zęby mi się połamią, a dalej będę gryźć Kościół. To są tępi, durni i prymitywni barbarzyńcy, a nie drogowskazy moralne. Każdy ksiądz, który się gdzieś pojawi, powinien być przeklęty i wyniesiony na kopach.

Naprawdę do Kościoła idą najgłupsi, a jednocześnie zbyt ambitni.

Nie mają prawa wpływać na cokolwiek w życiu publicznym. Wyjebać ich trzeba ze wszystkich instytucji. I to na cito!

Dodaj komentarz