Schizofrenicy z mojej podstawówki (wiecie to rodzeństwo, które jest chronione przez Opus Dei i promowane na świętych oraz mąż Renaty, chociaż on technicznie jest tylko zdemoralizowany) działają na dwóch scenach. Jedna scena to fandom, gdzie byłam przedstawiana jako chora psychicznie żona Rafała, która mu nie chce dać rozwodu, dzięki czemu rwał panny i namawiał do tego, żeby mu robiły loda, jednocześnie nie musząc się z nimi wiązać. Podobno facetowi to wystarczy, jest zaspokojony, żal mi tylko tych pań, bo się nie odwdzięczał, z tego co udało mi się z niego wydobyć, gdy już byłam zmuszona z nim rozmawiać. (Nie łudźcie się, Nycz doskonale wie o wszystkich jego „używkach” i wcale mu liczba bab Rafała nie przeszkadza, bo uważa, że słusznie mu „służą”.) Jednocześnie sekciarze z Opus Dei cały czas próbowali mnie zmusić, żebym za niego wyszła, bo kierowali się jego urojeniami, związanymi z seksem jaki podobno mieliśmy kiedyś razem uprawiać. Mieliśmy też spłodzić jakieś potomstwo i mieć potajemny ślub cywilny. Oczywista bzdura, mam na blogu zaświadczenia o stanie cywilnym, jestem panną i wypieram się jakiejkolwiek bliższej znajomości z Rafałem.
Jedną z pań poderwanych przez Rafała na to, że ma być obłędnie bogatym norweskim księciem jest moja koleżanka pani P. Oszalała na jego punkcie i postanowiła go zdobyć na zawsze. Zaczęłam być atakowana przez nią i przez siostrę Rafała. Zakochana idiotka weszła wszystkimi kopytami w tę opowieść, że jestem chora psychicznie i zaczęła Renacie pomagać. Zostałam zaszczuta w miejscu pracy, bo koniecznie chciała mnie zmusić do leczenia się pod dyktando schizofreników.
W ogóle nie byłam w stanie zrozumieć o co pani P. chodzi. Jestem kimś, kto ma w głowie cała masę wiadomości z czasów studiów w Instytucie Kryminologii UW. Między innymi typowe wypadki i ich przyczyny, więc gdy studenci pokazali mi nowy model Boeinga Max i zobaczyłam doczepione o wiele cięższe silniki do starego modelu zapaliły mi się lampki ostrzegawcze i uznałam, że panie, to runie. No i się niestety nie myliłam. Chyba to pani P. uznała za dowód mojej choroby psychicznej i na mnie bardzo brutalnie napadła. Jednocześnie starała się być „dyskretna”, więc mordowała mnie po kryjomu. Możliwe też, że odwoływała się do jakiś urojeń Renaty, które uznała za, odtworzone przez Renatę, moje własne urojenia. Nie kontaktuję się z Renatą, jej opowieści o tym, co robię i co jej niby mówię, to jej własna czysta produkcja na mój temat. Odmawiam komentarza.
Nie dziwcie się, że obraziłam się na panią P. już do końca i przestałam się z nią komunikować. Byłam tak wściekła, że kazałam jej rozmawiać ze mną już tylko na tematy zawodowe. Jednocześnie waliła we mnie urojeniami Rafała, wedle których miałam być nie tylko chora psychicznie, ale też mężatką i nie chciałam biednemu Rafałowi dać rozwodu. Wszystkie macki mi opadły w tym momencie. Miałam zamiar tej kreaturze przynieść zaświadczenie o moim statusie cywilnym, ale nie zdążyłam, bo zostałam napadnięta ponownie przez wariatów. Niestety tak duży duży stres napadnięcie przez chorego psychicznie ojca Rafała (czyli mojego gwałciciela z dzieciństwa) wywołuje problemy z pamięcią i absolutną amnezję. Zostałam załatwiona tak też na studiach, więc była to powtórka z rozrywki. Reszta niestety była już efektem tumiwisizmu kilku osób oraz kłamstw pani P.
Pani P. postanowiła mnie dalej „leczyć”, bo tak bardzo jej się spieszyło wyjść za jej „norweskiego księcia” i cieszyć się jego bogactwem. Stała się osobą, która holowała za sobą Nycza oraz cały gang Renaty i Rafała u mnie w pracy. Zostałam zakatowana przez nich jak nigdy wcześniej. Wolałabym, żeby to nigdy się nie wydarzyło, ale przynajmniej zdobyłam mnóstwo informacji na temat chroniącej Renatę i Rafała sekty oraz ich planów. Sekta uruchomiła chyba wszystkich, których mogła uruchomić – czyli ojca pani P., panią Szkwał z – nie mylicie – jej ojcem-psychiatrą idiotą, kilku psychologów i jeszcze innego psychiatrę. Taki atak powoduje taką traumę, że nie można działać, więc dopiero niedawno wyciągnęłam to pierdolone zaświadczenie o moim stanie cywilnym.
Pani P. zaświadczyła ludziom decyzyjnym, że ci wariaci to moja rodzina i że mi pomagają, co sprawiło, że Straż Akademicka zawaliła swoją robotę. Ja w tym czasie walczyłam o życie, bo byłam poddawana terrorowi oraz praniu mózgu. Wiem z podręczników, że to może nawet skończyć się samobójstwem. Schizofrenik doprowadza do śmierci psychiki swojej ofiary, najpierw wmawiając jej, że prawdziwe wspomnienia to urojenia (wtedy występuje amnezja), by potem wmawiać jej, że jego urojenia to prawda. Jeśli ofiara nie dostaje profesjonalnej pomocy, z reguły się zabija. Tak kończy się zaszczucie przez schizofrenika, który nie chce się leczyć i dostaje od wszystkich pomoc. Dosłownie wracam zza grobu i trzeba mnie traktować delikatnie po tym, co przeżyłam.
Pani P. zaś cały czas wszystko robiła i robi „dyskretnie”, żeby mi nie „zaszkodzić” i żeby nikt się nie dowiedział, jak bardzo jestem „chora psychicznie”. Ale mam nadzieję, że już dotarło do niej, jak bardzo się myliła i jak bardzo nie stałam jej na drodze do szczęścia z Rafałem. Naprawdę jestem panną i nigdy nie potrzebował rozwodu. I nie powinno jej obchodzić, co na mój temat mówią schizofrenicy.
Skoro już musiałam rozmawiać z Nyczem, bo zostałam do tego zmuszona, a on uważa mnie – błędnie – za członka tej sekty, zapytałam go, co się stanie, gdy ogłoszę wszędzie, że jestem panną i upadnie jego mit o tym, że złośliwie nie daję Rafałem rozwodu. Doszedł do wniosku, że każe Rafałowi w końcu się ożenić. Próbował mnie zmusić, żebym go przyjęła nawet jeśli go nie chcę, ale postanowiłam walczyć. W zemście i próbie postawienia na swoim doprowadził do syndromu sztokholmskiego, bo koniecznie chciał mnie zatrzymać na Politechnice. Przez to nie byłam w stanie przyjąć ofert pracy, które wtedy dostałam. Dopiero teraz zaczęłam z tego wychodzić i wróciłam do punktu wyjścia, tylko zabrało mi to kilkanaście lat życia, całkowicie zmarnowanych.
Rafał w pewnym momencie zaczął się odgrażać, że wprowadzi panią P. do fandomu i że się z nią ożeni. Bardzo go proszę, niech tak zrobi. Wiem, co spotyka osoby zdrowe w związku z nieleczącym się schizofrenikiem i wbrew mojej woli poznałam możliwości Rafała oraz jego poglądy na kobiety. Czasem najlepszą zemstą jest pozwolić komuś spełnić jego marzenia. Nic mi nie sprawi większej radości niż obserwowanie, jak pani P. leci w dół i trafia do piekła. I nie potrafi zrozumieć, co w ogóle się dzieje.
A wymówką Rafała, dlaczego mam w papierach „panna” ma być, że „nie wiedział, że ślub był nieważny”. Kurwa mać, nigdy z nim nie byłam, nie było nic, nawet „nieważnego ślubu”. Mam nadzieję, ze dureń w końcu zdechnie i przestanie bredzić.