Wszystkie wpisy, których autorem jest Gosia

Odraza seksualna

Oprócz pociągu seksualnego istnieje jego odwrotność, czyli odraza seksualna. Dlatego nikt nie powinien myśleć, że „dla mojego dobra” zmusi mnie do przyjęcia schizofrenika Rafała. Do prześladujących schizofreników czuje się odrazę, nie miłość. Co może dziwić nadętych narcyzów, którzy nie wiedzą, że schizofrenik często odsłania się wyłącznie przed swoją ofiarą. Osoba prześladowana przez schizofrenika ma trudną sytuację, bo schizofrenik uwodzi otoczenie swojej ofiary i sprawia, że wierzą w jego urojenia oraz kłamstwa. Schizofrenik nie ma problemu z posuwaniem się do kłamstw, jeśli mu to służy.

Powtarzam, schizofrenik odsłania się tylko przed swoją ofiarą i tylko ofierze należy wierzyć. To jest podstawa wiedzy psychoterapeutycznej i każdy kto uważa, że jest mądrzejszy od najbardziej zainteresowanej i najlepiej poinformowanej osoby zasługuje na odebranie dyplomu psychologii czy prawa do uprawiania zawodu lekarskiego.

O odrazie seksualnej mówił mój tata w kontekście prześladującej go od dziecka schizofreniczki. Po wieloletnim nękaniu, gdy dowiedziała się, że jej nigdy nie zechce, z zemsty i urojeń zniszczyła mu kwitnący biznes, a on uciekł przed nią z Francji do Polski.

Schizofrenicy z reguły pochodzą ze schizofrenicznych rodzin i mają przyjaciół, który nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo ich znajomi są chorzy. Ludzie w pobliżu schizofreników wierzą w snutą latami bujdę o wielkiej miłości, wspólnym życiu i uważają, że wszystkie urojone wspomnienia są prawdziwe. Oburzeni są, gdy ofiara obsesji schizofrenika zaprzecza prawdziwości słów schizofrenika i mówi, że nie chce z tym schizofrenikiem być lub że nigdy nie była. Zaczynają „leczyć” takiego człowieka, bo najwyraźniej trzeba mu to wszystko „przypomnieć” i niszczą mu życie oraz psychikę. W efekcie to ci wszyscy ludzie i schizofrenicy winni są odszkodowania, a nie ja, bo nikogo nie skrzywdziłam. Nie obiecywałam Rafałowi małżeństwa, nigdy nie byliśmy razem. Jestem ofiarą jego urojeń oraz głupoty mojej rodziny.

To jest bardzo częsty schemat, którzy znają psychoterapeuci, nie tylko profilerzy. Niestety zbyt bardzo częsty. Dlatego też jest tak ważne, żeby psychoterapeuta zawsze wierzył swojej pacjentce i tylko jej słuchał. Jest też zakaz leczenia członków własnej rodziny. Nikt nie ma prawa wypowiadać się w moim imieniu, nawet nikt z mojej rodziny, tym bardziej, że nie raczyli przyjąć do wiadomości niczego z rzeczy, które im mówiłam i nie raczyli mi pomóc w walce ze schizofrenikami z mojej podstawówki. Jeśli chcecie coś wiedzieć, to kurwa czytajcie mój blog lub wyślijcie mi e-mail (kontakt na dole strony). Wyjaśnię i odpowiem na dodatkowe pytania.

Schizofrenicy wraz z uwielbiającym ich otoczeniem są bardzo aktywni i ambitni w dążeniu do postawienia na swoim. Łamią przy tym wszystkie zasady społeczne oraz nakręcają ludzi z zawodów medycznych tak, że ci zapominają (chociaż im nie wolno tego robić) o zasadach diagnostyki oraz zakazie kierowania się tym, co mówi człowiek, który przychodzi do ich gabinetu i szczuje ich na kogoś innego. Jest to zakazane, bo z reguły tak działają schizofrenicy. Pacjent musi sam przyjść do gabinetu.

Mój tata ożenił się z bardzo głupią i narcystyczną kobietą, która pomimo tego, że znała jego historię, postanowiła zignorować wszystkie ostrzeżenia i zaprzyjaźniła się ze schizofreniczną rodziną, zupełnie jak jego rodzice i rodzeństwo. Mam z powodu głupoty matki zniszczone życie, powtórzyłam losy taty. Mam za sobą trzy próby samobójcze z powodu zaszczucia przez schizofreników, którzy w oczach mojej rodziny są aniołami. Walczę z głupotą moich bliskich od początku podstawówki, czyli mogę swobodnie liczyć sobie pół wieku piekła i uciekania przed Renatą i Rafałem oraz ich gangiem „Aryjczyków” z mojej podstawówki.

W życiu nie byłam w żaden sposób związana z Rafałem. Jest jednym z imbecyli z dziecięcego gangu z mojej podstawówki, który mnie prześladował i po zaciągnięciu mnie to toalety symulował na mnie gwałt zbiorowy. Na całe szczęście mieli po około 8 – 10 lat, więc byli zbyt mali, żeby rzeczywiście mnie zgwałcić waginalne, ale jak najbardziej brali udział w gwałcie oralnym, który zorganizował ojciec Renaty, ksywa „Biskup”.

Takie wydarzenia budują odrazę seksualną na całe życie. Nigdy się z Rafałem się nie spotykałam, nigdy nie byliśmy nawet przyjaciółmi. Jest moim wrogiem, który uroił sobie wtedy, że jestem Żydówką, osobą niższą rasy, którą może wykorzystywać. Wymyślił sobie, że się ożeni dla mojego mieszkania, które potem odziedziczy. Teraz wzrosła stawka, bo może nawet liczyć na rentę po zmarły małżonku. Ale obejdzie się smakiem. Moim jedynym dziedzicem jest mój siostrzeniec i został przeze mnie ostrzeżony przez tymi ludźmi oraz ich ewentualnymi próbami dochodzenia prawa do dziedziczenia. Tak wielu osobom wmówił, że byliśmy razem, że teoretycznie jest możliwe, że Sąd Aministracyjny przyjąłby ich zeznania (plus zeznania innych osób, które im uwierzyły) i zasądziłby im jakaś część mojego majątku. Protestuję przeciwko temu publicznie, to są dla mnie obce osoby i nie odpowiadam za zły osąd mojej matki czy innych osób z mojej rodziny.

Niestety schizofrenik gnany swoimi urojeniami i chęcią wzbogacenia się, odstawia po kolei szopki wyganiając swoją ofiarę z różnych środowisk. Pierwsze miejsce, z którego mnie wygoniono to był klub pływacki. Próbowano mnie zniszczyć na tyle, żeby zmusić mnie do rzucenia liceum. Zniszczono mnie w czasie studiów i wywołano amnezję, przez którą nie obroniłam pracy magisterskiej z psychologii. O mało, co nie rzuciłam Anglistyki, co powinnam była zrobić, żeby ratować swoje życie. Żałuję, że nie wzięłam wtedy kota i nie uciekłam w jednej koszuli. Niestety skończyło się amnezją i nie udało mi się zwiać do rodziców Michała. Oprócz schizofreników zakatowała mie też moja rodzona matka, która szczerze, do samej śmierci wierzyła w prawdziwość ich urojeń oraz celowych kłamstw.

Wiem, że są osoby w mojej rodzinie, które chodzą nadal na pasku schizofreników. Mam dla nich złe wieści – nie dam się. Odzyskałam pamięć na tyle, że gówno możecie mi zrobić. Mój siostrzeniec jest w podobnej sytuacji, ale nie zamierza się ożenić z jedną z córek Renaty. Wie dobrze, co to za tępy lachociąg i że ta pannica jest bardzo dumna ze swojego „powodzenia”. I że jej matka nigdy niczego nie studiowała, bo wyleciała z liceum. No, tutaj wysiłki kleru, który postanowił mi udowodnić, że talent i inteligencja się nie liczą, bo tylko ktoś, kto słucha Kościoła może odnieść sukces, jakoś się nie powiodły. Chociaż przyznam, że to co zrobiłam w życiu w porównaniu z tym, co mogłam z łatwością osiągnąć, rzeczywiście świadczy o zaplanowanej przez Opus Dei mojej dużej porażce i nieszczęściu.

Niestety schizofrenicy atakują swoje ofiary we wszystkich środowiskach. Ja zostałam wygoniona z mojego ulubionego klubu sportowego i znowu się roztyłam. Uczęszczałam tam po tym, gdy mnie te schizofreniczne potwory wygoniły z fandomu i złamałam pióro. Przy czym jak się okazało, w fandomie nadal wszystko po staremu i w Warszawie wciąż rządzi mąż Renaty, „Aryjczyk” ze szkolnego gangu.

Obecnie ci schizofrenicy wygnali mnie z mojej rodziny. Mam podejrzenia, że moja siostra przejęła pałeczkę po mojej głupiej matce i ze swoją starszą córką dąży z całych sił do mojego małżeństwa z Rafałem. Chciałbym się bardzo mylić, ale ich zdrada doprowadziła mnie prawie do szaleństwa. Czekam, aż mnie zaatakują i znowu jawnie staną po stronie schizofreników, żeby rozpocząć sądowny proces zerwania więzi rodzinnych. Na razie nie rozmawiają o tym za mną, tylko – sądząc z dawnych przechwałek wariatów, którzy są pewni ich poparcia – ze schizofreniczną rodziną Rafała i imbecylami z Opus Dei. Wolałabym, żeby to były ich urojenia, ale wszystko wskazuje, że rzeczywiście – tak samo w moim dzieciństwie – dla kilku osób są jedynym wiarygodnym źródłem informacji o mnie. A ja mam odebrane prawo do decydowania o sobie. Ale na całe szczęście to nie Somalia i nikt nie jest niewolnikiem w państwie prawa.

Nadal mam duże problemy z pamięcią z powodu zaszczucia i składam sobie wszystko ze strzępków informacji, które do mnie wracają. Wolałabym, żeby moi bliscy byli po mojej stronie, ale niestety wszystko wskazuje, że rzeczywiście są idiotami, którzy nadal wierzą w szlachectwo Rafała i jego rodziny, oraz w to, że Rafał jest najlepszą partią na rynku matrymonialnym, i że cokolwiek kiedykolwiek nas łączyło. Rafał nie ma żadnych pieniędzy oprócz tych, które wyłudził od pewnego człowieka przekonanego, że rzeczywiście jesteśmy razem. Bardzo za to domagał się pieniędzy ode mnie, Gollum jeden.

Nic nas nie łączy oprócz faktu, że on jest prześladującym mnie schizofrenikiem, a ja czuję do niego wyłącznie odrazę. Gdyby było inaczej, już dawno dałby mnie radę poderwać. Z moimi koleżankami poszło mu łatwo.

Dla przypomnienia wrzucam poniżej zaświadczenie.

Jestem panną, więc nic nigdy nie stało na przeszkodzie, żeby Rafał, ułożył sobie życie z kimś innym, niech nie liczy osioł na jakiekolwiek odszkodowanie, zawsze mówiłam, że go nie chcę, a jeśli moja matka zmówiła się z gangiem schizofreników i stwierdziła, że będzie mną rozporządzać jak martwym przedmiotem, który nie ma prawa do własnego zdania, to naprawdę nie moja sprawa sprawa i nie zamierzam nic z tych jej ustaleń respektować, tak jak wcześniej powiedziałam, najwyżej będę zawsze sama i zawsze będę przeklinać jej głupotę, że tylko z powodu pomówień osób chorych psychicznie zniszczyła mi karierę sportową, życie osobiste i zawodowe – i to po kilka razy. Śmierć jej pamięci!!!

Gołąbek pokoju

Tacy ludzie jak Nycz lubią udawać gwarantów pokoju i oczekują w zamian miłości wszystkich.

Na to przeanalizujmy za co niby miałabym kochać Nycza. Pomińmy na razie to „godzenie” mnie z prześladującym mnie gangiem z mojej podstawówki, który po prostu lubi zaszczuwać ludzi na śmierć i nadal mnie nazywa „swoją kurwą”. Pomińmy też to w jaki sposób i ile razy zniszczył mi życie osobiste i zawodowe. Opowiem, jak mnie opisał w Pisie.

Podobno ten gang to są ludzie, którym zawdzięczam wszystko. Oczywiście jest to wzięte z opowieści schizofrenicznego rodzeństwa, które dowodzi tym gangiem z mojej podstawówki i nic nie jest prawdziwe. ich wersja głosi, że mój ojciec to Żyd, który jeszcze żyje i że moja matka też żyje. Mieli być przestępcami. Mam być kimś, kto tylko dzięki opiece kurwy Renaty skończył szkołę, bo podobno mnie ciągnęła za uszy. Słyszałam też, że jestem fanatycznie religijna i że marzą o byciu w PiS, i wmawiano mi też miłość do Rafała. Podobno miałam tak Renacie powiedzieć. Cierpi też na urojenia, wedle których wszyscy moi faceci to gwałciciele przed którymi mnie ratuje. Oczywiście wszystko bzdury.

Z powodu niskiej świadomości, co to znaczy, że ktoś taki jak Renata jest chory psychicznie, przeszłam piekło, zabito mi psychikę. Musiałam znosił ludzi przekonanych, że molestowanie mnie i celowe wywoływanie traumy jest prawdziwą „psychoterapią”.

Mam nadzieję, że już tych wszystkich przestępców z PiSu i Kościoła już w życiu nie zobaczę. Cieszę się już na odebranie kilku osobom ich prawa do wykonywania zawodu.

Cmoknijcie mnie, sami wiedzie gdzie, skurwysyny!!!

Biskup krakowski

Biskup, o którym chcę napisać, to postać historyczna z XI wieku i jest świętym patronem polskiej części Kościoła Rzymsko-Katolickiego, co można uznać za kpinę z naszej państwowości. Zresztą takiego samego wniosku doszłam w czasie katechezy, gdy wmawiano mi, że Kościół jest ważniejszy od naszego państwa i że jemu powinny podporządkować się wszystkie urzędy.

Uważam, że wybranie sobie takiego patrona stanowił duży błąd Kościoła, chociaż przebija z tej decyzji gminna szczerość, bo przyznali się, że mają się za kacyków, którym wszystko wolno. A przynajmniej o tym, że hierarchom wszystko wolno, uczyła katechetka. Podejrzewam, że uważała, że jestem już w tak zwanym „wewnętrznym Kościele” i nie musi się maskować, bo wariaci z mojej podstawówki i okolic (czyli między innymi imbecyl służący w biskupim pałacu aka Ryszard) wmówili katechetce, że jako pokutująca wiejska kurwa, chcę służyć ówczesnemu biskupowi, który radośnie chciał mnie przyjąć (wedle tego co mi mówiono) na „wychowanicę”.

Przypomnijmy, o co chodziło w sporze pomiędzy biskupem, a królem Bolesławem. Klecha był możnowładcą, który chciał rządzić królem i uważał się za kogoś ważniejszego od niego. Nie dziwmy się, że król nie mógł na coś takiego pozwolić. Wyciągnął ze swoimi ludźmi biskupa na zewnątrz kościoła i zaszlachtował. Nie pochwalam zabójstw, ale patrząc na to z perspektywy Średniowiecza, to się nie dziwię takiej akcji. Powinno to posłużyć jako ostrzeżenie wobec Kościoła.

Zamiast uznać, że Kościół w osobie biskupa przekroczył granice, Stanisław został nazwany świętym (co może oznaczać, że był schizofrenikiem, który z powodu choroby nękał króla, bo Kościół z reguły schizofreników ogłasza świętymi), a także patronem polskiego Kościoła.

Hańba! Ktoś, kto podważa państwowość i uważa się za ważniejszego od króla został patronem Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Jak rozumiem jest to oficjalne stanowisko i program klechów i zawsze zamierzają wybierać nam władze na takie, które składają się. z potulnych i posłusznych Kościołowi ludzi.

Przypominam – każdy profiler wie, że Kościół składa się z ludzi niezbyt lotnych, bo tacy wybierają tę karierę. W momencie, gdy taki człowiek próbuje oszacować czyjeś możliwości intelektualne, zawsze dojdzie do wniosku, że niedojda o zbliżonym światopoglądzie i inteligencji do niego jest mistrzem intelektu oraz jest super dobrze wychowany, za to prawdziwy geniusz zawsze zostaje uznany za debila. Kościelny idiota nie potrafi go zrozumieć, bo jest postawiony w sytuacji wróbla, który próbuje oceniać człowieka.

Nycz jest bardzo zachwycony moimi kolegami i koleżanką z podstawówki. Co ja powiem? Wszyscy to debile bez matury. Renata i Rafał z polecenia dawnego biskupa podobno zostali umieszczeni w jakimś liceum, (bo wiecie, mieli być tak bardzo zestresowani przeze mnie, że im nauka nie szła, więc potrzebna była interwencja i ratunek) ale wylecieli za brak postępów w nauce. I te osoby Nycz uważa za wybitnie inteligentne i określa Renatę jako „Yennefer” oraz nazywa genialną profilerką, studentką wielu kierunków.

Moi koledzy z podstawówki to ludzie z półświatka, którzy działają w aryjskim gangu, który uroił sobie, że jestem Żydówką. Bardzo proszę mnie z nimi czy tez wielbionymi przez nich schizofrenikami, nie łączyć. Jest to tak obraźliwe, że osoby, które będą mnie pomawiać o znajomość z nimi, zawsze będą zgłaszane Policji i w końcu spotkam się z nimi w sądzie.

Właśnie ten gang chciał mnie jako kogoś pochodzącego z niższej rasy sprzedawać i zmusić do prostytucji. Nigdy nie byłam „zagrożona prostytucją”, jak chciała moja katechetka, a Kościół mnie nigdy nie ratował. Bardzo przykre, że te „aryjskie” gnoje dla wszystkich stały się źródłem informacji o mnie, co umożliwiło im radosne niszczenie mi życia. I jak mi zapowiedzieli, nadal będą się mną bawić i okradać ze wszystkiego. Nycz próbował mnie z nimi „godzić”, a zamiast tego zniszczył mi wszystko do końca w życiu i pozwolił im straumatyzować mnie do końca. Mam nadzieję, że wkrótce zdechnie i uwolni świat od swojej głupoty.

Jedyne, co można zrobić, to strzelić im w ryło. A także ich protektorowi z Kościoła, który ich przedstawia jako moich przyjaciół. Sprawdziło się to co usłyszałam w dzieciństwie, że jeśli będą robić to, co chce ksiądz, to będą mogli sobie zaszczuć kogo, tylko będą chcieli. Takimi metodami rządzi Kościół w Polsce. Umożliwił im wszystko, a mnie kolejny raz zniszczył życie. Nie wyjdę, wbrew temu, co próbował na mnie wymóc Nycz, za prześladującego mnie gnoja z gangu Rafała oraz Renaty. Ten „Aryjczyk” robi to tylko w celu wzbogacenia się, bo i tak jest stałym kochankiem Renaty, i tylko ją lubi. Na całe szczęście jest tak durny i nieatrakcyjny, że nigdy nikogo nie dałby rady uwieść poza wykorzystującą go schizofreniczka Renatą.(1)

Bardzo proszę go specjalnie potraktować i strzelić w twarz także ode mnie. Ma zamknąć ryło. Jego protektor też.

⛧⛧⛧

(1) Tak bardzo tych ludzi nie znam, że dopiero ktoś musiał mi wytłumaczyć, że to jest mąż Renaty, a najlepszy przyjaciel Rafała. I próbował mnie „uwieść” dla swojego przyjaciela, który kontynuuje swój schizofreniczny plan z dzieciństwa. Ale co by się nie działo, to go nie zechcę. Zresztą ten Miś jako imbecyl nie panuje nad popędami, więc pewnie przeceniam go podejrzewając, że chciał mnie uwieść dla przyjaciela. Ci wszyscy imbecyle ruchają, co podleci, bo brak wyższych funkcji mózgu, więc pewnie myślał, że utnie sobie jakieś ciche bara-bara na boku. Nadal mu odpowiem, że jest wyjątkowo nieatrakcyjny i ma spierdalać. Gość jest głównym oprócz Rafała i ich przyjaciół argumentem, dlaczego się należy trzymać z dala od Avangardy.

Amnezja

Moja amnezja nie została wywołana przez gwałt, jakiego miałby się dopuścić jakikolwiek metal. Te oskarżenia nigdy nie wychodziły ode mnie, tylko od gangu schizofreników i imbecyli z mojej podstawówki, którzy uznali, że będę ich własnością i że mogą już zawsze mnie nękać i się bawić moim życiem.

Moja amnezja została wywołana przez niezasadne oraz nieumiejętne interwencje ludzi inspirowanych przez tych gnoi (pisze gnoi, bo wcale nie dorośli ani trochę od tamtego momentu). Ludzie z zawodów medycznych (szczególnie psychiatrzy czy psycholodzy) nigdy nie powinni uciekać się do terroru, żeby osiągnąć swój cel (a raczej cel tępych terrorystów należących do Opus Dei, z którymi chodziłam do podstawówki i którzy sterowali tymi akcjami z pomocą swoich znajomych z tej oficjalnej katolickiej sekty). Ci ludzie mają już zarzuty karne za to, co mi zrobili.

Do zaszczucia mnie przyczyniły się też moje koleżanki, które uznały, że muszą sprawy przyśpieszyć i również poddały mnie zaawansowanemu terrorowi w tępym oraz upartym zaprzeczaniu temu, co mówiłam o swoim życiu. Nie miały prawa mnie tak potraktować. Zniszczyły też życie innej osobie, której niby chciały pomóc wyjść za „norweskiego księcia”, który jest księciem tylko z urojenia.

Rafał nie jest norweskim księciem, przybiera tę pozę, gdy chce coś osiągnąć i ponownie wykorzystać kogoś do dalszego zaszczuwania mnie. Nigdy nie wyjdzie za panią P. czy panią Szkwał, czy za Krystynę. Jeżeli dąży do małżeństwa, to tylko dlatego, że chce wejść w posiadanie majątku tej osoby. Popełnię oszustwa udając kogoś mi bliskiego. Jego rodzice oskubali moich na niezłe sumy pieniędzy, szlochając i udając biednych i wmawiając mi, że przede mnie stracili pracę. Nie, jak zwykle schizofrenicy, którzy się nie chcą leczyć stracili pracę (jeśli w ogóle) to z powodu upartego nieleczenia się i atakowania klientów. Nigdy nie mieli prawa ciągnąć od kogokolwiek pieniędzy, posługując się moim nazwiskiem i powołując na znajomość. To właśnie ci ludzie związani z Renatą i Rafałem oraz Opus Dei napadli na mnie w pracy. Terroryzowali mnie, wmawiając, że moje miejsce jest w burdelu, a nie w SJO i że nie mam do niczego prawa i że nie wolno mi pisać, ani wydawać. Zastraszyli mnie i wrzucili do głowy tyle „zasad”, których przestrzegać, że – cierpiąc na syndrom sztokholmski – stałam się gorszą lektorką angielskiego i znienawidziłam zawód nauczycielski. Jedyna dla mnie szansa, to odejść w zupełnie inne miejsce, tym bardziej, że ludzie poddani terrorowi nigdy nie odnajdują szczęścia w miejscu, gdzie ich ten terror spotkał.

Pamiętam dobrze Renatę i Rafała z mojej podstawówki. Jak to schizofrenicy dowiedzieli się – jak myśleli – wszystkiego o polsko-norweskiej szlachcie i zaczęli szlachtę udawać. Żadne z nich nigdy nie było szlachcicami. Sprawdzili to dla mnie szlachcice (w tym polski książę) z fandomu. Istnieją odpowiednie spisy i nie nazwisko tworzy szlachcica. Ich schizofrenia zaczęła sterować nie tylko Opus Dei, ale też imbecylem egzorcystą oraz imbecylem-Misiem z Avangardy.

Miś nigdy nie był nikim mi bliskim. Należał do gangu Rafała i już w czasach podstawówki dopuścili się symulowanego grupowego gwałtu w toalecie, do której mnie wciągnęli. Później torturowali mnie psychicznie i wmawiali gwałty, które niby miałam sobie przypomnieć, wszystko w celu doprowadzenia do mojego samobójstwa w wpędzenia mnie w szaleństwo. To oni próbowali mnie zmusić do prostytucji i chcieli zostać alfonsami, bo uznali, że mnie jako „żydówce” czyli komuś z niższej rasy tylko takie zajęcia przystoi. To oni kłamali wszystkim o mnie i przez nich nie zrobiłam kariery sportowej, ani jakiejkolwiek innej. To oni mnie „wychowywali” zapowiadając, że mnie sprzedadzą do burdelu. Nie pokaże się na jakiejkolwiek warszawskie imprezie klubu Awangarda, jeśli ci przestępcy nadal nim rządzą.

Miś z Avangardy razem z innymi gansterami skupionymi wokół Rafała i Renaty opowiada o mnie kłamstwa. Tak samo jak podstawówce wmawia mi, że mój ojciec był Żydem, bo dla tego idioty nie ma żadnej różnicy pomiędzy luteraninem (luteraninem był tylko mój pradziadek i to do momentu ślubu z polską arystokratką – tak więc tutaj też kulą w płot), a Żydem. Mam złą dla niego wiadomość, mój tata był blondynem o niebieskich oczach, to tata mojej mamy pochodził z Serbii, ale urodził się w polskie rodzinie, która tam mieszkała, bo szlachcie wolno mieszkać, gdzie chce, bo nie są chłopami przypisanymi do ziemi. Kurzępa to nie jest ani serbskie czy żydowskie nazwisko.

Gangowi Renaty i Rafała jak zawsze chodzi o to, żeby mnie zabić, zmuszając do samobójstwa albo doprowadzić do mojej niewolniczej pracy. Nie rozumieją, że przewodzą nimi wariaci i że nic, co powiedziała Renata nie jest prawdziwe. Tacy ludzie rządzą warszawskimi konwentami i zaszczuwają tam wszystkie osoby, które się temu gangowi nie podobają, albo której pisarce Renata zazdrości urody lub talentu pisarskiego. Atakowani są też ludzie, którzy wiedzą dobrze, że Renata nie jest mną, chociaż za mnie się podaje.

Żądam, żeby zrobiono porządek z tymi gnojami. Tępi terroryści nie powinni rządzić warszawskim klubem i zaszczuwać wartościowych ludzi na śmierć. To oni w latach dziewięćdziesiątych cieszyli się, że zmusili do samobójczej śmierci przez powieszenie mojego przyjaciela geja, niestety terrorem można doprowadzić do samobójczej śmierci – mam za sobą trzy takie próby wywołane przez ten gang i Opus Dei.

To nie są moi przyjaciele i nigdy nie byli. Twierdzą tak tylko po to, aby móc skuteczniej niszczyć mi życie swoimi pomówieniami i doprowadzić do mojej śmierci. A wszystko dlatego, że wierzą paranoidalnej schizofreniczce Renacie. Studiowałam również kryminologię i wiem, co robią i do czego to prowadzi.

Nie ma innej możliwości niż wezwanie do bojkotu warszawskiego klubu i jego konwentów. Większość pisarzy i tak już nie chce się tam pokazywać. To nadal nie jest bezpieczny konwent. Rządzi nim półświatek, wariaci oraz Opus Dei.

Haraldsson

Moja schizofreniczna koleżanka z podstawówki przedstawia się norweskim nazwiskiem Haraldson i opowiada, że jej rodzina przybyła z Norwegii. Zabawne są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze całkowicie serio potrafi powiedzieć, że Norwegia leży na południu Europy i jest tam ciepło.

Podejrzewam, że to wynik mojej dezinformacji sprzed lat, kiedy nie spodobało mi się, że tak mnie wypytuje o wszystko, co dotyczy mojego szlachectwa. Gdy dorosłam i zaczęłam studiować kryminologię, dowiedziałam się, że schizofrenik uczy się od ofiary swojej obsesji wszystkiego, co jest mu potrzebne, żeby ją udawać. Tak było wtedy z Renatą.

Drugą zabawną rzeczą jest, że Renata przedstawia się jako Haraldsson, co jednoznacznie wskazuje, że jej rodzina nie mogła przybyć z Norwegii. Końcówka „son” oznacza mężczyznę, a „dottir” kobietę. To tak jakby jakaś Amerykanka upierała się, że jest Polką i nazywa się Kraszewski, a nie Kraszewska.

Problem ze schizofrenią jest taki, że chory może prawie bezobjawowo funkcjonować, szczególnie jeśli ktoś nie zadaje niewygodnych pytań i uchodzić za zdrowego. Wystarczy jednak pojawienie się obiektu zawiści schizofrenika lub skuteczne udowadnianie choremu, że mówi nieprawdę, żeby jego urojenia wystrzeliły pod sufit. Widać to była lata temu na Warszawskich Targach Książki przy norweskim stoisku zorganizowanym przez Ambasadę Norwegii, która obchodziła Święto Flagi. Natknęłam się tam też na mojego krewnego ze strony mamy mojego taty i razem obserwowaliśmy Renatę udającą kogoś, kto tam pełni oficjalne książęce funkcje. Zapytałam Ambasadora o nią, ale oczywiście nie była w żaden sposób związana z Ambasadą czy poproszona o pomoc. Mój krewny przedstawił mnie Ambasadorowi. Pośmieliśmy się chwilę z Renaty i tego, że uważa, że nazywa się Haraldsson i poszłam dalej oglądać książki.

Anastazja Romanowa

Anastazja Romanowa była jedną z córek ostatniego cara Rosji, która została zabita podczas Rewolucji Październikowej. Z początku nie znaleziono jej ciała wśród zwłok innych pomordowanych członków cesarskiej rodziny, co dało początek legendom według których przeżyła i gdzieś się schowała.

Nieodnalezienie jej ciała spowodowało wysyp słynnych oszustek (inaczej schizofreniczek), które podawały się za Anastazję. Oczywiście niewiele kryło się za tymi oszustwami potencjalnych pieniężnych łupów, bo Sowieci wszystko znacjonalizowali, ale zawsze mogły liczyć na zainteresowanie szlachty poza Rosją oraz inne gratyfikacje. Najsłynniejsza z nich Anna Anderson zrobiła wokół siebie bardzo dużo szumu i w końcu, gdy była już trochę starsza, poszczęściło jej się, bo wyszła za milionera.

Brak zwłok na miejscu masowego morderstwa z reguły może oznaczać dwie rzeczy. Albo porwanie kobiety w celu zawarcia małżeństwa, chociaż wtedy byłaby osobą wcześniej obserwowaną, co było niemożliwe w sytuacji mieszkającej w pałacu Anastazji i przypadkowych żołnierzy, którzy wpadli do prywatnych apartamentów rodziny cara i którzy nie mogli zaplanować porwania. Druga opcja jest jeszcze bardziej nieprzyjemna, bo oznacza całkowicie przypadkowe impulsowe porwanie w celu zgwałcenia ofiar. Żołdacy, szczególnie wariaci lub imbecyle, nie mieli w takiej sytuacji szacunku dla członków rodziny panującej. Piszę ofiar, bo brakowało też zwłok brata Anastazji.

Pytanie o przypuszczalne losy Anastazji było jednym z pytań zadanych mi podczas egzaminów z kryminologii. Odpowiedziałam tak, jak to opisałam powyżej, dodałam też, że prawdopodobnie sprawca spalił zwłoki, bo w warunkach wojennych mógł nie mieć czasu na zakopanie ich i że kiedyś może się dowiemy, że je znaleziono. Zwierzęta nie zjadają spalonych zwłok. Szczątki Anastazji i jej brata znaleziono w 2007 roku, były zwęglone, tak jak przewidziałam jako studentka. Rok później laboratorium potwierdziło wynikami DNA, że to rzeczywiście byli oni.

Miś 2

Wśród durnych zwyczajów w Kościele Rzymsko-Katolickim jest ten, który kler dzieli ze światem przestępczym – czyli jeśli członek organizacji przychodzi do szefa z jakąś prośbą, ten ma obowiązek udzielić pomocy. Jest to zapłata za wierność, posłuszeństwo, a także chęć zachowania milczenia, żeby nikt z organizacji nie wpadł. Nie ma znaczenia, czy prośba jest zasadna. Dzieje się, tak bo mają struktury zupełnie alternatywne od społeczeństwa ludzi uczciwych, i w takiej sytuacji szef zastępuje różne instytucje społeczne. Biskup podobnie jak mafioso uważa, że ma prawo zastępować państwo i działać jako sąd, policja czy wymiar sprawiedliwości. (Stąd też jego udział w linczu na mnie w Warszawie.) Więc jeśli na przykład ktoś powie, że chce ze mną ożenić, to taki szef zaczyna wszystkich przekonywać, że to cudowny człowiek, a ja mam mu być wdzięczna za „pomoc”. Czułam się jak ofiara świata przestępczego, która nie może odmówić, bo inaczej zostanie zabita – zresztą takie słowa z ust imbecyli też padały. Świat przestępczy wymusza współpracę terrorem, ale jak widać Opus Dei i Kościół także.

Zgłosił się do Nycza po mnie Miś z Avangardy, kolejny fanatyk z Opus Dei, ponieważ stwierdził, że chce się ze mną ożenić. Jest to tępy robol, z którym nie mam nic wspólnego. Jest kochankiem Renaty oraz przyjacielem Rafała. Podejrzewam, że jak zwykle w przypadku schizofrenicznego rodzeństwa, padłam ofiarą schizofrenicznej intrygi, która ma na celu poślubienie mnie tylko w celu przejęcia mojego majątku i tego, aby Misiowi się wygodnie żyło. A nawet jeśli jest tego inna przyczyna, to Miś mnie odrzuca fizycznie i intelektualnie (Rafał też), więc pass, odpada.

Nycz praktycznie osobiście mnie zakatował psychicznie swoim terrorem, bo nie chciałam Misia przyjąć. Nie przyjmuje burak do wiadomości, że w małżeństwie romantyzm i miłość mają (szczególnie w naszej kulturze) największe znaczenie. Misia nie kocham i nie pokocham. Nycz zachowuje się jak wieśniak, który chce do zagrody z przyszłą matką prosiąt wrzucić przemocą knura i nie przyjmuje do wiadomości, że nawet w świecie zwierząt istnieją miłości i pary się dobierają się w odpowiedni dla siebie sposób. Poza tym ludzie nie żyją w chlewie.

Tępy Miś jest przeze mnie znienawidzony. 

Nycz jest tyranem, który nie rozumie jednego – ludzie mają prawo dobierać się w pary, jak chcą. Jeśli już zaczęli gody, to wolno tego przerywać, tylko dlatego że jakiemuś chamowi to się nie podoba i jak prawdziwy psychopata uznaje, że nie lubi na przykład Adama i że zrobi wszystko, żebym z nim nie była. Za to będzie próbował narzucić mi durnego parobka, który nawet dwóch słów sensownie nie potrafi złożyć. I był jedną z osób przeprowadzających na mnie lincz w Warszawie, żeby zrobić Renacie przyjemność.

Mam złą wiadomość dla biskupa – tego, co zniszczył, nie da się naprawić. Nie będzie bezkarnie bawił się mną jak lalką i zastraszał, żeby zmusić mnie do wyjścia za kogoś, kto jest śmieciem, czy alternatywnie do zmuszenia mnie do pełnienia dożywotnio roli służącej w Opus Dei.

Ten tępy skurwiel powinien uklęknąć przed prawami natury i przyjąć do wiadomości, że ludzi, którzy się w sobie zakochują, się nie rozłącza, tylko dlatego, że on lubi bawić się w Boga. 

Niech psychopata dowie się, w jaki sposób hoduje się gołębie pocztowe i zastanowi się nad siłą przywiązania. Jeśli ktoś nie wie, to gołębie pocztowe nie są tresowane, są tylko oswojone. Właściciel czeka na gody i wtedy parę gołębi rozłącza. Pocztę niesie gołąb, który wraca do ukochanej do gołębnika. Wędruje przez sztorm, ulewę, powódź czy grad.  U ludzi przywiązanie wcale nie jest słabsze. Psychopaci z Opus Dei trzy razy brutalnie rozłączyli mnie z ukochanym, żeby spełnić swoje fantazje o zrobieniu ze mnie swojej niewolnicy. Nie zostałam zdradzona, nie trafiłam źle z uczuciami. Ja i każdy z moich narzeczonych zostaliśmy okłamani i zmanipulowani, bo imbecyl uznał, że on ma większe prawo decydować o mnie, niż ja sama.

Chyba nie muszę dużo więcej pisać, aby do wszystkich trafiła skala zniszczeń w moim życiu i ogrom mojego cierpienia. Przy tym wszystkim wielu moich przyjaciół robiło wszystko, żeby mi pomóc stanąć na nogi, podczas gdy idioci robili wszystko, żeby uprzyjemnić życie moim prześladowcom z Opus Dei lub wielbionym przez nich schizofrenikom z mojej podstawówki.  I trwa to dekadami przez całe moje życie.

Jeśli o mnie chodzi, to dawno już wysiadłam z Kościoła Rzymsko-Katolickiego na przystanku „wolność„. Państwu też tak radzę zrobić. Czas spalić im te wszystkie kościoły, bo są siedzibą bardzo groźnej organizacji i musimy coś z tym zrobić.

Ofiara

Jedną z cech nowomowy kościelnej (bo kler nie używa standardowej polszczyzny) jest fakt, że gdy ja mówię, że jestem ofiarą Renaty, to ja mam na myśli, że zostałam przez nią pokrzywdzona, a Nycz, że ona miała prawo złożyć mnie w ofierze Bogu i że mam zgodnie z jej wolą iść pracować do Kościoła.

No więc nie, skurwielu, naucz się prawdziwego języka. W życiu nie dam się złożyć w ofierze. Chociaż muszę przyznać, że zbiry z Opus Dei faktycznie poświęciły duży praktycznie całe moje życie swojemu Bogowi, okradając mnie z niego i nakazując mi myśleć, że moje cierpienie (cierpienie kogoś wyjątkowo utalentowanego, który urodził się po to, żeby – oprócz odnoszenia sukcesów na wielu polach – wychowywać dzieci) jest czymś, co mam im ofiarować.

No więc, prześladujący mnie skurwiele się przeliczyli. Ta wasza niechętna ofiara, której cierpieniem się bawiliście i bawicie dalej, zamierza wam w sądzie skopać tyłki i zażądać takiego odszkodowania za swój niezasłużony ból i zaprogramowaną przez was porażkę życiową, że nigdy na świecie Kościół Rzymsko-Katolicki jeszcze tyle nie zapłacił. Kaplicę Sykstyńską będziecie musieli zastawić, a obiecuję wam, że zmuszę was do zapłacenia odpowiedniej ceny. Bo to wy tym wszystkim sterowaliście i wy okłamaliście osoby, które też są waszymi ofiarami, żeby wykonywały posłusznie wasze polecenia mające na celu dalsze niszczenie mi życia.

Niewolnictwo w Opus Dei

Mam na ogonie świrów i maniaków religijnych z Opus Dei, bo już w czasie mojej podstawówki, koleżanka schizofreniczka Renata została namówiona (schizofrenika łatwo w coś takiego wkręcić), żeby „ofiarowała” mnie na służbę w Opus Dei. Od tamtego momentu te żłoby robią wszystko, żeby zniszczyć mi życie i zmusić mnie do pracy na rzecz Kościoła.

Zaczęło się od celowego zniszczenia mi kariery pływackiej i namówienia mojej matki, żeby zabroniła mi treningów. Krok po kroku odrywano ode mnie facetów, niektórzy z nich uwierzyli, że chcę się poświęcić karierze kościelnej, inni wierzyli, że kocham tylko Rafała. Żadna z tych opcji nie jest opcją, na którą się zgadzam.

Ostatni wyczyn tej sekty to urobienie wszystkich w mojej pracy, dzięki czemu wariaci z tej sekty zdobyli możliwość zrobienia mi prania mózgu i zaprogramowania syndromu sztokholmskiego tak dokładnie jak nigdy wcześniej. Utknęłam w miejscu, z którego nie miałam ucieczki. Sugestie terrorystów z sekty sprowadzały się do tego, abym zmuszona zastraszeniem, pracowała jak najgorzej i uświadomiła sobie (najlepiej po zwolnieniu dyscyplinarnym), że do niczego się nie nadaję, tylko do niewolniczej pracy na rzecz Kościoła jako służąca. W ten sposób Kościół i sekta rekrutuje ludzi do niewolniczej pracy. Wrzuciłam już wcześniej link do informacji prasowej, jak tego typu działania zostały ocenione w Argentynie. Jest to grube przestępstwo.

Uniemożliwiono mi życie, uniemożliwiono pracę, uniemożliwiono założenie rodziny, tylko dlatego że banda prymitywnych imbecyli stwierdziła, że mnie nie lubi i chce mnie przyciąć i mieć frajdę, ze sprzątam ich zasrane kible. Bo ich zdaniem nie miałam prawa do własnego, innego niż oni sobie wymyślili życia. Od dziecka jestem ateistką, ale ta banda małp tym bardziej się ekscytowała, że zniszczą życie ateistce i ją „nawrócą” i zmuszą do odpokutowywania jakiś urojonych win. I dzięki temu na drabinie do Nieba zaliczą szczebelek z napisem „święci” – bo dla nich tak naprawdę Średniowiecze się nadal nie skończyło. Wystarczy takim, że jakiś imbecyl wykrzyknął „kurwa”, to zleciało się grono kolejnych idiotów, chociaż oficjalnie z jakimś wykształceniem, żeby mnie poddać linczowi, bo tak wyobrażają sobie relacje międzyludzkie.

Ja mam inną propozycję, wygońmy ich zewsząd, szczególnie fandomu, jeśli nie uda się zupełnie wyrugować ich wpływu na Polskę.

Niewygodna prawda

Niewygodną dla kleru prawdą jest, że Polska już od dawna nie jest katolicka – poniżej 30% obywateli Polski bierze udział w mszach, co jest podstawowym obowiązkiem katolika.

Zadziwia zatem upór kleru, że wszyscy Polacy są katolikami i że hierarchowie mają prawo wtrącać się do polityki i sterować ruchem kadrowym w prawicowych partiach, a także popierać jakiś kandydatów na takie wysokie urzędy jak urząd prezydenta RP, czy wręcz „zatwierdzać” kandydatów. Trzeba postawić tamę temu, że do władz wszędzie dostają się najmniej wykwalifikowani ludzie, byle tylko zagwarantowali jakiemuś biskupowi, że „będzie po bożemu” i że jego sekta będzie mogła dalej wpływać na kształt prawa.

Trzeba zacząć edukować siebie i ludzi w swoim otoczeniu. I trzeba to zacząć robić jak najszybciej. Lewica nie może przerżnąć także wyborów parlamentarnych.