Celebryctwo

Piotr zrobił ze mnie celebrytkę. Najpierw ogłosił, jeszcze w latach osiemdziesiątych, nasze zaręczyny w Gali, póżniej – gdy spotykałam się z Adamem w latach dziewięćdziesiątych – nasyłał na nas dziennikarzy. Tak więc muszę oddać sprawiedliwość, paparazzi byli moi, bo ze mną to Piotr to uzgodnił, ale niech Adam nie opowiada, że mu zaszkodzili w karierze. Bo jest całkiem odwrotnie. I to Adam mówił Piotrowi, gdzie się spotykamy. Ale nic to nie zrobiło dla mojej kariery, bo zostałam zniszczona przez schizofreników oraz Nycza i Opus Dei.

Wśród przedmiotów, które robiłam poza Anglistyką, był marketing i komunikacja społeczna, więc wiem, jak ważne są dobre relacje ze światem dziennikarskim. Jestem też kimś, kto od bardzo dawna marzy o zostaniu dziennikarką. Wolę obecnie pisać teksty polemiczne niż fikcję. Mam bardzo dużo do powiedzenia, szczególnie o głupocie i przestępczości Kościoła. To są najgłupsze, zabobonne jełopy z najmniejszych wiosek, przenoszące swoje uprzedzenia do Stolicy. A ci o skłonnościach psychopatycznych pną się w górę. Nikt z mojej rodziny w życiu się nie przyjaźnił z Nyczem, więc niech tak nie kłamie. Za rodzinę Adama nie odpowiadam, bo to typowe katolickie polskie tłuki, nawet jeśli mają wyższe wykształcenie, które nie zauważają, co się dzieje dookoła.

A ludziom, którzy wątpią w to, kim jestem, zalecam przejście się do działu czasopism Biblioteki Narodowej i przejrzenie różnych plotkarskich pisemek z okresu, kiedy byłam narzeczoną Piotra i kiedy się spotykałam z Adamem. Naprawdę zamiast mnie nie ma tam żadnej ze schizofreniczek Nycza, który z cała radością korzysta z uch usług seksualnych i robi z nich gwiazdy w fandomie. Więc, nie Anna nie jest wokalistką Burzum, a Renata nie jest Małgorzatą-pisarką, moje prawdziwe imię i nazwisko nie jest jej pseudonimem. A schizofreniczka Krystyna z tej samej rodziny nie jest skoligacona z Poniatowskimi i jeśli nawet Adam był na tyle nierozsądny, że z nią sypiał, to nie jest jego prawdziwą miłością. Zresztą Adam nie ma prawdziwych miłości i jako psycholog wiem dlaczego. Może się najwyżej przyjaźnić.

Z jakiś powodów istnieje w każdym kraju coś, co określa się jako wiek zgody. W Polsce jest to piętnaście lat, co i tak jest strasznie nisko. Podręczniki psychologii rozwojowej podają, że powinno być szesnaście. Tak jak jest w wielu stanach Ameryki. Reszta stanów wprowadziła wiek osiemnastu lat. Co akurat ja – po rozmowach z rodzicami – uważałam zawsze za odpowiedni wiek, żeby rozpocząć współżycie. Przekonanie Nycza, że dzieci mogą bez szkód dla psychiki współżyć, jest wzięta z dupy. Nie powinien żadnych dzieci zachęcać do takich kroków, bo to naprawdę niszczy mózg, który przestaje się już tak dobrze rozwijać.

Ja sama straciłam dziewictwo już po dwudziestce i niestety w czasie gwałtu. Nigdy nie byłam z facetem, w którym bym była naprawdę zakochana (ale mam zamiar sprawdzić, jak to jest), ale cóż seks po pewnym czasie, gdy facet się ucywilizował, był całkiem niezły. Zła strona tego układu było, że zniszczyło mi to psychikę i pamięć.

Mogłam być z Adamem w pewnym czasie tylko dla seksu, ale na moje całe szczęście postanowił zapomnieć, że już w latach osiemdziesiątych wstrząsnął ludźmi skandal związany ze schizofrenikiem, która podawał się za mojego męża. Pokazywałam wtedy zaświadczenie o moim stanie cywilnym i było dokładnie takie samo jak teraz (czyli że jestem panną). No cóż Adam pod wpływem Nycza postanowił mnie wtedy zgnoić razem ze schizofrenikami.

Naprawdę nie jest to bohater mojego romansu. Z tym, że wiem, że sam przeszedł pranie mózgu, ale dlatego będzie zawsze traktowany z największą ostrożnością. Jest możliwość i to całkiem niemała, że w pewnym momencie zapomni o tym, co ja chcę i zacznie realizować program, który mu podano za pomocą prania mózgu. Człowieka bardzo łatwo uwarunkować, zasugerować coś czy wpłynąć na jego postawy i myśli.

Na szczególną prośbę Nycza, napisałam powyżej, co rzeczywiście myślę o Adamie. Też jestem marionetką po praniu mózgu, ale gryzę sznurki i w końcu się uwolnię.

Haracz

Od czasów mojego dzieciństwa schizofrenik Ryszard żąda haraczu. Mam mu zapłacić „okup” za to, że zostawi mnie w spokoju. Ewidentnie uważa, że urojenia jego na temat mojej „prostytucji” upoważniają go do wysuwania takich żądań i szantażowania mnie.

Więc nie, nie jestem prostytutką, ale ścięłam się z moją katechetką na temat praw kobiet i ich prawa do szczęścia osobistego. Najwidoczniej Kościół uważa, że nie mają żadnych praw.

Trzeba przyznać, że ostatnio żądania wzrosły i zaczął zadać „okupu” za zostawienie mnie w spokoju w wysokości jednego miliona złotych. Jednym z powodów tych żądań (oprócz tego oczywistego, czyli jego schizofrenii) jest przekonanie o jakimś „skarbie księcia” (w sensie mojego ojca), który jest w moim posiadaniu. Muszę wszystkich rozczarować. Nie ma sensu mnie szantażować, bo po pierwsze nie jestem prostytutką, urojenia schizofreników na ten temat się nie liczą, a po drugie mój tata stracił wszystkie pieniądze we Francji, bo prześladujący go francuski gang schizofreników doprowadził jego biznes do upadku, a ostatnie pieniądze mój tata przeznaczył na wypłaty dla ludzi. Tata po zaszczuciu przez gang schizofreników probował popełnić samobójstwo, ale go uratowano i obudził się w szpitalu. Prysnął do Polski. Ja niestety nie dałam uciec przed polskim gangiem schizofreników za granicę. Więc mam całkowicie zniszczone życie i go nie odbuduję, bo kobiety mają okres przydatności, jeśli chodzi o rodzenie dzieci. Ale przynajmniej moje nieistniejące dzieci nie będąc cierpieć i nie będą prześladowane przez Ryszarda, jak cała moja rodzina, włącznie z rodzicami.

Polski gang schizofreników nęka polski fandom od początku lat dziewięćdziesiątych. Chyba urobili już wszystkich. W każdym razie schizofreniczka Anna, bratanica Ryszarda, o ile dobrze rozgryzłam ich koneksje, od lat podaje się fałszywie za moją przyjaciółkę. (Jest taką moją „przyjaciółką”, jak Roman „mężem” – nie należy jej w nic wierzyć.) To ona w ramach swoich urojeń wmawia ludziom, że wie o jakiś urojonych przez nią gwałtach popełnionych na mnie przez cudzoziemców, oraz wmawia ludziom moją szaleńczą miłość do facetów, albo nie znam, albo nie wręcz niespecjalnie lubię. Niestety Michał (a raczej ja) był jej ofiarą. Wiem, bo mi powiedział, że chciałby cofnąć czas. Zresztą nie tylko on. Ja bym chętnie odzyskała stracone życie.

Wszystkie urojenia Anny są podszyte złośliwością. Zawsze wszystko jest na odwrót niż to, co mogłoby ludzi uszczęśliwić. Wykorzystałam to w pewnym momencie. W czasie konwentu Aga zapytała mnie o Piotra. Zachęciłam ją, żeby go uwiodła i za niego wyszła. Aga nigdy mi go nie zabrała, nie był moją miłością życia, nie potrafiłam go pokochać. WIedziałam, co zrobić, bo zauważyłam szpiegującą nas schizofreniczkę. Ostrzegłam Agę, że zrobię scenę, żeby schizofreniczkę Annę sprowokować. Krzyknęłam coś na zasadzie, że „zostaw Piotra w spokoju, już zawsze będzie mój!” (Okazało się to zresztą do pewnego stopnia prawdą wiele lat później, bo jakbym chciała, to by się rozwiódł, gdy się dowiedział, że jestem sama, ale zabroniłam. Mówił mi wtedy, że został sterroryzowany przez Ryszarda.)

Wszystko rozegrało się tak, jak przewidziałam. Schizofreniczka pobiegła do Nycza, który rozpoczął akcję konkretnego zaszczuwania Piotra i Agnieszki, że mają się pobrać. Życzyłam im później wszystkiego najlepszego, gdy Piotr z przerażeniam informował mnie, że jeśli go nie zatrzymam, to się z Agą ożeni. Bo chce mieć dzieci.

Więc nie, wbrew temu, co sądzą schizofrenicy i Nycz, pomiędzy mną a Agą nie ma żadnej złej krwi.

Ja w pewnym momencie zaczęłam być zaszczuwana, że mam się pobrać z Adamem, ale się nie dałam. Skończyło się darciem mordy i wyrzuceniem faceta z mojego miejsca pracy. Poprosiłam, żeby nikt go więcej nie wpuścił. Adam i jego rodzice zostali okłamani, że go szaleńczo kocham. Już przeszłam przez takie akcje w przypadku Michała, doprowadziło mnie to do załamania i depresji. Nie chciałam powtórki, tym bardziej że rodzice Adama przyjaźnili się z Nyczem bardzo intensywnie, więc tkwili samym środku gangu schizofreników. Ale i tak nie uszanowano moich próśb o zostawię mnie w spokoju i pozwolenie, żebym sama decydowała o swoim życiu. Skończyło się to jeszcze większym chyba spustoszeniem mojej psychiki niż w przypadku Michała.

Bardzo nie dziękuję wszystkim zamieszanym w to ludziom za pranie mózgu, które miało mnie przekonać, że kocham Adama, a Michał mnie nigdy nie zgwałcił. Zabrali mi resztę mojej młodości i pozbawili możliwości urodzenia dzieci, z kimś z kim chciałam się związać. I nie mam na myśli Breta, ale faceta, który w odróżnieniu od niego jest singlem jak ja. I na całe szczęscie nie jest Polakiem. Jest całkowicie spoza układu, spoza fandomu.

Mam nadzieję, że ci ludzie już się odpierdolą ode mnie, bo już mi wszystko zniszczyli. Idźcie, debile, odtańczyć swój taniec zwycięstwa. Gratuluję, udało wam się w końcu mnie pokonać i to pomimo zaangażowania profilera policyjnego, który mnie stawiał na nogi. Ale cieszcie się w miejscu, którego nie widzę.

Niestety Nycz jest najgłupszym człowiekiem, z którym profiler z Policji rozmawiał – możliwe, że nigdy wcześniej nie rozmawiał z biskupem – niestety Nycz cały czas twierdził, że jego schizofrenicy przekazują wolę Boga i ludzie mają się słuchać. Edukowali go psycholodzy, ale nie dało rady. Cały czas bredził, że to nie może być choroba psychiczna, bo by to było niezgodne z zasadami wiary. I że jeśli ja nie potwierdzę słów schizofreniczki i się nie „nawrócę”, to znaczy, że to Kościół robi od dwóch tysięcy lat to zabobon. Co tłumaczy jego sadyzm i upór w niszczeniu mnie i praniu mi mózgu.

No wiec, kurwa, to jest zabobon. A Ryszard nie jest psychoterapeutą. Jest najniebezpieczniejszym schizofrenikiem, jakiego zanotowała polska psychiatria. Wcale nie dziękuję ludziom, którzy go wynajmowali w dobrej wierze, bo Nycz – wiedząc, że Ryszard nie ma przygotowania psychologicznego, tylko „Bóg mu dał moc” – wszędzie wpychał i promował jako genialnego psychoterapeutę. CI ludzie zniszczyli mi życie. Nigdy nie chciałam i nie potrzebowałam Ryszarda jako psychoterapeuty, bo tylko chciał zrealizować swoje urojenia, jak to robią schizofrenicy.

Trzeba przed nimi ostrzegać. Tak jak Ryszard jest imbecylem-schizofrenikiem, tak Nycz jest imbecylem i fanatykiem.

Inne małpy w sutannach też mają się ode mnie odpierdolić. Większość z nich jest tak samo głupia jak Nycz. Nie rozumiem ludzi, którzy jeszcze nie złożyli apostazji. Wy możecie być również zaatakowani i nikt wam nie pomoże, bo świat uważa, że nie wolno przeszkadzać klerowi, czy wręcz hierarchom, w „posłudze duszpasterskiej”, o którą niby ofiara poprosiła.

Dałam radę zostać apostatą pomimo prania mózgu i walki z syndromem sztokholmskim. Wy też dacie radę, nie dajcie się zastraszyć. Kościół to naprawdę organizacja przestępcza.

Nigdy nie chciałam oglądać kościelnych małp w którejkolwiek z uczelni, czy którymkolwiek miejscu pracy. Złamali moje prawa człowieka, nękając mnie i moich znajomych oraz członków rodziny.

Mam nadzieję, że w końcu uwierzą, że nie jestem katoliczką i mnie zostawią w spokoju.

Ile razy można zakochiwać się, mieć roztrzaskane serce przez schizofreników i dowiadywać się o samobójczej śmierci wielbicieli zaszczutych przez gang schizofreników, którzy niemając żadnego kontaktu z rzeczywistością, uważają, że muszą mnie pilnować.

„Randka”

Prawda o gwałcie, który popełni Michał, jest taka, że wystawiła mnie schizofreniczka Anna. Wmówiła mu, jak wielu innym osobom, że jest moją najbliższą przyjaciółką. Mama Adama lubiła się jednocześnie wtrącać w to, co noszę. Namówiła mnie na założenie spódniczki.

W tym momencie schizofreniczka Anna wmówiła Michałowi, że chcę być zgwałcona. Stąd wynikało to, że mnie powalił na ziemię i zgwałcił. Była krew, zgwałcił dziewicę, wbrew temu, co rozpowiedziała wszystkim schizofreniczna kurwa Anna. Bycie później zgwałconą, gdy byłam tak pijana, że mogłam chodzić też nie też nie było zabawne. Przypominam za to upicie odpowiadał ojciec Michała.

Mam wiele krótkich spódniczek, ale nie będę ich w Polsce nosić. Nie czuję się w nich bezpiecznie w tak barbarzyńskim kraju.

A Michał zaczął się leczyć psychiatryczne, bo się rozwalił, gdy zdał sobie sprawę, że on i jego ojciec zostali zrobieni w chuja przez gang schizofreników i mnie skrzywdzili. Zresztą dopiero około roku 2011 pierwszy raz usłyszał o amnezji.

Ale Nycz się nie rozwali, bo jest za głupi i on powinen iść do więzienia. jest winny szczucia ludzi na mnie tylko dlatego, że mu coś schizofrenicy powiedzieli.

No cóż, wszystko jest zawsze winą Polaków. Nie umawiam się już z Polakami. Trzeba mieć jakieś zasady.

Konwenty

Mam bardzo racjonalny powód – oprócz śmiertelnej obrazy – żeby w życiu już nie być na żadnym polskim konwencie. Po zrobieniu przeze mnie tak dużego hałasu i smrodu Ryszardowi, spodziewam się kontrofensywy kościelnych schizofreników. Tym razem mogę być zaatakowana nie tylko słownie i pięścią, mogą się pojawić noże. Zresztą już widziałam je i miałam cięte ubrania, co zgłaszałam Policji. Wiem, kto chodził wtedy z nożami. Nie chcę, żeby postanowili mnie zabić i w ten sposób rozwiązać konflikt już na zawsze i postawić na swoim.

Mam świadomość, że bardzo trudno obstawić konwenty tak, żeby mi zagwarantować bezpieczeństwo, więc się wycofuję. Zresztą nikt nigdy z polskiego fandomu nie przejął się niebezpieczeństwem, jaki stanowi rodzina Ryszarda. Nikt mnie nigdy nie wspierał, pomimo moich skarg, nikt do mnie nie wyciągnął ręki.

Doszłam do wniosku, że muszę sama zadbać o swoje bezpieczeństwo i nie bywać tam, gdzie mogę zostać zabita na przykład przez wariata z rodziny Ryszarda, który twierdzi, że jest moim mężem i może chcieć ukarać mnie za „niewierność”.

Moja decyzja została już lata temu skonsultowana z profilerem policyjnym, który uważa, że to jedyny rozsądny sposób postąpienia. Dobrze by było też zmienić pracę na taką, która będzie mnie lepiej chronić. Uczelnie niestety to szeroko dostępne przestrzenie publiczne. I nie chcę znosić kolejnych fal ataków, aż przejdę na emeryturę.

Karalność

Istnieje pewna zależność w kryminologii, a w zasadzie w orzecznictwie sądowym. Im ktoś głupszy, tym dostaje większe wyroki. Chodzi o inteligencję i zasady moralne. Ktoś tępy ma tak kiepski mózg ze słabym poziomem empatii, że jest predestynowany do popełniania przestępstw, bo nie jest w stanie zapanować nad chęcią przywłaszczenia sobie na przykład czegoś. Z drugiej strony, ktoś ma bardzo inteligentny, ma tak doskonale wykształcony mózg i empatię, że gdy tylko do niego dotrze, że się pomylił, albo został zrobiony w chuja przez osoby chore psychicznie, to sam się rozpada. Bardzo często takie osoby lądują w psychiatryku, bo nie mogą znieść tego, że kogoś skrzywdziły. Sama ich psychika wymierza im karę.

Takie osoby jak Nycz oczywiście nigdy nie trafiają z takich powodów do psychiatryków, bo jak wszyscy w zasadzie w Kościele jest niesamowicie głupi, a także jest psychopatą, pozbawionym empatii. Wiem, bo zrobiłam mu kiedyś test, który opracował mój wykładowca. Poprosiłam go, aby fakt, że nienawidzę Nycza nie zaważył na opisie.

Niestety taka jest rzeczywistość w Kościele.

Prywatnie Nycz mi powiedział, że wie, co to jest schizofrenia, ale jako człowiek Kościoła nie wierzy w choroby psychiczne. Ludzie mogą tego nie pamiętać, ale katolik wierzy tylko w to, co jest w Katechizmie Kościoła Rzymsko-Katolickiego. A dokładnie jest w nim opisana rzeczywistość, w której mieszczą się opętania i święci. Ze wszystkich opisów wynika, że i te opętania i owi święci są po prostu albo zaburzeniami psychicznymi wynikłymi z zaszczuci a i terroru albo Kościół nagradza schizofreników. Przy czym samo nieposłuszeństwo księdzu już może być rozumiane jako opętanie. I jak w moim przypadku wystarczy zgoda schizofrenika, który sam się obwołał moim opiekunem, żebym zaczęła być tresowana i torturowana psychicznie przez egzorcystę. Ja, ateistka. I to u mnie w pracy.

Nie dziwcie się, że jestem wkurwiona.

Nycz to jest bardzo ciekawy przypadek dla kryminologa (czyli psychologa zajmującego się przestępczością). W podręcznika kryminologii można znaleźć zasadę, że to zawsze zdrowi ludzie wykorzystują chorych psychicznie, sami nie ponosząc kary, a przynajmniej mając na bezkarność nadzieję. Więc na nic tłumaczenia, że to schizofrenik zrobił. Szczególnie jeśli Nycz wszędzie wprowadza go jako cudotwórcę-uzdrowiciela-psychoterapeutę.

Opisywałam już w jaki sposób schizofrenicy są wykorzystywani w dogmatyce Kościoła. Są kołem zamachowym całego show tego związku religijnego. Prześledźcie sobie, proszę, ile osób jest ro kwartał wynoszonych na ołtarze. Cały czas coś się dzieje, a kapłani coraz to poszukają nowych schizofreników, bo obecność świętych w otoczeniu danego kapłana oznacza łaskę Boga i jeśli schizofrenik mówi, że „Bóg” w jego głowie chce, żeby na przykład biskup został papieżem, to wszyscy mają wypełniać wolę „Boga”. Jest to tajemnica szybkich awansów różnych księży.

To jest też wiedza z podręcznika – Kościół ze znalezionych schizofreników robi sobie świętych, zresztą ze szkodą dla schizofreników. Proszę sobie wyszukać jak wygląda mózg nieliczącego się schizofrenika, jest pełen dziur. Niestety taki zniszczony mózg nie ma odpowiednich hamulców, więc w pewnym momencie ten człowiek zażyna być bardzo niebezpieczny, bo na przykład staje się człowiekiem, który gwałci dzieci i każe im swojego penisa traktować jak hostię, tak daleko idzie jego przekonanie, że jest Bogiem. Inne typowe urojenie to oskarżanie różnych kobiet o prostytucję i próby ich sprzedawania. Przeszłam przez to wszystko i najchętniej bym Ryszarda i jego rodzinę zamordowała. Ale nie wolno mi niestety.

Postać Nycza jest to tyle ciekawa, że wydaje się być odporny na wiedzę i tłumaczenia, które dostawał ode mnie i profesjonalnego policyjnego profilera. Nadal się upiera, że ma prawo mnie torturować w celu „nawrócenia mnie” czy też wyciagnięcia „prawdy” – a prawdą mają być urojenia schizofrenicznej kurwy, z którą sypia i z której robi – zaraz po Ryszardzie – kolejną świętą Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Nikt z tych nigdy nie powiedział ani jednego słowa prawdy o mnie. Za to są zródłem różnych opowieści i kłamstw, które podają innym ludziom, jakby pochodziły ode mnie. Nycz też nigdy – poza chwilami, kiedy mnie torturował psychicznie na Anglistyce oraz w mojej pracy – nie rozmawia ze mną, zna moje zaprzeczenia, ale postanowił je zignorować i dalej robi to samo. Czyli powtarza urojenia Renaty, jakby to były to moje własne słowa. I uważa, że może z mnie decydować z kim mam być i co robić.

Nie jestem sobie w stanie wyobrazić modelu psychiki tego człowieka. Ale wychodzi mi osoba tak durna i zdemoralizowana, że trzeba się od niej trzymać z daleka. Bardzo proszę na Nycza bardzo uważać. Jest niebezpieczny w swojej głupocie.

Według tego co mówi byłby pierwszą osobą, która wykorzystuje schizofreniczki i to wypiera, twierdząc, że im pomaga. Przyznaje się to spania z nimi – co jest podłym wykorzystywaniem ich choroby – ale nazywa to łaską jaką mu zrobiły. Bo, rozumiecie, jakbym ja i jakiś inny metal uprawiali seks, to bym się „kurwiła”.

Nie przyjmujcie kłamstw o mnie z ust Nycza bez kontrowania tego, co mówi. Używa kościelnej mowy, czyli wszystkie swoje skurwysyństwa nazywa pięknymi słowami i udaje mu się oszukać samego siebie. Dokładnie takich samych zasad lingwistycznych trzymają się przestępcy. Wyznaje jakąś dziwaczną religię, ale żadna religia nie jest podstawą do stwierdzenia, że nie powinien odpowiadać za swoje czyny. Nie jest chory psychicznie, chociaż może na to wyglądać, to po prostu jego poglądy. Jak najbardziej nieakceptowalne przez świat ludzi dorosłych.

Powinien trochę dorosnąć. Podobnie jak inni narcyzi.

Mizoginia

Gwałcą narcyzi, bo nie potrafią zrozumieć, że ich podniecenie i chęć współżycia nie jest podzielane przez drugą stronę. I wbrew temu, co mówi Nycz, to że jeśli kobieta pozwoli się tam i ówdzie dotykać, czy też się dać pocałować, nie oznacza zgody na penetrację.

Zostałam dwa razy zgwałcona (w tym okresie, która tak bardzo wszystkich obchodzi, bo jest związany z amnezją z początku studiów), a przynajmniej tak wyglądają sprawy w oczach psychoterapeuty. Gwałtem w psychoterapii jest każdy seks, do którego ktoś został namówiony brew własnym chęciom. Może też być przez telefon, gdy ktoś jest zmuszony słuchać, jak facet wali sobie konia. Nie wolno też wpychać penisów do ust. Nie wolno też gwałcić analnie. W ogóle nie wolno gwałcić. Nie wolno nalegać czy terroryzować w celu współżycia. A przede wszystkim nie wolno sobie brać kobiety, gdy mówi nie. Bo nie ma ochoty, bo nie chce.

Muszę oświadczyć, że gwałcili mnie zawsze Polacy oraz związani ze kościelnymi schizofrenikami oraz Kościołem. Zawsze tak mówiłam. Zaszczuwanie moich zagranicznych adoratorów, dlatego że schizofrenicy na nich zwalili polskie winy jest odrażające tak bardzo, że brakuje mi słów.

Piotr też nie był bez winy. Wprawdzie nie było penetracji, bo nie zgodziłam się na zapłodnienie od razu i był na tyle młody, że jeszcze nie uważał, że on powinien decydować o wszystkim. Potem go omijałam i wynajdowałam preteksty, żeby tylko nie nocować u jego rodziców. Akcje Michała opisałam w poprzednim wpisie. Akurat nie pytał o zgodę na dalsze swoje działania.

Związałam się z Michałem i byłam z nim z powodu wywołanego u mnie syndromu syndromu sztokholmskiego. Niestety amnezja jest efektem zmuszenia do związku z gwałcicielem, a Michał był winny. Jest to karygodne. Jeszcze jakiś czas się broniłam, ale ojciec Michała mnie zniszczył do reszty.

Wszystkie moje związki z Polakami są maksymalnie nieudane. Winię za to Kościół, bo wiem, jak bardzo wbijają w dumę i narcyzm facetów oraz oduczają dobrych utrzymywania relacji z kobietami, które mają być podnóżkiem i nie mieć własnego zdania. Jestem za inteligentna i za zdolna, żeby mnie traktować. Najgorsze jest to, że cała polska kultura jest tym przesiąknięta i nawet ludzie, którzy nie zostali ochrzczeni, też się tak zachowują.

Biorąc pod uwagę wszystko co działo się dalej, ciągnięcie trzech wydziałów i treningi pływackie były elementem zadowalania mojego porywacza czyli ojca Michała, który wywołał u mnie syndrom sztokholmski. On sam wystarczył, osoby po gwałcie są bardzo kruche. Zamiast mnie tresować i ustawiać potem na proszkach, powinien synalka wysłać na psychoterapię. I nikt nie powinien mi wmawiać, że wszystko nad Wisłą odbyło się za moją zgodą. Rzucił się na mnie, gdy już chciałam wrócić do domu.

Michał i Piotr zupełnie inaczej już później traktowali swoje małżonki, a przynajmniej tak myślę. Na całe szczęście obie się w nich zakochały po uszy od razu. Ja żadnego z nich nie kochałam. A seks z Michałem wymagał dużego zgrania się i dopracowania różnych umiejętności ars amandi u faceta. No co ja poradzę, był kiepski łóżku. Chwilami to była katorga. Wolałabym, żeby Michał i Piotr na kimś innym uczyli się dobrych manier i słuchania innych, szczególnie kobiet. Chyba że tylko mnie tyranizowali i odmawiali mi moich praw.

Tak więc, nie. Nie będę z kimś, kogo nie kocham. Przerabiałam już to i wiem, że nie warto. Nie dam sobie tym razem przeprać mózgu. Na całe szczęście wyszłam z syndromu i mogę powiedzieć wprost i wszem – nie kocham Adama. I nie interesuje mnie, co mi próbował wmówić jego narcystyczny ojciec, który pod wpływem Nycza zniszczył nam wszystkim życie.

Psychoterapeuci wiedzą, że to co ja przeżyłam, to standard w Polsce. Niestety polskie kobiety są bardzo nieszczęśliwe i zmuszane do poślubiania ludzi, których nie chcą. I z którymi nie powinny być.

I napewno nie powinny być z gwałcicielami. Bardzo nie dziękuję Kościołowi za zainteresowanie się tym gwałtem i udział w praniu mózgu, jaki po nim nastąpił.

Sprawy prywatne

Tak się składa, że moje prywatne sprawy stały się w pewnym momencie sprawami publicznymi w fandomie z powodu plotek roznoszonych przez Opus Dei oraz narcyzów, którzy jak to narcyzi, nigdy nic nie rozumieli, a mieli wiele do powiedzenia. A niestety nikt nie potrafi człowieka zniszczyć tak dokładnie jak narcyz, szczególnie zakochany narcyz, bez względu, czy jest kochankiem, wielbicielem, czy przy uważa się za przybranego ojca.

Muszę przyznać w jednym rację pewnemu psychoterapeucie. Dzięki jego interwencji przypomniałam sobie, jak rzeczywiście wyglądały różne wydarzenia. Według moich przyjaciół już na samym początku znajomości z Michałem twierdziłam, że nad Wisłą zostałam wtedy zgwałcona, bo stały się także rzeczy, na które się nie zgodziłam. Potem terrorem – stosowanym także przez jego rodziców – zostałam zmuszona do kontynuowania związku z Michałem. Utrwaliło to moją amnezję.

Ojciec Michała, psychiatra na moje stwierdzenie, że był to jeżeli nie gwałt to wykorzystanie pijanej, uznał, że mi pokaże, co to znaczy stan upicia. Wlał we mnie tyle alkoholu, że nie potrafiłam ustać na nogach i Michał musiał mnie zarzucić na plecy. Oczywiście postanowił mnie wtedy wykorzystać mój stan. To nie był rewelacyjny początek związku. Kontynuowałam go przymuszona przez ojca Michała, który przyszedł do mnie na Uczelnię i zaczął mną manipulować.

Zostaliśmy z Michałem stałymi kochankami. Byłam w tym związku na tyle nieszczęśliwa, że chciałam odejść i zaczęłam wpadać w depresję, więc niedoszły teściu zaczął mnie ustawiać na lekach. Straciłam przez to całe życie i nie związałam się z człowiekiem, który mnie naprawdę kochał, bo tkwiłam w związku, do którego mnie zmuszono zastraszeniem i opowiadaniem bzdur o kimś, z kim powinnam było być.

Owszem zdobyłam w tamtym okresie bardzo dużo wiedzy, ale jeszcze bardziej przed gangiem schizofreników uratowałoby. mnie i moje wyjechanie na zawsze do Stanów. Taka jest smutna prawda. A każdy psychoterapeuta wie, że prawda wyzwala. Oczywiście prawdziwa prawda, a nie dym i lustra, w których tak lubuje się Kościół.

Miałam tego pecha, że mój kochanek z tamtego okresu nie raczył zauważyć, kim w rzeczywistości jestem. Nic nie wiedział o moich planach muzycznych z Norwegami. Nie wiedział, że się spotykałam i byłam zaręczona z norweskim producentem. I jak praktycznie wszyscy w fandomie stał się fanem (i pewnie nie tylko) schizofreniczki Anny, która zrobiła nasz związek i uwierzył jej w zapewnienia, że jest „prawdziwą ukochaną Varga”. No cóż, schizofreniczka, która postanowiła mnie udawać, bo chciała też królować w fandomie metalowym, pomyliła się, nie ten Kristian. Nigdy nie byłam związana z Vargiem. Michał za to postanowił jej oddawać cześć należną Bogom metalu. No cóż, ale miała dzieci, więc się z nią na swoje szczęście nie ożenił. I jak każdy narcyz jest wygrany w życiu. I jak każdemu narcyzowi trzeba mu dopiero udowodnić, jak bardzo wiele osób zniszczył.

Akcje schizofreników w fandomie doprowadziły do tego, że rzucili się na mnie praktycznie wszyscy. Czyli wiele osób, z którymi studiowałam, część fanów metalu i fantastyki, a także Michał oraz Adam z rodziną. Nagle stałam się tą złą, która nic nie ma do powiedzenia, a którą trzeba „leczyć” – bo nie pasuje do tego, co mówią schizofrneicy i ograniczać jej prawa. Ciągnie się to całe moje życie, bo ci ludzie nie chcieli przyjąć do świadomości, że rodzina Ryszarda to schizofrenicy, a ja naprawdę nie jestem katoliczką.

W końcu się zbuntowałam i stwierdziłam, że nie będę już z kimkolwiek z nich rozmawiać, bo wykorzystują moją amnezję i syndrom sztokholmski, żeby ciągnąc każdy w swoją stronę. Mam dosyć prania mi mózgu, które ma mnie przekonać do całkowicie nieprawdziwych stwierdzeń wysuwanych przez narcyzów oraz schizofreników. Niestety zakochany narcyz jest święcie przekonany, że obiekt jego uczuć szaleje na jego punkcie. No więc tak nie jest.

Jak każdy człowiek, wybieram siebie i jeśli nie mogę być z kimś, kogo kocham, to wolę być sama. Tym bardziej, że chcę dokonywać wyborów opartych o moje rzeczywiste poglądy i uczucia, a nie rzeczy, które mi wmówiono. A próbowano wmówić wielką miłość do Adama, tak jak wcześniej wmawiano mi miłość do Michała. Przeszłam bardzo brutalny terror i pranie mózgu, także z udziałem schizofreników, z którymi się zaprzyjaźnili obaj ojcowie moich narcyzów.

Ci wszyscy ludzie doprowadzili mnie do załamania nerwowego i dalej mnie w nim utrzymywali. Mam prawo być z kimś, na widok kogo, samo mu się chcę rzucić w ramiona. W życiu nie będę już z żadnym narcyzem, tym bardziej że leci za nim zawsze cała rodzina stosująca terror, która chce się upewnić, że synalek dostanie to, co chce. A z tyloma osobami na raz nie ma się równych szans i zawsze się przegrywa życie.

Wolę nikogo nie oglądać. Obaj narcyzi zniszczyli mi życie, bo powinnam być za każdym razem z kimś innym, a nie podlegać terrorowi, żeby być z kimś, kogo nie kocham, chociaż owszem wierzę, że mnie kocha. Ale to nie wystarczy, tym bardziej że pow wydarzeniach w moim dzieciństwie, na studiach i później, zasługuję na to, żeby moje życzenia oraz potrzeby były respektowane. Mam dosyć poświęcania się dla innych ludzi. Mam prawo do szczęścia.

Z tym, że owszem Kościół uwielbia zmuszać kobiety do tego, aby były z facetami, których nie kochają. Uwielbiają unieszczęśliwiać kobiety i traktować je jak szmaty, które nie mają nic do powiedzenia. Jestem nieszczęśliwa, ale mniej nieszczęśliwa, niż gdybym była w małżeństwie z narcyzem.

A zatem nie zamknę mordy i nie wyjdę za Adama – a tak wydzierał się na mnie próbował mnie zmusić do kościelnego ślubu (mnie!!!(1)) jego ojciec, żeby wymusić na mnie takie zachowanie, jakie mu się podoba. I to w sytuacji, kiedy wychodziłam z amnezji. Zniszczył wysiłek mojej rodziny oraz psychoterapeuty. Wystarczy mi schizofreników, którzy mnie unieszczęśliwiają od dzieciństwa, nie potrzebni mi są tatusiowie narcyzów, którzy są przekonani, że mają prawo terrorem zmusić zabaweczkę syna do uległości.

Za każdym razem byłam niszczona przez narcyza za to, że go rzuciłam.

⛧⛧⛧

(1) Fani mogą o tym, nie wiedzieć, ale Adam – chyba że coś się zmieniło, ale wątpię, bo jest z rodzaju ludzi, których Kościół tuli do piersi – jest grzecznym członkiem Kościoła Rzymsko-Katolickiego i nie zamierza z tego Kościoła odchodzić. Jest pupilkiem Nycza, który od wieków dezinformował jego rodzinę. To ja wredną satanistyczną żmiją z Prawdziwego Norweskiego Black Metalu. I nie wbrew temu, co Nycz wmawia ludziom Adam nie jest liderem mojego norweskiego zespołu. I chyba nawet nie jest już zatrudnionym w nim polskim gitarzystą. Wolę prawdziwego kumpla, który mnie zawsze wspierał, od niego. Nie jest satanistą, a narcyzem, który robi, co chce i nie dociera do niego, że powinien uwzględniać innych ludzi i ich życzenia oraz uczucia.

Prawa kobiet

Jestem wiedźmą, między innymi dlatego, że żywię niepopularne w kraju katolickim przekonanie, że kobiety mają prawo do bycia traktowanymi z szacunkiem, a nie jak szmaciane lalki, które powinny bez szemrania godzić się na wszystko, co wymyślą sobie panowie i władcy. Ale wbrew temu, co myślą ludzie Kościoła i wychowani przez księży debile, kobiety mają swoje prawa, przede wszystkim do decydowania o tym, z kim chcą być i co robić w życiu.

Pisałam już o tym, jak Kościół postanowił przyciąć małą Małgosię w dzieciństwie, żeby pokazać jej, że bez zgody idioty w sutannie nie wolno będzie je uprawiać sportu, ani odnosić sukcesów, bo jakiś nieznany jej mężczyzna postanowił, że powinna obrać drogę kościelną w życiu. Podobnie ktoś inny w czasach mojego liceum zadecydował, że nie wolno mi się spotykać z Bartkiem i co jeszcze ciekawsze nie wolno mi też było być w heavy metalowym zespole. Chociaż moi rodzice się zgadzali na wszystko. No, ale Opus Dei – czyli też Kościół – postanowił inaczej. Oczywiście zadecydowali o tym ludzie, których nie znam i którzy mnie tak naprawdę nie znają, ale nie przeszkadzało im to, żeby traktować mnie, jak tępe zwierze, które nie ma nic do powiedzenia.

Jestem sama nie dlatego, że nie mam powodzenia. Mam pecha niestety mieć powodzenie również u tępaków, których wychował kler i nauczył braku szacunku do innych ludzi oraz idei samostanowienia. Wypłoszyli lub w inny sposób zneutralizowali wszystkich facetów, których bym wolałam. Złośliwym praniem mózgu oraz odnowieniem wszystkich traum doprowadzili do tego, że już uciekałam przed wszystkimi i nie potrafiłam nikomu podać numeru telefonu.

W pewnym momencie się zbuntowałam i nie dałam się zmusić do wyjścia za mąż za człowieka, którego praktycznie nie znam i nie kocham. Opłaciłam tę decyzję wybuchem agresji paru narcyzów, którz postanowili mi pokazać, gdzie jest moje miejsce i co powinnam czuć. Zaczęli mi wmawiać wielką miłość do Adama. No więc, nie. Jest to coś, co kiedykolwiek miało miejsca. Za to ktoś uwierzył, że za pieniądze Ryszard może zmienić czyjeś uczucia i że jest wielkim psychoterapeutą.

W takiej sytuacji mogłam się tylko zaciąć, wyrzucić wszystkich za drzwi i zacząć mozolną walkę o wyjście z amnezji i scalenie moich dwóch osobowości. Przypominam, wbrew temu, co bredzi Opus Dei, metalowa wokalistka jest tą prawdziwą osobowością. Wprowadzam całkowity zakaz rozmawiania o mnie z jakimkolwiek przedstawicielem Kościoła. Prawda jest jedna i nie zależy od tego, co sobie uroił jakiś schizofrenik.

Niestety tę cała traumę i walkę z praniem mózgu opłaciłam znowu utratą pamięci. Przy okazji zniszczono mi ostatnią szansę na założenie rodziny. No cóż, nie założę jej z kimś, z kim nie chcę jej założyć. To chyba oczywiste. Nie da się mnie zmusić do wyjścia za kogoś, kto nie kocham, szczególnie, jeśli wcześniej poczułam coś do kogoś innego.

Podejrzewam, że padłam ofiarą wad polskich mężczyzn, szczególnie tych wychowanych przez księży. Księża zaś są bardzo często wychowywani przez schizofreników. A schizofrenicy lubią łamać ludzką psychikę oraz mają urojenia, że nie tylko potrafią kogoś leczyć, ale też zmieniać rzeczywistość. Przy okazji też mają podejście do kobiet, które przypomina sposób w jaki są traktowane ofiary handlu ludźmi. Przeszłam takie piekło, że porównuję je do czegoś, co przechodzą ofiary świata przestępczego, które są terrorem oraz praniem mózgu zmuszane do współpracy. Traktował mnie tak też Nycz. Naprawdę czułam się, jakbym trafiła w łapska tępych alfonsów.

Zaczęło się to już przy Piotrze. Moi bliscy wiedzą, że wcale nie kochałam. Praktycznie wymusił na mnie związek, a potem zaręczyny. Gdy pojawił się ktoś, kogo wolałam, napadł na mnie i sterroryzował. Pilnował mnie potem, jak cerber. Ratował mnie znajomy Norweg, wspierał mnie i przekonywał, że nie jestem skazana tylko na Piotra. I w końcu wyrwałam się z uzależnienia na tyle, że zaczęłam rozmawiać z jednym z polskich fanów, który potem mnie zaprosił nad Wisłę.

A Piotra lata później oddałam koleżance, która mnie o niego zapytała. Powiedziałam jej, że ma się nie krygować, tylko go sobie brać, skoro się w nim zakochała. Była na tyle lojalna, że spytała mnie najpierw o moje uczucia do niego.

No więc, nie. Zero. Zero uczuć. Od momentu, gdy próbowałam z nim zerwać przed pewnym koncertem.

Ludzie, którzy próbowali nas siłą łączyć, wbrew moim chęciom, zniszczyli mi życie. Podobna akcja z innym mężczyzną też powtarzała się z niesamowitą regularnością. Dla kogoś z przygotowaniem psychologicznym ludzie, którzy wzięli tym udział, to barbarzyńcy o manierach i temperamencie małp, które postanowiły rządzić się rzeczami, które nigdy nie były ich własnością. Małpy w kąpieli – tyle rozumieją z psychologii, ludzkich uczuć i tego, co im wolno.

Niech rozmawiają już tylko z lalkami Barbie, a nie prawdziwymi kobietami. Niech się lalkami bawią, a nie prawdziwymi ludźmi.

Naprawdę mają prawo decydować o swoim życiu tylko najbardziej zainteresowani ludzie, a nie jacyś autorytarni durni narcyzi, którzy nic nie wiedzą o sytuacji, a co najwyżej czepiają się plotek rozpuszczanych przez schizofreniczki.

I jedyne, co mogę powiedzieć narcyzom, którzy dopiero teraz doszli do wniosku, że nic nie wiedzieli – tępaku, nigdy nic nie wiesz o sytuacji innych ludzi, jeśli o nic nie pytasz, więc się nie wtrącaj. I nie masz prawa o niczym za kogokolwiek decydować.

Zaćmienie słońca

Wszyscy spodziewali się Nobla dla Prusa między innymi za powieść Faraon. Mój złośliwy komentarz jest taki, że pewnie lobby kościelne przeważyło i zniszczyło reputację naszego pisarza u jury. Ale w sumie nie wiem, niech Szwedzi się wypowiedzą, co tam się rzeczywiście stało.

A jest Faraon powieścią bardzo niewygodną dla każdego kapłana. Kryminolodzy wiedzą, że wszystko, co robi Kościół to dym i lustra Już starożytni magicy-kapłani używali luster i dymu, aby stworzyć oszałamiające, ale nieprawdziwe efekty wizualne. Bardzo często pokazywali w ten sposób przybycie do świątyni jakiś „Bóstw”. Więc pamiętajmy, że zawsze to lustro jest trzymane przez kapłana. Także, a nawet przede wszystkim, przez katolickiego księdza. Wtedy dymem są schizofrenicy.

Starożytni kapłani wykorzystywali naturalne wydarzenia astronomiczne takie jak zaćmienie słońca, aby rzucić swoich nieuświadomionych poddanych na kolana. Wykorzystywali ich brak wiedzy, nie dziwmy się więc, że w religii katolickiej nadrzędnym zakazem jest zakaz posiadania wiedzy.

Współcześni kapłani wcale nie są lepsi od starożytnych, to cały czas to samo oszustwo. Robią dokładnie takie same przekręty, śmiejąc się z niewiedzy wiernych. Do zjawisk astronomicznych, fizycznych oraz chemicznych dochodzi zaszczuwanie ludzi i wykorzystywanie mechanizmów traumy. Czyli wykorzystują psychologię i to szczególnie jej mroczne oblicze wprost z obozów śmierci al-Kaidy, w których terroryzuje się i tresuje ludzi, żeby się stali zdrajcami swojej ojczyzny i nazywali ją szatanem. Jestem zaszczuwana przez kler i terroryzowana od dziecka, więc wiem, co mówię. Także zakonnica, która miała mnie w mojej grupie wiedziała, co robi. Gdy nie zgodziłam się z nią, że mam „powołanie”, żeby być w Kościele, zagroziła mi karnym gwałtem i spuściła ze smyczy rodzinę schizofreników.

Ale nie bójcie się, nie tylko schizofrenicy z Opus Dei terroryzują i niszczą psychicznie swoje ofiary. Takie osoby, jak Nycz i ta zakonnica z całym sadyzmem terroryzowali mnie, żeby przerobić ne niewolnicę, która zrobi to, co chce Kościół. Czyli na przykład oskarży Adama, lub Breta o gwałt. Przy czym Adam miał mnie niby też zgwałcić, gdy byłam dzieckiem. Ja się pytam, niby w jaki sposób, skoro jest ode mnie o tyle młodszy, że wtedy go jeszcze nie było na świecie, albo był w pieluszkach.

Kościół w osobie Nycza i rodzina Ryszarda zrobili wszystko, żeby mnie rzucić na kolana, co oznaczało również niszczenie ludzi, na których mi zależało. Znowu doprowadzili do mojej amnezji. Ale pamiętam te wrzaski, które mnie miały przekonać, że mój opór jest beznadziejny i mam się podporządkować. Ale nic mnie nie złamie, ani zaszczucie (często z wynikiem śmiertelnym) ludzi, których kocham, ani zabranie mi możliwości posiadania rodziny, ani zniszczenie mi psychiki, czy uniemożliwienie zmiany zawodu.

Opus Dei, a szczególnie Nycz uniemożliwili mi zrobienie kariery pisarskiej, bo nie chciałam pisać tego, co ode chce Nycz. Ale wolę nie pisać. Z powodów osobistych (bo Opus Dei tępi i zabija metali) storpedowali moją karierę muzyczną. Wolę nie śpiewać, niż śpiewać dla Kościoła. W życiu nie dam się tak poniżyć i zmusić do tego, aby wejść do środka jakiejś katolickiej świątyni.

Zwołuję ludzi na dżihad! Dość już tych morderstw, tych zmarnowanych ludzi, tylko dlatego, że Kościół uważa schizofreników za świętych (a przynajmniej każe tak ludziom wierzyć). Nie dam się „nawrócić”. Nycz oraz jego znajomi pogwałcili wszystkie prawa człowieka i konstytucyjne, tylko po, aby zrobić przyjemność pewnym schizofrenikom. Przy okazji robienia sobie ze mnie niewolnicy (a do czegoś takiego prowadzą tortury psychiczne oraz terror), Kościół wymyślił sobie, że zmusi mnie do odegrania pewnej roli – kogoś, kto po nawróceniu, wyśpiewuje dziękczynne hosanna a także dziękuję za „wyzwolenie” z heavy metalu. Oczywiście wszystko w ramach udowadniania jakiś kolejnych przepowiedni schizofreników.

Jedyne, co mogę powiedzieć, to odpierdolcie się.

Kościół każe mi wierzyć, że mechanizmu traumy oraz gwałty, to legitne sposoby nawracanie ludzi. Straumatyzowany człowiek, który poddawany jest terrorowi, zaczyna się podporządkowywać prześladowcy i nawet bezwiednie robi rzeczy od niego oczekiwana. Wie o tym Ryszard, zastraszał mnie mnie wielokrotnie, pododnie jak Nycz. Słyszałam, że mam zrobić, co chcą, albo mnie zabiją. Biorąc pod uwagę, że miałam przed sobą gwałcicieli, przed którymi nie mogłam uciec, nie dziwne, że straciłam pamięć i niekoniecznie robiłam rzeczy, które chciałam.

Nakazywano mi „nawrócić” się – dzięki głosowi „Boga” w głowie, albo uwierzyć, że jestem chora i się zabić. Niestety straumatyzowany człowiek, wypiera to, co mu się robi i praktycznie wpada w szaleństwo, gdy wracają do niego bardzo intensywnie przeżywane wspomnienia głosów osób, które go zaszczuwały. Przy czym schizofrenik specjalnie człowiekiem manipuluje, oprócz wmawiania mu swoich urojeń. Dlatego przy schizofrenii używa się całkowicie innych standardów diagnostycznych. To jest ten symptom, który jest nieistotny. Wiem, bo specjalnie to studiowałam, gdy Ryszard mi zapowiedział, co mi zrobi. Doprowadza ludzi do takiego stanu od zawsze i jest dobrze niektórym z warszawskich psychoterapeutów. Policja też już go zna jako bardzo, bardzo niebezpiecznego wariata, którego rozbestwiła jego uprzywilejowana pozycja w Kościele. Jest w nim świętą krową, tak samo jak jego córka, która nigdy nie była moją przyjaciółką i nigdy jej nic nie mówiłam. Tak samo jak Dorocie z Anglistyki, która jest tępą zjebaną suką, kłamiącą tylko dlatego, że ją o to poprosili schizofrenicy, a szczególnie, robiący ją w chuja, kochanek.

Są to powody, dlaczego dobre zwyczaje i zasady społeczne zakładają, że różne rzeczy weryfikuje się u najbardziej zainteresowanych. Czyli u mnie, bo to najbardziej zainteresowana mówi ludziom, czy był gwałt. A nie schizofrenicy. O ile wiem, Andrzej nic nie zweryfikował i zniszczył mi życie. I nie tylko mnie. Nie chcę go widzieć. Jest najgłupszym, jebanym idiotą na świecie.

Po tych wydarzeniach, gdy padły moje wszystkie moje pomysły na życie, nadal odmawiam uznania „świętości” Ryszarda, chociaż do tego próbowano mnie zmusić. Owszem pokazał mi, ile może zdziałać Opus Dei w Polsce, ale to tym gorzej dla niego i Polski. Jest to znienawidzony przeze mnie kraj, który morduje razem z Kościołem i schizofrenikami swoje najzdolniejsze dzieci, ale niestety muszę tu mieszkać (bo z powodu akcji Opus Dei nie udało mi się wyjść za Amerykanina i to kilka razy mi się nie udało, a już było blisko). Schizofrenikami kieruje zawiść, a Kościołem chęć roztoczenia jak największej władzy nad światem. I w tym mu schizofrenicy bardzo pomagają, zaszczuwając ludzi, którzy się Kościołowi nie podobają. Do tego Kościołowi potrzebni są schizofrenicy, więc im zawsze pomaga. Bo ta religia to nie tylko dym i lustra, ale też terror, zastraszenie i rządzenie ludźmi za pomocą knuta, którego wielokrotnie już poczułam na swoim grzbiecie.

A ja cóż, mam plany innej kariery. Chcę zostać dziennikarką śledczą, która tropi wszystkie zbrodnie Kościoła. Nie chce mi się tutaj umieszczać całego profilu Nycza i jego kolegów, których miałam pecha poznać, ale jest, co badać i śledzić. Sama byłam pouczana przez katechetkę w dzieciństwie, że człowiek Kościoła może popełnić każde przestępstwo i złamać każde przykazanie, jeśli coś robi „dla dobra Kościoła” – co jak zauważyłam oznacza jego własne dobro. Tak właśnie wygląda Kościół od środka. Sami przestępcy, którzy kłamstwa nazywają prawdą i każą w nie wierzyć.

Wiem, że Nycz i jego znajomi zaszczuli mnie i moich przyjaciół pod płaszczykiem „pomocy” dla mnie. Kolejny raz Kościół używa słów w odwrotnym znaczeniu i dziwnie wymawia słowa „zniszczenie kobiety i jej przyjaciół”. No, ale Kościół pod postacią Nycza i zakonnicy obiecał mi, że mi zniszczą całe życie, jeżeli się nie podporządkuję i jak widzę, dotrzymali obietnicy.

Dlatego chcę tych złodziei oraz morderców tropić jako dziennikarka. Mam do takich śledztw świetne przygotowanie i mam na myśli nie tylko doświadczenie.

Badanie świętości

Rozmawiałam z Nyczem – wbrew mojej woli oczywiście. Wyciągnął ze mnie tyle rzeczy, że doskonale wie, kim jestem i jak bardzo mi zniszczył życie. Z tym, że oczywiście nie przeszkadza mu, że zniszczył metalówę pod dyktando swojej schizofreniczki.

Oficjalny powód, dlaczego mnie Nycz wraz z Kościołem mordował w pracy to „badanie świętości” schizofreniczki z mojej podstawówki. Jak rozumiem, chodziło o córkę Ryszarda, Renatę. Jak większość schizofreników, co jest zresztą zgodne z podręcznikiem, uwielbia czynić przepowiednie, żeby później razem ze swoim schizofrenicznym gangiem, aka sektą, aka rodziną, robić wszystko, żeby wydarzyło się dokładnie to, co przepowiedziała.

Nie, ta pani nie jest święta, to tępa kurwa z mojej podstawówki, która podaje się za osobę, którą nie jest. I to ona mordowała dzieci w połogu, bo nie potrafi liczyć, ani opanować popędu. Bardzo ją bawi, że mnie dorobiła mordę tępej kurwy i morderczyni dzieci.

Zostałam zniszczona, tylko dlatego że nie chciałam potwierdzić jej świętości. Po prostu nie mogę. Chociaż Nycz bardzo jej potrzebuje, żeby jej „cuda” pomogły mu w awansie. Ciekawe kogo znalazł, żeby dostać ten wymarzony kapelusz kardynalski?

Nycz mnie także obraził. Jestem znana z prawidłowego przewidywania wypadków. Jest to całkowicie oparte na racjonalnych przesłankach. Nic, co nie robię nie jest cudem. Przestudiowałam chyba z setkę podręczników, żeby móc profilować ludzi i przewidywać ich zachowania. Z wypadkami jest podobnie. Istnieje podręcznik, który zawiera listę wszystkich mniej lub bardziej częstych wypadków, a także czynników, które do nich doprowadziły. Wiedząc, co się dzieje i jakie błędy są popełniane, można przewidzieć wypadek lotniczy. Stoi za czymś takim moja ciężka praca, a nie zesłane z Nieba przekazy. Obraża mnie imputowanie mi, że jestem „święta” – a taką pozycją w Kościele, po tym całym źle jakie mi wyrządził Kościół i jego schizofrenicy, próbował mi zaproponować Nycz, ale nic takiego mnie nie interesuje. Powtórzę, jest to obraza mnie jako ateistki, poganki czy satanistki.

Po tym, co mi Nycz oraz Kościół zrobił, nie dam się w taki sposób przekupić, ani obrażać. Nie jestem tępą kurwą ze wsi, jak Renata. Nycz nie powinien ludzi profilować, jeśli zamierza bazować na informacjach schizofrenicznej rodziny, czy jej urobionych kochanków czy kochanek.

Więc piszę ten blog, którego podobno nikt nie miał czytać, żeby się zemścić i opowiedzieć moją wersję. Ale jeśli nikt nie będzie czytał, jak mi Nycz zapowiedział – ciekawe jakie to nowe kłamstwa będzie o mnie opowiadał, żeby zniszczyć mi czytelnictwo mojego bloga(1) – to nie powinien tak niepokoić Nycza. Nie tylko Ryszard wydał na wykrok śmierci. Dokładnie tak jak robią wszystkie sekty także Nycz próbował mnie zaszczuć z wynikiem śmiertelnym, zamiast mnie zostawić w spokoju jak ateistkę, którą jestem.

Zobaczymy, czy rzeczywiście nikt nie czyta.

Podsumuję to tak – spierdalaj chuju i kołtunie, profilowanie ludzi zostaw ludziom o odpowiednim wykształceniu.

Niemożliwe, że się nie zorientowałeś, że to tępe kurwy bez matury. Większość ludzi to widzi. A przynajmniej profilerzy, których uczono oceniać czyjąś inteligencję w czasie rozmowy.

⛧⛧⛧

(1) Wiem, że jego kurwa schizofreniczka, ta specjalistka od podawania się za mnie, która kradnie konspekty (oprócz mnie są jeszcze dwie inne osoby poszkodowane), postanowiła mi wszystko zniszczyć, pomawiając mnie o plagiat i kradzież jej tekstu. No więc nie, nie ukradłam tej kurwie nic, ale owszem wyciągnęła ze mnie, o czym będzie moja powieść, gdy mnie zaszczuwała w pracy. Naprawdę Andrzej powinien był się hamować i nie wybierać za mnie mojej kariery i decydować, że nie wolno mi śpiewać w metalowym zespole. Naprawdę nie chcę go widzieć, przez niego kler i schizofrenicy, z którymi mam problemy od dzieciństwa, zniszczyli mi całe życie. I zamierzam to, co powinnam zrobić już dawno. Czyli zachować się racjonalnie i odejść. Nie pisać, ale czekać, czy zgłosi się do mnie mój zespół. Rozmawiam już tylko z metalami. Nie rozmawiam już z nikim spoza moich przyjaciół. Dorota z Anglistyki nie jest moją przyjaciółką, tylko chyba – o ile dobrze pamiętam – jedną z wielu ofiar Romana, którym on się podaje za księcia i milionera. Z tym, że oczywiście nie chce z żadną ze swoich lasek się hajtać, bo cały czas ma urojenia, że jest moim mężem. Więc nie, nie jest moim mężem, nie jest też milionerem, ani księciem. I mam dosyć bab, które mnie nienawidzą za to, że mnie prześladuje schizofrenik, któremu podobno „nie chcę dać rozwodu” i od którego czerpią pseudo „informacje” o mnie. Nie moja wina, że schizofrenicy lubią robić sobie takie haremy, bo nie panują nad popędem, który wzrasta w tej chorobie. WIęc mają wiele takich bab. Krystyna czy Dorota, to pewnie tylko wierzchołek góry lodowej. A jakby co, to moje zaświadczenie o stanie cywilnym z wiosny do znalezienia na blogu. Jestem panną i zamierzam nią zostać.