Notatki

Nieprawdą jest, że schizofreniczka Renata kiedykolwiek studiowała psychologię. Ukradła mi tylko notatki, ale z kryminologii, a nie psychologii. Był w nich mój brudnopis pracy magisterskiej oraz kserówki odpowiednich podręczników, także anglojęzycznych.

Ukradzione notatki (z kryminologii) nie robią z Renaty psychologa, chociaż dzięki posiadaniu tych notatek (dla kryminologa stanowią jej trofeum) udaje, że nim jest. Naprawdę ta osoba jest tak durna i sadzi takie błędy, że nie rozumiem, jak kilka osób o wykształceniu kierunkowym lub lekarskim, czy wręcz będący psychiatrami są w stanie się nabrać na jej charyzmatyczne, a całkowicie bezsensowne stwierdzenia.(1) Jest to niesamowite, ale ludzie (a może ściślej narcyzi) zatracili umiejętność krytycznego myślenia oraz sami są wyjątkowo głupi. Bo chyba tylko taki człowiek jest w stanie się nabrać na ten schizofreniczny bełkot. Nie chce mi się wierzyć w rzeczy, która wygadywała pewna pani psycholog, z którą sobie porozmawiała Renata. Część tych bzdur już tu gdzieś opisywałam.

Mogę to jedynie skomentować jedynie tak – niektórzy sami się proszą o sądowne odebranie prawa do wykonywania zawodu. Nie chcę nawet pomyśleć, jakie błędy może popełnić z powodu terminowania u Renaty – która koniecznie chce się dzielić wiedzą – ktoś, kto dopiero jest na początki zawodowej drogi psychoterapeuty.

Renata jest schizofreniczką. Jej choroba jest widoczna od dzieciństwa i ma bardzo silną postać. Jest jedną z najgroźniejszych wariatek, jaką zanotowała polska Policja. Naprawdę należy przed nią i jej bratem ostrzegać. Owszem jest do pewnego stopnia charyzmatyczna, ale nic za tym nie stoi oprócz przekonania o własne zajebistości. Wystarczy kilka pytań kontrolnych, żeby się zorientować, że ma się naprzeciwko siebie totalną idiotkę z ułomnym mózgiem, w którym pojawiły się już zmiany charakterystyczne dla nieleczonej schizofrenii. Ma dookoła siebie bardzo głupich ludzi. Z jednej strony są faceci, którzy z nią sypiają, którzy nie potrafią oddzielić uczuć wywoływanych przed dobry seks od oceny ich obiektu fascynacji, z drugiej strony baby uwodzone przez jej brata, Rafała, które dla odmiany służą mu do tego, żeby pchać im penisa w usta i od łaski zrobić palcówkę.

Ofiarami Rafała są zdrowe baby, więc jest oczywiste, że taki seks jest niewystarczający, szczególnie że chcą sobie ułożyć życie i pewnie założyć rodzinę. Rafał wynajduje sobie przeszkody, a których powodu nie może się żenić (a seksu bez kościelnego pokropku nie będzie, bo to turbo katolik z Opus Dei). Jedną z przeszkód jakie podaje jest, że ukradłam mu pieniądze. Te pieniądze są oczywiście urojone, a podstawą do urojenia jest schizofreniczna potrzeba ukradzenia mi majątku, lub doprowadzenia do tego, że po mnie dziedziczy. Nie zamierzam dać mu ani złotówki, ani zrobić z niego mojego dziedzica. Czasami pada wytłumaczenie, że chcę mu dać rozwodu. Więc naprawdę nie nigdy nie byliśmy razem, ani tym bardziej nie braliśmy ślubu. Naprawdę go nie prześladuję, to on szczuje swoje baby na mnie.

Za to jego sekta ma tak samo jak Renata ścisk dupy i koniecznie chcą mnie zmusić do ślubu z Rafałem. I im większe są plotki o moim bogactwie (hej, słyszałam nawet o skarbach zamurowanych w moim mieszkaniu, które powinien „odzyskać”), tym silniejsze naciski, żebym za niego wyszła, żeby mógł po mnie dziedziczyć. Nie mam złudzeń, sam mi zapowiedział, że chce mnie zabić po ślubie, bo „wie, że chcę mu dać się zabić”.

Oboje są dla mnie nie do wytrzymania. Renata jest przekonana, że mnie wyrzucono ze studiów, bo ukradła mi notatki. Gdakała o tym tryumfalnie bardzo długo, a także o innych swoich trofeach, jak naprzykąłd mój pierścionek zaręczynowy – ta pizda nie dostała go od Piotra, zostałam brutalnie zaatakowana przez cały gang Renaty i przemocą ściągnięto mi go z palca. I Piotr i ja zgłosiliśmy tę kradzież.

W rzeczywistości już tych notatek nie potrzebowałam, miałam wszystko przepisane na czysto. To że nie pracuję jako profiler czy psychoterapeuta nigdy nie było spowodowane przez problemy z pracą akademicką czy moją głupotą. Winię za to zaszczucie mnie, także przez moją rodzinę, która zaczęła chodzić na pasku sekty i Renaty, co sprawiło, że zostałam zastraszona oraz zmuszona – także z udziałem terroru – do zapomnienia o moich zawodowych i osobistych planach. Ale nigdy nikt mnie nie wyrzucił ze studiów i nieprawdą jest, że dzięki sekcie czy dokładniej Renacie w ogóle skończyłam studia. Anglistykę skończyłam zgodnie z planem. Zdjęcie dyplomu z konkretnymi latami studiów też jest gdzieś na blogu.

Nie ma za co tej kurwie Renacie (dużo wiem o historii jej prostytucji) dziękować i nie mam za co przepraszać. Jeśli to jest powód, dlaczego kontrolowana przez Opus Dei Avangarda odrzuca mi prelekcje, to trudno. Wiem, że znajduję się w dobrym towarzystwie cudownych osób, które są znienawidzone przez Renatę i jej sektę, więc też nie mogą się dopchać ze swoimi wystąpieniami. Więc znoszę ten afront z humorem i pogodą.

I nawet jeśli coś się zmieni w tej kwestii, to i tak nie będę już wysyłać żadnej propozycji prelekcji.

Ava is dead to me.

⛧⛧⛧

(1) Znaczy się, wiem – mówią zamiast niej zakochani w niej ludzie, czyli jej kochankowie oraz podrywki Rafała. Nycz, pani Barbara czy wręcz Krystyna w swoich wypowiedziach nie oddają jej debilizmu oraz liftingują jej wypowiedzi, a także dorzucają od siebie. Ostrzegam – Barbara, ginekolog na Ch, czy Ryszard celowo też kłamią. Osoba, która chce wyrobić sobie obiektywne zdanie powinna sięgnąć do źródła i krytycznie przesłuchać samą Renatę czy Rafała. Od razu wyszłaby na jaw głębią ich debilizmu i że nic o mnie nie wiedzą. Oraz że są Gollumami, którym głównie chodzi o przejście majątku, a Renata bardzo nieudolnie udaje mnie i naprawdę mnie nie zna.

Piana

Biję pianę na blogu, aby nikt mnie nie łączył z chorym psychicznie wielbicielem z Opus Dei, Rafałem, ani jego protektorem Nyczem. Nigdy nie byłyśmy parą i nie będziemy. On i jego bliscy to ludzie, którzy zniszczyli mi życie.

Ale oczywiście nie udałoby mu się, gdyby nie moja matka i jej imbecylizm moralny także. Jako krańcowy narcyz zachwyciła się tymi wariatami i bez weryfikacji czegokolwiek u mnie zaczęła wierzyć im w każde kłamstwo (szczególnie te, które pochodziło z ust schizofreniczki Renaty, która już wtedy była doświadczoną zabójczynią, bo już w podstawówce kogoś zaszczuła na śmierć) i postanowiła przemocą układać mi życie.

Jest ograniczona ilość sytuacji, jaka może wywołać taki zły stan psychiczny, jakiego ja doświadczam. Jednym z nich jest zdrada rodziny – czyli coś, co mnie spotyka od dzieciństwa. Już wtedy moja narcystyczna matka stanęła po stronie moich schizofrenicznych oprawców i gwałcicieli i mnie razem z nimi zaszczuła. Całe moje życie pilnowała, żebym nie była szczęśliwa, co chwila się ich radząc. Oczywiście, że jako schizofrenicy, wszystko co nie zgadzało się z ich urojeniami, albo potrzebami (a Renata bardzo potrzebowała i potrzebuje udowodnić, że jestem nikim) określała jako moją chorobę psychiczną.

Jeżeli byłam szczęśliwa w czasie studiów, to dlatego, że miałam Michała i jego rodziców, którzy w tej sytuacji byli moimi prawdziwymi rodzicami i postawili mnie na nogi tak dobrze, że naprawdę bez większych problemów ciągnęłam trzy kierunki studiów. Moja matka za to mi zniszczyła wszystko. Zostałam zaszczuta we własnym domu i oskarżona o chorobę psychiczną. Przemocą chciała mnie wydać za schizofrenika Rafała, którego nienawidzę od dziecka. Niestety wychowała sobie pogrobowców, którzy wypełniają jej wolę. Michał naprawdę nie był moim urojeniam i moim urojeniem nie było studiowanie na kilku kierunkach. Naprawdę jestem wyjątkowo utalentowana, nawet jeżeli moja matka uwierzyła schizofreniczce, że a) ledwo radzę sobie na Anglistyce, czy b) że wyrzucili mnie ze studiów. Oczywiście, że nic takiego nie miało miejsca.

Inna sytuacja, która wywołuje takie zniszczenia w psychice, że człowiek się próbuje zabić lub kończy z poważną amnezją o podłożu psychicznym jest zaszczucie przez schizofrenika w miejscu pracy lub uczelni. Też mnie to spotkało. I też nikt mi nie pomógł, zostałam wydana na pastwę potworów, który mnie zniszczyli i próbowali zamordować, nakłaniając do samobójstwa jako jedynej drogi ucieczki przed nim. Dodatkowo Renata tryumfowała, oświadczając mi, ile osób urobiła, włącznie z moją rodziną, że już nikt mi nigdy nie uwierzy. I że ona jest najpiękniejsza i najcudowniejsza. (A gówno mnie obchodzi, co o sobie myślisz! I tak wiem, że jesteś durną kurewką i wiem z kim sypiasz za pieniądze, żeby ciebie „bronili” – sami mi się pochwalili, bo są durni.)

Niszczące dla psychiki są sytuacje, z których nie można się łatwo wycofać. Nie można, szczególnie jeśli nie mieszka się samodzielnie, opuścić rodziny. (Obecnie mam ten luksus, że sama kontroluję moje pieniądze – przy okazji renta po moim ojcu, to też były moje pieniądze, więc miałam prawo je wziąć i się wyprowadzić do rodziców Michała – sama też mieszkam, więc osoby znajdujące się pod wpływem sekty mogą mi naskoczyć, nikt nie napadnie na mnie w domu z mieszkańców, koty mnie nie zaatakują.) Podobnie trudno jest uwolnić się od napastników w miejscu pracy, szczególnie jeśli szefowie staną po stronie schizofreników i nagle zaczną wraz z nimi pracownika „leczyć”. Wywołuje to też syndrom sztokholmski, bo nie można z pracy uciec. Znaczy się, planowałam ucieczkę do Szwecji i porzucone pracy, żeby uratować zdrowie psychiczne, ale mi się nie udało zwiać na czas. (Obecnie mam tak dobrą sytuację, że na razie nie muszą bać się ponownego ataku sekty i ich kłamstwa na mój temat.)

Każdy człowiek ma obowiązek uciec z traumatyzujących sytuacji, żeby ratować swoje zdrowie psychiczne. Z reguły to się udaje i człowiek nie ponosi aż tak dużych kosztów psychicznych. Nie mogłam uciec z własnej rodziny, bo moja matka od dzieciństwa robiła ze mnie swojego niewolnika i podkopywała mi wiarę w moje siły, była toksyczna jak najgroźniejszy psychopatyczny narcyz. Oczywiście odpowiadała za to Renata, która nią sterowała, ale dać się sterować takiej idiotce, może tylko ktoś, kto chyba jednak ma złe zamiary wobec własnego dziecka. A przynajmniej tak to wygląda z punktu ofiary skrajnie narcystycznej szui.

Z pracy lub rodziny człowiek się wcale łatwo nie wypisuje. Największe obrażenia psychiczne odnosi się w tych miejscach, mam na myśli zakasowywanie na śmierć lub wywołanie syndromu sztokholmskiego. Oraz niszczenie wszystkich snów oraz planów osobistych, bo narcyz postanowił ręcznie sterować życiem swojego zdolniejszego dziecka – które ma ten pech, że urodziło się jako drugie, wiec narcyz zawsze je będzie uważał za wybrakowane i traktował je jak śmieć.

Chociaż może, ustępuje mi syndrom sztokholmski i odzyskuję pamięć, więc przypominam sobie, kim jestem i mam zamiar zmienić pracę. Rodzinę też mogę zmienić wraz z krajem zamieszkania, jakby co. Ale na pewno nie jestem kimś z opowieści Nycza, mojej matki, pani Barbary, czy schizofreniczki Renaty.

Potrzebuję wsparcia moim prawdziwych przyjaciół, czyli ludzi, którzy podobnie jak ja od lat są celem ataku wścieklej sekty Opus Dei i nie liżą dupy Renacie czy Nyczowi. I napewno nie będę konfrontować się z żadnym narcyzem poza salą sądową, bo kończy się to obrażeniami psychicznymi. Moja matka była buldożerem. Inne osoby z tej opowieści wcale nie są delikatniejsze.

Padłam jednocześnie ofiarą schizofrenika i narcyza. Mordercze połączenie, z którego nie miałam prawa wyjść żywa, ale jednak nadal się jakoś trzymam.

Friends are family you can choose.

Psychiatrzy

Jak już napisałam schizofrenicy bardzo lubią podawać się za członków rodziny swojej ofiary. Jeszcze bardziej uwielbiają podawać się za lekarzy psychiatrów. Daje im to możliwość tak dokładnego zaszlachtowania swojej ofiary, że nie mogą się powstrzymać, a jak wiadomo celem schizofreników jest „leczenie” swojej ofiary, aż zacznie przytakiwać, że schizofreniczne urojenia są prawdą. Spotkało to mnie wiele razy i zadziwia mnie, że także osoby z mojej rodziny też dały się na to nabrać.

Ale napiszę o ojcu mojej koleżanki ze studiów. jest to psychiatra, który radośnie przyłączył się do zaszczucia mnie i „leczenia”. Studiowałam również kryminologię (helou, Instytut Kryminologii jak najbardziej jest częścią Uniwersytetu Warszawskiego, a dokładniej Wydziału Nauk Społecznych) właśnie dlatego, że od dzieciństwa padałam ofiarą przestępstw popełnianych przez schizofreniczne rodzeństwo oraz otaczającą je sektę), więc znałam te wszystkie schematy. Ojciec mojej koleżanki jako psychiatra powinien był snąć te schematy i zorientować się, że Renata nie studiowała na Uniwersytecie i że nawet zasób jej słownictwa potwierdza moje słowa, że to jest ktoś, kto nie powinien być wysłuchiwany. To ona jako schizofreniczka zaszczuwała mnie w moim Instytucie, to ona dezinformowała moją matkę (a także jak podejrzewam moją siostrę). Ja nie szukałam z nią kontaktu, nie byłam nawet sobie w stanie przypomnieć, gdzie ją spotkałam pierwszy raz – co też jest charakterystyczne, bo kontakt z osobą chorą psychicznie jest tak traumatyzujący, że się go wypiera.

Wśród innych rzeczy, które się wypiera są akty terroru. Byłam przez Renatę, jej rodziną oraz sektę terroryzowana i zaszczuwana. I gdy mówię o terrorze, mam na myśli terror w rozumieniu kryminologicznym – czyli grożeniem mi śmiercią moją oraz moich bliskich, a także ukochanych. Taki terror w końcu prowadzi do takiego zniszczenia psychiki, że ofiara się podporządkowuje. Można w ten sposób wychodować zamachowca terrorystę i mój podręcznik zapewniał, że można to zrobić z każdym. A także każdego można zmusić do samobójstwa. Renata ukradła mi moje notatki ze studiów i je wykorzystuje do jeszcze skuteczniejszego mordowania ludzi, bo instruuje dzięki nim swoich wyznawców oraz kochanków. To ja jestem ofiarą, a nie ona. Moje notatki to notatki z moich studiów, a nie opisują sposoby, w jakie chcę ją zniszczyć. Jeśli pada jej imię, to dlatego, że jako kryminolog prowadziłam badania nad nią i jej sektą, i były to moje notatki z badań. Poświęciłam im dużą część mojej pracy magisterskiej, która w rękopisie leży gdzieś w Instytucie Kryminologii. Miałam obronić się wiele lat wcześniej, niż w końcu to zrobiłam w Instytucie Anglistyki. Niestety moja matka przyłączyła się do zaszczucia mnie i przeżyłam cudem, tylko dzięki interwencji biegłych sądowych, którzy podnieśli mnie po próbie samobójczej. Policja i biegli sądowi stawiali mnie na nogi kilka już razy. Moja matka powinna była wtedy trafić do więzienia za to, co mi zrobiła, a ja uciec do rodziców Michała, ale miałam tak poważną amnezją po zaszczuciu i syndrom sztokholmski, że psychopaci związani z Opus Dei robili ze mną, co chcieli.

Nie tylo ja byłam zaszczuwana i terroryzowana. Spotkało to też Piotra, którym kiedyś był moim narzeczonym. Sekta napadła go z powody urojeń Renaty, która koniecznie chciała koniecznie uchodzić za jego „żonę”, a przede wszystkim dorwać się do jego kasy. Wszystkie osoby, które wierzą, ze Renata była jego „narzeczoną”, zachęcam do przejrzenia rocznika Gali z roku, o ile dobrze pamiętam 1989 i sprawdzenia, kto jest tam na zdjęciu. Mogę się mylić, więc proszę przejrzeć też lata sąsiednie.

Oficjalnie Piotr zginął wypadku, ale ponieważ był zaszczuwany i terroryzowany przez sektę, która koniecznie chciała, żeby się z nimi podzielił pieniędzmi, to osoby z jego otoczenia uważają, że został zamordowany i skrajnym terrorem zmuszony do samobójstwa. Zgłaszał ten terror Policji i informował, że jest terroryzowany i zastraszany oraz instruowany, w jaki sposób ma się zabić. Człowiek poddany takiej presji, traci nadzieję na pomoc (tym bardziej, że u nas Policja w takich przypadkach się w nic nie miesza i nie pomaga ofierze, nie ma takiego obowiązku) i w końcu załamuje się psychicznie, przestaje walczyć, podporządkowuje się i zabija dokładnie w taki sposób, w jaki chce przestępca.

Piotr zadbał o to, żeby uporządkować swoje sprawy przed śmiercią. Żegnał się z ludźmi, jak to robią osoby przygotowujące się do samobójstwa. Schizofrenicy tacy jak Renata zabijają swoje ofiary w przekonaniu, że po ich śmierci w magiczny sposób przejmą nie tylko ich atrybuty i uzdolnienia, ale także przejmą majątek. Ale bez względu na to, co wykrzykuje schizofreniczka Renata, pieniądze Piotra nie znajdą się na jej koncie. Może mnie szantażować i zastraszać, ale nie zmieni to realności, ani testamentu Piotra. Bliscy Piotra wiedzą, kto ma dostać klucze do jego mieszkania i kto ma otworzyć sejf oraz dalej wypełniać jego wolę. Czyli między innymi wydać drukiem jego pamiętnik. Pisząc go, zemścił się na kurwie Renacie oraz jej sekcie przed śmiercią.

Więc wrzaski sekty oraz ich intrygi nie zmienią faktu, że nie jest to Renata. Piotr jej nienawidził przez większość życia. Ma się od ludzi znających Piotra w końcu odpierdolić.

Schizofrenicy

Dużo już napisałam o tym, co potrafią zrobić ludziom nieleczący się schizofrenicy i nie zamierzam się powtarzać. Kto ciekaw, może sięgnąć w tył i sobie poczytać. Przypomnę tylko, że schizofrenik „leczy” swoją ofiarę i swoje działania skupia na doprowadzeniu rzeczywistości do takiego kształtu, żeby świat zgadzał się z jego urojeniami. Ofiara obsesji schizofrenika w efekcie „leczenia” zostaje zaszczuta, traci pamięć i ginie.

Z tego, co mi powiedziano, dawno polska kryminologia nie notowała takiej krwiożerczej żmiji jak Renata. Rafał nawet nie jest taki zły, jak ona, chociaż też nieźle nawywijał. Renata jest typem schizofrenika, którego celem jest zabicie swojej ofiary i który przeżywa prawdziwe uniesienie, gdy uda mu się doprowadzić do czyjejś śmierci. Jak większość przeżywających wieczną ruję schizofreników używa seksu jako broni. Bronią jej, a właściwie zabijają dla niej, jej kochankowie oraz ludzie przez nich urobieni. Renata wciągnie do łóżka każdą osobę, która jej może pomóc zaszczuć osobę, której atrybuty chce sobie przypisać. Jest totalnie niepoczytalna, z czego nie zdają sobie sprawy zakochani w niej mężczyźni.

Jak to często robią schizofreniczki, uwodzi także kobiety, odgrywa przed nimi spektakl i ze szlochem skarży się na swoją ofiarę, która naprawdę nic o niej nie wie i jej nie zauważa, co chyba jest największym afrontem dla takiej schizofreniczki. Zmanipulowała nie tylko moich nauczycieli, ale też moje koleżanki, a także moją matkę, podając się fałszywie za moją najlepszą przyjaciółkę. Jest oszustką i złodziejką. Działa przekonana, ze wymierza sprawiedliwość i odbiera, co należy do niej. Policja ma całą listę skarg na nią, nie tylko ode mnie, ale nie może nic zrobić, bo pipa jest po prostu chora psychicznie i brak przepisów, które by umożliwiały wsadzenie jej do szpitala wbrew jej woli.

Mam dosyć już tych wszyskich durnych ludzi, którzy chodzą na jej pasku i życzę im jak najgorzej. Mają się ode mnie odpierdolić. Lista osób zabitych przez Renatę i jej gang wielbicieli jest już za długa. Dosyć długa jest też lista osób, które udało się cudem uratować.

Musiałam wysłuchiwać radosnego gdakania Renaty, które była przekonana, ze już dokonała końcowego zniszczenia mojego życia i że się już z pewnością zabiję. Nie chcę już tego słyszeć nigdy więcej w życiu. Z powodu jej intryg już trzy razy próbowałam się trzy. Myślę, ze wystarczy. Nęka mnie od pierwszych lat podstawówki i mam zamiar się od niej już uwolnić. Jeśli trzeba będzie, wyjadę z kraju na zawsze.

I powiem szczerze, nie interesuje mnie, czy ta kurwa w końcu raczy się leczyć. Jeśli o mnie chodzi, możecie ją zaszczuć na śmierć, przynajmniej wyrównacie rachunki. Życie za życie. Róbcie z nią, co chcecie, możecie nawet, kurwa, koronować na królową fandomu. Ale jednak wbrew temu, co o sobie opowiada, nie ma szans na noszenie korony Norwegii.

Mam też dosyć Nycza, który robi wszystko, żeby jego kochanka przeżywała kolejny orgazm z powodu zaszczucia kogoś na śmierć. Już przy śmierci Piotra była bardzo szczęśliwa, ale nie zamierzam sprawić, żeby promieniała z radości, że mnie też jej się udało zabić.

Mąż Renaty też cieszy się każdym szczęściem schizofrenicznej morderczyni i wierzy w każde jej kłamstwo. A jeśli nie wierzy, to i tak robi wszystko, co chce ta schizofreniczka, bo inaczej Renata „może przestać mu dawać”.

To naprawdę nie ja jestem tutaj osobą, którą trzeba leczyć, tylko ta zmora. To ja jestem ofiarą, która musiała się bronić w miejscu pracy, bo została zaszczuta i wygoniona ze wszystkich innych środowisk. Zaszczucie w miejscu pracy jest ostatnim etapem zaszczucia przez schizofrenika i z reguły kończy się śmiercią ofiary. Prawie doprowadzono do mojej samobójczej śmierci. Mam nadzieję, ze Renata w końcu dostanie to na co zasłużyła, zmądrzeje i jednak będzie się leczyć.

Ja z nią już nie będę rozmawiać, nie chcę jej nigdy w życiu widzieć, ale jeden z trików, który może zadziałać, to powiedzenie jej, że musi sprawdzić jakiś psychiatryk dla mnie i zostać tam dwa tygodnie. Będzie mogła mówić lekarzom wszystko, co o mnie „wie” codziennie, ale musi obiecać, że wcześniej nie wyjdzie. Musi pamiętać, że jest to proces, który dwa tygodnie, więc musi tam conajmniej tyle czasu zostać. Piętnastego dnia powie lekarzom, czy rzeczywiście uważa mnie za kogoś groźnego i że powinnam być tam zamiast niej. Niestety leki psychiatryczne działają dopiero po około dwóch tygodniach i tyle czasu trzeba ją tam przetrzymać.

Nie pokazujcie mi Renaty ani jej szajki nigdy więcej. Mam dosyć.

Badania

Jedną z rzeczy, które wyniosłam ze studiów jest zadziwienie tym, jak bardzo niedokładni są psychiatrzy. Diagnozują na podstawie słów osób, która przed nimi stoi (zakładam, że są uczciwi i przestrzegają zasad, więc nie sięgają do innych źródeł). Podejrzewam więc, że w momencie, gdy stoją przed nimi przestępcy są bezradni. Z jednej strony przestępcy kochają status osób chorych psychicznie, bo zwalnia ich to z odpowiedzialności i spotkałam się z tym, że wiele osób z Opus Dei szczyci się tym, że są nietykalni, bo są zakwalifikowani jako chorzy psychicznie. Zresztą wiele osób chorych psychicznie popełnia przestępstwa, chociażby dlatego, że nie potrafią utrzymać pracy, a też wiele chorób znosi hamulce moralne i schizofrenicy kradną na potęgę.

Z drugiej strony spotkałam się też z tym, że ludzie z Opus Dei przechwalali się tym, że od pokoleń popełniają przestępstwa i są nietykalni nie dlatego, że są chorzy psychicznie, ale dlatego, że dobrze symulują i rodzice nauczyli ich, co mają mówić i wtedy ludzie dają im spokój, a wszystko dzięki temu, że jako podobno chorym psychicznie wiele im wolno i są nie karani.

A z religii jedyne nauki, jakie wynieśli to „rób, co chce ksiądz, a będziesz mógł zaszczuć, kogo tylko będziesz chciał, szczególnie jeśli to Żyd”.

Wyobraźmy sobie, że wchodzi w takie środowisko psychiatra i na czym taki człowiek opiera swoją diagnozę, bo ja nie wiem? Wiem za to, że obrazowanie pracy mózgu odpowiada na wszystkie pytania bezbłędnie i tylko dzięki temu można bezproblemowo odróżnić schizofrenika od przestępcy. Część z tych ludzi to schizofrenicy, część zdeklarowani przestępcy? A może tylko bardzo głupi, bo jednak świetnie żyją z oszustw?

Rafał z jednej strony zachowuje się jak klasycznych schizofrenik – z urojeniami na mój temat, oskarżeniami mnie, że „wchodzę mu do snów”, tworzeniem sobie haremu z powodu podwyższonego popędu seksualnego i potrzeby tworzenia sobie szpiegów, czy też służek. Z drugiej strony harem tworzy sobie też alfons i podobnie jak alfons Rafał, gdy go to zapytałam, uważał, że po ślubie będę na niego pracować, on będzie mi zabierał cała kasę i tak dalej. Rafał i jego towarzystwo brało udziała w gwałtach na dzieciach, podczas których mówiono małym ofiarom, że wyznaczono im rolę „kurew” i że właśnie się uczą zawodu.

Oczywiście wielu alfonsów i prostytutek to jednocześnie osoby chore psychicznie, ale nie ma powodu, żeby z nich robić świętych. Całe to grono przyjaciół Rafała i Renaty uważa, że tylko mężczyźni mają wartość, a dzieci i kobiety są rzeczami, które wolno gwałcić i niszczyć do samobójstwa. Ciekawe też, że co do zasady, prostytutki są bardzo religijne, a ateiści się nie kurwią – to jest informacja z podręcznika. Nie wiem więc, skąd się wzięło przekonania wielu osób z Opus Dei, że wolno im zmuszać ateistów do prostytucji, uważać, że taka jest nasza rola jako ateistów, gwałcić nas i zaszczuwać na śmierć. I to robią osoby, które biskup uważa za „święte”. Sam mi powiedział i nie pozostawił przy tym żadnej wątpliwości co do mojej roli nie tylko w fandomie.

Jedyne co mogę zaproponować dla sekciarzy z Opus Dei to obserwacja psychiatryczna z badaniem tomografem, bo nie wiem, na ile mają mózgi schizofreników, a na ile psychopatów. Kto z nich to rzeczywisty gang mokotowski, a kto schizofrenik przez gang i Kościół wykorzystywany? Zostali wychowani przez krąg pedofilski, a to oznacza, że odebrali wychowanie podobne do wychowania dzieci z rodzin przestępczych. Bardzo mnie interesuje, czym te osoby naprawdę są.

Jeżeli mówicie, że nikt z tego grona nie jest z gangu, to powiem, że ja nie potrafiłabym kupić pigułki gwałtu, nie mam takich znajomych. Za to wiem, ze wiele osób z grona przyjaciół Renaty, Rafała oraz Romana już nie zobaczymy w czasie konwentów, bo siedzą.

Sekciarze z Opus Dei już lata temu przechwalali mi się, że do zaprowadzania „porządku” w Polsce wykorzystują świat przestępczy, i że ci ludzie też są Opus Dei. I teraz zastanówmy się, na ile to bełkot szaleńców, a na ile prawda? Nie wiem z pewnością, ale niepokoi mnie obecne w życiu publicznym łaszenie się do stadionowych przestępców i nazywanie ich solą ziemi.

I czy chcemy mieć takie osoby w fandomie?

Nawrócenie

Jestem osobą po apostazji. I jestem z tego bardzo zadowolona. Moja apostazja to wynik uporczywego „nawracania” mnie przez Opus Dei, która to organizacja wymarzyła sobie, że zrobi ze mnie swoją niewolnicę, również seksualną. Przy czym, rozumiecie, na pierwszy rzut oka można uznać, że próbowali mnie „nawracać” wariaci – przecież wiecie, zdrowy człowiek przyjąłby do wiadomości, że zostałam ochrzczona o czasie, czyli w wieku kilku miesięcy i dałby sobie siana z wmawianiem mi, że się muszę nawrócić.

Żeby było jeszcze zabawniej, ochrzczono mnie 25 grudnia. Podobno tylko wtedy było wolne miejsce. Katechezę zaczęłam też wtedy, kiedy by wypadało, czyli z początkiem podstawówki.

A jednak Opus Dei uznało, że trzeba mnie nawracać, a „urwisy” wychowywane przez tę sektę wymyśliły sobie, że należę do „niższej rasy”, więc można mnie zaszczuwać i oczekiwać, że będę im wszystkim dawać dupy.

Dorośli nie byli lepsi. Uznali, że w ramach „nawracania” mnie zmuszą mnie do dziecięcej prostytucji. Ówczesny biskup wolał dzieci. Odszedł, ale przekazał moją „sprawę” obecnemu. A ten woli dymać dorosłe kobiety. Nie tylko ja się spotkałam z ofertami, że za dotępność seksualną umożliwi mi karierę. Pierdolę taki „Kościół”, w ramach którego, żeby udowodnić, że jestem chrześcijanką, muszę się kurwić i mam lizać dupy schizofrenikom, a także za nich pisać, bo owi schizofrenicy wymarzyli sobie, że będą uznanymi pisarzami.

Sam biskup powiedział mi, że i owszem, gdy jest okazja to sobie też zgwałci, jeśli jest okazja, poświadczając, że słowa jednej z moich przyjaciółek o jego udziale w zbiorowym gwałcie są prawdą. Napady seksualne z użyciem pigułki gwałtu to rozrywka owych „urwisów” z Opus Dei, tak umoralniająca jest to instytucja. Schizofrenicy wybierają sobie „kurwy”, które muszą ukarać, albo gwałtem udowodnić, że są rzeczywiście są kurwami, więc uważajcie na siebie w fandomie, szczególnie w czasie warszawskich konwentów. Nie przyjmujcie drinków od ludzi z Opus Dei i niech was nie zmyli sutanna. Co wszyscy ludzie są albo psychopatycznymi potworami, albo potworami ze schizofrenią, a marzy im się możnowładztwo i traktowanie wszystkich jak służących lub niewolników. Są to ludzie, którzy mi tłumaczyli, że nie ma większej przyjemności od zniszczenia i zaszczucia na śmierć drugiego człowieka. Na całe szczęście mnie wychowano lepiej i lepsze mam geny oraz pochodzenie.

Niech spierdalają do Somalii z takimi manierami! Mimo wszystko Polska to jeszcze nie jest kraj upadły i wymiar sprawiedliwości sobie poradzi z gwałcicielami w sutannach i wariatami z Opus De!

Nazywanie potworów świętymi, którym „wszystko” zawdzięczam, to coś, czego nie daruję. Są granice obrzydzenia i Nycz wraz ze swoją świtą już dawno je przekroczył.

Kłamstwa Opus Dei

Jednym z kłamstw Opus Dei kolportowanych o mnie jest, że ci sekciarze uratowali mnie przed olbrzymią demoralizacją. Jest całkowicie odwrotnie. Groziła mi całkowita demoralizacja z uwagi na pedofilskie zapędy ówczesnego biskupa (którego zwyczaje były znane Policji). Korzystał już z usług dzieci wychowanych przez Opus Dei, czyli schizofreników Rafała i Renaty, którzy przychodzili do mojej podstawówki, ale chyba jednak do niej nie chodzili, ani się ze mną nie przyjaźnili.

Zaczepiali mnie brutalnie na korytarzu szkolnym i ciągnęli za język. Nie będę się za bardzo powtarzać, ale bardzo szybko dostałam propozycję nie do odrzucenia – że też będę „służyć” księżom, tak jak służyły te dzieci. Oczywiście absolutnie nie miałam zamiaru się zgodzić, bo byłam już całkiem niezłą małą pływaczką z szansą na wielkie sukcesy. Nie potrzebowałam w ten sposób zarabiać. Poza tym byłam wychowywana zgodnie z etosem szlachty i rodzinne konotacje mojego ojca nie pozwalały mi na takie zachowanie. Ale okazało się, że dla Opus Dei i ówczesnego biskupa odmowa oznaczała przeraźliwą demoralizację i powód do powiedzenia mi, że nie osiągnę bez Kościoła żadnych sukcesów – w odróżnieniu od kurewki Renaty, która dzięki zbiorowemu wysiłkowi Opus Dei będzie wszędzie podziwiana.

Zaczęło się zaszczuwanie mnie i mojej rodziny. Była to zemsta za to, że nie dałam się pedofilowi. Moja matka została poinformowana przez „pedagog” (koło prawdziwej pedagogiki, to ona nawet nie stała) Barbarę o mojej „demoralizacji”. Barbara wymogła na niej zakaz moich dalszych treningów, niszcząc mi szanse na sukcesy sportowe, które według kluby były pewne oraz doprowadzając zaszczuciem do próby samobójczej.

Prześladowanie mnie przez Barbarę trwa nadal. W latach dziewięćdziesiątych wariaci z Opus Dei oraz ona stanęli na rzęsach, żeby mi zniszczyć życie. Przekonywali, że przyjaźnię się z kurewką Renatą. Okłamywali moją matkę, która wzięła udział w kradzieży moich ubrań – przekonana, że rzeczywiście chcę je oddać, wpuściła złodzieja z Opus Dei, który wyniósł moje pudła z ubraniami. Były w pudłach, bo chciałam kupić sobie nową szafę.

Nawet, gdzie chciałam sobie urządzić donicę z różą, która mogła rosnąc w pojemniku, to też nie spodobało się wariatce z Opus Dei. Zaprzyjaźniła się z moją matką i ją okłamywała. Pro tym, gdy posadziłam różę w specjalnym podłożu, wlała do niej ług. Oczywiście róża padła. Oczywiście nie było mnie przy tym, równie dobrze odwiedzać moją matkę mogła schizofreniczka Renata, a nie Barbara, i to ona mogła to zrobić po tym, gdy już wciągnęła moją matkę we wszystkie swoje urojenia.

Dla kryminologa osoba, która daje się tak bardzo wciągnąć schizofreniczce w urojenia, jest chora psychicznie. Moja matka zaczęła wciągać w intrygi Renaty także małe dzieci z rodziny, które przysięgały jej, że będą pilnować, żebym wyszła tylko za Rafała. Moja przyjaciółka też została tak potraktowana. Nie byłam w stanie nigdy mojej matce wytłumaczyć, że nigdy się z Renatą nie przyjaźniłam i że jest wariatką.

Jest mi bardzo przykro, ale moja matka dla wielu ludzi jest najbardziej znienawidzoną osobą na świecie. Ja też nie mam dla nie żadnego szacunku. Nie mam szacunku dla ludzi, którzy powołują się na jej życzenie, żebym ułożyła sobie życie tak jak ona z Renatą sobie wymyśliły. Chyba nie można z nikim martwym zerwać sądownie więzów rodzinnych, ale gdyby się dało, to bym to zrobiła.

Jest mi równie przykro, że Renata oprócz wariatów z Opus Dei i swojego męża wciągnęła w swoje urojenia także takie osoby jak na przykład Krystyna. Krystyna jako „rycerka” przysięgała chronić i bronić schizofreniczki Renaty, która podaje się za Yennefer, a także uważa się za „Królową Norwegii na terenie Polski”. Mam nadzieję, że ktoś ze szlachty wytłumaczy tej pani, że Renata stanowczo nie jest krewną Haralda V (chociaż pewnie nawet nie wie, jak ma na imię współczesny władca Norwegii – ostatnio była na etapie Olafa, tak jak jej powiedziałam w czasach podstawówki).

Niczego w życiu nie zawdzięczam kurwie Renacie ani innym wariatom z Opus Dei. Nie chcę wyjść za Rafała. Argument, że stracił ze mną dziewictwo we śnie i dlatego powinnam go poślubić, jest tak schizofreniczny, że odmawiam w ogóle komentowania go.

Renata i Barbara zniszczyły mi życie zawodowe i prywatne. Z osoby, która była szczęśliwa, miała świetnego faceta i studiowała na trzech wydziałam jednocześnie, zrobiły kogoś przegranego, kto nie mógł obronić pracy magisterskiej na Wydziale Nauk Społecznych i był już zawsze sam pogrążony w amnezji i beznadziei. W życiu nie powinnam być nauczycielką angielskiego, a do tego mnie zmuszono przez zastraszenie, terror i wywołanie syndromu sztokholmskiego w czasie studiów. Byłam już gotowa do przepisywania na maszynie do pisania mojej magisterskiej, którą złożyłam w Instytucie Kryminologii UW. Całe moje życie potoczyło się nie tak, jak powinno. Bez interwencji Opus Dei oraz kurwy Renaty radzę sobie doskonale. Mam nadzieję, ze nigdy już nie zobaczę tych skurwieli więcej – chyba, że będę ich przesłuchiwać razem z moim kolegą z wykładów z Instytutu Kryminologii. Jest to jedyna rola, w jakiej chcę ich widzieć.

Moja siostrzenica też była prześladowana przez Opus Dei i wmawiano jej tak samo jak mi, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Dlatego też zrobiła sobie testy genetyczne badające etniczne pochodzenie. Wyszedł nam jak najbardziej pradziadek Skandynaw – czyli zgadza się z tradycjami Rodziny i nikt z nas nigdy nie kłamał, ani nie miał urojeń. Chociaż po takim zaszczuciu ludzie zaczynają mieć wątpliwości. Na tym polega syndrom sztokholmski. Tylko schizofrenicy, którym tłumaczy się jaka jest prawda, nigdy w siebie nie wątpią. Zapraszam schizofreniczkę Renatę do zrobienia sobie testów genetycznych. Niech „rycerka” Krystyna sobie zobaczy, co wyjdzie jej idolce.

Za nic nie dziękuję Opus Dei, za nic nie dziękuję Renacie. Ma się ode mnie kurwa odpierdolić. To samo słyszała od Piotra. Też ją znienawidził za kłamstwa, które o nim też rozpowiadała.

I bardzo proszę, niech mnie teraz kurwa z Opus Dei – czy też jej „rycerka” Krystyna wraz z przyjaciółeczkami, z którymi się zmówiła – skarżą za mówienie prawdy. Zrobi mi tym bardzo dużą przyjemność.

Blondynka

Studiowałam w Instytucie Anglistyki z wyjątkowo durną blondynką, która mnie zaszczuła wraz z Opus Dei. Nie tylko przedstawiała wszystkim wariatów z tej sekty, a szczególnie Ryszarda i Barbarę jako moich rodziców, którzy wszystko o mnie wiedzą (bzdura, nic nie było prawdą z tego, co powiedzieli). Ale nęka mnie do tej pory. I wiele wskazuje, że z ramienia Opus Dei „opiekowała się” mną jeszcze przed studiami – pamiętam, że przychodziła z wariatami z Opus Dei do mojej podstawówki i liceum. Ma całkowicie skrystalizowany pogląd na mnie i nie ma pojęcia, że ploty ludzi z Opus Dei są przefiltrowane nie tylko przez ich szaleństwo, ale też przede wszystkim schizofreniczną zakonnicę, która ma cała masę wymysłów na mój temat, chociaż mnie nigdy nie poznała.

Rzeczy, które o niej opowiadał Nycz, świadczą, że jest totalną schizofreniczką. A powoływał się na nią wiele razy. Jej zachowanie też o tym świadczy, szczególnie przypisywanie mi choroby psychicznej i upieranie się, że musi mnie leczyć. Nic o mnie opowiada nie jest prawdą.

Zaczęło się od zazdrości o Piotra i oskarżeń, że go nękam. Przychodził do mnie do Instytutu, byliśmy zaręczeni, ale durna blondi wciekała się z zazdrości, podczas gdy inna koleżanka gratulowała zaręczyn.

Zaszczuwa mnie również opowieściami, że jestem chora psychicznie i że tam nie studiuję. Razem z jakimiś durniami z fandomu uniemożliwiała mi uczestniczenie w wykładach. Tropiła mnie również później w fandomie.

Posunęła się również do tego, żeby mnie nękać w pracy. Poszczuła na mnie panią P. opowieściami o tym, jak jestem chora psychicznie. Bełkotała coś o jakimś samolocie, który niby miałam ściągnąć na dół i uratować. Nie wiem zupełnie o co jej chodziło, sama sprawiała wrażenie chorej psychicznie, a pani P. pod jej wpływem też wydawała się zaburzona. Możliwe, że całe Opus Dei działa z polecenia swojej „świętej” czyli schizofreniczki, więc z jej polecenia członkowie tej sekty robią rzeczy, które wydają się świadczyć o ich chorobie. Tylko tak można wytłumaczyć nagłe, wręcz pandemiczne zachorowanie na coś, co powoduje u wydawałoby się zdrowych ludzi schizofreniczne zachowania.

Ta blondi jest wierną, jak rozumiem, członkinią Opus Dei i tak samo jak oni, upiera się, żeby mi niszczyć życie. bardzo proszę na nią uważać. To nic dobrego.

Niech ktoś tej idiotce powie, kim jestem i jakie związki mi razem ze swoimi ulubionymi świrami z Opus Dei zniszczyła, zaszczuwając mnie oraz wmawiając chorobę psychiczną. Mam nadzieję, że w końcu trafi do psychiatryka lub do więzienia. Na pewno trzeba ją dobrze zdiagnozować, moim zdaniem jest chora psychicznie.

Ta blondynka to jest prawdziwa kurwa z Anglistyki, a nie ja. Oczywiście mówię o charakterze, ale jest wyjątkowo wredna i durna. Kocha niszczyć ludzi. Mnie napewno.

Absolutnie nikt nie ma prawa jej przedstawiać jako mojej przyjaciółki z czasów studiów. Jest zawistną pizdą, zazdrości też mojej znajomości z Andrzejem. O mało co się nie zdechła z zawiści i zapluła, gdy w czasie jednego z konwentów razem z Piotrem i Andrzejem pojechaliśmy gdzieś na obiad. Dostała furii, gdy jej powiedziałam, gdzie byłam. Chociaż nie uważam, że miała prawo pytać.

Jest to idiotka totalna i bardzo proszę nie uważać jej za jakiekolwiek źródło informacji o mnie. Jest całkowicie przesiąknięta Opus Dei i donosi im wszystko. Nie na mnie i tak naprawdę nic o mnie nie wie.

Nawet nie pamiętam, jak się nazywa, pamiętam tylko, że nie chcę jej nigdy więcej oglądać. Wsławiła się głupotą i zaszczuciem mnie wyjątkowo. Pani Szkwał też nie chcę oglądać. Mam nadzieję, ze kilku innych osób też nie będę już wkrótce widzieć. Wypraszam sobie pomówienia, według których nie mam matury, a na Anglistykę przychodziłam, bo miałam niby mieć urojenia, że studiuję. Nieprawdą jest, że starania pani Barbary sprawiły, że mnie znowu przyjęto na studia. Jest to tępa pizda, która zniszczyła mi życie, także zawodowe.

Zaburzona blondynka z Anglistyki jest osobą, której należy uświadomić kim jestem i na ilu wydziałach jednocześnie studiowałam. Pochwaliła mi się kiedyś, że jest w Opus Dei „dla kariery” – mam nadzieję, że w końcu ktoś jej udowodni, że trzymanie z wariatami i terrorystami nie popłaca. To ona jest tępą kurwą z Anglistyki, a nie ja, chociaż lubi tak o mnie mówić. Sama jest chora psychicznie. Jest na mojej czarnej liście ludzi, którzy umożliwili działanie sekcie i zniszczyli mi życie. I nie przyjmują do wiadomości, że różne rewelacje o mnie, jakie kolportuje ta sekta, pochodzą z majaków schizofrenicznej zakonnicy, która w ich gronie uchodzi za świętą. Barbara i Ryszard też moim zdaniem nie są zdrowi.

Orkan-Łęckiej i jej ojcu, którzy też chodzili i chodzą na pasku wariatów z Opus Dei, też trzeba naprawić światopogląd. Ale to już nie moje zadanie. Niech to zrobi ktoś, komu jeszcze zależy. Jeśli o mnie chodzi, niech z tymi ludźmi rozmawia już prokurator.

Skurwysyny z Opus Dei

Skurwysyny z Opus Dei zniszczyły mi życie, torpedując mi wszystko, co tylko się dało i poddając mnie terrorowi. Jedyny cel jaki mieli to zmusić mnie do „pójścia na zakonnicę”. Podejrzewam też, że dlatego, że pewna zakonnica chciała mieć jakieś „nawrócenie” – zresztą z wariatami nigdy się nie trafi i człowiek nie będzie wiedział, o co im naprawdę chodziło.

Sterowała tym jakaś chora psychicznie zakonnica, która uważała, że wszystko o mnie wie, chociaż nie wiedziała najmniejszej rzeczy o mnie, za to miała urojenia, że się „kurwię”. Opus Dei zaatakowało, kiedy miałam dwadzieścia jeden lat z natychmiastowym zadaniem, żebym „wyszła za mąż”. Niewiele osób wychodzi za mąż, kiedy jest jeszcze na studiach. Ale miałam kogoś, mieliśmy być razem do końca życia.

Podejrzewam, że psychoza osoby z Opus Dei, która tym kierowała, jednak skupiała się na tym, żeby mnie unieszczęśliwić, zniszczyć wszystkie związki, by potem mnie zmusić do pójścia do zakonu. Ale i tak mam wszystko w dupie. Lepiej być staruchą, która jest wolna i może bindżować seriale.

Tępe skurwiele, nigdy nie będę wam dziękować za „opiekę”. Napuszczenie na mnie pani P., która kolejna po paru innych idiotkach, zaczęła mnie „leczyć”, bo wariaci powiedzieli jej, że jestem chora, to już koniec. Mam dosyć nadętych, narcystycznych pizd, które niszczą mi psychikę, bo jakaś wariatka z Opus Dei coś im opowiedziała.

Dosyć, strzelę w ryło za takie zachowania. Tak samo jak strzelę w ryło każdą durną osobę, która będzie kolejnym agentem Opus Dei i będzie robić rzeczy, które im każą odpalać jacyś wariaci. Psychoza pewnej pani zaczęła sterować chyba całym fandomem oraz kilkoma innymi osobami.

Zdetonuję ten Kościół, chociażbym miała zdechnąć przy tym.

Timeline

Dla moich wiernych czytelników przygotowałam Timeline historii mojego życia. Wygląda, że zawsze i wszędzie była to wina jak nie mojej głupiej matki, to Opus Dei.

Zacznijmy od tego, że moja siostra całkowicie nieodpowiedzialnie namówiła mnie na lekcje religii, chociaż mój ojciec wychowywał mnie ateistycznie – uważam, że dzięki temu jestem inteligentniejsza.

W czasie katechezy pokłóciłam się z katechetką, która doszła do wniosku, że jestem „zagrożona prostytucją” i opowiedziała o tym biskupowi z Opus Dei. Znajomi biskupa zaczęli mnie szpiegować w szkole.

Dwójka imbecyli przedstawiła się jako moi „zastępczy rodzicie” i od tej pory mnie prześladują. W ramach uświadamiania mi, że urojenia zakonnicy są prawdą i że jestem prostytutką, Opus Dei zorganizowało mi gwałt oralny i zaczęła uczyć zawodu kurwy, miałam obsługiwać księży.

Dzieci ze szkoły się przyłączyły do zaszczuwania, tak samo jak niektóre osoby z fandomu później.

Całe to wariactwo z Opus Dei uznało, że jestem chora psychicznie i że oni wiedzą lepiej, kim jestem. Więc mnie „leczyli” z różnych przekonań, jak na przykład to, że jestem małą pływaczką. Wszystko pod dyktando przekonań chórek psychicznie zakonnicy. To chyba ona w tej opowieści jest tą schizofreniczką doprowadzającą z pomocą znajomych z sekty do śmierci psychiki (czyli obszernej amnezji z powodu zastraszenia i fałszywych wspomnień). Sekt wywołała już syndrom sztokholmski już kilka razy i wszystkie moje dobre zasługi oraz dokonania zaczęła przypisywać Renacie. Do tej pory robią ze mnie tępą kurwę i obrabiają dupę wszędzie, gdzie się da.

Nie wiem skąd sekcie się wzięła informacja, że niby miałam stracić dziewictwo z Rafałem w wieku lat dziewięciu, ale podejrzewam, że są to urojenia zakonnicy pomieszane z faktem gwałtu oralnego w podstawówce. Ale sekta kieruje się tym „faktem” od początku mojej podstawówki i po kolei wszystkim wmawia, że jestem „żoną Rafała”, okłamując moich bliskich, a przede wszystkim wmawiając ludziom, że moi ukochani „mnie zgwałcili” i trzeba mnie przed nimi „uratować”. „Ratowali” mnie tak skutecznie, że zniszczyli mi trzy poważne związki, doprowadzili do śmierci wielu osób, a ja nadal nie chcę się zgodzić na „współpracę” z sektą.

Sekta dokonuje wyłudzeń. Podobno okłamali mnie mówiąc, że Renata i Rafał odpowiadają za to. Nie wiem na co składają, ale słyszałam coś o jakimś „posagu” – i w sumie nie wiem, o co dokładnie chodzi, bo raz bełkoczą, że chodzi o posag przy pójściu „do zakonu”, a raz, że jak wyjdę za Rafała, „to dostanę.”

Wypisuję się z tego, niech ludzie, którzy zostali okradzeni, wzywają ich do zwrotu pieniędzy. Ale jakbym nawet wychodziła za mąż, to nie za Rafała i napewno nie dostaną zaproszenia, bo tej pory wszystkie związki, gdy się o nich dowiadywali mi niszczyli.

Nie odpowiadam za kłamstwa i urojenia sekty. Nie ja rozpowiadałam, że jestem „żoną Rafała”. Renata twierdzi, że nie mówiła, że jest Yennefer. Jeżeli wyglądało, że działa jak schizofreniczka, to dlatego że słuchała sekty. Z Rafałem miało być tak samo.

Nie tylko ja zupełnie nic nie rozumiałam.

Nadal nie upieram się, że wszystko rozumiem. Bardzo możliwe, że w całej historii jest więcej niż jeden wariat. Ale na pewno w życiu nie byłam nigdy prostytutką, ani nie byli przestępcami moi rodzice. Ateizm nie jest przestępstwem. Przestępstwem jest nękanie mnie za to, że nie chodzę do Kościoła.

Renata i jej córki nie są prostytutkami, ale biorąc pod uwagę, co mi Nycz oraz Ryszard opowiedzieli i zrobili, to bardzo długo będę musiała wychodzić z tych fałszywych wspomnień. Niestety rozmawiałam z wariatami, którzy mnie niszczyli przekonując, że ich urojenia są prawdziwe, a inne osoby mi celowo prały mi mózg, więc mam trudności z powrotem do rzeczywistości.

Sekta przestępcza to Opus Dei i ci idioci sterowali wieloma wydarzeniami, za które nikt inny nie odpowiada. Przede wszystkim są złodziejami, którzy okradli mnie i moją rodzinę. Okradli z pieniędzy, ale też z życia, jakie powinnam mieć. Nie mieli prawa wtrącać się w rzeczy, których nie rozumieją.

I za to zapowiadam zemstę i koniec wpływu Kościoła Rzymsko-Katolickiego na życie publiczne w Polsce. Odkopię wszystkie wasze przestępstwa, chuje.