Anatomia plotki

Postanowiłam tematykę blogu wzbogacić o elementy z psychologii tłumu i dlaczego nie wolno słuchać plotek. Ludzie kochają plotki, niektórzy nawet określają je jako mechanizm łączący różne społeczności, sama czasem je chętnie czytam. I nawet jeśli fandom polskiej fantastyki nie ma swoich plotkarskich portali, to fani polskiej fantastyki bywają gorsi niż czytelnicy Pudelka lub Kozaczka.

Jest gorzej, ponieważ fani fantastyki mają swoich pisarzy, redaktorów i artystów na wyciągnięcie ręki. Ci ludzie często piją piwo przy tym samym stoliku lub tuż obok i podsłuchawszy czasem coś pikantnego, nie znając kontekstu i z reguły tego nie rozumiejąc, wysnuwają jakieś bezsensowne wnioski. W efekcie potrafią zapłonąć świętym oburzeniem i oblecieć wszystkich sobie znajomych ludzi mniej lub bardziej decyzyjnych, żeby zamknąć przed kimś znienawidzonym różne drzwi lub otworzyć je przed kimś, kto nie potrafi pisać i jeszcze potrzebuje się uczyć. Jednocześnie zupełnie nie zdają sobie sprawy, że mentalnie lokują się na poziomie durnych wiejskich bab zaszczuwających sąsiadkę lub – w danych czasach – zakapujących ją do Świętej Inkwizycji i z radością obserwujących jak płonie.

Mam tego dosyć. Jeśli dodamy do tego durne osoby, które prześladują mnie od czasów katechezy (o której już pisałam w innym miejscu), bo nie spodobało im się to, że nie zgadzałam się na samotne schadzki z zapraszającym mnie na plebanię księdzem, to mamy pełen obraz zdziczenia obyczajów i degrengolady moralnej.