Ksiądz

Osoby, które śledzą ten blog od pewnego czasu wiedzą, że ostatnie co można o mnie powiedzieć to, że jestem katoliczką. Od dzieciństwa nie mam nic wspólnego z tą religią, oprócz tego że prześladują mnie wariaci (chociaż dla terroryzowanego dziecka wydawali się przestępcami – zresztą żadna różnica przy gwałtach, morderstwach i celowej destabilizacji psychiki i wymuszeniach) związani z Opus Dei, szczególnie pewien ksiądz, którego już w dzieciństwie nazwałam naszym polskim Rasputinem ze względu na polityczne ambicje.

Zupełnie nie wiem, dlaczego moja siostra go wpuszczała i zmuszała do rozmów z nim. Ksiądz lubi szastać gotówką, więc to może być rozwiązanie tej zagadki, chociaż możliwe, że to była oznaka jej lekkiej schizofrenii, którą odziedziczyła po mamie (ja jestem na całe szczęście zdrowa, jak ojciec). Mój tata nie chciałby, żeby niepokoił mnie w domu rodzinnym, sam nie był z Kościołem związani i nie wychowywał w duchu katolicyzmu (z dosyć oczywistych powodów dla mnie – chciał, żebym myślała samodzielnie). Podejrzewam, że schizofrenik został przysłany przez ojca mojej koleżanki z podstawówki, Ani, również chorej psychicznie. Środowisko kościelne to sami wariaci, nie można się oszukiwać. Ksiądz to jeszcze pikuś, musiałam rozmawiać z samym ojcem Ani, wyjątkowo wykolejonym wariatem. Oczywiście jak to przestępca czy wariat darł ryja o swojej i córuni niewinności. Jego kłamstwa na mój temat do tej pory niszczą mi życie. Niestety ani moja siostra, ani mama nie chciały mi zupełnie pomóc. Broniący mnie tata został przez nie zniszczony psychicznie. Przy lekkiej postaci choroby, praktycznie nie da się obronić przed takimi osobami.

Dowiedziałam się w czasie rozmów z księdzem wariatem i samym Ryszardem (dla psychiatry też chory psychicznie) dużo o sposobach działania ich patchworkowej organizacji, którą bez wahania można nazwać organizacją terroru i przestępczością zorganizowaną (nawet jeśli wszyscy są chorzy). Księża są chorzy psychicznie, tak samo jak naiwni wierni, czy wykorzystujący ich konotacje politycy. To nie są łagodne, miłe osoby. Zachowują się jak ludzie z czasów średniowiecza. (Jak powiedział mi kiedyś psychiatra, tylko osoby chore psychicznie wywołują wojny i wszystkie krucjaty, dawne i dzisiejsze to efekt choroby.) Potrafią zabić, przemocą wmuszając w człowieka kilka lub kilkanaście gramów kofeiny rozpuszczonej w wódce, niszczą też ludzi obmowami, zastraszaniem i praniem mózgu. Uczą, że bycie chorym psychicznie – a raczej mówienie o tym – pozwala na bezkarne przestępstwa, bo wiedzą, jak łagodne jest wobec nich jest prawo. Jednocześnie uważają, że łagodność państwa wobec nich wynika z tego, że są święci i im wszystko wolno, a prawo jest niedoskonałe i trzeba zmienić zapisy (żeby w sposób jawny mogli rządzić państwem). Po czyjeś śmieci potrafią zgłosić się do sądu administracyjnego zgodnie łżąc, że należy im się spadek po osobie, którą nękali. Jako wybrańcy powinni wszak się bogacić, szczególnie kosztem ludzi spoza ich organizacji. Ksiądz osobiście wybiera sobie dzieci, które zniechęca do nauki, formuje na zdemoralizowanych ignorantów, obiecując za wierność pomoc w karierze. (I to wyjaśnienie jakości pisowskiej klasy politycznej.)

Myślę, że podobnie działają wszyscy księża z Opus Dei. Otaczają się wariatami, imbecylami, których wciągają na wysokie stanowiska, niszcząc wszystkie osoby inteligentniejsze i zdolniejsze.

I tylko jedno mam pytanie – czy to jeszcze Kościół i księża, czy już tylko gangsterzy… (Znaczy się, tak wiem, wszyscy chorzy psychiatrycznie.)

Dodaj komentarz