Moja schizofreniczna koleżanka z podstawówki upiera się, że pomaga ludziom i że mi też pomogła i mam jej być wdzięczna. Napiszę pokrótce na przykładzie dziecka mojego kolegi z fandomu, jak wygląda jej pomoc i sposób myślenia schizofreniczki.
Jej uwagę przyciągnął mój znajomy z fandomu. Wystarczyło, że był niemiły dla niej, a dla mnie miły, od razu chciała wiedzieć, czy ma dzieci. Wszystko, co działo się później, skończyłoby się samobójczą śmiercią dziecka z podstawówki, gdyby nie to, że mam opinię osoby, która rozwiązuje różne problemy i zaczęłam konsultować sprawę.
W przypadku schizofrenika wystarczy złość albo zawiść, żeby zaczął się mścić. Z tym, że ja to nazywam zemstą, ona ma urojenie, że pomaga ludziom. W tym przypadku niechęć do kolegi z fandomu miała taki skutek, że postanowiła „pomóc” jego córeczce. Od razu doszła do wniosku, że mała jest kurwą. Czyli rozegrała się taka akcja, jak w moim przypadku, z tą różnicą, że wtedy była zazdrość o moje sukcesy sportowe (na które jej zdaniem nie zasługiwałam, więc musiała mi je „zabrać”). Gdy Renata dochodzi do wniosku, że ktoś jest „kurwą” wzywa na pomoc Nycza i jego pomocnika, a także stałego kochanka, pseudo-psychoterapeutę.
Obaj ani przez chwilę nie wątpią w wiedzę schizofreniczki i jej prawdziwość. Jest w takich sprawiać wyrocznią i szczerze jej wierzą, że ma moc „rozpoznawania” prostytucji. Gnają wtedy na złamanie karku, żeby „ratować zdemoralizowane” dziecko. Sposób ratowania jest przerażający – Nycz „ubogaca” i „uświęca” podejrzewanie o demoralizację dziecko, gwałcąc je, a pseudo-psycholog zastrasza i pierze mózg. Dziecko ma nic nie mówić rodzicom i zgodzić się, że pedofil weźmie je na wychowanie. Oczywiście nadal ma się poświęcać „dla Kościoła”. I wtedy będzie mieć wszystko, bo obiecują pomóc potem w karierze. A jeśli odmówi, będą niszczyć i powiedzą wszystkim, że jest „kurwą”.
Każde zdrowe psychicznie dziecko przeżywa szok. Nic nie zrobiło, a w szkole zaczyna się kampania oszczerstw, tylko dlatego, że jakaś schizofreniczka coś sobie uroiła (chociaż nawet nie wie, kto je oskarża). Co gorsza lekiem na imputowaną „demoralizację” ma być nakaz niesłuchania rodziców, oszukiwanie ich, pozwolenie, żeby je porwano z domu, a przede wszystkim zgoda na zostanie dziecięcą prostytutką hierarchy i innych księży. Bo przecież i tak jest prostytutką, ale wtedy byłoby święte.
Nikt tutaj nie jest zdrowy psychicznie poza prześladowanym dzieckiem. Jest to dokładnie to samo, co spotkało nie tylko mnie, ale również Adama, gdy był jeszcze dzieckiem. Tylko w jego przypadku „dowodem” na demoralizację był nie sport, a heavy metal. Ręce opadają. Te osoby muszą się w końcu leczyć.
Córka mojego kolegi z fandomu miała to szczęście, że zostałam konsultantką przy tej sprawie i przewidywałam każdy ruch tej zgrai. Dzięki mojej radzie znajomi ze szkoły dziewczynki kontrolowali toalety w szkole zanim do nich weszła. Wytropili kościelnego pedofila, gdy już na nią się czaił w szkolnej łazience, się masturbując. Już był gotowy do akcji. Przeżyłam dokładnie to samo dzieciństwie. Poradziłam dorosłym, żeby wzięli wolne dni na opiekę nad dzieckiem i pilnowali, czy dziewczynki ktoś jeszcze nie napadnie. Musieli za fraki wyciągać ze szkoły Ryszarda oraz Renatę, tak bardzo chcieli ją „umoralnić”, że zaczęli prześladować w szkole.
Nie chcę zdradzić tajemnic, które pomogłyby dewiantom i wariatom, ale powiem, że akcja informacyjna w szkole skończyła się powodzeniem i pedofil nie mógł swojej małej ofiary więcej namierzyć.
Renata „opiekuje” się mną również w taki sposób, że gdy tylko dochodzą do niej plotki o jakimś zainteresowanym mną mężczyzną, dostaje furii, bo „wie”, że ja na niego nie zasługuję. Żeby mnie ukarać za to, że nie pamietam, że na nic nie zasługuję, rozpoczyna kampanię oszczerstw oskarżając mnie, że jest to mężczyzna, którego jej „ukradłam” i że jest w ciąży. Zaczyna swoje intrygi i napada razem z „psychoterapeutą” i swoim bratem, żeby mnie „leczyć” i „przypominać” mi, że jestem „żoną” jej brata.
Złośliwa bestia. Jest zazdrosna nie tylko o moje powodzenie, ale też każdą dziedzinę życia, w której mam sukcesy. Udawała studentkę, gdy studiowałam i kradła mi oprócz innych rzeczy także moje notatki, żeby mi utrudnić życie, a także udowodnić, że udało jej się przejąć coś z mojego życia. I że staje się mną. Jakiś czas temu miała urojenia, że jest lektorką i że mam jej oddać swoje miejsce pracy.
Znajomy psychiatra zapewniał mnie, że na lekach będzie sama nie rozumieć tego, co robiła. Tylko trzeba ją w końcu przekonać, że powinna się leczyć. Nie zgadza się na leczenie, bo uważa, że jej wszystkie schizofreniczne intrygi się udają (to jest prawda, zniszczyła mi w moim życiu wszystko, co mogła i dostała pomoc chyba od wszystkich, których o to prosiła). Sposobem na nią jest pokazanie jej, że nic jej się nie udało i że jestem kochana przez wszystkich. I że moje życie się naprawia.
Wtedy zgodzi się w końcu leczyć i przestanie się kierować schizofreniczną potrzebą zemsty, kontroli, przejęcia majątku, czy polepszenia sobie losu.
Trzeba jej w końcu dobitnie wyjaśnić, że nikt nie wierzy jej, że jest mną. Musi zrozumieć, że nie dała rady zastąpić mnie w fandomie. I że wszyscy wiedzą kim jest w rzeczywistości. A jest marną sprzedawczynią z Zary, która z powodu ataku na mnie straciła pracę.
Macie przestać ją hołubić i tulić do piersi. Nigdy nie była moją przyjaciółką. A bez leków jest potworem.