Łyżwiarka

Jednym z kłamstw jakie o sobie słyszałam, jest historyjka jakoby zniszczyłam właśnie pewną Annę z mojej podstawówki (oczywiście żadnego związku z Anią Brzezińską) z czasów mojej podstawówki, która gdyby nie ja zostałaby wielką łyżwiarką i pisarką. Jest to totalna bzdura, ale mniejsza o to, bo to jest coś, co gang z mojej podstawówki wmawiał mi głównie w ramach robienia mi wody z mózgu i zastraszania, i żebym nie wyszła nigdy z amnezji pourazowej. Elementem dodatkowym tego kłamstwa jest wmawianie, że jestem straszliwie chora psychicznie od dzieciństwa i muszę brać leki, bo inaczej atakują niewinne osoby (bo rozumiecie gangusy są niby tymi niewinnymi osobami). Bzdura straszliwa, Anna I Dorota (nie Dorota z Anglistyki, tylko z mojej podstawówki) nigdy nie były niewinne.

Większym i o wiele groźniejszym kłamstwem jest, że zgwałcił mnie kolega z klubu sportowego. Absolutna nieprawda, za gwałt odpowiadają osoby z grupy przestępczej, której dzieci chodziły do mojej podstawówki. Winię za zorganizowanie tego przestępstwa między innymi Annę i jej przyrodnią siostrę Dorotę. Wedle tego, co mówiły ich ojcem był alfons, a matkami prostytutki. Gwałt na mnie był karą za to, że nie przyjęłam ich propozycji zarabiania dla ich ojca sprzedawaniem usług seksualnych. Napuszczenie na mnie osób inteligentnych inaczej oraz schizofrenika to dalszy ciąg tej samej kary – zostali urobieni w taki sposób, że uwierzyli, że obie – wtedy – małoletnie prostytutki i zawodowe oszustki mnie ratowały przed prostytucją i zostały przeze mnie zniszczone i że ich ojciec mnie adoptował. Dla innych moi biologiczni rodzice mnie adoptowali, a byłam córką prostytutki, a ojciec alfonsem. Częścią ich zemsty było też zniszczenie mojej kariery sportowej. Po gwałcie i kłamstwie o osobach, które się tej zbrodni dopuściły, rodzice zabronili mi jeździć na lodzie. Niestety oboje bardziej ufali informacjom od obcych ludzi niż własnej córki (tacy byli delikatni, że nie chcieli mnie traumatyzować rozmową na temat gwałtu – uważam, że zostali w takie podejście do mnie wrobieni przez kogoś z gangu, który udawał psychologa lub jakąś urobioną przez nich idiotkę). Wmówili też moim bliskim i chyba wszystkim komu się da, kłamliwa wersja o tym, kto dokonał gwałtu i że nie mogę jeździć na lodzie, bo się zabiję, jeśli sobie przypomnę, kto się tego dopuścił. Byłam w matni, zniszczona przez swoich najbliższych, którzy nie chcieli widzieć, że zostali zrobieni w chuja przez przestępcę i zawodowe już mimo młodego wieku oszustki, posługującymi się łatwowiernymi idiotkami. Oszustki udawały moje przyjaciółki i łgały, że im wskazałam sprawcę. Nie wiem, jak to było możliwe, że dorośli uznali, że już mój protest, moje zeznania i prawda się nie liczą. Przed moim prawdziwym przyjacielem zamknęły się drzwi naszego mieszkania, za to przestępcy i prawdziwi gwałciciele wchodzili zadręczać mnie o dowolnej porze. Nic dziwnego, że w końcu psychika mi się poddała i po kolejnym praniu mózgu straciłam pamięć.

Próbowałam zrobić wszystko, żeby wrócić do sportu. Wybłagałam w szkole, żeby wylali lodowisko na boisku (takie były wtedy zimy, że było to możliwe). Oczywiście przestępcom to nie było w smak, usłyszałam, że jakbym się zgodziła na ich niemoralną propozycję, to by zrobili wszytko, żebym jeździła. Uznali, że muszą mnie ponownie ukarać, żeby wybić mi z głowy myśli o jakimkolwiek udziale w zawodach. Nie chciałam się poddać, więc małoletni – całkiem duzi – przestępcy napadli na mnie na lodowisku. powinni pójść wszyscy do poprawczaka. Jako dziecko nie wiedziałam, dlaczego policja nic nie zrobiła, czyżby moja rodzina uwierzyła, że sama upadłam i się zakatowałam prawie na śmierć? Ach nie, oczywiście wszyscy debile uwierzyli w kłamstwa gangstera, że to ludzie z klubu. Dochodzenie sprawiedliwości nie było zajęciem dla cierpiącego dziecka. Miałam wstrząśnienie mózgu i po skopaniu na lodowisku i praniu mózgu straciłam chęć życia. Koledzy pomagali mi nosić książki z powodu połamanych żeber, które wciąż bolały. Oczywiście po tylu latach bez utrwalania umiejętności nie potrafię już zrobić na lodowisku nawet małej części tego, co kiedyś. Lub mówiąc wprost, nie potrafię już jeździć. I nie wróciłam do sportu, ponieważ po praniu mózgu przez Barbarę, podobno wybitnego pedagoga („twoja mama nie chce żebyś jeździła” i tak dalej), nie potrafiłam znaleźć już w niczym sensu. I tak krok po kroku odbierają ci przestępcy i ich przyjaciele mi całą radość życia. O kolejny gwałt rok później oskarżyli ojca mojego przyjaciela z klubu, chociaż oczywiście był to sam główny alfons ojciec dziewczyn z mojej podstawówki.

Kolejnym elementem, który gangsterzy postanowili mi wtedy zabrać, żeby mnie ukarać za odmowę wspłpracy, jest szczęście osobiste. Zrobili wszystko, żebym nigdy nie wyszła za mąż i nie miała dzieci, rozpowszechniając plotki albo o tym, że mam dziecko i że widzieli mnie z wózkiem i rozmawiali o tym ze mną. Napuścili na mnie schizofrenika, który zaczął uważać się za mojego męża i wszystkim wmawiali, że jest faktycznie moim mężem, tylko straciłam pamięć, więc lepiej ze mną nie wiązać planów i mnie nie podrywać. W latach dziewięćdziesiątych o trzeci gwałt zbiorowy zostali oskarżeni moi przyjaciele i mój narzeczony. Co z tego, że na prośbę zrobili badania DNA, które ich wykluczyły? (A w każdym razie poprosiłam ich o to, nie wiem, czy policja coś zrobiła, mam wrażenie, że mają wyjebane totalnie na tę sprawę.) Kolejne osoby są szczute na nich i robią wszystko, żebym nie odzyskała z nimi kontaktu. Oni nie są problemem, nie z ich powodu mam amnezję, blokuje mi się pamięć autobiograficzna z pewnych okresów, kiedy zostałam zakatowana przez gang. Doszło do tego, że każdy wstrząs psychiczny kończył się utratą pamięci (oczywiście przestępcy wmówili idiotom, że należy mnie szokować i niszczyć). W pocie czoła też, całkowicie nie niepokojeni przez nikogo, robili mi praktycznie latami pranie mózgu, wmawiając na miejsce prawdy swoje kłamstwa i niszcząc mi psychikę.

Czwarty gwałt był gwałtem oralnym w Instytucie Anglistyki, gdzie gangster, ojciec dziewczyn z mojej podstawówki, pobił mnie, dusił i wpakował członek do moich ust, wmawiając mi i udowadniając mi, że jestem prostytutką i mam się z tym pogodzić. Podrapałam go i ugryzłam narzędzie gwałtu. Chciałabym wiedzieć, kto z kolei był oskarżany o ten gwałt? Może mój przyjaciel gej?

Oczywiście z każdej z tych sytuacji policja ma próbki DNA i moje zeznania, ale jakoś nikt nie potrafił przeprowadzić poprawnego śledztwa i ukarać winnych, a prokurator chodził na pasku przestępczyń. Musiałam zrobić piekło, żeby ludzie zaczęli działać bardziej prawidłowo. Domagam się ukarania wszystkich winnych, szczególnie tych z policji, którym się wydawało, że moje zeznania się nic nie warte, bo dorośli wiedzą lepiej, że gangster to nie gangster tylko chory psychicznie, któremu trzeba pomóc, bo już się leczy (taki był jego wybieg, gdy się poskarżyłam rodzicom). Głupszych ludzi niż moi rodzice to ze świecą szukać. No ale cóż policja powinna była działać, a ja nie powinnam być ofiarą naiwności mojej rodziny.

Wyobrażacie sobie? Prawie pięćdziesiąt lat atakowana przez ten gang musiałam błagać o jakąkolwiek pomoc, kiedy wydawałoby się ludzie na poziomie bawili się w zaszczuwanie mnie razem z gangiem? Podobno gangsterzy już siedzą, ale nadal idioci i schizofrenik chodzą na wolności. Czas ich zamknąć. Potrzebujemy więcej donosów na policję, a idioci muszą zmienić zeznania.

Winię za wszystkie te problemy przede wszystkim moją głupią rodzinę jednak. Są debilami – jak podejrzewam – od momentu, kiedy w wieku kilku lat zostałam porwana z parku w pobliżu domu. Rodzice zajęli się rozmową, mnie złapał i uciekł ze mną opisywany już przeze mnie gangster. Wmawiał mi, że od tej pory on będzie moim ojcem i że mam zająć się prostytucją, gdzieś mnie chciał sprzedać. Zostałam wtedy wiele razy wykorzystana seksualnie. Gdy zostawałam sama krzyczałam w niebogłosy, jak żeby mnie usłyszeli jego sąsiedzi i ktoś uratował. Nie miał wyjścia, odstawił mnie na policję, kłamiąc, że uratował i znalazł błąkającą się na ulicy. Od tego momentu on i jego znajomi robili z mojego ojca gwałciciela i pedofila. Fakt, że ten człowiek odstawił mnie na komisariat, sprawił, że miał do mnie dostęp w moim domu i nic, co powiedziałam, nie miało znaczenia, zaskarbił sobie ich wdzięczność i nie potrafili popatrzeć na niego krytycznie.

PS: Zrzuty ekranu i moja dodatkowe uwagi wędrują na policję. Jeśli też macie jakieś uwagi na ten temat piszcie swobodnie do swojego dzielnicowego.