Sperma szatana

Poplamione spodnie na zdjęciu, to dowód na kolejny atak szalonego księdza, działającego w ramach Opus Dei. Skropione niezmywalnym atramentem spodnie, szczególnie dżinsy, to drobiazg, chociaż mają zastraszyć i zawstydzić, gdy ksiądz syczy „kochanica diabła” i nazywa plamki „spermą szatana,” oraz nakazuje się nawrócić. Oczywiście ksiądz nie dopuszcza się wybryków chuligańskich sam – dokonują ich zdemoralizowane przez niego jednostki, którym obiecuje bezkarność, oraz szczodrze nagradza. Oprócz pieniędzy sprawcy zniszczeń i ataków są mamieni opisem księżych urojeń – ksiądz folguje sobie całkowicie opowiadając bzdury o nielubianych ludziach i dzieciach, w moim przypadku dostało mi się za wolnomyślicielstwo i heavy metal. Urojenia księża obracają się dookoła sfery seksualnej, moja mama miała być prostytutką, a mój ojciec alfonsem, zaś najgorszy człowiek, jakiego w życiu spotkałam – moim wybawcą przed burdelem i mężem. Z tego co wiem szaleniec został dokładnie zdiagnozowany, wiadomo, co mu jest, ale zgodnie z prawem nie można go zmusić do leczenia. Więc biega luzem po świecie, szczując debili (opłacanych za pieniądze Kościoła, jak mówi) na swoje ofiary i dokonując samosądów. Dotychczasowy dorobek księdza obejmuje nie tylko niszczenie mienia, ale także organizowanie karnych gwałtów, pomówień, pranie mózgów, zastraszanie, zmuszanie do samobójstwa, nakłanianie do morderstwa i zwalnianie dzięki różnym intrygom z pracy. A wszystko ma służyć mitycznemu „nawróceniu” i uświadamianiu, jak niewiele człowiek może. Jego ulubione zajęcie to swoisty gatekeeping (czyli decydowanie, kto może np. studiować, a kto pisać i odpowiednie urabianie opinii otoczenia w szkole lub pracy). Dwoje moich przyjaciół nie żyje. Sama przeżyłam jeden z zamachów na moje życie tylko dzięki temu, że poszczuty psychol z nożem został powstrzymany przez przypadkowego przechodnia, inaczej już bym nie żyła.

Opryskanie atramentem spodni (nowo kupionych i noszonych pierwszy tydzień), to pikuś przy wszystkich innych czynach tego szaleńca i jego pomagierów, chociaż doskonały ogólny symbol jego działań. Oczywiście, że zamierzam je nosić, jako ateistka i rodzimowierczyni nie dam się zastraszyć wizjami spółkowania z diabłem i strącenia mnie w otchłanie piekielne. Nie jestem własnością tego pana i nie będzie mi układał życia. Nie dam się zniechęcić do bywania tam, gdzie chcę bywać i robić rzeczy, które chcę robić.