Archiwum kategorii: Różne

Gangi kobiet

Psycholodzy, którzy zajmują się terapią osób, które padły ofiarą różnych przestępstw, nie mają złudzeń co do ludzkiej natury. Z reguły ludźmi kierują ich instynkty, więc ich motywacje nie są za piękne. Altruizm jest cechą rzadko spotykaną. Z reguły psychoterapeuta patrzy na różne sprawy, kierując się starą prawniczą zasadą cui bono – kto na tym korzysta. Nie potrzeba schizofreników, żeby wytworzyć sytuację, która sprawia, że ktoś może zostać zaszczuty z wynikiem śmiertelnym.

Jedną z takich klasycznych sytuacji jest walka o mężczyznę. Na poziomie prymitywnych odruchów zamożny facet to dobro, o które warto walczyć w każdy sposób, jak jeszcze dojdzie do tego pożądanie, to narcystyczny bachor, jaki siedzi w wielu kobietach, dochodzi do wniosku, że ma prawo do wszystkiego i może zrobić wszystko, aby tylko osiągnąć swój cel. Jeśli jeszcze przy okazji ktoś daje alibi, rozpowszechniając wierutne bzdury o prawowitej ukochanej danego mężczyzny, rozwija się akcja, która może nawet doprowadzić do zabójstwa.

Narcystyczne idiotki formują wtedy gangi kobiet, czyli coś, co jest najgorszą formacją zaraz po gangach schizofreników. Idiotki zmawiają się przeciwko niewinnej ofierze, która stoi narcyzowi na drodze do kiesy i łoża pożądanego mężczyzny.

Musiałam stawić czoła gangowi kobiet w czasie studiów, bo schizofreniczka Anna postanowiła rozpowszechniać w Instytucie Anglistyki swoje urojenia na mój temat, a także szlochać, jak bardzo ją skrzywdziłam zabierając Piotra. Prawda jest tak, że Piotr jej nienawidził, a my spotykaliśmy się od bardzo dawna, zanim nawet Anna go zobaczyła. Niestety schizofreniczne mózgi bardzo łatwo wytwarzają urojenia, wedle których schizofrenik jest prawdziwym „mężem” lub prawdziwą „żoną” osób, które się interesują kimś, kto ma nieszczęście być obiektem schizofrenicznej obsesji. Metale znają te mechanizmy, bo gwiazdy muzyki bardzo często są atakowane przez schizofreników, jeszcze częściej atakowani są ich ukochani lub ukochane. Cała subkultura metalowa skupia się wokół chronienia muzyków i jest to zadanie każdego fana. Przy czym metale mają swój dress code, który jest tak skomplikowany, że jest nie do rozgryzienia przez profana. Przy czym gwiazdom wolno więcej niż fanom.

Oprócz gangu kobiet z Anglistyki, który w zasadzie dołączył do gangu schizofreników z mojej podstawówki, napotkałam gangi utworzone przez idiotki, które zostały zainspirowane przez schizofreniczkę Barbarę, która, udając albo matką Michała, albo matkę Adama, „zaręczała” ich z idiotkami, o których ci faceci nawet nie wiedzieli. Jedna z takich idiotek przekonała ojca Michała, że jest jego prawdziwą miłością. Ojciec Michała, nie pytając syna o jego zdanie, zaczął mnie tępić i chciał wsadzić do psychiatryka. Gdy jego syn wytłumaczył mu sytuację, wsadził zamiast mnie tę idiotkę do psychiatryka. Ale takie idiotki nie zasługują na psychiatryk, bo tylko wykonują polecenia schizofrenika i wystarczy im to wyjaśnić. Szkody na psychice wynikają w takiej sytuacji z wmawiania choroby psychicznej, a jak po prostu zrobiła w chuja schizofreniczka Barbara. Szkoda na nie miejsca w szpitalu. Mój wykładowca psychoterapeuta wytłumaczył lekarzom to wszystko, bo poszliśmy do niego z Michałem, i uwolnił idiotkę z psychiatryka, bo została tak zaszczuta przez narcystycznego ojca Michała, że się zaczęła rozpadać psychicznie. Do tej pory jest wdzięczna za ratunek. Bo dzięki naszej interwencji nastąpiło cudowne wyzdrowienie i skończyło się tylko na kilku spotkaniach z psychologiem. Więc Michał nie musiał się na niej mścić.

Oprócz niej i schizofreniczek z mojej podstawówki zaatakowały mnie dwie inne baby, które Barbara – padając się za „Annę” D. – „zaręczyła” z Adamem. Jest to bardzo zabawne, bo kobieta ma w subkulturze metalowej obowiązek sama oświadczyć się facetowi z uczuciami, jeśli się zakocha. Metale są świadomi istnienia świata przestępczego, jak i pojawiania się często idiotek i wariatek z Opus Dei. Stąd wynikają nakazy kulturowe nakazujące szczerość i walenia prawdy prosto z mostu. Podchody, jakie czyni Barbara, są są tak niezgodne z metalowymi manierami, że budzą wybuchy śmiechu. Zabawne są też idiotki, które uważają, że są „zaręczone” z Adamem, a to, że on się z nimi nie kontaktuje wynika z przyczyn, nazwijmy to, „technicznych”. Nieprawdą jest, że to ja muszę je przedstawić Adamowi, nic takiego savoir vivre metalowy nie przewiduje, jest wręcz przeciwnie, same się powinny przedstawić i o swojej miłości opowiedzieć. Bo tak robi zakochana strona. Więc jeśli Adam milczy, to znaczy, że wcale się w nich nie zakochał.

Sam narcyz, który walczy o kobietę lub faceta, potrafi pod wpływem emocji znienawidzić konkurencję tak bardzo, że dojdzie nawet do zabójstwa. W momencie, gdy doszły do tego intrygi oraz urojenia schizofrenicznej rodziny z mojej podstawówki, mamy gotowy scenariusz, który o mało co nie doprowadził do mojej śmierci. Na całe szczęście z zabicia psychiki się wraca, ale niektórych szkód już się nie da naprawić. I nikt mi zwróci lat cierpień i walki z syndromem sztokholmskim.

A co moi znajomi metale uważają na ten temat? Wiem, że nie lubią źle wychowanych idiotek i zamierzają zrobić im takie rzeczy, jakie z reguły nakazuje im savoir vivre naszej subkultury. A ja zamierzam usiąść i oglądać, co dzieje się dalej.

Mam też opowiadanie do napisania, więc zajmę się własnymi sprawami.

Who did it?

Jednym z typowych zadań z podręczników służących do nauki angielskiego jest coś, co można nazwać zagadką typu Who did it? Najczęściej służą do ćwiczenia form czasowników modalnych, służących spekulacji. Ćwiczenie składa się z opisu jakiegoś przestępstwa oraz charakterystyki osób, które mogły na przykład coś ukraść. I trzeba wytypować sprawcę. Dokładnie tak samo wyglądają materiały dla profilera. Charakterystyki przygotowuje policjant, który przesłuchiwał ludzi. Profiler może przesłuchiwać, ale nie musi.

Jak już wcześniej wspomniałam, ojciec Michała namówił mnie do studiowania psychologii. Gdy dowiedział się o tym Piotr, który starał się nie tracić ze mną kontaktu, zostałam przez niego namówiona, aby zrobić program BBA na Wydziale Nauk Społecznych. Nie chciał, żebym broniła licencjatu, ale od zawsze miał nadzieję, że razem założymy wydawnictwo i dlatego były mi potrzebne te kursy. Zapisałam się więc na zajęcia. Miłą stroną studiowania na paru wydziałach jest to, że nie trzeba dublować zajęć. Więc kilka kursów miałam przepisanych z innych wydziałów. Nauki Społeczne na przykład złapały radośnie moje kursy z instytucji Wielkiej Brytanii oraz USA, więc nie brakowało mi godzin do absolutorium. Te studia były trzyletnie.

Gdy zaczęli mnie nękać schizofrenicy (przypominam w Annę Kościół władował masę kasy, sądząc, że jest jakąś ofiarą zaszczucia, ale nadal jest nikim – no cóż powinna była się leczyć, a nie snuć schizofreniczne intrygi, może wtedy udałoby się jej zdać tę maturę), pobiegłam do Instytutu Kryminologii (który jest częścią Wydziału Nauk Społecznych – w Polsce nie ma żadnej „Akademii Policyjnej”, ktoś oglądał za dużo amerykańskich filmów, jeśli tak mówi) i zapytałam, co mam z tym zrobić. Wcześniej naiwnie poinformowałam Policję, że nęka mnie schizofrenik, który ma urojenia, że jest moim mężem. Pochwaliłam się, że studiuję psychologię, więc moja diagnoza jest najprawdopodobniej prawidłowa.

Gdy powiedziałam o tym kryminologowi, zrobił facepalm. Niestety w Polsce schizofrenik jest świętą krową, bez względu na to, ile osób zabije i ile bezpodstawnie oskarży o największe zbrodnie. Mamy całkowicie nieprzystające do rzeczywistości prawo. Jedyny sposób, żeby w Polsce uratować się przed schizofrenikiem, to ukryć jego diagnozę. Ale Roman już i tak był zdiagnozowany w dzieciństwie. Cała jego rodzina przeszła przez łapy biegłych, ale nic nie dało się z nimi zrobić. Między innymi dlatego, że Kościół podtrzymywał uparcie ich urojenia. Naprawdę chętnie bym poszła do Sądu Opiekuńczego i zamknęła imbecyla, który podaje się za mojego męża, w psychiatryku, ale nie jestem żoną Romana, ani matką dzieciom. Nigdy też nie byłam w ciąży.

Niestety tylko rodzina chorego może wystąpić do Sądu Opiekuńczego. A zdrowi członkowie rodziny, którym przeszkadza choroba bliskiego, albo są zabijani przez schizofrenika – tak jak Anna zabiła dwójkę swoich dzieci – albo sami uciekają za granicę i zacierają ślady.

Kryminolog, z którym wtedy rozmawiałam, okazałam się być człowiekiem, który lata temu był świadkiem pobicia mnie przez schizofreników z mojej podstawówki przed koncertem Megadeth. Zostałam pobita wtedy z zemsty za to, że poszłam na koncert z Bartkiem. On został okłamany po raz kolejny, że jestem mężatką, a ja dowiedziałam się od Anny, że jest żoną Bartosza i jest w ciąży, więc mam się od Bartosza odpierdolić. Podobne akcje powtarzał ten gang schizofreników bardzo często. Podobnie nie wolno mi było studiować. Cały gang rozbił obóz na Anglistyce, bił mnie okradał oraz rozpowszechniał kłamstwa o mnie.

Niestety schizofrenik, gdy tylko zobaczy coś, co mu się spodoba, zaczyna mieć urojenia, że ta rzecz do niego należy. Nieważne, facet, buty, torba czy mieszkanie. Mam dosyć tego typu ataków. Anna i Renat najęły się do sprzątam u mojej mamy, ale zamiast zająć się pracą, sprzedawały jej wszystkie swoje urojenia, okradały mnie i zaczęły cierpieć na złudzenia, że są córkami Heleny i Mariana Wieczorka. Zaręczam, że nie są. A moje mieszkanie należy do mnie.

To zajście przed koncertem wyglądało zupełnie inaczej z mojej perspektywy, zupełnie było czymś innym w relacji Bartosza. A Inferno oraz Adam z Pawłem są pewnie w posiadaniu kolejnych dwóch zupełnie innych wersji tego, co działo się na tym koncercie. Ale mimo wszystko istnieje obiektywna prawda i zadaniem detektywa jest dotarcie do prawdy. Dlatego bardzo proszę zawsze wysłuchujcie wszystkich relacji, nawet jeśli miałoby ich być dziesięć. Z cała pewnością nie poszłam wtedy z Romanem na koncert do Filharmonii. Nieprawdą jest, że nienawidzę metalu. Osoby, które tak mówią, nigdy mnie nie poznały, albo są tępymi schizofreniczkami z mojej podstawówki.

Napisałam o zadaniu detektywa nie bez kozery. Mój znajomy kryminolog zachęcił mnie do zapisania się też na zajęcia z kryminologii, wolał to zamiast odpowiadać na wszystkie moje pytania. Aby się zapisać na te zajęcia musiałam uzyskać zgodę na indywidualny tok studiów. Po uzyskaniu tej zgody dowaliłam sobie przedmiotów aż po kokardkę i z dziką radością przedzierałam się przez kolejne podręczniki. W pewnym momencie dowiedziałam się, że kursy profilera i detektywa są darmowe dla studentów i mogę się na nie zapisać. Z przedmiotami z BBA oraz tymi policyjnymi kursami mam uprawnienia, żeby założyć prywatne biuro detektywistyczne.

Wydawało mi się, że kursy policyjne robiłam hobbistycznie, ale już kilka osób uratowałam dzięki wiedzy, którą zdobyłam na tym kursie. I tutaj także istnieje kilka wersji tego, kim jestem. Jedni twierdzą, że jestem durną anglistką, która tylko ledwo ledwo skończyła Anglistykę. Inni mówią, że jestem politologiem, a jeszcze inni, że psychologiem. Ludzie mnie widzieli w różnych rolach, ale oferty pracy miałam także w innych dziedzinach, których nie studiowałam.

A ja jestem tak naprawdę tylko sobą – czyli kimś, kogo tata wychował z przekonaniu, że zdobywanie wiedzy jest zabawne i ciekawe.

Skandal

Jednym z największych skandali, jakie się wydarzyły w związku z zaszczuciem mnie oraz mojej mamy przez kler, jest sposób w jaki Anna i Renata zaczęły studia na Anglistyce. Od dziecka były hołubione przez Nycza oraz zakonnicę i od tamtego czasu miały podobno prywatne lekcje języka, za które płacił kler. Plan był taki, że Kościół mi pokaże, że pochodzenie i talenty nic mi nie dadzą, jeśli nie mam poparcia Kościoła. Miałam nie zrobić studiów i się stoczyć, zostać jak moja pomawiana o prostytucję mama zawodową kurwą. Taką rolę mi wyznaczyło Opus Dei za „obrażenie” zakonnicy. Cały czas od dzieciństwa do teraz zaszczuciem i rozpowszechnianymi za moimi plecami kłamstwami zdołali prawie wszystko mi w moim życiu zniszczyć i zwrócić wiele osób przeciwko mnie, chociaż nikogo nie skrzywdziłam i z charakteru jestem Glindą, a nie kurwą jak moje koleżanki z podstawówki. Są kurwami, bo nie biorą leków. Jest szansa, że na lekach zrobiłyby maturę i skończyły studia, ale im też to kler uniemożliwił, chociaż zabiegałam o to, żeby się leczyły od lat siedemdziesiątych, bo już wtedy były zdiagnozowane.

Prywatne lekcje i obciąganie klerowi fiutów na wiele się jednak nie zdało. Obie panie nie mają matury, ale i tak wolą biskupa zostały w pewnym momencie przyjęte na studia. Biskup poszedł do Rektora UW i nakłamał – mniejsza o to na ile świadomie – że obie idiotki trzeba przyjąć na studia, bo spotkało je w życiu tyle „zła”, że trzeba im to wynagrodzić. Prawda jest taka, że to „zło” – jakie miało spotkać je z rąk mojej rodziny – jest w większości urojone. Obie zostały już w dzieciństwie zdiagnozowane jako schizofreniczki i wszystkie ich skargi biorą się z tego, że się nie leczą.

Schemat, w jaki wpadają nieleczące się schizofreniczki i schizofrenicy, jest prosty. Ich mózgi kierują się głównie zawiścią wobec swojego obiektu obsesji. Kieruje nimi też wstyd i przypisują swoje akcje ofierze, którą zaszczuwają. Etap pierwszy w obsesji schizofreników to poznanie ofiary i wyciągnięcie z niej wszystkiego, całej informacji, jaka jest potrzebna, żeby nakarmić urojenia. Schizofrenik zaczyna cierpieć, bo przeżywa bardzo głęboki smutek i ból z tego powodu, że nie jest tak na przykład tak lubiany lub utalentowany jak jego ofiara. Zaczyna sobie przypisywać wszystko, co wie o swojej ofierze, a ją obdarowuje swoją biografią. Największym problemem schizofrenika jest to, że jego ofiara żyje i samo jej istnienie zaprzecza jego urojeniom. Takie nieleczący się schizofrenik postanawia „leczyć” swoją ofiarę i po kolei zaszczuwa ją w różnych miejscach. Pojawienie się w pracy to ostatni etap. Jeśli dostaje pomoc od pracodawcy ofiary, to samobójcza śmierć ofiary jest prawie pewna. Przetrwać takie ataki może tylko psychoterapeuta. Mam za sobą próby samobójcze z powodu zaszczucia przez tę rodzinę schizofreników oraz kler. Nic, co o mnie kiedykolwiek powiedzieli, nie jest prawdą.

A co dzieje się ze schizofrenikiem, kiedy już zaszczuje swoją ofiarę z wynikiem śmiertelnym, lub ją udusi, czy też wsadzi nóż w serce? Po krótkim okresie tryumfu i satysfakcji porównywalnej z orgazmem, cały ten cykl zaczyna się na nowo i schizofrenik znajduje nową ofiarę, którą tropi. Schizofrenik, który zabił Kruka zaczął prześladować Kristiana, ale szczęśliwie w czasie szarpaniny nadział się na nóż, który sam wziął z kuchni, żeby zabić ofiarę swojej obsesji. Kristian naprawdę nie był mu winien żadnych pieniędzy, ani nie był i nie jest kimś z nizin społecznych. Nie pędził też nią jednego dnia w więzieniu. Wszystkie złe opowieści o nim wzięły się z urojeń schizofreniczek z mojej podstawówki, bo ich podstawową potrzebą schizofrenika jest udowodnienie, że to jestem kimś z półświatka i chcę zostać zakonnicą, a im oddać wszystkie swoje pieniądze. Alternatywnie wolno mi wyjść tylko za Romana, równie groźnego schizofrenika.

Walkę z klerem, która zaczęła w czasie mojego dzieciństwa, wygrywam w cuglach. Obie tępe pizdy z mojej podstawówki zostały usunięte z listy studentów, bo nie potrafiły donieść świadectw maturalnych, a znajomość angielskiego na bardzo podstawowym poziomie wystarczy tylko do pracy w Zarze, a nie do studiowania na Anglistyce. Żadna z tych pań nie jest ani utalentowaną pływaczką, czy też wokalistką. Ja dla odmiany nie tylko skończyłam Anglistykę i mam absolutorium z dwóch inny wydziałów (plus pewne hobbistyczne kursy), ale pracuję w miejscu, które dla wielu anglistów jest życia i niezwykłym osiągnięciem. Jestem też bardzo dobrze znana w środowisku stałych bywalców Progresji.

Oczywiście nie lubię swojej pracy, bo powinnam robić coś innego, ale zostałam poddana praniu mózgu w czasie mózgu przez Opus Dei oraz niezorientowanych w sprawie kolegów i koleżanki, którzy nie wiedzieli, co się kryje za „studiami” obu schizofreniczek. Straciłam pamięć i stałam się posłuszną pacynką, która nie ma świadomości kim jest. Niestety tak wygląda syndrom sztokholmski. Moje życie osobiste jest też w ruinie, bo kler i schizofrenicy postanowi mi wyznaczyć rolę posłusznej kurwy Nycza. Absolutnie nie ma na to zgody. Nie ma szansy, aby ten chuj, kiedykolwiek miał pozwolenie ze mną rozmawiać. Powinien był nad swoją obsesją seksualną, którą rozwinął na mój temat. Naprawdę nie chcę zamieszkać razem z nim w Watykanie. Nie będę za niego pisać, a takie zadania wysuwa już od czasów mojego dzieciństwa. Zemszczę się tak, że mnie ten kutas popamięta.

Mam kilka talentów, które Opus Dei całkowicie zmarnowało, wyznaczając mi rolę potulnej nauczycielki. Moi przyjaciele obiecali mi, że pomogą mi uratować z mojego życia, co się tylko da, kiedy odzyskam już pamięć. Ale oczywiście wśród tych przyjaciół, którzy przyprowadzili prawdziwego psychoterapeutę, nie ma nikogo z mojej podstawówki. Nie jest też moim przyjacielem Andrzej. Z dużym prawdopodobieństwem opowiada o mnie tylko bzdury, które usłyszał od schizofrenicznego gangu z mojej podstawówki. Jak każdy narcyz uznał, że nie musi niczego weryfikować, tylko z poczuciem wyższości zaczął poddawać moje życie demolce, zachwycony swoją władzą nade mną i że może za mnie decydować.

Przewiduję liczne pozwy, które nauczą kilka osób, co im było wolno.

Rzymianie do domu!!!

Pomysł mordowanie Żydów nie jest nowy. Powraca w urojeniach wielu schizofreników. Holokaust jest też czymś, o czym marzy Ryszard. Przerażające się, że ten schizofrenik i przestępca z półświatka, który cały czas ma nadzieję dorobić się, szantażując mnie czymś, co nie jest prawdą, dla niektórych jest pewniakiem na urząd premiera. Urobił wielu moich znajomych, ale nie jest osobą, za którą się podaje. To imbecyl po szkole specjalnej, który nie potrafi dodać w pamięci dwóch prostych liczb. Wybór Ryszarda na premiera ma nastąpić – według schizofrenicznych planów, które poznałam – w czasie kadencji znanego w fandomie polityka, który chyba nie orientuje się w prawdziwych zamiarach nowego tandemu schizofrenik/psychopata, którzy stanowi w dużym stopniu powtórzenie relacji Hitler/Göring.

Usłyszałam od Ryszarda, że podobno mam być Żydówką (przykro mi nie jestem, dziadek był Arabem, więc to bardzo zabawna pomyłka, jeśli się weźmie pod uwagę relacje na Bliskim Wschodzie). Mój urojony przez Ryszarda i jego córkę syjonizm ma być argumentem, dlaczego powinnam się podporządkować i pójść na współpracę. Rozumiem, że w ich wyobrażeniu mam się na to zgodzić, żeby mnie nie zabili, gdy zaczną robić czystki. Możliwe też, że ma to być to tak bardzo wstydliwe, że ich zdaniem powinnam chcieć to ukryć.

A więc tak – mój dziadek pochodził z Bałkanów i uciekł do Polski po tym, gdy wymordowano jego bliskich. Jego arabska rodzina osiedliła się na tym terenie w czasach Imperium Osmańskiego. Nie tylko Żydzi uciekali przed prześladowaniami w takim okresie. Mój dziadek wybrał sobie nowe, polskie nazwisko, ale nie przestał być Arabem i moi znajomi wiedzą, że wiele z moich zachowań jest elementem arabskiej kultury wpojonej mi przez dziadka. On też nauczył mnie jeździć konno, kochać konie i rozmawiać ze zwierzętami. Konie mnie kochają. Wiem, że zawsze trzeba poprosić, aby zaakceptowały jeźdźca. Koniom się to podoba – sama też wolę lubić osoby, które mnie dotykają.

Nie mam obywatelstwa tego bałkańskiego kraju, z którego uciekł mój dziadek, bo ten kraj bardzo szybko przestał istnieć i stał się terenem dawnej Jugosławii, ale zamiast tego opiekują się mną ambasady Francji, Norwegii, a także USA. Ta ostatni z powodu mojego związku z Bertem, a także ofert pracy, które z tego kraju dostałam. Skorzystam z tych propozycji tak szybko, jak się da.

Już się przekonałam, że z powodu mojego wyglądu bardzo mnie lubią Latynosi, a także Indianie. Jako ktoś nie do końca biały jestem wszędzie bardzo serdecznie przyjmowana. Nie dam się szantażować moim pochodzeniem i wolę sama szczerze o nim opowiedzieć.

Ryszard i jego nowy „Göring” marzą o stworzeniu nowego NSDAP i sojuszu z Putinem, który im się wydaje wielkim oraz wspaniałym „katechonem” – jest to coś tak strasznego, że dam się zabić, a żaden schizofrenik z rodziny Ryszarda, ani on sam, nie trafi do polityki, jeśli mogę temu zapobiec. Akurat Putin oraz Ryszard to to zło, przed którym trzeba chronić świat. Politycy, którzy ich wspierają powinni strzelić się w łeb i odejść czym prędzej z polityki, jeśli ich największym i jedynem mandatem jest poparcie Kościoła oraz tłuszczy żądnej dowalenia kobietom i mordowania Żydów.

Oczywiście Ryszard i Darth N. ukrywają swoją prawdziwą platformę polityczną przed innymi, ale nie przede mną. Są brutalnie szczerzy, bo uważają, że nie mogę nic zrobić, tylko muszę ich słuchać. Ale mam wyjście – mogę zawsze pierdolnąć to wszystko i przestać się kontaktować z kimkolwiek z Avangardy. Wolę nie oglądać ludzi, którzy się z tym naszym zalążkiem NSDAP kontaktują.

Jeden z argumentów Ryszarda oraz Dartha pochodzi z manii religijnej – czyli ich zdaniem Żydzi odpowiadają za wszystkie nieszczęścia świata, bo zabili „Pana Chrystusa”. Ludziom, którzy bezmyślnie powtarzają coś takiego, chcę przypomnieć, że Chrystusa zabili Rzymianie, bo zaczął podawać się za króla Judei, czyli sięgnął po władzę państwową. Powinien się był trzymać od polityki z daleka. To oczywiste, że Gubernator Judei, Rzymianin, musiał ukręcić sprawie łeb. Można to określić jako rutynowe działanie. Żydzi – tak samo jak ludzie innych narodowości – byli tylko informatorami.

Katolicyzm to religia, której kwatera główna mieści się w Rzymie. Więc jedyne, co mogę powiedzieć, to ROMANS – GO HOME!!! Naprawdę nie chcemy tutaj waszej okupacji ani zabijania Żydów.

Plan podboju wszechświata

Jak wiele osób wie, mój tata został fałszywie w latach siedemdziesiątych o gwałt na mojej koleżance z podstawówki. Ta fałszywa larwa jest schizofreniczką tak samo jak jej ojciec, który w rzeczywistości jest gwałcicielem swojej własnej córki. Mojego tatę uratowało to, że był w czasie domniemywanego gwałtu na konwencie i wielu jego przyjaciół, tak samo jak rachunki z miejsca w którym był, o tym zaświadczyło. Jak też byłam informowana przez tę wariatkę o tym, jak wygląda jej intryga i co ona uważa, że powinnam zrobić.

Odsunięcie wszystkich podejrzeń od mojego taty nie przeszkadza tej schizofrenicznej rodzinie w rozprowadzaniu kłamliwych plotek o mnie i o moich bliskich. Mój ociec mnie nie zgwałcił, nikt z rodziny Ryszarda mnie nie „ratował”. Nie pochodzę z nikim społecznych. To wszystko można za to powiedzieć o Ryszardzie jego córce, szwagrze oraz jego siostrzeńcu i siostrzenicy. Jak zwykle schizofrenicy próbują uchodzić za osoby, które prześladują.

Osoba Ryszarda i jego zapluwanie się sprawiło, że zaczął mi przypominać Hitlera. Jestem święcie przekonana, że Hitler był schizofrenikiem, stąd była jego charyzma oraz przekonanie, że rozwiązaniem problemów ludzkości jest eksterminacja jakiejś grupy społecznej. Dla psychologa jest jasne, że coś jest bardzo nie halo z człowiekiem, który nie sprowokowany, który nic na tym nie zyskuje, planuje eksterminację całego narodu. Ryszard – tak samo jak Hitler – wymordowałby najchętniej wszystkich Żydów. Ma pecha, bo akurat po stronie mojej mamy czy taty nie było żadnego Żyda, trafił się za to jeden Arab. I jestem w jego imieniu obrażona. Mój tata nie był Żydem, jak to mu przypisują schizofrenicy, był niebieskookim blondynem.

Darth N. jest zafascynowany Ryszardem od lat. Wiem, że planuje jego samego oraz jego rodzinę wprowadzić do polityki. W tym też jestem mu potrzebna, bo rodzina Ryszarda ani nie jest gramotna, ani nie jest piśmienna. To są głupy, których chwilami przerasta praca w Zarze. Przy okazji – jestem przerażona stanem polskiej polityki, jeśli nasz fandomowy hierarcha jest w stanie tak bardzo na nią wpływać.

W kinach jest do obejrzenia Norymberga, film oparty na losach jednego z psychiatrów, którzy diagnozowali Hermanna Göringa, człowieka który doprowadził do urzeczywistnienia chorych planów Hitlera. Sam amerykański psychiatra przypłacił kontakty z Göringiem-psychopatą problemami psychicznymi i depresją. Nie tylko Hermann z nim pogrywał, ale niszczące dla psychiki są także same kontakty z takim potworem i uświadomienie sobie jak częste są takie typy osobowości. Psychoterapeuci wiedzą, że ludzie z reguły kierują się mrocznymi instynktami i potrzebami. Z samej naszej natury odczuwamy empatię tylko wobec członków swojej rodziny oraz ukochanych, altruizm sięgający poza rodzinę jest wytwarzany w procesie wychowania i socjalizacji (dla imbecyli – to nie ma nic wspólnego z lewicą). Bardzo jest łatwo, źle młodego człowieka wychowując, stworzyć potwora, który pociągnięty przez chore idee wymorduje połowę świata.

Czytałam w latach dziewięćdziesiątych o procesie norymberskim i uczyłam się o tym, skąd się biorą takie postaci jak Göring oraz Darth N. W rzeczywistości jest dokładnie tak, jak jak mówił psychiatra Göringa – tacy ludzie są wszędzie i zawsze nam zagrażają. Widać to po postaci naszego Dartha N. oraz Ryszarda, gwałciciela, schizofrenika oraz mordercy.

Renata całkowicie świadomie, kto ją naprawdę zgwałcił i po tym, gdy zarzuty wobec mojego ojca i rodziny zostały odrzucone, nadal domaga się jakiegoś zadośćuczynienia. Nic się tej schizofrenicznej krowie nie należy, ale jak wszyscy schizofrenicy chcą się łatwo dorobić, nic nie robiąc, nic nie dając od siebie społeczeństwu.

Mam nadzieję, że szlochy Renaty oraz członków jej rodziny zaczną w końcu być puszczane koło uszu, a osoby takie jak Andrzej przestaną się kontaktować z siłami zła. Jak rozumiem, nie ma pojęcia z kim rozmawia i z kim utrzymuje kontakty. Nie wie też, co mówią o mnie i o sobie za moimi i za jego plecami. Niestety schizofreników bardzo cieżko się diagnozuje i trzeba sięgnąć do dokumentów policyjnych oraz pamięci ludzi spoza rodziny Renaty.

Nikt z tych ludzi nigdy nie był ze mną w przyjaźni, za to udało im się oszukać wiele osób, bo są świetni w maskowaniu się i udawaniu przyjaźni.

Darth ma ten problem, że nie wiedział, kim ja jestem i kim był mój tata. Ale jego jeszcze inny poważniejszy problem stanowi jego decyzja, gdy już się dowiedział, jaka jest prawda, aby trwać przy swoim i dalej popełniać okrucieństwa w nadziei, że syndrom sztokholmski i pranie mózgu zmusi mnie do przyjęcia jego perspektywy i pomogę Ryszardowi rządzić Polską oraz światem. Sam chce rządzić całym światek katolicyzmu. Ja w ich chorych fantazjach miałabym doprowadzić do katolizacji Norwegii. Po moim trupie!!! Nie zamierzam luteranom i ateistom dawać takiego złego przykładu.

Wydaje się abolutnie niemożliwe, ale wbrew wszystkiemu, szczególnie wbrew protestom psychoterapeutów i Policji, ten nasz fandomowy tandem schizofrenik-psychopata uparli się urzeczywistnić swój plan, chociaż całkowicie niemożliwe jest, abym chciała kiedykolwiek współpracować z N. w Watykanie.

Ale muszę przyznać, że gdyby udało im się zrealizować ten plan podwójnego przejęcia władzy i sojuszu z Putinem (którego też uważam za schizofrenika), to faktycznie przerośliby Hitlera i Göringa.

A siostrzeniec Ryszarda może być ostatnim mężczyzną na planecie, ale i tak za niego nigdy nie wyjdę. Jest tak głupi i nie w moim typie, że ludzie, którzy mnie znają wyśmiewają, takie supozycje.

Moja rodzina z rozbawieniem zawsze obserwowała karuzelę z kolejnymi długowłosymi blond metalami, z którymi się spotykałam. I to jest prawda o moich związkach. A nie jakieś bzdury o małżeństwie z Romanem.

Ta schizofreniczną rodzina z zemsty za odmowę współpracy postanowiła mnie dręczyć i sabotować mi wszystko w życiu do momentu, aż nie będę mogła mieć dzieci, czy odnieść sukcesów w sporcie. Wiem doskonale, kto mnie zniszczył i kto mi co uniemożliwił. Mam jedno do powiedzenia – tak samo jak wcześniej powiem – zemszczę się kurwy!!!

Nic, co o mnie mówiliście, nie jest prawdą.

Darth N.

Psycholodzy zajmujący się Kościołem już dawno odkryli skąd się bierze kościelna patologizacja. Z reguły osoby, które są przeznaczane lub raczej wybierane na kolejnych zawodowych katolików zostają od dziecka wychowywani w bardzo specyficzny sposób. Nie tylko są przekonywani, że z powodu wybrania (chociaż słowo wybranie jest niedopowiedzeniem) takiej kariery stają się lepsi im wszystko wolno, aby tylko posłusznie wypełniali polecenia swojego mistrza, ale też uczeni są zastraszania ludzi.

Jak w przypadku Sithów z Gwiezdnych Wojen zawsze jest ich dwóch – mistrz i uczeń. Zupełnie jak w przypadku świata przestępczego uczeń jest rozpieszczany oraz przekonywany, że instytucje Państwa oraz zasady reszty społeczeństwa go nie obowiązują. Z tego oderwania od społeczeństwa bierze fakt, że Darth N. nie ma żadnego poczucia popełniania przestępstw. Nie ma żadnego poczucia obciachu. Chociaż jest bardzo groźnym przestępcą.

Gdzieś już wspomniałam o tym, jak się rozmnażają pedofile. W takim tandemie mistrz-uczeń młodsza osoba jest wychowywana na pedofila. Musiała swoje u pedofila odsłużyć, nasiąknąć jego „naukami” i ma całkowicie znormalizowane zachowania, które reszta społeczeństwa potępia. Mój tata nie był pedofilem i nikogo nie zgwałcił. Renata padła ofiarą swojej własnej schizofrenicznej rodziny (w której pedofilia, czy też sypianie z własnymi córkami to norma niestety). Wiem, bo z nią rozmawiałam. Mój tata był w tamtym momencie poza Warszawą, co go uchroniło przed fałszywymi oskarżeniami wariatów. Renatę oraz jej siostrę od dziecka próbowałam nakłonić na leczenie – bo tylko w taki sposób można im pomóc. Niestety Darth N. cały czas zafałszowywał obraz sytuacji i nazywał je moimi „krewnymi”. Jest na blogu zdjęcie moich rodziców jako młodych ludzi oraz starszych. W żaden sposób nie przypominają ludzi z opowieści Renaty.

Darth N. jest z jednej strony enablerem tych pań, a z drugiej ich handlerem. Cierpi na zabobony (co jest wspólną cechą zawodowych katolików, którzy mają powiedziane od dziecka, że mają się niczego nie uczyć, bo to niepotrzebne bzdury) i uważa, że schizofreniczki z mojej podstawówki mają jakiś hotline do Boga, który im „objawia” informacje na temat różnych ludzi. To jest jeden ze sposobów patrzenia na to, skąd pochodzi dezinformacja na temat kilku osób w fandomie. Osoby mniej zabobonne wierzą Annie, że zna wszystkich, szczególnie metali i jest wiarygodnym źródłem informacji o tym, co się dzieje w świecie metali oraz fantastyki. Miała takie spektakularne wpadki, że zamierzam się już z niej zawsze nabijać. Nie powiedziała o mnie, Adamie, czy Kristianie czegokolwiek, co by było prawdą. Kilka osób, które jej uwierzyło będzie bardzo tego żałować.

Bardzo proszę, przestańcie już u niej, czy innych członków rodziny Barbary, szukać potwierdzenia jakiś plotek, czy informacji o ludziach, których nie zna, a których konspekty jej siostra ukradła i przedstawiła jako swoje. Jest całkowicie niewiarygodna i jak wszystkie schizofreniczki zrzuca na innych ludzi, to czego się wstydzi, a sobie przypisuje to, czego zazdrości. Ale nawet ocean kłamstw i zaszczuwania nie sprawi, żeby którakolwiek z nich miała jakiś talent.

Przykre jest, że Anna – nic nie wiedząc o psychologi – jest przez Darth N. przedstawiana jako wybitna psychoterapeutka. Niestety jej „interwencje” zabiły już wiele osób. Johna zabiła, piorąc mu mózg i przekonując, że przez jego zainteresowanie mną, sprawił, że nigdy nie przypomnę sobie, że „mam męża”. Został doprowadzony do takiej fiksacji, że postanowił się poświęcić i tak jak mu wbijano terrorem do głowy, popełnić w sugerowany sposób samobójstwo. Zapicie się na śmierć jest sposobem, w jaki podobno schodzi się ze świata bez „popełnienia grzechu (bo jest to przypadek) – sama byłam tak instruowana na religii. W przypadku Johna dostarczono mu jednocześnie środki przeciwwymiotne, żeby była pewność skutecznej metody zabicia się. Zaleczonemu alkoholikowi nie robi się takich rzeczy.

Oczywiście, że nie mogłam sobie przypomnieć, żadnego „męża” bo moje „małżeństwo” pochodzi z urojeń tej chorej psychicznie rodziny. A Anna nie jest psychoterapeutką. Więc John został zabity tylko po to, abym dalej była sama i nieszczęśliwa.

Darth N. był jak najbardziej zamierzany w to morderstwo. Przerażające jest, że ten psychopata uważa, że celowe wywoływanie syndromu sztokholmskiego i robienie sobie niewolników za pomocą terroru to jakiś godne naśladowania i zachwalane „metody terapeutyczne”.

Padłam już wiele razy ofiarą tych samych schizofreników i wiem, że terror nie ma nic wspólnego z terapią. Każdy psycholog nienawidzi terroru, bo wie jak bardzo niszczy psychikę. Wystarczy pół godziny terroru, żeby kogoś zabić, popychając do samobójstwa. Niestety Darth N. za schizofrenikami uważa, że prania mózgu, wywoływanie związanej ze stresem amnezji (wszak dręczyli mnie moi gwałciciele) ora wmawianie nieprawdy to legitne metody i że zawsze w taki sposób dokonywano mojego „wyleczenia”. Nie, amnezja i syndrom sztokholmski z jego fałszywymi wspomnieniami to nie jest żaden „postęp w terapii”.

W życiu nie spotkałam kogoś bardziej przemoc owego niż Darth N. Bardzo wypraszam sobie nazywanie go nazywanie go inaczej niż psychopatą, który uparł się zniszczyć mi życie, aby awansować i zadowolić swoją schizofreniczną kochankę.

Naprawdę nie zamierzam z nim sypiać – chociaż mi to proponowano – aby przekonać go do swoich racji. Zamierzam za to już zawsze unikać miejsc, gdzie grasuje on oraz schizofreniczny gang z mojej podstawówki.

Sam Darth N. chciał wojny i ją wywołał. Teraz moim celem będzie całkowita i skokowa sekularyzacja Polski na wzór Irlandii, gdzie odkryto coś tak makabrycznego, że nie jestem w stanie tego odpowiednio nazwać. Tak samo jak w Kanadzie chodzi o tereny dawnego sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Nikt z Kościoła Rzymsko-Katolickiego nie jest pluszowym misiem, a wskazywanie analogii pomiędzy jego ludźmi, a światem przestępczym nie jest pomyłką. To są wszystko dwulicowi i bezwzględni psychopaci, którzy dodatkowo nauki pobierają u schizofreników. Szczególnie nienawidzą kobiet i dzieci. Kobiety w Kościele też nienawidzą kobiet i dzieci.

Żadna z osób z Kościoła nigdy nie była kimś, komu bym się zwierzała.

Gang z podstawówki

Osoby z Avangardy, które przedstawiają się jako „moi przyjaciele z dzieciństwa” to najgorszy element z mojej szkoły, który wziął udział w zbiorowym gwałcie na mnie oraz skopał mnie na lodowisku przed szkołą.

Bardzo ich bawi to, że – inspirowani przez Opus Dei oraz schizofreników z mojej podstawówki – zniszczyli mi życie w dzieciństwie. Kierując się urojeniami Renaty postanowili mnie „leczyć” z ambicji sportowych i nie tylko zaszczuli, ale też próbowali mnie pobić z wynikiem śmiertelnych, gdybym tylko nie potwierdziła, że jestem „kurwą”. Mają ten problem, że faktycznie byłam dzieckiem-sportowcem, tak jak mówiłam i rzeczywiście wystąpiłam razem z trenerem w telewizji. Nie wiedzą tego, że schizofrenicy kierowani zawiścią zaczynają przypisywać sobie sukcesy oraz trybuty osób, którym zazdroszczą. Anna czy Renata nie są córkami Mariana Wieczorka i Heleny Wieczorek, nie są w żaden sposób spokrewnione z kimkolwiek ze szlachty. Za to oczywiście – według słów gangu z mojej podstawówki – sypiały ze wszystkimi kolegami ze szkoły, za co były lubiane i dlatego ten element z marginesu społecznego postanowił im pomagać.

Gang z mojej podstawówki przekonywał wszystkich, że nie tylko jestem chora psychicznie, ale też nie studiuje na żadnej uczelni. Uniemożliwiali mi wejście do sal wykładowych. Bardzo niedobrze się stało, że rozsiedli się na terenie Anglistyki i urabiali wszystkich wokół, rozpowszechniając kłamstwa schizofrenicznej rodziny Nowaków. Podkarmili ich urojenia w taki sposób, że ta rodzina stała się najgroźniejszym gangiem schizofreników, których poznała warszawska Policja.

Największym problemem w sprawie zaszczucia mnie przez kolegów ze szkoły (z nikim z nich nie chodziłam do klasy i mnie nie znali) jest to, że psychiatrzy – w odróżnieniu od psychoterapeutów – nie znają listy typowych zachowań oraz urojeń schizofreników. Paradoksem jest, że całkowicie nie potrafią diagnozować takich sytuacji, w których grupa prowadzona przez urojenia schizofreników zaszczuwa koleżankę czy kolegę. Psychiatrzy dostają z reguły już przeciętych przez psychologów i skruszonych pacjentów, którzy chcą się leczyć i nie wiedzą, jak niebezpieczne było to, że nie moje koleżanki, córki Ryszarda, nie zostały przyjęte do szpitala psychiatrycznego, gdy o to grzecznie poprosiły. Mój wysiłek jako psychologa został wtedy zniweczony, a moje życie zniszczone. Wiele osób nie stroiłoby życia, gdyby te osoby zostały odpowiednio potraktowane. Dzieciaki powinny iść do poprawczaka, a dorośli do więzienia.

Policja zaniedbała te sprawy, a moi rodzice myśleli, że kłótnie pomiędzy dziećmi są nieważne i że problem jest po mojej stronie, bo „powinnam umieć dogadywać się z każdym”. No nie, z gangiem dzieci, skupionych dookoła schizofreników, nikt się nie dogada. To że zostałam przez nich zaszczuta do próby samobójczej jest prawdą. To, że straciłam pamięć i schizofrenicy wytworzyli mi fałszywą osobowość też nie „dowodem” na to, że zostałam wtedy „wyleczona”. Fakt, że jeden z rodziców członków tego dziecięcego gangu jest podobno „psychiatrą” jest skandalem jakiego nie widziała współczesna psychiatria. Doskonale powinien wiedzieć, że nie diagnozuje się na podstawie opowieści schizofreników – jest to w podstawowym podręczniku dla studentów, jest tam też wyraźne ostrzeżenie przeciwko takim praktykom. Lekarz diagnozuje tylko na podstawie wywiadu oraz wyników badań. W rzeczywistości takie osoby diagnozuje psycholog kliniczny, który potrafi ocenić wiarygodność osób zaplątanych w taką sytuację. Mam dosyć wrednych kurw i ich wielbicieli, którzy zniszczyli mi życie tylko dlatego, że kurwy szlochały (co normalnym zachowaniem schizofreników) oraz dawały dupy, żeby ludzi urobić (ditto), a także podawały się za osoby, którymi nie są (ditto).

Na blogu jest moje poświadczenie apostazji oraz zaświadczenie o stanie cywilnym. Na obu dokumentach dokładnie widać, jak nazywali się moi rodzice. Nikt z mojej rodziny na nazywa się Nowak. Renata nie publikuje jako Małgorzata Wieczorek, nie jest też Yennefer (w każdym razie Andrzej jej tak nie nazywa). Nie jest Yennefer Krystyna. Nie jest też spokrewniona z polskim książęcym rodem.

Gang z mojej podstawówki rządzi Avangardą. To nigdy nie byli moi przyjaciele. Bardzo proszę, aby nazwiska tych osób zostały podane Policji, bo ja ich nie znam. Szczególnie bardzo mi zależy na nazwisku zjeba, który twierdzi, że był „moim pierwszych chłopakiem”, zaraz przed Romanem. Jak rozumiem, jest osobą, która wtedy wzięła udział w gwałcie zbiorowym na mnie i radośnie, wykorzystując fakt, że byłam związana, wsadził mi penisa w usta. Ten gwałt nie jest dowodem na to, że „byłam prostytutką”, był bestialstwem, który trzeba w końcu ukarać.

Wbrew temu, co te osoby z mojej podstawówki twierdzą, nie są mi przyjazne oraz okłamują na mój temat Andrzeja, uparcie twierdząc, że mnie chronią.

Przypominam, że psychiatrzy mają obowiązek diagnozować na podstawie wywiadu oraz wyników badań, a nie pomówień schizofrenicznej rodziny Nowaków. Zdjęcie mojego taty jest na blogu, zaświadczenia z nazwiskami rodziców także. Zdemoralizowani i przekupieni przez Nycza psychiatrzy mogą sobie sprawdzić, kto jest kim.

Czas na przeprosiny się skończył. Nie po tym, co mnie spotkało. Musiałam, żeby się ratować, sięgnąć do psychoterapeutycznej techniki, którą określa się jako Monte Christo – czyli przekonuje się pacjenta, któremu zniszczono w życiu wszystko, że musi żyć, żeby się zemścić. Przeżyłam i będę się mścić.

Mam zamiar wcześniej czy później sięgnąć po każdą osobą, która współpracowała ze schizofrenikami z Opus Dei, szczególnie Nycza, moich gwałcicieli oraz osoby, które mnie skatowały na lodowisku. Psychiatrzy, którzy im pomagali powinni stracić prawo wykonywania zawodu.

Nie przejmuję żadnych przeprosin, za to bardzo proszę moich prawdziwych przyjaciół o podawanie nazwisk moich prześladowców Policji. Tylko to mnie zadowoli.

Gang z mojej podstawówki ma pecha, zamierzam wrócić do sportu, chociażby jako nauczycielka pływania i zawsze już będę pamiętać, kto zniszczył mi życie. Wrócę także do telewizji, bo mam to obiecane od dziecka.

A osoby, które mnie zniszczyły, mają się w końcu odpierdolić. Czas na uprzejme traktowanie przestępców oraz schizofreników już się skończył.

Mam nadzieję, że już was nigdy nie zobaczę. Chyba, że w sądzie, gdzie będziecie musieli wysłuchać wyroku, jak wysokie odszkodowanie musicie mi zapłacić. Mówiłam, że Ryszard nie jest moim ojcem, ani przyjacielem mojego ojca. Każdy, kto pomimo tego działał na moją szkodę, zderzy się ze mną i moim prawnikiem w sądzie.

Wypierdalać, kurwy z Opus Dei!!! To, że schizofrenik Ryszard postanowił się na zemścić i „dać” mnie Kościołowi za to, że „obraziłam” katechetkę, nie oznacza, że kiedykolwiek tego chciałam. Niech się też Nycz odpierdoli ze swoją chorą obsesją na moim punkcie. W życiu nie chcę tego pedofila i gwałciciela oglądać.

Służba Kościołowi

Już gdzieś napisałam o schemacie postępowania, który można określić jako zemstę księdza. Polega na tym, że urażony – a uraża ich każdy drobiazg, tym bardziej że ten zawód wybierają co głupsi – członek kleru postanawia dziecko (lub nawet dorosłego) odpowiednio przyciąć, zmusić do uległości i odpokutowania służbą dla Kościoła.

Ja podpadłam pewnej katechetce, a czym opisałam już w innym miejscu, więc nie będę się powtarzać, pisząc jak niewielkie było to wykroczenie. Byłam szczęśliwym dzieckiem, które miało głowę wypełnione planami na przyszłość, w której miały się znaleźć między innymi sukcesy sportowe i szczęście osobiste. Niestety zakonnica postanowiła mnie ukarać, a w jej sferze społeczeństwa gwałty na dzieciach – jako metody dyscyplinujące – uchodzą za całkowicie oraz uprawnione (czyli znormalizowane) postępowanie. Co gorsza są z reguły wstępem do dalszego prześladowania i zmuszenia, aby nieposłuszne dziecko w ramach poszło do zakonu. Moja katechetka – zawistna żmija – wprost mi mówiła, że Bóg najbardziej cieszy się z młodych zakonnic o nieprzeciętnej urodzie. Ja zaś zawsze to uważałam za jakiś barbarzyński zwyczaj, bo Bogu na nic nie potrzebna dziecięca uroda. Powiedziałam, że wolę mieć rodzinę i być szczęśliwa. Wredna kurwa (bo nie jestem w stanie inaczej jej nazwać) napuściła na mnie schizofrenicznego chłopaka z mojej podstawówki – osoba ta nadal mnie prześladuje i sabotuje razem z klerem wszystkie moje próby ułożenia sobie życia. Jedna z moich koleżanek także została „wybrana do służby dla Kościoła”, a ta zakonnica miała niby „rozpoznać powołanie”. Uciekła przed klerem zagranicę i żyje szczęśliwie w cywilizowanym kraju. Pamiętam jak zaśmiewając się, wredna „kurwa”, która uczyła mnie religii, oświadczyła, że „znalazła mi męża”. Zawsze moją dawną katechetkę będę nazywać kurwą, bo pozwalała sobie tak mówić o mnie i o mojej matce.

Wśród osób, które mnie zgwałciły w podstawówce (a także później), bijąc, wiążąc i wpychając penisa w usta, był także niejaki Nycz. Nienawidzę skurwysyna od zawsze. Jego próby podporządkowania mnie sobie zniszczyły mi całe życie. Niestety jest to znany schemat, że gwałciciel uważa swoją ofiarę za swoją własność i zawsze stara się kontrolować jej życie. Ale wbrew kontroli kleru oraz wykorzystywanych przez nich schizofreników, nie dam się złamać i nie będzie mi kler narzucał niebezpiecznego schizofrenika na męża. Wbrew ich złośliwym zapewnieniom, nigdy nie byliśmy razem i nigdy nie spłodziliśmy żadnych dzieci. Wszelkie opowieści o tym, jak niby to byłam z nim szczęśliwa, lub się z nim na mowo „pogodziłam” są dezinformacją, która ma kontrolować moje życie i uniemożliwić mi założenie rodziny. Niestety po zaszczuciu nie mogłam zeznawać, ale co się odwlecze to nie uciecze.

Wbrew ich zamierzeniom, nawet stara, bezdzietna, samotna i z przebrzmiałą urodę nie zamierzam iść do klasztoru, czy przepraszać pana Boga za cokolwiek. To mnie urzędnicy pana Boga powinni przepraszać. Ja nie mam za co przepraszać. Za to wszyscy przestępcy – szczególnie Nycz – idą do więzienia.

Kler z całą obłudą oraz sadyzmem, po gwałtach oraz innych traumach, które mi zadano, postanowił mnie przerobić na swoją małpę – czyli wykorzystać mechanizmy traumy oraz syndrom sztokholmski, żebym zapomniała kim jestem, a za to mówiła wszystko, co kilku osobom umożliwi karierę w Kościele. Byłam cynicznie namawiana do kłamania, aby tylko świat się nie dowiedział, w czym Nycz wziął udział i jak bardzo nakłamał na temat Barbary oraz moich rodziców. To kler odpowiada za to, że moje koleżanki pytał mnie o moją przypisywaną mi przez tych przestępców w sutannach „przeszłość w prostytucji”.

Psycholodzy, szczególnie psychoterapeuci, bardzo ostro i bez różowych okularów oceniają motywacje różnych osób i wiedzą, że to zawsze osoby chore psychicznie – jak na przykład wykorzystywane seksualnie schizofreniczne dzieci z mojej podstawówki – są ofiarami zdrowych psychicznie osób. Nie należy wierzyć klerowi, że są niewinnymi puchatymi misiami, których zwiedli chorzy psychicznie. Kościół zawsze budował swoją władzę na zastraszaniu ludzi oraz ich terroryzowaniu. Wbrew temu w co wierzą, obowiązują ich te same zasady społeczne oraz przepisy prawne co zwykłych obywateli, więc muszą odpowiedzieć za to, co zrobili mnie, a także innym ludziom. Z ich powodu zginęli moi przyjaciele oraz ukochani, którzy zostali zmanipulowani i zaszczuci z wynikiem śmiertelnym.

Nikt, kto chce ze mną utrzymywać kontakty, nie może rozmawiać z Nyczem, moją dawną katechetką, czy ludźmi z rodziny Ryszarda, Barbary oraz ich schizofrenicznymi dziećmi. Ci wszyscy ludzie kręcą straszliwie i nagminnie podają się za osoby, którymi nie są. Nie utrzymuję z nimi kontaktów. Wszystkim odradzam, bo są zawodowymi kłamcami, oszustami oraz kłamcami.

Bez względu na to, co mnie spotkało w życiu, bez względu na to, co mi może kler zrobić, nie ugnę się i zawsze będę mówić prawdę. Mój fałszywie oskarżany tata przeszedł w latach siedemdziesiątych piekło, ja sama też. Bardzo szkoda, że Policja zdołała wtedy tylko go uniewinnić, ale nie zabrała się za prawdziwych przestępców oraz moich gwałcicieli.

Prokuratura ma odpowiednie próbki DNA i czas po ich przebadaniu posadzić w końcu Nycza oraz inne odpowiedzialne za gwałty oraz zaniedbania osoby.

Nie przyjaźnię się z dziećmi moich gwałcicieli, ani z ratującym ich zawsze Opus Dei. Z gwałcicielami też nie. Każdy odpowiada za siebie, ich czynów nie da się w żaden sposób wytłumaczyć, czy usprawiedliwić. Przeszłam gwałty, tortury psychiczne i fizyczne i zakazuję – jeśli ktoś chce utrzymywać ze mną cywilizowane kontakty – rozmawiania z tymi zjebami oraz przestępcami. Bez względu na to, co sobie na mój temat uroili, czy słyszeli, nikt im nie dał prawa tak mnie traktować.

Nikt nie powinien mnie nawracać terrorem, poddawać egzorcyzmom, czy przemocą wcielać do PiS. Kurwa mać, chyba w tym państwie Bezprawia i Niesprawiedliwości ktoś jeszcze słyszał o prawach człowieka. Nie jestem rzeczą, aby obcy dla mnie człowiek „obiecywał mnie Kościołowi” albo „obiecywał PiS”. Nie t też nie miał prawa ingerować w to, co robię zawodowo, czy z kim się związać. Tym bardziej, że wszystkie szlochy schizofreniczek, że to jej mężczyźni, od razu łatwo można było zweryfikować. Szczególnie Andrzej miał możliwość szybkiej weryfikacji, kto jest kim, ale wybrał Nycza oraz PiS.

Nie chcę go oglądać.

Nycz miał obowiązek – po tym, gdy już mu udowodniono, na czym polegają urojenia jego ulubionych schizofreników – odkłamać rzeczywistość, ale postanowił pozostać zatwardziałym przestępcą, który wykorzystuje te chore psychicznie osoby.

Ale cokolwiek zrobi, to nie zostanie papieżem. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo moja apostazja przeczy mojemu „nawróceniu” z dzieciństwa – które polegało na tym, że po słusznym buncie i deklaracji, że jestem po pradziadku luteranką, zostałam okłamana i sterroryzowana przez własną rodzicielkę i zmuszona do podejścia do komunii w Kościele Rzymsko-Katolickim. Ale jak przystało na luterankę mam w papierach tylko chrzest. Zero bierzmowania, czy innych sakramentów. Tutaj już się nie dałam sterroryzować, czy zastraszyć, bo nigdy nie planowałam ślubu (nie tylko kościelnego) ze schizofrenikiem, który był fałszywie przedstawiany mojej matce jako moja tak duża „miłość”, że miałam z nim stracić dziewictwo w wieku dziewięciu lat. Możecie sprawdzić na moim potwierdzeniu apostazji, że mam tylko chrzest. Znajdziecie je na blogu. A jak straciłam dziewictwo – już po dwudziestce – też gdzieś na blogu opisałam i nigdy nie robiłam z tego tajemnicy, mojej matce także o tym opowiedziałam. Gwałt oralny nie jest straceniem dziewictwa, chociaż moja katechetka uważała, że wystarczy i jako zgwałcona powinnam iść do klasztoru, przepraszać Boga. Ofiara gwałtu nie jest – zaznaczę – prostytutką, jak wmawiał mi kler. Więc bardzo proszę mi romansu z tym zjebem ze schizofrenicznej rodziny mi nie przypisywać. Wszystko to jego urojenia. Nycz powinien być trochę mniej ambitny w realizacji urojeń tego imbecyla. Jego siostry też są zresztą równie głupie oraz chore psychicznie. Są tak samo jak on niewiarygodne.

A Andrzej, jeśli mnie nie przeprosi, ma zagwarantowany proces z artykułu o rażącej niewdzięczności, bo tym jest działanie na moją szkodę i popieranie Nycza oraz moich schizofrenicznych prześladowców z Opus Dei. Nigdy z nimi się nie zaprzyjaźniłam. Za to jak to zwykle robią przestępcy, czy schizofrenicy, kłamali na temat przyjaźni ze mną, żeby mnie swobodnie niszczyć za plecami i puszczać kłamliwe plotki. Nycz nigdy nie miał prawa kłamliwie mówić o sobie, że jest moim spowiednikiem. Luteranie nie uznają spowiedzi usznej, spowiadamy się tylko Bogu. Pod tym względem nie zmieniłam nigdy zdania. Ani przez chwilę nie byłam kimś z opisów Nycza i nie będę kłamać – do czego mnie zachęcał – żeby ukryć jego kłamstwa. Nie chcę, żeby mnie zabierał do Watykanu, wręcz przeciwnie, zawsze był dla mnie kimś takim jak biskup z Ladyhawke, zawsze miał obsesję na moim punkcie i rozdzielał mnie z prawdziwymi ukochanymi. Jest psychopatą i kłamcą. Widzę go też jako czarny charakter z Bonda, który dąży do władzy nad całym światem i tylko zostanie biskupem Rzymu dorasta do jego ambicji, bo dla katolików takich jak on, Watykan to stolica świata.

Dla mnie Watykan to zabytek, który warto zburzyć, bo stanowi symbol zła, idiokracji (rządzą nami debile) oraz zakłamania.

Złamane serce

Warszawskim fandomem rządzą schizofrenicy z mojej podstawówki. Niestety niewiele osób wie, jak bardzo niebezpieczni są nieleczący się schizofrenicy, ani jakie są ich typowe schematy postępowania czy też typowe urojenia. „Moi” schizofrenicy mają przy sobie tyle osób podtrzymujących ich urojenia, że nie ma sposobu, aby namówić ich na terapię. Trudno też ich namierzyć, bo uparcie (chociaż fałszywie) podają się za moich najlepszych przyjaciół i zwalają wszystko, co robią, na kogoś innego.

Jak wszyscy schizofrenicy Ryszarda, Barbara oraz ich schizofreniczni siostrzeńcy chcą się łatwo wzbogacić i rządzić światem. Na razie rządzą Avangardą, ale chcą przejąć mój majątek. Chcą mnie zmusić do wybrania którejś z dwóch rzeczy – albo mam iść do klasztoru i im w podzięce za „nawrócenie” oddać conajmniej swoje mieszkanie, albo wyjść za schizofrenika Romana, który tak samo jak jego ojciec ma urojenia, że w moim mieszkaniu w ścianie nośnej są zamurowane „skarby księcia”. Mój tata posiadał tytuł książęcy (przypominam, tytuły szlacheckie i przynależność do konkretnych rodów to coś innego niż nazwisko, szlachta powinna o tym pamiętać, a jeśli wątpią, to sprawdzić w Klubie Szlacheckim lub norweskiej ambasadzie, do tego różne tytuły są nadawane osobom z różnymi nazwiskami i nie wymagają zmiany nazwiska) i jak większość artystów, bogaczy i szlachty przyciągnął uwagę zawistnych schizofreników. Ja też obrywam za swoje talenty, pracowitość oraz – a jakże – tytuły szlacheckie.

Schizofreniczki z mojej podstawówki zbudowały sobie w fandomie pozycje społeczna podając się za mnie. Podawanie się za obiekt swojej obsesji jest również typowym zachowaniem schizofreników. Po etapie, w czasie którego uczą się od swojej ofiary wszystkiego, co ma im pomóc ją naśladować, zabierają się za jej zaszczuwanie. Bardzo często kończy się to śmiercią ofiary schizofrenicznej obsesji. Schizofrenicy bardzo często doprowadzają do śmierci swojej ofiary, ale nie pogardzą też zabójstwem, szczególnie jeśli zaczynają cierpieć na urojenia, że po śmierci ofiary ich obsesji automatycznie odziedziczą jej majątek. Skąd też biorą się wrzaski schizofreniczek, że „mieszkam w ich mieszkaniu”. Ich ojciec tego mieszkanie nie kupił.tylko mój.

Ryszarda Nowak jest ich wujkiem, a nie moim ojcem, czy też najlepszym przyjacielem mojego ojca. Od dzieciństwa padam ofiarą schizofrenicznych intryg rodziny Nowaków i mam już szczerze dosyć. Wychowali sobie kilkoro dzieci na swoich fanów oraz bezlitosnych wykonawców ich życzeń.

Schizofreniczka Barbara, która za plecami wszystkich zaintersowanych „zaręczyła” Adama z panią P. doprowadziła do okrutnego ataku na Adama w czasie warszawskiego konwentu. Jak to schizofrenicy chciała terrorem doprowadzić do tego, aby Adam wykonał jej wolę i ożenił się z panią P. Adam dowiedział się, że złamał pani P. serce, chociaż szczerze mówiąc, jak się od niego dowiedziałam, zupełnie nie wiedział o kogo tym ludziom chodzi. Jedyną dobrą stroną tego incydentu jest, że w końcu ktoś z moich znajomych został poddany takiemu ostremu terrorowi, że w końcu zaczęto rozumieć moje obiekcje przeciwko pojawianiu się na warszawskim konwencie. Adam musiał zacząć korzystać z pomocy psychologa, ale prawdziwego, a nie schizofrenicznej impostorki Anny. Adam podobnie nie miał pojęcia, że został dawno temu bez swojej wiedzy „zaręczony” z Krystyną – która zresztą gdzieś z dziesięć lat temu przystąpiła do ostatecznego wykonania na mnie wyroku i zmuszenia mnie do samobójstwa. Działała razem ze schizofrenicznym gangiem od dzieciństwa i wbudowała sobie niektóre ich urojenia w swój światopogląd i bez poważnych konsekwencji dla psychiki nie zmieni zdania. No cóż, nie na wiele jej się to zdało, bo żyję i zamierzam tę krowę pozwać. Chociaż na razie poczekam, czy dostanie też zarzuty karne.

Według tego, co usłyszałam, Adam się nie ugiął i postanowił trwać przy swoim własnym zdaniu na temat, z kim się powinien ożenić. Ja zostałam też poddana głębokiemu praniu mózgu oraz terrorowi, bo schizofreniczny gang zaczął być witany chlebem i solą u mnie w pracy i nie dałam na czas zmusić Policji do odpowiedniego pouczenia Straży Akademickiej, co powinna robić w tej sytuacji.

Jedyne, co gang schizofreników osiągnął, to moja ponowna amnezja oraz obraza już na wszystkich, bo postanowiłam już z nim więcej się nie wiązać. Oczywiście zadowoliło to gang schizofreników tylko do pewnego stopnia, bo chcą przejąć moje mieszkanie i zmusić mnie do potwierdzenia „cudów” oraz „świętości” Barbary oraz Ryszarda. Renata też mi powiedziała, że chce być świętą.

To że środowisko kościelne podkarmia i tuli do piersi takich schizofreników zniszczyło mi całe życie. Nie chcę się nawet wypowiadać na temat ludzi, których informowałam o tym, jak bardzo niebezpieczna jest moja sytuacja. Brak mi słów, bo moi wydawałoby się przyjaciele lub nawet członkowie rodziny, nawet proszeni, aby to co im mówię i piszę, nie lądowało u schizofreników czym prędzej bywało im opowiedziane lub przesłane.

Terrorem i praniem mózgu oraz zastraszeniem ten gang schizofreników doprowadził do sytuacji, kiedy Piotr się poddał i ożenił z Agnieszką, która też została zniszczona psychicznie. Wiem z rozmów z nimi, że obie strony były przekonane o szaleńczej miłości drugiej osoby. Oboje cierpieli w tym małżeństwie. Piotr nie przestał mnie kochać, ale był przekonany, że byłam szczęśliwą dzieciatą mężatką, a Agnieszka nie chciała go odtrącić w sytuacji, gdy przekonano ją, że ma szansy powrotu do Adama. Ja osobiście wolałabym, żeby Aga była z Adamem, a ja z Bertem lub Piotram. W życiu nie zwiążę się z Romanem, czyli zjebem z mojej podstawówki, ani przez chwilę nie byłam nim zainteresowana. Wszystkie opowieści tego schizofrenika oraz jego rodziny to fikcja (nawet nie literacka). Nigdy nawet przez sekundę nie byłam jego dziewczyną, nie jestem matką i nigdy się z tym wariatem nie zwiążę. Nienawidzę go.

Niestety są osoby, które chociaż formalnie mają jakieś wykształcenie, może nawet psychologiczne, ale są na tyle głupie, że nie potrafią sobie zdać sprawy z tego, że ich niektóre przekonania i narcyzm poprowadziły ich do zguby, bo całkowicie źle ocenili oraz oceniają sytuację. Najgorsze jest, że przekonania nabyte w dzieciństwie bardzo często są wbudowywane w światopogląd, ale – kurwa mać – to z kim mam być, nie powinno być sprawą światopoglądową. Bo to osoby poboczne powinno gówno obchodzić.

Te osoby zniszczyły mi całe życie i są współwinne śmierci kilku osób, szczególnie Piotra i Johna.

Matki

Z reguły moi byli faceci mają swoje psychopatyczne wielbicielki, które podają się za ich prawdziwe „miłości”. Najzabawniejsze jest to, że wiem z cała pewnością, że żaden z nich nie oświadczał się im z uczuciami. Za to owe panie krążą po świecie, przypisując mi chorobę psychiczną, bo porozmawiały sobie z schizofreniczką Barbarą, która lubi przyjmować różne tożsamości, zakładać perukę oraz spełniać się w swoich intrygach, które mają sprawić, że zostanę sama i pomogę jej spełnić marzenia o zostaniu „świętą” Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Lub przynajmniej umożliwią jej siostrzeńcowi zostanie multimilionerem, którym niby ma zostać – według urojeń tej rodziny – po odziedziczeniu jakieś kasy po nawet nie mnie, a moich znajomych.

Schizofreniczka Barbara nawet posunęła się do tego, że zaczęła się w pewnym miejscu podawać za Helenę Wieczorek, moją mamę. Moja mama nie żyje od 2000 roku i wypraszam sobie podawanie się za nią i opowiadanie bzdur niby w jej imieniu.

Mama Adama nie ma na imię „Anna” i nie rozmawiała ani z panią P. z mojej pracy, ani z Krystyną. Wrzaski Krystyny, że jest prawdziwą miłością Adama, a ja wariatką, która jej zniszczyła życie, to bełkot szaleńców. Adam w życiu jej nie zapraszał nigdzie. To mnie przywiózł na naszą randkę, na której nie powinno było być Krystyny. Przyszedł chwilę później po mnie, bo parkował samochód. Krystyny tam nie powinno być. Przyszła zaproszona przez wariatkę, a nie mamę Adama.

Proponuję, żeby obie panie, które uważają się za miłości Adama, ze sobą porozmawiały. Nie wiem, jak Krystyna, ale moja koleżanka z dumą pokazywała bardzo tani pierścionek, który „w imieniu Adama” przekazała jej jego „mama”, o czym oczywiście Adam nie miał pojęcia. Wiem, bo w przeciwieństwie do pani P. z nim o tym porozmawiałam.

Około trzydziestu lat temu byłam na wspomnianej randce z Adamem. Nikt Krystyny nie zapraszał do kawiarni, w której się z przyjaciółmi zadekowaliśmy, ale od razu wytropiły mnie schizofreniczki z mojej podstawówki i ją przyprowadziły. Jak mi powiedziały jakiś czas temu, triumfując, że znowu udało im się rozwalić mi życie, Krystyna była przekonana, że jest zaproszona przez Adama. Moje towarzystwo zaś uważało, bo im tak powiedzieli wariaci, że Krystyna jest moją najlepszą przyjaciółką i ja ją zaprosiłam. Gówno prawda. Krystyna nie jest ani ukochaną Adama z dzieciństwa (napisałam gdzieś, że znam Adama odkąd skończył cztery lata – wystarczy porównać daty urodzenia, żeby wiedzieć, że Krystyny nie było wtedy na świecie, naprawdę nie wystarczy, jak to robią schizofrenicy, wszystko odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni), ani także nigdy nie była moją przyjaciółką. Osoby takie jak Andrzej i Adam powinny o tym wiedzieć i odpowiednio reagować. Ale jak rozumiem, wszyscy zgłupieli, myśląc, że rozmawiają z moimi najlepszymi przyjaciółkami, a nie głupimi, wrogimi dronami, którymi manipulują równie wrodzy mi schizofrenicy.

Adam ma refleks szachisty, jeśli chodzi o takie intrygi. Zamiast zareagować od razu i obie te panie odpowiednio przyciąć, zniósł z kamienną twarzą, jak pani P. podeszła do niego na korytarzu u mnie w pracy i powiedziała, że „się zgadza”. Adam nie wiedział o co chodzi, ale moja koleżanka najwyraźniej spodziewała się, że zostanie porwana w ramiona i obcałowana, i że od tamtego momentu jest jego „żoną”. Krystyna pewnie się spodziewa tego samego. Znam subkulturę metali na tyle, że współczuję obu wszystkiego, co je w końcu spotka.

No cóż, jeśli obie panie nie chcą ze sobą ustalić, z kim w zasadzie pani „Anna” D. zaręczyła Adama, to niech sam facet w końcu zacznie działać i im powie wyraźnie, że mają się pocałować w dupę. Na razie intrygi Krystyny oraz nie poparte niczym przekonanie moich kolegów i koleżanek, że przechwałki Krystyny i pani P. mają realne podstawy oraz próby „leczenia” mnie pod dyktando schizofrenicznego gangu z mojej podstawówki zniszczyły mi życie i doprowadziły do takiego stanu psychicznego, jakiego nie życzę nikomu innemu, bo stanowi psychoterapeutyczny odpowiednik neurologicznego syndromu locked-in (następuje psychologiczny paraliż i brak możliwości bronienia się) i prowadzi z reguły do śmierci ofiary zaszczucia.

Moi przyjaciele oraz prawdziwi psychoterapeuci po raz kolejny dokonywali cudów, żebym przeżyła i mogła się zemścić na wszystkich winnych mojego zniszczonego życia oraz tych, co przyczynili się do śmierci moich przyjaciół oraz byłych.

Mam was wszystkich na oku.