Poznałam dawno temu na własnym przyjęciu zaręczynowym pewnego księdza, przyjaciela rodziny Piotra. Został księdzem, bo nie chciała go dziewczyna, którą pokochał nad życie. Od niego się dowiedziałam, że tacy ludzie jak on nigdy nie idą w górę w hierarchii Kościoła. Nie mógł nawet liczyć na własną parafię. Nie pamiętam, jak się nazywa, ale kompletnie się nie liczy w Kościele. Dowiedziałam się wtedy również, że na awanse w Kościele mogą liczyć jedynie ludzie, którzy byli do tego zawodu przysposabiani i uczeni od dziecka. Muszą być ignorantami, jest to wymóg konieczny, ale oprócz tego są tresowani tak, że stają się nośnikami wszystkich możliwych psychopatologii.
Wiele lat później, wiele lektur później oraz wiele doświadczeń później wiem, co dokładnie tamten ksiądz miał na myśli. Wyjaśnił mi to Nycz, gdy go przesłuchiwałam. Oczywiście nie zdawał sobie sprawy, że go ciągnę za język, ale jest to jedna z moich umiejętności. Mój tata był policjantem i co jest zabawne różnych tego typu rzeczy jak wyciąganie informacji uczył mnie, gdy jeszcze żył.
Pamiętam nasze spotkanie jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych – polazł za mną na uczelnię, próbował wręczyć łapówkę i szantażem chciał mnie zmusić do prostytucji. Bo tak. I zagroził, że jeśli się z nim nie prześpię, to mnie zniszczy. Oczywiście ten idiota był inspirowany przez urojenia Nowaków, a nie moje inklinacje czy prośby. Logika jego wywodu zawierała stwierdzenia typu, że „wie”, że się „kurwię”, ale jeśli się będę „kurwić” w Kościele to będę „święta”. Zgłosiłam ten fakt Straży Akademickiej oraz Policji. Pieniądze zostawiłam strażnikowi na recepcji, żeby przekazał policjantowi z patrolu, który wezwałam przez telefon. Bałam się z nimi wyjść, żeby mój napastnik nie pomyślał, że je wzięłam. Poszłam bezpośrednio do komisariatu złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Zgodnie z zapowiedzą stałam się celem ataku. Tak jak w dzieciństwie została wysłana moim tropem schizofreniczna rodzina Nowaków, a ja byłam zapewniana, że jeśli się nie zgodzę na seks z hierarchą, to pożałuję, bo innego seksu w życiu nie będę mieć. Od tamtej pory przestało się mi wieść w moim życiu osobistym oraz zawodowym i rozpowiadane są o mnie złośliwe, kłamliwe plotki. Nie mam wątpliwości, że schizofrenik Nowak dzieliłby się mną z każdą osobą, która by mu dobrze zapłaciła, bo taka rolę wyznaczyli mi schizofrenicy oraz Nycz, który powtórzył swoją ofertę w taki sposób, że udało się ją potem nagrać. Jego zdaniem rola kobiet i dzieci to zaspokajanie jego zachcianek, w tym – może nawet przede wszystkim – seksualnych.
Nie tylko mnie złożono taką propozycję nie do odrzucenia. Moja przyjaciółka też jest ofiarą zastraszania i zaszczucia, bo nie zgodziła się na seks z hierarchą. W czasie pewnego konwentu ledwo wyrwała mu się z łapsk, bo zaczął ją obmacywać. Nycz nie jest moim przyjacielem, jest najszczerszym wrogiem od tak dawna, że już tego nie pamiętam. Mam dosyć jego napadów na osoby, którym schizofrenia „świętych” wyznaczyła rolę „prostytutek”. Oczywiście rozumiem, że schizofreniczki, które się parają najstarszym zawodem świata, bo są chore, jednocześnie ze wstydu cierpią na urojenia, że to ktoś inny jest sprzedajną dziwką i powinien je zastąpić, bo one są „uczciwe”, ale musi się to w końcu skończyć.
Nycz jest seksoholikiem, nie tylko makiawelicznym psychopatą, który uważa, że dzięki profilowi łagodnego księdza będzie mógł zawsze ujść sprawiedliwości, bo wszyscy mu uwierzą, a nie jego pomawianym o chorobę psychiczną ofiarom. Na całe szczęście ma na mój temat tak nieprawdziwe dane, że łatwo jestem w stanie udowodnić, że łże – jak na przykład w sprawie zdjęcia z mojego chrztu, gdzie chrzestnymi są moi krewni, a nie ja z Nowakiem oraz jakieś nasze urojone przez niego „dziecko”.
Żaden ksiądz nie jest łagodnym niewiniątkiem, pomijając oczywiście przypadkowe osoby, które nie były kształtowane od dzieciństwa do tego zajęcia. Dzieci, które wpadają w łapy księdza, szczególnie te mają potem iść w górę w hierarchii, wpadają w łapy psychopatycznych pedofili i są wychowywane na ich wzór i podobieństwo. Ich opór ich łamany przez zastraszenie oraz terror, ale jednocześnie są uczone, że mogą sobie zniszczyć osoby, których nie lubi Kościół. I że dzięki swojej „służbie”, gdy osiągną odpowiedni status będą nie do ruszenia. Są to rzeczy, które mi Nycz potwierdził i zgadzają się z podręcznikiem na temat chorób psychicznych i przestępczości.
Miałam to nieszczęście, że gdy byłam dzieckiem wpadłam w oko podobnemu pedofilowi z Kościoła, który chciał mnie zmusić do uległości, bo wymyślił sobie, że będę „doktorką Kościoła” i będę za niego pisać teksty – i wtedy będzie mógł zostać papieżem. Byłam zapraszana na jakieś spotkania, czy zachęcania do odwiedzenia klasztoru z nim. Jakaś zakonnica mówiła mi, że wybrano mnie na służbę do biskupa. Na całe szczęście jestem z ateistycznego domu, więc ograniczałam swój kontakt z klerem tylko do lekcji religii. Zaczęto wtedy oskarżać mojego ojca o pedofilię, a mnie atakowano coraz ostrzej w szkole, gdzie przychodzili ukochani przez kler „święci”, czyli schizofrenicy Nowacy. Na całe szczęście ówczesnego barana z Kościoła, który tak bardzo chciał mnie przelecieć jako dziecko i „nawrócić” udało się zamknąć w więzieniu. Miałam już tylko Nowaków na karku. Zmieniło się to niestety na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy kurewki z rodziny Nowaków trafiły do nowego biskupa i poszczuły go na mnie.
Przeżyłam na studiach to samo piekło, co w dzieciństwie, chociaż wtedy już był inny biskup zainteresowany zmuszeniem mnie do uległości, prostytucji oraz zostania zakonnicą.
Moja odmowa sypiania z ludźmi z Kościoła oraz zostania służka Opus Dei ściągnęła na mnie ataki także w mojej pracy oraz w fandomie. Naprawdę nie napisałam żadnego „listu do Dyrektora Opus Dei”, został sfałszowany. Naprawdę nigdy nie chciałam zostać zakonnicą. Niepotrzebnie Nycz chciał ze mnie zrobić swoją niewolnicę. Stosował zastraszenie, terror, pranie mózgu oraz nielegalne egzorcyzmy. A wszystko nachodząc mnie w pracy bez zaproszenia. Tak się nie traktuje bezkarnie ateistów, czy satanistów. Chcę krwi.
Nie miejcie wątpliwości, kler to ludzie tak głupi i prymitywni, że mają w głowach znormalizowaną prostytucję oraz pedofilię. Byleby to oni byli stroną zaznającą przyjemności. Szczególnie należy wystrzegać się biskupów, bo są uczeni w dzieciństwie, że od tego stanowiska w wzwyż są już „Bogami” i wolno im łamać wszystkie przykazania. Wokół Kościoła i wewnątrz zawsze kręcą się tabuny schizofreników, którzy bardzo często właśnie zajmują się prostytucją oraz pedofilią. Oni nadają ton tej organizacji religijnej, bo jednocześnie od razu dostają łatkę „świętych” – wystarczy że sprzedadzą imbecylom kilka swoich urojeń, w których noszą aureolki. A „święci” mogą wszystko – nawet doprowadzić do tego, że niewinna osoba jest zadręczona na śmierć w czasie egzorcyzmu, bo nie może potwierdzić wersji jakiejś schizofrenicznej (całkowicie samozwańczej) „żywej świętej”. Jest to coś, co jest dla biegłego sądowego oczywiste, jeśli zajmuje się patologizacjami w Kościele.
Nic, co Nycz oraz jego faworyci Nowacy o mnie mówią nie jest prawdą. Naprawdę nie zapraszałam tego dewianta na teren Anglistyki, żeby mógł mi złożyć propozycję nie do odrzucenia. Nic nie usprawiedliwia jego prób zmuszenia mnie do prostytucji. Przeżyłam wtedy szok i za odmowę jestem prześladowana do tej pory.
Jeżeli ktoś z rodziny Nowaków go do tego zachęcił, to jeszcze raz informuję – nie przyjaźnię się z tymi schizofrenikami, nie mają prawa nic o mnie mówić, ani nikogo nigdzie w moim imieniu zapraszać. Jakakolwiek prostytucja przypisywana mnie lub mojej mamie to są urojenia tych tępych schizofreników, którzy sami się prostytuują i funkcjonowali w Kościele jako dziecięce prostytutki. Podobnie jest z pedofilią, którą się przypisuje mojej rodzinie.
Schizofreniczne idiotki mają w końcu się leczyć. Jasne? Osoby, które będą po nich powtarzać te urojenia trafią przed sąd i to bardzo szybko. To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat. Nie dam się tym szantażować. Nycz nie ma żadnych „dowodów” na „prostytucję”.
Karierę kościelną – oprócz desperatów o złamanym sercu – wybierają idioci. Nie bijcie, widziałam podręcznik z danymi na temat typowych zakresów IQ dla różnych profesji. Zresztą jest to logiczne, bo głąbom nieradzącym sobie z nauką pozostaje pseudofilozoficzny bełkot Kościoła. A zawsze znajdą kogoś, kto za nich napisze jakąś pracę, bo tak u nich działa.
Z powodu pomówień Nowaków miałam zaniżane oceny, bo latali po moich wykładowcach i przedstawiali mnie jako osobę zbyt głupią, żebym studiowała, więc wmawiali im, że muszą mnie zniechęcać. Przetrwałam to jednak i pomimo rzucanych mi kłód pod nogi – szczególnie na Anglistyce – mam czwórkę na dyplomie (zdjęcie dyplomu też do znalezienia gdzieś na blogu). Na innych wydziałach była lepiej – ale też dorwali kogoś, kto mi na początku postawił dwójkę, bo tak źle i złośliwie był nastawiony, chociaż po reklamacji podniósł na czwórkę. Moje doświadczenia z oswajaniem dzikiej kotki dowiodły, że to jednak ja miałam rację, niepotrzebnie poszłam na kompromis, bo powinnam dostać pięć.
A jakie są motywacje Nowaków? Takie jak to zwykle u schizofreników. Przeszkadza im, że ktoś jest zdolny i utalentowany. Więc gdy znajdą sobie jakąś ofiarę, która może wzbudzić podziw, rzucają się na nią i ją zaszczuwają, bo jak sami mi powiedzieli „nie mogą istnieć ludzie, którzy potrafią rzeczy, których oni nie potrafią” – jest to klasyczna schizofreniczna zawiść. Nowacy nie są moją rodziną, nie są „opiekunami prawnymi”, są potworami, którzy uparli zniszczyć mi życie, żeby móc bezkarnie przypisywać sobie różne moje dokonania i wywyższać swoją schizofreniczną „żywą świętą” z jej wszystkimi urojeniami na mój temat oraz chorą obsesją.
Chroni podobnych ludzi zawsze Kościół i nazywa „świętymi”. Gwarantuję, że jest to powód, dlaczego Polska jest zaściankiem Europy, a ludzie oddychają wolnością dopiero za granicą. Niestety takich nieleczących się schizofreników gromadzących się wokół Kościoła są tabuny i wyniszczają najzdolniejszych sportowców, pisarzy, naukowców. Dbają z całych sił, żeby przypadkiem ktoś się nie wybił i nie był podziwiany. To właśnie schizofrenicy – aka „żywi święci” – odpowiadają za przysłowiowe „polskie piekło”, w którym nie potrzeba diabłów, bo Polacy drugiemu Polakowi nie pozwolą z kotła ucieknąć. To absolutnie jest wina Kościoła, który nie tylko niszczy najzdolniejszych, bo kieruje się kaprysami swoich schizofrenicznych kochanek, ale też pcha wszędzie potulnych i posłusznych sobie średniaków i debili, zamiast popierać ludzi naprawdę zdolnych. Ja nie będę Kościołowi dupy lizać w nadziei, że schizofrenicy pozwolą mi coś wydać. Wolę siać ferment i czekać, aż wzburzone wody się uspokoją i oczyszczą. Wiem, jaka jest prawda.
Mój tata uciekł z Francji przed schizofreniczką, który popierał pewien ksiądz. Nie był bandytą, był we Francji biznesmenem, któremu schizofreniczka zniszczyła życie. W Polsce był między innymi profilerem. Z tym, że profiler to wbrew pozorom nie jest psycholog, tylko ktoś, kto prowadzi śledztwo. Już w dzieciństwie, mając problemy z klerem i Nowakami, prosiłam mojego tatę, żebyśmy uciekli do Norwegii – w moim języku z powodu pradziadka Norwega brzmiało to, że chcę, żebyśmy „wrócili do Norwegii”. Ale tata nie znalazłby pracy w Norwegii, nie był lingwistą, żeby uczyć francuskiego lub polskiego, nie mówił też płynnie po norwesku, chociaż poprawiał mi akcent i tylko to pamiętam z tych lekcji.
Uważam Polskę za durną macochę i nie chcę tutaj mieszkać, tutaj wszystko funkcjonuje na ślinę i sznurek, ale zatrzymują mnie tu moi znajomi, bo chcą, żebym wróciła do zniszczyły, które mi moje problemy psychiczne wywołane przez Nowaków i Nycza ukradły. Wznowię w końcu treningi, bo mam obiecaną wszelką pomoc. Do sześćdziesiątego roku życia mogę startować, chociaż będę walczyć już tylko o honor. Mogłam startować wcześniej, ale mój każdorazowy powrót do formy wywoływał ataki wściekłych schizofreników, którzy bardzo nie chcą, żebym była kimś znanym i wybitnym. Mają na tym punkcie obsesję i wszędzie mnie śledzą, bo bardzo chcę mnie sprowadzić do roli swojej sprzątaczki, bo tak im dyktuje ich schizofreniczna potrzeba zemszczenia się na kimś z wyższej klasy społecznej i podporządkowania go sobie w ramach doprowadzania świata do stanu z urojeń.
Nie muszę chyba mówić, że nigdy nie byłam łyżwiarką, prawda?
To nie ja powinnam się leczyć, bo to nie ja jestem niebezpieczna. Niebezpieczne są – pomijając oczywistych schizofreników – te osoby, które uwierzyły schizofrenikowi Nowakowi, że powinny się mnie bać. Te osoby stały się niepotrzebnie agresywne i konfrontacyjne, są także przekonane, że mają prawo mnie cały czas pouczać. I na tę agresję mam prawo reagować. Jakby co, zamierzam unikać miejsc, w których pojawiają się takie strachliwe idiotki. Chociaż moje pojawienie się gdzieś nie jest „terrorem” – to one posunęły się do terroru.
Nikomu też nie zniszczyłam życia, nie odbijałam nikomu żadnych mężczyzn. To mnie zniszczono życie, a także tym paru mężczyznom. Wiem, że jedna z tych strachliwych, a bardzo głośnych idiotek, była parę razy rzucona przez facetów tylko dlatego, że po rozmowie z nią każdy z panów dochodził do wniosku, że to ona jest chora psychicznie. Niestety osoba, która dała się wciągnąć schizofrenikom w urojenia, prezentuje się dla ludzi stojących z boku jak ktoś chory psychicznie. A ci panowie, którzy zdecydowali, że panna jest chora psychicznie, dobrze znali mnie i moją rodzinę. Więc peszek, nie kupili urojeń idiotki.
Ja nie miałam nic z tym wspólnego. Naprawdę nie jestem groźna dla nikogo.
Pieniądze, które mi próbował wcisnąć Nycz, kiedy chciał mnie zmusić do prostytucji, nadal są do odebrania z policyjnego depozytu. Są na nich jego odciski palców, Policja ma moje zeznania na temat tego, co mi proponował i czym mi groził, jeśli nie zgodzę się obsłużyć go seksualnie. Niestety profiler, który go wtedy przesłuchiwał musiał popełnić błąd, który mnie dużo kosztował. Uznał, że Nycz jest chory psychicznie, skoro upierał się, że studentka Anglistyki jest durną kurwą bez matury, która przychodzi się do budynku UW „się kurwić”.
Sprawa trafiła do biegłego, który rzeczywiście zakwalifikował go jako chorego, podczas gdy prawda jest taka, że Nycz jest po uszy zakochany w schizofreniczce, jest enablerem, który chroni ją oraz jej całą schizofreniczną rodzinę Nowaków. Fakt, że nie nie został wtedy postawiony w stan oskarżenia naprawdę nie jest dowodem na to, że Policja potwierdziła mu, że „jestem prostytutką”. Biegły popełnił błąd, który polegał na tym, że wziął urojenia Nowaków za urojenia Nycza. Nycz powiedział biegłemu, że cała moja rodzina „wie” o mojej „prostytucji”, podczas gdy ani moja mama, ani moja siostra (obie lekarki) nic o najmniejszych nawet podejrzeniach, że „się prostytuuję”, czy o tym „braku matury” nie wiedziały. Za to Policja od lat siedemdziesiątych dobrze zna historię schizofrenii Nowaków. Nycz był kilkakrotnie zachęcany do leczenia, ale postanowił wszelkie głosy, które świadczyły o tym, że jest manipulowany przez schizofreników, czy wręcz sam chory olać.
Mam dla pana Nycza bardzo złe wiadomości.
Po pierwsze, owszem jest uznany za czasowo chorego psychicznie, bo współdzieli urojenia ze schizofrenikami, ale jako osoba zdrowa miał obowiązek zacząć wszystko naprawiać i przepraszać, gdy tylko mu powiedziano, jaka jest prawda. Zamiast tego zaczął kombinować, jak i kogo okłamać, żeby jednak wyszło, że jego stała kochanka Renata jest zdrowa psychicznie i żeby nikt się nie dowiedział o jego roli w tej sprawie. Nie będę odgrywać roli, jaką mi wyznaczyła w tej sprawie schizofrenia jego kochanki oraz jej brata Nowaka.
Po drugie, nawet jeśli Nycz działał pod wpływem miłości do Renaty, jak się tłumaczył, to ta miłość nie usprawiedliwia go w oczach prawa. Nie zmniejsza to w niczym jego prawnej odpowiedzialności, bo stan zakochania nie jest uważany za coś, co sprawia, że człowiek jest niepoczytalny. Wszystko co zrobił, zrobił z własnego wyboru.
Mąż Renaty wie, że jego schizofreniczna żona się prostytuuje, specjalizując się w księżach, podobnie działa jej schizofreniczna córka. Nycz im obu płaci za seks bardzo hojnie. Mąż Renaty zaczął próby przekonania jej, żeby się leczyła, ale przestraszył się jej reakcji tak bardzo, że postanowił się przeprowadzić do zdrowej córki. Niestety małżonek, który zaczyna kwestionować urojenia swojego partnera, bardzo często jest zabijany, albo zaszczuwany aż popełni samobójstwo.
To Renata i jej córka są niebezpieczne, a nie ja. Brat Renaty – Renata jest z domu Nowak przypominam – też jest niebezpiecznym schizofrenikiem. Bardzo wypraszam sobie próby przedstawiania go wszędzie jako mojego „męża” lub „moją prawdziwą miłość”. Ludzie, którzy uwierzyli w jego urojenia, zniszczyli mi życie i trafili na moją shit list. Próbowali i próbują uszczęśliwić mnie na silę, więc zniszczyli mi wszystkie moje związki oraz uniemożliwili uratowanie mojego zdrowia reprodukcyjnego i w efekcie urodzenia chociaż jednego dziecka. Bardzo im, kurwa, nie dziękuję.
Naprawdę Nycz nie powinien ani razu być wysłuchany jako autorytet w moich sprawach. Jest gruboskórnym bydlakiem, który stosuje terror, żeby postawić na swoim. Ale ja się nie dam zastraszyć. Walczę z tym draniem od samego początku i w końcu wygram.
A Renata nigdy nie była moją przyjaciółką.
I co jeszcze mogę napisać na koniec? Tylko tyle, że Bolesław Śmiały był wielkim królem. Niektórych biskupów trzeba by potraktować dokładnie tak samo, jak nasz wielki król potraktował buca ze swoich czasów. Bolesław został później wygnany, ale cóż nie zmienia to mojej do niego sympatii. Każdy biskup, który się wtrąca w moje życie jest kimś, kogo w fantazjach chcę potraktować tak samo, jak Bolesław potraktował swojego biskupa. Na całe szczęście nie jestem kimś, kto działa pochopnie. To Nycz działał pochopnie i mianował się moim sędzią oraz egzekutorem. Z całą perfidią doprowadził do syndromu sztokholmskiego i umożliwił zaszczucie mnie do końca przez schizofreników z rodziny Nowaka. Na szczęście dla niego ja i moi znajomi wierzymy w prawo i sądy, więc będzie mieć uczciwy proces, czego mi sam odmówił, nękając mnie z Nowakami i krok po kroku niszcząc mi wszystko, co próbuję sobie w życiu od dzieciństwa odbudować. Niech już nikomu nie zmyśla, że jest moim „przyjacielem”. Jest diabłem z samego dna piekieł.
Król Bolesław miał swoje wady, ale zawsze będę powtarzać Nyczowi, że król, zapamiętany zasadnie jako Śmiały, był wielką postacią. Nadaje się na ikonę walki z Kościołem.
A ludziom, którzy mają jakieś urojenia, że ludzie Kościoła zajmują się jakąś „nauką,” polecam ten profil na Facebooku. Podobnego steku bzdur ze świecą szukać.