Według zeznań męża Renaty, który również mnie nękał w mojej podstawówce, zostali nasłani na mnie przed dorosłych członków Opus Dei, którzy zainteresowali się po tym, jak przesłuchała mnie katechetka i wyszło jej, że jestem chora psychicznie, tak bardzo jej się w głowie nie mieściło, że ktoś może umieć pływać, wiązać z tym sportem swoją przyszłą karierę, a także być szlachcianką o nazwisku Wieczorek – dla ułatwienia, szlachectwo nie zależy od nazwiska, tylko od pochodzenia. Moja niezwykle dobrze ustosunkowana babcia ze strony taty podniosła do swojego stanu ukochanego i nie przeszkadzało jej, że będzie nosić jego nazwisko. W sumie wolała je od panieńskiego norweskiego nazwiska, które nosiła z powodu pochodzenia ojca, który ożenił się z Polką.
Opus Dei, gdy tylko wywęszył prawdopodobne pojawienie się gdzieś chorego psychicznie dziecka, postanowił je zajebać i do wybory dano mi dwie kariery – albo sekciarskiej kurwy, albo kościelną. Opus Dei, z tego co wtedy się dowiedziałam, między innymi dostarcza pedofilom dzieci, które uczą się, jak być posłuszne i na rozkaz wykonywać usługi seksualne w obietnicy pomocy w karierze. Jeżeli kiedykolwiek byłam zagrożona prostytucją, to tylko z uwago na zainteresowanie się kleru moją osobą. Usługi seksualne, które wykonuje się z obrzydzeniem, są dla Opus Dei „służbą” oraz „poświęceniem”, bo sprawiają nieprzyjemność, za to udany seks z ukochanym, to kurestwo, które ma kobiety prowadzić do piekła. Dlatego też te osoby zawsze mi torpedowały związki, w które wchodziłam z potrzeby serca i gonad, a zmuszają do poślubienia schizofrenika, którego się boję i który budzi moje obrzydzenie. Bo wtedy będę „cierpieć” i będzie ” po Bożemu”.
Nie łudźcie się, to nie fandomów schizofrenicy kierują nagonką na mnie, ale kler, który podtrzymuje ich urojenia i szczuje na mnie. Renata była szczuta na Piotra, gdy Nycz wysłuchujący jej spowiedzi, mówił jej, gdy opisywała swoje urojenia, że to Bóg jej daje Piotra. Jest złośliwym skurwysynem, który nie chce jej dać spokoju. Kocha jej schizofrenię, bo wie, że inaczej nie dawałaby mu dupy, bo nie dałaby się tak łatwo zastraszyć piekłem. W moim przypadku postępuje podobnie – tylko, że ma ogromnego pecha, bo nie jestem schizofreniczką, wszelkie moje problemy psychiczne wynikły z powodu zaszczucia i intryg sekty Opus Dei, która się rzuciła nie tylko na mnie, ale też na moją matkę i resztę rodziny. Mój racjonalizm, dla Nycza miał wynikać z brania leków i tak jak rodzicom Renaty (oraz jej samej) nakazywał mi przestać brać leki, które miałyby mnie „oddalać od Boga”. Bo w rozumieniu Nycza jest się blisko Boga tylko wtedy, gdy z powodu lęku wypełnia się jego polecenia bez szemrania. Jest sadystą i to on, szczuje osoby ze swojego otoczenia, żeby mordowały ofiary, które przypisuje się tak łatwo Renacie. Oczywiście Renata ma w tym swój udział, ale raczej odgrywa rolę, którą jej wyznaczył Nycz, słuchając jej spowiedzi. Wygląda na to, że nie rozumie nadal, czym są choroby psychiczne, więc próbuje realizować urojenia Renaty, bo uważa, że opisują świat, do jakiego powinien dążyć z wyroku Boga.
Renata chce się leczyć (jej brat za to kocha swoje życie takie, jakim jest), bo wcale nie podoba jej się rola wyznaczona jej przez Nycza – czyli jego płatnej kochanki oraz kochanki jego przydupasów. Niestety, Nycz jej zabronił, a Renata w swojej chorobie bardzo się boi piekła. Nie studiowała metod, jakimi posługują się sekty, więc nie potrafi spokojnie stanów lękowych wywoływanych przez zastraszenie. A schizofrenika łatwo w ten sposób zniszczyć. Osoby zdrowe psychicznie też. Rozmawiałam z Renatą na temat leczenia, nie jest aż tak nieracjonalna, jakby się wydawało, ale boi się brać leki, bo biskup nie pozwolił. Streściłam tutaj informacje od męża Renaty.
Wystarczy jeden cynk od mojej katechetki, żeby z Krakowa przyjechali w moim dzieciństwie członkowie Opus Dei i mnie brutalnie zaszczuli, bo uważali, że znaleźli sobie materiał na kogoś, kto jak Renata może uchodzić w ich sferach za kogoś, kto jednocześnie jest ich niewolnicą seksualną oraz święta, która ma przekazywać słowa Boga. Od tamtego czasu mnie prześladują. Mam nadzieję, że moja apostazja zamknie im mordy i już w życiu nie będą nic o mnie mówić.
Ludzie z Warszawy zostali w latach siedemdziesiątych poszczuci na mnie przez krakowskiego potwora, który – chociaż ślubował celibat – za bardzo kocha seks i jest zdeprawowanym skurwielem, który uważa, że jest mu wszystko wolno. Także gwałcić dzieci i zmuszać je przemocą, aby się uczyły ssać jego brudnego fiuta.
Krokowski potwór z Opus Dei zrobił mi pranie mózgu i doprowadził kolejny raz do amnezji i syndromu sztokholmskiego, byli tylko uniknąć sprawiedliwości. W swojej głupocie uważał, że jest w stanie zrobić ze mnie w końcu swoją posłuszną służkę. Absolutnie wykluczone. Tak jak mu wcześniej obierałam, będę współpracować z Policją i wygrzebię wszystkie brudne tajemnice kleru i ujawnię światu.
Zostałam doprowadzona do takiego stanu, że niemożliwe stało się udzielenie mi pomocy doświadczonego profesjonalisty i musiałam zdać na metody pracy z zaszczutą ofiarą, które są dla psychiatry ostatnią deską ratunku. Mówi się wtedy ofierze, co ma sobie przypomnieć, wiążąc to z kolejnymi rzeczami, które ofiara chce zrobić. Przypomina to pinball machine, czyli grę w czasie której kulka, staczać się w dół, obija się kolejne przeszkody.
Nycz robił mi coś podobnego, ale chciał zrobić ze mnie swoją niewolnicę i wmawiał mi cynicznie rzeczy, o których musiał wiedzieć, że są nieprawdziwe. Takie pranie mózgu jest tak typowym zagraniem niebezpiecznej sekty, że nie mam żadnych wątpliwości, co do natury Opus Dei i jakości katolickiego kleru. Zresztą zgodnie z typowym profilem kler jest durny, zabobonny i zdeprawowany, więc zrobi wszystko, żeby nie oddać władzy. Sekta już myślała, że jest moim właścicielem i że ma prawo do mojego majątku – przy okazji przejmowanie majątków swoich członków to też typowe zagranie gury sekty. W tej sekcie guru jest jeden i jest jednocześnie niebezpiecznym przestępcą seksualnym i oszustem robiącym wszystko dla kasy. Cały ten opis wskazuje na typową sektę przestępczą.
Na całe szczęście mam wykształcenie, które mi pomogło znieść zabiegi przestępcy Nycza, który nie chciał przyjąć do wiadomości mojego ateizmu i naraził mnie na straty moralne oraz realne straty w moim życiu osobistym oraz zawodowym. Pomogli też biegli sądowi, którzy torpedowali wszystkie kłamstwa Nycza i kierowali na odpowiednie tory. W mojej głowie rozegrała się walka pomiędzy złem (Nycz i sekta), a dobrem (Policja). Nycz chciał mie zmusić do samobójstwa z zemsty, że nie chcę zostać jego „służką” i mogę wsadzić go do więzienia. Człowiek tak straumatyzowany jak ja, wypiera wszystko, dopiero później to, co zostało mu powiedziane, do niego wraca. W efekcie odzyskuję pamięć. Na szczęście nie wypełniam poleceń Nycza, ale biegłych sądowych oraz moich przyjaciół.
Wiele osób ze starszego pokolenia, które już odeszło od nas, sporządziło dla mnie notatki z wydarzeń sprzed lat, między innymi z rozmów z moim ojcem, żeby pomóc mi w odzyskaniu pamięci. Jeszcze ich nie dostałam, ale wkrótce to nastąpi. Mam obiecane też inne materiały, które pomogą skompromitować zamieszanych w niszczenie mnie przestępców.
Renata też ma dużo do powiedzenia, jej historia też jest ciekawa. A na lekach i zbadana przez biegłych będzie uznana za w pełni wiarygodną. Jeśli dacie radę, chrońcie ją przed Nyczem, bardzo proszę. Będzie ciekawym świadkiem.
Wcale się nie dziwię, że w Argentynie Opus Dei zostało łomot od argentyńskiego wymiaru sprawiedliwości i były wyroki skazujące za handel ludźmi. Jeżeli byłam „zagrożona prostytucją” to tylko z powodu kontaktu z Opus Dei.
Policyjni profilerzy nie mają wątpliwości, jeśli chodzi o kler – to skurwiele współpracujący z przestępcami, którzy mają idealnie znormalizowane prostytucję i pedofilię. I tak jak zawodowi alfonsi uważają, że liczą się tylko mężczyźni, a kobiety i dzieci są po to, żeby cierpiały i można je było wykorzystywać. Jebie mnie taki Kościół i już jako dziecko się z niego wypisałam, chociaż nie było to jeszcze wtedy formalne.
Zapraszam wszystkich do rzucają apostazjami w tępy ryj Nycza. Należy mu się.