Aleksandretta

Aleksandretty to niezbyt duże papugi, które można czasem spotkać w Europejskich krajach, chociaż nie pochodzą z Europy. Całe stado tych zielonych papug lata sobie po Londynie i można je przyuważyć, jak cała chmarą przysiadają na drzewach. Są to potomkowie ptaków, które albo zwiały komuś z chodowli, albo zostały przez kogoś wypuszczone. U nas też występują. Poniższe zdjęcie zostało wzięte z tego artykułu. Gniazdują i nas, chociaż nie ma ich tak wiele jak w Londynie. Są chyba jedynymi papugami na tyle wytrzymałymi i sprytnymi, że potrafią sobie dać radę w czasie naszej zimy. Inne gatunki papug też uciekają lub są bezmyślnie wypuszczane, gdy komuś się znudzą, ale nie potrafią przetrwać w naszych warunkach.

Widziałam te papugi w Londynie i nawet wrzuciłam lata temu zdjęcie na Facebooka. Nie wiem, jak to się stało, że znowu imbecyl z Opus Dei postanowił ponownie wykorzystać prawdę, żeby dorabiać mi mordę wariatki z urojeniami, bo nie mogłam papug w Londynie jego zdaniem. Nic nie poradzi skurwiel, te papugi naprawdę istnieją i wiele osób je widziało. Nie zdziwię się nawet, jeśli u kogoś pojawią się w ogrodzie, bo będzie mieć taką fanaberię i stwierdzi, że chce je w ten sposób trzymać, dostarczając im ogrzewaną w zimie budką i z pełnym wypasem. takie ptaszki bardzo pasują do ogrodu w stylu śródziemnomorskim i są ładniejsze od gołębi.

Idioci

Zostałam zapewniona, że Nycz oraz jego spółka to tylko niegroźni idioci. Mam zupełnie inne zdanie. Owszem, są idiotami, ale są bardzo groźni. Przede wszystkim Nycz wraz z Ryszardem stosują terror tak brutalny, że ludzie tracą pamięć, a nawet popełniają samobójstwa. Nie ustępują nigdy. W celu udowodnienia, że schizofreniczka Renata nigdy się nie myli i że mówi o różnych ludziach tylko prawdę, potrafią posunąć się do wszystkiego. Mordują zgodnie z moimi notatkami z kryminologii, jak najgorsi terroryści i najgroźniejsza sekta. Zresztą nie potrzebowali do tego moich notatek, już w latach siedemdziesiątych potrafili mnie doprowadzić do próby samobójczej.

W zasadzie każdy schizofrenik potrafi zniszczyć drugiej człowieka, a Renata ma na swoje usługi swoją sektę. Prawdopodobnie pani Barbara też jest chora psychicznie i jest tym rodzajem schizofreniczki, która podporządkowała się innej schizofreniczce i ją wielbi. Cały ten gang i sekta powtarza słowa Renaty, jak objawienie.

Bardzo trudno rozpoznać osobę chorą psychicznie, jest to sprzeczne z ogólnym przekonaniem. Trzeba być profilerem, żeby w czasie rozmowy z kimś, zorientować się, że ta osoba jest chora. Nie zawsze można dostrzec jawne braki w związku przyczynowo-skutkowym w opowieściach schizofrenika. Czasem objawy są mniej jawne.

Weźmy na przykład Rafała. W swoich opowieściach jest genialnym matematykiem, który po jakimś mitycznym ciężkim doświadczeniu, przerwał studia i pracuje w Biedronce (znaczy się, nie wiem, gdzie teraz pracuje). Jednocześnie przechwalał się, że nauka obsługi kasy zajęła mu całe wakacje. No więc, po pierwsze – mnie założenie własnego blogu na WordPressie i obejrzenie jego funkcji zajęło jeden wieczór. Nie ma sposobu, aby geniusz potrzebował więcej czasu, żeby opanować obsługę tak prostego „programu” jak okienka kasy fiskalnej. Poza tym absolutnie nikt, kto kiedykolwiek skończył liceum i zaczął studia, nie będzie pracował jako napełniacz półek w sklepie spożywczym. Tacy ludzie wolą pracę biurową i ją łatwo znajdują, doszkalają się w obsłudze programów biurowych, urzędy pracy oferują mnóstwo kursów. Więc jeśli taki gość mówi o sobie niestworzone rzeczy, to jest schizofrenikiem, który ma charakterystyczne urojenia na swój temat.

To co napisałam, to jest ABC pracy profilera.

Niestety Renata i Rafał mają za sobą Nycza oraz sektę, która wynosi ją pod niebiosa i potwierdza każde jej słowo jako prawdę objawioną. Wiele osób dostało dużych szkód, bo Nycz poręczył za Rafała i Renatę, a ze mnie zgodnie z urojeniami ich schizofrenicznej rodziny zrobił kurwę bez matury, która nigdy nie studiowała. Rozumiem czym kieruje się chory mózg Renaty-Golluma, zupełnie nie rozumiem prymitywizmu Nycza oraz innych osób. Swoją głupotą zniszczyli wiele istnień ludzkich. Moja rodzina i ja doznaliśmy też dużych, wręcz niewymiernych strat, ale przynajmniej udało się nam przeżyć te ataki sekty.

Moja siostrzenica nie nazywa się Michalina i nie jest moją córką. Nie mam, kurwa, dzieci, sekta nie pozwoliła mi założyć rodziny, brutalnie ingerując w moje życie. Nie mam siły już powtarzać, ile zniszczyli. Żaden kontakt z nimi nie jest pozytywny.

Nie wiem, czy Nycz ma brata gangstera w więzieniu. Wiem za to, że przybierał pozy groźnego gangstera i chciał mnie oraz innym osobam „udowodnić” prostytucję przez brutalne zmuszanie do niej. Poza tym, po zaznaniu przyjemności seksu z Renatą, zapewniany przez nią, że inne laski też go „pragną”, jak najbardziej chciał doprowadzić do zbliżenia. Jest na tyle głupi, że nie przeszkadza mu seks z osobą otrutą pigułką gwałtu, którą nie wiem skąd wziął ojciec Renaty – a ojciec schizofrenik uwielbiał gwałty, dzięki którym „uczył” swoje ofiary przyszłego zawodu kurwy. Bo tak realizowała się jego schizofrenia. Inaczej mówiąc takie miał schizofreniczne potrzeby. Zmuszał Renatę i swoją żonę do prostytucji. Renata zapewnia, że chce się z tego wycofać, ale potrzebuje kogoś na swoje miejsce. Ma urojenia na mój temat, które dotyczą „wiedzy”, że ja to „lubię” i że jej mówiłam, że ją zastąpię, bo „ona nie chce być już Nyczem”. Schizofreniczną potrzebą tej kobiety jest obarczenie prostytucją kogoś innego.

To wszystko to są bardzo częste numery schizofreników i każdy psychiatra powinien zorientować się w ich intrygach i pomówieniach. Kłamstwa Nycza i schizofrenia Barbary nie tłumaczą braku profesjonalizmu kilku osób z tego grona, bo powinni pamiętać, jakimi zasadami mają się kierować przy stawianiu diagnozy. Nie mówiąc o tym, że wolno im diagnozować tylko osoby, które przyjdą do ich gabinetów. Mają pecha, bo profilerzy mają w głowach także listę typowych błędów medycznych. Więc, bum, cyk, cyk. Teraz ja będę Sprite, a oni będą pragnienie. (Pragnienie rozumu, pewnie.)

Nycz i Ryszard są głupi, nic nie mogą, ale jednak doradzam trzymanie się od nich z daleka. Oboje są tak bardzo zadurzeni w Renacie, że pod jej dyktando dalej bedą dokonywać aktów terroru, a potrafią tak sterroryzować ludzi, że zmuszają ich do popełnienia samobójstwa.

Są głupi, ale jednak niebezpieczni, nawet jeśli przedstawiają się jako gangsterzy tylko, żeby aby zastraszyć ludzi. Nie muszą być gangsterami, żeby ludzie ginęli i żeby niszczono im życie. Mają przy tym tak prymitywne poglądy na sprawy międzyludzkie i relacje społeczne, że chętnie obu bym przebadała razem z jakimś psychiatrą. Nyż naprawdę opowiada, że wszystko mu wolno, bo jest biskupem.

Oprócz tej debilnej dwójki, wiele innych osób przyłączyło się do zaszczuwania ofiar durnej schizofreniczki. Też nie ma dla nich dobrych słów i życzę im jak najgorzej.

Z powodu tego gangu i tej sekty ludzie stracili życie, nie należy być dla nich miłym.

To wezwanie do broni, proszę państwa. Albo oni, albo my. Już dosyć pisarek Renata wykończyła.

Jeszcze sobie pożyję…

Ciekawa sprawą jest, że bandyci, z którymi rozmawiałam w dzieciństwie, zapewniali, że tylko ich sposób na życie jest prawdziwym życiem i że nawet jeśli trafią do więzienia, to przynajmniej sobie pożyli. A ludzie uczciwi sobie tylko egzystują.Nycz też tak mówi.

No bardzo jestem ciekawa, czy ci wszyscy bandziorzy, którzy trafili do więzień, rzeczywiście uważają, że było warto. Pewnie nie, jeśli dołączymy do tego wrzawę medialną, jaką planuję.

Nigdy nie trafiało do mnie przekonywanie mnie, że prawdziwą przyjemność daje zabicie kogoś. No ale cóż w odróżnieniu od Renaty, nie jestem schizofreniczką, żeby sobie w ten sposób dać zniszczyć psychikę. A Nycz próbował tego podejścia ze mną.

W inny sposób zapewniam sobie bezpieczeństwo, proszę pana biskupa

Nycz steruje Renatą (oraz Rafałem), a nie odwrotnie. Doskonale wie, co jej jest i potrafi to wykorzystać. Klasyczny przykład wykorzystywania chorych psychicznie przez świat przestępczy.

Pozew

Nycz próbował zastraszyć mnie między innymi pozwem. Ale wiem, co się robi w przypadku, gdy dostanie się wezwanie z Sądu. Dzwoni się wtedy na Policję, żeby poinformować, jaki jest numer sprawy i w którym Sądzie będzie rozprawa, żeby Policja mogła przygotować dla Sądu wszystkie dotyczące na przykład Nycza i jego rodziny materiały jakie posiada.

Dostałam takie zapewnienia, że jestem chroniona, że się skurwysyna nie boję.

Wy też się nie bójcie.

Już kiedyś musiałam w jakiejś sprawie dzwonić i prosić o podobną pomoc.

To Nycz ma się bać i wiem, że trzęsie dupą. To my będziemy go skarżyć a także cały Kościół Rzymsko-Katolicki.

Zakonnica

Moja dawna katechetka była prawdopodobnie albo zgwałconą kobietą, który zniszczył ksiądz i kazał jej pokutować w zakonie, albo byłą prostytutką, która była na tyle „brzydka”, że pozwolono jej uciec do zakonu. Jakby nie byłyby powody zniszczeń psychiczne, to profil takie panie miałyby do pewnego momentu bardzo podobny.

A jaki jest profil typowej prostytutki? Nienawidzą kobiet, które są szczęśliwymi spełnionymi kobietami, czyli współżyją z mężczyzną z własnej woli oraz mają przy tym z tego przyjemność oraz pogłębienie więzi. Seks prostytutce nie sprawia przyjemności, jest to coś, co robi, żeby przeżyć. Dorabia sobie do tego różne teorie, zresztą wpychane jej przez alfonsów (lub księży) do głowy – że są uczciwe, bo nie mają orgazmu. Orgazm to coś, czego taka prostytutka się boi. Bardzo często zresztą zostaje zmuszona do uprawiania seksu za pieniądze przez kogoś w kim na swoje nieszczęście się zakochała. Rodzi to kolejne problemy psychiczne.

Prostytutki to nie seksoholiczki. Seksoholikami są alfonsi oraz klienci alfonsów – bo powiedzmy sobie szczerze to od nich kupowane są usługi, to oni sprzedają kobiety, nawet jeśli jest to zamaskowane. Nie ma czegoś takiego jak pracujące na własny rachunek prostytutki. To zajęcie jest tak bardzo niezgodne z psychicznymi potrzebami człowieka, że zawsze trzeba w okolicy prostytutki szukać jakiegoś kontrolującego ją przestępcę, od którego jest uzależniona.

Ucieczką prostytutek jest często religia i bywają bardzo religijne, pewnie dlatego że nic innego im nie zostało, a poza tym gangsterzy kochają taki sztafaż i krycie się za nim, więc są tego uczone. Ja też byłam tak „wychowywana” przez osoby – pozornie związane z Kościołem – które przychodziły do mojej podstawówki.

Bardzo często prostytutki postępują zgodnie z zasadą – mistery loves company – więc szczególnie jeśli jest na kogoś zamówienie, to zniszczą każdą kobietę i pomogą gangsterom wciągnąć ją w prostytucję. A jak to się robi? Niszcząc jej więzi rodzinne, pozbawiając możliwości kształcenia się oraz powodując utratę pracy.

Spotkało mnie to wszystko, a jednak wygrywam z gangiem Nycza, chociaż zamówienie na mnie trwa od dzieciństwa, bo alfons nie odpuszcza nigdy. Reguła jest taka, że albo gangster pójdzie do więzienia, albo zniszczy swoją ofiarę za odmowę współpracy i spowoduje jej samobójczą śmierć.

Moja przyjaciółka była zmuszana do prostytucji, była karnie zgwałcona. Nocowała u mnie, gdy miała stany lękowe. Zniszczono ją i zaszczuto na śmierć. Zrobiono z niej chorą psychicznie. Wszystko zgodnie z podręcznikiem kryminologia. Byłam zastraszana jej przykładem, ale się nie dam.

Zamierzam się, zemścić, kurwy pierdolone. I pomogę się Renacie z tego gnoju wydostać. Mówiła, że tego chce.

Seksoholizm

Postawa jaką prezentuje Nycz to seksoholizm. Zdrowy człowiek łączy seks z miłością i idzie z kimś do łóżka, tylko jeśli się zakocha. Ta romantyczna postawa jest wspólna wszystkim zdrowym ludziom, dlatego też liczne panie padają ofiarą kogoś takiego jak Rafał, który całkowicie jest niezdolny do odczuwania miłości, a jest seksoholikiem wychowanym przez mafię.

Rafał dostał swoje zadanie od Nycza – czyli mnie poślubić i zmusić do prostytucji, podobnie jak jego ojciec zmusił matkę. Na całe szczęście mnie nie kocha, więc nie chce się „żenić”, gdy mu nie staje na widok mojego sadła.

Na całe szczęście otyłość dla wielu osób nie jest problemem, a plastyka brzucha to jeden z najprostszych zabiegów chirurgii plastycznej. Wycina się tłuszcz wraz z nadmiarem skóry. Dla bogaczy otyłość to też coś, co załatwia się zwitkiem banknotów w bardzo krótkim czasie.

Znajoma bogaczka bez problemu bardzo szybko schudła dzięki właśnie takiemu zabiegowi. A też padła ofiarą Nycza i jego gangu. Zemścili się na niej, próbując ją zaszczuć na śmierć za to, że nie chce im zapłacić „okupu”, ani dawać dupy. (Przy okazji – ja też byłam zastraszana i miałam płacić okup za to, że mnie zostawią w spokoju.) I moja znajoma lżejsza o wiele kilogramów bez problemu wróciła do codziennych treningów. Nigdy nie musiała się głodzić. Znowu żre, co chce.

Każdy problem ma swoje rozwiazanie. Ja swoje rozwiązałam studiami międzywydziałowymi oraz współpracą z Policją. Czas złapać jeszcze kilka luźnych końców i dobrniemy do końca tej epopei.

A co mogę poradzić ludziom z Warszawy? Wyśmiejcie Nycza i wygnajcie tego skurwysyna z konwentu. Zasługuje na to. Absolutnie nie jest moim przyjacielem i nie powinien się na to powoływać.

Nyczowi śmierć!!!

Mafia

Mam poważne podejrzenia, że Opus Dei zostało założone przez włoską mafię, a dokładniej gangi handlarzy kobietami. Świadczy o tym, jak dobrze różni przestępcy oraz gwałciciele czują się w ramach tej organizacji. Dodatkowo Nycz pochwalił mi się, że jego ojciec i brat (który już siedzi w więzieniu) byli alfonsami. Łatwo więc zrozumieć, skąd się wzięła jego maniera niszczenia wszystkich kobiet, które mu odmówiły współżycia. Spotyka to mnie, ale także moje koleżanki, które z cała bezwzględnością godną najgroźniejszych przestępców były zmuszane do uległości i niszczone za to, że nie poszły na współpracę.

Dla profilera takie postępowanie to klasyka świata świata przestępczego, który uwielbia wykorzystywać chore psychicznie osoby i zmuszać je do prostytucji. Tylko że w moim przypadku oraz moich przyjaciółek przestępcy się pomylili. Żadna z nas nie była chora psychicznie. Dużo zapłacą za tą pomyłkę. Chroniący ich Kościół Rzymsko-Katolicki także.

Pewna pani z Opus Dei, która brała udział w kręgu pedofilskim, przyznała mi się, że jej ojciec też był alfonsem. tłumaczy to jej demoralizację oraz niezwykłe zakłamanie. Powie wszystko, żeby tylko zniszczyć swoją ofiarę.

Jedyna rada, jaka mi przychodzi do głowy – to wyciągnijcie z tego kręgu tyle osób, ile się tylko da, zanim te skurwysyny te osoby wykończą do końca. Rafał nie jest księciem na białym koniu, jest chorym psychicznie damskim bokserem, od którego trzeba uciekać. Wykorzystuje kobiety i traktuje je jak rzeczy, które wykonują pewne usługi seksualne po naciśnięciu odpowiednich guzików. Nie łączy z nimi poważnych planów. A ciągnięcie druta to podstawowa i najczęstsza usługa kupowana u prostytutek. Warto żeby pewne panie wiedziały, że mają do czynienia z wychowankiem kręgu pedofilskiego, który przy całej swojej schizofrenii jest duchowym spadkobiercą rodziny sutenerów. Nycz go nauczył tak traktować kobiety. I on nim też steruje.

Wedle słów Renaty jej ojciec był alfonsem i nie był chory psychicznie, matka była. I że to jest codzienność Kościoła.

Moja rada – spierdalaj laska z otoczenia Nycza i się nie oglądaj!

Ciekawe ile fanek, które Nycz poznał w czasie konwentów już pracuje w burdelach, a ile się już nigdy nie odnajdzie. I jak bardzo Nycz pomagał gangsterom ze swojej rodziny?

Cały Ojciec Chrzestny, jak obszył. We włoskiej rodzinie gangsterskiej też jeden z synów został skierowany do pracy w Kościele. Jedno mnie zastanawia – czy obsadzenie wysokich stanowisk w Kościele wystarczy, żeby wyczerpać definicję mafii? Możliwe, że tak – szczególnie, jeśli się weźmie pod uwagę ambicje Nycza wprowadzania kolejnych swoich ludzi do polityki.

Predator

Nycz jest największym predatorem seksualnym, jakiego poznała warszawska Policja. Wiedząc, że uciekam przed nim oraz przed Opus Dei, upiera się, że jednak mam zostać jego osobistą prostytutką i że mnie do tego zmusi, a w każdym tak wyszło podczas naszej rozmowy z udziałem mojego znajomego profilera.

Uważa, że jeśli ktoś „lubi seks” to musi go uprawiać ze wszystkimi, bo wtedy takiej osobie powinno być wszystko jedno z kim uprawia. Podstawowe informacje z psychologii oraz seksuologii – czyli że ludzie dopierają się w pary często na całe życie, podobnie jak czasem robią inne gatunku zwierząt i że samica nie przyjmie innego samca – były dla niego totalnym novum.

To że moja mama uważała seks z ukochanym mężczyzną za pozytywną wartość i uczyła mnie, że ma prawo do przyjemności w łóżku tak samo mówił mi mój tata, nie robiło z nich pary przestępców, czyli ani on nie był alfonsem, ani moja matka nie była prostytutką, chociaż tak uważała chora psychicznie zakonnica, która mnie uczyła religii. Ta chora osoba oraz jej sekta uznała, że musi sama „wyznaczyć mi męża”, żebym się nie wynosiła, została odpowiednio ukarana i żebym odbywała pokutę na Ziemi, służąc znienawidzonemu facetowi. Z jej powodu Rafał uważa mnie za swoją własność i to z jej powodu ta sekta rozpowiada, że jestem żoną schizofrenika Rafała, odganiając ode mnie innych mężczyzn. Ale bez względu, co ta durna kurwa wmówiła Rafałowi, nawet gdy mnie tak zwanie „wpędzono w lata”, to nie pogodzę się z losem i nie wyjdę za kogoś, kogo od dzieciństwa nienawidzę.

Prawda jest taka, że będąc sama znaczę więcej niż gdybym była związana z tym schizofrenikiem, który jak już się przekonałam, ma szybkie pięści i potrafi mnie strzelić pięścią w twarz, tylko dlatego że koło niego przeszłam. Nieprawdą jest, że – jak mi wmawiała sekta – kobieta, która jest sama nic nie znaczy. Przede wszystkim już byłam z kimś związana, a po drugie związek z Rafałem sprowadzi kobietę do roli prostytutki kontrolowanej przez Opus Dei.

I chyba tylko o to chodzi predatorowi Nyczowi, który doskonale wie, że Rafał radośnie by mnie zmusić do „służenie” biskupowi, podobnie jak jego ojciec zmuszał ich matkę.

Opus Dei to przestępcy i toksyczne zakłamane odpady, i należy trzymać się od nich z daleka.

Naprawę kler i handlarze kobietami mają wspólne kulturowe korzenie. Też szantażem, zastraszeniem oraz niszczeniam wszystkiego, co tylko się da, próbują zmuszać do prostytucji. To są ludzie, którzy w życiu nie poznają dobrego seksu i miłości, dzięki którym się wie, że nie pozwoli się nikomu innemu na wejście do łóżka. Oczywiście istnieje coś takiego jak seryjna monogamia, ale ludzie są gatunkiem monogamicznym. Alfonsi z Opus Dei niszczą ludzi, tak samo jak alfonsi, którzy nie są motywowani religijnie. Jeśli w ogóle można nazwać to religią – moim zdaniem nie, jest to siatka przestępcza. Nic dziwnego, bo powstali w czasach, kiedy kobiety zyskiwały prawa wyborcze i są tak wrodzy kobietom, jak tylko to możliwe.

Zamierzam wygnać Opus Dei z Polski. Mam nadzieję, że mi pomożecie.

Pinball machine

Według zeznań męża Renaty, który również mnie nękał w mojej podstawówce, zostali nasłani na mnie przed dorosłych członków Opus Dei, którzy zainteresowali się po tym, jak przesłuchała mnie katechetka i wyszło jej, że jestem chora psychicznie, tak bardzo jej się w głowie nie mieściło, że ktoś może umieć pływać, wiązać z tym sportem swoją przyszłą karierę, a także być szlachcianką o nazwisku Wieczorek – dla ułatwienia, szlachectwo nie zależy od nazwiska, tylko od pochodzenia. Moja niezwykle dobrze ustosunkowana babcia ze strony taty podniosła do swojego stanu ukochanego i nie przeszkadzało jej, że będzie nosić jego nazwisko. W sumie wolała je od panieńskiego norweskiego nazwiska, które nosiła z powodu pochodzenia ojca, który ożenił się z Polką.

Opus Dei, gdy tylko wywęszył prawdopodobne pojawienie się gdzieś chorego psychicznie dziecka, postanowił je zajebać i do wybory dano mi dwie kariery – albo sekciarskiej kurwy, albo kościelną. Opus Dei, z tego co wtedy się dowiedziałam, między innymi dostarcza pedofilom dzieci, które uczą się, jak być posłuszne i na rozkaz wykonywać usługi seksualne w obietnicy pomocy w karierze. Jeżeli kiedykolwiek byłam zagrożona prostytucją, to tylko z uwago na zainteresowanie się kleru moją osobą. Usługi seksualne, które wykonuje się z obrzydzeniem, są dla Opus Dei „służbą” oraz „poświęceniem”, bo sprawiają nieprzyjemność, za to udany seks z ukochanym, to kurestwo, które ma kobiety prowadzić do piekła. Dlatego też te osoby zawsze mi torpedowały związki, w które wchodziłam z potrzeby serca i gonad, a zmuszają do poślubienia schizofrenika, którego się boję i który budzi moje obrzydzenie. Bo wtedy będę „cierpieć” i będzie ” po Bożemu”.

Nie łudźcie się, to nie fandomów schizofrenicy kierują nagonką na mnie, ale kler, który podtrzymuje ich urojenia i szczuje na mnie. Renata była szczuta na Piotra, gdy Nycz wysłuchujący jej spowiedzi, mówił jej, gdy opisywała swoje urojenia, że to Bóg jej daje Piotra. Jest złośliwym skurwysynem, który nie chce jej dać spokoju. Kocha jej schizofrenię, bo wie, że inaczej nie dawałaby mu dupy, bo nie dałaby się tak łatwo zastraszyć piekłem. W moim przypadku postępuje podobnie – tylko, że ma ogromnego pecha, bo nie jestem schizofreniczką, wszelkie moje problemy psychiczne wynikły z powodu zaszczucia i intryg sekty Opus Dei, która się rzuciła nie tylko na mnie, ale też na moją matkę i resztę rodziny. Mój racjonalizm, dla Nycza miał wynikać z brania leków i tak jak rodzicom Renaty (oraz jej samej) nakazywał mi przestać brać leki, które miałyby mnie „oddalać od Boga”. Bo w rozumieniu Nycza jest się blisko Boga tylko wtedy, gdy z powodu lęku wypełnia się jego polecenia bez szemrania. Jest sadystą i to on, szczuje osoby ze swojego otoczenia, żeby mordowały ofiary, które przypisuje się tak łatwo Renacie. Oczywiście Renata ma w tym swój udział, ale raczej odgrywa rolę, którą jej wyznaczył Nycz, słuchając jej spowiedzi. Wygląda na to, że nie rozumie nadal, czym są choroby psychiczne, więc próbuje realizować urojenia Renaty, bo uważa, że opisują świat, do jakiego powinien dążyć z wyroku Boga.

Renata chce się leczyć (jej brat za to kocha swoje życie takie, jakim jest), bo wcale nie podoba jej się rola wyznaczona jej przez Nycza – czyli jego płatnej kochanki oraz kochanki jego przydupasów. Niestety, Nycz jej zabronił, a Renata w swojej chorobie bardzo się boi piekła. Nie studiowała metod, jakimi posługują się sekty, więc nie potrafi spokojnie stanów lękowych wywoływanych przez zastraszenie. A schizofrenika łatwo w ten sposób zniszczyć. Osoby zdrowe psychicznie też. Rozmawiałam z Renatą na temat leczenia, nie jest aż tak nieracjonalna, jakby się wydawało, ale boi się brać leki, bo biskup nie pozwolił. Streściłam tutaj informacje od męża Renaty.

Wystarczy jeden cynk od mojej katechetki, żeby z Krakowa przyjechali w moim dzieciństwie członkowie Opus Dei i mnie brutalnie zaszczuli, bo uważali, że znaleźli sobie materiał na kogoś, kto jak Renata może uchodzić w ich sferach za kogoś, kto jednocześnie jest ich niewolnicą seksualną oraz święta, która ma przekazywać słowa Boga. Od tamtego czasu mnie prześladują. Mam nadzieję, że moja apostazja zamknie im mordy i już w życiu nie będą nic o mnie mówić.

Ludzie z Warszawy zostali w latach siedemdziesiątych poszczuci na mnie przez krakowskiego potwora, który – chociaż ślubował celibat – za bardzo kocha seks i jest zdeprawowanym skurwielem, który uważa, że jest mu wszystko wolno. Także gwałcić dzieci i zmuszać je przemocą, aby się uczyły ssać jego brudnego fiuta.

Krokowski potwór z Opus Dei zrobił mi pranie mózgu i doprowadził kolejny raz do amnezji i syndromu sztokholmskiego, byli tylko uniknąć sprawiedliwości. W swojej głupocie uważał, że jest w stanie zrobić ze mnie w końcu swoją posłuszną służkę. Absolutnie wykluczone. Tak jak mu wcześniej obierałam, będę współpracować z Policją i wygrzebię wszystkie brudne tajemnice kleru i ujawnię światu.

Zostałam doprowadzona do takiego stanu, że niemożliwe stało się udzielenie mi pomocy doświadczonego profesjonalisty i musiałam zdać na metody pracy z zaszczutą ofiarą, które są dla psychiatry ostatnią deską ratunku. Mówi się wtedy ofierze, co ma sobie przypomnieć, wiążąc to z kolejnymi rzeczami, które ofiara chce zrobić. Przypomina to pinball machine, czyli grę w czasie której kulka, staczać się w dół, obija się kolejne przeszkody.

Nycz robił mi coś podobnego, ale chciał zrobić ze mnie swoją niewolnicę i wmawiał mi cynicznie rzeczy, o których musiał wiedzieć, że są nieprawdziwe. Takie pranie mózgu jest tak typowym zagraniem niebezpiecznej sekty, że nie mam żadnych wątpliwości, co do natury Opus Dei i jakości katolickiego kleru. Zresztą zgodnie z typowym profilem kler jest durny, zabobonny i zdeprawowany, więc zrobi wszystko, żeby nie oddać władzy. Sekta już myślała, że jest moim właścicielem i że ma prawo do mojego majątku – przy okazji przejmowanie majątków swoich członków to też typowe zagranie gury sekty. W tej sekcie guru jest jeden i jest jednocześnie niebezpiecznym przestępcą seksualnym i oszustem robiącym wszystko dla kasy. Cały ten opis wskazuje na typową sektę przestępczą.

Na całe szczęście mam wykształcenie, które mi pomogło znieść zabiegi przestępcy Nycza, który nie chciał przyjąć do wiadomości mojego ateizmu i naraził mnie na straty moralne oraz realne straty w moim życiu osobistym oraz zawodowym. Pomogli też biegli sądowi, którzy torpedowali wszystkie kłamstwa Nycza i kierowali na odpowiednie tory. W mojej głowie rozegrała się walka pomiędzy złem (Nycz i sekta), a dobrem (Policja). Nycz chciał mie zmusić do samobójstwa z zemsty, że nie chcę zostać jego „służką” i mogę wsadzić go do więzienia. Człowiek tak straumatyzowany jak ja, wypiera wszystko, dopiero później to, co zostało mu powiedziane, do niego wraca. W efekcie odzyskuję pamięć. Na szczęście nie wypełniam poleceń Nycza, ale biegłych sądowych oraz moich przyjaciół.

Wiele osób ze starszego pokolenia, które już odeszło od nas, sporządziło dla mnie notatki z wydarzeń sprzed lat, między innymi z rozmów z moim ojcem, żeby pomóc mi w odzyskaniu pamięci. Jeszcze ich nie dostałam, ale wkrótce to nastąpi. Mam obiecane też inne materiały, które pomogą skompromitować zamieszanych w niszczenie mnie przestępców.

Renata też ma dużo do powiedzenia, jej historia też jest ciekawa. A na lekach i zbadana przez biegłych będzie uznana za w pełni wiarygodną. Jeśli dacie radę, chrońcie ją przed Nyczem, bardzo proszę. Będzie ciekawym świadkiem.

Wcale się nie dziwię, że w Argentynie Opus Dei zostało łomot od argentyńskiego wymiaru sprawiedliwości i były wyroki skazujące za handel ludźmi. Jeżeli byłam „zagrożona prostytucją” to tylko z powodu kontaktu z Opus Dei.

Policyjni profilerzy nie mają wątpliwości, jeśli chodzi o kler – to skurwiele współpracujący z przestępcami, którzy mają idealnie znormalizowane prostytucję i pedofilię. I tak jak zawodowi alfonsi uważają, że liczą się tylko mężczyźni, a kobiety i dzieci są po to, żeby cierpiały i można je było wykorzystywać. Jebie mnie taki Kościół i już jako dziecko się z niego wypisałam, chociaż nie było to jeszcze wtedy formalne.

Zapraszam wszystkich do rzucają apostazjami w tępy ryj Nycza. Należy mu się.

Skaryfikacja

Skaryfikacja to proces przygotowywania nasion tak, aby łatwiej wykiełkowały. Z jakiś powodów trzeba nasiona niektórych gatunków trzymać jakiś czas w lodówce. Nie rozumiem tego procesu, trzymanie na przykład dziewięćdziesiąt dni nasion w zimnie wydaje mi się bez sensu chociaż pasjonaci ogrodnictwa z dużym doświadczeniem, jak rodzice Michała, przysięgali, że bez skaryfikacji się nie uda.

Wzięłam jedno nasiono jakiegoś egzotycznego drzewka (drzewa wbrew pozorom są bardzo często trzymane jako rośliny doniczkowe) i postanowiłam sprawdzić eksperymentalnie, czy jednak mi nie wzejdzie. Z jakiś powodów poszczęściło mi się i wkrótce miałam śliczną siewkę w małżeńskiej doniczce. Byłam tak zadowolona jak nigdy wcześniej.

Oczywiście do momentu, gdy się pojawiła Renata. Nigdy jej nie przedstawiłam mojej matce jako moją przyjaciółkę. Nigdy. Po prostu pewnego dnia ta schizofreniczka albo mnie wyśledziła, albo dostała mój adres od kogoś z moich studiów i pojawiła się z odwiedzinami u mojej matki, wmawiając jej, że jest moją najlepszą przyjaciółką.

Oczywiście większej bzdury nie było. Zaprotestowałam, że jej nie znam, ale już owinęła sobie moją matkę wokół palca i cały zaś utrzymywała z nią kontakt. Nie potrafiłam przekonać mojej matki, że to wariatka i że jej nie znam.

Wkrótce zaczęły się dziać rzeczy dokładnie takie jak w filmie Gaslight, w którym schizofreniczny mąż wmawia swojej żonie, że to ona jest chora psychicznie. Moja nowa roślinka zniknęła, a moja matka, gdy się zdziwiłam, że jej nie ma, zaczęła mi wmawiać problemy z pamięcią i tłumaczyć, że ją oddałam. Oczywiście był to złośliwy numer schizofreniczki, która wmówiła mojej matce, że jej tę roślinkę podarowałam. I po prostu Renata wzięła sobie roślinę z parapetu.

Jak już wcześniej napisałam, ukradła mi w podobny sposób ubrania. Czego nie mogła ukraść, to mi zniszczyła. Próbowałam protestować przeciwko tym wizytom, ale Renata nasłała na moją matkę Nycza oraz innych członków sekty, którzy zaczęli wmawiać jej, że Renata jest zdrowa i że trzeba to mnie leczyć.

Przeszłam piekło w moim własnym domu. Każde słowa, które było prawdą było podważane. Mój związek z Michałem miał być moim urojeniem. Nikt mi nie pomógł z rodziny. Miałam przed sobą narcystycznego potwora, który postanowił wierzyć tylko obcym ludziom, a nie swojemu dziecku. Głupota mojej matki oraz perfidia i złośliwość Renaty i jej sekty zniszczyła mi życie. Zabrali mi wszystko, co tylko miało dla mnie wartość. I nadal próbują ze mnie zrobić służkę i niewolnicę Renaty, żeby tylko zrobić jej przyjemność. Są tak nią zachwyceni i w niej zakochani, że nie liczy się dla nich moralność, prawda czy etyka, jedyne co chcą osiągnąć, to żeby ich. potwór był zadowolony.

Nie dociera do nich, że schizofreniczny morderca, który od dziecka morduje swoje ofiary zaszczuwając je bezlitośnie nigdy nie będzie zadowolony. Jestem obsesją Renaty i nie spocznie, jeśli nie doprowadzi do mojej śmierci. Zna ten typ ludzi z zajęć z kryminologii. Już mnie doprowadziła do kilku prób samobójczych, z których się wycofywałam. O dziwo, Rafał jest dla mnie mniej groźny, bo mnie jednak nie zabije, dopóki nie będzie mógł po mnie dziedziczyć. Renata do tego dąży od zawsze.

Policja o nich wie, ale naprawdę mamy w Polsce przepisy, które uniemożliwiają skuteczną obronę przed takimi wariatami, szczególnie gdy stworzyli sobie sektę. Żyję wbrew fatalnym szansom, jakie dają podręczniki kryminologii takim ofiarom jak ja. Zgodnie z tym, co przeczytałam w podręcznikach na temat podobnych szaleńców zawsze zaszczucie przez schizofrenika, gdy już dojdzie do amnezji, kończy się śmiercią ofiary, bo przestaje móc się skutecznie bronić. Renacie już kolejny raz prawie udało się mnie zabić. Na całe szczęście w ostaniej chwili zaczął mnie ponownie ratować ojciec Michała, który był profesorem psychiatrii oraz biegłym sądowym.

Moja własna rodzina tak samo jak w dzieciństwie i na studiach o mało mnie nie zabiła. Tylko związkowi z Michałem zawdzięczam, że żyję. Gdybym nie była z nim, to bym nie poznała jego ojce ojca naukowca, który mnie postawił na nogi popchnął na kolejne równoległe studia.

Michał i jego rodzina myśleli, że jestem z Piotrem. Piotr, że z Michałam. A tak naprawdę byłam samotna, terroryzowana i tępiona przez schizofreniczne rodzeństwo i walczyłam o to, żeby wyjść z amnezji. Mój kolejny związek też został przez sektę storpedowany i kolejny narzeczony zaszczuty jako „gwałciciel”.

Całe moje życie jest nieudane z powodu Opus Dei i kurwy Renaty. Wypraszam sobie jakiekolwiek teksty, że mam być jej za coś wdzięczna. Wiem, że żąda wdzięczności, ale jest to złośliwość schizofrenika, który pastwi się nad ofiarą. Wszystkie osoby, które jej pomagają, są też winne. Wiem, że oboje schizofrenicy lubią tworzyć sobie szpiegów i nawet jeśli sami nie kontrolują swoich ofiar, to robią to urobieni przez nich ludzie, którym się wydaje, że co najwyżej puszczają niewinne plotki. Należy takie osoby też odcinać. Niech nie karmią schizofreników, którzy wykorzystują takie plotki, żeby się uprawdopodobnić jako „bliscy przyjaciele”.

Kurwa Renata nigdy nie była moją przyjaciółką. A Rafał nigdy nie był moją miłością. Nie chodzę do miejsc, gdzie mogę ich spotkać. Opus Dei również omijam. Inni katolicy też są podejrzani.

Cierpię przez nich od dzieciństwa, byłam tylko przez krótki czas szczęśliwa z Michałam, chociaż i tak towarzyszył temu lęk i walka z sektą oraz moją głupią narcystyczną matką, która ponownie jak w dzieciństwie zniszczyła mi życie. Mam dość durnych ludzi, którzy są nasyłani przez tych wariatów i próbują mnie kontrolować, a przede wszystkim wybierać mi zawód oraz mężczyzn. Miałam szansę około dziesięć lat temu wyrwać się z uczenia, ale sekcie się to nie spodobało i zostałam – w ramach „leczenia” oraz „ratowania mnie przed wyrzuceniem z pracy” (kurwa, samo chciałam odejść, bo miałam już dosyć bezkarnych ataków sekty na mnie) – zakatowana prawie na śmierć. Z powodu lęku jaki towarzyszy syndromowi sztokholmskiemu straciłam pamięć i utknęłam w pracy, do której już całkowicie straciłam serce i której wykonywanie stało się torturą.