Wszystkie wpisy, których autorem jest Gosia

Złamanie

Jednym z dziwnych elementów, jakich jest pełno w kulturze gwałtu, jest mityczne „złamanie się” faceta. Wytłumaczę, o co chodzi w tym terminie. Według teoretyków kultury gwałtu facet ma być zawsze gotowy do seksu z każdą chętną kobietą, inaczej nie jest facetem – nawet jeśli jest w stałym związku. Ma też skoczyć na kobietę i ją zgwałcić, jeśli jest do tego okazja – czyli jeśli gdzieś zobaczy pijaną kobietę bez ochrony. Inaczej nie jest dostatecznie męski. Nawet chyba niejaki Rafał Ziemkiewicz popełnił kiedyś o takim gwałcie felieton.

No cóż ja byłam akurat trzeźwa i nie znałam mojego napastnika.

„Złamanie się” zaś ma być stanem takiego zakochania się (a raczej, jak by chcieli teoretycy kultury gwałtu, pobocznym i niezdrowym dla macho efektem złośliwego odmawianie seksu, przez kobietę, która ich zdaniem jest zobowiązana zawsze dawać dupy), że odtrącony facet przestaje umieć skakać z kwiatka na kwiatek i wiernie czeka na kobietę. Dla mnie – czyli dla psychologa po kursie seksuologii – jest to prawidłowy stan zakochania się, a nie chorobliwy stan, którego należy unikać.

Unikanie głębokiego stanu zakochania ma być powodem, dlaczego kobiecie, która nie chce iść do łóżka z zakochanym facetem do łóżka, bo go nie kocha, robi się wyrzuty, bo według kultury gwałtu ma obowiązek od razu iść do łóżka, żeby facet przypadkiem się „nie złamał” i mógł sobie pójść do innej kobiety bez problemu. Rozmawiałam na ten temat – oczywiście wbrew własnej woli – z Nyczem, który uznał, że ma prawo mnie obrażać i mówić mi prosto w oczy, że uważa, że dla mnie nie jest problemem z każdym, kto się nawinie iść do łóżka. I w sumie nie wiem, co dalej powiedział – albo, że dlatego mam powodzenia, albo że jest to powód, dlaczego nikt nie chce. Nycz przedstawił się jako piewca kultury gwałtu, z którym uczciwa romantyczna feministka nie będzie już rozmawiać. A – dla jego informacji – faceci lecą na mnie, bo jestem super inteligentna, wykształcona, mam wiele talentów i bywam ładna. Ale co najważniejsze, przeleciała między nami iskra. Z mojej strony nie ma takiej iskry.

A już na pewno nie będzie nic z mojej strony po licznych atakach na mnie i zniszczeniu mnie w latach dziewięćdziesiątych. Nycz też mnie wtedy zniszczył, przedstawiając Krystynę jako prawdziwą miłość Adama i informując wszystkich w fandomie, że zrywam z Adamem, a o czym oczywiście nawet nie wiedziałam, ani nie prosiłam, żeby za mnie zrywał z kimkolwiek. Musiałam oglądać mojego – jak myślałam – „narzeczonego” – który wcześniej odrzucił moje zaloty i nie zabrał mnie do łóżka – w ramionach innej kobiety. A Nycz mi tłumaczył jeszcze, że Adam w tej drugiej kobiecie się kocha od dziecka. Większego upokorzenia w życiu nie przeżyłam. Fandom, Adam i Nycz to toksyczna woda (a w zasadzie bagno), do której już nigdy nie wejdę.

Mam za sobą kurs seksuologii oraz psychoterapeuty, więc podobne stwierdzenia o „złamaniu się faceta” mnie śmieszą, bo – nawet jeśli nie zarabiam jako psycholog – to wiem, jak to wygląda od strony nauki o ludzkich związkach. Kultura gwałtu jest tak toksyczna, że uniemożliwia facetom pełne zaangażowanie się w jakiś związek i zakochanie się. Niestety faceci muszą trochę powalczyć o kobietę, żeby się zaangażować, a kobiety też potrzebują czasu, żeby oswoić się z facetem i zdecydować się na seks. To jest w każdym razie norma zdaniem podręcznika, ale oczywiście wasze przeżycia mogą się różnić. Dopóki nie krzywdzicie nikogo, macie prawo chodzić sobie na rozbierane randki z obcymi, ale z reguły potrzebujemy czasu, żeby chcieć, aby ktoś nas dotknął. Nie lubimy dotyku obcych.

Zgodnie z podręcznikiem, ludzie dojrzewają na tyle, że mogą bez szkód dla psychiki uprawiać seks dopiero w szesnastym roku życia. Jeśli stanie się to wcześniej, robią sobie emocjonalną szkodę i nie będą mogli się zakochać, więc wszystko związki będą już zawsze opierać się tylko na seksie bez elementu miłości romantycznej. Nie mówiąc o tym, że dziecięcy, zalany endorfinami (czy innymi neuroprzekaźnikami) mózg przestaje się poprawnie rozwijać.

Według tego, co wiedzą naukowcy, rodzaj ludzki to monogamiści. Możliwa jest seryjna monogamia, ale w przypadku normy po utracie ukochanego partnera człowiek nie może się podnieść nawet siedem lat i przez ten czas nie jest w stanie się zakochać.(1) Ludzie, którzy szybciej się pozbierają po rozpadzie związku, są albo wybrakowani, albo byli z ludźmi, których tak naprawdę nie kochali. Ja ze swojej strony nie rozumiem potrzeby bycia stale w związku. Zbyt dużo straciłam, bo mnie zmuszono do związku z kimś, kogo nie kochałam. I za to też Nycz oraz jego schizofrenicy z Opus Dei odpowiadają.

Ja należę do tych „prawdziwych” ludzi, którzy są romantykami zakochującymi się na całe życie, nawet jeśli nie ma to sensu i nie jestem w stanie po utracie kogoś, szczególnie jeśli umrze, błyskawicznie wejść w jakiś inny związek. To że mnie Nycz zmuszał do błyskawicznego wyjścia za Adama, bo jako psychopata uznał, że będzie się mną bawić jak lalką, jest powodem kolejnej amnezji, która wystąpiła, gdy już mnie Bret, Tommy i autentyczni moi przyjaciele postawili na nogi. Przy czym był prawdziwy amerykański psychoterapeuta, który już mnie wcześniej spotkał.

⛧⛧⛧

(1)A straciłam dwie osoby, jedna po drugiej, nie licząc Bartosza. Obaj zostali zaszlachtowani przez wariatów w ten czy inny sposób – jedno samobójstwo po zaszczuciu i praniu mózgu, jeden inspirowany przez schizofreników wypadek. Pomiędzy tymi dwoma facetami upłynęło dostatecznie dużo czasu, żebym się pozbierała. Nie jestem krową, żeby mnie błyskawicznie wrzucać do zagrody byka i uważać, że będę szczęśliwa. Niektóre krowy też są niezadowolone z takiego traktowania i się bronią, bo zwierzęta też się kierują doborem seksualnym, czyli tą niewyjaśnialną – pozornie niewyjaśnialną, bo seksuolodzy wiedzą, co tym decyduje – iskrą, która się pojawia w mózgu i nam w nim mąci. Dobór seksualny to nie jest testowanie imiona partnerów w łóżku, to jest strzał z nieba. Takie rzeczy, jak zmuszanie mnie do bycia z kimś, kogo nie kocham praniem mózgu i terrorem, Nycz to może sobie robić u siebie na wsi. Ja się złamałam tak z powodu takiego traktowania, że uważam się teraz za aseksa i nie życzę sobie uwodzenia, tym bardziej że faceta nie cierpię. Tym bardziej, że uważa się za seks maszynę, a ja nie jestem psychicznie dysponowana i nie interesuje mnie ani on, ani scenariusz gwałtu, jaki mi przedstawił, bo przedstawił się wtedy jednocześnie jako wierny wychowanek kultury gwałtu, a raczej schizofreniczki Anny, która mnie ni znając, twierdzi, że wie, co lubię. (no więc nie, nic o mnie nie wie i jak to schizofrenik, wszystko przedstawia na odwrót, bo taka jest złośliwa z reguły natura urojeń schizofrenika.) No, ale tak się kończy, gdy jakiś palant, jak na przykład jakiś ksiądz, bo ogólniejsza zasada, poczuje, że ma „moce psychoterapeutyczne”, lub idzie po instrukcje do złośliwych schizofreniczek, które radośnie niszczą mi całe życie od podstawówki. Bo tak robią schizofrenicy, którzy się nie leczą.

(Adam może sobie to przeczytać i omówić ze swoim psychoterapeutą, bo jest imbecylem jeśli chodzi o emocje i związki. Tak, związki to są rzeczy, o których się rozmawia. I nie wolno ludzi terroryzować. Znaczy się, wiem, że krzywdę w głowę zrobiły mu wariatki bez matury, które się podają za wielkie psychoterapeutki, a są zwykłymi schizofreniczkami bez matury z mojej podstawówki, ale są granice. Każdy mogły się wkurzyć.)

Koniec miłości

Ludzie mają przestać się w kimś kochać. Jedyne, co można wtedy zrobić, to zaakceptować to. Były lub niechciany konkurent bywa w takiej sytuacji zagryzany i otoczenie nie powinno osoby, która przestała kochać, za to karać, czy praniem mózgu zmuszać do ponownego pokochania tej osoby. Bo się kurwa nie da. Kończy się tylko traumą i utratą pamięci.

Niektóre rzeczy z psychologii widać też dobrze w behawioryzmie zwierząt. Mam trzy koty, dwie kotki i jednego samca. Oczywiście, że wszystkie są kastrowane. Z początku istniała prawdziwa idylla pomiędzy Błędkiem, a Ciri, która była jego ukochaną do momentu, aż pojawiła się druga kotka, Falka. Zaopiekował się Falką, gdy ta była małym kociątkiem i już tak zostało. Stali się zakochaną parą – koty też mają swoje miłości i sympatie, ale też antypatie.

Niestety Ciri stała się piątym kołem u wozu i Błędek, który już zakochał się w innej kotce, zaczął ją atakować, chociaż wcześniej też była jego ukochanym kociątkiem. Ataki są na całe szczęście dosyć rzadkie, ale dołącza się do nich Falka. Nie jest to komfortowa sytuacja, ale cóż przynajmniej mogłam zaobserwować dynamikę kocich związków.

Dlatego, proszę o uwagę, to że ktoś kiedyś się w kimś zakochał, to nie znaczy, że jest w tej osobie zakochany za zawsze. Szczególnie jeśli został przez tą osobę zmieszany z błotem i zniszczony wielokrotnie. Do tego na własne oczy mógł zobaczyć, jak niegodna zaufania i puszczalska jest ta osoba.

Niestety jeśli jest się w kimś w związku, to się z tą osobą rozmawia, a nie lata po schizofrenikach i plotkarzach, i zbiera wszystkie możliwe kłamstwa i urojenia na temat osoby, którą się podobno kocha. Takie zachowanie to jest niestety element kultury gwałtu.

Jeden z polskich pisarzy (tych głupszych) kpił z amerykańskiego zwyczaju, wedle którego rozmawia się o związku. Według niego zawsze w amerykańskiej kulturze oprócz dwojga ludzi w ich relacji istnieje też trzeci byt, który się nazywa „związek”, o którym oni rozmawiają, czyli ci ludzie mają żyć w trójkącie niby. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że ów pisarz jest polskim imbecylem z kultury gwałtu. Bo to kultura gwałtu zabrania rozmawiania o związkach i czym są dani ludzie dla siebie. Kler też tego oducza w czasie katechezy. Wedle kultury gwałtu kobieta zapytana, czy chce uprawiać seks, zawsze odpowie nie, bo inaczej nie wypada. Dlatego kultura gwałtu usprawiedliwia gwałt. Bo po nim kobieta się podobno zakochuje. Tylko, że nie. Wiem, bo byłam w takiej sytuacji.

Wedle kultury ludzi cywilizowanych zaś, zawsze należy rozmawiać i kierować się zasadą, że nigdy nie wiesz niczego na sto procent, jeśli nie usłyszałeś tego od osoby, o której chciałeś się czegoś dowiedzieć. Są to podstawy dobrego wychowania i jest to jedna z zasad społecznych. Zostałam zgwałcona jako studentka, właśnie dlatego że głąb uwierzył komuś trzeciemu, że kocham go nad życie i że wymarzyłam sobie taki scenariusz, który może tylko sadysta opracować. Oczywista bzdura, nawet nie znałam mojego gwałciciela, a zaręczyłam się wtedy z kimś innym. Niestety praniem mózgu i terrorem zmuszono mnie do spotykania się z moim gwałcicielem. Oczywiście, że nastąpiła amnezja. Pracowałam później nad naszymi „problemami w związku” z psychoterapeutą, aż sama odkryłam, że spowodowane są tym, że nie kocham Michała i przypomniałam sobie, że to on jest gwałcicielem. Z podpuszczenia schizofreników, ale zawsze. Zdecydowałam o końcu tego związku. Ale oczywiście poleciał z mordą do schizofreników, którzy mnie ponownie zniszczyli i wywołali ponownie amnezję. Tak wygląda w moich oczach polski fandom.

Schizofreniczki, które mnie załatwiły tak wtedy, zaplanowały dokładnie taki sam scenariusz z udziałem Adama. Przeszłam ponownie pranie mózgu przez schizofreników, które miało mnie przekonać, że oni lepiej wiedzą, co chcę i kogo kocham. Ludzie, którzy uwierzyli schizofrenikom, zniszczyli mi życie do końca. W totalnej amnezji i po praniu mózgu byłam ciągnięta do ołtarza, aż na całe szczęście się zbuntowałam i zerwałam z dziadem, robiąc wielką awanturę. Ale kosztowało mnie to tyle, że do tej pory dochodzę do siebie, bo zostałam w zemście zaatakowana brutalnie przez skurwysyna, który uważał, że ma się prawo powoływać na słowa schizofreniczki, jakby pochodziły ode mnie.

Mam podstawy psychologiczne, sama też przechodziłam psychoterapię. Podobnie zagrania imbecyli wychowanych w kulturze gwałtu są dla mnie tak obrzydliwe i odrzucające, że nie mam już sił. Zdecydowałam, że nigdy już nie będę się spotykać z jakimkolwiek Polakiem.

Niestety Polska to skansen, w którym rozkwita nadal kultura gwałtu. Naprawdę należy z facetem lub babką rozmawiać o tym, co ich łączy i weryfikować, czy coś, co ktoś powiedział, jest prawdą. Nie należy się bać tego, że oprócz dwojga ludzi w ich relacji jest też trzeci byt, czyli „związek”, o którym się rozmawia.

Kobiety bardzo często, jeśli im się zapewni odpowiednie warunki, mówią tak na propozycję seksu. Nie trzeba ich gwałcić. Lubią nawet czasem uprawiać seks bez zobowiązań i to też jest ok.

Jeszcze raz powtórzę – zostałam zgwałcona przez Polaka(1), z którym mnie chciała połączyć schizofreniczka, której urojenia – jak to zwykle u schizofreników – kierowały się złośliwością chorego mózgu. Zrobiła wszystko, żebym nie była z osobą, z którą chciałam być.

Mam jedną prośbę – nie mówcie już o mnie nic nikomu z Opus Dei. Ani Nycz, ani Ryszard, czy ktokolwiek z jego rodziny nie mogą czegokolwiek o mnie usłyszeć, bo znowu wzbudzi to ich agresje, ataki i rozpocznie kolejne fale pomówień. A chcę jeszcze mieć chociaż odrobinę życia.

Nie chcę nawet opisywać, co czuje osoba, która jak ja jest tak głęboko straumatyzowana przez gwałty, za które odpowiadają schizofrenicy, oraz przez następujące po nich „metody terapii”, że ma za sobą kilka prób samobójczych. Terror i prześladowanie, które trwa całe życie, może każdego wykończyć. Mam dosyć ich ręcznego sterowania moim życiem, kontrolowania mnie przez znajomych, odcinania od ludzi, z którymi rzeczywiście chcę się kontaktować. Mam dosyć ich wszystkich urojeń i kłamstw rozprowadzanych za moimi plecami. I mam dosyć katolickiego kleru, który odpowiada za nich, bo ich promuje na „świętych” i nazywa moją „rodziną”.

A pan Nycz musi pamiętać, że w życiu się nie przyjaźniliśmy, pamiętam, co mi zrobił. Niech także gdzie indziej szuka sobie prostytutki, nie dołączę do jego haremu. Nikt go nie chce.

⛧⛧⛧

(1) Na razie pomijam tu kwestie gwałtów z dzieciństwa, analnego i oralnego, których dopuściła się rodzina Ryszarda na mnie. Nie chcę też opisywać podobnych ataków w budynku Anglistyki, za które też oni odpowiadają. Nie wiem, jak ktoś mógł kiedykolwiek pomyśleć, że Ryszard to przyjaciel mojego ojca. Przecież to bełkoczący imbecyl. Nie wiem, jakim trzeba być debilem, żeby uważać go za „profesora”.

Backstory

Pisarze i psycholodzy wiedzą, że zawsze za jakimiś ludzkimi cechami kryją się wcześniejsze wydarzenia, które ukształtowały kogoś w ten sposób.

W moim przypadku była to zakonnica, która należała do Opus Dei. I bez względu co niektórzy robią, zawsze będę nosiła pentagram na znak, że nie jestem katoliczką.

Nie spotkałam nigdy bardziej zdemoralizowanej organizacji niż Opus Dei. Jest wymieniana wśród najgroźniejszych sekt. Pewnie dlatego, że kontakty ze schizofrenikami są bardzo krzywdzące dla psychiki, a w każdej seksie, w jej środku znajduje się schizofrenik, który nią dowodzi.

Nigdy w życiu nie byłam zainteresowana karierą kościelną, ale jak widać, gdy chodzi o Opus Dei, nie wystarczy powiedzieć, że się nie jest zainteresowaną.

Mieszkanie

Na moje nieszczęście Kościół Rzymsko-Katolicki, w którym zostałam pechowo ochrzczona, uprawia kult świętych. Większość ludzi nie wie, na czym polega i nawet jeśli przeczytało Katechizm, to uważa określenie niektórych ludzi jako wybrańców, którym Bóg objawia różne rzeczy, za niewinną i romantyczną metaforę. Ja z kolei wiem, że to szkaradny i obraźliwy kult schizofreników. A schizofrenicy, szczególnie zdemoralizowani pozycją świętych krów, są czymś, co można określić jako przeciwieństwo świętości.

Ryszard i jego żona w młodości się leczyli, a przynajmniej tak głoszą opowieści lepiej zorientowanych ode mnie, ale lokalny ksiądz z mojej parafii namówił ich, a w zasadzie sterroryzował, żeby przestali brać leki. Argumentem było, że grzechem jest blokowanie Boga i że jego słowa i wola powinna być słyszana w ich głowach.

Od tamtej pory Ryszard był lokalnym mokotowskim „świętym” i korzystał z przywilejów osoby „świętej”, czyli dostawał pieniądze za nic i nauczył się, że wystarczy, że na coś pokaże palcem, a to dostanie. Wszak nikt nie śmiał się sprzeciwić woli „Boga”, który mówił do niego w głowie. Rozbestwił się straszliwie.

Piekielne duo schizofreników zrobiło sobie dzieci i to katolickim zwyczajem całkiem dużo. Wszyscy schizofrenicy. Z kilkoma osobami z tej rodziny, a także z dziećmi jego brata chodziłam do podstawówki. W pewnym momencie, dzięki głupocie mojej katechetki, piekielny Ryszard z małżonką wpadli na mój trop i odwiedzili mnie w szkole, oświadczając, że są „moimi nowymi rodzicami” i że od pory mam tylko ich słuchać. Co było oczywiście całkowicie nielegalne.

Jedna z córek Ryszarda zaśmiewając się, powiedziała mi w pewnym momencie w szkole, że też będzie święta. Bardzo ją cieszyła ją perspektywa dostawania wszystkiego za nic. I możliwość zaszczucia kogo tylko będzie mogła. W pewnym momencie ona sama i jej krewna wypytały mnie o zasobność mojego mieszkania i czy jest własnościowe. W tym momencie jak myślę, ruszyły ich urojenia i stwierdziły, że „Bóg” chce, żeby to było ich mieszkanie. Niestety każdy nieleczący się schizofrenik to Gollum, któremu starczy coś pokazać, a on dochodzi do wniosku, że to jego własność.

Od tamtej pory rodzina Ryszarda i jego córka realizują plan zmuszenia mnie, abym poszła do klasztoru. Według ich urojenia jestem jakąś wioskową kurwą, która została nawrócona, przez córeczkę Ryszarda. Ta rodzina uroiła sobie, że za „opiekę” oraz „nawrócenie” zostawię im w podzięce wszystko, co posiadam, w także moje mieszkanie. A więc, nie. Gówno dostaną.

Nie jest to tak rzadkie urojenie. Kryminolodzy znają takie akcje wraz z mordowaniem całych rodzin, żeby przyspieszyć przejęcie majątku i mieszkania. Bardzo często ludzie zostają zamordowani, a schizofrenicy oczekują na spadek, którego się nigdy nie doczekują, bo naprawdę nie są osobami, które po kimś powinny i mają dziedziczyć. I żaden magiczny przelew bankowy nie następuje, chociaż sobie uroili prawo do niego. Zaczyna się psychotyczne szukanie winnych i debata, kto ukradł te pieniądze. Byłam o takie rzeczy też oskarżana.

Przeżyłam wiele napadów schizofreników na mnie, ale to co spotkało mnie w ostatniej pracy przerosło wszystko, co miało miejsce wcześniej. Jak w licum przeżyłam śmierć faceta, z którym chciałam się związać, bo schizofrenicy go zaszczuli i zrobili mu pranie mózgu, i praktycznie zmusili go do samobójstwa. Przypomina to czasy liceum, kiedy w podobny sposób rozprawili się z moim zespołem. Przeżyłam też napady durnych lekarzy, którzy chcieli mnie zaprowadzić do szpitala psychiatrycznego w pobliżu mojej pracy. Myślałby kto, że będą uważnie diagnozować schizofreników, którzy – zresztą zgodnie z ostrzeżeniami z podręcznika diagnostyki – przyszli do nich skarżyć się na „chorą”, która im ukradła mieszkanie. Przeżyłam też liczne napady współpracowników, którzy uwierzyli wariatom ich ofiarom oraz enablerom. Ogólnie nie jestem najlepiej nastawiona do życia i ludzi. I to delikatnie mówiąc. Tym bardziej, że psychiatrzy i psychoterapeuci w takich sytuacjach mogą prosić Policję o pomoc i weryfikację, kto mówi prawdę, a kto jest wariatem.

Moi rodzice uczciwie zapracowali na to mieszkanie i nie dam go tym schizofrenikom za nic. Nie interesują mie ich wrzaski i żądania oddania im kluczy. Mam dosyć ich napadów, wmawiania mi nieprawdy, twierdzenia, że ktoś lepiej wie, w kim kocham. Jestem wrakiem człowieka przez to. Jestem cieniem siebie sprzed lat i jestem w wieku, kiedy się dłużej się człowiek regeneruje.

Nie chcę już nawet mówić, ile z z życia straciłam przez durnotę pewnego księdza, który Ryszarda i jego żonę namówił do rzucenia leków i obiecał zamiast tego zrobił z nich świętych. Mam nadzieję, że każdy taki ksiądz, nawet jeśli jest biskupem czy kardynałem, będzie postawiony przed sąd, bo wkracza w kompetencje lekarzy. A nie ma uprawnień do dawania porad medycznych. Schizofrenia to poważna choroba, która zabija ludzi, przede wszystkim tych niewinnych, którzy padają ofiarą zaszczucia przez schizofreników. Tacy ludzie jak Ryszard i jego rodzina nie mogą nie brać leków. Każda osoba, która im wybija z głowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym, niszcząc efekty pracy z nimi psychologów, powinna iść do więzienia. Błyskawicznie. Nie ma znaczenia lokalny zabobon jednego z wielu Kościołów. Niestety dla tych ludzi obowiązuje ich prawo państwowe i nie stanowią jakiegoś katolickiego no-go zone, więc nie mogą oczekiwać, że ludzie będą spokojnie patrzeć na łamanie przez nich prawa.

Tak więc, nie. Nie jestem i nigdy nie będę w zgodzie z Kościołem Rzymsko-Katolickim. To durne małpy w sutannach i niestety mają w łapach brzytwy. Trzeba ich okiełznać, odsunąć od polityki i związać dla dobra nas wszystkich.

Zawsze będę powtarzać – każdego może spotkać to, co spotkało mnie i moich rodziców, moją siostrę i jej dzieci. Podręczniki podają monstrualne liczby niewinnych ofiar nieleczących się schizofreników. Te osoby mają prawo żyć i to o wiele większe niż Kościół Rzymsko-Katolicki ma prawo do uprawiania swoich guseł i wielbienia urojeń schizofreników.

Kurwa, to że schizofreniczka obiecała pewnemu zjebowi, że zostanie papieżem, zniszczyło mi całe życie. To, kurwa, naprawdę nie jest wola „Boga” tylko jej urojenie. Lub celowe kłamstwo i manipulacja, bo schizofrenicy również są wytrawnym kłamcami i oszustami, bo ta choroba nosi hamulce moralne. Na lekach przeżywają traumę, gdy orientują się, co narobili. Ale trzeba ich zmusić do brania leków, a w sytuacji, gdy mają za sobą całe Opus Dei i Kościół, jest to niemożliwe.

Wszystko można ludziom wmówić, nawet specjalne uniesienia podczas jakiś obrzędów religijnych. A schizofrenicy i członkowie Kościoła pewnie nadal się dziwią, dlaczego nie udało się praniem mózgu i terrorem zrobić ze mnie kogoś z urojeń Renaty.

Nie zrobili ze mnie zakonnicy, bo się, kurwa, nie da.

Moje prawdziwe ja to właśnie ta wkurwiona metalówa.

Nyczowi nie podobał się satanizm w moich opowiadaniach o Sidrelu, to ma za to mój blog.

Dzikie dzieci

Jak już wiedzą czytelnicy mojego bloga, wbrew własnej woli (i wbrew woli moich rodziców) byłam „umoralniana” oraz „kształtowana” przez ludzi Kościoła. Oczywiście z mojej strony wyglądało to na intensywną demoralizację, ale cóż, zawsze będę powtarzać, że Kościół Rzymsko-katolicki to organizacja przestępcza, która na mnie napadała ze praniem mózgu i zastraszaniem nielegalnie w szkołach i innych miejscach, także w pracy. Wciągnęli w to też otoczenie. Mają też nielegalne zapisy w Katechizmie, który podobno obowiązuje wszystkich katolików.

Byłam przez lata tak zastraszona, że trzymałam buzię na kłódkę, żeby tylko nie dostać pozwu za obrazę uczuć religijnych. Ale już się nie boję, bo mnie obrażono bardziej i wszystkie moje stwierdzenia oparte są na prawdziwych wydarzeniach oraz dokumentach.

Jedną z rzeczy, które tak bardzo niepokoje Opus Dei, że jej członkowie uznali, że muszą mnie torturować psychicznie, jest moja miłość do zwierząt. Przy czym nie jestem weganką, żrę mięso, chociaż nie uważam, że zawsze trzeba jeść mięso. Fanatycy kościelni kierują się zaleceniem, że zwierzęta mają służyć ludziom i że nie mają duszy. Nie wiem, co do duszy, bo nikt jej nie widział, to koncept chrześcijański, ale mogę się trochę wypowiedzieć na temat behawioryzmu zwierząt i dlaczego nie przerażają mnie polowania – oczywiście zakładając, że ludzie trafiają do celu i nie jest to polowanie na lisa, które jest bezsensownym okrucieństwem.

Dzikie zwierzęta są głupsze. Tak samo zdziczali ludzie. Nauka notuje przypadki tak zwanych „dzikich dzieci” – czyli takich, które się zgubiły, gdy były tak małe, że nie potrafiły jeszcze mówić. W tych przypadkach, kiedy przeżyły w dżingli czy lesie i ludzie zdołali je odnaleźć lata później, okazywało się, że zachowywały się jak dzikie zwierzęta. Nie dawało się już ich nauczyć mowy i były bardzo nisko inteligentne. Dlatego tak ważne jest, żeby odpowiednio stymulować mózgi dzieci, gdy się rozwijają – rozwija się wtedy też mózg. Na tej samej zasadzie jest ważne, żeby małe dzieci miał odpowiedni klimat emocjonalny do rozwoju. Katolicki (serio, księża tak uczą) zwyczaj ignorowania potrzeb dzieci i zamykania ich bez żadnych bodźców w pokoju, powoduje wychowanie kogoś, kto jest nie tylko głupszy, ale też ma cechy psychopaty bez empatii i uczuć wyższych. Dla mnie jest to ktoś zdziczały. Nie bez powodu trzy miesiące po porodzie uważane są za czwarty „trymestr” ciąży – okres kiedy dziecko potrzebuje być bardzo blisko ciała rodzica. Kangurować może też ojciec.

Z drugiej strony zwierzęta domowe są rozpieszczane i uczą się naśladować ludzi. Przeciwnie do zdziczałych dzieci z lasu uczą się rozpoznawać pojedyncze słowa i rozumieć krótkie zdania. Naprawdę można kotu lub psu coś czasem wytłumaczyć, chociaż te niewielkie możliwości kognitywne znikają, gdy pies lub kot jest przerażony. Trzeba wtedy uspokoić zwierzę i próbować wytłumaczyć. Jeden z moich kotów idealnie zareagował na spokojne tłumaczenie, że jest chora i musi pozwolić weterynarzowi na zabieg. Autentycznie zrozumiała i się uspokoiła. Spojrzała na mnie później, żeby się upewnić, że jest dobrze. WIdać było ulgę, gdy ją zapewniłam, że już będzie ok.

Terroryzowanie, szczególnie kotów, które w panice i walce wydają bardzo głośne dźwięki, to tortury, na które nie mogę się zgodzić. Opus Dei namawiało mnie na potwierdzenie, że takie koty są opętane. Więc, kurwa, nie są. Są nieszczęśliwymi, torturowanymi biedakami, które trafiły w niewłaściwe ręce. W życiu nie pozwolę takim ludziom dotknąć jakiegoś kota, jeśli mam na to wpływ. Najgorzej, że ci ludzie uważają, że ich religia daje im podkładkę, żeby oprócz kobiet i dzieci torturować też zwierzęta. Nie będę już tego szukać w Katechizmie, żeby się upewnić, ale chyba rzeczywiście to tam jest i fanatycy mają używanie.

Nie jestem weganką, ale jeśli będzie dostępne w sklepach mięso z hodowli tkankowej to je wybiorę w sklepie. Na razie się pocieszam tym, że zwięrzęta hodowlane są głupsze od zwierząt domowych. A dzikie nieszczęśliwe.

Moi znajomi katoliccy schizofrenicy są bardzo nieszczęśliwi, bo jak dzikich zwierząt nikt n=ich nie leczy, a wręcz przeciwnie są odciągani od prawidłowego leczenia. Ale nie są dzikimi, niebezpiecznymi zwierzętami, tylko dzikimi, niebezpiecznymi ludźmi, więc nie mogę ich odstrzelić.

Niestety ich prawo do nieleczenia się kłóci się z moimi prawami człowieka. Odmówiono mi prawa do dobrego życia, co jest jednym z podstawowych praw człowieka. Kościół skazał mnie na tortury psychiczne i fizyczne, bo nie chciałam potwierdzić statusu „świętości” pewnej schizofreniczki. Nie tylko z powodu tego prawa nie mogłam zrealizować się jako kobieta, ale też nie mogłam wykonywać takiego zawodu, jaki chciałam, nie mogłam być z mężczyzną, z którym chciałam być.

Odpowiada za to wszystko Kościół Rzymsko-Katolicki i tę organizację winię za wszystko. To dzicy ludzie, którzy nigdy nie powinni byli mieć na cokolwiek wpływu. I nadal muszę się przed nimi ukrywać, bo ich schizofrenicy (aka „święci”) zagrozili mi śmiercią, jeśli wrócę do fandomu.

Zostałam przez kościelnych schizofreników wygnana. Dostałam ultimatum, co się będzie działo, jeśli po napisaniu powieści nie wypełnię pewnych poleceń Renaty. Co mogę powiedzieć? Przyjęłam wygnanie, ale obiecałam zemstę na blogu.

(Renata to ta z tych schizofreniczek, która udaje wielką pisarkę i zażądała, żebym napisała za nią pewien konspekt. Niech spierdala, wolę w ogóle nie pisać. Druga ze schizofreniczek udaje wielką wokalistkę. Ta też może spierdalać. Niech tylko odda mi mój pierścionek, muszę go oddać Kristianowi. Ta pipa ma też mój pentagram, który mi ściągnęła z szyi, gdy byłam studentką, też go chcę z powrotem.)

Daughter of Anarchy

Zdaniem Kościoła jestem anarchistką, bo nie chcę podporządkować się decyzjom schizofreników. Oczywiście zdaniem Policji jestem całkowicie odpowiedzialną i praworządną obywatelką. Więc się za bardzo nie przejmuję.

Zdaniem prześladującej mnie od dzieciństwa strony kościelnej, Kościół ma prawo – opisane w Katechizmie – wyznaczyć dziecku jakiemuś opiekuna, który będzie się tym dzieckiem „opiekował” zamiast rodziców. Wywołało to moją furię w dzieciństwie, bo wcale nie chodziło o sytuację, kiedy dziecko traci na przykład rodziców chrzestnych, ale po prostu zależało od widzimisię jakiejś zakonnicy. Dzięki debilizmowi owej zakonnicy mam od tamtej pory na karku gang schizofreników oraz całe Opus Dei.

A czego chcą ode mnie moi „opiekunowie” z ramienia Kościoła? Żebym się „nawróciła”, przyznała, że kurwiąca się schizofreniczka Renata jest „święta” i zaczęła jej służyć jako niewolnica, którą może pomiatać. Do kompletu mam jej zastawić moje mieszkanie, a sama potem zniknąć w jakimś klasztorze. Wszystko w ramach urojonych przez rodzinę Nowaków jakiś moich „grzechów”. Słysząc takie rzeczy w dzieciństwie, zdecydowałam, że jestem poganką, a poganie na szczęście nie znają konceptu grzechu. Ja kieruję się tym, co jest akceptowalne i nieakceptowalne przez społeczeństwo, bo człowiek bez społeczeństwa nie przetrwa. Prawie umarłam, gdy schizofrenicy z rodziny Renaty oraz ludzie a Avangardy na mnie napadli, ale na całe szczęście, te osoby, nie stanowią mojej siatki społecznościowej. Praktycznie ich nie znam. Jedyne, co o mnie wiedzą, to urojenia wariatów.

Dla Nycza jestem anarchistką i przestępczynią, bo się nie słucham zasad skodyfikowanych w Katechizmie Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Odpowiem na to tutaj i pominę na razie fakt, że jestem apostatką, bo oczywiście okazało się to być jedynym sposobem, żeby uniknąć prześladowań Opus Dei, które nie chciało przyjąć do wiadomości, że jestem na liście członków założycieli jednego z kościołów pogańskich (pierwszego, który został zarejestrowany), więc automatycznie – zgodnie z kanonami Kościoła Katolickiego – wykluczyłam się z grona członków tego Kościoła. Ale jakoś nie przeszkadzało to Opus Dei mnie dalej prześladować i uważać za swoją własność.

Przypominam, że zgodnie z oczekiwania Kościoła Rzymsko-Katolickiego jego członków obowiązuje Katechizm i zawarte w nim nauki. Pisałam już dużo schizofrenikach – aka „świętych” – którzy niby mają gorącą linię otwartą do Boga, który im mówi, jak powinien wyglądać świat. Wspomniałam już też, że zdaniem Kościoła kobiety nie mają żadnych praw. Zastanówmy się nad prawami dziecka. A więc dziecko też nie ma żadnych praw i jest własnością rodziców, którzy decydują o wszystkim, no chyba że ksiądz zdecyduje inaczej. Wtedy może wyznaczyć „opiekuna”. Ogólnie rola dziecka sprowadza się w Kościele do roli rzeczy, którą – tak samo jak kobietę – można bezkarnie zgwałcić i odebrać rodzicom. Apogeum takiego podejścia można było zaobserwować w Argentynie, wojskowa, prawicowa junta (ale zanurzona całkowicie w kulturze katolickiej) zrzucała rodziców do morza z helikopterów i oddawała dzieci do adopcji „właściwym” rodzinom.

Wątek ukradzionego dziecka, które pojawia się w Sons of Anarchy, nie jest więc zbytnio odległe od prawdy. Wprawdzie można się zastanawiać, na ile odpowiednim rodzicem jest Jax, przywódca gangu motocyklowego, ale porywacze jego dziecka są bardziej przerażający. Dziecko zostaje porwane przez zakonnice i przygotowywane do nielegalnej adopcji w Irlandii, gdzie musi ze Stanów przyjechać Jax ze swoimi kompanami. To nie jest wątek nierealny, podobnie jak świat przestępczy ludzie Kościoła uważają, że muszą przestrzegać żadnych zasad i mają wręcz obowiązek wszystko załatwiać nielegalnie drogami poza sądowymi. Ja dla odmiany jestem legalistką i nie nawidzę tego u ludzi Kościoła – zresztą zamieszani w prześladowanie mnie księża i zakonnice wiedzą dobrze, że nic by nie wskórali w sądzie, bo wszystko opiera się na urojeniach schizofreników.

Sympatia widza jest cały czas po stronie Jacksona, przynajmniej w tej sprawie, bo też ma swoje za uszami. Pomaga w tym pewnie, że wygląda jak sen dorastającej metalówy, ale pomińmy tę kwestię. pan Charlie Hunnam jest oprócz bardzo dobrym aktorem.

Skoro się okazało, że Katechizm reguluje życie Kościoła Rzymsko-Katolickiego, to można go uznać za odpowiednik statutu, a przynajmniej jego uzupełnienie. Zawiera stwierdzenia, które przeczą obowiązującemu w Polsce prawu. Wszystko, co zrobił mi Kościół jest całkowicie nielegalne. Wszystkie organizacje, także religijne, działające w Polsce, nie mogą mieć statutu, który zawiera zasady łamiące obowiązujące prawo. To nie Kościół ma prawo wyznaczać opiekunów, szczególnie gdy wszyscy protestują wszędzie – bo prostaty były słane także do Kurii, Policja i Prokuratura, przede wszystkim były informowane o łamaniu prawa. Policja w moim dzieciństwie popełniła błąd, bo uznała, że prześladowania winni są tylko wariaci. Sami wariaci nic by nie zdziałali, gdyby nie popierali ich i nie umożliwiali działania zdrowi, a głupi i łasi na awanse i gratyfikacje pieniężne członkowie Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Oczywiście wszyscy zamieszani w sprawę „nawracają mnie” już zaczęli dzielić pomiędzy siebie wyłudzone pieniądze, a także już uważają, że mają jakieś „udziały” w moim mieszkaniu.

Kościół Rzymsko-Katolicki okazał się być organizacją przestępczą w praktyce, nie tylko w zapisach Katechizmu. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to apelować o rozwiązanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego, jako organizacji przestępczej, która działa nielegalnymi metodami, a także posługuje się jawnie sprzecznym z prawem polskim statutem i jego pochodnymi.

Dzieci mają prawa, które są opisane między innymi w Deklaracji Praw Dziecka, którą mi rodzice dali do przeczytania jeszcze w dzieciństwie.

Naprawdę apeluję o składanie apostazji, bo to co spotkało mnie z łatwością może spotkać was, albo waszych bliskich, których kler i wariaci albo zaszczują do samobójstwa, albo będą pilnowani, aby nigdy nie wykorzystali swojego pełnego potencjału. Mogą też nigdy – dzięki intrygom kleru i wariatów nigdy nie założyć rodziny – i nie będą też nigdy szczęśliwi. Bo jakiś wariat, albo mszcząca się zakonnica, tego nie chce.

Moje życie nie służy do tego, aby je rujnować, byleby tylko jakaś „święta” zaliczyła sobie trafioną „przepowiednię”, żeby jakiś kutas w sukience mógł awansować.

Nycz nigdy nie był ani moim, ani mojej rodziny przyjacielem. Ryszard czy osoby z jego rodziny także nie.

Polanie to są prawdziwi Polscy i nie przeszkadza im kwateronka w kraju. Problemy były zawsze tylko z Rzymianami. Wypierdalać z Polski, kościelne chuje! Wracajcie do Watykanu!!!

Mnie nie będziecie teraz wyrzucać. Chciałam z narzeczonym wyjechać wiele lat wcześniej, ale mnie zniszczyliście tak dokładnie, że straciłam pamięć.

Winny gwałtu był facet, który był w dzieciństwie ministrantem. Niestety kler oduczył go empatii i schamiał, nawet jeśli był dobrze wychowywany przez rodziców w dzieciństwie. Ogólnie wszyscy faceci, którzy byli ministrantami, to taki ściek z powodu wychowania przez księży w kulturze gwałtu, że trzeba się od nich trzymać z daleka.

Bezpieczeństwo

Kobiety przestają kochać facetów, przy których nie czują się bezpiecznie, nawet jeśli ktoś inny je skrzywdził. Zawsze więc uciekną od gwałciciela, nawet jeśli otoczenie i sam gwałciciel zmusi je do bycia z nim w związku. Inne dramatyczne wydarzenia także mogę wpłynąć na rozpad związku.

Dla małżeństwa Pameli Anderson oraz Tommy’ego takim dramatycznym momentem była kradzież ich prywatnego wideo z miłosnymi harcami. Nie było nigdy na sprzedaż. Nikt nie miał tego oglądać. Ani aktorka, ani muzyk nie mieli nigdy ambicji zostania gwiazdami porno.

Przerażenie tym, co się stało i stres odprowadziło do poronienia i utratę przez parę wyczekiwanego dziecka. Jestem zdania, że tak drastyczne i obciążające psychikę wydarzenia doprowadziły później do rozpadu związku. Przez jakiś czas jeszcze się wszystko trzymało.

Tommy popełnił pewne błędy, które spowodowały, że niezbyt uczciwy stolarz postanowił się na nich zemścić i ukradł cały sejf. Nie wiedział, co tam jest, ale udało mu się znaleźć kogoś, kto był chętny sprzedawać taśmę przez Internet, który był wtedy nowością. Wykorzystywano serwery kanadyjskie. Policja popełniła błąd, bo nie widziała, jak podejść do sprawy sprzedaży w Internecie. Zabrakło kogoś, kto by powiedział, że nawet jeśli istnieje jakieś nowe medium, to stare prawa do niego też się odnoszą. i można już było wtedy uciąć sprzedaż. Oczywiście pokazały się tez kopie „nielegalne” zdaniem złodzieja. Ale z tym też powinna Policja lepiej walczyć.

Moim zdaniem Pamela jest ofiarą tych wydarzeń oraz patriarchalnej kultury gwałtu, która stanęła po stronie złodzieja i ją zniszczyła. Naprawdę kobieta ma prawo uprawiać seks, a nie powinna być z tego powodu karana. Powinny pochodzić z radosnego seksu, który przynosi kobietom satysfakcję, a z nie mozolnego i pełnego poświęceń małżeńskiego obowiązku.

Nie zgadzam się na świat, w którym kobiety nie mają prawa do przyjemności. I są za uprawiane seksu karane i nazywane kurwami. Wstyd mi za to kościelne kręgi, które, jak moja dawna katechetka, uważają, że kobieta ma cierpieć w łóżku, odbyć stosunek tylko parę razy w życiu w celu „poczęcia dziecka”, bo tylko wtedy dorówna Matce Boskiej. Za to faceci w tej kulturze (a raczej braku kultury) mają prawo do seksu z prostytutkami, dzięki czemu kobiety „uczciwe” mogą rozstać „czyste”.

A biskup oczywiście ma prawo w kościelnej kulturze gwałtu domagać się od studentek (a także później w ich życiu), że zostaną jego kurwami. Bo jak widać nie wystarczają nie wystarczają mu kościelne schizofreniczki, które z radością z nim sypiają.

No więc, nie. Jeśli ktoś uważa, że seks powinien być przyjemny, to nie oznacza, że jest kurwą.

A Pamela nigdy nie była kurwą. Miała prawo cieszyć się małżeńskim seksem, nikt nie miał prawa wkraczać w ich intymność i oglądać tego nagrania. Tak się składa, że jestem na tyle dobrze wychowana i kulturalna, że wiedziałam, że nie należy klikać na link do nagrania z ukradzioną kolejną seks taśmą pewnej celebrytki, tylko dlatego że był dostępny.

innym ludziom też życzę podobnej rozwagi w życiu oraz nie brania udziału w przestępstwie. Bo oglądanie takich taśm jest nielegalne, bo naprawdę nie zostały udostępnione przez ich autorów.

Katechizm

Już jako dziecko znalazłam ciekawe rzeczy. Przeczytałam go cały, bo nie chciało mi się wierzyć, że to co mówiła mi katechetka jest rzeczywiście prawdziwą „nauką Kościoła”. Naprawdę była to lektura, która otworzyła mi oczy na to, czym Kościół rzeczywiście jest.

Po pierwsze jest to autentyczny skansen negujący oficjalnie naukę. Bo jak inaczej można odebrać oświadczenie, że katolicy mają wierzyć, że schizofrenicy są rzeczywiście „wybrani przez Boga”, który przez nich objawia swoją wolę. Próbowałam jeszcze jakoś ratować Kościół i dopytywałam, ale nauczycielka religii pozbawiła mnie złudzeń. To nie była żadna metafora ani nic w tym stylu. Autentycznie niebezpieczni schizofrenicy mają w Kościele status świętych krów i są przez niego utrzymywani. Dzięki ich sympatii ludzie z Kościoła, kto powinien awansować.

Po drugie z rzeczy, które można przeczytać w Katechizmie, a budziły już mój opór w dzieciństwie jest fragment o posłuszeństwie kobiet. Wynika z niego, że facet ma prawo kobietę gwałcić i karać w każdy dowolny sposób.

Był tam jeszcze ciekawy fragment, który mnie jako dziecko też przeraził. W oczach Kościoła dzieci nie mają żadnych praw i mogą być odbierane rodzicom. Przekonałam się bardzo szybko, że jest tak naprawdę. Okazało się, ze Kościół uważa, że może mi wyznaczyć nielegalnie „zastępczych rodziców”, którzy oświadczyli, że mam się ich słuchać. Stąd się wzięli schizofrenicy Nowacy, którzy absolutnie nie mieli, i nie mają, ze mną czy moją rodziną nigdy nic wspólnego.

Wszystkie te kwestie sprawiły, że od dziecka nie uważam się za katoliczkę. Jestem wojującym antyklerykałem. Ludzie powinni wiedzieć, czym zajmuje się Kościół i jak jego zadaniem wyglądają „poprawne” relacje miedzy ludzkie. Mogę tylko powiedzieć, że w życiu się nie zgodzę na budowanie takiej Polski, która ma być rządzona w teokratyczny sposób przez wprowadzanie wszędzie zasad i norm wziętych wprost z tradycji pasterskich plemion sprzed dwóch tysięcy lat.

Dziewczyny, laski, kobiety! ratujmy się przed nimi póki jeszcze czas. Każda baba, która posyła dzieci na religię, bo „trzeba” naraża je na kontakt z osobami, które nie powinny mieć wpływu na wychowanie dzieci, bo je demoralizują.

Rzućcie im w ryje apostazje póki jeszcze czas. Chociaż, patrząc na polskie prawodawstwo, już jest za późno, bo faceci wychowali przez Kościół w kulturze gwałtu, nie oddadzą swoich przywilei poganiaczy niewolników tak łatwo.

Psychoterapia według Nycza

Nycz, którego nienawidzę od końca lat osiemdziesiątych, uznał mnie za swoją własność i stwierdził, że ma prawdo mnie kontrolować. Już to samo jest elementem kultury gwałtu. Kobiety naprawdę mają prawo do samostanowienia.

W pewnym momencie uzna, że zna się na psychoterapii i w momencie, kiedy prawdziwy psycholog razem ze mną ustalił, co jest rzeczywistym moim problemem (przypominam – gwałt przez Polaka, który został napuszczony przez schizofreniczki, które nie chciały mi pozwolić ułożyć sobie życia, jak ja chciałam) uznał, że musi wkroczyć i zacząć mnie zastraszać. Bo przecież nie mam prawa do własnego życia oraz własnych myśli.

Ze związku z Michałem, który był całkowicie nieudany i z którego się ratowałam, dzięki wsparciu psychoterapeuty, zrobił piękną szaleńczą miłość, którą opisałam w poprzednich wpisach. Zostawiam je, żeby ludzie widzieli, co może napisać, ktoś po praniu mózgu.

Niestety osoba, która jest zmuszona do kontaktów z gwałcicielem, traci pamięć i jest bardzo łatwo jej wszystko wmówić. Kościół i schizofrenicy to uwielbiają. Twierdzą, że osoba, która zapomina gwałt „wybacza” gwałcicielowi i jest szczęśliwa. Ja oczywiście nie byłam. Takie przeświadczenie, że należy zmuszać ofiarę gwałtu do związku z gwałcicielem jest kolejnym elementem kultury gwałtu.

Niestety faceci wychowali w propagowanej przez Kościół w Polsce kulturze gwałtu, która odmawia kobietom wszystkich praw, są idiotami, którymi łatwo sterować. Ludzie z kręgu kultury europejskiej wiedzą, że zawsze należy pytać o zgodę o dotknięcie drugiej osoby, szczególnie jeśli kogoś nie znamy. Nie są więc skorzy do tego, żeby zachęcani przez schizofreniczkę, która podobno opowiada o marzeniach swojej ofiary, rzucić się na nią, powalić na ziemię, ściągnąć majtki i zgwałcić.

Tak wyglądała moja inicjacja seksualna. Nie dziwcie się więc, że nie jestem tak łatwa jak te schizofreniczki, które już was pewnie wiele razy wciągnęły do łóżka. Bardzo ostrożnie wybieram sobie ludzi. A że jestem z wykształcenia także profilerem, to doskonale trafiam i wiem, z kim powinnam rozmawiać, a z kim nie.

Nycz, który poczuł „moce psychoterapeutyczne” i uważa, że jako ksiądz zna się na wszystkim, sądzi, że pranie mózgu i sprawienie, żeby ofiar gwałtu i zaszczucia zaczęła wierzyć, że nikt jej nie skrzywdził, jest odpowiednim postępowaniem. Bo wtedy niby powinna być szczęśliwa. No niestety, nie powinien wyręczać profesjonalistów. To – pechowo dla niego – jest ABC psychoterapii. Jeśli każe się ofierze wierzyć w kłamstwa, które mają wybielać prześladowców ofiary gwałtu i zaszczucia, to się zabija i sprawia, że jeśli nawet przeżyje, to będzie już zawsze wegetować i nigdy odzyska pamięci. To jest kłamstwo, że potraktowana tak osoba jest szczęśliwa.

Adam nigdy nie był bohaterem mojego romansu, w momencie gdy odrobinę po wielu randkach (no cóż kobieta chce kiedyś w końcu mieć dzieci, wtedy się nawet zmusi do związku, a nie pamiętałam, że jest nosicielem genetycznie warunkowanych problemów ze zdrowiem go zachciałam, zmasakrował mnie psychicznie w środku lat dziewięćdziesiątych. Gdybym miała świadomość, kim się otacza i kogo uważa za moich przyjaciół w życiu byśmy nie byli na nawet jednej randce. Oczywiście okłamał mnie, że ktoś inny, kogo bym wolała, był zajęty. Nie pamiętałam też, że na początku lat dziewięćdziesiątych przyłączył się do zaszczucia mnie. Ma tyle za uszami, że nie chcę go oglądać. Już wtedy doszłam do tego wniosku.

Pranie mózgu, jakie mi Nycz i rodzice Adama zaserwowali, bo nie mogli się pogodzić, że naprawdę wolę kogoś innego jest przyczyną mojej ponownej amnezji. Zaszczucie mnie i sterroryzowanie, oraz wywołanie blokady psychicznej, i syndromu sztokholmskiego, żebym nie mogła pojechać do Szweda, nie jest dowodem na moją miłość do Adama. Niestety z takich rzeczy wychodzi się latami, więc Adam zniszczył mi resztę życia, tak jak wcześniej zniszczył mi młodość.

Naprawdę jest to człowiek, o którym już w dzieciństwie wiedziałam, że przy psychopatycznym nastawieniu jego ojca, który kłamał, że obie rodziny chcą naszego związku, zniszczy mnie całkowicie, właśnie dlatego, że go nie chcę. Zawsze się buntowałam, bo zaręczanie dzieci jest nielegalne. Tu nigdy nie było miłości z mojej strony, a co do Adama mam spore wątpliwości, czy przy tym poziomie toksyczności i zniszczeń, jakich dokonał, można mówić o miłości. No, ale niestety, tak kochają narcyzi.

Mam cała listę byłych, których zamordowała (przez zaszczucie z wynikiem śmiertelnym) moja koleżanka z podstawówki, zrobiła to wraz z gangiem schizofreników oraz ich enablerami. Mam prawo cierpieć i nie chcieć wchodzić w związek na siłę z kimś, kto mnie już wielokrotnie wcześniej skrzywdził i zranił.

Mój powrót do zdrowia, po tym, co mi zrobiono, jest powolny, ale dopnę swojego i będę wolną kobietą, na której losy nie wpływa ani Kościół, ani urojenia i złośliwości schizofreników z rodziny Ryszarda, oraz jego samego, turbo-schizofrenika. Żaden narcyz nie będzie też mnie kontrolował.

A Nycz może się ode mnie odpierdolić. Nie pomogę mu w karierze i nie potwierdzę ani jednego „cudu” tej zgrai złośliwych schizofrenicznych małp. Naprawdę wszystko ma – szczególnie dla profilera, który tkwił w środku tych różnych intryg – racjonalne wyjaśnienie. Policja też wie, że wszystko zostało racjonalnie wyjaśnione.

Tak więc, fuck off!!!

Poglądy polityczne

Można mieć poglądy polityczne inne niż ja, ale nie należy mnie zmuszać przemocą, terrorem i praniem mózgu do ich podzielania. Jestem wredną lewaczką, dla której prawa kobiet są kluczowym elementem w politycznej układance. To nie są tematy zastępcze, bo tak naprawdę brak szacunku do kobiet i kultura gwałtu sprawia ze z błogosławieństwem Kościoła potencjalnie połowa (a nadal trochę ponad) ludności Polski może być psychicznie niszczona i przerabiana na niewolników, którzy nigdy już nie będą w życiu szczęśliwi. A każdy psycholog i psychoterapeuta chce tego dla swojego pacjenta. Ale oczywiście nie chce tego ksiądz, którym kieruje zabobon, a także jego własne problemy psychiczne i seksualne.

Wydawałoby się niemożliwe, że ktoś taki jak chociaż przez chwilkę jest rozważany jako ktoś, kto może panu N. pomagać w karierze. Jest to tak bardzo niezgodne ze stanem rzeczywistym i moimi poglądami, że czuję w tym łapska schizofreników z mojej podstawówki.

Moje znienawidzone przeze mnie koleżanki nigdy nie były moimi przyjaciółkami. Są to zawistne, chore psychicznie bestie, które z całych sił robią wszystko, żeby mnie unieszczęśliwić. Niestety narcyzi są ze swojej natury durniami, którzy gdy już coś usłyszą, nie dokonują korekt przekonań. I trzymają się tego, co im powiedziały wariatki niczego nie weryfikując u osoby, która powinna nadal móc kontrolować swoje życie. Bardzo nie dziękuję za zniszczenie mnie i mężczyzn, którymi byłam zainteresowana, pod dyktando schizofreniczki. Jest to takie chamstwo, że większego nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Nie wiem, jakim prawem zostałam nielegalnie ubezwłasnowolniona i terrorem zmuszona do posłuszeństwa. Winni też temu są też rodzice Adama i on sam.

Schizofreniczki z mojej podstawówki są jednymi z najgroźniejszych ludzi, jakich mogliście poznać. Wręcz taśmowo dokonują morderstw zaszczuwając wraz z Ryszardem zakochanych we mnie facetów. Moją pierwszą sympatię, z którym najwyżej się trzymałam za ręce, także zaszczuły z wynikiem śmiertelnym.

Stoją za gwałtami na mnie. To one namówiły Michała, żeby mnie zgwałcił, a potem z ich powodu zostałam zmuszona do związku z facetem, którego nie kochałam. Zniszczyło mnie to, tak samo jak pranie mózgu, które zaserwował mi schizofrenik Ryszard. Wszystko tylko po to, abym nie była z kimś, z kim już się zaręczyłam i z kim chciałam wyjechać z Polski. Gdyby udało mi się wtedy uciec byłam najszczęśliwsza kobietą na świecie. Ale oczywiście Opus Dei i Kościół, który uznał, że już jestem jego niewolnicą, bo schizofrenicy sfałszowali list do Dyrektora Opus Dei, zdecydował inaczej i zaczął mie „ratować” – co w jeżyku kościelnym oznacza totalne upokorzenie, zniszczenie i przerobienie człowieka na niewolnika. Świat przestępczy działa takimi metodami, jakimi działała wtedy Opus Dei.

W pewnym momencie, gdy mnie te same osoby zaszczuły kilka lat temu w pracy, jedyne co mogłam zrobić, walcząc z zaszczuciem przez dawnych gwałcicieli oraz z zaszczuciem przez Adama, który opisał mi jak mnie zgwałci, bo podobno to lubię, tak mu opowiedziała podobno moja „najlepsza przyjaciółka”, która mnie zna i spowodowała, że z Michałem „byłam szczęśliwa”, udałam się na emigrację wewnętrzna. Nie rozmawiałam z nikim po polsku, kupował tylko w sklepach samoobsługowych. Mam taki zawód, w którym mogę posługiwać się tylko angielskim.

Nie dziwcie się, że nie chcę Adama oglądać. Jest imbecylem, jak wszyscy faceci wychowani w kulturze gwałtu.

Nie jestem sama, dlatego ze kocham się od dziecka w Adamie, a on mnie nie chce. Prawda jest taka, że będę bardzo szczęśliwa, jeśli zwiąże się z kimś innym. Jestem sama bo schioxfrneiczki oraz fandom zamordował po kolei wszystkich moich ukochanych, część z nich na szczęście tylko psychicznie, wiec dadzą radę się pozbierać, gdy ja się pozbieram.

A potem nakopię tym skurwysynom z gangu schizofreników i Kościoła tak dokładnie, że bedą już tylko kwilić, dokładnie tak jak ja błagałam moich prześladowców z Opus Dei, gdy mnie torturowali psychicznie.

Prawa kobiet to nie są tematy zastępcze w Polsce. To jest coś, co powinno być jednej wszystkich debat politycznych oraz programu lewicy, która i musi się w końcu obudzić, bo tylko lewica może zmienić Polskę z teokratycznego kraju w coś, co bardziej przypomną współczesną cywilizację. Nienawiść Kościoła do kobiet, jego pochwalani gwałtów oraz utrwalanie kultury gwałtu oraz szczucie schizofreników na najzdolniejszych przedstawicieli każdego pokolenia musi się skończyć. Ludzie mają prawo żyć szczęśliwie i nie być zaszczuwani przez Kościół i schizofreników. Dzieci i kobiety mają prawo czuć się bezpiecznie.

A schizofreników trzeba leczyć, a nie robić z nich świętych, których wszyscy powinni słuchać. Organizacja, która posiada w swoim katechizmie, tak bardzo nienaukowe i krzywdzące ludzi założenia, jak Kościół Rzymsko-Katolickie powinien być zdelegalizowany. Nie może funkcjonować związek religijny, który odmawia ludziom prawa do leczenia. Krzywdząc ich i krzywdząc ludzi, którzy padają ich ofiarą, a także mają przeciwko sobie cały Kościół. Bo to się wydarzyło w mojej sprawie. A do tego gang schizofreników chroniony przez Kościół zwrócił przeciwko mnie praktycznie wszystkich.

Miałam w pewnym momencie przeciwko sobie ludzi z Anglistyki, z moich miejsc pracy, a także z klubów. Nawet facet, z którym sypiałam był przeciwko mnie. Wszyscy oczywiście zostali jestem tak wkurzona, że rozpoczynam ponownie etap emigracji wewnętrznej.

I nie mogę się doczekać, kiedy tym wszystkim schizofrenikom ucieknę i wyjadę z teokratycznej Polski.

A po tym, co się stało, Adama nie chcę oglądać nawet jako mojego sąsiada. Nigdy go nie kochałam. I nie życzę sobie, żeby ponownie mnie niszczył psychicznie. Ale nie, nie jest gwałcicielem, tylko durniem.

Zniszczył mnie Ryszard oraz Opus Dei.